• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • Blog o własnej wędlinach....
  • Bieganie inie tylko
    • Maratończyk i jego przemyślenia
  • Historia
    • Fortyfikacje
    • I WŚ Puławy
    • Interaktywne stare mapy
    • O cmentarzach , dworkach
  • Historia lokalna
    • Dawne Puławy
    • I Wojna Światowa
    • Kompendium wiedzy o Gołębiu
    • Poznaj Lublin
    • Skoki i Borowa
    • Świetny blog o historii regionu
    • Wszystko o Sieciechowie
    • Wyjdź z pociągu
    • Zabytki, zaułki, zakątki ...
  • proces technologiczny
    • Procesy technologiczne
  • Przyroda
    • Blog leśniczego

Kategoria

Spiew

< 1 2 >

Mini koncert dla niosących chleb i pomoc...

Towarzystwo Pomocy im. Św. Brata Alberta Koło Puławskie - obchodziło wczoraj swoje XXX lecie. Chór parafialny pw św. Brata Alberta miał zaszczyt uświetnić tą rocznicę kilkoma cudownymi pieśniami chóralnymi oraz solowymi. To wielki trud niesienia chleba potrzebującym, wiary w lepsze jutro  i bezinteresowna pomoc cichych bohaterów wymaga wielkiej atencji i szacunku dla ich trudu. Chylę czoła przed Nimi wiedząc,że to co czynią innym bezinteresownie często kosztem swojego czasu, zdrowia i być może nawet funduszy jest genialnym świadectwem miłosierdzia....którego nauczał brak Albert.

22 listopada 2021   Dodaj komentarz
spiew  

Wielki Post....Ja se kajem

Autorem tego cudownego , pełnego cierpienia i żalu na Wielki Post utworu jest Juraj Mulih (Hrašće Turopoljsko, 30 kwietnia 1694 r. - Zagrzeb, 31 grudnia 1754 r.), który jako pierwszy Chorwat po Ruderze Boskovicu został profesorem na Papieskim Uniwersytecie Rzymskim. Mulih był kapłanem, chorwackim jezuitą, pisarzem i muzykiem, misjonarzem, który podróżował po okolicy od Senja do Osijeku i Varaždina, także chorwackich wiosek na Węgrzech aż do Budy. Zbierał tłumy wszędzie, głosił wiarę. Chodził boso z wioski do wioski z kromką chleba i serem w torbie..... W dniu jego śmierci w 1754 r. Kongregaci zagrzebscy poprosili Zgromadzenie Jezusa, by uczyniło wyjątek od jego zwykłego traktowania zmarłego i odsłoniło jego martwe ciało na cztery dni, aby oddać hołd tłumowi pogrążonych w żałobie ludzi. Ziemskie szczątki Muliego wciąż spoczywają w kościele św. Katherine w Gornji Grad.

 

"Ja se kajem, Bože mili,

od svakoga grijeha moga,

moje srce gorko cvili,

jer uvrijedih tebe Boga....."

 

Żałuję, mój Boże,

wszystkich moich grzechów

moje serce jęczy gorzko,

bo obraziłem Ciebie, Boże....

 

Pod tym linkiem 

Ja se kajem https://youtu.be/58awnT2vORU

 

02 lutego 2020   Komentarze (2)
spiew   Ja se kajem  

Młodzi wirtuozi jakże cenni

Karol Augustyniak

 

 

Mogłoby się wydawać ,że grać na organach choćby jak w kościele pw Brata Alberta z 3 manuałami może każdy klawiszowiec, pianista. Być może tak. Na akordach łatwiej. Ale grać z uczuciem i sercem , gdzie zlewa się w jedność płynąca z utworów magia wielkich mistrzów trzeba umieć. Ale czy trzeba być już mocno dojrzały w tym , mieć przegrane tysiące godzin? Pewnie to pomaga , pewnie gdyby nie te tysiące godzin grania , prób buduje ogromne organowe doświadczenie i profesjonalizm. Buduje swoisty „luz” podczas wygrywania pięknych partytur. Daje możliwości wielkich aranżacji, dodawania swoistych smaczków , które wydobywają z utworów być może nieodkryte piękno.

A co ma powiedzieć student , młody człowiek Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina ze stolicy? Czy już z góry jest skazany na dużo gorsze wykonanie ? choćby ze względu na swój wiek i mały dorobek? Czy od razu stawiać go z profesorem Andrzejem Chorosińskim ? 

Nie wolno stawiać , a jak już, to słuchać i malować obrazy w głowie z wybrzmiałych utworów. Tak też było. Nie tak skromny bo prawie godzinny koncert i to przecież nie pierwszy tego młodego bardzo uzdolnionego wirtuoza organów – Karola Augustyniaka odebrałem bardzo pozytywnie. 

Dawno nie słuchałem muzyki organowej barokowych geniuszy i romantycznych tytanów kompozytorów. A tu taki koncert. Podzielony ale i zarazem spójny łączący barok i romantyzm. Po dwóch przedstawicieli tych okresów wybranych swoim kluczem. Jakże trafnym i jakże spójnym.

Słuchało się Georga Böhm’a z dawno nie widzianą przeze mnie atencją i czułością na jego barokowe tak bardzo smaczki kompozytorskie. To w końcu Bach wielki nad wielkimi zakochał się w jego twórczości. I tu można usłyszeć te pionierskie barokowe muzyczne wykładnie tak doszlifowane przez Bacha. Na koncercie jeden wpadał w drugiego. Wielki z Największym. Taka synergia i esencja w 30 minutach prawie otworzyła wyobraźnię , uruchomiła postrzeganie , dając zadowolenie , spełnienie. Wyjątkowo miło się słuchało. Oczy zamknięte i gdyby nie świadomość tego, że to dopiero student zaczynające swoje życie z muzyką organową mógłbym się pokusić o stwierdzeni ,że to wybitny wirtuoz. Mając taką świadomość jednak to powiem tylko ,że to wybitny wirtuoz!!

I uderzamy w drugą romantyczną część koncertu. Nieprzypadkowo wybrani mistrzowie z tego okresu. Znany niemiecki kompozytor Jakob Ludwig Felix Mendelssohn Bartholdy i dużo mniej ale wcale nie gorszy , choć ja go mniej lubię Ritter.

 

Ten pierwszy znany ze ślubnych wykonani ( niekiedy marnych ) marszu Weselnego. Lecz był to kompozytor czerpiący garściami z poprzedniej epoki – od Bacha. Choćby jego części mszalnych, kantat, chorałów, a wśród nich duże formy wokalno-instrumentalne – oratoria Święty Paweł. Komponował symfonie i muzykę kameralną. 

Tu wybrzmiały fantastycznie ,majestatycznie ,ale i ciepło i wyjątkowo miło. Miękko prowadzone nuty wybijające na klawiszach brzmienia płynęły ..i płynęły….a asystent rejestrator w postaci urodziwej pani odejmował i dodawał partytury. 

I August Gottfried Ritter nie tylko kompozytor ale wysokiej klasy organista. Pierwszą sonatę na organy skomponował w 1845 roku, drugą w 1850 , trzecią 1855, czwartą 1860. Komponował chorały, preludia, sonaty czy wariacje. Wybrzmienie spod skrzydła Karola ,grającego wcale nie łatwy jego utwór dało się wyczuć jego miłość i wielką lubość do tego kompozytora. 

Romantyzm z barokiem zabrzmiały w kościele pięknie i ze smakiem. Wróże temu młodemu artyście ( już wybitnym) przyszłość . Niech buduje warsztat, niech i gra i uczy się jak najwięcej.

Dziękuję naszemu organiście, dyrygencie naszego chóru Janowi (wcale nie gorszym i nie banalnym w graniu przeca) za możliwość i realizację zaproszenia wirtuoza w czasie zimowych ( już z nazwy) dni.

 

Niech częściej wybrzmiewają nasze organy. Mają co i kim grać!!! Brawo Karol Augustyniak

22 stycznia 2020   Dodaj komentarz
spiew   puławy   pulawy organy karol augustyniak  

Yann Tiersen - geniusz minimalizmu formy,...

Yann zdjęcie współczesne

 

Yann Tiersen urodzony w  1970 r – francuski kompozytor i muzyk–minimalista. W swoich utworach wykorzystuje instrumenty takie jak pianino, akordeon i rozmaite typy instrumentów smyczkowych oraz strunowych. Znany głównie dzięki ścieżkom dźwiękowym do filmów Wyśnione życie aniołów (1998, reż. Érick Zonca), Amelia (2001, reż. Jean-Pierre Jeunet) oraz Good bye, Lenin! (2003, reż. Wolfgang Becker). Jego utwory są łatwo rozpoznawalne dzięki dość prostej linii melodycznej i przez użycie w nich niewielu instrumentów. Tyle surowych faktów z netu. Teraz to osobiste.

To dla mnie wybitny i ponadczasowy kompozytor i muzyk. Odkryty  przeze mnie przypadkowo w 2000 roku , gdzie pierwszy raz zetknąłem się z jego twórczością. Płyta Latarnia Morska – La Phare. Parę utorów powędrowało do soundtracku Amelie z którego był chyba najbardziej rozpoznawalny. Choćby La Noyee czy La Dispute. Jakże różniące się od siebie. Lecz słychać tą skromność instrumentów , minimalizm nut, ale eksplozję muzyki i emocji. Mnie wrył utwór La Chute . To droga od głębokiego dołu emocjonalnego, od żalu, od beznadziejności przechodzącego w coś bardziej życzliwego. Mającego pierwiastek ludzki i pozytywny -by znów pogrążyć nas w przepaść beznadziejności i braku normalności. To takie emocje , które rozrywają człowieka , wydzierając jego duszę na żywca z ciała….

Nie sposób  przejść obojętnie obok jego twórczości. Jego linia melodyjna, skromności i minimalizm , przy tym geniusz kompozytorsko-instrumentalno-wokalny jest dla mnie niedościgły i potwierdzany z każdym jego utworem. Nowe płyty tylko umacniają mnie w przekonaniu, że to Muzyk Stulecia. Jego skromne formy głównie na fortepian czy skrzypce są rozpoznawalne w każdym utworze jasno wskazując  jego ponad przeciętną wartość. Wartość nie do przecenienia dla kultury i sztuki. 

Sur le fil piano – opowieść pisana na fortepian, słychać w każdym brzmieniu wybrzmienie , każdy ton niesie przekaż i bagaż ogromnych emocji. Czy piękny akordeon jako prolog w utworze La Veillee z płyty Les Retrouvailles. Czy mocny akcent na klawesynie w utworze  La Jetée.  Z tej samej płyty płynący melancholią utwór La plage. Album Amelie nie będę opisywał bo większość zna utwory i na pewno zakochał się w każdym z nich. Już dość opisywania swoich subiektywnych przygód z tym kompozytorem na miarę kompozytora stulecia. Proszę byście sami poczytali a przede wszystkim posłuchali jego świadomych i genialnym w tym minimalizmie utworów. Na pewno już będzie wam towarzyszył. I poznacie jego twórczość i jego samego w każdym utworze spod jego pióra i partytury. Nie można go zaszuflatkować ! Wymyka się z każdego nurtu....

Słyszę go wyraźnie w utworach ze starszych płyt jak przywołana La Phare czy wcześniejsza wydana jedynie w 1000 egzemplarzy ( później poddana reedycji) płycie  La Valse des Monstres czy  EUSA z 2016 roku. Aktualnie mistrz Jan wyrusza w trasę koncertową promującą jesgo najnowsze dzieło – ALL. Niestety nie będzie w Polsce. Możemy go posłuchać najbliżej to w Berlinie 6 marca.  Koncertował w Polsce - choćby we Wrocławiu w 2010 roku.

 

Dziś przygotowałem utwór ze ścieżki dźwiękowej filmu poświęconemu francuskiemu żeglarzowi -  Ericowi Tabarly -  Point Zero.

Jan napisał ścieżkę dźwiękową do tego pełnego emocji filmu o tragicznie zmarłym kapitanie, konstruktorze jachtów, ale przede wszystkim ojcu i mężu. 

 

 

Posłuchaj ---> https://www.youtube.com/watch?v=IUOYryj-o94&index=1&list=RDIUOYryj-o94

 

Materiały opracowane za pomocą Wikipedii i Interentu oraz a co najważniejsze swoich odczuć. Zdjęcia Internet.

05 lutego 2019   Komentarze (2)
spiew   Yann Tiersen  

Chóralne epitafium ( dotychczas)....

Zdjęcie wszystkich chórów i dyrygentów z I Ogólnopolskiego Spotkania Chórów Szczygiełki i Przyjaciele - zdjęcie Internet.

 

Największym dotychczas przeżyciem związanym z występem wokalnym było Ogólnopolskie Spotkanie Chórów Szczygiełki i Przyjaciele w Poniatowej. Rok 2017, styczeń, ładna zimowa zima. Prowadził nas znaczy chór przy parafii p/w Brata Alberta w Puławach ksiądz Marcin. Z przedstawianego przez niego ze swoistym spokojem tego wydarzenia można było odnieść wrażenie, że to było by spotkanie kolegów i koleżanki po fachu, wymiana doświadczeń, zaśpiewanie kilku kolęd czy pieśni. Na spokojnie i w miłej rodzinnej atmosferze. Było prawie jak mówił…….

 

Na warsztaty w godzinach rannych przyjechaliśmy do pięknego pałacu w Kraczewicach. Nie byłbym sobą bym nie wtrącił choć ciut jego historii- tu pochodzi ze strony kraina.org.pl:

Pałac w Kraczewicach - zdjecie Internet.

„Jedyną w okolicy secesyjną budowlę wzniosła w latach tuż przed pierwszą wojną światową rodzina Gerliczów. W miejscu Pałacu Kraczewickiego dwory istnieją już od więcej niż sześciuset lat. Rodzina Gerliczów przybyła w Lubelskie w końcu XVIII wieku z Niemiec. Kacper Gerlicz wybudował z Lublinie browar, a jego synowie wybrał dwie różne drogi kariery, z których każda była imponująca. Teofil pozostał w Lublinie i działał zarówno w biznesie, jak i w organizacjach charytatywnych. Jakub brał udział w Powstaniu Listopadowym i polski Rząd Narodowy mianował go wiceprezydentem policji Warszawy. Jego kompetencje docenił także rząd carski mianując go wiceprezydentem Warszawy. Potomkowie Teofila osiedli w Kraczewicach. Gerlicze zapisali się wdzięczną pamięcią w życiu wsi. Zaraz po pierwszej wojnie światowej ofiarowali teren, na którym wybudowano pobliski kościół i utworzono cmentarz. Rodzinę Gerliczów wyrzucili z domu Niemcy, a potem komuniści. W 1983 r. powstaje zamysł urządzenia w zrujnowanym już dworze siedziby dziecięcych zespołów artystycznych "Scholares Minores pro Musica Antiqua" i "Szczygiełków". Początkowe prace porządkowe przy restauracji obiektu zostały wykonane siłami dzieci - członków zespołów i ich rodziców. Następnie z inicjatywy ówczesnego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i Naczelnika Miasta i Gminy Poniatowa przystąpiono do remontu kapitalnego dworu i restauracji parku. W roku 1988 następuje wprowadzenie do dworu dziecięcych zespołów artystycznych i powołanie do życia "DOMU MUZYKI" w Kraczewicach. Dziś dwór znowu tętni życiem organizując muzyczne spotkania, śluby, konferencje i imprezy kulturalne. Można także wynająć we dworze pokoje.”

 

Piękny pałac z skromnym, ale bardzo dobrze zaaranżowanym wnętrzem i niespotykaną dostojnością. Zjechały już reprezentanci chórów na warsztaty – reszta dojeżdża na koncert. Poznajemy się i opowiadamy kilka zdań o nas, naszym chórze. Przechodźmy do warsztatów. Prowadzi je na zmianę emisariuszka – heh – świetny sopran od emisji głosu i sama dyrygenta Joanna Garbacz. To znana na cały świat pani dyrygent a jej chóry to ścisła czołówka światowa. Dociera to do mnie i jakoś człowiek staje się mały a zarazem szczęśliwy, że ma okazję zaśpiewać na warsztatach jak i koncercie pod taką batutą. Sześć Chórów, sześć różnych osobowości, sześciu różnych dyrygentów, dających ponad 100 wokalistów. Sala w pałacu wypełnia się po brzegi, zaczynamy urywać po kawałku tort związany z zaśpiewaniem dwóch pieśni na finał. Pani Małgorzata Sobieszek – dyrygentka chóru Cantate Dei Gloriam z Warszawy prowadzi warsztaty i rozczytuje już przez nasz chór rozczytane Misericordias Domini. Na tyle gardeł i taki podziale na „głosy” brzmi to co najmniej dziwnie. Dodatkowy efekt daje dość mała sala. Po jakimś czasie wszystko się układa i zaczyna wybrzmiewać i brzmieć.

Opanowane. Dochodzimy do utworu przez nas w ogólne nie rozczytanego. A utwór nie łatwy o niesamowitym ładunku emocji – kompozytor Michael Bojesen – Eternity. Uczymy się na próbie, chłoniemy, ja podpinam się pod kolegów basów, którzy już opanowali ten utwór. Od razu łatwiej jak jest prowadzący. Doznałem olśnienia z oświeceniem i zarazem pytaniem – co ja tu robię? Tu sami profesjonaliści. Ksiądz Marcin uspakaja i daje otuchy. Nasz chór się odnajduje i wybrzmiewamy już całkiem całkiem. W między czasie kawa, ciastko, podziwianie pałacu i niekończące się rozmowy o śpiewaniu nie tylko chóralnym. Ksiądz Marcin akompaniament na fortepianie prowadzi łagodnie i z czułością o każdy wybrzmiały ton. Dyrygenci, osobistości światka chóralnego i kulturalnego nadają powagi i sznytu temu wydarzeniu.  Kogo im udało się zaprosić do wspólnego śpiewania? Proszę poniżej lista chórów:

 „Cantate Dei Gloriam” – Warszawa; „Św. Brata Alberta” – Puławy; „Corda Cantando” – Karczmiska; „Cantata” – Opole Lubelskie „Szczygiełki Fenix” Poniatowa, „Szczygiełki Grandi” – Poniatowa i Połączone Chóry Spotkania.

Chór św. Brata Alberta prowadzony przez ks. Marcina z Puław (mój chór, nie wszyscy członkowie) 

 

Warsztaty dobiegają końca i czas szykować się na śpiew w gimnazjum im Jana Pawła II. Tam się ma odbyć finał całego dnia i występy chórów z własnym

repertuarem (przeważnie kolędowym, choć nie tylko) i wspólny śpiew pieśni o których wspomniałem wcześniej. Szybko lokalizujemy się w jednej z sal szkoły. Przebieramy się i szlifujemy nasze utwory na występ. Szlifujemy kolejny raz, bo w pałacu już na piętrze i na korytarzu ćwiczone było…. Na korytarzach szkoły gwar i harmider. Panie w pięknych kreacjach chóralnych dystyngowane i pełne kobiecego piękna. Panowie głównie w garniturach, dostojni i szarmancko się zachowujący. Czuć adrenalinę, czuć podniecenie narastające, czuć trochę strach i tremę, czuć, że niedługo wydarzy się coś wielkiego.

Dyrygent - ks. Marcin

 

Zaczynamy po słowach wstępu od organizatorów a zarazem wyśmienitych muzyków, pasjonatów muzyki i krytyków muzycznych. Zaczęło się piękne przedstawienie, gdzie kilka kolęd wyśpiewana w niepełnym składzie wybrzmiewa cudownie i pięknie zarazem. Nie czujemy się ani lepsi, ani gorsi. Równi. Słuchamy i przed i po naszym mini występnie innych chórów i ich repertuaru. Łabędzi śpiew słychać i czuć wielkość i kunszt tej muzycznej uczty. Kolejne chóry wchodzą i z pierwszym otwarciem ust intonują nam słuchaczom spektakl barw nut nasyconych głosami chórzystów. Czujemy się jako chór częścią tego spektaklu, tego wydarzenia co nas przerosło na początku by później stało się jednością z nami.

Rozchodzimy się, głosy „chóry” w podkowę na auli. Słuchacze siedzą w środku. Czegoś się spodziewają i wiedzą, że za chwilę nastąpi finał, epitafium. Pani Joasia Garbacz spogląda na nas wszystkich. Mimo, że jest nas ponad 100 to dla każdego znajduje choć ułamek sekundy by się z nim spotkać wzrokiem i drobnym gestem zachęcić i uspokoić. Zapada cisza. Sala milknie. Dłonie dyrygentki uniesione zaczynają falować w swój taniec dyrygenta, który słucha sercem i duszą ten utwór. Panie zaczynają i pierwsza zwrotka niczym lekko uniesione piórko kołyszące się na wietrze przeleciało przez salę, druga zwrotka panowie i niskie głosy damskie. Trzecia wspólnie…zaczyna łapać mnie w gardle i ściskać. Nie do opowiedzenia emocje a wszystko przed nami…… Zaczyna się rzeka emocji, przeplatanych z euforią i staniem najwyższego uniesienia trwającego kilka minut. Głosy, chóry przeplatają się, uzupełniają, podpowiadają i odpowiadają sobie…… Nastała cisza, większość słuchaczy i ja miała zaszklone oczy z emocji. Z tej empatii i tej wrażliwości. Niektórzy płakali i się tego nie wstydzili. Brawa nie mogły zakłócić tego co się wydarzyło przed chwilą. Mnie trzyma do tej chwili a to już prawie dwa lata. Schodzimy się i śpiewamy pod dyrygent Pani Małgorzata Sobieszek – dyrygentki chóru Cantate Dei Gloriam – Misericordias Domini. Wychodzi genialnie! Czuję spełnienie i zadowolenie. Targają mną emocje, bardzo duże emocje i stan uniesienia ba! wręcz spełnienia. 

To są emocje, to są wydarzenia, które zapadają bardzo głęboko w pamięć i całe szczęście są cały czas świeże i aktualne. To z nich czerpię swoją siłę do życia, do śpiewania. Mam nadzieję, że uda się wystąpić w takim wydarzeniu, gdzie będzie 5-7 chórów i wyśpiewamy utwory dedykowane dla takiej konfiguracji. 

Poniżej zamieszczam linki do tego finału – spotkania w Poniatowej w 2017 roku. Oceńcie sami.

Co do chóru, gdzie uczęszczam i śpiewam to tu przedstawiony Chór św Brata Alberta przekształcił się na powrót w Albertinum pod tym samym wezwaniem. Ksiądz i muzykolog zarazem Marcin otrzymał dar niesienia Słowa Bożego poza granicami kraju. Aktualnie Albertinum jest prowadzony przez Panią Renatę, która prowadziła chór od początku. Przejeła po księdzu misję daszej pracy wokalistów- chórzystów i uświetniania liturgi czy organizację wydarzeń muzycznych jak koncert kolęd. Chór trwa i śpiewa - ba ! śpiewa wyśmienicie! 

 

https://youtu.be/PdoO67sXBIU Eternity

https://youtu.be/ZPvhKvcDc2c - Misericordias Domini

 

Zdjęcia Internet.

 

 

15 stycznia 2019   Dodaj komentarz
spiew   Brat Albert   Poniatowa   Ogólnopolskie spotkanie Chórów   Szczygiełki  

Chóry i zespoły bliskie memu sercu...

Zespoły z bardzo długą historią – historią pokoleniową mają dla mnie zawsze najwięcej do pokazania i wyśpiewania. Tych emocji pokoleniowych , tych tradycji narodowych, tych niepodległościowych pieśni ku pokrzepieniu, tych lat wspólnoty razem. To jest nierozerwalne, jak nierozerwalana jest więź między członkami zespołu. To pewnie są tak zażyłe relacje – może nawet bardziej niż w rodzinie. 

Choć sam śpiewam w chórze sakralnym i zespole wokalnym jako bas to są to kameralne grupy i trudno mi jest wyobrazić bycie i śpiewanie w takich dużych i często rodzinnych, pokoleniowych  zespołach. 

Chór Aleksandrowa - zdjęcie interent

 

Kilka chórów i zespołów jakie mam w pamięci to Chór Aleksandrowa powstały na początku lat 20 XX wieku w Rosji. Znany na cały świat chór męski akademicki chór armii rosyjskiej ,duma narodu rosyjskiego. Zaczynali jako zespół 12 osobowy  - 8 śpiewało, 2 tańczyło, 1 akordeonista oraz 1  bałałajkarz. To najbardziej znany chór na świecie ( wg mnie). Po drugiej wojnie światowej wystąpił na ponad 2000 koncertów, w repertuarze posiadają ponad 2 tysiące utworów w tym często śpiewane w oryginalnym języku w danym państwie , gdzie występowali także w Polsce i po polsku śpiewano wybrane utwory. Po tragedii lotniczej w 2016 roku, gdzie zginęło około 30 % chórzystów i duża cześć grupy baletowej na chwilę  zawiesił swoją działalność. Uzupełnił skład i reaktywował się 2017 roku, gdzie pierwszy w nowym składzie zaśpiewał w lutym tegoż roku na scenie Głownego Teatru Akademickiego Rosyjskiej Armii w Moskwie. Koncertują dalej po całym świecie – mają jednak na uwagę swoją tragiczną przeszłość.

Zespół Pieśni i Tańca „Mazowsze" - zdjecie internet.

 

Zespół Pieśni i Tańca „Mazowsze , którego gościliśmy wczoraj ( 6.1.2019 r) w kościele p/w Miłosierdzia Bożego w Puławach. To ogromna historia krzewienia kultury na najwyższym poziomie zespołu o wspaniałych wokalistach i cudownych tancerzach nie wspominając o genialnej orkiestrze. To kawał historii Polski i Polskości. Założony w 1948 roku trwa do dziś występuje na deskach całego świata. Występy w ponad 160 miejscach w Polsce, ponad 6500 koncertów, ponad 213 wyjazdów zagranicznych stawia „Mazowsze” w randze wybitnych osobistości krzewienia kultury i polskości.

 

 

Zespół Pieśni i Tańca "Powiśle" im. Kazimiery Walczak "Mamci - zdjęcie internet

 

 

Nie był bym sobą by nie wspomnieć o rodzimym Zespół Pieśni i Tańca "Powiśle" im. Kazimiery Walczak "Mamci. Opis zaczerpnięty ze strony domchemika.pl „Zespół Pieśni i Tańca "Powiśle" założyła blisko 65 lat temu pani Kazimiera Walczak popularnie nazywana "Mamcią". Pierwsza próba zespołu odbyła się 11 kwietnia 1953 roku w miejscowości Końskowola. Tam też zespół pracował do 1984 r. Od marca 1985 r. siedzibą zespołu jest Puławski Ośrodek Kultury "Dom Chemika" w Puławach. Do stycznia 2018 roku zespół prowadziła Aleksandra Rolska, a instruktorem par turniejowych była Anna Rolska. Obecnie zespół prowadzą Małgorzata Knap, Łukasz Czerwiński i Konrad Grabowski przy współudziale: Andrzeja Rotmańskiego (kierującego kapelą i akompaniującego) oraz akompaniatora Piotra Osiaka. Parami turniejowymi zajmuje się Konrad Grabowski. Kostiumami opiekuje się Joanna Woźniak.

W swym repertuarze ZPiT "Powiśle" posiada: tańce narodowe,tańce regionalne: powiślańskie, lubelskie, opoczyńskie, łowickie, kurpiowskie, kaszubskie, rzeszowskie, wielkopolskie, śląskie, góralskie (Beskid Żywiecki),zabawy dziecięce, widowisko plenerowe "Sobótki",koncerty edukacyjne,kolędy.ZPiT "Powiśle" został odznaczony:złotą odznaką "Za Zasługi dla Lubelszczyzny",złotą odznaką "Związku Młodzieży Wiejskiej",medalem Wojewody Lubelskiego.

 

Od kilku lat pary zespołowe uczestniczą w turniejach i konkursach tańców polskich. Rocznie biorą udział w blisko 20 turniejach. Pary mają na swoim koncie tytuły mistrzów i wicemistrzów Polski w różnych kategoriach wiekowych. W 2015 roku ówczesny instruktor Anna Rolska, przygotowująca pary do turniejów, w rankingu rocznym Komisji ds. Tańców Polskich otrzymała tytuł Najlepszego Instruktora Tańców Polskich Polskiej Sekcji CIOFF w kat. II, a Zespół Pieśni i Tańca Powiśle otrzymał tytuł Najlepszego Zespołu w Tańcach Polskich Polskiej Sekcji CIOFF roku 2015 w kat. II.

Zespół jest współorganizatorem Ogólnopolskiego Konkursu Tańców Polskich "O Pierścień Księżnej Izabeli". ZPiT "Powiśle" był wielokrotnie laureatem przeglądów i festiwali krajowych i zagranicznych (Austria, Białoruś, Bułgaria, Czechosłowacja, Czechy, Cypr, Dania, Francja, Grecja, Kanada, Łotwa, Meksyk, Mołdawia, RFN, Niemcy, Sardynia, Turcja, Ukraina, Węgry, Włochy, ZSRR). Od 1993 r. zespół jest członkiem Polskiej Sekcji Międzynarodowej Rady Stowarzyszeń Folklorystycznych, Festiwali i Sztuki Ludowej (PS CIOFF). 

Osiągnięcia za 2016 rok w rankingu rocznym Komisji ds. Tańców Polskich:

Kategoria I - Najlepsza para roku 2016 -Jan Wójtowicz i Milena Cholewa, trzecia para roku

Szymon Piskorek i Karolina Kowalczyk

Kategoria III - Najlepsza para roku 2016- Kacper Cholewa i Zuzanna Grabek

Kategoria II - III para roku 2016 Michał Kułaga i Aniela Kapłon

Zespół Pieśni i Tańca POWIŚLE w kategorii I i III został uznany za najlepszy Zespół roku 2016, a Anna Rolska w tych kategoriach otrzymała tytuł Najlepszego instruktora.

W dniach 28-30 września 2018 r. odbywały się obchody 65-lecia Zespołu Pieśni i Tańca "Powiśle". Najważniejszym wydarzeniem podczas cyklu występów towarzyszących obchodom, było nadanie imienia. Od soboty, pełna nazwa grupy to Zespół Pieśni i Tańca "Powiśle" im. Kazimiery Walczak "Mamci”."

 

 

 

Ogromna radość i duma żyć i działać w mieście Puławy, gdzie taki prestiżowy, dbający o rozwój kultury nie tylko tej regionalnej zespół jest i działa. A działa od 1953 roku przypominam. 

 

Zespół Pieśni i Tańca LADO - zdjęcia ze strony lado.hr

 

Na kanwie tych tylko skromnych laudacji chórów a w szczególności naszych rodzimych chciałbym zaprezentować chór z Zagrzebia – LADO. Poniżej opis ze strony etnosytem.pl :

"Zespół Pieśni i Tańca LADO powstał w roku 1949 w Zagrzebiu, jako państwowy profesjonalny zespół ludowy. W jego skład wchodzi dziś 36 wspaniałych tancerzy, którzy jednocześnie  cudownie śpiewają i łatwo zmieniają formę z folklorystycznego zespołu tańca w reprezentacyjny chór folklorystyczny, a jego 15 profesjonalnych muzyków gra na ponad czterdziestu różnych instrumentach. W swoim imponującym choreografią i muzyką repertuarze LADO hołduje przede wszystkim oryginalnej sztuce ludowej, z czego znany jest na całym świecie. Oprócz wyjątkowej kolekcji autentycznych strojów ludowych (przez które zespół nazywany jest czasami także "Tańczącym Muzeum"), każdy koncert zespołu to swego rodzaju rewia.Sama nazwa zespołu, archaiczne słowiańskie słowo "lado", jest synonimem dobra, uprzejmości. Słowo to nierzadko pojawia się także, jako refren starych rytualnych pieśni północno-zachodniej Chorwacji."

W Polsce także koncertowali – choćby w 2009 roku we Wrocławiu czy Krakowie. Z ich bogatego i bardzo różnorodnego repertuaru postanowiłem wybrać pieść choć nie na ten czas liturgiczny bo ( Triduum Paschalne), ale ukazujące cudowną głębię dla wyśpiewywania i wyrażania także pieśni sakralnych.

 

Tu mamy pieśń śpiewaną w Wielki Piątek. Gospin plac – „Matka Boża płacze.*”

 

https://www.youtube.com/watch?v=9_WwI52ymq0&list=RD9_WwI52ymq0&index=1 

 

Album "O, Isuse daj mi suze" - "Och, Jezu, daj mi łzy*" z 2012 roku. Autorem słów jest Toma Babić (1680 r – 1750 r).W Dalmacji - Zagora, a zwłaszcza w Runovići, w procesji Wielkiego Piątku śpiewa się tą pieśń, „Matka Boża płacze”. Jest to utwór posiadający  188 zwrotek po  4 wiersze*. 

Poniżej kilka zwrotek w oryginalnej pisowni :

„

Poslušajte, braćo mila,

Gorku muku Gospodina

Isukrsta, Božjeg Sina,

Koju sada za nas prima.

 

 Rad našega vazda mira

On na Križu sad umira.

Vi pošteni redovnici,

Isusovi naslidnici,

 

Sada crkve porušite,

Za Isusom vi tužite,

I puk na plač probudite,

Za Isusom svi cvilite …”

 

*- dosłownie tłumaczenie translate.google.pl.

 

 

07 stycznia 2019   Komentarze (1)
spiew   Aleksandrowa LADO   ZPIT Powiśle   ZPIT Mazowsze  

Pośpiewane.......

Pośpiewane

Można było by powiedzieć do kotleta i na tym zakończyć ten wpis. Ale…….

Firmowa impreza wigilijna zamknięta w stylizowanym na lata 20 XX wieku budynku , który jest nie tylko hotelem, restauracją, miejscem spotkań kulturowych ale także browarem i modnym słowem spa. A czy pamiętacie co to oznacza ? - sanus per aquam – uzdrowienie przez wodę. Tu mamy wersję bogatszą w tym hotelu, taką na sterydach – czyli SPC – sanus per cervisiam.

W repertuarze ćwiczone przez kilkanaście tygodni piosenki i kolędy. Występ Alicji z naszym suportem.Piosenki o tematyce świątecznej polskie i zagraniczne. Wachlarz zarówno przesłań, treści jak i bogatości w formę muzyczną. Tu na pianinie tylko lub aż w aranżacjach dyrygenta. Te polskie jakoś naturalnie lepiej we mnie wchodziły i wychodziły. Bo to nie jakieś tam Pada śnieg Antkowiaka tylko kaliber poważniejszy. Skaldowie  i ich Z kopyta kulig rwie, który zamknął część przygotowaną przez nasz zespół Prowokalni a zarazem otwierający śpiew tradycyjnie i tradycyjnych kolęd wraz z biesiadnikami. Przybora i Jopek – Na całej połaci śnieg to istne epitafium dla tego cudownego okresu zimowego wraz z naszym życiem w nim. Piękny głos Alicji oddał wszystko co mogła piosenka przekazać! Genialnie!

Ale od początku. 

Wszyscy przybyli z wokalistów wraz z szefem Michałem. Rozkłada sprzęt. Panie z zespołu tak cudownie pięknie, tak cudownie kobiece, tak cudownie zauroczyły i wprowadziły magię występu ,że musiało się udać! A czy się udało ? No jasne! Choć podobno słychać nas na końcu sali nie było zbyt dobrze. Takie uroki śpiewania w restauracjach. Chwila podniosła, choć to był tzw. opłatek firmowy znanej puławskiej firmy to dało się odczuć namiastkę świąt. Miłe przemówienia zarządu jak i księdza dopełniało tą atmosferę. W tym wpisaliśmy się my. Poprawiłem krawat którego nie miałem, odchrząknąłem. Rzut oka na zespół na salę – zaczynamy.

 Początek występu to nie łatwa bo a cappella kolęda ukraińska Szczedrik. Wybornie wyszła!- to podniosła kolęda ( wręcz heroiczna wyśpiewana z takimi emocjami)  a jej motyw muzyczny przewija się w wielu filmach, innych utworach muzycznych czy nawet ostatnio reklamach. By uspokoić emocje i wprowadzić Chórek zamilkł by pozostawić całą przestrzeń muzyczną i emocjonalną Alicji , która wyśpiewała tak wsuszająco Mizerną cichą. Z tą kolędą jeszcze za księdza dyrygowany chór brata Alberta z Puław miał problem bo ta wersja 4 głosowa jakoś się nie sklejała, może dlatego, że występowały trytony – czyli diabły w muzyce – heh.

Zapadła cisza i pierwszy wyśpiewany takt utwierdził w przekonaniu mnie, że Ala to klasa sama w sobie – genialnie!. Wyruszająco i dające do myślenia emocje zaśpiewane zmuszały nad choć krótkim pochyleniu się nad tym co przeżywać będziemy w Boże Narodzenie.

 

Po chwili przerwy i złapaniu łyka wody i łyka myśli przystąpiliśmy do dalszej części występu. Zaczynamy od wspomnianej Na całej połaci gdzie i ja mam jeden wers do wyśpiewania, wyszło cudownie.  Po tej melancholii przeszliśmy do zagranicznych  utworów. Na pierwszy ogień White Christmas z naszym chórkowym tapaniem ( hahah) i jeszcze bardziej żwawy utwór Santa Claus is coming. Tu już razem śpiewaliśmy ale Alicja z prowadzącym głosem. Publiczność mimo jedzenia obiadu to reagowała nawet brawa biła jak się im podobało. To krzepi!  By po tej szarży szwoleżerów w postaci wyśpiewanych utworów przyszedł czas na refleksję. Piosenka bardzo dotyka, czuła, emocjonalna z olbrzymim ładunkiem uczuć wybrzmiała z ust Alicji – Cicha noc. Chylę czoła nad tak trafionym emocjonalnie zaśpiewaniem utworze. Nie łatwym, nie sztampowym. 

Po tej chwili zadumy technicznie nie łatwy utwór - Winter Wonderland. Cóż to jest dla Izy i Ali? Betka. Takie głosy i takie artystki z naszą pomocą w tle wyśpiewały wzorcowo. Syneria dwóch znanych piosenek z nietuzinkowej arażnacji! Brawo! 

Zamykamy występ naszym rodzimym kuligiem – mocno cwałującym kuligiem. Śmiem twierdzić, że Skaldowie mogą się od nas uczyć tej piosenki. Bardzo lubię ten utwór a nasze wykonanie było cudowne. Bez żadnej aranżacji – śpiewaliśmy jak oryginał nakazuje. Hej !!

Potem były już śpiewy z biesiadnikami tradycyjnych kolęd.

 Po 18 godzinie życzyliśmy sobie spokojnych i rodzinnych świąt. Trochę smutno bo się nie będziemy widzieć „rok”. Lecz już mamy nakreślone nowe wyzwania i poważne cele. Oby nie zabrakło czasu, chęci, pokory i entuzjazmu.

 

21 grudnia 2018   Komentarze (3)
spiew   Występ Trzy Korony  

Czerwone Gitary - jeden z najpiękniejszych...

„Bez naszej winy”  z albumu" Na Fujarce" z 1970 roku – autorem słów jest Krzysztof Dzikowski, a muzyki – Seweryn Krajewski, muzyk adresuje ten utwór do Krzysztofa Klenczona po jego odejściu z Czerwonych Gitar, stara się w nim wyjaśnić łączącą ich relację i prosi, by zachować dobre wspomnienia o ich współpracy w zespole.Nowe brzmienie w tym utworze nadał Dominik Kuta, grający tez na fujarce. Zastąpił w zespole Krzysztofa, z czego powstała całkiem inna płyta.  Utwór ma taką niebywałą ekspresje i moc, że ma siłę jednoczyć pokolenia. S.Krajewski w Polsce już czekał na K.Klenczona przebywającego w USA ( gdzie i koncertował K.Krawczyk). Niestety los chciał inaczej....

Link do utworu poniżej :

https://www.youtube.com/watch?v=PeJlZf-1cow&start_radio=1&list=RDPeJlZf-1cow

14 listopada 2018   Komentarze (5)
spiew   Bez Naszej Winy   czerwone gitary  

Koncert - występ - jak Prowokalni zaśpiewali...

I stało się! Koncert wybrzmiał w zabytkowym kościele w Górze Puławskiej. 

Na XVIII Dni Kultury Chrześcijańskiej jako epilog zaśpiewaliśmy ponad godziny koncert o bardzo pozytywnym przesłaniu. A kto? by się ciekawy zapytał. Idąc drogą folderów i plakatów czy informacji zawartych w Internetach to:

„„Chwytaj dzień” – koncert piosenek z pozytywnym przesłaniem, w wykonaniu zespołu wokalnego z Puławskiego Ośrodka Kultury „Dom Chemika” „Prowokalni”, w składzie:

 

Alicja Bil-Traciłowska

Izabela Gałka-Mizak

Magdalena Saramok

Małgorzata Formańska-Kasperek

Joanna Stachyra-Wolska

Paweł Ciechanowicz

Karolina Oleksiewicz

 

„Prowokalni” to zespół działający pod kierownictwem muzycznym Michała Matrasa. Podczas koncertu „Chwytaj dzień” zespół wykona piosenki z repertuaru znanych i cenionych artystów m. in. The Beatles, Michaela Jacksona, Zbigniewa Wodeckiego, Kayah, Mieczysława Szcześniaka.

Wokalistom towarzyszyć będzie zespół instrumentalny: Michał Głos – perkusja, Andrzej Rotmański – gitara basowa, Piotr Mazurek – gitara elektryczna, Michał Matras – piano.”

 

I ze świecą szukać jakiś obszerniejszych informacji o moim zespole. Może to, że zaśpiewaliśmy kilka kolęd dla m.in. ks. Czartoryskiej w kościele „Na Górce”, czy kilka utworów na POK-Frontacjach…. Może i dobrze, bo pokora i skromność, ale zarazem wiara w to, że jesteśmy jednym z niszowych zespołów wokalnych w Puławach może kiedyś zapulsuje. Co do zespołu to trwa od września 2017 roku z wokalistów i chórzystów m.in. Brata Alberta. To 6 Pań o cudownym głosie i jego barwie – nie wspominając o nieziemskiej urodzie i ja – jako rodzynek. Tu apel – jak ktoś jest tenorem i chce śpiewać podobny repertuar jak wyżej to proszę o kontakt. Reasumując mamy sopranki, alty i basa – tenor obowiązkowo musi być….

Zespół pod kierownictwem Pana Michała miał i wzloty, i upadki, chwile słabości i szczęścia. Jak to bywa z młodą i chcącą grupą ludzi kochających śpiewać. Musiały się nasze charaktery i temperamenty dotrzeć, obrać wspólną linię być jednością. Wiele prób, wiele wyrzeczeń – przecież każdy ma swoje życie, dzieci, pracę, dom. To właśnie kształtuje naszą dorosłość – umiejętność pogodzenia prozy życia z tym co czujemy w sobie – swoich potrzebach i ich realizacjach. 

Do koncertu trwały przygotowania kilka miesięcy, kilka bardzo intensywnych miesięcy. Próby im bliżej dnia „M” były zagęszczane i wybrzmiewały z muzykami. To ważne – śpiew wokalny a śpiew z zespołem muzyków – to inna bajka. Trzeba się dotrzeć, trzeba złapać wspólny rytm, wspólną chemię….

21.10.2018 próba w kościele i pierwszy szok – nagłośnie! W Kościołach małych, nawowych o grubych murach, gdzie grają organy tam dźwięk rozchodzi się zupełnie inaczej niż na akustycznie fatalnej sali gimnastycznej. Nic – coś pokręcili, poprzestawiali i w miarę się ustawiło. Sam koncert to ten dzień, gdzie nerwy trzeba trzymać na wodzy, głosu na darmo nie marnować, nie zaziębić się. Ja wyjątkowo na spokojnie podszedłem do niego. A przecież ze mnie żaden wokalista, ot parę lat w chórach pośpiewałem z koncertami kolęd głównie. To inne śpiewanie. Tu mamy do 14 utworów w oryginalnych lub lekko zmodyfikowanych aranżacjach. Utwory wielkoformatowych artystów – piosenkarzy jak śp. Pan Wodecki. 

Cholera ludzi cały kościół – nie będzie więc kameralnie. No nic spiąć pośladki odchrząknąć i zaczynamy. Najpierw na rozkręcenie głównie siebie dwa utwory już dobrze nam wychodzące i raczej nie solowe. Po Happy Day przyszedł czas na mój występ solowy. Utwór zespołu Raz Dwa Trzy -Trudno nie wierzyć w nic. W sercu i głowie mam koleżankę, która odeszła z tego świata kilka dni przez występem. Młoda, pełna życia, kochająca matka i żona. Rak. Ten utwór musiał być wyśpiewany z prawdziwym żalem do Boga…chyba się udało. Tego nie wiem. Po mnie zaśpiewała Iza z utworem „Kiedyś” (muz. A. Menken sł. S. Schwartz - opracowanie słów polskich M. Kudła, wykonanie M. Szczęśniak). Długo dochodziłem do siebie, co za wrażliwość, co za emocje, co za wyczucie, co za ekspresja – zapomniałem prawie, że i chórki tam śpiewają…. Karolinka wyśpiewała „O niebo lepiej” M. Szczęśniaka brawurowo a chórowe uuuuu były cudowne. Potem piosenka wzniosła, pełna patosu w wykonaniu Alicji – „Modlitwa Esmeraldy” …kurde znów łzy, te z głębi serca, te najcenniejsze. Muszę się ogarnąć, bo to nawet nie połowa występu. Przełamujemy konwencję i Gosia śpiewa bardzo pozytywny i wesoły utwór „Stand by me”. Człowiek zaczyna się gibać sam – pięknie to wychodzi i wyszło. Profeska pełna i w tym już rozruszanym klimacie – znów ja śpiewam…, ale w duecie z Gosią. „Tolerancja” Sojki. Nie pamiętam, jak wyśpiewałem, ale byłem bardzo szczęśliwy mogąc w tym utworze dać z siebie wszystko. Karolina złapała kontakt z publicznością i zaczęli klaskać, nucić sobie. Kościół zaczął być wesoły, radosny i ludzie sobie pod nosem i nie podśpiewywali. To było nie do opisania. W tym genialnie pozytywnym nastroju Madzia i Iza wyśpiewały cudownie „Czas miłości” – aż ciary szły po plecach!! Chwila oddechu i zasłuchania się w świetne wokale Asi i Ali – „Kiedy mówisz” ks. Twardowskiego. Bardzo głębokie słowa i dotykające a to mistrzowskie wykonanie było niczym epitafium. W tym uduchowionym stanie śpiewamy kolejny utwór – „List do Ciebie piszę” M. Szczęśniaka i G. Łobaszewskiej. Tu znów wzruszenie, tu znów emocje w duszy i sercu. Ludzie w kościele także to poczuli. Widziałem ich twarze – skupione a zarazem radosne. Chyba gdzieś analizowani siebie przez dotychczasowe życie…. I stało się – „Chwytaj dzień” mistrza Wodeckiego wyśpiewanego wraz z Katarzyną Szczot. Utwór prowadziła Karolinka wzorcowo, wyśpiewaliśmy jak mogliśmy najpiękniej – dla uczczenia przedwcześnie zabranego z tego świata wielkoformatowego artysty. Arcy pozytywny przekaz ma ta piosenka!!! Arcy!! Ludzie zaczęli na nowo się bujać i kto znał podśpiewywać. Zbliżamy się do finału – to „All you need is love” w naszej aranżacji i ja jako lektor. Stało się bardzo bardzo pozytywnie (choć już było pozytywnie). Na koniec „Joyful” jako swoiste zamknięcie występu. Tłumacząc refren:

”…. Radosny, radosny 

Panie, wielbimy Cię.

Boże chwały.

Władco miłości

Serca otwierają się przed Toba niczym kwiaty

Czcimy Ciebie jak słońce w niebiosach.

Rozpraszasz chmury grzechu i smutku.

Przeganiasz mrok niepewności

Przegoń je!

Dawco wiecznej radości.

Napełnij nas.

Napełnij nas światłem dnia.

Światłem dnia…”

 

Koncert zakończyliśmy - brawa na stojąco były, wiwaty, coś niesamowitego, bardzo wzniosła chwila…. I te dwa bisy – padło na moje utwory (Raz Dwa Trzy i Sojkę). Trochę się zagubiłem na Tolerancji zjadając wers piosenki. Ale wszyscy śpiewali i większość nie zauważyła.

Takie to oto wrażania z koncertu – trzymają do dziś……

 

29 października 2018   Komentarze (2)
spiew   Prowokalni   Góra Puławska   Chytaj Dzień  

Jak to z tym śpiewaniem jest....

 

Jak z tym śpiewaniem - przecież blog basowypan... No to fakt - śpiewam jak AMATOR co nieco. A zaczęło się przez sąsiadkę i cudowną soprankę, matkę dwójki dzieci Asię, która podpuściła mnie. Przyjdź mówi na próbę - jest super - ksiądz prowadzi - zaśpiewasz coś może będzie dobrze…. No a że Asi się nie odmawia to poszedłem pełen niewiary w siebie i w swoje możliwości.... Ksiądz popatrzył (Chór Brata Alberta w Puławach - aktualnie już nie prowadzi chóru - prowadzi Pani Renata) zrobił wywiad co nieco i śpiewano Agnus Dei i bez basa to nie można śpiewać. Byłem sam, basów żadnego odeszli…. coś wyrzuciłem z siebie...chyba się spodobało... Ksiądz prosił i członkowie chóru bym przyszedł na następną próbę...Tak się zaczęło moje śpiewanie z Chórem Brata Alberta w Puławach w 2015r, gdzie do tej pory jako bas (dość niski nawet zahaczam pro fundo) śpiewam i spełniam się w pieśniach liturgicznych. Niebywała okazja się nadarzyła w 2017 roku, bym mógł zaśpiewać w CHÓRZE CANTATA Z Grodziska Mazowieckiego pod dyrygenturą Basi…Był to szok, pozytywny, szybko obnażyłem się z swoich słabości ...była Ania od emisji głosu...cudowny sopran - ciepła kobieta o anielskim usposobieniu. A wszytko dzięki Marcie, która śpiewała w Albercie w Puławach jeden sezon i zaprosiła mnie do Cantaty....nigdy tego nie zapomnę. Byłem amatorem i słabo szło mi czytanie z nut a chór pełen profesjonalizmu, duży skład, wszystkie glosy cudowne, anielskie, sopranki, alty, tenory i basyyy moje kochane basy... Jarek wykładnia, autorytet do tej pory, sympatyczny, przyjazny, człek o wielkiej empatii do ludzi i wielkim dystansie do siebie, Michał LOT-ny niski bas jak ja. Świetna komitywa, świetne glosy, gdzie ja do nich? Basia dyrygent - tak cudowna i charyzmatyczna osoba też miała wątpliwości czy dam radę podźwignąć repertuar, który śpiewaliśmy na Litwie w 2017 r. Zaufała, wyszkoliła, dała mandat zaufania i udało się - zaśpiewałem jak mogłem najlepiej wśród tych genialnych głosów!! Czułem się będąc z nimi doceniony i ważny, czułem, że jestem z nimi jednością…Pomogła mi w tym kochana Madzia z Alberta, która nocami między swoim doktoratem nagrywała mi midi sekcję basów i chóru bym mógł się uczyć w domu. Litwa, Wilno, Troki i śpiew kolęd - finał dla mnie 7.1.2018 roku - dwie kolędy w VIII Grodziskim Kolędowaniu....Basiu. Chórze. Dziękuję!!!

Cały czas spełniam się w Chórze Brata Alberta w Puławach szukając dalej swojego rozwoju- cały czas czerpię chęć śpiewania!! Teraz ćwiczymy Handla - Alleluja!! 

W 2017 roku zacząłem współpracę z nowotworzonym zespołem wokalnym PROWOKALNI, prowadzonego przez znanego instrumentaliste i nauczyciela - Michał Matras. Jestem rodzynkiem wśród cudownych Pań od sopranów do altów. Ja jako bas często robię za tło, choć podobno mam w wyższych partiach ładny głos. Daliśmy kilka mini koncernów, nawet dla księżniczki Czartoryskiej!! Teraz szykujemy się 21.10 na nasz "pełnometrażowy" koncert. Muzyka inna, ciekawa, warta nastawienia uszu i oczu. Panie są przecudownej urody a głosy ...ech ja to amator...

 

Tak w skrócie co i jak ….

 

 

 

ja ...

Chór Brata Alberta  w Puławach za czasów prowadzenia chóru przez księdza muzykologa

Brat Albert

 

Chór kameralny Cantata z Grodziska Mazowieckiego

 

 

Zespół PROWOKALNI - Puławy

18 października 2018   Komentarze (4)
spiew   brata ALBERTA CANTATA PROVOCALNI  
< 1 2 >
Izkpaw | Blogi