• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • Blog o własnej wędlinach....
  • Bieganie inie tylko
    • Maratończyk i jego przemyślenia
  • Historia
    • Fortyfikacje
    • I WŚ Puławy
    • Interaktywne stare mapy
    • O cmentarzach , dworkach
  • Historia lokalna
    • Dawne Puławy
    • I Wojna Światowa
    • Kompendium wiedzy o Gołębiu
    • Poznaj Lublin
    • Skoki i Borowa
    • Świetny blog o historii regionu
    • Wszystko o Sieciechowie
    • Wyjdź z pociągu
    • Zabytki, zaułki, zakątki ...
  • proces technologiczny
    • Procesy technologiczne
  • Przyroda
    • Blog leśniczego

Kategoria

Technika

Z carskich zbiorników do osady pałacowej...

Fragment rurociągu drewnianego wykopany spod ulicy Ceglanej w Puławach
 
 Arcyciekawy temat. Wodociąg w Puławach. Na planie z końca XIX wieku zaznaczona była główna nitka idąca do Osady Pałacowej. #ZamekBochotnica na łamach FB podzielił się w komentarzu pod wodociągami w Lublinie - Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków :
" Jedna z rur drewnianych jest wyeksponowana przy Wodociągach Puławskich. To ta z moich nadzorów na ul. Ceglanej w Puławach. W sumie to były trzy wodociągi w Puławach. Dwie nitki drewniane i trzeci starszy, carski, który bieg obok tych dwóch i na tym carskim odkryliśmy studzienki" Zapewne ten zaznaczony to ten carski. Temat wybitnie ciekawi mnie. Może i pewnie kilku także. Przy budowie a raczej przebudowie ulicy Ceglanej w Puławach natrafiono na rury drewniane. Jeden wycinek jej znajduje się z opisem w siedzibie Wodociągów Puławskich.



Opis drewnianego rurociągu


Woda wydaje się była czerpana z tzw " zbiorników carskich" . Na rzucie Lidar pokazano wyraźne relikty jak i obrysy zbiorników. Piękne modrzewie i jałowce tam rosną. Wg mieszkających tam blisko ( na Ceglanej) w latach 70 tych/80 tych stanowiło to miejsce odpoczynku i kąpieli. Blisko były i cegielnie i wiatrak wcześniej.



Mapa z zaznaczonym rurociągiem doprowadzającym wodę do Osady Pałacowej. XIX w.

Zarządzenie nr A/109/2015 roku Prezydenta Miasta Puławy powołuje Gminną Ewidencję Zabytków Miasta Puławy. W załączniku pod drugą od góry pozycją widnieje wpis :
" Ul. Ceglana - relikty wodociągu oraz ujęcia wody dla osady pałacowej, złożone z trzech stawów, rowów drenażowych z fragmentami oszalowania, ceglanej obudowy osadnika (studni), na działkach wskazanych w decyzji, w granicach wg załączonej mapy" - mapy brak.


Ujęcie wody na wzgórzu we Włostowicach usytuowane było na wysokości 154-150 m. nad poziomem morza. Natomiast wzniesienie z pałacem posiada wysokość 145-142 m. nad poziomem morza. Ta około 10-metrowa różnica wzniesień wystarczyła do umożliwienia grawitacyjnego przekazywania wody.
Budowa geologiczna wzniesienia włostowickiego powodowała gromadzenie się wody gruntowej już na głębokości 1-1,5 m. Woda ta zbierana była następnie w dwóch rowach drenażowych o łącznej długości 472 m. i pierwotnej głębokości 1,5 m. wodę ze zbiorników przekazywano do miejsca przeznaczenia systemem rur. W najstarszej fazie usytuowania wodociągu wykorzystywano do tego rury gliniane, wykonane z gliny żelazistej z domieszką drobnoziarnistego piasku, dobrze wypalone na kolor ceglasty.

Rury, którymi przesyłano wodę, pokryte były wewnątrz grubą warstwą trawiastozielonego szkliwa. Ich długość nie przekraczała 60 cm – zasięgu ręki garncarza. W późniejszym okresie wykorzystywano również rury drewniane. Odnaleziony kawałek takiej rury odprowadzał wodę z rowu do sadzawki. Wykonano go z pnia sosny o średnicy około 0,5 m, wywiercając w pniu otwór o średnicy kilkunastu centymetrów. Trzeci rodzaj rur – ołowiane – wykorzystywano do sprowadzenia czystej wody po skarpie pałacowej. Ponieważ woda ta zawierała tlenek ołowiu, powodujący ołowicę, używano jej jedynie w dekoracyjnych basenach dolnego ogrodu. Dodajmy, że ołowica, czyli zatrucie organizmu ołowiem i jego związkami, powstaje w wyniku wniknięcia do organizmu związków ołowiu, co dokonuje się przez układ oddechowy i pokarmowy. Chorzy na tę chorobę są znużeni, wychudzeni. Wśród zaburzeń trawiennych występuje u nich kolka ołowiana, porażenie mięśni oraz zmiany w krwi obwodowej.

Stan przeszłości
1984-1985 przeprowadzono badania archeologiczne reliktów ujęcia wody we Włostowicach, obecnie w granicach m.Puławy. Zgromadzone źródła archeologiczne, przekazy pisane oraz ikonograficzne wykazały, że włostowickie ujęcie dostarczało wodę do wodo- ciągu puławskiej rezydencji i powstało w 1. 1671-1678 podczas budowy pałacu przez Tylmana z Gameren dla Stanisława Herakliusza Lubomirskiego. Jest ono unikalnym w Polsce rozwiązaniem inżynieryjno-hydrologicznym opartym na wykorzystaniu wód podskórno- gruntowych do zasilania wodociągu grawitacyjnego. Pozyskiwanie wody rowami drenażowymi nie ma odpowiednika w znanych z terenu Polski ujęciach wodociągowych zasilanych tradycyjnie wodą pobieraną najczęściej z rzek i źródeł, rzadziej zaś z jezior, stawów i studni gruntowych. We włostowickim ujęciu wody widać pewne nawiązania do rzymskich grawitacyjnych wodociągów zasilanych wodą gromadzoną z licznych niewielkich ale naturalnych górskich cieków bądź jej wysięków. Ponieważ trudno jednoznacznie wnioskować, że w Puławach po raz pierwszy zastosowano rowy drenażowe do pozyskiwania wody pitnej, należy domyślać się, że Tylman z Gameren znał przykłady takich ujęć z nizinnych i depresyjnych terenów być może Nadrenii, Dolnej Saksonii czy Niziny Padańskiej. Włostowickie ujęcie wody i spójnie z nim związany system jej rozprowadzania po rezydencji oraz odprowadzania nadmiaru do Wisły sugerują, że wybór miejsca przy lokalizacji puławskiego pałacu nie był przypadkowy i ważnym czynnikiem dla S.H.Lubomirskiego twórcy warszawskich łazienek - była możliwość zaopatrzenia go w duże ilości czystej, bieżącej wody. Tylmanowski system wodociągowy zmodernizowany w 1897 r. działał sprawnie do 1965 r. przez prawie 300 lat. Wodociąg miał długość około 3 km i kończył się w pałacowym parku. Niesiona woda spływała do dużego zbiornika, posiadającego konstrukcję analogiczną do zbiorników osadnikowo – rozdzielczych na wzgórzu włostowickim. Zbiornik, o wymiarach około 10,4 x 9,1 m, posiadał pojemność 3 tysięcy wiader wody, co prawdopodobnie równało się dobowej wydajności wodociągu. Dodajmy, że w XIX wieku wodociąg dostarczał 4 tysiące wiader wody na dobę. Była to zbyt duża ilość, nawet uwzględniając potrzeby gospodarcze, higieniczne i estetyczno- rekreacyjne. Dlatego nadmiar odprowadzono do łachy wiślanej, i to zarówno wody czystej, jak i ścieków.
Opis
Urządzenia ujęcia wody zlokalizowane są na wysoczyźnie prawego brzegu Wisły o wysokości bezwzględnej 150.00-157.00 m n.p.m. Wysoczyzna ta znajduje się w strefie przejścia wyniesień Wyżyny Lubelskiej w niziny tzw. Małego Mazowsza. Ma ona w podłożu margle kredowe typowe dla Wyżyny Lubelskiej, ale przykryte nie lessem tylko ponad metrową warstwą piasków zlodowacenia środkowopolskiego, co stworzyło wyjątkową sytuację hydrologiczną. Mianowicie, piaszczysta powierzchnia rozległej wysoczyzny, pozbawiona szaty wieloletniej roślinności (lasu) zbiera wody opadowe, które przefiltrowane przez grubą warstwę piachu natrafiają na trudno przepuszczalne podłoże margli kredowych i gromadzą się w ilastym ich stropie jako podskórno-gruntowe zapasy wody. szybko wypełniające każdy wykop z dnem sięgającym stosunkowo płytko położonej warstwy wodonośnej.
 
Myśl Tylmana
 
 Zdjęcie Lidar. Geoportal.gov.pl

Długie rowy drenażowe oraz sadzawki-rezerwuary zbierały wodę przekazywaną do zbiornika rozdzielczo-kontrolnego, skąd przekazywano ją grawitacyjnym rurociągiem do puławskiej rezydencji, położonej na wysokości bezwzględnej 142.70-145.20 m n.p.m. Woda zgromadzona w sadzawkach podnosiła ciśnienie wody w rurociągu oraz stanowiła jej zapas na okresy suszy i pory zimowej. W 1928-30, u podnóża włostowickich wyniesień, wybudowano ujęcie wody dla mieszkańców Puław i w urządzeniach starego ujęcia zmniejszył się poziom wody, a po zasadzeniu młodnika wokół urządzeń ujęcia woda zaczęła stopniowo zanikać w miarę wzrostu lasu i jego poszycia. W 1965 r. puławską rezydencję podłączono do wodociągu miejskiego i zarzucono użytkowanie urządzeń starego wodociągu oraz ujęcia wody.
 
 
Zbiornik rozdzielczo-kontrolny Z-1
 

Zbiornik Z-1 pochodzi z czasów budowy ujęcia wody. 1671-1678, widoczny jest na planie z 1897 r. i użytkowany był do 1897 r. Badania archeologiczne w 1985 r. północnej partii tego zbiornika wykazały, że wzniesiony jest z cegły o wymiarach średnio 7,5 x 13,3 x 27,5 cm i zagłębiony na około 1,1 m w warstwie calcowego piachu, co pod- kreślone jest zewnętrzną odsadzką fundamentową. Ceglana obudowa zbiornika posadowiona jest na ramie z kanciaków dębowych umieszczonych w stropie warstwy wodonośnej. Wewnątrz murowanej obudowy znajduje się drewniana studzienka z dębowym wieńcem podwaliny i sumikowo-kątkową konstrukcją ścian. Tuż nad dnem drewnianej studzienki odsłonięto rury z pni sosnowych, o średnicy 9,3-0,4 m. Jedna z nich przechodzi na przestrzał przez studzienkę i ceglane ściany zbiornika. Układ jej, jak też brak w niej otworu w obrębie zbiornika wskazuje, że najprawdopodobniej bezpośrednio odprowadzała wodę z sadzawki S-1 w kierunku pałacu. Natomiast druga, drewniana rura, ma początek w drewnianej studzience i mogła służyć tak do pobierania wody ze zbiornika Z-1 jak też do doprowadzania wody z sadzawek S-2 i S-3. Znalezione w nawarstwieniach przy zbiorniku Z-1 oraz jego zasypie fragmenty rur glinianych o technologii analogicznej jak ceramiki naczyniowej datowanej na XVII w. pozwalają domyślać się, że pierwotnie przy zbiorniku Z-1 przewód wodociągowy wykonany był z rur glinianych. Wkopy widoczne w nawarstwieniach przy zbiorniku oraz przemurowania we wschodniej i zachodniej ceglanej ścianie zbiornika Z-1 wskazują, że kilkakrotnie wymieniano rury drewniane. Pierwotnie nad zbiornikiem znajdowała się szopa drewniana (ślady pożaru zawierały odsłonięte nawarstwienia) zadaszona gąsiorkową dachówką, której ułamki wydobyto również z nawarstwień zasypu zbiornika.
Zbiornik Z-2
Został zbudowany w 1897 r. z cegły o wymiarach średnio 6,7x12,7x26,7 cm. Zastąpiono nim zbiornik Z1 opisany wyżej- przy wykonanej wówczas modernizacji wodociągu.
 
Sadzawki
 

S-1 – pochodzi z czasów budowy ujęcia wody w latach 1671-1678. Została ujęta w planie z roku 1897.
S-2 i S-3 – pochodzą z czasów budowy ujęcia wody tak jak S-1.Groblę między tymi sadzawkami przekopano w okresie okupacji. Wg ustnej informacji pana J. Dobosza.
S-4 została wykopana razem z rowem R-2B w czasie niemieckiej okupacji.
 
Rowy
 

Najstarszy rów drenażowy.Rów R-1 był dobrze zachowany w latach 80. Widoczne było jego szalowanie na odcinku 16 metrów. Badania archeologiczne z roku 1984 ujawniły relikty ,które umożliwiały zrekonstruować zasadę pierwotnego pobierania wody z rowu. Odkryto tam rurę drewnianą długości 0,6 m z otworem zaczopowanym drewnianym szpuntem. Usytuowanie tej rury powyżej dna rowu R-1 oraz znajdujący się szpunt wskazują,że regulowano nią w najstarszym systemie przepływ wody z rowu R-1 do sadzawki S-1.
 
Szalunek w latach 80 XX wieku rowu.
 
Rów R-2A nie był poddany badaniom archeologicznym. Mimo to jest przeświadczenie ,że był budowany Tylmanowską ręką. Widnieje na planie z 1897r.
Rów R-2B – nie był badany archeologicznie. Dodatkowo nie był ukazany na planie z roku 1897r. Wg ustaleń z konserwatorem wodociągów panem Józefem Doboszem ,dozorującym do 1965 roku urządzenia na ujęciu wody, ten odcinek B rowu oraz sadzawkę S-4 wykopano podczas lat 1939-1944.
Rów 3A i 3B nie były poddane badaniom archeologicznym ,wg przekazów ustnych pana Józefa oba odcinki nie były wypełnione wodą. Wojsko wykopało je podczas II wojny światowej jako okopy.
 
 Współczesność
 
Wodociąg oraz urządzenia ujęcia wody użytkowano do 1965 r. i po tym roku żadnych prac konserwatorskich nie prowadzono.Stan zachowania (fundamenty, ściany zewnętrzne, ściany wewnętrzne, sklepienia, stropy, konstrukcje dachowe, pokrycie dachu, wyposażenie i instalacje)
Obszar zajęty przez wodociąg oraz urządzenia ujęcia wody został obsadzony w 1. 1947-1948 młodnikiem sosnowym i wraz z jego wzrostem rozwijało się również poszycie leśne, obecnie zalesienie uzupełniane jest nowymi nasadzeniami. Obecnie nawet samosiejki są już dużymi drze- wami rosnącymi w obrębie rowów i sadzawek jak też zalesienie uzupełniane jest nowymi nasadzeniami).
 
Rowy
R-1 - Widoczna jest szybko postępująca destrukcja rowu w wyniku odpadania przegniłego szalowania i osuwania się zboczy rowu, co powoduje stopniowe wypłycanie się rowu do pierwotnej głębokości przynajmniej 1,1- 1,0 m do obecnej głębokości miejscami nawet 0,7-0,5 m.
R-2A- już w latach 80 tych r. brak było śladów drewnianych szalowań jego ścian, co powoduje sukcesywnie postępujące wypłycanie się rowu.
R-2B brak śladów drewnianych szalowań i widoczne postępujące wypłycanie się rowu.
R-3A i R-3B brak śladów szalowań, obecnie są to najpłytsze rowy o głębokości od 0,3 m do 0,5 m.
 
Sadzawki
S-1 w 1984 r. na jej dnie widoczne było lustro wody, obecnie porośnięta jest nie tylko resztkami roślinności ale również samosiejkami poszycia leśnego.
S-2, S-3 i S-4 - porośnięte resztkami roślinności wodnej i samosiejkami poszycia leśnego.
Zbiorniki
Z-1 i Z-2 obecnie miejsca są zdewastowane. Zniszczone ocembrowanie ceglane.

Na koniec powiem tyle, że mamy unikat w Puławach na skalę kraju i nic z tym się nie robi. Blisko tego cuda z XVII były pobudowane domy. Stanęły dwie cegielnie i wiatrak. Po nich nie ma śladu,a to Tylmanie i jego dziele cały czas historia w leśnych sosnowych ostępach trwa. Pilnują sadzawek wybrzmiałe modrzewie i topole. W latach 70-80 w sadzawkach się kąpano, prano, bawiono. Dziś znajduje się tam teren podmokły, jesienią nawet ma trochę wody. Wszystko zarasta,gnije i gaśnie w świetle coraz to lśniących fasad ala pałacu. Tu za Ceglaną jest świat inny, taką historią ,że nikt o niej nie mówi…no prawie nikt…


Bibliografia
Kuguszew Kn., Wodoprowod i wodostok Nowo-Aleksandrijskogo Instituta, Zapiski Nowo-Aleksandrijskogo Instituta Sielskogo Choz jaistwa i Lesowodstwa, t. 14, Warszawa 1901, s. 91-126.
Kutyłowska I., Lis P., Najstarszy wodociąg w Puławach - wyniki badań archeologicznych, (w:) Materiały z Kon- ferencji Naukowo-Technicznej nt. Wodociąg staropolski miasta Lublina, Lublin - Warszawa 1986, s. 101-120. Kutyłowska I., Wodociąg i wodne urządzenia ogrodowe z XVII wieku w Puławach, wyd. Zarząd Ochrony i Konserwacji Zespołów Pałacowo-Ogrodowych, Warszawa 1989.
Dziennik Wchodni.
 Zabytek.pl
02 lutego 2021   Komentarze (2)
puławy   technika   ciekawostki   wieże wodne- ciśnień  

Niedoszłe miasteczko butów pełne ...Bata...

Wizualizacja osiedla pracownicznego - wykonal Pan Jacek Gładysz !

 

 

Centralny Okręg Przemysłowy. Wicepremier Kwiatkowski zainicjował ogrom zmian gospodarczych w już walczących z kryzysem młodym wolnym państwem Polskim.Przyszłość wiązali i Puławianie z nim, z tym COP . Lat 30 te.

Idąc za Janem Krzysztofem Wasilewskim o samym Centralnym :

“

Okres ożywienia gospodarczego lat 1926-1928 zaowocował koncepcją rozbudowy polskiego przemysłu wojskowego w tzw. trójkącie "bezpieczeństwa", zlokalizowanym między Sanem a Wisłą. Na przeszkodzie rozwinięcia tej koncepcji stanął wielki kryzys gospodarczy, który w Polsce rozpoczął się w roku 1929 i trwał do roku 1934.

W 1936 roku w kołach rządowych podjęto próbę opracowania programu inwestycyjnego. Program ten, którego twórcą był ówczesny wicepremier i minister skarbu, Eugeniusz Kwiatkowski, nazwany został czteroletnim planem inwestycyjnym i obejmował okres od l lipca 1936 roku do 30 czerwca 1940 roku. Zakładano w nim podjęcie realizacji inwestycji państwowych na sumę około miliarda [i] 450 - 800 mln zł. Celami planu były: rozbudowa przemysłu przetwórczego, rozszerzenie rynku wewnętrznego oraz wzmocnienie przemysłu zbrojeniowego.

    Jednocześnie, licząc się ze szczupłością własnych środków na finansowanie nowych inwestycji wojskowych, usilnie starano się uzyskać pożyczkę zagraniczną. We wrześniu 1936 roku zawarto umowę z Francją, na mocy której Polska otrzymała pożyczkę zbrojeniową na łączną kwotę 2.250 mln franków, tj. około 480 mln zł. Była to pożyczka zarówno gotówkowa, jak i materiałowa, której jednak nie zdołano niestety w pełni wykorzystać. W 1939 roku uzyskano jeszcze jedną pożyczkę francuską w wysokości 430 mln franków.

 

O lokalizacji COP przesądziły przesłanki ekonomiczne, militarne i demograficzno-społeczne. Dotychczas przemysł w Polsce grupował się w kilku tradycyjnych ośrodkach na zachodzie i centrum kraju. COP miał niejako wypełnić lukę na terenach słabo uprzemysłowionych i stanowić rodzaj pomostu między terenami rozwiniętymi gospodarczo, a zacofanymi kresami wschodnimi. Administracyjnie COP wchodził w obszar czterech województw: kieleckiego, krakowskiego, lubelskiego i lwowskiego, obejmując 46 powiatów o łącznej powierzchni 59.951 km kw., to jest blisko 15,4 proc. powierzchni Polski. Obszar ten w 1938 roku zamieszkiwało 5 milionów 764 tysięcy osób [około 18 proc. ludności kraju - przyp. red.], przy średniej gęstości zaludnienia 104 osoby na kilometr kwadratowy.

 

 

Fundamenty Baty

 

  Tereny COP zostały podzielone na trzy regiony. W skład regionu A - 'Kieleckiego' (tworzyw i surowców), wchodziło 9 powiatów z województwa kieleckiego: iłżecki, jędrzejowski, kielecki, konecki, kozienicki, opoczyński, radomski, opatowski i miasto Radom. Region B - 'Lubelski' (aprowizacyjny), obejmował 10 powiatów z województwa lubelskiego: chełmski, hrubieszowski, krasnostawski, lubartowski, lubelski, puławski, tomaszowski, włodawski, zamojski i miasto Lublin. Region C - 'Sandomierski' (przetwórczy), tworzyło aż 27 powiatów. Z województwa kieleckiego: pińczowski, sandomierski i stopnicki; z woj. lubelskiego: biłgorajski i janowski; z woj. krakowskiego: brzeski, dąbrowski, dębicki, gorlicki, jasielski, mielecki, nowosądecki i tarnowski; z woj. lwowskiego: brzozowski, dobromilski, jarosławski, kolbuszowski, krośnieński, leski, lubaczowski, łańcucki, przemyski, przeworski, rzeszowski, niżański, tarnobrzeski, sanocki. W przyszłości planowano utworzenie jednego województwa, którego stolicą, ze względu na centralne położenie, miał zostać Sandomierz. Przyszłe województwo sandomierskie miało obejmować 20 powiatów, o łącznej powierzchni 24.500 km kw. Inny projekt przewidywał włączenie do tego województwa wszystkich powiatów COP.

Okręg 'Lubelski', ze względu na obfitość dobrych gleb, miał stanowić zaplecze aprowizacyjne dla dwóch pozostałych okręgów. [Jednak i tutaj miały powstać ważne zakłady przemysłowe. Jeszcze we wrześniu 1938 roku rozpoczęto na przedmieściu Tatary w Lublinie budowę hali produkcyjnej warszawskiej firmy Lilpop, Rau i Loewenstein, która zamierzała tu produkować podzespoły do samochodów osobowych i ciężarowych - na amerykańskiej licencji Chevroleta (General Motors). Planowano rozpoczęcie produkcji silników, mostów napędowych przednich i tylnych, układów kierowniczych, a także sprzęgieł i skrzyni przekładniowych. Silniki miały być wytwarzane w ilości dziesięciu tysięcy sztuk rocznie, a ich produkcja przeznaczona na potrzeby krajowe - przyp. red., źródło: Wikipedia.pl]. [Ogólny koszt budowy Fabryki Samochodów w Lublinie miał wynieść około 9 milionów złotych. W momencie wybuchu II wojny światowej z zaprojektowanego kompleksu hal fabrycznych gotowa była hala montażowa oraz kotłownia - przyp. red., źródło: daewoo.lublin.pl/historia - od 2008 r. niedostępne. Przygotowano również bocznicę kolejową. Ponieważ zręby sporej inwestycji nie uległy podczas wojny i okupacji zniszczeniu, po wojnie nowe władze tę bazę skwapliwie rozbudowały i uruchomiły Fabrykę Samochodów Ciężarowych (FSC) - przyp. red.]

  Tuż przed wojną sam Lublin i jego 11 powiatów znalazły się w zasięgu obszaru intensywnego zagospodarowania. COP okręgu lubelskiego rozwijał się, a budowę nowych zakładów przemysłowych miały wyprzedzić inwestycje elektryfikacyjne i komunikacyjne. Okres przedwojenny to czas, w którym zaczęła się rozwijać produkcja lotnicza na Lubelszczyźnie - dokładniej w Podlaskiej Wytwórni Samolotów w Białej Podlaskiej. Inną, mniejszą manufakturą przemysłu lotniczego była Fabryka Wyrzutników do bomb inż. Władysława Świąteckiego przy ulicy Lubartowskiej w Lublinie oraz Lubelska Wytwórnia Części Lotniczych - od red.]. [W Lublinie powstała Fabryka Masek Przeciwgazowych, rozbudowano i zmodernizowano Lubelską Wytwórnię Samolotów, na Firlejowszczyźnie uruchomiono fabrykę drutu i walcownię Spółki Górniczo-Hutniczej Karwina-Trzciniec. [...] Przy ulicy Łęczyńskiej zaczęła produkcję Wytwórnia Części Lotniczych Tadeusza Stelmaszczyka. Jednocześnie nastąpiło ożywienie produkcji zakładów przetwórstwa mięsa, cukrowni, drożdżowni, browarów, młynów i zakładów rektyfikacji. Udział Lubelszczyzny w planach COP przyczynił się więc do rozbudowy przemysłu elektromaszynowego i rozwoju przemysłu rolno-spożywczego w Regionie oraz umocnił powiązania gospodarcze województwa z całym krajem - przyp. red., cytat za: Jarosław Woźniak

 Pierwszym zakładem przemysłowym w ramach inwestycji COP była budowana w 1937 roku Fabryka Amunicji nr 2 w Budzyniu pod Kraśnikiem. Kolejny zakład zbrojeniowy wzniesiono tuż przed wybuchem wojny w Jawidzu koło Lubartowa. Była to Fabryka Amunicji nr 5. Poważną inwestycją była Fabryka Urządzeń Telekomunikacyjnych w Poniatowej. Wstępną produkcję podjęła 15 sierpnia 1939 roku. W czasie wojny pracowała na potrzeby armii, następnie na terenie fabryki Niemcy założyli obóz jeniecki. Inne przedsięwzięcia przedwojenne w ramach lubelskiego COP-u to: Fabryka Masek Przeciwgazowych w Lublinie, Fabryka Prochu i Materiałów Wybuchowych w Krasnymstawie, nowoczesne garbarnie i fabryki obuwia w okolicach Puław. Kolejną większą inwestycją tego okresu - i nowatorską było założenie - przez Spółkę Górniczo-Hutniczą Karwina-Trzyniec - Fabryki Drutu i Walcowni w Lublinie, latem 1939 roku. W Puławach rozpoczęto budowę Fabryki Żelatyny, która pracowała z zastosowaniem polskiej technologii. Znaczne ożywienie nastąpiło w przemyśle przetwórczym, co wynikało z poprawy sytuacji w rolnictwie, wzmożonego zapotrzebowania na towary oraz poprawy rentowności zakładów. (...) W związku z realizacją planów inwestycyjnych COP korzystne warunki rozwoju powstały w przemyśle mineralnym Lubelszczyzny, w nowej gałęzi przemysłu, która w tak dużym stopniu funkcjonuje do dziś. W 1937 roku czynnych było 239 cegielni, 6 betoniarni, cementownia, zakład dachówek, 10 kaflarni, trzy klinkiernie i inne zakłady wytwórcze. Przemysł ten w skali kraju produkował 9,3 proc. cementu, 3,5 proc. cegły, 30,5 proc. klinkieru drogowego, 21 proc. wytworów z cementu i betonu. Przemysł drzewny reprezentowały głównie cztery duże fabryki mebli. Przemysł maszynowy realizował przede wszystkim produkcję w fabrykach maszyn i narzędzi rolniczych M. Moritza i M. Wolskiego oraz Lubelskie Fabryki Wag.

  Mimo ewidentnego rozwoju przemysłu województwa lubelskiego przez cały okres międzywojenny nie odgrywał on istotniejszej roli w potencjale ekonomicznym kraju. Jego udział w produkcji krajowej w roku 1937 roku pod względem liczby zakładów wynosił zaledwie 1,9 proc. liczby maszyn i 2,0 proc. ogólnej produkcji. Jedynie przemysł spożywczy (głównie cukrownictwo) miało pewne znaczenie w produkcji kraju (5,3 proc.) w 1937 roku. Przejawem niedorozwoju gospodarczego - w tym także rolnictwa - była znaczna liczba emigracji z tego terenu. W latach 1918-1939 wyemigrowało z Lubelszczyzny około 30 tysięcy osób, czyli prawie 3,6 proc. wychodźstwa z całej Polski.

  Przedwojenny przemysł lubelski miał charakter zdecydowanie drobnotowarowy, a jego struktura gałęziowa wynikała przede wszystkim z możliwości surowcowych. Najważniejszą gałęzią pozostał przemysł rolno-spożywczy. Rozmieszczenie terytorialne przemysłu na terenie lubelskim było raczej nierównomierne, zjawisko koncentracji prawie całkowicie nie istniało. Rozmieszczenie większych zakładów nie wykazywało tendencji do koncentracji, z wyjątkiem centrum województwa, jakim był sam Lublin. Z 17.611 zakładów przemysłowych miasta skupiały 49,9 proc. ogólnej ich liczby, pozostałe 50,1 proc. działało na wsi. W samym Lublinie pracowało w 1937 roku 1.213 zakładów. Podsumowując te dane, w strukturze gałęziowej przemysłu lubelskiego wyraźne było wyraźne wzmocnienie przemysłu elektromaszynowego oraz dalszy i intensywny rozwój przemysłu spożywczego, który dominował na tym terenie. Trwałą jednak cechą przemysłu na Lubelszczyźnie pozostała jego naturalna, dość bogata wielobranżowość, ukształtowana raczej przez sposób produkcji - rzemieślniczy i manufakturowy. Wojna niestety skutecznie zahamowała rozwój przemysłu na terenie Lubelszczyzny...."

 

Przecinka leśna 

 

 

A Tu na puławskiej Ziemi ...

 

 Wyczytać można w Pamiętnikach Puławskich : "Zasięg jego ( COP) miał być od Puław aż do Przemyśla, no i zaczęto budować. U nas w obrębie Wólki miały stanąć 4 fabryki: Bacutil, Bata, bawełniana a czwarta miał budować Namysłowski, który wykupił ziemię we wsi za cenę 45 groszy za metr, czyli za hektar 4500 zł.[........] Na przedmieściu Wólka Profecka rozpoczęto budowę fabrykę żelatyny. Tu przystąpiono do  przygotowania budowy dużych zakładów przemysłu chemicznego , których inwestorem były Zjednoczone Zakłady Materiałów Wybuchowych i Azotu- Spółka Akcyjna w Łaziskach . Również w rejonie Puław , a dokładniej rzecz biorąc Wólki Gołębskiej rozpoczęły swojego bardzo dużego oddziału wraz z garbarnią Zakłady Przemysłu Obuwniczego „BATA” z Zlina..To ni koniec wielkich inwestycji. Druga wielka inwestycja miała miejsce na drugiej stronie Puław w stronę Bochotnicy. We Włostowicach na tak zwanych „piaskach” rozpoczęto proces wykupu gruntów pod tą inwestycję. Dla okolicznych miejscowości także zaistniała możliwość wielkiego skoku . Industrializacja  Leżąca w granicach powiatu Puławskiego Poniatowa skrwawiona przez niemieckich oprawców później w czasie wojny ...krwawymi żniwami...wybudowano zakłady będące filią  Państwowych Zakładów Tele i Radiotechnicznych . 

 

Widczne na mapie Lidar zarys fundamentów kompleksu 

 

 

Cytując stronę przeciwlotnicza.pl możemy się ciut więcej dowiedzieć :

"Filię PZTiR w Poniatowej utworzono [1937 rozpoczęcie budowy, 1939 zak.] ze względu na rosnące potrzeby wojska polskiego względem sprzętu łączności. Dotychczasowe możliwości produkcyjne zakładów nie spełniały oczekiwać wytwórczych stawianych przez  wojsko, nawet przy wsparciu kooperantów prywatnych – realne moce produkcyjne szacowano bowiem na 40-50% wojennego zapotrzebowania. Budowę nowych zakładów w Poniatowej miało współfinansować rokrocznie MSWojsk (700 tyś. złotych rocznie), a ogólne koszty szacowano na 10 mln złotych. Do wybuchu wojny wydatkowano na cele budowlane aż 6,6 mln złotych. Stosunkowo wysoki koszt budowy tłumaczy kompleksowe podejście planistów, zakładających równoczesne powstanie 10 budynków fabrycznych, 10 domów mieszkalnych (osiedle fabryczne) oraz 2 hoteli  dla pracowników. Start budowy poniatowskiej filii PZTiR planowano na rok budżetowy 1940/1941. W przyszłości fabryka miała wytwarzać szeroką gamę towarów: radiostacje polowe, wojskowe łącznice telefoniczne, liczniki elektryczne, radioodbiorniki lampowe i kryształowe. Planowane zatrudnienie po rozwinięciu  produkcji szacowano na 600 robotników plus kadra inżynierska. "

Dekretem rządu 22 lipca 1949 roku ogłoszono odbudowę i rozbudowę zakładów, które otrzymały nazwę Zakłady Wytwórcze Sprzętu Instalacyjnego jako filię zakładów w Bydgoszczy. Później Predom...

 

Relikty niepowstałej fabryki Bata

 

W Czesławicach koło Nałęczowa zaczęto przygotowania na możliwość realizacji projektu budowy przedsiębiorstwa ,które miało produkować na licencji francuskiej samochody marki Renault.  Dnia 26 maja 1939 roku Ministerstwo Przemysłu i Handlu wręczyło przedstawicielom Spółki Akcyjnej Wytwórni Samochodów “Fablok” koncesję na montaż i produkcję samochodów francuskich Renault. Owa firma miała montować wszystkie typy samochodów osobowych jak i również samochody ciężarowe z motorem Diesla.15.VI.39 roku w kancelarii notariusza Wacława Salkowskiego sporządzono akt kupna i sprzedaży nieruchomości , gruntów 60 ha położonej w miejscowości Czesławice . Sprzedającym był Tomasz Piotr Marian Milewicz ówczesny właściciel dóbr Czesławice a kupującym za kwotę 192 019 20 złotych “Fablok” W lipcu 1939 roku ruszyły prace związane z poszerzeniem drogi Nałęczów - Czesławice ( od wąwozu pomiędzy wzgórzem Poniatowskiego a skarpą nad doliną Poluby).Wydrążono studnie głębinowe , miano wykupić nowe grunta naprzeciwko Milewicza….miano...1 wrzesień 1939 roku pokrzyżował wszystkie te plany…. 

 

A już poza COP w Puławach budował się szpital powiatowy oraz budynek Wydziału Weterynarii Państwowego Instytutu Naukowego Gospodarstwa Wiejskiego. Zakończono do początku wojny wybudować kompleks budynków na „Michałówce”. Został także przekazany do użytkowania dworzec autobusowy. Co było wcześniej ? W Puławach z ciekawości ktoś by zapytał ?

Tuż przed II WŚ było w LPU około 300 sklepów i sklepików  z tego 65 należących do Polaków.. Ważną rolę odgrywały „Społem”. Zarządzały i piekarniami ,składami opału itd. W 1939 roku funkcjonowały choćby  2 tartaki , młyn , fabryka octu , 6 piekarń , drukarnia Czecha, stocznia i warsztaty remontowe należące do Państwowego Zarządu Dróg Wodnych. 

 

Domki pracownicze w Chemłku.Zapewnie takie i by były wybudowane w Wólce. Zdjęcie Intenet.

 

 

Wracajmy do planowanego przez architekta Adolfa Kurciusa, projektanta zatrudnionego w Urzędzie Gminy w Czechowicach-Dziedzicach miasteczka przemysłowego.Zanim o tej Puławskiej inwestycji  warto oko zawiesić na Baty największym w Polsce osiedlu , ba miasteczku pracowniczym - w Chemłku.O Bata w Chemłku poczytać możemy na blogu -  blogi.dziennikachodni.pl :

„Tomas Bata, twórca obuwniczego imperium to w Czechach postać kultowa. Ale nie tylko w Czechach, także Chełmek koło Oświęcimia zawdzięcza mu wiele.

Tomas Bata wybudował we wsi Chełmek  w latach 30. ubiegłego wieku fabrykę obuwia, postawił osiedle dla swoich pracowników i sprawił, że niewielka i biedna małopolska wieś z dnia na dzień stała się atrakcyjnym do zamieszkania miejscem (choć na prawa miejskie musiał Chełmek poczekać aż do roku 1969).

Imerium Baty

Zaczęło się od małego rodzinnego biznesu w Czechach, w Zlinie pod koniec XIX wieku. Niestety, wysokie ceny skóry spowodowały, że mała firma stanęła na progu bankructwa. I wtedy Tomas Bata wpadł na genialny i rewolucyjny wtedy pomysł. Zamiast butów ze skóry, zaczął produkować dużo tańsze z… sukna żaglowego. To pozwoliło mu nie tylko odbić się od dna ale i zawojować rynek. Firma Bata się rozwijała, powstawały kolejne sklepy firmowe, nie tylko w Czechach. Razem z fabryką rosły też osiedla patronackie z mieszkaniami dla robotników. Wtedy, na początku XX wieku taka była filozofia prowadzenia biznesu. Znamy ją i ze Śląska – mamy tu przecież wiele takich osiedli.  Giszowiec i Nikiszowiec braci Zillmannów to najbardziej znane przykłady, ale są przecież takie kolonie i w Rudzie Śląskiej, i w Zabrzu, i w Chorzowie Batorym, Czerwionce Leszczynach i wielu  innych śląskich miastach.

Mamy w Chełmku eldorado

A skąd pomysł Baty na fabrykę w Polsce? Z powodu ceł – usłyszałam w sobotę od przewodniczki, która oprowadza mnie i innych turystów, którzy przyjechali do Chełmka zwiedzać kolonię Baty. Cła po pierwszej wojnie były tak wysokie, że Bata wolał budować kolejne fabryki w kolejnych krajach Europy. I w Polsce też. Odkupił kawał ziemi od właściciela niedalekiego Bobrka, księcia Adama Sapiehy i zbudował fabrykę w Chełmku. Wtedy, na początku lat 30. XX wieku był to pierwszy zakład przemysłowej produkcji obuwia w Polsce. Plany Bata miał imponujące. Tylko część udało się zrealizować. Przeszkodą była nawet nie śmierć właściciela (Tomas Bata zginął w roku 1932 w katastrofie lotniczej, biznes przejął jego przyrodni brat Jan Antoni), ale wielka historia, czyli wojna. Ale zanim do tego doszło…

Oprócz fabryki w Chełmku zaczęły powstawać pierwsze domy kolonii. Osiedle zaprojektowali Franciszek Lydie Gahura i Mirosław Droha (ci sami architekci, którzy zaprojektowali Zlin). Miało być około 200 budynków, do wojny powstało kilkanaście. Wszystkie są z czerwonej cegły, jednopiętrowe. Ale nie identyczne. Mamy „bliźniaki” dla kadry kierowniczej, mamy niewielkie mieszkania dla robotniczych rodzin, mamy też dom dla niezamężnych kawalerów (12 pokoi na parterze, kilka na piętrze, wspólna kuchnia). Wszystkie mieszkania wyposażone były od początku w łazienki, co wtedy było jeszcze luksusem. Dla robotników, którzy przyjeżdżali do pracy ze wsi galicyjskich, był to duży przeskok cywilizacyjny.A do tego duży park a w nim kręgielnia, muszla koncertowa (zachowała się, jest odnowiona i odbywają się tu znowu koncerty), szkoła, skocznia narciarska, basen do kąpieli dla dzieci – są jego resztki jeszcze w okolicy kortów. No właśnie – korty tenisowe. To była duma Chełmka. Przyjeżdżała tu nawet słynna Jadwiga Jędrzejowska. Jedyne korty między Krakowem a Katowicami. W takim małym Chełmku! Służą zresztą mieszkańcom do dzisiaj.80 młodych chłopców z Chełmka w latach 30. miało możliwość kształcenia się w szkole zawodowej w Zlinie. Wracali jako fachowcy i szybko awansowali.Dzisiaj domy Baty stoją i mają się dobrze. Wiele mieszkań zostało wykupionych i stanowią prywatną własność, inne są własnością gminy i służą jako lokale komunalne...."

O samej historii firmy  BATA można poczytać poniżej , cytowano z Wikipedii "

Założycielami przedsiębiorstwa w 1894 r. byli bracia Antonín i Tomáš Baťa oraz ich siostra Anna. Pierwszą siedzibą był Zlin w Czechach. Początkowo przedsiębiorstwo poza założycielami zatrudniało jeszcze trzech chałupników. Przełomem dla rozwoju przedsiębiorstwa był okres I wojny światowej kiedy to firma otrzymała duże zamówienia od wojska, a dzienna produkcja przekroczyła 10 tys. par obuwia przy zatrudnieniu ponad 5 tys. pracowników. W 1930 w koncernie wprowadzono 40-godzinny tydzień pracy. W 1931 przedsiębiorstwo zostało przekształcone w spółkę akcyjną. Po śmierci Tomáša Baty w wypadku lotniczym w Otrokovicach pod Zlinem, w czasie rejsu do Zurychu samolotem Junkers F.13 o numerze rejestracyjnym D-1608, od 1932 przedsiębiorstwem zarządzał jego przyrodni brat Jan Antonín Baťa.

Historia Baty w Polsce

W Polsce międzywojennej w 1929 przedsiębiorstwo powołało Polską Spółkę Obuwia Bata S.A. w Krakowie, o kapitale akcyjnym 3 mln zł, który został podzielony na 12 tys. akcji po 250 zł, oraz: od 1932 zakłady produkcyjne w Chełmku koło Chrzanowa, znane w okresie powojennym jako Południowe Zakłady Obuwia (1947–1959), Południowe Zakłady Przemysłu Skórzanego „Chełmek” (1959–1990), Południowe Zakłady Przemysłu Skórzanego „Chełmek” S.A. (1991–2003), obecnie nie funkcjonują od 1939 zakłady w Radomiu, w okresie okupacji jako Bata Schuh- und Leder Werke, Radomskie Zakłady Obuwia (od 1948), później Radomskie Zakłady Przemysłu Skórzanego „Radoskór” (1959–1999), które obecnie nie funkcjonują....."

 

Relikty BATA

 

Lekko mży . Godzina odpowiednia do pracy a nie na szukanie reliktów Baty. Zwolniony z pracy o godzinę jadę niby wiem gdzie , nigdy tam nie byłem. Dopiero od 9 lat w Puławach a co chwilę coś mnie zaskakuje . Takie serce Pułaskiego świata , tej historii i przyrody. Tak zakochany w niej po uszy, po każdą komórkę mojego ciała i duszy. Dziś za  kapliczką pięknie odnowioną przed torami ,gdzie zaorane i nowe drzewka sośniny był kiedyś Ośrodek WCZASOWY firmy LUBGAL zakład przemysłu dziewiarskiego Lublin. Nie wiedziałem… Pani Ela podpowiada ,że w latach 80 demontowali ten przybytek. A Pani Walentyna dopowiada, że Domki dla wczasowiczów i stołówka w.w Ośrodka są w Skokach. Stołówka pełni obecnie rolę Świetlica. Jak można liczyć na wspaniałych regionalistów. Potem magiczna linia kolejowa nr 82….warto poczytać o niej. Prześledziłem jej brzemię i z tej i ze strony Łęki i Opatkowic… Unikat ..kolejowa przeprawa promowa na Wiśle….

Gaszę motor silnika . Stawiam w zatoczce przy łasze , niekiedy policja tam staje i budżet naprawia.Dziś moja leciwa skoda zatoczkę zajmuję. Ruch duży ,lecę na drugą stronę. Tam pod szlaban i za nim. Nie znam tych lasów . Tej ich historii. Pomyśleć że tu w XIX wieku winnice były i wino nie gorsze niż w XV Nasiłowie było…Deszcz nie wadzi , zakładam kaptur na głowę niczym 18 latek. Boże, mam już 41 lat a czuję się młodszy, dużo młodszy. Żyły na dłoni , łysiejąca czupryna i zmarszki sprowadzają mnie na ziemię. Idę w te lasy , leje po bombach widać gołym okiem. transzeje lekko przykryte mchem nowego, niechcianego. Wycinka na całego ,sączy się żywiczny sośniny zapach, pociętej na stosie ułożonej. Na dar męża co zapłaci za ten kubik pełen historii i matuszki natury łez…..Kubiki i tu i tam, sączy się w nozdrzach sośnina , przeplatają się nasadzenia i słupy niskiego napięcia . Czuję się dziwnie , bocian przyleciał, szpak zaśpiewał , dzięcioł zapukał agresywnie…Mocny gwar w czuprynach drzew. Droga polna , mocno miejscami zniszczona. Stoję i patrzę ,zamykam oczy , toż to mój świat. Ale te wycinki takie agresywne , mocno przerzedzony las, walczy , rozsiewa sam.  Za ogrodzeniem siatki z drutu nowe nasadzenia , takie równe  symetryczne , nienaturalne - ludzkie. Nie znam tego lasu. Brnę dalej i dalej ,aż po linię napięcia . Świeże słupy żel-bet i przecinka piachem podsypana ciągnie się w stronę Puław jakoś mało naturalnie . Sągi drewna po lewej i po prawej. Z sośnin nie młodych ,na oko około 100 letnich. Dżdży … miesza się zapach żywicy z historią tak mało mi znaną. Odpalam Lidar na mapie i szukam tych ludzkich kształtów . Są, ale za daleko , o kilometr przeszedłem ten teren. Czuć tu działania wojny. Las nie wszystko przykrył , leje po bombach , transzeje nie całkiem zasypane.. Rany otwarte , historia żywa. Dogasające ognisko drwali uświadamia mi ,że na tej leśnej historii nowa rzeczywistość. Puławy Chemia blisko ,przystanek , rozjezdnia ogromna. Za daleko poszybowałem w tych moich poszukiwaniach. Lecz właśnie gdzieś tu miała się kończyć ta ogromna inwestycja .Wracam , cała bluza już nasiąknęła deszczem i sośniną. Mam 350 metrów do tego miejsca. Pomału narasta we mnie powaga i potęga tej i westycji. inwestycji ,która diametralnie zmieniła by ten Puławski , Wolnicy Gołębia świat.Ciąge pada i nie wiem czy to deszcz płaczu czy deszcz oczyszczenia., kosy,sroki, kruki, szpaki cały czas robią harmider. Cały czas przypominają o sobie, są u siebie a ja jestem u nich . W tym ich świecie,splecionych sośnin przepełnionych żywicy i misterium ranka i zapadającego mroku. Widzę fundamenty tuż przy przycince ,widzę ułożone ludzką ręką plany, inżyniera myśl, maszyn pracę. Widzę to dzieło, rośnie mi w oczach wielkość tego miejsca. Gdzie człowiek to drobina , gdzie jego dom to łepek od szpilki….Ta wojna ….

 

Sośniny ...cudowne 

 

Tu na Wólce 95 000 metrów kwadratowych powierzchni , w halach i zadaszeniu 35 000 m[2]. Niewyobrażalna ilość tych metrów. Osiedle miejskie które miało na zawsze zmienić historię Wólki Gołębskiej tej średniowiecznej wolnicy Gołębia. Główne hale budowane przy torach. Za nimi ogromny plac a w środku niego kościół ,szkoły podstawowe, masę zieleni… domki robotnicze….. Ogrom na miarę budowy Azotów… i  tu w Wólce Gołębskiej.

Architekt i budowniczy pan Adolf Kurcius dla potrzeb polskiego przedstawiciela Baty - Polska Spółka Obuwia Bata SA. w Krakowie  stworzył plany zakładów i osiedla w Wólce Gołębskiej. Wykorzystując dobrą monetę COP przystąpili do budowy tej ogromnej inwestycji. Teraz tylko las skrywa fundamenty tego molocha. Mało kto wie gdzie są prócz miejscowych. Sam pomysł pan Adolf nie wymyślił , korzystał z modelowego zaprojektowanego osiedla w Zlinie autorstwa architekta Frantisek Lydie Gahura. To właśnie on stworzył pierwsze funkcjonalistyczne miasto na świecie , miasto było wielkości Dęblina. Oczywiście zaplanowano główne hale przy torach relacji Dęblin - Puławy. Ogromny plac poprzecinany alejami zieleni. w Nich miały powstać domki . Na środku ogromnej promenady kościół i szkoły ,aż dwie. Przy promenadach odchylonych od głównej promenady pod kątem 45 stopni ułożone domki pracownicze , piętrowe. Po co takie zabiegi , by zwyczajnie przełamać monopol nudy architektonicznej ,tej na 90 stopni. Efekt byłby zdumiewający i był zgodny z osią pierwotnego założenia w Zlinie. Równolegle do osi środkowej biegły aż cztery trakty komunikacyjne. Na zachód osiedla Wólki całość została spięta symetrycznym łukiem , gdzie miały pojawić się szkoły zawodowe. W części północnej mieszkaniowej miał pojawić się stadion. Etap pierwszy to realizacja dwch potężnej kubaturze hal blisko 35 000 m[2]. Plany zatwierdzono , zaczęto prace nad fundamentowaniem i połączeniem z dostępem do jakże ważnej linii Nadwiślańskiej. Dziś na fundamentach ..mech. Las młodnik - sośnina zamazuje skutecznie ten wielki projekt, który całkowicie zmienił by tą miejscowość , te Puławy. II Wojna Światowa skutecznie wymazała budowę tego olbrzymiego kompleksu i miejsca pracy dla setek ludzi….Dziś podgrzybki dorodne tam rosną, a niemy szlaban strzeże jej tajemnic…. 

 

Wizualizacja osiedla pracowniczego Bata w Wólce Gołębskiej autorstwa Pana Jacka Gładysza!

 

 

 

 Na postawie cytowanych autorów oraz 

Serdeczne podziękowania dla Pana Zbigniewa Kiełba - genialnego historyka za informację o tym terenie , dziękuję koledze serecznemu Jackowi za wizualizację 3D !!. Dziekuję Mariuszowi Głos za udostępnienie danych o fabryce w Czeslawicach.

 

 "Centralny Okręg Przemysłowy (COP) 1936-1939. Architektura i urbanistyka" M.Furtak.

21 marca 2020   Komentarze (4)
wólka gołebska   technika   puławy   historia   bata wólka gołebska COP  

Pałac , gdzie do stołu podawano sztućce...

Karykatura powojenna byłego Pałacu Wandalina

 

Pałac dębliński przeszedł tak wiele zmian w swojej budowie i architekturze nie tylko podyktowane kaprysem czy przychodzącą modą ale i jego zniszczeniami i pożarami. Z zamierzchłej historii dziejów jak powstawał w pierwszej połowie XVIII wieku a teraźniejszym dzieli ogromna przepaść jego wartości architektonicznej oraz otaczającego go parku o którym ciut później. Za właściciela hrabiego Józefa Wandalina z Wielkich Kończyc Mniszech zatwierdzono plan budynków pałacowych w stylu barokowym. 

Sam Józef Wandalin należał do bogatszych magnatów Rzeczypospolitej , posiadał dobra na Rusi, na Sandomierszczyżnie, Podlasiu, Grodzieńszczyźnie oraz starostwa sanockie,jaworowskie,rohańskie,gołębskie. Przekazał niemałą sumę na zbudowanie m.in. pałacu w Dęblinie. Był wybitnie wykształconym człowiekiem, obytym i oczytanym. Posiadał wielki księgozbiór , który od 1854 roku w zbiorach Ossolineum.

Jako pierwszy w Rzeczypospolitej wprowadził na przyjęciach francuski obyczaj podawania noża i widelca dla każdego gościa. Palny pałacu najprawdopodobniej opracował Antoni względnie jego syn Jakub Fontana ( architekci króla Augusta II) Po śmierci Wandalina pracę budowniczą kontynuował jego syn Jan Karol Mniszech a po nim jego syn Michał Jerzy. 

 

Staw pałacowy 

 

To on sprowadził do Dęblina nadwornego architekta Poniatowskiego Dominika Merliniego. Wpłynęło to na całkowitą zmianę szaty zewnętrznej . Pałac się przeobraził nie do poznania. Tyl klasycystyczny pałacu zagościł od teraz. Dodatkowo pałac otrzymał rzeźby , bramy stylowe i dwie okrągłe niby baszty budynkami. Przy tej zmianie gruntownej także wygląd na zewnątrz uległ zmiennie. 

Powstał piękny park krajobrazowy – europejski. W 1779 roku ogród przy dęblińskim pałacu zaprojektował sam Jan Chrystian Schuch. W środku parku znajdował się nieregularny staw w wysepką. Na której wybudowano około 1780 roku wg projekty Merliniego pawilon-mauzoleum w stylu grobowca Cecylii Metelii w Rzymie zwanym "świątynią wspomnień”. W ostatniej ćwierci XVIII wieku wybudowano pawilon ogrodowy klasycystyczny. 

Ciekawostką jest to ,że pierwszy piorunochron w kraju był zamontowany przez ks. Jowina Bończa Bystrzyckiego ( proboszcza Stężycy) na omawianym pałacu. Pod koniec XVIII wieku Dionizy Mikler Irlandczyk ( planista ogrodowy) przekształcił urządzanie ogrodu na nowe założenia krajobrazowe. 

 

Wyspa , gdzie była kaplica-mauzoleum 

 

Piękno pałacowe zakończyło się z dobą przejęcia pałacu przez Iwana Paskiewicza. Pałac został gruntownie przebudowany i strasznie stylistycznie zeszpecony. Zniekształcono park, pobudował nowe oficyny szpecące krajobraz. Do pałacu dobudowano wielką salę balową i teatralną. Zniszczyło to co cenny architektoniczny styl nie tylko pałacu. W krypcie kaplicy na wyspie pochowano Paskiewicza i jego żonę a samą kaplicę przemianowano na prawosławną. Wycofujące się wojska rosyjskie w I WŚ podpaliły pałac. W 1918 roku cały zespół pałacowy przeznaczono na lokalizację Francuskiej Szkoły Pilotów. W 1922 roku ruszyła gruntowna odbudowa pałacu związana z decyzją przeniesienia do Dęblina początkowo wytwórni samolotów a później Oficerskiej Szkoły Lotnictwa i Głównej Składnicy Lotniczej. Zniszczony pałac przebudowano na kasyno oficerskie starając się nadać mu jego historyczny blask, Plan odbudowy opracował inż. arch. Antoni Dygat. Odrestaurowano także oficyny przeznaczając górę na potrzeby hotelowe. W tych latach ( 20-0tych) wzniesiono kilka willi w parku. W czasie II WŚ pałac znów został zniszczony. Odbudowano go w 1950 roku. Historię najnowszą każdy już zna pewnie.

Wielka szkoda ,że nie zachowała się ogrodowa kaplica, oranżeria, mosty i schody, bramy stylowe lecz mimo tego park trzyma swoje piękno.

 

KAPLICA 

 

 

Na wyspie parkowo- pałacowej aktualnie już jej nie ma. Kaplica rozebrana została w 1944 roku. Wybudowano ją około 1780 roku wg projektu Dominika Merliniego wraz ze stylowym mostkiem.Nieistniejąca już kaplica pałacowa. Kaplica Matki Boskiej Częstochowskiej także zwaną Świątynią Dumania, Świątynią na Wyspie. W jej podziemiach spoczywał przez jakiś czas krwawy pogromca powstania listopadowego - I.Paskiewicz.

 

Niestniejąca juz klaplica. Zdjęcie Internet.

 

Niestniejąca juz klaplica. Zdjęcie Internet.

 

 

Niestniejąca juz klaplica. Zdjęcie Internet.

03 marca 2020   Komentarze (2)
dęblin   historia   technika  

Historia lokalna - Holender przy Klementowicach...

Perełka Lubelszczyzny.

Blisko miejscowości Klementowice jest unikat! Wiatrak Holender !!Wybudowany w 1917-19 roku.Pracował do 1996 roku. Na tych ziemiach ten typ wiatraka ( technicznie inne rozwiązania niż Koźlak) był bardzo rzadko spotykany.

 

 

13 listopada 2018   Dodaj komentarz
technika   Holeder  

Zderzak Łągiewki - genialny wynalazek odłożony...

Przełomowy wynalazek z ubiegłego wieku,Wynalazek ,który burzy fundamentalne zasady fizyki, jak zasada d’Alemberta czy prawa Newtona! Mało tego - został zbudowany i przetestowany !

Pomyślicie - Ameryka,Anglia ,czy Austria?

Nie - POLSKA ! Kowary na Dolnym Śląsku - mała miejscowość ,gdzie mieszkał WIELKI WYNALAZCA - Pan Lucjan Łągiewka. 

Nie słyszeliście pewnie.....co wielce smuci......

W połowie lat 90. opracował rewolucyjny zderzak pochłaniający energię podczas zderzenia (pewien rodzaj amortyzatora zderzeń, które zamienia część energii kinetycznej ruchomego obiektu na energię kinetyczną ruchu obrotowego wirników urządzenia co ma w istotny sposób zmniejszać siły działające na obiekt podczas zderzenia.Pan Lucjan już nie żyje a jego syn walczy o to by wynalazek ojca tzw "Zderzak Łągiewki" nie tylko znalazł zastosowanie w POLSKIEJ myśli inżynieryjnej i zastosowaniu w przemyśle głównie motoryzacyjnym lecz o dobre imię ojca bo został splagiatowany przez wykładowcę w Cambridge. Smutne to ,ale nie tylko nikt nie pomógł naszemu wynalazcy to jeszcze miał jak to w Polsce pod górkę. Wojsko stwierdziło,że to im się przyda i zarekwirowała zderzak z lat 90 oraz lokomotywki z placówek naukowych. Jak wszedł w spór z uczelnią angielską - polski rząd - ochy i achy i takie tam ,że pomogę i wezmą pokryją ( przez NCBIR) do 10 mln zł kosztów sądowych za jedynie 20 % praw z komercjalizacji wynalazku.Umowa podpisana w świetle jupiterów ,uściski dłoni,wywiady.... By po trzech ( 3) miesiącach zostawić pana Lucjana z Synem na lodzie.... Tak to się kończy ta polska wynalazczość - gdzie nieudolnie działające biuro patentowe działa tak wolno ,że uczony z Cambridge zdążył opatentować powiedzmy wprost plagiat. Rząd ma gdzieś a na wszystkim jeszcze służby specjalne otaczają "swoją opieką" nie da się zbudować i odbudować polskiej myśli - myśli wynalazców - rewolucjonistów często.

31 października 2018   Dodaj komentarz
technika   Łągiewka zderzak  
Izkpaw | Blogi