• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • Blog o własnej wędlinach....
  • Bieganie inie tylko
    • Maratończyk i jego przemyślenia
  • Historia
    • Fortyfikacje
    • I WŚ Puławy
    • Interaktywne stare mapy
    • O cmentarzach , dworkach
  • Historia lokalna
    • Dawne Puławy
    • I Wojna Światowa
    • Kompendium wiedzy o Gołębiu
    • Poznaj Lublin
    • Skoki i Borowa
    • Świetny blog o historii regionu
    • Wszystko o Sieciechowie
    • Wyjdź z pociągu
    • Zabytki, zaułki, zakątki ...
  • proces technologiczny
    • Procesy technologiczne
  • Przyroda
    • Blog leśniczego

Kategoria

Historia, strona 6

< 1 2 ... 5 6 7 8 9 ... 13 14 >

Historia lokalna - Rynek w Końskowoli

 

Czy w Końskowoli zatracił się klimat tego byłego niestety XVI WIECZNEGO miasta ?

 

Nie !

 

Dziś krótki rekonesans po centrum tej miejscowości. Choć znam ją co nie co to dzisiejsza wycieczka dała mi wiele przyjemności. Ale i sprowokowała do zadumy nad tragiczną historią tego miejsca , by w końcu zobaczyć jak się ta miejscowość zmienia stając się zadbana i odnowiona a przede wszystkim szanowana przez mieszkańców i przybyszów. Zadbane byłe miasto nie tylko posiada olbrzymią historię i wyróżniało się na tle innych miast Lubelszczyzny , zaprasza na aktywności sportowe wyznaczając szlaki dla chodziarzy, budując siłownie na świeżym powietrzu.

 

Ratusz z 1775 roku w przebudownie.

Same miasto zaplanowano i zbudowano zgodnie z wymogami urbanistyki polskiej czasu renesansu. Trzeba pamiętać, że nie była to miejscowość jak miasto lokowane na „ surowym korzeniu” tylko lokowane zostało na istniejącej już miejscowości Wola Witowska. W księgach miejskich z XVII wieku oraz plany z XIX wieku są potwierdzenia jej renesansowego układu urbanistycznego. Pierwotne założenia miasta Końskowola lokowanego w 1532 roku były wraz z rozwojem miasta i przynależnych Tęczyńskim terenom zmieniane i ulegały ciągłym zmianom w następnych stuleciach. Samo miasto pierwotne było otwarte - jako ośrodek miejski a nie obronnym co sugeruje jego pół rolniczy charakter. Kolejna faza budowy miasta to rozmieszczenie tereny pod miasto.

 

Wytyczono Rynek na kształt prostokąta oraz ulice , których nazwy zachowały się dopiero z XVII wieku. Choćby ulica ku młynowi, Szpitalna,od Lubelskiej do Stawu, czy ku browarowi. Obszar wokół Rynku i ulicach podzielono na działki siedliska w ilości około 80. Układ przestrzenny Końskowoli nawiązywał do układu wsi przed lokacją miasta . Zakończenie wszystkich faz budowy miasta nastąpiło około 1545 roku. Wówczas to 6 lutego Bp krakowski Piotr Gamrat na wniosek Tęczyńskich potwierdził organizacje i uposażenie parafii przy kościele św Krzyża. W 1552 roku pojawiła się po raz pierwszy wśród miast województwa Lubelskiego. W 1553 roku miasto posiadało około 700 mieszkańców co stawiło ją w równym rzędzie z takimi miastami jak Opole, Kurów,Kraśnik czy Bychawa.

 

Historia ta to tylko początek tego co ta miejscowość ma przekazania nam potomnym. Ja zaczytuje się o niej od jej właściciela Męciny z Konina już w 1399 roku w pisanym dokumencie króla Jagiełły z 4 października gdzie był on wymieniony jako bardzo ważna postać. A jest miejscowość pod Limanową - Męcina ot 300 km od Puław;). Układ się zmieniał a ten przywołany przeze mnie to ten z początków założenia miasta. Pożary, najazdy, wojna domowa, potop szwedzki , wojna północna , kampania napoleońska na Moskwę ,zabory zmieniły układ miasta lecz duch pozostał .

 

Dziś właśnie postanowiłem zaciągnąć powietrza z dawnego miasta o wybitnie bogatej historii. Przechadzając się po ulicach otulających drugi już ratusz w Końskowoli wybudowany w 1775 a teraz przebudowywany miałem uczucie i odczucie , że cofnąłem się w tamte czasy. Ciasna zabudowa i wąskie uliczki . Często drewniana zabudowa przeplatana przez nowe budynki nie odstraszyła mnie a wręcz potęgowała uczucie obcowania z historią. Kościół centralnie , monument , przy nim skromny ratusz z donacji Czartoryskich ,potem ulica Rynek, stare zabudowy tak mocno kontrastują z pięknym odnowionym zespołem kościelnym. Ulica Rybna, tu studnia i kury i ten klimat , wąsko ,idę dalej Spokojna ulica. To tu był i już nie ma po nim śladu stary ( 1 z dwóch) XVI wieczny cmentarz żydowski i nie mały bo 0,5 hektara.Pobudowane nowe domy wplatające się w stare zabudowania i ciek wodny przy ujściu do Kurówki. Myślę, że na łąkach tych do stawów był umiejscowiony. Czapkę zdejmuję i odprawiam krótką modlitwę. Wędkarz przy stawie dziwnie patrzy się na mnie. Pewnie nie wie ,że po drugiej stronie Kurówki też był drugi cmentarz z XIX( 1827 rok) wieku żydowski i ten ewangelicki opisywany przeze mnie. Przechodzę ulicą Wąską do Ogrodowej. I zachodziłem w głowę skąd ta nazwa . Zabudowania , niektóre już w ruinie , niektóre nowe ale klimat jest. Dopiero jak zbliżałem się do kościoła farny ukazał się ten teren ogrodów z dorodnym dębem chyba. Zrobił na mnie ogromne wrażenie. Ludzie patrzyli na mnie a ja na drzewo. Dla nich normalka dla mnie egzaltacja.Wracam na Rynek. zeszło góra 20 minut. A jakbym spędził lata. To cud że taka urbanistyczna forma i piękno zostało. Wąska, Ciasna, Rybna, Północna... jakże wymowne uliczki i nazwy.....

 

 

 

Ratusz tak został opisany w Inwentarzu Dóbr Konińskowolskich ... z 1779 r.:

"Ratusz Konińskowolski nowo wymurowany in Ao 1775. Do tego wchodząc od Ulicy Lubelskiej drzwi podwójne dubeltowe na zawiasach 6 [sześciu] z zamkiem francuskim z dwoma ryglami do sieni gdzie posadzka z cegły, pułap z tarcic, na przeciw drzwi pierwszych są drzwi pojedyncze do Izby Sądowej na zawiasach z zamkiem francuskim. W tej posadzka z cegły z sklepieniem, kominek kapiasty, okno o dwóch kwaterach w ołów oprawne z kratą żelazną y okiennica we dwoje otwierająca się. Wychodząc z tej izby po prawej ręce jest Turma na sadzenie ludzi na karę zasługujących, do której drzwi na zawiasach z wrzeciądzem i skoblami, ex opposito tej Turmy są drzwi na zawiasach z wrzeciądzem do kuchenki, w której komin murowany nad dach wywiedziony z ogniskiem, w tej posadzka z cegły, pułap z tarcic. Z tej wyszedłszy po lewej ręce są odrzwi, do przedsionka przed Izbą Szynkowną, będącego w tym posadzka z cegły, pułap z tarcic, okno o dwóch kwaterach w ołów oprawne z okiennicą we dwoje składającą się. Stół 1 [jeden], ławek 2 [dwie] y drzwi pojedyncze fasowane, do Szynkowney Izby na zawiaskach, z klamką, Antabą, y haczykiem, w tey podłoga, pułap z tarcic, okien o dwóch kwaterach w ołów oprawnych z okiennicami na zawiasach we dwoje składającymi się 3 [trzy]. W tej Izbie jest stołów 4 [cztery], w około ławek pomniejszych 4 [cztery] y kominek kopiasty. Garcow, Pułgarcow, kwart, kwaterek y pułkwaterek miedzianych ... [brak liczby] y drzwi pierwszym podobne na zawiasach z zamkiem francuskim, do Alkierza, w którym okien o dwóch kwaterach w ołów oprawnych z okiennicami składającymi się 3 [trzy]. Podłoga i pułap z tarcic, przy ścianie ław 2 [dwie], pomniejszych 3 [trzy], przy piecu ławka 1 [jedna]. Piec z kafli zielonych, komin kopiasty z piecem chlebowym y drzwi do sionki fasowane na zawiasach z zamkiem francuskim. W której posadzka z cegły, pułap z tarcic, odrzwi do Piwnicy szyją murowaną o dwóch komorach będącej, do której drzwi na zawiasach z wrzeciądzami dwoje. W jednej komorze jest framugów 6 [sześć], w nich półek 5 [pięć], okienek z szynami rozcinanymi 2 [dwa]. Z wspomnianej sionki są drzwi pojedyncze dubeltowe na zawiasach z zamkiem francuskim, na drugą stronę Ratusza. Nad tymi okienko w ołów oprawne 1 [jedno].

Pod tym Ratuszem jest Sklepów 7 [siedem]. Z tych do jednego wrogu do kościoła obróconego w środku będącego są drzwi na zawiasach 6 [sześciu] dubeltowe z zamkiem francuskim i haczykami dużymi 2 [dwoma] y skoblami. W tym sklepienie, posadzka z cegły, w sklepieniu hak duży 1 [jeden] na wagę Skarbową.

Waga żelazna z Szalami drewnianymi, kutkami, haczykami y powrozami, do której jest Funtów ołowianych szt. 9 i małe puzdro drewniane okowane z zamkiem polskim."

 

 

Dodając za swietnym źródłem wiedzy o tej miejscowości - konskowola.eu możemy wyczytać jeszcze, że  :

 

"Układ Rynku uległ zmianie na przełomie XVIII i XIX w., gdy wytyczony został gościniec, wiodący od Puław w kierunku Lublina. Na planie z 1827 r. widoczne są jeszcze dwie ulice, wychodzące z Rynku które w kolejnych latach zanikły. Jedna prowadziła od kościoła parafialnego do kościoła św. Anny (prawdopodobnie należy identyfikować ją ze znaną ze źródeł ulicą Szpitalną). Druga wiodła od kościoła parafialnego do dworu (obecny budynek plebanii). Prawdopodobnie o tej ulicy mówi dokument, cytowany przez księdza Lisowicza w Inwentarzu Apparatów z 1629 r., dotyczący nadania przez Gabriela hrabiego Tęczyńskiego Jerzemu Skarzyńskiemu domu między kościołem „murowanym” a „ulicą ciągnącą się ku zamkowi”.

 

 

Zostawiłem ale tylko na chwilkę Końskowolę! Wrócę ponownie!! Obiecuję.

Zdjęcia własne. Opis miasta na postawie :Dzieje Końskowoli pod redakcją Ryszarda Szczygła. Zdjecie - paln - ze strony  konskowola.eu.

23 kwietnia 2019   Komentarze (2)
końskowola   historia  

Karczmiska - dwór

Historia Zespołu dworsko-parkowego w Karczmiskach.

 

"DWÓR

 

W protokole lustracyjnym, sporządzonym w styczniu 1838 r. przez komornika przy Sądzie Apelacyjnym Królestwa Polskiego, czytamy: „… Dom murowany z cegły w figurze prostokątnej z facjatami, na południe frontem położony, gdzie balkon drewniany na czterech kolumienkach okrągło murowanych, dom ten pokryty jest dachówką nową na długości łokci 48, szerokości łokci 20. Znajduje się w nim pokoi 8 i sala, z której wychodzące do ogrodu są schody …”. Opis domu kończy stwierdzenie: „Cały dom obecnie znajduje się w stanie dobrym”.

 

Właśnie to stwierdzenie pozwala przypuszczać, że ów „dom” mógł powstać około roku 1800, być może w bardziej okrojonej formie.

 

W tym czasie starostwem kazimierskim, do którego od zawsze przynależały Karczmiska, zarządzała Anna z Sapiehów Potocka, primo voto Anna z Sapiehów Sanguszkowa. Dobra te otrzymała ona wraz z mężem w roku 1774 za pozwoleniem królewskim w dożywocie.

 

W roku 1813, po śmierci właścicielki, starostwo kazimierskie wróciło do Skarbu Królestwa Polskiego pod zarząd Komisji Skarbu.

 

W roku 1819 w posiadanie starostwa weszła Anna Sapieżyna z Zamoyskich – kobieta o szerokich horyzontach, wielkiej energii, a przy tym doskonała administratorka. Nie jest wprawdzie wiadomo, kto bezpośrednio zarządzał majątkiem Karczmiska, ale pewnym jest, że to z jej inicjatywy dworek uzyskał przedstawioną we wstępie formę.

 

W 1823 roku dokonano jego rozbudowy i wtedy najprawdopodobniej otrzymał kolumienki wraz z balkonem a także schody do ogrodu.

 

W roku 1829 dobra kazimierskie, wąwolnickie, gołębskie oraz własność szlachecką Słotwiny Anna Sapieżyna sprzedała swojemu zięciowi księciu Adamowi Jerzemu Czartoryskiemu. Ten, jako zaangażowany w powstanie 1830 r., po jego upadku, mocą Manifestu Cara Mikołaja I skazany został zaocznie na śmierć, a jego majątek uległ konfiskacie (20.X.1831 r.). Okazało się jednak, że ów majątek obciążony jest sporym długiem, o czym przypomnieli wierzyciele. Ostateczny wyrok trybunału Cywilnego Guberni Lubelskiej zapadł dopiero 3.III.1839 r., a już 10.III tegoż roku nowym właścicielem majątku Karczmiska z przyległościami został Ignacy Wessel, który nabył go w drodze licytacji.

 

Nowy właściciel niezwłocznie rozbudował dworek, nadając mu nową, urozmaiconą formę. Dobudował zachodnią, piętrową część wraz z górnym tarasem, zlikwidował nieużyteczny balkonik nad górnym wejściem, zastępując go gankowym frontonem, dobudował taras oraz nieistniejąca już oficynę. Architektura dworku przetrwała do dziś w niezmienionej formie.

 

Kolejnymi mieszkańcami dworku od 1906 roku byli jego nowi właściciele: Zbigniew Strażyc oraz jego żona Janina z Pleszczyńskich. Byli to typowi, polscy ziemianie. Głowa rodziny czuwała nad gospodarstwem i finansami, a domem i ogrodem zajmowała się dziedziczka. Nowi właściciele do bryły budynku dodali małą przybudówkę wschodnią, przeznaczoną na dodatkową łazienkę, a to z racji znacznej liczby osób zamieszkujących dworek. Możliwa jest również pewna zmiana wnętrz poprzez wybudowanie ścian działowych, które nadal pozostawały w amfiladzie.

 

Zbigniew Strażyc zmarł w roku 1916, jego żona w roku 1934. W tymże roku ich syn Stanisław przeprowadził się do folwarku Owczarnia, gdzie był drewniany dworek, pozostawiając dworek karczmiski swojej siostrze Janinie. I była to ostatnia właścicielka a zarazem mieszkanka domostwa o niezbyt długiej, ale ciekawej historii. Ostatnia dziedziczka opuściła Polskę w roku 1945. Zmarła we Francji 6 października 2007 r. jej ostatnią wolą było, by jej prochy spoczęły w Karczmiskach, w rodzinnym grobowcu, w którym spoczywali Jej rodzice. Stało się to 6 listopada 2007 r.

 

PARK

 

Pierwsze ogrody krajobrazowe, czyli parki pojawiły się w Polsce wokół siedzib królewskich i magnackich. Okazałe pałace otaczano równie efektownymi, często według wzorów wersalskich parkami, których utrzymanie było dosyć kosztowne.

 

W miarę rozwoju ziemiaństwa, jako odrębnej grupy społecznej, pojawiły się parki wiejskie. Najczęściej były to ogrody w stylu angielskim, charakteryzujące się rozległymi trawnikami z planowo rozmieszczonymi na nich grupami drzew. Były one łatwiejsze i tańsze w utrzymaniu, gdyż zabiegi pielęgnacyjne ograniczały się do utrzymania trawników w należytej kondycji i okresowego przeglądu drzewostanu. Sadzono gatunki drzew przystosowanych do warunków klimatycznych; w okresie letnim gazony dodatkowo zdobiły gatunki przenoszone z cieplarni.

 

Ziemianie byli przede wszystkim ludźmi praktycznymi. Zakładano owe parki z potrzeb estetycznych, ale ich wygląd podkreślał status właścicieli i wiele o nich mówił. W Karczmiskach pierwszych nasadzeń dokonano tuż po wzniesieniu dworku o nieskomplikowanej, parterowej architekturze, w centralnym punkcie terenu, który miał stać się parkiem. Właściwe prace nad architekturą krajobrazu wykonano po nabyciu majątku przez Ignacego Wessla (1839 r.). Do dziś zachowały się czytelne ślady owego pierwotnego założenia, którego osią były dwa rozległe trawniki na osi NS. Sam park, położony na stoku wzgórza, objęty był ramą, którą wyznaczały: trakt opolski (zachód), trakt lubelski (południe), zabudowania folwarczne (wschód) oraz bagniste nieużytki od północy.

 

Zachowany drzewostan pozwala sądzić, że nasadzeniami zajmował się fachowiec. Poszczególne grupy drzew intensywnie rosnących otaczane były gatunkami rosnącymi wolniej oraz kwitnącymi krzewami (bzy, jaśminy).

 

Ignacy Wessel był człowiekiem nie tylko bywałym i majętnym, był również energicznym i konsekwentnym gospodarzem. Jego sumptem wybudowano murowane ogrodzenie izolujące park od otaczającego go terenu. Z jego czasów zachowało się kilka grabów oraz platan (gatunki wyjątkowo wolno rosnące), modrzew i kilka starych lip (gatunki długowieczne).

 

Jest także kilka okazów z gatunku akacji (robinii), które zachowały się wzdłuż ogrodzenia.

 

Rodzina Strażyców zamieszkała w dworku w roku 1906, nie zmieniając zasadniczego układu parku. Uzupełniono drzewostan nasadzeniami świerka, stanowiącego urozmaicenie kolorystyczne, zwłaszcza zimą. Pozostawiono wokół platana, przy powstałym korcie tenisowym niewielka polankę, po lewej stronie alei dojazdowej, której perspektywę zamyka dworek, prezentujący się stąd najokazalej.

 

Istotnym akcentem był klomb przed frontem dworku oraz kilka mniejszych w sąsiedztwie a także winobluszcz pokrywający ściany budynku (vide foto). Ponadto frontowy trawnik zdobiła okazała tuja, która padła pod naporem wiatru przed 30 laty. Znikł także dąb burgundzki, piękny zwłaszcza jesienią." - opis pochodzi ze strony GBiDK w Karczmiskach.

18 kwietnia 2019   Dodaj komentarz
historia   karczmiska   Karczmiska  

Historia lokalna - Pałac Dębliński

Pałac dębliński przeszedł tak wiele zmian w swojej budowie i architekturze nie tylko podyktowane kaprysem czy przychodzącą modą ale i jego zniszczeniami i pożarami. Z zamierzchłej historii dziejów jak powstawał w pierwszej połowie XVIII wieku a teraźniejszym dzieli ogromna przepaść jego wartości architektonicznej oraz otaczającego go parku o którym ciut później. Za właściciela hrabiego  Józefa Wandalina z Wielkich Kończyc Mniszech zatwierdzono plan budynków pałacowych w stylu barokowym. 

Sam Józef Wandalin należał do bogatszych magnatów Rzeczypospolitej , posiadał dobra na Rusi, na Sandomierszczyżnie, Podlasiu, Grodzieńszczyźnie oraz starostwa sanockie,jaworowskie,rohańskie,gołębskie. Przekazał niemałą sumę na zbudowanie m.in. pałacu w Dęblinie. Był wybitnie wykształconym człowiekiem, obytym i oczytanym. Posiadał wielki księgozbiór , który od 1854 roku w zbiorach Ossolineum.

 Jako pierwszy w Rzeczypospolitej wprowadził na przyjęciach francuski obyczaj podawania noża i widelca dla każdego gościa. Palny pałacu najprawdopodobniej opracował Antoni względnie jego syn Jakub Fontana ( architekci króla Augusta II) Po śmierci Wandalina pracę budowniczą kontynuował jego syn Jan Karol Mniszech a po nim jego syn Michał Jerzy. 

To on sprowadził do Dęblina nadwornego architekta Poniatowskiego Dominika Merliniego. Wpłynęło to na całkowitą  zmianę  szaty zewnętrznej . Pałac się przeobraził nie do poznania. Tyl klasycystyczny pałacu zagościł od teraz. Dodatkowo pałac otrzymał rzeźby , bramy stylowe i dwie okrągłe niby baszty budynkami. Przy tej zmianie gruntownej także wygląd na zewnątrz uległ zmiennie. 

Powstał piękny park krajobrazowy – europejski. W 1779 roku ogród przy dęblińskim pałacu zaprojektował sam  Jan Chrystian Schuch. W środku parku znajdował się nieregularny staw w wysepką. Na której wybudowano około 1780 roku wg projekty Merliniego pawilon-mauzoleum w stylu grobowca Cecylii Metelii w Rzymie zwanym "świątynią wspomnień”. W ostatniej ćwierci XVIII wieku wybudowano pawilon ogrodowy klasycystyczny. 

Ciekawostką jest to ,że pierwszy piorunochron w kraju był zamontowany przez ks. Jowina Bończa Bystrzyckiego ( proboszcza Stężycy) na omawianym pałacu. Pod koniec XVIII wieku Dionizy Mikler Irlandczyk ( planista ogrodowy) przekształcił urządzanie ogrodu na nowe założenia krajobrazowe. 

Piękno pałacowe zakończyło się z dobą przejęcia pałacu przez Iwana Paskiewicza. Pałac został gruntownie przebudowany i strasznie stylistycznie zeszpecony. Zniekształcono park, pobudował nowe oficyny szpecące krajobraz. Do pałacu dobudowano wielką salę balową i teatralną. Zniszczyło to co cenny architektoniczny styl nie tylko pałacu.  W krypcie kaplicy na wyspie pochowano Paskiewicza i jego żonę a samą kaplicę przemianowano na prawosławną. Wycofujące się wojska rosyjskie w I WŚ podpaliły pałac. W 1918 roku cały zespół pałacowy przeznaczono na lokalizację Francuskiej Szkoły Pilotów. W 1922 roku ruszyła gruntowna odbudowa pałacu związana z decyzją przeniesienia do Dęblina początkowo wytwórni samolotów a później Oficerskiej Szkoły Lotnictwa i Głównej Składnicy Lotniczej. Zniszczony pałac przebudowano na kasyno oficerskie starając się nadać mu jego historyczny blask, Plan odbudowy opracował inż. arch. Antoni Dygat. Odrestaurowano także oficyny przeznaczając górę na potrzeby hotelowe. W tych latach ( 20-0tych) wzniesiono kilka willi w parku. W czasie II WŚ pałac znów został zniszczony. Odbudowano go w 1950 roku. Historię najnowszą każdy już zna pewnie.

 Wielka szkoda ,że nie zachowała się ogrodowa kaplica, oranżeria, mosty i schody, bramy stylowe lecz mimo tego park trzyma swoje piękno.

 

Zdjęcia własne. Na podstawie K.Kurzyp – Szkice z dziejów miejscowości i okolicy.

18 kwietnia 2019   Dodaj komentarz
dęblin   historia   pałac dęblin  

Historia lokalna - Bobrowniki stary cmentarz...

Pani Teresa spojrzała na mnie wymownie. Tam na Budzyniu chowali ludzi w czasie wojny- tak jej mama mówiła i „starzy” ze wsi. A tu to mówili ,że to cmentarz epidemiczny. Może chowali tam tych ok 1600 ludzi co morowe powietrze zabiło w Bobrownikach w XVIII wieku ? nie wiadomo. Na mapach z XVIII wieku nie ma wzmiankowanego i lokowanego tam cmentarza. Pojawia się na mapach z 1908 roku. Można zatem przyjąć, że powstał między XIX a XX wiekiem. Choć może się mylę.

 

 

Poranek dzisiejszy po wczorajszych wojażach delegacyjnych już mnie uspokoił. Słońce z wolna wstaje odsłaniając piękny pejzaż Puław i okolicznych terenów w drodze do Dęblina – do pracy.. Podjąłem myśl, że w końcu jestem gotowy odwiedzić to miejsce. Stary cmentarz jak mówią na niego w Bobrownikach. I niech tak zostanie.

 

Czasu niewiele mam a droga z Gołębia to mówiąc łagodnie miejscami tor przeszkód i odcinki specjalne dla zawieszenia auta. Mijał łąki bonowskie, mój ukochany Wieprz lekko parujący z rana. Most, kościół w Bobrownikach, apteka i Nepomucen. Pomyśleć, że przy kościele w murach jego obronnych były wieże obronne , została ta z dzwonnicą. Mury kościelne pobielone ,ale pamiętają burzliwą historię tych miejsc. W stronę Podwierzbia ruszyłem wiedząc, że ciut zbaczam.

 

 

Chciałem ten renesans lubelski zwany kiedyś kazimierskim zobaczyć w blasku wchodzącego słońca. Wyglądał majestatycznie choć to nie jego front. Zawracam do Nepomucena i widzę drogę polną przy nowych domostwach, gdzie w oddali widać zieleń lasów i łąk. Droga polana jak to polna przy polach ornych i łąkach z drugiej strony. Na wprost las. Nawet latarnie są , kończąc się na ostatnim domostwie. Piękny ranek, ale czuję niepokój wiedząc, gdzie jadę. Dojeżdżam na miejsce. Wycięte w lasku sosnowym. Widać zabudowania byłego miasta Bobrownik. Po lewej zabudowania za laskiem , droga polna wije się dalej i rozgałęzia na nie znane mi kierunki. Pewnie gdzieś prowadzą – mają swój cel. Gaszę samochód. Odbija się blask słońca wychodzący ponad zagajnika o srebrny lakier samochodu. Cisza w sercu. Ptactwo kwili, kłębi się w koronach sosen , wisi nad polami bobrownickimi. Za plecami mam cmentarz. Czuję jego obecność. Nie pamiętam bym miał takie uczucie przejęcia , że ściska w gardle i nogi wolno się toczą jakby nie chciały zbyt szybko wejść do nekropolii. Czarna furtka stalowa, odbezpieczam skobel i wchodzę na teren uświęcony. Kaszkiet z głowy, krótka modlitwa na tej ziemi , ziemi uświęconej.

 

 

Przeglądałem zdjęcia z 2011 roku z Internetu to trochę się zmieniło. Stoi przykuwający uwagę głaz narzutowy z poświęceniem dla naszych żołnierzy z symbolem Polska Walcząca tuż przy mogile żołnierza 15 pp „Wilków” podporucznika Feliksa Tymoszczuka. A płytka stalowa z opisem Eugeniusz Radoń leży już pod krzyżem stalowym a na nim są zamieszczone na mosiężnych płytkach informacje o żołnierzach.

 

 

 

 

 

Jest i mogiła 5 mieszkańców wsi Bobrowniki zamordowanych w 1945 roku. Opiekunem jest SP w Niwie Babickiej. W 2011 roku jeszcze był skromny biały krzyż i stara płyta nagrobna z 4 filarami. Dziś to już nowoczesna płyta nagrobna.

 

Krzyże często bezimienne potęgują narastającego we mnie smutku i przeświadczenie że wiele tych śmierci było niepotrzebnych i pożoga wojny zabrała je z ziemskiego padołu. Miejsca pamięci narodowej przeplatają się z miejscem pochówku mieszkańców. Leżą razem w zgodzie i milczeniu. Wiele pomników i krzyży już nie mają tablic informacyjnych. Na niektórych pada data 1919. Przechodzą mnie emocje z tego miejsca. Bardzo mocno czuję jego aurę. Nie boję się ale czuję podświadomie tą przytłaczającą żałość, smutek ,śmierć. Myślę, że tak oddalony od byłego miasta jest ten cmentarz to może chowano też ludzi chorych tu by nie przynosić zarazy do miasta. Czuję mimo ciepłych promieni słońca chłód tego miejsca. Po raz pierwszy. Przeszywający chłód. Uczucia które nie miałem na żadnym cmentarzu. Uczucie niepokoju mnie ogarnęło i to narastające i potęgujące. Na pewno to miejsce nie chowa pod całunem uświęconej ziemi tylko te widoczne groby. Tak czuję …Zegarek nie okłamuje, czas na mnie. Ostatnie spojrzenie, modlitwa za dusze tu cierpiące może ?. i ta cisza tylko przeplatana niekiedy świergotem ptaków i budzącym się byłym miastem Bobrowniki do życia.

 

 

18 kwietnia 2019   Komentarze (2)
cmentarze   historia   bobrowniki   cmentarz Bobrowniki  

Historia lokalna - Modrzyce, Młynków i...

Modrzyce, Młynków, Młynki - Dęblin.

Tereny przywiślane są cały czas narażone na działanie rzeki. Często to były te tragiczne , gdzie żywioł zabierał i dobytek i życie. Pochłaniał całe domostwa , całe wsie czy nawet miasta. Z drugiej strony Wisła cały czas żyje w stanie dzikim i często daje o sobie znać. Z drugiej strony dawała ogromne możliwości rozwoju i nagłą majętność mieszkańców czy to włościan czy mieszczan. Zmiany jej koryta odnotowane są i w XVI i XVII wieku ,lecz dla pobliskiej Stężycy połowa XVIII była gwoździem do trumny tego jakże dobrze prosperującego wiślanego Miasta.

Dziś wydaje się ,że płynie leniwie i ospale. Płytka  idealna dla sportów wodnych a nie żeglugi nie mówiąc o tej handlowej. Ta senność i błogość dzisiejszej Wisła wyzwoliła u mnie potrzebę odwiedzenia jej w Dęblinie. Modrzyce i Młynków oraz Młynki/ 

 

 

 

Historycznie królewska wieś Modrzyce  jest stara- bo z XV wieku. Powstała ona terenie lasu modrzewiowego. 27.VII.1440 roku nadana została przez króla Władysława zwanego Warneńczykiem właścicielowi Dęblina Grotowi z Janowic (Odrowąż), kasztelanowi małogojskiemu. W XVI wieku posiadała areału około 285 morgów ( morga ok-0,56 ha). W 1799 roku należała do klucza dęblińskiego i posiadała 7 włościan zwolnionych od obowiązku pańszczyzny ( płacili czynsz do dworu) 40 włościan pańszczyźnianych. Był także i kowal i kilku przewoźników. Istniała wtenczas  żupa solna co znacznie  podnosiło rangę tej miejscowości. Tu pewnie stały wieże i warzelnie soli. Do niej spławiano tzw rum solny z Wieliczki i Bochni. W latach 30 -tych XIX wieku po nabyciu 4 morgów od księżnej Pauliny Jabłonowskiej przystąpiono do budowy Magazynu Solnego. W tym samym  wieku (1840 r)  przechodzi na własność namiestnika generała feldmarszałka Iwana Hrabi Paskiewicza – opublikowano to w  tomie 43 Dziennika Praw Królewa Polskiego. Spis Ogilby ( 1840/41 r przed zniesieniem pańszczyzny)  mówił, że wieś Modrzyce posiadała 601 morgów a także odwiedzony przeze mnie Młynków 19 morgów. Wieś Modrzycie miała dużą ulicę o powierzchni 22 morgów , zamieszkiwało ją 36 włościan, a średni areał na włościan to 16 morgów. Zaś Młynków był pustym placem przy Wiśle. W 1844 roku zajęto pod obszar Twierdzy Dęblin grunty wsi Modrzyce oraz niektóre grunty wsi Dęblin. Mieszkańców Modrzyc przesiedlono do utworzonej w 1844 roku wsi Rycice, powstałej na gruntach donacji Paskiewicza. Dalsza historia tego miejsca to już historia Twierdzy Dęblin. W teraźniejszym Dęblinie pozostała nazwa ulicy Modrzycka zaś Młynków jako dzielnica.

Dzisiaj odwiedziłem i Młynków i Młynki. Bajeczna sceneria wiślanego świtu wśród lasu na Młynkach była przeżyciem bajecznym. Kierując się wzdłuż łachy przy domostwach odnosiłem wrażenie ,że tu czas się zatrzymał. Mocno tonował ten stan praktyczny brak już zabudowań drewnianych tylko nowe często luksusowe domy świadczą o nastaniu nowych czasów. Pozostawiam łachę i Młynki za sobą – wracam na Młynków by tu zaciągnąć się wiślanym porannym powietrzem. By tu usłyszeć skrzekot mew i innego wiślanego ptactwa. Tu już placu nie ma pustego jak 200 lat temu. Tu piękna architektura drewniana ma się bardzo dobrze. Sielsko i spokojnie jest na tej dzielnicy. Ścieżki rowerowe wałem i te dla pieszych zachęcają na aktywny wypoczynek. Schodzę w dół do Wisły. Tu dopiero uderza mnie ta cudowność wiślanego świata. Łodzie wyciągnięte na brzeg i zabezpieczone linami przed odpływem. Ogromne wierzby i ten bezkres rzeki z jej odnogą. Teraz taka płytka i mało spławna. Aż trudno uwierzyć, żer tędy pływały statki wywożące setki łaszt zboża ( łaszta - około 3000- 3800 litrów) i przywozu śledzi. Zupełnie z boku bliska Modrzyc - Stężyca ( byłe miasto królewskie – 2 razy lokowane) była jednym z najważniejszym w wieku XVI i XVII portów śródlądowych i jednym z najważniejszych graczy w obrocie zbożem i śledziami. 

Jedyne co łamie ten piękny obraz poranka przy Wiśle to śmiecie. Głównie puszki i butelki po złocistym napoju ale i mocniejszym oktanie. Są wszędzie. Jakoś nie przekonany jestem do końca ,ze to wędkarze tak śmiecą bo oni ( nie wszyscy niestety) kodeks wędkarza i nie śmiecą a wręcz odwrotnie. Myłsę,że to miejscowi i ci co podróżują wałem rowerowo bądź pieszo. Ale nikogo nie oskarżam przeca , jeno głośno myślę. Ile mogłem tyle pozbierałem owego „dobrodziejstwa” w jedno miejsce. Czas na mnie. Zostawiam Wisłę, łodzie, mosty widoczne, a na tym drogowym ruch spory. Budzi się dzień, budzi się Dęblin. Czas do pracy…

 

Zdjęcia własne. Opis na podstawie K.Kurzyp - "Dęblin Szkice z dziejów miejscowości i okolicy"

 

15 kwietnia 2019   Komentarze (1)
dęblin   historia   dęblin modrzyce młynki  

Historia lokalna - Dęblin - port rzeczny...

Port rzeczny -przy byłym forcie generała Turny - Zajezierze.

 

Dawno tam nie bywałem. Kiedyś, jak mieszkałem w Dęblinie to bardzo często byłem bywalcem tej części Wisły - jako wędkarz. Często jechałem na port by posiedzieć nad Wisłą, wpatrywać się w Twierdzę Dęblin i rozmyślać o tym co tam było i jest.Dziś po kilku latach postanowiłem odwiedzić to miejsce - Port Rzeczny przy Zajezierzu.

 

 

Obudził mnie z porannego letargu dół w drodze bitej do portu. Matko moja już zapomniałem jaka ta droga jest kiepska. Wypalone niedawno ugory przy nasypie i w dole nasypu kolejowego już zarastają piękną zielenią traw. Most kolejowy coraz bardziej wyraźny po prawej stronie. Pojawiają się i kocie łby na drodze. Krajobraz poranny potęguje obecność starodrzewia które pewnie dobrze pamięta czasy carskie. Mijam dwa samochody - no takkkk - to pewnie wędkarze a nie jak ja- już nie wędkarz lecz ciekawy historii amator. Port powstał w XIX wieku jak powstawała i trwała Twierdza. Niedługo po 1847 roku, kiedy to zakończono budowę przez gen. Turny fortu Gorczakowa ( po 1918 roku Fort Turny) powstał port rzeczny śródlądowy. Twierdza nie tylko kontrolowała szlaki kolejowe, drogowe ale i ruch na Wiśle.Służył m.in. jeszcze przed pierwszą wojną światową do kotwiczenia środków pływających i wyładunku materiału wojennego.

 

Samochód gaszę. Piękny most kolejowy góruje nade mną. Schodzę w dół i zatrzymuję się przy porcie - teraz to ot jeziorko z niewielkim dostępem do Wisły przez kanał- rów. Dziś już brak połączenia z Wisłą, ale przy wyższym stanie wody zasila w wodę były port. Kilku wędkarzy już rozstawionych i oddają się swojemu hobby. Nie ukrywam - zatęskniłem za wędkowaniem. Oglądam z uwagą relikwie byłego portu z wieżą bądź co bądź dla mnie póki co niewiadomego pochodzenia. Będzie temat do dalszych poszukiwań. Przyroda już obudzona, pełno ziarnopłonu,żywo-zielonych traw, fioletowego kurdybanka a jaskółcze ziele zaczyna kwitnąć.

 

A w tym wszystkim i port i Wisła i Twierdza po drugiej stronie. Tu był pierwszy most na Wiśle łączący Fort Gorczakowa z Cytadelą. Ogrom historii, zaczynam się zatracać w myślach i tych historycznych i tych przyrodniczych, gdy nagle wybudza mnie pociąg przejeżdżający przez swego czasu - kiedyś drugi pod względem długości most na Wiśle.

 

 

Teraz między główkami są zimowiska ryb - teren wybitnie chroniony i dobrze. Wracam z niedosytem i wiedzy i krajobrazu. A przecież tuż tuż za rogiem inne historie i relikty ich bytności .... Magazyny mobilizacyjne, Fort Gorczakowa,blok, a samo Zajezierze to już odrębna przygoda historyczna. Nie jestem na nią przygotowany. Może kiedyś.

 

11 kwietnia 2019   Dodaj komentarz
historia   dęblin   Dęblin Zajezierze Port  

Historia lokalna - Dęblin- Irenka...

Zimno. Bardzo zimno.

Zachwalałem dwa dni temu piękną wiosnę i słońce a dziś? Śnieg lekko poprószył co wcale nie ruszyło wędkarzy na forcie Mierzwiączka, ale mnie tak - bo się wyletniłem w wiatrówce. Fort przywitał mnie chłodno i zakazami wejścia oraz okamerowaniem terenu – w końcu to teren klubu tanecznego i nocnego jak można wyczytać na jego stornie. Trochę mnie tam nie było a tu proszę młodzież z okolic wypełnia były fort i w rytmie nowoczesnej muzyki ( pewnie tak ) oddaje się zabawie i rozprężeniu. Trochę ( mocno trochę) się zdziwiłem, że tak skończył jeden z najbardziej zachowanych fortów ,ale pomyślałem od razu ,że to może i dobrze, że tętni życiem, że coś w nim się dzieje? Bo straszył i był meliną dla kloszardów czy koneserów innych odurzających środków.

 

 

Nic tu po mnie, przy tym Forcie nr 2 ,gdzie był 1000 osobowy garnizon i 24 działa broniły za carskich czasów rejon Modrzyc stacji kolejowej, tereny przy rzeczce Mierzwiączka ,Żdżary i południowo-wschodni Osiedla Irena. A sama wieś szlachecka Mierzwiączka ( Mierziączka) była już notowana w przekazach pisanych 1515 roku.

Grunt , że miała drogę do wiatraka . A były to lata 1840/41 ,gdzie Stefan Ogilba wykonał rejestr pomiarowy. Sama wieś liczyła 1022 morgów i 78 prętów i zaliczała się do największych areołowo w dobrach dęblińskich. Posiadała karczmę rządową i i kuźnię także rządową. Średnio włościan posiadał areał gospodarstwa 19 morgów ( morga to około 0,56 hektara). Wsiadam do auta, nastawiam ciepły nawiew. Zostawiam wędkarzy i klub za sobą. Ruszam dalej – ot tak bez celu- szukając ukojenia dla oka i duszy. Miasto jako piękna waza porcelanowa poklejona z odłamków jakimi są wsie wygląda podobnie. Mozaika kontrastujących ze sobą drewnianych zabudowań często już opustoszałych i te nowe , zadbane murowane często z ciekawą architekturą.

 

Choćby szutrowa droga Chabrowa to już nowe domy, lub odnowione – oko cieszą bo są w zgodnie z przyrodą jej otaczającą. Budynki gospodarcze z czerwonej cegły kolorują ten bury i szary ranek.

A tej cegły tu w okolicach na Twierdze na Forty i na Kolej wypalano ogromne ilości Dostarczały je cegielnie z Krasnoglin ( dwa piece hoffmanowskie), Sławczynie, Kleszczówce, Grondach, Lasoniu, Moszczance, Sierskowoli. Miliony sztuk cegieł trafiało na plac budowy. Pewnie i cześć z nich potrafiła po już nieistniejących już fortach i budynkach fortowych na domy mieszkalne, obory czy budynki gospodarcze. Choć tego pewny nie jestem. W końcu jawi mi się miejsce godne mojego postoju. Wierzby zapraszają mnie do siebie, szum Irenki i jej wolny bieg proponują wypoczynek i kontemplacje. Jakże bliski jestem celu swojej wędrówki czyli wiatraku przy Irence.

 

 

A rzeczka mimo ,że zmeliorowana raczej jest to ma swój urok, choć tylko ma 11 km to pięknie okala i otacza Dęblin nadając mu kolorytu. Wpada do Wieprza by później do Wisły i do Bałtyku. Gołębnik były na lewo a przede mną łąki i ona – rzeczka. Siadam na masce i napawam się widokiem wierzb. Kto by pomyślał ,że w Dęblinie jest takie cudowne miejsce? A jest. Zrobiło się sielsko, piesek gdzieś zaszczekał, kury gdaczą w pobliżu.

 

Już wiem, że to miejsce skąd mogłem jeszcze w latach trzydziestych ubiegłego wieku oglądać wiatraki w akcji a były dwa. Ten blisko miejsca gdzie jestem i pewnie stąd ulica zwie się Wiatraczną. Na późniejszych mapach już ich nie było. I tu prośba moja! Kiedy zniknęły z krajobrazu z ulicy Wiatracznej te wiatraki ? Czy już w pożodze getta i okupacji niemieckiej ich nie było ?

 

Mapa z 1926 roku 

 

Daje do myślenia, w tym miejscu szczególnie. I nie wiatrak lecz ten teren przesiąknięty ludzkim cierpieniem , głodem i śmiercią pogłębia mój stan zamyślenia. Rzeczka spokojnie płynie, jako niemy świadek tej tu historii. Zimno się potęguje i pies się mną zainteresował. Nie ryzykuję , siadam do auta.Włączam ogrzewanie, mijam byłą piekarnię na Grunwaldzkiej. Kieruję się do pracy.

 

Mapa z 1942 roku

 

Pomyśleć, że tam gdzie pracuje jeszcze tak w miarę niedawno było boisko sportowe i teren zielony – park miejski . To tam AKS, Orły „Czarni” i inni kopali piłkę w pobudowanym w 1935 boisku z prawdziwego zdarzenia. Teraz to od 60 lat teren Wojskowych Zakładów Inżynieryjnych SA a kiedyś Wojskowych Zakładów Naprawczych. Dorodne dęby które już zaczynają się na Podchorążych od strony Puław są i mają się wspaniale w Wzinż-u – zapewniam.

 

 

Zdjęcie własne.2019. Opis na podstawie K.Kurzyp "Dęblin Szkice z dziejów miejscowości i okolic", opowiadaniap. Czesława Majstereka - czarnideblin.futbolowo.pl. Dęblin.

11 kwietnia 2019   Dodaj komentarz
historia   dęblin   Dęblin Irenka Mierzwiączka  

Historia lokalna - Dęblin - cmentarz carski...

Cmentarz carski "forteczny" Dęblin.

 

O cholerka ! za daleko pojechałem. Na historycznych ruinach fortu generała Prądzyńskiego zawracam. Jest "betonka" na oczyszczalnie ścieków. Skręcam by za chwilę postawić samochód. Ciut dalej na łuku, by nie przeszkadzał. Dochodzę do już zamszonej i lekko ubrudzonej tablicy informacyjnej.

 

A przede mną jawi się informacja z kilkoma zdjęciami :

 

„Cmentarz forteczny założony został w 1857 r. W latach 1857 - 1914 był miejscem pochówku oficerów, podoficerów i żołnierzy służących w twierdzy Iwangorod oraz ich rodzin. W latach 1914-1915 grzebano tu żołnierzy carskich poległych w trakcie działań wojennych I wojny światowej. Nieliczne pogrzeby miały również miejsce w latach 1921-1946. Cmentarz jest miejscem spoczynku osób wyznania prawosławnego, rzymsko - katolickiego i prawdopodobnie protestantów”

 

Informacja pojawia się praktycznie w każdym zapytaniu w Internecie. Może i dobrze, skondensowana, krótka, treściwa. Nie oddaje w żaden sposób emocji i duchowości, ale to przecież zapomniany cmentarz i to nie nasz. Rzut oka na okolicę. Ciepłe kwietniowe słońce prowokuje do działania. Ubrany może nie w strój właściwy cmentarzom, ale skromny i poważny – trekkingowy zaczynam nawiedzenie cmentarza. Znak krzyża , czapeczka z głowy , krótka modlitwa. To miejsce poświęcone a jemu się należy stosowny szacunek. Miejscowi mówili, że w latach 50-tych było tu jeszcze ogrodzenie. Królowały lipy już dorosłe , bzy i kaliny. Dziś jeszcze trawa bura , choć przebija się już nowa, młoda , tegoroczna. Wystrzeliwuje małymi kępkami pod nogami. Krzaki - akacji głownie bardzo utrudniają chód. Pod nogami wiją się jeżyny i chaszcze niewiadomego mi pochodzenia. Teren bardzo zapuszczony i niezadbany. Czytałem o tym, ale nie zrażony podążam dalej. Mierzę każdy krok na tej uświęconej ziemi tak zapomnianej przez teraźniejsze pokolenia. Dywan kwitnących cudownie barwinków przede mną. To jasny znak, że zaczynają się nagrobki i kazamaty.

Cerkiewka 

 

Barwinek jakby otaczał te groby swoją opieką i otulał tam pochowanych do wiecznego snu. Gdzieś po lewej wyrzucone siedzenia i opony od samochodu a jeszcze dalej części lodówki. Myślę, ależ się musieli postarać by taki kawałek od drogi wyrzucić śmieci. Przecież można było oddać na wysypisko choćby ale po co ! Lepiej zaśmiecić teren i co najważniejsze cmentarz , czyli miejsce uświęcone. Nie znajduję wytłumaczenia na ten akt wandalizmu, lecz to tylko początek smutnych obrazów z tego miejsca.

Płyta nagrobna

Ktoś z agencji reklamowej „Figaro” – nie robię kryptoreklamy bo tak stoi na niej opracował ją ( pewnie w konsultacji z historykami ) i był zarazem mecenasem jej powstania pisze ,że także były pochówki innych wyznań niż prawosławia. To ile tej święconej wody z religii katolickiej czy prawosławnej wchłonęła ta ziemia stając się uświęconą a tak przez te czasy sprofanowanej. Jeszcze połowie ubiegłego wieku cerkiewka miała zadaszenie a płyty nagrobne miały swoje miejsce. Dziś jest na swoich miejscach już niewiele.

 

Dachu na cerkiewce już nie ma , okien także. Płyty w gęstych chaszczach są porozrzucane i poprzesuwane. W pochówkach kazamatowych są poczynione podkopy- pewnie w celu grabieży. W końcu chowani tu byli ważni oficerowie w ich pełnym rynsztunku. Hieny cmentarne, kloszardzi czy w końcu ludzie zbyt ciekawi dopełnili i dopełniają i tak już opłakanego widoku grabieży i niszczenia. Gdzieś butelka po winie, wódce, zrobiona toaleta z połamanych grobów to widok , który przeraża mnie już 40 letniego człowieka.

Spokój tych dusz przez przeszło 160 lat jest zmącony i chyba nie wcześnie znów nastanie. Ściana coraz większa chaszczy odstrasza mnie do dalszej wędrówki po tym cmentarzu. Można wyczytać, że pochowanych było tu około 2000 ludzi. W samym schemacie cmentarza ustalono, że południowa część przeznaczona była na pochówki kazamatowe ( groby kazamatowe) kadry wyższej, dowódczej i ich rodzin. Cześć północna dla podoficerów i szeregowych i ich rodzin. Teraz ten układ jest nieczytelny a można by pokusić się użyć stwierdzenia, że jest zdewastowany a był nie mały bo o wymiarach 410 x 590 m. Wykonuję kilka fotografii tego co dostrzegłem. Nie szukam już ruin mauzoleum. Stoję przez cerkiewką, słyszę świergot ptaków, lekki szum wiatru. Zamykam oczy i w milczeniu odmawiam modlitwę za tych i to miejsce, czyniąc znak krzyża mając nadzieję, że stan ten co jest ulegnie zmianie.

 

Nadzieja pojawiła się w 2016 roku, gdzie odbyło się uroczyste przekazanie cmentarza fortecznego twierdzy Dęblin na rzecz parafii prawosławnej pw. Św. Równej Apostołom Marii Magdaleny w Puławach.

Młody 29 letni proboszcz w Puławach w dekanacie lubelskim – ks. Jarosław Szczur na łamach gazety Twój Głos mówi :

” Chcielibyśmy uporządkować teren, ogrodzić cmentarz i jeśli będą środki finansowe to odnowić część grobów. Chciałbym również postawić prawosławny i katolicki krzyż, ponieważ spoczywają tam szczątki ludzi różnych wyznań.”

 

Zdjęcie Lidar - widoczny zarys nekropolii

 

Minęło kilka lat i wielka szkoda, że niewiele lub nic nie zmieniło. Liczę , że z urząd Gminy Stężyca i parafii prawosławnej pw. Św. Równej Apostołom Marii Magdaleny uda dojść się do konsensusu.

 

Czy przed 2016 rokiem właściciel gruntów, gdzie jest cmentarz czynił jakieś starania by zmienić jego byt i przywrócić przynajmniej jego powagę? Tego nie wiem.

Jest teraz tu i teraz. Może jakby ogłoszono jakąś akcję sprzątania i wycinki to po troszku by się obraz tej nekropolii zmienił ? Żywię nadzieję, że tak by było.

Wychodzę z cmentarza, ostatni raz pochylam czoło nad tymi co tam spoczywają bijąc się z myślami co dalej z tym miejscem. Tak bliskim historycznie Dęblinowi a administracyjnie Stężycy byłego królewskiego miasta….

 

Na kilku mapach pozwoliłem zaznaczyć ową nekropolię. Zdjęcie z użyciem Lidar wykreśla nam zarys prostokąta cmentarza.

Mapa z 1908 roku.

 

Mapa z 1926 roku.

 

 

Opis na podstawie tablicy informacyjnej , ze strony diecezji prawosławnej . Internetowego wydania Twój Głos, oraz przegladprawoslawny.pl i geocaching.com i dostępnych informacji.

08 kwietnia 2019   Komentarze (2)
cmentarze   historia   dęblin   Dęblin   forteczny   cmentarz  

Historia Lokalna - słupy wskazań artyleryjskich...

Miasto Dęblin to dla mnie ogromna historia i martyrologia. Choć miastem jest od niedawna ( 1954 roku) to łączy w sobie tyle wsi i przysiółków z historią liczącą często ponad 500 lat swojego istnienia, że jest to aglomeracja wręcz tygiel połączonych ze sobą tradycji i wydarzeń mających wpływ na siebie. Nie silę się i nie podejmuję się nawet pisania o Dęblinie ( szeroko rozumianego) bo nie jestem historykiem a dostęp na jakim podaję jakiekolwiek dane jest ograniczony. Ot kilka książek i podań ustnych. Mimo tego obraz tych terenów tak mocno w XIX wieku wojskowych jest dla mnie cały czas zagadką i wielką niewiadomą. To tu powstała Twierdza Dęblin budowana w pierwszej połowie XIX wieku i to ona miała ogromny wpływ na okoliczne miejscowości i ich późniejszy byt. Dopiero dziesiątki lat po wbiciu pierwszego szpadla pod Twierdzę rodzi się lotnictwo w Dęblinie. Mnie ta flanka mniej obchodzi choć jest kluczowa i ogrmonie ważna z punktu historii jak i kształcenia adeptów i asów przestworzy. 

  

 

 

Twierdza i jej forty zostały już tak w szczególe opisane, że wystarczy siegnąć po literaturę. W internecie jak to w internecie - bywa różnie z tym co piszą i czy piszę prawdę czy może narrację historyczną. Trzeba być czujny i najlepiej udać się do stowarzyszeń historcznych, czy sympatyków historii danego regionu i podpytać o to i owo. To One często wydają periodyki i książki o tej lokalnej historii. W Dęblinie to choćby Towarzystwo Przyjaciół Dęblina, ale i są w Puławach , Końskowoli, Górze Puławskiej i wielu wielu innych miejscach. Tu bedziemy mieli wiedzę rzetelną, sprawdzoną i co najważniejsze żywą. Nie da się ukryć ,że i dane o słupach i ich lokalizację pozyskałem właście od tego dęblińskiego towarzystwa. 

 

Dziś o słupach - wskaźnikach obmiarowania altyleryjskiego. W czasach carskich były to wskaźniki dozoru artyleryjskiego wokół fortów. Pola altyleryjskie zwane sektorami były wyznaczane właśnie przez te słupy. To dość masywna konstrukcja była widoczna z dość daleka. Wskazywała także cywilom obszar już Twierdzy , gdzie obowiązywały przepisy wojskowe.Odległość podawana była w wiorstach ( co na miarę tych czasów - około 1 km.). Do teraźniejszych czasów przetrwało ich niewiele. Były wykopywane lub zakopywane,były niszczone czy używane na użytek gospodarzy. 

Aktualnie odwiedziłem 6 z nich. Dzięki uprzejmości Pani Katarzyny Skrzypczyk kolejny, 7 pojawia się na mapie. Bardzo Pani Dziekuję za zdjęcia i lokalizację.

 

I i II - Borowa

 

 

Słup nr I

 

 

Słup nr II

 

 

III i IV - ulica Okrzei - Dęblin

 

 

 

Słup nr III - ulica Okrzei przy ulicy Cichej 

 

 

 

 

Słup nr IV - ulica Okrzei przy Michalinowskiej 

 

 

V - ulica Stara Dęblin .

 

 

 

 Słup na ulicy Starej - Rycice

 

 

VI - Blisko Masowa przy Wieprzu

 

Słup nr 6 - przy miejscowości Masów - w dolinie Wieprza.

 

 

VII Blisko cmentarza - w stronę Moszczanki

 

 

 Słup nr 7 - przy cmentarzu.

 

 

I wiem , że są inne. Będę w miarę możliwości szukać. Bardzo ciekawe jak to się na mapie rozmieści. Poza tym być moze zostały przesunięte w pracach budowlanych.

08 kwietnia 2019   Komentarze (10)
historia   wskaźniki artyleryjskie   dęblin   dęblin wskaźniki altyleryjskie  

Historia Lokalna - cmentarz ewangelicki w...

Końskowola - cmentarz ewangelicki.

Popoludniowy kwietniowy dzień w pełnym słońcu ale o dość zauważalnym wietrze zwiastował szybką wycieczkę do miejsca a w sumie miejsc zadumy i zastanawiwienia się nad życiem. Ot tak blisko Puław jest bardzo stara miejscowość - Byle Miasto - Końskowola . O jej przeszłości pewnie napisze kiedyś na grupie, dziś nawiedzilem cmentarz ewangelicki a i pewnie drugi centarz żydowski. Konskowola pięknieje z roku na rok . Teraz przebudowywują ratusz z 1775 roku. Skuli elewacje , rozebrali wieżyczkę strażacką , działają . Ciekawi mnie efekt końcowy. Nawet tam zostawiajac samochód ot przy ratuszu, czy kościoła farny czuć historię i to jakże bogatą tej miejscowości. Zabudowa , układ centrum i te już wiekowe domy w stanie rożnym ale bardzo wymowne. Mijam rynek , ruszam na Młynki ale odbijam na Sielce tuż przy kolumnowej kapliczce. Kurówka pieknie i spokojnie wije się nadając tętno i harmonię Końskowoli. Górna Niwa - witają mnie nowe zabudowana i świeżo położony asfalt .

 

Już blisko , w oddali już droga polna a przy prawej stronie on- cmentarz . Stawiam auto dalej tuż przy nieznanych mi w przeznaczeniu zabudowaniach. Postanowiłem dojść do cmentarza od Kurowki czyli lasem . Wiem, że gdzieś tu był założony w XVIII wieku drugi cmentarz żydowski. Dlatego z pełną estymą i szacunkiem dla tego poświęconego miejsca stawiam każdy krok. Niestety wysypisko gruzu , opon , śmieci i samochodowych siedzeń nie napawa mnie ani dumą za rodaków a wręcz jest mi wstyd . Lasek, gdzie cmentarz ewangelicki jest poryty wieloma rowami , wiosnę już ciut widać - jaskółcze ziele i bzy już się pokazują . Krocze wolno z szacunkiem dla tej poświęconej ziemi. Niewielka teraz już nekropolia jest okolona siatką drucianą z miejscami gdzie można wejść do jej środka.

Co mnie uderzyło to mimo zniszczonych grobowców, oddalonych płyt i połamanych gdzienieg

dzie krzyży teren jest zadbany. Brak krzaków zachwaszczenia , wypalone niedawno znicze są wymową tego że ludzie o to miejsce spoczynku dbają. Szkoda że nie ma nigdzie tablicy informacyjnej o tym cmentarzu jak i tym blisko żydowskim . Krótka modlitwa za tych tu złożonych. Wielu z nich ma polskie nagrobki i napisy. Kilka dosłownie niemieckich. Ogromne drzwo stoi na staży tych tam pochowanych. Bardzo wymownie. Pozostawiam Was z kilkoma zdjęciami i poniższą historią tej nektopolii. Zapaliwszy znicz udałem się w zadumie do samochodu, do domu....

 

Opis historii tej nektopolii ze strony Lublin.luteranie.pl

„Cmentarz w Końskowoli

Końskowola to położona niedaleko Puław wieś, której historia sięga XIV wieku. W okresie swojej świetności, pomiędzy połową XVI w. i końcem XIX w. posiadała prawa miejskie. Sprowadzenie się Czartoryskich do Puław znacząco wpłynęło na rozwój Końskowoli, w której znalazło się centrum administracyjne ich majątku. Droga pomiędzy Puławami a Końskowolą została w tym okresie wybrukowana jako pierwsza spośród dróg w całym województwie lubelskim.

Książę August Czartoryski w latach 30-tych XVIII w. sprowadzili z Saksonii do Końskowoli ok. 300 tkaczy. Zachętami do osiedlania się na tym terenie były przekazane nieodpłatnie tereny pod budowle fabryczne jak i nieoprocentowane pożyczki. W początkach XIX w. miasteczko stało się znaczącym ośrodkiem włókienniczym. Saksończycy tak bardzo przyczynili się do szybkiego rozwinięcia przemysłu, iż przepowiadano, że kiedyś Końskowola połączy się z Puławami i utworzy jedną osadę fabryczną. Społeczność ta, wyznania ewangelicko-augsburskiego, założyła w miasteczku cmentarz oraz szkołę. Wybuch powstania listopadowego spowodował stagnację w handlu i przemysł włókienniczy zaczął upadać. Chociaż wiele rodzin tkaczy opuściło Końskowolę przenosząc się głównie do Białegostoku i Łodzi, dla wciąż licznej społeczności luterańskiej utworzona została w 1842 r. filia Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Lublinie. W 1882 roku w miasteczku zamieszkiwało 138 ewangelików a do ewangelickiej szkoły uczęszczało 20 dzieci. Tkacze opuścili Końskowolę na przełomie XIX i XX w., gdy w związku z wprowadzeniem parowych maszyn tkackich definitywnie skończył się okres prosperity miejscowego, rzemieślniczego przemysłu tkackiego. Pozostałości społeczności luterańskiej zamieszkiwały Końskowolę oraz użytkowały cmentarz do wybuchu II Wojny Światowej. Dzisiaj jedyną pamiątką po ówczesnych obywatelach miejscowości wyznania luterańskiego pozostały relikty cmentarza, zdewastowanego podczas wojny. Najstarszym, zachowanym do dziś jest nagrobek Jochanny z Zipserów Gaede zm. w 1873 r. Część ze stosunkowo dobrze zachowanymi nagrobkami jest ogrodzona. Za terenem ogrodzonym znajduje się krzyż przypominający, że i tam rozciąga się teren cmentarza. Całość terenu objęta jest wpisem do rejestru zabytków.”

06 kwietnia 2019   Komentarze (1)
cmentarze   historia   końskowola   Końskowola   cmentarz  
< 1 2 ... 5 6 7 8 9 ... 13 14 >
Izkpaw | Blogi