• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • Blog o własnej wędlinach....
  • Bieganie inie tylko
    • Maratończyk i jego przemyślenia
  • Historia
    • Fortyfikacje
    • I WŚ Puławy
    • Interaktywne stare mapy
    • O cmentarzach , dworkach
  • Historia lokalna
    • Dawne Puławy
    • I Wojna Światowa
    • Kompendium wiedzy o Gołębiu
    • Poznaj Lublin
    • Skoki i Borowa
    • Świetny blog o historii regionu
    • Wszystko o Sieciechowie
    • Wyjdź z pociągu
    • Zabytki, zaułki, zakątki ...
  • proces technologiczny
    • Procesy technologiczne
  • Przyroda
    • Blog leśniczego

Najnowsze wpisy, strona 1

< 1 2 3 4 ... 40 41 >

Trzepak.

 

Trzepak. Lata osiemdziesiąte. Był stalowy ,niechlujnie pospawany. Lecz służył jak mógł ,przed niedzielą,świętami oblegany. Niosło się bum bum bum,łeb,łeb łeb,pah,pah. Niosło się po osiedlu trzepanie. I to nie byle jakie . Jak trzy bloki to i trzy trzepaki. Dywany,wykładziny,chodniki czekały przed ,leżały a obok nich trzepający i trzepaczki. Tu był pamiętam wyróżnik. Większość szła z postępem i miała stalowe,mocne,ciężkie ale jak się walnęło to kurz uciekał na postęgę. Były te delikatniejsze z wikliny i te super nowoczesne. Plastikowe. Które ani mocne ,ani lekkie , ot tworzywo sztuczne. Pamiętam ,że awansował najmłodszy do trzepania. Brał te dywany marki bułgaria, z korytarza chodniki ,czy pokojowe wykładziny. Ledwo dawał siłę wrzucić na trzepak, potem żmudna robota. Jep jep i jep. Kurz uchodził i dywan nabierał nowego wyglądu. Takie czasy ,że odkurzacze były dość słabe. Takie z Predom,czy inne mało mocowe z workiem jutnym. Potem ocena jak wytrzepane… pamiętam to dobrze. To nie tylko jedno z najważniejszych trzepakowych zadań. To my gnoje tam robiliśmy wygibasy.Zbieraliśmy się wespół i dyndając na rurach trzepaka wypełniliśmy swoją młodość. Ktoś spadł i palca łamał, ktoś głową uderzył w stalową konstrukcję. W zimę dotykaliśmy językami zmarzniętej rurki trzepaka .Takie głupie zawody,często kończące się bólem i głupotą.
To co nas w tych czasach wsi pegeerowskiej łączyło to tej byle jaki plac zabaw i trzepak. Plac zabaw był na osiedlu wyposażony w karuzele, bujawki , huśtawki, ślizgawkę i piaskownicę. Ba ! do dziś w mej wsi zostało co nie co . To co utkwiło mi z tych lat ,to że zawsze mieliśmy coś do powiedzenia. Dzieliliśmy się na dziś ,na teraz. ?Dziś będąc już grubo po 40 stce i podglądając syna na placu zabaw na Niwie mam to samo uczucie. Rozmowa i chęc poznania jest cały czas aktualna wśród dzieciaków. One nie są niczym nie skażone. Czysta,prostota w słowach …mój tata tam siedzi na ławce...o tam… widzisz? Tak widzę! Chcesz to pobawimy się w co chcesz….
Aż łza się w oku kręci ,że ten świat do końca nie zwariował …

 

 

24 marca 2024   Dodaj komentarz
rodzinne strony   trzepak plac zabaw puławy  

Puławski smak słodko-gorzki...

 

Dziś przysiadłem do popisania małych podsumowań,lecz to co zobaczyłem w danych Puław mnie zmroziło. Tych Puław marnej osady przy Wiśle,tych Puław we włoskim stylu Lubomirskich ,czy ociekających grzesznym rubaszym rosyjskim złotem Czartoryskich. Tych przeludnionych żydowskich przywiślanych dzielnic, tej pełnej biedy Piasków. Puław z Bramą Mostową do dziś będącą westchnieniem społeczeństwa,czy wypalonych bombą nazistowską miasta całych połaci. To tych Instytuckich żaków pełne Mokradki, to carów i cesarzy odwiedziny. To tych Puław pełnych parowów i sorok dających ścieżki na parchackie teatry i herbaciarnie. To tych Puław mających własny port i przeprawy mostowe dające łatwość przejścia na drugi brzeg. Tych Puław dumnych ,powstańczych. Tych Puław pełnych patriotyzmu i oddania się do reszty ojczyźnie. Tych Puław mądrych,inteligentych pełnych Instytutów i uczelni wyższej. Tych Puław zagrabiających co rusz nowe połacie ,a to Działki Urzędowskie,A to Wieś Puławską, Wólkę Profecką, Włostowice, Las Ruda, Rudę Czechowską,Wolkę Puławską i wiele innych terenów. Puław w zeszłych czasach mających browar,cegielni trochę,marmoladę i żelatyny prym. W końcu wykarczowanych w Nadleśnictwie sośnin i drzew innych setki, pustyni Kaltenbacha i parujących chłodnic z oddali. Wtenczas te buldożery równały spokojną mieścinę wczasowo-turystyczną z pięknym mostem profesorskim i portem rzecznym. Parkiem pełnym przepychu piaskowców budynków i cegły pióra Tylmana, Aignera,czy parku zmienionego Savaga ,Verniera. Pustelnika w wyrobiskach opoki na zboczu zarabiającego na życie.
Dziś w tych słynnych Puławach demografia jak z roku 1981. Cofnęliśmy się 42 lata wstecz. Choć wtedy to te miasto rosło coraz bardziej. Było w nim masę naukowców ,inżynierów,specjalistów. Knajpy, smażalnie ryb , błonie , ulice tętniły życiem.Pewnym i spokojnym. Bijącym sercem nawozów tej lubelskiej ziemi. Spokojny wypad na plażę pod motem Mościckiego, czy motorówka na Kazimierz. Piosenek wiele posłuchanych w amfiteatrze, wypite piwo w Leśnej. Czy modne i mądre parki Jordanowskie. A dziś?
O 18 ulice puste. Zapalone światła w blokowcach. Latem cicho ,wiosną też. Na jesień Puławy nagradzają za historię, pomoc innym. Życie bije ,choć młodych jak na lekarstwo. Ci koło 25 roku są w miejszości. Niecałe ich 3000 mieszka w LPU. Uciekają do „cywilizacji”. Tu już nie ma nic do zaoferowania im. Kiedyś w latach 60-80 prężne kominy i suszarki za Azotach wykręcały dobre zarobki, piękne imprezy plenerowe, plus na budżecie miasta. Dziś na grubym minusie te stare już instalacje, niektóre już wyhamowane na wieczność nie niosą optymizmu. Puste Mki wożące powietrze o godzinie zarannej. W sumie można się cieszyć ,że parkingi bezpłatne, ze w poniedziałek miasto Puławy daje na gratisie wejście do Muzeum Czartoryskich. Że już IUNG nie pobiera opłaty za wejście do parku. Że można obejrzeć helikopter kolorowy w byłej uczelni wyższej w Puławach. Dziś nie ma uczelni wyższej w LPU. Kilka instytutów walczących o łyk powietrza co dzień. Szpital z zadyszką finansową. Gasnące Azoty i nijaka perspektywa miasta.Właśnie w nim więcej o dwa razy umiera ludzi niż się rodzi, z zawartych małżeństw ,połowa kończy się prawie rozwodem. Długie kolejki do PCK i szukających czegoś do zjedzenia seniorów o świcie. Ludzi martwiących się o jutro, o chleb,o pracę. Puławy siadły i to na amen. A ceny za metr w sosnowa sięgają cen poznańskich po prawie 9000 za metr. Kogo stać? Czy banki tak ochoczo dają kredyty na hasło pracuję w GAZAP? Chyba już nie. W 1993 roku w Puławach żyło prawie 55 tysięcy mieszkańców. Rok 2009 był ostatnim rokiem ,gdzie mieliśmy większy przyrost naturalny niż zgony. Równia pochyła i to nieuchronna.
Cieszę się ,że są ludzie ,którzy na nowo restartują to miasteczko . To Michał Stachyra z swoją fundacją, to także wiele grup ,jak choćby fotograficzna SPUŁAW,to młody Domicjan malujący swoim poczuciem estetyki to miasto.
To aktywacje sportowe , biegowe Liliany , kijki choćby Bez Miar -u, tężyzny fizycznej Kuźni Formy. To działania zespołu bibliotekarzy i nie tylko prężnie działających w Górze Puławskiej, czy mediatece. To inicjatywy oddolne mieszkańców jak choćby wspólny obiad przy pałacu Marynki. Wolontariuszom , którym na sercu jest dobro psiaków i zwierząt. To niezwykle ważny dla tego miasta – przystanek historia hołdująca przez Towarzystwo Przyjaciół Puław z wielką tradycją, to historyków jak Zbyszek Kiełb prace i książki, to rzesza regionalistów, przewodników dla których te Puławy leżą na sercu. To wspaniali wolontariusze i prowadzący działania na rzecz aktywacji seniorów, młodzieży. To krzepi. Są jaskółki zmian. Zaproszenia Puławian do nowego, do przeżywania bycia częścią tej średniowiecznej miejscowości. To miasto ma możliwości,ma nie tylko te chemiczne korzenie ,lecz pełne gospodarności i mądrego zarządzania mądrości. Nie da się jednak ukryć ,że polityka steruje tym miasteczkiem,buduje i ocenia, mało słucha obywatela, wykonuje plan. Już za kilka miesięcy będziemy mieć wpływ na wybór jego sterujących . Ja już dziś wiem, że praca u podstaw na rzecz Puław nie zostanie doceniona na poziomie miasta ,gminy, powiatu, województwa. Dlatego jako amator robię swoje ,póki tu jestem i póki mogę…i można..

10 grudnia 2023   Dodaj komentarz
puławy  

i po co wszytko

Już za oknem listopad. Na groby czas. Zmiotą i szmatką wyczyścić, znicz drogi jak cholera odpalić. Już od dobrego miesiąca sklepy się prześcigają na te parafinowe specjały. Teraz bardziej wypada, na grób postawić coś lepszego niż marny knot w wosku. Teraz parafinowe giganty palące się dniami. Czy te elektryczne migacze jak na krzyżu przy nienazwanym rondzie koło byłej kaplicy św Rodziny. Taki mamy czas,ciepłe te listopady ,nie to co kiedyś. Śniegu pełno, ślisko i mróz. Rzadko msze bywały na cmentarnym znoju. Teraz możemy odpalić za blika znicza ,wirtualny znicz. Oczyści to nasze sumienie i zasili kasę parafii ledwo ciągnącej koniec z końcem. Już się pojawiają nagrobki kompozytowe wiecie? Za 1000 zł mamy piękny nagrobek do samodzielnego montażu. Technologia idzie w sukurs z naszą sakiewką.
Ale mnie naszło dziś podsumowania jakieś. Przez całe lata starałem się i staram we współpracy z najwyższej klasy ekspertami tworzyć coś nowego, spacery historyczno-botaniczne. Historyczno-przyrodnicze. W tym roku były TRZY. Poświęcone Puławskim Saperom. Wiecie,że w nawet najbardziej lokalnej prasie,czy Internecie lokalnym jak puławoaktywni itd. Nie było nawet wzmianki? Dziennik wschodni milaczał. Portale gloryfikujące miasto ,gminę i powiat – cisza. Trzy niezwykle ważne spacery historyczno-przyrodnicze dla tego miasta co skupiły masę ludzi zostały wymazane medialnie. Nikt z gminy,miasta,powiatu nawet nie skinął palcem by tą niezwykle ważną sprawę promować.
I dziesiątki postów, nagrań, audycji o Puławach i nie tylko nie znalazło ŻADNEGO uznania w magistracie,wójtowstwie,starostwie. Znalazło uznanie u WAS,obdażonych darem przeżywania i ciągłego poszukiwania ludzi, przyjaciół ,koleżanki i kolegów.
Dla mnie to jasny sygnał, że mimo wielu lat aktywacji przyrodniczo-historycznej regionu nie mam co się od włodarzy spodziewać nawet słowa – ok. To Wy dajecie mi motor do działania, niczym iskra padająca na wysuszoną korę brzozy ogień do działania.
Na pewno za rok coś się urodzi . Poznamy miejsca mniej znane , odwodzimy las z betonowymi ścieżkami , czy krzyże na Piasecznicy.
Dziś dziękuję Heniowi ,Zbyszkowi , Marzenie , Justynie , Grażynie, Hubertowi, Eli,Agnieszcze, Anicie,Mariuszowi , Beacie , Kasi, Ewie, za wsparcie i pomoc.To zaszczyt Was Znać

31 października 2023   Dodaj komentarz

Smaku leszczyny szkoły mojej byt

 

Jesień a przecież ciepło w te ostatnie dni września niczym czerwcowym dniem. Tak. Wrzesień zagościł brawurowo. Ciepło jakie nam dał było niespotykane.Toczył na swoich barkach wiele. Deszczu mało w nim było jak na wczesnojesienne miraże. Uderzająca nawłoć swym słodkim złotem i cudownym słodkawym zapachem, przeplatająca się w pięknie i kolorze ze słonecznikiem bulwiastym, lebiodką ,czy szczecią. Wtórował mikołajek i kwitnąca mięta. W mieście dogasała naparstnica i dziewanna. Z balkonów na Niwie spływała nasturcja w duecie z wybrzmiałym winogronem. Na generała Grota jedyne drzewko brzoskwiń oblepione owocami poddane zostało zbiorom. Z jarzębi przez spiekotę nie zostało nic. Ani kapki owoca i liścia. Tak ten wrzesień namieszał ,że nasza w lesie przy Sosnowej Biebrza wyschła. Niecierpki nie nasze pousychały, liście z brzezin ,jaworów i dębów opadły. Robiąc w lesie moim na ziemi kwiecie esencji jesieni. Pochylone sosny, zgrabiałe dęby, powalone czeremchy ze słodko-kwaśnymi owocami. Gdzieś klon i jesion w skupieniu oczekuje zimna, gdzieś grzybiarzy hałas. Jesień ,ta cicha , pochmurna, wilgotna do żywego. Na polach ciągnący się dym z palonych łęcin ziemniaków ,łodyg wyschłych pomidorów, papryki polnej. Pola się równają ,gdzieś poplon ,gdzieś już ozime. Przy kluczach żurawi i gęsi gryzący dym po chmielnikach. Zapadające się w świadomość wspomnienia niedawnych spotkań boćków przycupłych na dachach domostw. Klekotu i wysiadywanych długo młodych. Ich pierwsze loty i upadki. By krok przy talerzówce chodzić po polu i dżdżownice smakować. Dziś już puste gniazda. Ponuro i smutno wyglądające na dogasającym polu. Pomidory zebrane, fasola i bób już dawno. Jabłonie i grusze wtórują śliwom. Wypieczone na wrześniowym słońcu są tak soczyste i smaczne. Pamiętam te gruszki u dziadka. Jeszcze „poniemieckie”. Uwielbiałem je jak i dziadkowa kobyła. Słodkie ,w smaku niebanalne.W Puławach jest dużo ulęgałek, na prawdę ! Ale mało kosztowałem ich smaku. Ostatnim aktem zamykającym czas owocowania to ukiszona kapusta, pora wkopana w ziemię i kopcowane ziemniaki. Kabaczki, cukinie, patisony i dynie w wielu wariantach konserwowane. Buraki czerwone w kopcach wraz z marchwią ,pasternakiem, selerem. Czy w słoikach w wielu smakach urządzone. Pieczone jabłka w kuchence gazowej i smak dżemów, powideł śliwkowych w domu. Dźwięku uderzenia kołka osikowego w beczkę kapusty do kiszenia. Do niej marchew ,kminek na gazy. Sól kamienna i siła ludzkiego bicia miarowego w kiszenie kapusty. Jej zapach łączył się w moim domu często w beczką z solanką na wędzonkę. Szynki, boczki i schaby moczyły się w solance „na jajko”. Ale w tym wszystkim było jeszcze coś.
W latach 80 chodziłem do STAREJ SZKOŁY. Tam na jej podwórzu ,koło piaskownicy była leszczyna. Ta czerwona pamiętam. I właśnie we wrześniu biegaliśmy tam po orzechy laskowe. Były olbrzymie, pełne i smaczne. Wspinaliśmy się na wiotkie drzewo by zebrać ich jak najwięcej. Innych nie było orzechów. Pamiętam. Ta leszczyna dziś się mi przypomniała ,jak na Niwie koło świątyni przechodziłem. Tu masa leszczyn jakiś ozdobnych wysadzonych. Mają w swoich koszyczkach wiele skromnych orzechów. Pod butem słabo miażdżących. Lecz dziś ich smak mnie cofnął do czasów gnoja. Tej piaskownicy i tej leszczyny co przecież cudowne wędki się robiło….
Dałem Antkowi zasmakować orzecha złupanego….będzie pamiętał od dziś jego smak…..smak leszczyny na Niwie…

03 października 2023   Dodaj komentarz
rodzinne strony   leszczyna Gorawino Niwa Puławy  

"Katyński werk" w Moszczance

Zamiar budowy bunkrów w tym rejonie (na odcinku Dęblin - Puławy powstały 4 bunkry) zrodził się już w początkach drugiej wojny światowej i stanowił element znacznie większego przedsięwzięcia. W wyniku wygranej wojny z Polską we wrześniu 1939 roku granice III Rzeszy uległy przesunięciu, co spowodowało, że większość niemieckich fortyfikacji pozostało na głębokich tyłach w wyniku czego utraciły one swoje znaczenie. W efekcie tego już w październiku 1939 roku powstała koncepcja utworzenia linii obronnej w oparciu o Prusy Wschodnie oraz linię rzek Narew- Wisła- San. Linia ta miała stanowić zabezpieczenie nowych zdobyczy terytorialnych III Rzeszy przed niepewnym sojusznikiem jakim był wówczas Związek Radziecki, w czasie gdy Niemcy szykowali się do uderzenia na Francję i Wielką Brytanię. Dokładny przebieg linii ustalono na początku 1940 roku. Miała ona prowadzić zachodnimi brzegami rzek, a miejscu ważniejszych przepraw tworzyć tzw. przedmościa lub przyczółki. Przedmościa miały przede wszystkim za zadanie bronić przepraw ze stałymi mostami drogowymi i kolejowymi oraz stanowić bazę do ewentualnego kontrataku na przeciwnika próbującego forsować bariery wodne. Na linii Narwi, Wisły i Sanu przewidziano przedmościa pod Różanem, Pułtuskiem, Warszawą, między Dęblinem a Puławami, Annopolem oraz Krzeszowem.
Ten bunkier wchodził w skład przedmościa Dęblin-Puławy. Strategiczne znaczenie przedmościa dęblińsko-puławskiego wynikało z faktu, że oprócz mostów na Wiśle i Wieprzu w jego rejonie mieściły się lotnisko, szpital, węzeł kolejowy, a także składnice amunicji w Stawach i Stężycy. Schrony na przyczółku Dęblin-Puławy powstały według wytycznych Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych (Oberkommando des Heeres) z początku lutego 1940 roku. Zgodnie z tymi zaleceniami na przyczółku Dęblin-Puławy planowano budowę 50 schronów. Pod koniec lutego 1941 roku Inspektor Fortyfikacji Wschód zarządził rozpoczęcie budowy schronów, która ruszyła wczesną wiosną tegoż roku. Prace fortyfikacyjne nie trwały jednak długo, ponieważ sukcesy pierwszych miesięcy walk na froncie wschodnim oraz wiara w szybkie zwycięstwo spowodowały decyzję o rezygnacji z dalszej budowy umocnień. Dokończone zostały jedynie najbardziej zaawansowane prace. W ramach przedmościa Dęblin-Puławy wzniesiono cztery schrony Regelbau 514 w miejscowościach Moszczanka, Skrudki, Końskowola oraz Pożóg Stary. Do końca 1942 roku wszystkie materiały zgromadzone do budowy umocnień zostały wysłane na budowę Wału Atlantyckiego.
Prace przy bunkrze w Moszczance ruszyły w drugiej połowie 1941 roku. Niemcy do wykonania robót zwieźli Żydów z getta w Rykach i Dęblinie oraz polskich jeńców z obozu stalag 307. Przy budowie schronu pracowali też miejscowi cywile. Schron przy samej trasie lubelskiej był doskonale zamaskowany. Nie było go widać z góry. Jego strop oraz ściany miały po 1,5 metra grubości. Strop przykrywała dodatkowo dwumetrowa warstwa ziemi, na której posadzono drzewa. Za schronem powstała linia okopów ze ścianami wyłożonymi drewnianymi stemplami, które miały zapobiegać obsuwaniu się ziemi. Okopy ciągnęły się od bunkra aż do dawnej stacji PKP Ryki, potem skręcały w kierunku Staw i dalej do Dęblina. Linia posiadała stanowiska dla CKM-ów oraz moździerzy. Sam schron posiadał stanowisko dla jednego CKM-u oraz broni osobistej. Wejście blokowała stalowa krata oraz grube, pancerne drzwi. W bunkrze były pomieszczenia dla załogi oraz skład amunicji. Był to bunkier poziomowy. Dolny poziom zajmował skład amunicji oraz żywności i mieszkania załogi. Górny poziom był przedziałem bojowym. Bunkier posiadał także wyjście ewakuacyjne - drzwi pancerne z tyłu. Prowadziły do linii okopów. Schron miał służyć obronie skrzyżowania dróg prowadzących do Dęblina. W skład załogi linii oraz bunkra wchodziły oddziały z Dęblina złożone w większości z żołnierzy formacji kolaboranckich i niemieckich. Umocnienia te nie odegrały większej roli militarnej. Były jedynie kilkukrotnie atakowane przez partyzantów.
Do roku 1944 załoga bunkra i obsada okopów prowadziły monotonną służbę wartowniczą. Do czasu, aż padł rozkaz natychmiastowej ewakuacji. Nadchodziła Armia Czerwona. Rosjanie szybko zajęli obiekt. Nie zabawili tu jednak długo. Główne oddziały ruszyły na zachód. Pewnego dnia pod bunkier podjechała ciężarówka z radzieckimi żołnierzami. Do środka schronu wnieśli skrzynie. Były w nich materiały wybuchowe. Wkrótce nastąpiła potężna eksplozja. Strop zawalił się skutecznie uniemożliwiając dostęp do dolnej części schronu.
A dlaczego BUNKIER KATYŃSKI???
W czasach słusznie minionych bunkier znajdował się tuż przy głównej drodze Warszawa - Lublin. Nie był zarośnięty, z daleka dobrze widoczny miał być pewnie "dowodem" na klęskę Niemców. Mijało go codziennie setki i samochodów, których pasażerowie z daleka widzieli wielkie napisy na ścianach zniszczonego bunkra "NIGDY WIĘCEJ WOJNY". I nagle w nocy w czasie trwania w Polsce stanu wojennego ktoś poniżej dopisał do hasła słowa "I KATYNIA"
Pewnie wywołało to niezły alarm w lokalnej milicji i wojsku, nie zdziwiłbym się, jakby się okazało, że ktoś "poleciał" ze stanowiska. Dopisek natychmiast zamalowano. Dzisiaj taka akcja może się wydawać niewiele znaczącą sprawą, ale w czasach stanu wojennego sprawcy mogło grozić pewnie co najmniej kilka lat odsiadki, a może nawet coś gorszego...

https://opencaching.pl

03 października 2023   Dodaj komentarz
historia   Moszczanka bunkier Katyń  

Wieża wodna w Kołobrzegu.

 

 

Wieża wodna z 1906 roku.Kolobrzeg.
W XIX w. mieszkańcy Kołobrzegu czerpali wodę ze studni kopanych, prywatnych i kilku publicznych. W 1884 r. Zbudowano wodociąg zasilany wodami rzeki Parsęty. Z początkiem XX w. przystąpiono do rozbudowy i modernizacji wodociągu. W Rościęcinie wykonano nowe ujęcie wody studnie głębinowe, czerpiące wodę infiltracyjną z rz. Parsęty. Powstał tam także zakład uzdatniania wody, złożony ze stacji pomp oraz filtrów powolnych usytuowanych w dwu budynkach, istniejących do dzisiaj.
W 1906 r. w centrum miasta zbudowano wieżę ciśnień, która pełniła rolę zbiornika dystrybucyjnego wody, podawanej do sieci miejskiej grawitacyjnie. Instalacje stacji pomp i sieć wodociągową kilkakrotnie rozbudowywano i modernizowano, po raz pierwszy w latach 1915-1916 a ostatnio w latach 60. i 70. XX w. Wtedy to rozbudowano ujęcie wody w Rościęcinie i zmodernizowano filtry otwarte. W pierwszym etapie stare studnie lewarowe zastąpiono głębinowymi. W II etapie prac zbudowano kolejne ujęcie wody w Bogucinie, również ujmujące wody infiltracyjne Parsęty. Dzięki tym pracom miasto zyskało 3 magistrale wodociągowe, dwie o średnicach 500 i 350 mm z Rościęcina, trzecią 800 mm z Bogucina. Po zakończeniu tych prac na ok. 10 lat wyłączono wieżę ciśnień z eksploatacji. Była już za niska (krawędź przelewu na wys. 25 m) by sprostać zadaniom dystrybucyjnym. Wieżowy zbiornik wody ponownie włączono do eksploatacji w roku 1980, już w nowej roli - zbiornika wyrównawczego ciśnienia w sieci miejskiej..
W latach 90. XX w. przyziemie adaptowano dla potrzeb restauracji, a po jej likwidacji, od roku 2005 była wykorzystywane przez kwiaciarnię.
Wieża usytuowana jest na terenie zwartej zabudowy, w centrum miasta, przy ulicy Budowlanej. Otacza ją niewielki teren zielony. Od strony ulicy ogrodzony jest kratą na podmurówce z kamienia.
Materiał i konstrukcja: Masywna budowla murowana z cegły ceramicznej na zaprawie cementowo wapiennej. Stropy z krzyżujących się dźwigarów stalowych, na których oparto belki drewniane. Dolną kondygnację wtórnie przedzielono w połowie wysokości stropem żelbetowym (w latach 90. XX w.). Zbiornik oparto na pierścieniu granitowym wysokości 40 cm, na którym umieszczono pierścień stalowy podtrzymujący krawędź zbiornika. Zbiornik stalowy, nitowany. Pomosty dookoła zbiornika stalowe ażurowe. Schody na pierwszy pomost poprowadzono w grubości muru. Dach w konstrukcji stalowej. Krokwie z dwuteowników połączono trzema poziomymi pierścieniami i dodatkowo usztywniono krzyżującymi się płaskownikami. Nad zbiornikiem pomost stalowy z drabiną prowadzącą do wyjścia na dach. Dach pokryty blachą stalową, ocynkowaną, profilowaną
Wewnątrz wieży poprowadzono ślimakową klatkę schodową aż do kondygnacji podzbiornikowej. Stopnie z blachy stalowej opierają się na centralnej, stalowej kolumnie a także na czterech rurociągach prowadzonych od kanału w przyziemiu do zbiornika wieżowego wody. Dodatkowe usztywnienie stanowi stalowa balustrada. Na wtórną kondygnację (dzisiaj kwiaciarni) poprowadzono schody żelbetowe, z metalową balustradą. Okna stalowe, pojedynczo szklone. Drzwi wejściowe dwuskrzydłowe, drewniane z przeszklonymi polami. Wewnątrz wszystkie drzwi drewniane.
Wieża posadowiona na planie koła, z wejściem od płd-wsch. Pierwotnie wszystkie kondygnacje (przyziemia, trzonu, podzbiornikowa) jednoprzestrzenne, pozbawione ścian działowych. W centrum poprowadzono schody ślimakowe do kondygnacji podzbiornikowej. Dawną kondygnację przyziemia podzielono wtórnie na dwie, przy czym górna utrzymała charakter jednoprzestrzennego wnętrza, dolną podzielono zaś na wiele pomieszczeń.Trzon wieży ( o wysokości ok. 26,0 m.) stanowi walec o średnicy zewnętrznej 15,5 m. oparty na potężnym cokole z kamienia polnego zwieńczonym ceglanym schodkowym gzymsem. Nad trzonem głowica o niewielkim nadwieszeniu redukowanym ceglanym gzymsem. Kondygnacja zbiornikowa spoczywa na wysuniętych na ok. 40 cm przed lice trzonu arkadkach, nawiązujących kształtem do formy średniowiecznych krenelaży. Głowicę dzielą na pionowe pola lizeny wyprowadzone u góry ponad gzyms wieńczący. Okna w głowicy są ostrołukowymi biforiami osadzonymi we wnękach zamkniętych od góry ostrołukiem. W kondygnacji podzbiornikowej sześć okrągłych okienek (okulusów) o promienistym podziale. Okna trzonu wąskie, ostrołukowe. Na obwodzie wieży wprowadzono sześć kolumn podwójnych okien, w trzech rzędach, w których wysokości okien zróżnicowano. Wejście do budowli prowadzi przez eklektyczny portyk, nawiązujący formą do okresu gotyku. Wieńczy go trójkątny szczyt z okrągła blendą pośrodku. Otwór drzwiowy przesklepiony płaskim łukiem. Po obu stronach drzwi ukośne, schodkowe skarpy, pomiędzy którymi dwa granitowe stopnie. Całość budowli nawiązuje formą i wystrojem do ikonografii średniowiecznych budowli obronnych.
Zrodlo : zabytek.pl

03 października 2023   Dodaj komentarz
wieże wodne- ciśnień   kołobrzeg wieża wodna wodociągi  

Wygasłe parki z rodzinnych stron...

Dargosław. Pałac i park.
Dziś w kompletnej ruinie. Park zdziczały i zdewastowany..
Pałac w Dargosławiu jak i park założony powstał około 1890 r. Był to czas panowania wielkiego rodu w Neste.

Park i Pałac w Dargosławiu.Zdjecie archiwalne.

 

 

Park w Leszczynie.
Wg wywiadu konserwatorskiego Leszczyn ( Lestin) mał rozległy park a w nim pałac i oficyny. Park miał w pierwotnym założeniu 5 hektarów co czyniło go jednym z większych parków przypałacowych. Do dnia dzisiejszego pozostały tylko relikty fundamentu pałacu i oficyny. Park choć pierwotnie był obsadzony na styl angielski nie jest zbyt stary. Metrykę posiada wiekową ,czy trochę ponad to wielkość parku i pałacu( czy zamku)- rosztówce- należącego do rodu von Klug. Był to bogaty ród. Tuż przy wsi był rodowy grób tutejszych na ziemiach właścicieli Manteuffel. Stare zdjęcia pokazują kamień rodowy ,który został w XXI wieku odnowiony i posadowiony na cmentarzu ewangelickim w Starninie.
Park został założony na przełomie XIX/XX wieku. W parku znajduje się ponad 2000 drzew. Najwięcej buczyn, dębów i lip. Jak dziś jest użytkowany? Nie wiem. Może ktoś się wypowie,kto mieszka blisko.
Zdjęcie ruin pałacu ( zamku) rok 1975.

Ruiny pałacu w Leszczynie.Zdjecie archiwalne.

 

Park pałacowy w Białokurach.
Założony był w 2 połowie XIX wieku w stylu Krajobrazowym. Do pałacu wjeżdżało się gościńcem za fasadą jego rozciągał się jeden z największych parków pałacowych . Mający ponad 3 hektary! W roku robienia zdjęcia ( 1975) pałac był w ruinie a drzewostan zdewastowany. Powstało pastwisko w czasach zapewne działania tu PGR. Na mapie Prus z 1877 był bardzo okazały. Muszę zagłębić się kto był właścicielem tego pałacu i parku bo dostępne mi źródła milczą.

Pałac w Białokurach. Zdjęcie archiwalne.

 

Park pałacowy w Starninie. Założony w końcu XIX wieku w stylu naturalistycznym. Park rozległy z sadzawkami. Pałac zniszczony – pozostały tylko zarysy fundamentów. Zdjęcia wykonane w 1975 roku. Na mapie Prus z 1877 roku dwór - pałac był zaznaczony . Widać , że niedługo został zniszczony , spalony. W Starninie znajdował się pałacyk. O parku już wspominałem wcześniej. Został park ułożony w XIX wieku. Sam zaś pałacyk został zbudowany w XVIII wieku. Dokładnie to jego ostatniej dekadzie. Był to pałacyk mający 3 kondygnacje,8 piwnic i 18 izb mieszkalnych. Styl klasycyzm. Ostatnim właścicielem był PGRN Rymań. W stanie głębokiej dewastacji i zniszczenia był w 1959 roku a w 1963 pozostałe tylko mury zewnętrze.

Ruiny pałacu w Starninie.Zdjęcie archiwalne.

 

Park dworski w Gorawinie.
Został prawdopodobnie założony na początku XX wieku. Został całkowicie zdewastowany przez zaistnienie w tym obszarze PGR.

Relikty parku w Gorawinie.

 

 

Kinowo.
Park dworski. Na mapie Prus z 1877 roku nie wymienia się na mapie dworu. Jednak wyraźnie jest zarysowany park dworski . Tym samym należy przypuszczać ze do pierwszej połowy XIX wieku dwór został rozebrany , bądź uległ spaleniu czy przesunięciu do innej miejscowości . Pozostał z tamtego czasu park , który został zaewidencjonowany.

 

Kinowo. Relikty parku.

 

Pustowo. Szukać należy blisko Powalic. Park i dwór murowany. O dworze wiem niewiele. Park założony pod koniec XIX wieku. Pałac był zbudowany w 1920 roku lub wcześniej. O właścicielach nie wiem.To miejsce nazywało się różnie. Edwardowo , czy Mysłowice.

Dwór w Pustowie.Zdjęcie archiwalne.

 

Rokosowo.
Pałac i Park został utworzony na początki XIX wieku. Teren miał ponad 20 ha z sam park ponad 10 ha. Kościół z XVIII wieku.
Wieś Rokosowo (n. niem. Rogzow) była alodialną (dziedziczną, rodową, nie lenną) własnością rodu Blankenburg, należącą do tego rycerskiego rodu nieprzerwanie od XIV do początku XIX wieku. W 1804 r. ród Blankenburg sprzedał Rokosowo i odtąd majątek ziemski przechodził z rąk do rąk", aż do 1833 roku, gdy nabyła go rodzina Steffenhagen. Prawdopodobnie majątek pozostawał ich własnością do końca XIX wieku. W 1928 r. Rokosowo należało do powiatu Kołobrzeg-Karlino (Kr. Kolberg-Körlin). Majątek ziemski liczący 1247 ha gruntów (w tym: 614,5 ha pola, 109 ha łąki, 46 ha pastwiska, 442,5 ha lasy, 5 ha wody) stanowił wówczas własność pani Margot von der Goltz. Prowadzono tu hodowlę koni (54 szt.), bydła (227 szt.), świń (422 szt.), owiec (465 szt.).Już na początku XIX wieku, na co wskazują zachowane do dziś liczne stare drzewa (dęby, buki, jesiony), we wschodniej części wsi istniało rozległe założenie parkowo- pałacowe w granicach którego znajdowały się:2 dziedzińce (,,północny" i „południowy") przedzielone drogą wiejską,tereny ogrodów użytkowych (sady, warzywniki), usytuowane po zachodniej, południowej i północno-wschodniej stronie dziedzińców,teren otaczający XVIII-wieczny kościół o konstrukcji ryglowej,niewielki park krajobrazowy ze stawem, otoczony polami i podmokłymi łąkami. Siedziba właściciela majątku, o której brak szczegółowej informacji, usytuowana była na granicy parku, przy dziedzińcu „północnym", w miejscu obecnego budynku mieszkalnego. Po 1891 roku, poza północno-zachodnią granicą parku, wybudowany został z cegły pałac - rezydencja. Otoczenie pałacu z polaną widokową i szeroką aleją lipową prowadzącą od drogi wiejskiej do pałacu włączono do parku. Również do założenia parkowego przyłączono część łąki znajdującej się po wschodniej stronie dziedzińca,,południowego" W okresie międzywojennym i po 1945 r. stopniowo zalesione zostały niewielkie obszary łąki i pola przy drodze do Karlina, po wschodniej stronie terenów parkowo-pałacowych. Po 1945 r. majątek upaństwowiono i do 1992 r. wchodził w skład Państwowego Gospodarstwa Rolnego. Obecnie grunty rolne i zabudowania należą do Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, oddane w 1994 r. w dzierżawę Józefowi Myca z Redła. Pałac spłonął w czasie trwania działań wojennych. Zaś budynki w tym zarządcy zostały zasiedlone, lub opuszczone.

 

Park w Rokosowie. Zdjęcie archiwalne.

 

Uniestowo powołane zostało w 1840 r. na terenie należącym podówczas do majątku w Darogosławiu. Jego powstanie należy wiązać z wynikami regulacji stosunków własnościowych, związanych z reformą uwłaszczeniową i zaleceniami królewskiej Komisji Generalnej, określającymi wielkość majątków. Założycielem Uniestowa był Fryderyk Wilhelm Neste (od jego nazwiska osada wzięła swą pierwotną nazwę Nestau), latach 40-tych XIX w. właściciel majątku w Dargosławiu. Rodzina Neste miała swój majątek rodowy w Mołstowie, a Dargosław zakupiła w 1829 r. W 1846 r. dobra uniestowskie zakupił nijaki Muller, któremu przypisuje się budowę miejscowego dworu. W 2. połowie XIX i pierwszej połowie XX w. wielokrotnie zmieniali się właściciele tutejszego majątku. I tak w 1892 r. zespół należał do nijakiego Ludtke, w 1914 r. do Oskara Bielera,a w 1939 r. Aleksandra Keysera. Mimo tych zmian folwark rozwijał się dobrze; specjalizowano się tu w hodowli bydła, a w końcu XIX w. również owiec.Dwór uniestowski wzniesiony został ok. połowy XIX w., najprawdopodobniej wkrótce po objęciu majątku przez Mullera. W okresie międzywojennym, najpewniej w latach 20-tych XX w., obiekt uległ zniszczeniom, spowodowanym pożarem. W trakcie odbudowy ściany dworu zostały podwyższone o ściankę kolankową (ca 180 cm wysokości) poddasza; zmieniono również formę dachu (uprzednio spadek połaci był bardziej stromy). W tym samym czasie obiekt został rozbudowany o część północną (mieszczącą m. in. klatkę schodową). W sensie architektonicznym obiekt wykazuje cechy neoklasycystyczne; detal architektoniczny elewacji wschodniej i północnej został skuty w trakcie wymiany tynków elewacyjnych. W sensie funkcjonalnym dwór uniestowski jest budynkiem dwukondygnacjowym z wysokim poddaszem, mającym formę mezanina.
W latach 1945-47 w dworze stacjonowały wojska radzieckie, od 1948 r. obiekt wszedł w skład Państwowych Nieruchomości Ziemskich (Uniestowo funkcjonowało jako niezależne gospodarstwo rolne). Od 1970 r. folwark uniestowski wchodził w skład Stacji Hodowli Roślin w Dargosławiu (należącej do Szczecińskiego Przedsiębiorstwa Hodowli Roślin i Nasiennictwa). Na początku lat 90-tych dwór i zabudowania gospodarcze przejęte zostały przez Agencję Własności Rolnej Skarbu Państwa OT w Szczecinie. Dalej został dzierżawiony przez prywatne osoby.
Park
Na podstawie zachowanego układu przestrzennego parku wieku drzew można przypuszczać, że założenie parkowe pochodzi z II połowy XIX wieku. Był to park dworski, którego głównym przeznaczeniem była funkcja ochronna dla skromnego budynku i przyległych do niego zabudowań gospodarczych folwarku. Majątek ziemski należał w latach 1840/41 do Fredricka Wilhelma Nestego właściciela Dargosławia. Od 1846 r. właścicielem /Gutsbesitzer/ majątku ziemskiego w Unistowie jest Maller. Do okresu zakończenia II wojny światowej o parku w Unistowie nie ma żadnej wzmianki w dokumentach archiwalnych Do 1947 roku w obiekcie kwaterowały jednostki armii radzieckiej od 1948 r. majątek ziemski należał do Państwowych Nieruchomości Ziemskich, a następnie do Państwowego Gospodarstwa Rolnego.Około 1970 r. obiekt wchodzi w skład Stacji Hodowli Roślin z siedzibą a Dergosławiu /dyrekcja/.Dwór w 1973 r. został wewnątrz częściowo odnowiony / 1/2 powierzchni/ i adaptowany na biura gospodarstwa.
Stan wiedzy na rok 1984.

 

Pałac w Uniestowie. Archiwum.

 

Źródło : ewidencja parków i ogrodów na terenie województwa koszalińskiego.

28 września 2023   Dodaj komentarz
rodzinne strony  

Gorzelnia w Trzyniku.

Trzynik. Pańska gorzelnia.
W 1881 roku wzniesiono gorzelnię parową na zamówienie ówczesnego właściciela Trzynika Fryderyka Augusta Bernhardta von Gerlach. Świadczy o tym datownik umieszczony w szczycie ryzalitu. Pierwotnie był to budynek wzniesiony z kamienia łamanego, uzupełnionego cegłą. W 1902 r na syn Fryderyka ,August dokonał rozbudowy gorzelnie o szereg dodatkowych pomieszczeń. Równocześnie przeniesiono komin z elewacji wschodniej o północnej. Po II wojnie światowej gorzelnię zajęło wojsko. W 1949 roku gorzelnia z całym zespołem przeszła na własność Państwowego Wielkoobiektowego Gospodarstwa Rolnego Górawino. Zakład Rolny Trzynik. W 1992 roku gorzelnię przejęła Agencja ,później została dzierżawiona przez prywatną osobą/firmę.

28 września 2023   Dodaj komentarz
rodzinne strony   Trzynik   gorzelnia  

Lubkowice. Gościno-dwór. Zgasła rezydencja...

 

Gościno - dwór.
Lubkowice to niewielka osada, której historia jest nierozerwalnie związana z dziejami Gościna odległego o 1km. Osada ta prawdopodobnie założona została na przełomie XII i XIII wieku jako placówka zakonu joannitów, którzy po otrzymaniu Gościna i Myślina od książąt sławieńskich Racibora i Bogusława utworzyli tu swój dom zakonny. W drugiej połowie XIIIw. Joannici odsprzedali Gościno i zapewne opuścili Lubkowice. Do połowy XIVw. Gościno i tym samym Lubkowice wielokrotnie zmieniały właścicieli. Od 1346r. Gościno stanowiło własność Rady Miejskiej Kołobrzegu. Przez kilka wieków, od XV do poł. XIXw. Lubkowice należały do zespołu folwarcznego Gościna. Był to niewielki folwark złożony z 2-3 budynków gospodarczych. W roku 1851 folwark w Lubkowicach kupił bogaty chłop z Gościna Wilhelm Stendel. Rodzina Stendelów gospodarowała w Lubkowicach zapewne do lat 70-tych XIXw. Odtąd folwark przeszedł w posiadanie Otto Hindenberga zamieszkałego w Kołobrzegu. W 1892r. stan majątku szacowano na 334 ha z czego 289 ha zajmowały pola uprawne, ponadto w majątku było 20 koni, 75 krów, 400 owiec i 75 świń, całością zarządzał B. Wendt. Otto Hindenberg nieco powiększył areał gospodarstwa do 349 ha oraz rozbudował ją wznosząc we wschodniej części założenia budynek dworu, budynki gospodarcze: oborę, stajnię, stodołę oraz zespół budynków mieszkalnych dla robotników folwarcznych w północno-zachodniej części zespołu. Z pocz. XXw. właścicielką majątku została wdowa po Otto Hindenbergu Maria, która w okolicy zasłynęła z działalności społecznej. Maria Hindenberg m.in. ufundowała na pocz.XXw. ( przed 1908г. ) działkę pod budowę szpitala w Gościnie. Na przestrzeni lat od k. XIXw. do okre- su II wojny światowej stan majątku nie uległ większym zmianom. Folwark nastawiony na produkcję rolno-hodowlaną w latach 20-tych XXw. posiadał areał o powierzchni 349 ha, nieznacznie zmieniono profil hodowli zmniejszając pogłowie owiec na rzech krów, administracja majątku przeszła w ręce H. Kleinschmidta. Zapewne od 1928r. właścicielką majątku została Kla- ra Schummann, córka Hindenbergów, a zarządzał nim P.Janke. W 1951r. dawny folwark w Lubkowicach przejęło Przedsiębior- stwo Przemysłu Mięsnego w Koszalinie i zaadaptowało na tuczarnię trzody chlewnej. W latach 70-tych XXw. rozbudowano gospodarczą część zespołu w kierunku północno-wschodnim stawiając kilka nowoczesnych chlewni. Przedsiębiorstwo Przemysłu Mięsnego było właścicielem gospodarstwa do 1996r., po czym przejęła je Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa oddz. te- renowy w Koszalinie. Od 1997r. budynki mieszkalne przejął Urząd Gminy w Gościnie, natomiast budynki gospodarcze dzierżawił pan prowadzący działalność ogólnogospodarczą m.in. w zakresie obróbki drewna. Od lipca 1998r. Jan Pyzak jest właścicielem dzierżawionych wcześniej obiektów.
Lubkowice położone są w środkowej części Wybrzeża Koszalińskiego, na lewym brzegu rzeki Gościnki dopływu Parsęty, ok. 1km na płn.-wsch. od siedziby gminy Gościno i ok. 500m od trasy komunikacyjnej Świdwin Kołobrzeg. Jest to nieduża osada o układzie równoleżnikowym, której trzon stanowi zespół folwarczny dopełniony dwoma gospodarstwami chłopskimi. Do zespołu prowadzą dwie drogi, jedna z południa od szosy Gościno-Karlino ( aleja lipowa ), druga z zachodu od szosy Świdwin-Koło- brzeg wyłożona starą kostką brukową. Zespół folwarczny tworzą: podwórze gospodarcze z budynkiem dworu i kolonia mieszkaniowa robotników folwarcznych.
Dwór pierwotnie i jeszcze w latach 40-tych XXw. tworzył niewielki kompleks dworsko-parkowy. Obecnie prawie pozbawiony jest otuliny roślinnej, od wnętrza podwórza, którego stanowi integralną część oddziela go niewielki klomb wy grodzony niskim metalowym płotem, natomiast w części wschodniej przylega do niego niewielki sad. Jest to dość zwarta budowla o ścianach murowanych z cegły wzniesionych na kamiennej podmurówce. Elewacją frontową obiekt zwrócony jest w kierunku zachodnim. Budynek dwutraktowy, jednokondygnacyjny z mieszkalną facjatą w części środkowej nakryty jest dwuspadowym dachem ułożonym z dachówki ( w elewacji wsch. okno w wykuszu ). Elewacje wzdłużne artykułowane płytkimi ryzalitami na osi ( w elewacji wsch. ryzalit zredukowany ); ryzality zwieńczone ponad okapem wystawkami w elewacji frontowej wystawka prostopadłościenna zwieńczona trójkątnym szczytem, w elewacji dawnej ogrodowej trapezoidalna (zapewne przebudowana). Do elewacji południowej dostawiona jednokondygnacyjna dobudówka z użytkowym poddaszem nakryta dachem naczółkowym.
Podwórze folwarczne zajmuje wschodnią część założenia. W stosunku do stanu z lat 90-tych XIXw. posiada ono bardzo zredukowaną formę. W ostatniej dekadzie ubiegłego wieku tworzyło ono wydłużony prostokątny dziedziniec o zwarto zabudowanych pierzejach: północnej i południowej, wschodnią część zajmował dwór z dość rozległym parkiem.

 

Żródło : zabytek.pl

28 września 2023   Dodaj komentarz
rodzinne strony   Gościno   Lubkowice   dwór  

Niemierze. XIII wieczna wieś z bogatą historią....

Niemierze.
Nazwa miejscowości brzmiała pierwotnie Nemiry: molendini in Niemer ( w 1276 r.) lub Nyemire i nie jest jasne jakie może być znaczenie tej nazwy. W późniejszym czasie pojawiają się modyfikacje tej nazwy :Nymer (1288 r.), de Nymer i Nemer. Ta forma ustala się w dokumentach w XVI-XVII w. Od 1585 roku Nehmer.
Pierwsze wzmiankowanie o wsi pochodzą z 1276 r. kiedy to biskup kamieński Hermann von Gleichen potwierdził posiadłości ziemskie katedralnego kościoła w Kołobrzegu, wśród których znajdowało się Niemierze. Z pewnością chodzi tu o dziesięcinę kościelną, która przysługiwała z Niemierza bezpośrednio pierwszym kanonikom z katedry kołobrzeskiej. Nieco później pojawiają się tu informacje o pastorze Berthold z Niemierza, czyli musiał być tu kościół, który wszedł w spór z klasztorem w Dargun, o prawo opieki duchowej nad kaplica w Unieradzu. Biskup Herman potwierdził w 1288 r. porozumienie pomiędzy mnichami, a proboszczem, na mocy którego odtąd przysługiwało. W jednym z dokumentów który budził wątpliwości historyków, jako fałszerstwo- to dokument z 1294 r. i dotyczy opisu granic wsi sąsiadujących z Unieradzem, wspomina się o Niemierzu. Wieś w tych zapiskach pojawia się w trzech wersjach jako NEMERE, NEHMER, NEMER. Niemierze już w średniowieczu lennem rodziny von Manteuffel, a później von Stojentin. W 1425 r. magistrat miasta Kołobrzeg wchodzi w posiadanie większej części wsi, na drodze kupna i zastawu od Manteuffel, którzy mieszkali wówczas w miejscowości Drozdowo.
W 1429 r. w podobny sposób w chodzi w posiadanie poprzez zastaw czy zakup częsci należącej do od Henninga Varchmin. W 1462 r, Klaus von Manteufell rezygnuje ze swojego prawa do odkupu wsi. Następna wzmianka o wsi w materiałach źródłowych pochodzi z 1554 roku, kiedy to miała miejsce wizytacja kościelna i ustalono dochody pastora we wsi Niemierze: przysługiwały mu 4 włóki ziemi, z czego sam obrabiał 3, a 1 dawał w dzierżawę za 1/2 florena. Poza tym miał 2 łąki; oraz prawo odrobienia służby przez chłopów w formie pracy lub w naturze.
W 1469 roku miasto weszło w spór z przedstawicielami rodziny von Stojentin, którzy mieli inny udział na wsi, o określone służby czy świadczenia. Spór ten zakończył się procesem, który doszedł aż do Sądu Rzeszy w Wetzlar. Ponieważ Lorenz von Stojentin był znużony trwającym tak długo procesem, sprzedał swój udział miastu w 1626 r. za 1600 florenów z cały żywym i martwym inwentarze, który składał się wówczas z 82 koni (20 florenów), 3 krów mlecznych (wycenione na 18 florenów), 3 cieląt, 182 owiec, 8 świń, 12 prosiaków, 11 gęsi, 12 kur, 2 pługi, 2 sieczkarnie i widły do gnoju.
Wtedy to rada miasta przeniosła na siebie prawo własności za zezwoleniem księcia Franciszka z dniem 31 maja 1607 r., a nawet doprowadziła do utworzenia nowego lenna dnia 11 kwietnia 1755 r. Mogło to nastąpić dopiero w momencie gdy udowodniono prawo do tegoż lenna. Roszczenia zostały wysunięte przez prezydenta sądu dworskiego Heninng'a Franz'a von Munchow. Spór ten został rozszczygnięty decyzją rządu królewskiego z dnia 30 listopada 1739 roku oraz
16 maja 1741 r., a następnie przez Najwyższy Sąd Apelacyjny 4 lipca 1747 r.
Z okresu wojny 30-letniej wiemy, iż w Niemierzu 1638 r. zakwaterowane były wojska. Urzędujący tu wówczas pastor Michael Schütze powiedział, że przeżył napady krakowiaków i Polaków na Pomorzu. Niestety nie ma żadnych bliższych informacji na ten temat. W czasie wojny siedmioletniej Niemierze należało do tych wsi, które w wyniku oblężenia Kołobrzegu przez wojska rosyjskie, w 1761 roku zostało całkowicie zniszczone. Przetrwał jedynie kościół. Do czasów odbudowy parafię w Niemierzu przeniesiono do Charzyna. Odbudowa po wojnie, której wiele uwagi poświęcił król Fryderyk, przeznaczając osobiste datki, postępowała jednak powoli. Nie było starczającej liczby kolonistów, aby mogła funkcjonować cała wieś. Pozwolono osiedlać się tu również cudzoziemcom. Wieś została odbudowana planowo i obsadzona 12 gospodarzami, zachowano również stosunek nadrzędności magistratu Kołobrzeskiego, tak więc Niemierze cały czas było własnością miasta.
Zapoczątkowane w 1806 roku reformy uwłaszczeniowe chłopów w Prusach, doprowadziły do sporów ze władzami. Separacja została zakończona do roku 1846 i doprowadziła do rozdziału własności gminy oraz przeniesienia własności ziemskiej przez miasto Kołobrzeg, na 12 dziedzicznych chłopów czynszowych, w roku 1848.
KOŚCIÓŁ - w Niemierzu został wzniesiony w XIV wieku jako budowla salowa. Następnie został rozbudowany o wieżę, która zamyka kościół od zachodu. Została ona wzniesiona na przełomie XV i XVI wieku o czym mówi notatka w protokóle wizytacji kościoła w Niemierzu z 1554 r. w której jest mowa o zamiarze zbudowania w krótkim czasie wieży na którą to budowę zbierano pieniądze. Wieża zwieńczona była barokowym, prostym hełmem z wietrznikiem na którym widniała data 1741 r. Spadła ona w czasie II wojny światowej w 1943 roku, po intensywnej burzy. Przy kościele znajdowała się mała przybudówka z szachulca, zwana w mowie potocznej,,Liekhus", ponieważ w dawniejszych czasach służyła jako kostnica. Być może jest to pbecna zakrystia, której powstanie datowane jest na XVII wiek. Restauracja kościoła miała miejsce w 1741 i 1876 roki. W 1761 roku w czasie wielkiego pożaru wsi, kościół ocalał, ale był całkowicie splądrowany i ograbiony przez wojska rosyjskie, które wówczas oblegały Kołobrzeg. Na czas odbudowy wsi, parafia wraz z pastorem została przeniesiona do sąsiadującego Charzyna, w wyniku czego w 1780 roku zostały wydzielone dwie parafie w Charzynie i Niemierzu. Patronat nad kościołem od dawnych czasów był sprawowany prze magistrat miasta Kołobrzeg, któremu również przysługiwało prawo obsadzania stanowiska pastora. Wcześniej wokół kościoła rozciągał się dziedziniec kościelny, użytkowany przez mieszańców, otoczony wysokim murem ca 2 m, wzniesiony z kamienia polnego. Od około 1890 r. cmentarz znajdował się poza wsią, cztery inne miejscowości należące do parafii otrzymały w tym czasie cmentarze na swój własny użytek. Pastor posiadał również majątek kościoła który obejmował 5 ha ziemi w tym grunty orne i łąki. Do parafii należało 50 ha, które w pojedynczych parcelach ok. 5 mórg były dzierżawione przez okolicznych chłopów. Dodatkowe 10 ha, w jednym kawału pastor dzierżawił w zamian dostarczane produkty w naturze. Z kolei za to mógł użytkować stodoły i stajnie pastorówki. W 1860 r. oszacowano wielkość gruntów należącego do kościoła na 58 ha.

 

źródło : zabytek.pl

28 września 2023   Dodaj komentarz
rodzinne strony   Niemierze   Kołobrzej   kościół  
< 1 2 3 4 ... 40 41 >
Izkpaw | Blogi