• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • Blog o własnej wędlinach....
  • Bieganie inie tylko
    • Maratończyk i jego przemyślenia
  • Historia
    • Fortyfikacje
    • I WŚ Puławy
    • Interaktywne stare mapy
    • O cmentarzach , dworkach
  • Historia lokalna
    • Dawne Puławy
    • I Wojna Światowa
    • Kompendium wiedzy o Gołębiu
    • Poznaj Lublin
    • Skoki i Borowa
    • Świetny blog o historii regionu
    • Wszystko o Sieciechowie
    • Wyjdź z pociągu
    • Zabytki, zaułki, zakątki ...
  • proces technologiczny
    • Procesy technologiczne
  • Przyroda
    • Blog leśniczego

Najnowsze wpisy, strona 26

< 1 2 ... 25 26 27 28 29 ... 40 41 >

Jak Holender w Skowieszynie działał...

Miejsce, gdzie był opisany wiatrak w wraz z zabudowaniami.

 

Okolice Puław tego młodego miasta są bezsprzecznie niezwykle interesujące nie tylko ze względu na ich często burzliwą historię ale i cudowność i różnorodność przyrodniczą. Tu właśnie zaczynają się pierwsze małe i skromne , przechodzące w dojrzałe i przepiękne wąwozy lessowe, gdzie warstwa życiodajnego lessu potrafi  mieć nawet 30 metrów. Tu Wisła zabierała i dawała. Ziemia żyzna przy wiślana ale i dla mieszkańców niebezpieczna. Pięknie górki poprzecinane wąwozami, garby na których żółci się rzepak, lub bieli tatarka. To  pszeniczne , złociste pola poprzecinane krzakami porzeczek tych czarnych. To zagony malin pachnące jesienią. Lasy , które otulają swoją czułością to miasto, szumią i zapraszają na przechadzki po nich. To w końcu mimo Zakładów Azotowych i górujących kominów nad krajobrazem wyciszenie na Płużkach zaczynając, przy ujęciach wody dla Pałacu Czartoryskich  przy byłej cegielni i też nieistniejącym wiatraku. I dalej dalej  szlakami niegdyś czarnym dziś żółtym, Greenways lub leśnymi duktami przez bory sosnowe do Piasecznicy swoistej linii od której Kazimierski Park Krajobrazowy się zaczyna i dojrzałe wąwozy – te co zapierają dech w piersiach i wiosną ,latem a jesienią i zimą są cudowne. Ta droga to od setek lat łączyła w sobie dwie średniowieczne wsie – Włostowice i Skowieszyn. To tu znajdziemy miejsca uświęcone krwią powstańców, miejsca egzekucji wykonanych przez Niemców na ludności choćby Skowieszyna , czy walk z „potopem szwedzkim”.  

 

Zdjęcie wiatraka z książki P. Lewtaka.

 

Na tej ziemi – Ziemi Puławskiej dopełnieniem krajobrazu od XIII wieku były wiatraki. Głównie w pełni drewniane jak wiatrak kozłowy – „koźlak”. Ten typ wiatraka był tak popularny na tych ziemiach. Największe występowanie wiatraków można było zaobserwować w XIX wieku. Stanowiły konkurencję dla młynów wodnych. Ileż to na starych mapach można dostrzec w szeregu ustawionych wiatraków jak choćby w Pożogu czy w Bobrownikach na Budzyniu. Pomyśleć ,że w spisie z 1954 roku na terenach polski było ponad 3000 wiatraków z czego nadających się i dalej pełniących swoje funkcje tylko 63 !!??

W dobie maszyn spalinowych czy elektrycznych wiatraki nie potrzebowały już wiatru , były od niego uniezależnione stając się młynami chyba już bez duszy. Jeżdżąc po całej Polsce jeszcze gdzieniegdzie widzę kikuty , relikty tych wiatraków. Gdzie nowe czasy nie znalazły dla nich ani zastosowania ani miejsca przy gospodarzach. Dlatego to dobrze zachowane były zdemontowane i składane w skansenach. Były też unikaty na tych ziemiach jak jedyny wiatrak paltrak z Witowic. Dostał nowe życie i w Kazimierzu Dolnym – Góry Pierwsze dostał nowe życie. Większość nie miała tego szczęścia, została rozebrana , spalona , zniszczona nie tylko przez pożogę wojenną. „Helendrów” mamy na naszej Ziemi Puławskiej 7. Bardzo dobrze zachowany to ten przy Klementowicach. Są jeszcze relikty ich choćby  w Józefowie nad Wisłą.

 

Być może podobnie wyglądał do tego z ziemi Gdańskiej Holender w Skowieszynie. Zdjęcie interent.

 

Skowieszyn i jego „Holender” był w posiadaniu Tomasza Wocióra zakupionego od Ignacego Sykuta z Końskowoli. Zmontowali go na polnej drodze w stronę Puław – teraz to ulica Puławska. W czasie wojny prace w wiatraku się nie odbywały ponieważ Niemcy rozkazali zdemontować skrzydła. Okupanci wykorzystywali go jako punkt obserwacyjny. Fakt teren jest w stronę Puław płaski poprzecinany uprawami i ugorami. Są także źródła które wybijają blisko linii kolejowej. Wypatrywano z niego partyzantów i ludności im pomagającej. Koniec hekatomby II Wojny Światowej był początkiem budowania wszystkiego od nowa na zgliszczach i pogorzeliskach historii swoich domów i terenu. Zamontowano skrzydła i funkcjonował do 1965 roku. Ostatni etap historii tego unikatowego Holendra to rozbiórka wraz zabudowaniami. Skromny krzyż stalowy przy karłowatym drzewku to jedyny teraz znak jego bytności w tym miejscu. Tyle razy tu biegałem i przez myśl mi nie przyszło, że to miejsce ma taką historię. 

Zaznaczony wiatrak z mapy WIG 1937 roku. Aktualnie ulica skowieszyna - Puławska.

 

Zanzaczony wiatrak na Mokradkach. Blisko cegielnia i ujęcie wody dla osady Pałacowej.

 

 

Kolejna karta historii odkryta… a ile tych wiatraków wokół Puław i w nich samych … naprawdę dużo….

Zdjęcie własne , opis na podstawie A.Lewtak „ Wiatraki na Ziemi Puławskiej”. Zdjęcie czarno-białe także w tej publikacji.

 

 

03 maja 2019   Dodaj komentarz
historia   młyny i wiatraki   skowieszyn  

Historia lokalna - Bunkier w Pożogu

W całym kraju 15192 budowle ochronne wciąż drzemią pod fabrycznymi halami, urzędami i zwyczajnymi blokami. Tak zwane ukrycia, w których w razie wojennej pożogi mogłoby szukać schronienia 1,6 miliona ludzi, nie mają dziś prawdziwego gospodarza.

 

Te dane podaje rp.pl. Szokujące nieprawdaż. 

Czas pokoju to najdoskonalszy czas życia na tym świecie. Ale to właśnie za jego czasu państwa i armie przygotowywują się do ewentualnej wojny. Wiele miejsc jak te, nasze puławskie przy drodze na Żyrzyn schrony „Kaniowczyków” każdy zna. Z pieskiem na dłuższy spacer, czy ze strony Puław, czy Rudy w krótki czas znajdzie i odwiedzi. Tam wiadomo, jak nikt nie pilnuje to marnieje. A tu kawał historii. Prawdopodobnie pozostały po II Pułku Saperów Kaniowskich. Prawdopodobnie służył jako schron na amunicję. Las gdzie wybudowano bunkry nosi lokalną nazwę „Las wojskowy”. Na terenie ogrodzonym znajdował się cegaly budynek Prochownią zwany. Cały czas kompleks był pilnowany. Po wojnie budynek rozebran,o a budulec przydał się okolicznym mieszkańcom. Cały kompleks liczy ich około 20. Sporo.

Same Puławy też mają swoją tajemnice. Choćby pod szkołą na Jaworowej,czy na Piaskowej – schrony piwniczne. Tak słyszałem. Cześć ich już nie ma a cześć dalej funkcjonuje. Przekonamy się o tym jak np. znajdzie się konkretny niewybuch, to policja czy wojsko kieruje albo na punkt zboru albo do schronów w mieście.

O tych niemieckich co są w Końskowoli , Pożogu, Moszczance i Janowcu plus dalej, ale tej samej linii Annopol, Gościeradów czytałem trochę. Miałem misję odwiedzić jeden z nich – ten w Pożogu – na samym szczycie wzniesienia ponad 200 metrowego n.p.m.. Nie ma co się dziwić ,że tam Niemcy umieścili i wybudowali bunkier. Po drodze był w Końskowoli przy przejeździe na Pożóg, ale odmachałem mu. Stanąłem przy krzyżu mogilnym. To jest zagadka. Nikt nic nie wie....ale ja się nie poddaję i szukam informacji. Na mapach google oznaczony jako z powstania styczniowego ,ale coś chyba nie bardzo …..

Zatem mijam przejazd w kolejowy w Pożogu tej XIV wiecznej wsi ( w dobrach Końskowolskich)  i przy kapliczce wciągniętej do gminnej ewidencji zabytów – pięknej Królowej Maryi odbijam w prawo. Droga słaba, ale widoki przednie. Od razu wpada się w wąwóz lessowy dość dość głęboki. Tafle łąk ukwieconych mniszkami , przetacznikami, jaskrami mijam po lewej stronie a prawa nasyca się stawem a raczej stawkami. Nigdy tu nie byłem. Nigdy nie chodziłem ze Skowieszyna do Pożoga. A przecież tam jest symboliczna mogiła tych co z pociągów wyskakiwali … Samochód trzęsie jak cholera ale widoki genialne. I nagle asfalt!!!! Do góry czyli tam gdzie jadę!!! Szok. Tabliczka ,że projekt unijny i wąski ale ładny asfalt zabiera mnie wąwozem na sam szczyt. Kręci trochę i mam się na baczności. U szczytu zboże ozime ładnie wzeszło , nowy płot siatkowy - teren prywatny i bunkier. Jest ! Trafiłem. Pisali ludzie – bunkier w porzeczkach. Tak kiedyś było. Dziś ciągnik w dole coś opryskuje. Samochodu nigdzie nie zostawisz bo wąsko. Trudno. Gaszę silnik i lecę z trójkątem w stronę Pożoga i stawiam jakieś 50 metrów od auta by już było wiadomo. I oglądam z zaciekawieniem ten bunkier. Nie znam się nadto na tym temacie choć pracuję w zakładach wojskowych  jako cywil. To mnie interesuje po prostu. 

Dlatego oddaję o tych i tym bunkrze głos ludzi znających się na rzeczy. Poniżej w jednym cudzysłowowie zebrane nie moje lecz pasjonatów i ekspertów informacje jakie udało zdobyć : 

„

 

Niemieckie Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych (OKH) 20 października 1939 roku (dalsze rozporządzenia z 26.10.1939, 11.01. i 4.02.1940 oraz 24.02.1941 roku) podjęło decyzje o budowie linii umocnień na rzekach San, Wisła, Narew oraz rozbudowie umocnień na terenie Prus Wschodnich. Miała ona przebiegać zachodnimi brzegami rzek, tworząc w niektórych miejscach tzw. przedmościa: Krzeszów, Annopol, Dęblin-Puławy, Warszawa. Dodatkowo planowany był rozbudowany system rowów przeciwczołgowych. Budowa umocnień stałych rozpoczęła się w marcu 1941 roku. Rozkazem z 14 maja tego samego roku, w związku z koncentracją wojsk i planowanym atakiem na Związek Radziecki, prace zostały przerwane. W wyniku olbrzymich sukcesów na froncie wschodnim, przewidując szybkie pokonanie Armii Czerwonej, zrezygnowano z dalszej budowy umocnień. Dopiero w roku 1944 Niemcy starali się wykończyć pośpiesznie fortyfikacje. Zgodnie z rozkazami Okręgu Wojskowego Generalnego Gubernatorstwa z 11 lipca 1944 roku linia San- -Wisła obsadzona została załogami bezpieczeństwa. Narew Zgodnie z zaleceniami w rejonie Puław planowano budowę 50 a w rejonie Annopola 30 schronów. Budowę zarządzono przez Inspektora Fortyfikacji Wschód 24 lutego 1941 r po zwycięstwach Niemieckich w Jugosławii i Grecji prace zahamowano.6 października 1941 r polecono przesłać elementy pancerne linii San Wisła Narew na budowany wówczas Wał Atlantycki.

 

Schrony w Pożogu, jak i w Janowcu powstały w tym samym czasie w ramach rozbudowy fortyfikacji na linii wyznaczonej rzekami Narew- Wisła- San, w wchodziły bezpośrednio w skład 130 odcinka Annopol i Puławy- Dęblin ( a właściwie przyczółku Puławy). 19.04.1941 wspomina się iż na całym 130km odcinku Annopol i Puławy- Dęblin wybudowano łącznie 33 węzły oporu z 719 schronami/okryciami (głównie drewniano-ziemnymi), 124 stanowiska obserwacyjne, 78 stanowisk broni maszynowej i przeciw pancernej  oraz 8 stałych obiektów fortyfikacyjnych.

 

Schrony na Przyczółkach Dęblin - Puławy i Annopol powstały według wytycznych OKH z 4.02.1940 r. jako linia San - Wisła .Schron w Pożogu to regelbau 514. Był to schron bojowy, z 1 CKM, do ognia bocznego. Kategoria odporności Bneu. Wnętrze schronu podzielono na 5 pomieszczeń. Uzbrojeniem głównym był karabin maszynowy MG-34, zamontowany na lawecie fortecznej za płytą pancerną 78P9. Do obserwacji okolicy schron posiadał stanowisko z peryskopem pionowym. Obronę schronu zapewniała strzelnica obrony wejścia. Załoga liczyła 6 osób.

 

 

 

Z tego co słyszałem to był polski bunkier i został zdetonowany przez Polaków po opuszczeniu ,kiedyś tam się znalazło parę łusek od kałacha ... Co do tego tunelu to też słyszałem ale wątpię żeby jak na tamte czasy to było wykonalne ,już prędzej gdzieś jest jakiś podziemny schron czy składzik amunicji .jest tam taki kanał zaślepiony łączona ścianką . Podobno brat kolegi znalazł tam hełm jakiś .

 

Co do Pożoga to jeszcze wiele tajemnic/legend podobno w Pożogu mieszkańcy wykoleili pociąg z dostawą dla wojsk niemieckich .Jeszcze u niektórych mieszkańców można spotkać słynny niemiecki "taboret z dziurą", skrzynie drewniane i blaszane po broni i amunicji .

 

Dopiero teraz skojarzyłem pewne fakty. Dziewczyna, która mi dała namiary na ten bunkier wspomniała, że babcia jej opowiadała jak ich zapędzono do budowy bunkrów w Pożogu i Końskowoli. Przecież to powinno mi było od razu podsunąć motyw Niemiecki. Człowiek nie słucha wszystkiego uważnie i potem nie przetwarza informacji jak trzeba.

 

 

Przedstawiony na zdjęciach schron z Pożogu to regelbau 514. Był to schron bojowy, z 1 CKM, do ognia bocznego. Kategoria odporności Bneu. Wnętrze schronu podzielono na 5 pomieszczeń. Uzbrojeniem głównym był karabin maszynowy MG-34, zamontowany na lawecie fortecznej za płytą pancerną 78P9. Do obserwacji okolicy schron posiadał stanowisko z peryskopem pionowym. Obronę schronu zapewniała strzelnica obrony wejścia. Załoga liczyła 6 osób.

Wnęki przy wejściu: jedna (ze śladami mocowania) na przyłącze telefoniczne, druga - może na sam telefon, nie wiem. Ale to standard w takich schronach.

To co jest niby zrzutnią granatów w rzeczywistości jest zapewne elementem systemu wentylacji.

Dalej widzimy fragment futryny drzwi pancernych, i chyba zgniecione drzwi gazoszczelne.

Korytarz we wnętrzu obiektu to wyjście awaryjne. Elementy po obu stronach wejścia to osłona czerpni powietrza

 

„

 

Choć to jest tragiczna historia i godna najwyższego potępienia zbrodnia na Polsce przez Niemcy  to jej relikty są. Można je odwiedzić i się zastanowić czy na pewno wojny i cierpienie milionów jest konieczne....

Dokładna lokalizacja GPS :

GPSLatitudeRef - N

GPSLatitude - 51  22  39.92 (51.377756)

GPSLongitudeRef - E

GPSLongitude - 22  4  1.77 (22.067158)

GPSAltitude - 195.76 m

 

Dane cytowane pochodzą ze stron : gmina Gościeradów, forum.tradytor.pl, fortyfikacje.net, odkrywca.pl, eksploatorzy.com.pl oraz „Rudy ...nasze miejsce na ziemi” H.Kopron, I.Wiejak.

 

02 maja 2019   Komentarze (3)
pożó   historia   pożóg bunkier  

Historia lokalna - cmentarz epidemiczny (?)...

Znów przyszło zmierzyć się z czymś zapomnianym....

 

 

 

Człowiekowi się wydaję ,że już wszystko widział i wie. Patrzy na mapę Końskowoli i wie wszystko ( z grubsza). Okazuje się , że wie bardzo mało albo wręcz nic. Wsiadam w Mkę i udaję się do miejsca , gdzie nawet miejscowi nie bardzo wiedzą i kojarzą. Moja wizyta w Bibliotece w byłym mieście Końskowoli kończy się nie tylko zakupionymi cudownymi książkami w tym Pana Aleksandra Lewtaka wybitnego regionalisty i pasjonata historii tej lokalnej przede wszystkim . Od cudownych Pań z Biblioteki dowiedziałem się sporo i o tym miejscu też i też ile mogłem t dałem od siebie.....

 

 

Uzbrojony w ortalion bo i padać zaczęło jadę d tego cudownego miejsca na świecie nazwaną Witowską Wolą czy Konińską Wolą czy po prostu aktualnie Końskowolą. Ale cel wizyty tajemniczy i bardzo emocjonalny. Trafiam bez pudła. Gaszę silnik i już czuję dreszcz ,emocję. Widzę odbicie Kurówki do stawów na Pożóg . Sucho , rów suchy a dalej już zmeliorowany. Czuję już jak wzbierają we mnie emocje. Wchodzę w lasek , zagajnik na końcu Końskowoli a początku Witowic – miejscowości podstawowej – fundamencie. A tu taka przekorność losu historii , że Wola stała się ważniejsza niż jej żywiciel, fundament pierwowzór i ojciec czyli Witowice. Starsze, ale chichot historii odsunął go n bok dając przez setki lat dzierżyć prym jego Woli – Konińskiej Woli. Potem zrobił to samo z tą cudowną miejscowością – byłym miastem Końskowolą na rzecz Puław.

 

 

Ja już czuję że to miejsce jest uświęcone. Choć drzewek młodych sporo , krzaków też i starych drew kilka czuję już miejsce pochówku. Czuję te cierpiące dusze choć nie tak mocno jak w Bobownikach czy Gołębiu na tamtych epidemicznych cmentarzach Tam był niewymowny żal i smutek rozgoryczenie i brak zrozumienia tych dusz ,że zostały tak nagle zabrane. Wybaczcie , ale wyczuwam ciut tą mistykę. Tu lasek rośnie , żadnego grobu,żadnego małego krzyża – nic. Ptactwo ćwierka , szum byłego miasta słychać , samochody , kosiarki burczą , psy ujadają w oddali. Południe. Słońce na chwilę zagląda i oświetla ten teren. To na moje oko kwadrat , myślę sprawdzę na Lidar. Stąpam powoli , każdy krok to przecież stąpanie po czyimś grobie pewnie. Staję przy wysokim drzewie. Pochylam głowę i zaczynam modlitwę , za te dusze tu umęczone i pogrzebane. Za ich niedoszłe życie. Czuję obecność jakieś siły w tym miejscu. Czosnaczek na krawędzi zagajnika pięknie kwitnie. Zarywam kilka liści – lubię to ziele. Daje taki cudowny posmak czosnku. Suszę w domu i mam. Najlepiej zbierać teraz właśnie. Myśli pogrążone w tym miejscu. Nic o niem nie wiedziałem , a teraz tu jestem. Coś niebywałego jakoś bardzo dziwnego. Słyszałem ,że tu Żydów umęczyli Niemcy nie szczędząc historii cierpienia. Tu przecież w Końskowoli jak i Puławach czy Dęblinie to wyznanie Mojżeszowe doznało cierpień i śmierci w zesłaniach do obozów zagłady. Nie wiem , być może tu były, ale młode drzewka wówczas były krzakami. Przechodzę w stronę Kurowskiej. Czuję coraz większe napięcie otoczkę emocji które wzbierają – nie bez powodu.

 

Pojawia się krzyż na horyzoncie. Drewniany , zmruszały , belka poprzeczna mocowana na drut kolczasty już zardzewiały. Od razu widać , że to krzyż cmentarny sama inskrypcja na nim to potwierdza. „W Pokoju Wiecznym Zmarli Nasi” nie tylko świadczy o miejscu pochówku ale mówi wprost ,że to cmentarz były cmentarz katolicki. Potwierdzają to mapy z 1937 roku. Pokazują i innowiercze miejsca pochówku. W takiej Końskowoli tyle miejsc pochówku i tylu wyznań... Przecież dalej przy latarni – kapliczce cegłami otoczonej w Witowicach też jest mały cmentarz i to epidemiczny raczej. Witowice i Końskowola i Opoka mają kilka kapliczek latarni dla dusz i dla ochrony przed nadchodzącą epidemią. One niestety były bezlitosne.

 

 

 

Cytując Teatr NN z Lublina :

 

„Choć uznaje się, że szalejąca w XIV wieku w Europie czarna śmierć, czyli dżuma, ominęła nasz kraj, wydaje się, że informacja o wybudowaniu w mieście w tym okresie pierwszego szpitala może wskazywać na to, że jednak i tu zagrożenie było realne. Jedna z największych lubelskich zaraz miała miejsce dopiero w 1572 roku. Nie tylko zdziesiątkowała ludność, ale także zahamowała na pewien czas rozwój handlu. Zagadką pozostaje odpowiedź na pytanie, czy zaistniało w mieście jakieś wydarzenie, które ją wywołało, czy została przyniesiona z zewnątrz. Do kolejnej epidemii morowego powietrza doszło w 1592 roku. Następne miały związek z nawrotami tzw. dżumy mediolańskiej. Do Lublina dotarła ona w latach 1620, 1622, 1623–1625, 1627–1630, 1635, 1641,1645, 1650, 1652, 1657–1658 i 1677–1678. Do epidemii dżumy dochodziło także w latach 1695, 1707–1712, 1715, 1720 oraz 1736–1737. W XIX wieku ludność Lublina dziesiątkowała cholera zbierająca swe żniwo w latach 1827–1831, a także 1855 i 1892. Wojny światowe przyniosły kolejny nawrót cholery oraz tyfus, które pojawiły się w latach 1915 i 1942. Te pomory nie były już tak tragiczne w skutkach. Lepsze warunki sanitarne, rozwój nauk medycznych i upowszechnienie lekarstw sprzyjały walce z chorobami..”

 

 

A same pobliskie Puławy nawiedziły fale cholery i morowego powietrza choćby w 1708r , 1852, 1856 ( gorączka tyfusoidana) czy 1892r. Ta ostatnia dotknęła na pewno Końskowolę dając wotum w postaci budowy kapliczki przy kościele św Anny z karawaką. Pierwsza z 1708 roku postawiła trzy krzyże na wzniesieniu XIV wiecznego miasta Kazimierza Dolnego. A te powstańcze choćby z listopadowego Powstania co dotknęły Gołąb ? Czy mór co na tyfus plamisty pokotem położył mieszkańców Bobrownik. Tu też była epidemia. Ksiądz wspominał w kościele. Pochowano nie gotowych na śmierć ludzi.

 

Tu już tylko przypuszczenia moje ,skoro nie był obecny cmentarz w wielu XVIII , XIX wieku wiec miarkuję , że powstał albo na końcu XIX wieku lub o pierwszej wojnie światowej , która obróciła w pył Końskowolę. Idąc za książką Sto Osobliwości na Stulecie Niepodległości – Jacka Śnieżeka :

 

„W Końskowoli na 333 zaewidencjonowane budynki spalono aż 326! Całkowicie wypalona została północna i wschodnia zabudowa pierzei rynku oraz kwartały zabudowy na tyłach tych pierzei. Kompletnemu zniszczeniu uległa dzwonnica. Rosjanie zabrali z niej trzy XVIII-wieczne dzwony odlane przez gdańskiego ludwisarza Witwercka. Kościół parafialny nie uległ zniszczeniu. W kościółku św. Anny, na pow. 48 m 2 została zniszczona dachówka i trzy okna oprawne w ołów i cynę. Ponadto spalone zostały: wikariat, organistówka, przytułek, dwa „domy muzyki kościelnej”, ogrodzenie cmentarza oraz zabudowania gospodarcze. Dziekan dekanatu puławskiego ocenił w sierpniu 1919 r., że parafia w Końskowoli potrzebowała na likwidację szkód wojennych 50 000 koron. Spalona została również synagoga."

 

Krzyż z lat 50 -tych skromny – mówi wszystko. Odmawiam modlitwę,czuję że te dusze są tak mocno nie skrępowane. Ptaki dają koncert. Zagłusza to człowiek ten stan, rozglądam się leżą puszki po piwie kalosze , flaszki i gruz blisko. Ot śmietnik dla tych okolicznych albo nie okolicznych mieszkańców. Jak na młodszym na Górnej Niwie cmentarzu żydowskim. Odchodzę z tego miejsca ,chyląc czoła i dając westchnienie duszom tu pochowanym. Bo przecież to cmentarz epidemiczny....

 

 

Postanawiam iść do końca do ubojni w Witowicach by spotkać się z kolejną kapliczką – latarnią. Już w lesie....Odjeżdżam zmieszany.... To co napisałem to tylko moje przypuszczenia i mapy które są wiarygodne. Liczę na Was drodzy czytelnicy o rozwianie wątpliwości bądź opowiedzenie od nowa tej historii – tego miejsca. Znajduje się w lasku między ulicą Wschodnią a Polną.

 

 

mapa z 1937 roku

 

 

Zdjęcie Lidar - ukazuje zarys cmentarza

 

Zdjęcia i przemyślenia moje. Opis z – cytowane w treści i ze strony  Złe miejsce dla ślimaków.

02 maja 2019   Komentarze (1)
cmentarze   filozofia   historia   wyznania religijne   końskowola   epidemie   cmentarz epidemiczny Końskowola  

Historia Lokalna - Nadwiślanka wieś tuż...

Wieś Nadwiślanka...i jej urok nie tylko kolejowy.

Ładny dzień się zaczyna. Mgła nad polami rzepaku przy Borowej i byłego folwarku Borowina wprawiła mnie w bardzo nastrojowy i pozytywny nastrój. Dziś miałem nic nie odwiedzać – ot może przycupnąć przy Wiśle w Borowej…. Lecz postanowiłem, mając chwileczkę czasu by odwiedzić miejsce, gdzie nie byłem – Nadwiślanka. 

 

 

Malowniczo położona wieś dawniej w gminie Pawłowice, dziś w gminie Stężyca. Ot – widać ją ( Stężycę gołym okiem) . I takie uczucie wiedząc o historii tych miejsc ( okiem amatora) nie bardzo wiem jak stanąć. Czy plecami do miejsca zagłady dziesiątków tysięcy więźniów a frontem do byłem potęgi handlu wiślanego – królewskiej Stężycy? Czy na odwrót … tak źle i tak nie dobrze. Cudowność pół i łąk patrząc na byłe królewskie miasto mnie ujęła. Wiem ,że to miejsce jest w zgodzie z tą naturą. Zostawiłem za sobą relikty fortu nr 1 Młynki. Dziś mówią ,że to "Nadwiślanka" odwiedzałem niezadbany forteczny carski cmentarz i jak zwiedzałem Michalinów. Tym razem za reliktami fortu w prawo. Tabliczka krzyczy na mnie ,że w tym bajorku fortowym nie wolno łowić ryb ani tam wchodzić.  Kto tam by w tym bagnie , gdzie widziałem pojemniki od smarów , wiadra i rury spustowe ryby łowił? No ale może i łowią….na forcie II też łowią…

 

Konkretna droga ,kostka duża, równo położona. Pewnie jakiś czas temu. Jak i już 9 lat od zaczęto pracę związaną z budową wodociągu ( Budowa sieci wodociągowej w miejscowości Nadwiślanka - Koszt inwestycji – 19.962,56 zł – informacja ze strony powiat.ryki.pl).

 

Po forcie generała Prądzyńskiego zostało tylko kilka nierówności terenu i gruz. A warto choć wspomnieć o nim. Idąc za opisem A.Bystrzyckiego „Twierdza Dęblin 1837-1915” :

Fort nr 1 (Młynki) położony w odległości 400 m od Wisły, 3 km na płn.-zachód od centrum cytadeli, tuż koło drogi prowadzącej do Stężycy. Wylotem skierowany w stronę cytadeli, ogniem swych 24 dział przykrywał wyżynę pod Budami Plebańskimi, teren między torem kolejowym a Kukawką, dworzec kolejowy. Rycice i tor kolei dąbrowsko-dęblińskiej (ramiona płn.-wschodnie) oraz mokradła między torem kolejowym a drogą do Stężycy i prawego brzegu Wisły w promieniu 2,5 km (ramiona płn.-zachodnie). Budowany w latach 1881—1882 z cegły na kamiennych fundamentach, miał narożniki i obramowania wykonane z granitu. Załogę stanowiło 1000 osób.

 

 

Fort został wysadzony przez saperów dnia 4 sierpnia 1915 roku. Akcja wysadzania tego i innych fortów trwała do godziny 15. Wraz z fortami wysadzono także Cytadelę i opuszczono Twierdzę Dęblin zgodnie z otrzymanym rozkazem z dnia 23 lipca 1915 roku. Egzekutorem rozkazu był jej komendant gen. A von Schwarz.

 

Ta miejscowość jest ściśle związana z budową Kolei Nadwiślańskiej , którą zatwierdzono w 1874 roku a oddano do użytku w 1877 roku. Całe około 530 km z mostami itd. 

A ile się ciągnie remont teraz? Ech…. 

Pojawia się w zapiskach z 1880 roku jako miejscowość posiadająca 4 domu, 32 mieszkańców i 261 morgów ziemi. Skromnie. Przy bliskich miejscowościach jak Rycice , Michalinów to bardzo skromnie nawet. I ta skromność pozostała w niej. Wjeżdżając do tej pięknej wsi ,mając po lewej stronie pola ,łąki przed stężyckie a po prawej zabudowania i w oddali majaczący Dęblin poczułem sielski spokój i taką domową aurę wręcz. Psy gdzieś szczekały a na mgle ciągnął się ich cieniutki jazgot. Zabudowania z przewagą nowych domostw , ładnych willi zadbanych choć przeplatają się z piękną architekturą drewnianą. Co przykuło moją uwagę to mała ilość studni czerpakowych  na rzecz  ręcznych pomp  tzw STUDNI ABISYŃSKICH. Na jednej z fotografii pięknego bardzo zadbanego domku jest ona widoczna. Typowa ulicówka mimo tego nie nudzi się, podziwiam . Z daleka widzę stojące wagony na torach a same tory przebiegają przez tą miejscowość. Ciekawy i mało spotykany widok. Widać ,że to tu normalność i ta synergia już od dawna jest obecna , znormalniała. Druga stawiam samochód i rozkoszuję się widokiem łąk Nadwiślanki.  Kapliczka jedna z dwóch uwieczniona ,zadbana wotum podziękowania mieszkańców z 198r roku . A przed nią na początku miejscowości krzyż drewniany, wymowny, stary z 1926 roku. Robi w tej poświacie poranka wrażenie mistyczne i uduchowione. Jadę do przejazdu kolejowego po prawo droga na Michalinów , na stację PKP. Widać w oddali zabytkową wieżę wodną z 1920 roku. Przejeżdżam tory , druga część wsi.

 

 

W sumie jej koniec lekki zakręt w prawo i kostka się kończy i zaczyna droga polna. Psy mocno tu ujadają , jest ich dużo. Patrzą się wymownie na mnie , tak rano i ktoś się tu zapuszcza ..myślą pewnie…. Dojeżdżam do modernizowanego przez PKP miejsca. Nade mną góruje most kratowy – wiadukt linii Łuków-Radom nad linią Warszawa-Dorohusk. W porannym brzasku wygląda majestatycznie. Świergot ptaków , ciepło porannych promieni ogrzewa jeszcze ciut zaspaną twarz. Rozglądam się na boki. Widzę bezkres pól, łąk , gdzieś w oddali zagajniki być może na historyczne Budy Plebanka i Budy Kruko(ó)wek widoczne na mapach z 1808 roku. Tego nie wiem. Za dużo tu historii. A jak to wyglądało przed koleją ? jak tu się żyło? Jak kolej zmieniła to miejsce? 

 

 

Z tymi pytaniami wracam szutrową drogą na Michalinów i dalej do pracy… wiedząc, że gdzieś tam jest wspomniany przez kogoś kolejny słup wskaźnik dozoru artyleryjskiego. 

 

Zdjęcia własne. Opis o wsi z Sł. Geograficzny Królestwa Polskiego i innych Krajów Słowiańskich z 1880 roku oraz podane przywołane w tekście. plus własne przemyślenia.

30 kwietnia 2019   Komentarze (2)
historia   dęblin   wisła   Nadwiślanka Fort I Dęblin  

Świt wiosenny nad lotniskiem

 

 

Dzisiejsza ciągnąca się mgła unoszona przez najwyższe kwiaty rzepaku tworzyła drogę mleczną nad lotniskiem w Borowinie.

 

Nie mogłem się nie zatrzymać by nie po delektować się chwilą. W zagajniku już rozstawione ule , rzepakowy miód zatem nie długo. Zostawiam Państwa z tym porankiem - cudownym porankiem a dzisiejszy mistyczny wręcz.

 

30 kwietnia 2019   Komentarze (2)
przyroda  

Historia Lokalna - Mogiła powstańców

Jakie potyczki upamiętnia ? idąc za forum ekploatorzy.com.pl 

„ Być może chodzi tu o wydarzenia nocy 1/2 marca 1831 r.? Gdy Celni Strzelcy Świętokrzyscy pod dowództwem hr. Juliusza Małachowskiego na rozkaz gen. Dwernickiego stacjonującego po drugiej stronie zamarzniętej Wisły w miejscowości Granica uderzył na koszary rosyjskie w Puławach i zdobył je bez strat własnych? W walkach uczestniczył też oddział piechoty pod dowództwem kpt. Apolinarego Nyki i por. Plewaki (wszyscy trzej dowódcy biorący udział w ataku otrzymali za ten wyczyn złote krzyże Virtuti-Militari o numerach 26; 24; 25)

Kopiec zwykle jest usypywany na mogile (chyba że jest jedynie kopcem symbolicznym). A skoro nie było strat własnych to nie było poległych powstańców, których by tu można było pochować.

 

Kolejne wydarzenie to walki o Kazimierz Dolny. Dokładniej odwrót resztek wojsk z Sierawskim na czele 18 kwietnia 1831 roku. Uchodząc wciąż walczyli z wojskami Kreuza. Zmierzali do Puław gdzie czekać miała mała załoga pod dowództwem Madalińskiego pozostawiona dla ochrony przeprawy przez Wisłę. Ci jednak na widok wycofujących się oddziałów sami wycofali się za Wisłę pozostawiając walczących bez pomocy

Z opowiadań mojego dziadka i historii, którą przekazali mu inni ludzie zamieszkujący wtedy Parchatke, wynika, że krzyż dotyczy właśnie tego zdarzenia z 1863 roku podczas powstania styczniowego, co zgadza się z opisem historii parafii zamieszczonej na stronie, do której zamieściłem wyżej link, sam krzyż jak i pomnik postawiono dopiero po 2 wojnie światowej z tego co słyszałem od mojego dziadka, wcześniej prawdopodobnie na miejscu tego pomnika stał drewniany krzyż, podobnie jak kiedyś na drodze do Kazimierza tuż za Parchatką podobno stał też jeszcze jeden krzyż upamiętniający śmierć jednego z żołnierzy, którego nie ma już teraz, ale wg przekazów mojego dziadka stał tam krzyż na mogile jednego żołnierza, nie pamiętam niestety stopnia ani imienia czy nazwiska tego żołnierza.”

 

Idąc za informacją Pana Michała Deputata z:

„Kopiec usypano w roku 1916 na którym ustawiono betonowy pomnik z krzyżem. Całość odnowiona została w 2013 roku, położono min nową tablicę z inskrypcją.

Na krzyżu wyryty napis: "Poległym za Polskę, wieczny im pokój. 1863."

 

 

29 kwietnia 2019   Komentarze (1)
cmentarze   historia   parchatka  

Rzeka złota a na niej Borowina i Matygi

 

 

     Mijam byłe lotnisko polowe w Borowinie. Wiem ,że za tymi krzakami i drzewkami uderzy we mnie tak majowy i cudowny widok – widok złota na polach. Rzeka złota poprzecinana duktami drogowymi płynie wartkim strumieniem okalając Borowinę i płynie do Matyg. Ktoś by powiedział ,że Polska jest wierzba , brzoza , bociek który przycupnął na gnieździe – tak ! Ale i powie ,że taki nasz jest rzepak. Ten rzepak co rozpala kwietniowe i majowe pola swoją żółcią. Nie on jeden żółci pola i ozłaca, ale dziś o nim. Uprawiono go już najpewniej ok 4 000 lat , a co niektórzy nawet podają datę 6 000 lat temu w Azji. Polska by się mogło wydawać stoi rzepakiem – tak – teraz tak. A kiedy do naszego kraju zawędrował ?

 

 

 

 

Pojawił się w XVI wieku. Dane statystyczne natomiast jego upraw są dopiero od 1811 roku. Do czasów wojennych ( II wojną światową) jego uprawa i produkcja oleju była mniejsza niż oleju lnianego. Pamiętajmy, że oleum było w czasach średniowiecza i nowożytnych znane z takich roślin głównie jak konopie, len , słonecznik. Przykład pięknej rozprawki o oleum został poczyniony w „Potopie” H. Sienkiewicza. Mistrz Zagłoba jasno wytłumaczył IMĆ Panom pewne zasady ( hahah).

 

 

 

 

„…..

— Radziłem mu — mówił — iżby siemię konopne w kieszeni nosił i po trochu spożywał. To tak ci się do tego przyzwyczaił, że teraz coraz to ziarno wyjmie, wrzuci do gęby, rozgryzie, miazgę zje, a łuskwinę wyplunie. W nocy, jak się obudzi, także to czyni. Od tej pory tak mu się dowcip zaostrzył, że i najbliżsi go nie poznają.

— Jakże to? — pytał starosta kałuski.

— Bo w konopiach oleum się znajduje, przez co i w głowie jedzącemu go przybywa.

— Bodajże waszą mość! — rzekł jeden z pułkowników. — Toż w brzuchu oleju przybywa, nie w głowie.

— Est modus in rebus! — rzecze na to Zagłoba — trzeba co najwięcej wina pić: oleum, jako lżejsze, zawsze będzie na wierzchu, wino zaś, które i bez tego idzie do głowy, poniesie ze sobą każdą cnotliwą substancję. Ten sekret mam od Lupuła, hospodara….

— Musiałeś waść siła konopnego siemienia i sam zażywać? — rzekł na to pan Sobiepan.

— Ja nie potrzebowałem, ale waszej dostojności z całego serca radzę! — odparł Zagłoba.

 

Słysząc te śmiałe słowa, zlękli się niektórzy, żeby ich pan starosta kałuski do serca nie wziął, lecz on, czy nie zmiarkował, czy nie chciał zmiarkować, dość, że uśmiechnął się tylko i spytał:

— A słonecznikowe ziarna nie mogą konopnych zastąpić?

— Mogą — odrzekł Zagłoba — jeno ponieważ olej ze słoneczników jest cięższy, przeto trzeba wino mocniejsze pić od tego, które teraz oto pijemy….” – cytat „Potop” H. Sienkiewicza.

 

Słup drogowy do starego folwarku Borowina

 

Przykład dobry bo nie ma w nim nic o oleju rzepakowym co świadczy o jego dość marginalnego znaczenia w wieku wydarzeń Potopu Szwedzkiego. Choć Sienkiewicz pisał ku pokrzepieniu i więcej w nim narracji historycznej niż faktów historycznych. Jestem jednak przychylny do stwierdzenia, że przed i w XVII wieku był uprawiany na mniejszą skalę. Rośliny jak len czy konopie miały szersze zastosowania praktyczne i dlatego pewnie były bardziej popularne. Olej rzepakowy używano jako paliwo do lamp. Później zdobył i zastosowanie w produkcji technicznej – choćby do produkcji mydła. Po wojnie nastąpił jego renesans i niczym Feniks odrodziła się jego uprawa i na dobre zagościł na naszych polach i stołach w postaci oleju głównie.

 

Ciekawostka odnoście rzepaku można przeczytać w // Zeszycie Naukowym Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie -Problemy Rolnictwa Światowego tom 15 (XXX), zeszyt 2, 2015: 85–95 Franciszek Kapusta - Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu// :

 

„W Europie o rzepaku wspominał już Pitagoras w 584 r. p.n.e. i Hipokrates w 334 r. p.n.e. W tamtych czasach rzepak miał bardzo dobrą opinię, co potwierdza następująca historia. Otóż w 334 r. p.n.e. Damian z Persji bezpośrednio przed rozpoczęciem wojny podarował Aleksandrowi Wielkiemu mieszek z nasionami sezamu jako „symbol ogromnej liczebności jego armii”. Aleksander Wielki odpowiedział przekazując mieszek z nasionami rzepaku jako symbol „nie tylko liczebności, ale i siły armii”

 

 

Na zdjęciu pierwszym - droga w polach rzepaku - Matygi - Borowina.

Zdjęcia własne. Opis na podstawie cytowanych instytucji oraz z informacji z Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.

29 kwietnia 2019   Dodaj komentarz
przyroda   rzepak borowa matygi  

Wola Kleszczowska - Wola umysłu...

Co nas pcha do tego żeby codziennie ruszyć ten krok do przodu, codziennie być o krok dalej ? Co nas napędza, że nasza przemożna chęć rośnie ? chęć  bycia ? czy może  współżycie na tym świecie ? czy może to, że chcemy w jakiś sposób go dogonić ?  a może chcemy płynąć wpław ? rozum z nim?  tego do końca nie wiem. Uświadamiam sobie tą szybkości przemian tego świata wtedy, kiedy właśnie dziś patrzę na taflę wody sadzawki ! Patrzę jak z drugiej strony na hałdach piasku wydobytych jak urobek z tego miejsca, przechodzi się sarenka chyba - jelonek raczej- nie widzę tego dobrze. Kiedy słyszę ten przemożny świergot ptactwa, który jest wokół mnie, który unosi się w nad łąką i taflą wody.

 

Kiedy widzę oczka na Stawku mówiące o tym, że ryby nie śpią, ryby cały czas spływają. Widzące ruszające się szuwary i pałki wodne, które dopiero z zimowego letargu zaczynają wstawać i piąć się ku górze co świadczy jednoznacznie o tym, że wiosna w pełni. Kiedy widzę tą ścianę lasu i drogę, na której się kończy gdzieś tam daleko i Sosny te Sosny, które tutaj są duże olbrzymie. Sosny, które były posadzone naturalnie. Sosny, które pewnie pamiętają czasy wojen i chciały by  przekazać co  widziały. A widziały nie jedną historię zapewne.

 

 

I ta ogromna Sosna- tutaj przy palenisku koło krzyża- ona chyba powie najwięcej, choć cały czas będzie milczała. Szum wiatru w jej ramionach i odgłosy ptactwa w niej zamieszkałe, w tej poświacie poranka daje do myślenia i imponuje i epatuje swoją cudownością , naturalnością . Ściana lasu i wijąca się pola droga dodatkowo podnosi wrażenie porannego mistycyzmu. Ta droga nie jedno na swoim grzbiecie niosła oj nie jedno.  Stoliczek i krzesełka w lesie zaskakują mnie , lecz powodują uczucie takiej mało w tych czasach pozytywnej synergii czy kooperacji między człowiekiem a przyrodą. Ładnie go widać , siadam i zamykam oczy , chłonę. Historią, próbując na swój sposób ją opowiedzieć stalowy pomalowany, odnowiony, żółty widoczny z daleka krzyż.

 

I ten szpak, który właśnie wyleciał tutaj nad taflę wody z budki zawieszonej na jednej z sosen. Nie mówiąc o bezkresie konwalii jak i nawłoci, która się pręży. Dmuchawców, które już gotowe są do swojego lotu,  był zapylić ziemię, która gdzieś jest oddalona i tam gdzie wiatr zaniesie. To może w końcu to jagodziany,  które dostały pięknych zielonych soczystych liści, których kwiatostan już jest związany. Czy może w końcu my w tym wszystkim, my w tym całym świecie chcemy iść z nim, czy chcemy iść pod prąd ?

 

 

W takim miejscu jak dziś daje bardzo dużo do myślenia!  Ławeczka, wróć - ławki - bo jest ich bardzo dużo zapraszają na porannym spacerze by usiąść i przemyśleć pewne swoje sprawy. Przemyśleć to czy ten pęd do życia jest tak ważny ?

 

 

Przygoda też będzie w swoim stylu pędzić – ba pędzi – ale w swoim cyklu zawsze zgodne z naturą,  zawsze jest Alfa i zawsze jest Omega, nigdy nie ma ani więcej na przodzie ani więcej na tyle. Jest zawsze proces skończony. My jesteśmy tymi, którzy wyłamują się poza ten proces, poza tą ewolucję przyrody. My ją kształtujemy, ją budujemy, ale i potrafimy ją zniszczyć.  Ale czy mamy powody ? czy mamy jakieś ciężkie powody, dla których mielibyśmy cały czas odrywać tej naturze Kawał Ziemi  ? odbierać jej to ?  co ona przez wiele tysiące lat – ba miliony ! stworzyła ?

 

Czy my ludzie dla swojej potrzeby, dla swojego widzimisię ?  Ja takich powodów nie znajduje!, myślę że niewielu może znaleźć takie powody!  Trzeba cały czas mieć się na baczności, trzeba cały czas być czujnym, po to żeby nie przesadzić,  po to żeby nie pójść w złą stronę,  po to żeby ta świadomość tego że ta energia nasza życiowa bierze się z przyrody! z natury! Nie z porannej wypitej kawy, nie z zjedzonej drożdżówki z serem - to daje tylko na chwilę i to niewiele tego paliwa.

 

 

  Tu można się naładować, jeżeli chodzi o paliwo do cna, od początku do końca  - tutaj na łonie natury! Tu poznajemy samych siebie, poznajemy swoje słabości. Mało tego, poznajemy swoje potrzeby. To my w końcu na łonie natury mamy czas dla siebie, chociaż te 10 - 15 min poświęćmy go dla siebie.

 

Tutaj gdzie jestem teraz  z jednej strony tego wyrobiska jest bagno, gdzie olszyny zmieniają swój punkt na mapie przyrody, gdzie zupełnie inne gatunki zarówno roślin pewnie i zwierząt funkcjonują na pewno znajdziesz wewnętrzną równowagę i stabilność umysłu i ciała. Tu przy tym stawie, tu w Woli Kleszczowskiej – Kleszczówce starej  sięgającej piętnastego wieku w źródłach pisanych możemy odpocząć – tak bez nerwów , tak naturalnie, tak po ludzku , tak w zgodzie z przyrodą. 

 

 

A życie Tu w tej miejscowości między piachami, a bagnami nie było łatwe. Tym bardziej ludzie doceniali każdą chwilę, każdą sposobność by dać naturze, ale także i o tej natury otrzymać. Nie bądźmy tylko nastawieni na odbiór….

 

26 kwietnia 2019   Dodaj komentarz
filozofia  

Autor....

Autor zdjęcia Robert Sołtyn

25 kwietnia 2019   Dodaj komentarz
filozofia  

Historia - Mapa Królestwa Polskiego 1885

Bardzo ciekawa mapa z 1885 roku. Warto zajrzeć !

 

 

Link do całej mapy :

https://polona.pl/item/mapa-pogladowa-krolestwa-polskiego,Mzc0MTU2OA/0/#item

25 kwietnia 2019   Dodaj komentarz
historia   mapa królestwa  
< 1 2 ... 25 26 27 28 29 ... 40 41 >
Izkpaw | Blogi