• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • Blog o własnej wędlinach....
  • Bieganie inie tylko
    • Maratończyk i jego przemyślenia
  • Historia
    • Fortyfikacje
    • I WŚ Puławy
    • Interaktywne stare mapy
    • O cmentarzach , dworkach
  • Historia lokalna
    • Dawne Puławy
    • I Wojna Światowa
    • Kompendium wiedzy o Gołębiu
    • Poznaj Lublin
    • Skoki i Borowa
    • Świetny blog o historii regionu
    • Wszystko o Sieciechowie
    • Wyjdź z pociągu
    • Zabytki, zaułki, zakątki ...
  • proces technologiczny
    • Procesy technologiczne
  • Przyroda
    • Blog leśniczego

Najnowsze wpisy, strona 14

< 1 2 ... 13 14 15 16 17 ... 40 41 >

Niezwykły świt nad łąkami Rabika

łąki bonowskie 

 

 

Zapach skoszonych bez liku ziół na łąkach zatopionych w porannej rosie snuje się po bezkresie byłych bonowskich rubieżach. Uderza w nozdrza szczaw leżący jak i pozostałe pokosy , krwawnik, mydlnica, driakiew, goździk kartuzek. Już podsuszone, ale jakże wonne, jakże budzące zmysły. Zardzewiało na łąkach, rdzą sianokosów niedawnych. Przeszywa te burgundy, beże zielona linia , rów , rzeczka. Żyjąca dzięki Bogu na nowo. Rabik. W tym bezkresie łąk Bonowa po części wykoszonych, po części czekających na koszenie jest i On. Pełen wody życia. Życia i w nim i wokół jego. Buchające zielonością trawy , turzyce , przeplatane białym kwieciem mydlnicy, żółcią budzącej się nawłoci. Słodyczą zapachu wiązówki błotnej i wyrazistym sadźca konopiastego.

 

 

 

Rzodkiew świrzepa już częściowo w strąkach zamknięta a częściowo się kwieci na blado żółty smak, wtóruje jej pięciornik mocniejszą nutą żółci wychwala swe istnienie. Nawłoć kanadyjska gdzieś w kępie siedzi , a tuż przy korycie niezabudka błotna i jej drobniutkie, malutkie błękitne kwiatuszki. Pochylam się nad przepustem, bochot wody mnie uspokaja i wdziera we mnie spokój , kojąco przelewająca się woda ocierająca liście żywokostu już przekwitłego, czy mięty wodnej tak pachnącej teraz , teraz …świtem buduje harmonię wymiarów moich.

 

 

autor 

 

Dobry Boże ! jak mnie tu dawno nie było. Dziś rano ja i Ona, Matuszka Natura! Tylko nic na niebie nie śpiewa, cisza jakaś ,ale dziś nie wymowna. Sarny pod ścianą lasu i z lasu dochodzą śpiewy ptasie. Snują się po tych rdzawych łąkach bonowskich. Ciągną się i przenikają mnie całego. Chłonę, tak bardzo potrzeba nam takiego miejsca. Słońce coraz bardziej ogrzewa twarz , serce i duszę. Czas na mnie. Jeszcze arcydzięgiel spogląda na mnie wymownie. Dostojna to roślina. Odchodzę od Rabika po skoszonej łące.Pod nogi zaglądam szukam go…i jest ! Młody goździk – kartuzek….Zamykam oczy na chwilę, zaciągam się tym światem. Wchodzę w niego i jestem w nim. On jest mną a ja nim. Trwaj chwilo….

 

Zawciąg nadmorski

07 sierpnia 2020   Dodaj komentarz
przyroda   bonow   Rabik Bonów łąki zioła  

Wysokie Brzegi....radości spotkań przy...

Zdjęcie Wisły na wysokości Włostowic.

 

Wysokie Brzegi.....Tak mało znane miejsce młodszej części Puławian...starsi natomiast pamiętają genialnie to miejsce.

 

72 letni Jędruś z Browarnej spotkany pewnej niedzieli, przy byłej kaplicy książęcej ,przykuł moją uwagę. Sumiasty srebrny wąs ,genialna aparycja, twarz pełna wspomnień i historii. Zaczepiłem...warto było !

 

Proszę pana ( mówi do mnie) plaża to była tu w dół po przeciwnej stronie do teraz Mariny. Schodziło się w dół , płaciło się pieniążek – ILE- dwa złote! Ja to 4,5 raza przepływałem Wisłę proszę pana. Do „Żeglarza” i z powrotem. Chłopaki skakali z mostu / Im. profesora Ignacego Mościckiego/ z poręczy! Ja skakałem z filaru na nogi proszę pana, oni na główkę...heheh Pamiętam , skakali w kwadraty ,gdzie pływały statki. Tam było głęboko. My łobuzy...to chodziliśmy na wysokie Brzegi się kąpać.....

 

Uroczony takim smaczkiem postanowiłem się dowiedzieć ,gdzie te Wysokie Brzegi... A rozmowa wybitnie bogata o powojennych Puławach. Były dwie łachy, dwa odejścia do Wisły..o błocie na ulicach do kolan... Teraz trudne do uwierzenia . Może i o tem innym razem.

 

Pani Ewa cudownie opisała to miejsce od Kępy do Włostowic....Wysokie Brzegi...zapewne pisząc to do mnie miała w głowie i przez oczami obrazy tych skromnych ale bardzo cudownych chwil dzieciństwa. Dziękuję za każde słowo.

 

“Nie tylko chłopaki ale całe rodziny i tam na plaży kwitło życie towarzyskie. Zabierało się wałówki bo szło się na cały dzień. Dzieci bawiły się pod opieką, spały w cieniu jakiegoś krzaczka, kompot albo woda z cukrem i drożdżami chłodziły się w wodzie. Rodzice grali w siatkę karty, alkoholu nie było. Niektórzy przypływali kajakami. O Wysokich Brzegach przez Mokradki most na Łasze i drogą która już od zabudowy na Kępie wysadzana była czereśniami różnych odmian a po bokach chmielniki. My mieszkając na Marynkach chodziłyśmy z mamą i braćmi pod koniec wakacji na zrywanie chmielu zasilając budżet domu. Brało się rządek i wołało się głośno chmielu i przychodził Pan z tyczką zakończane hakiem i spuszczał chmiel z wysokości.Nasze dzieciństwo było inne radosne szczęśliwe mimo że trochę biedne co nam zupełnie nie przeszkadzało”

 

 

 

.

 

 

29 lipca 2020   Dodaj komentarz
puławy   zbędowice   wieże wodne- ciśnień   wisła  

Ciągnący się zapach smażonej ryby na...

 

Ciagnący się zapach smażonej ryby to nie tylko dominanta kurortów i miejscowości morskich , czy jeziornych , to także historia Puław . Kiedyś już o najlepszych karasiach pisałem z okolic Góry Pulawskiej , czy karczmy w Puławach Ówczesne czasy XX wieku , jego pachnące smażona rybą skrzyżowanie dróg Sieroszewskiego i Słowackiego . Według wspomnień mojego przyjaciela przed smażalnia był plac zielony i płac i targ mięsny . Zieleniak zlikwidowano w latach 90 tych stawiając omawianą smażalnie . Oferowala na pewno 10 różnych dań rybnych , które można było zapijać smaczna Perłą z "kija". Na owe czasy było to miejsce bardzo uczęszczane a tak mało o nim wiadomo. Na dziś być może Sanepid by zamknął ten przybytek , ale wtenczas ...ludziom mniej wszytko przeszkadzało. Po smażalni zostało tylko wspomnienie a miejsce gdzie była zmieniło się diametralnie .Teraz stoi tam sklep z lustrami.

Może macie swoje wspomnienia związane z tym miejscem ? Może zdjęcia ?

 

Ps dziś mi znana jest tylko jedna smażalnia ryb " Karolina " na Górnej Niwie....chyba już zamknięta...

 

28 lipca 2020   Dodaj komentarz
puławy   smaki ryb w puławach  

Pieprzne Górki ? Czy Pieprzowe Górki.......

Przeprzowe Górki w Sandomierzu

 

Sandomierskie Pieprzowe Górki mają swoją nazwę od koloru ziemi je pokrywającą . Mają kolor pieprzu.To najstarsze góry w Polsce.Już ich ostrzejsza wersja nazwy figuruje w życiu społeczności danego obszaru .. Choćby na Zamłyniu są Pieprzne Górki w Bochotnicy...są i w Puławach. Zwyczajowa nazwa Pieprzne górki ...

Nazwa zgoła inne ma znaczenie w naszych Puławach.........

Obszar Pieprzne górki to okolice Ceglanej - Gościńczyka. Nazwa się nie wzięła z znikąd. W koszarach pełno Saperów a młode Puławianki wyznawały zasadę - za mundurem panny sznurem ( i nie tylko panny) więc spotykali się tam na ........i nie tylko....

 

28 lipca 2020   Dodaj komentarz
puławy  

Wiszące Ogrody księżnej...wycieczki warte...

Wycieczka tematyczna - prowadzą wycieczkę Panie z Muzeum ( świetnie przygotowane pod każdym względem)

 

Wiszące ogrody....Czartoryskich w Puławach....

 

Słów już tysiące powiedzianych. Książek bez liku napisanych. Lepszych ,gorszych, łatwych czy trudnych. Opasłych czy cieniutkich ,piszących prawdę czy fabularyzowanych. Tyleż tu i wystaw ,tyleż tu i spektakli,tyleż tu tej polskiej Polski,tej i niepolskiej Polaków przepełnionych serca. Bijących miarowo dla ojczyzny naszej już tak utraconej wówczas! O Lubomirski rodzie ! O Sieniawskich geniuszu ! O Czartoryskich ideale! Krzycz śmiało i śmialej ! Puławy!!!! Te w tysiącach maczków i chabrów zapisane, te w drzew ogrodów wszelakich pobliskich historii warownych murem. Kępą usianą ogrodem pięknym, regularnym w swej postaci. Chatek parę stylizowanych zachodnio, holendernia na niej, Tam i krzyże i dąb co figurę w konarach krył. Tam Kickiej żal wylany prze księżną niejeden. Pełno w piaskowcu czy skale wapiennej sentencji wielkich ,serc podnoszących czule, gdzieś do czasów naszych ostało, jest za murem. By gawiedź wszelaka zniszczyć ich nie zdoła. Godzina jedna a jakby jej wiele. Dwie muzealne damy ,opowiadań wiele. Drukiem kolorem i bez niego litografii pokazując dbale,cudownie opowiadały. Park co kryje tajemnic tak wiele, zniszczonych przez zaborców ,zagrabionych bez liku. Te nasze Gołe Miecze co krzyżackie plemię, do nóg nam w lipcu padło, wywieziono ...zagrabiono..na Ruś pojechały i tam zostały. A to głowa hetmana co języków 5 pojmował, gdzie Tarły księgi o biciu za Koronę szybko pojmował, Żółkiewski ! Nie do przecenienia Hetman ,a było ich wielu...

 

Pani Grażyna opowiada smaczki historyczne na wycieczce tematycznej 

 

Wiele dziś nowych dla mnie słów padło, wielu rzeczy nie wiedziałem. A to mały ogród od łachy strony a to teatr na Kępie, a to teatr pod Sybillą. I ten z trzema fontannami ogród zaczynający się przy późniejszej z przełomu wieków tych złych zaborczych wieży wodnej . I tej oranżerii? Stop! Tych kilku oranżerii! Czterech czy pięciu...już nie pamiętam. Tej przy pałacu zamienionej na „ ciche” wejście do pałacu...Łacha miejsce uciech i zabawa za nią ogród. I w Pożogu też ogród...Wszystko wysmakowane i idealnie wkomponowane w dwie panie wielkiego formatu wiedzy wszelakiej! Uzupełniające się i nie ubiegające o ważniejszy głos dla siebie. Ponad dwa kilometry...gdzieś w tle omówiona dzika promenada,pałac, gdzie Maria nie bywała, o Mokradkach niegdysiejszej wsi słów kilka. O tym świecie tak już zmienionym przez zabory,przez nową odrodzoną Polskę. I dziś znów te serce matuszki Polski zaczęło bić mocniej i bardziej. Wyraźniej i wrażliwiej...Sam biłem najmocniej brawo i chyliłem czoła przewodniczkom przez Ogród Historii Pełen...

Komary nie przeszkadzały....a spotkać choć na chwilę cudowna grupę fotografów ...bezcenne Dziękuję... Grażynko i Dominiko...wiele dziś nowego ...wiele...

 

Wszystkim muzealnikom i Pani Dyrektor za tak cudowne dwa dni w lipcowe wakacje dziękuję. Ilość zwiedzających i oddychających florystyką i historią tego miejsca świadczy ,że spektakl szykowany tygodniami pełnymi wyrzeczeń się udał....

Wycieczka tematyczna w Parku

 

Dziękuję Hanna za zdjęcia.

20 lipca 2020   Komentarze (1)
puławy   historia  

Kałuży świat...Parchatki

 

Gruda ziemi złapana w dłonie. Rzut w wodę. Tą już tak mętną. Pełną gliny i piachu. Na drogach tak już rzadkich polnych w wysoczyźnie i wierzchowinie parchackiej zatopionych w porzeczkowym raju. Miedzy rozdartym światem ziemi jarem zwanym czy polsko bardziej dołem – wąwozem tuż przy Krzyżu Męstwa pod akacją snuje się ona – droga zółcią oblana. Do Zbędowic czy opadająca w Parchatkę lub dalej do Stoku narciarskiego... Krople potu nie parują na mojej głowie,resztki włosów cale w oceanie zmęczenia wdrapywania się pod Piertową Górę. Znamy ją... zarasta droga już na szczycie...nikt nie chodzi...nikt. Wiśnie już prężą się do słońca, rumieniąc się i czerwieniąc na przemian. Kwaśne ale zdrowe. Powisają na szypułce lekko kołysane wiatrem. Dziś na Puławy droga. Do kubeczka -wiadereczka zawieszonego zmyślnie na plecaku kilka wiśni tych wg mnie nabrzmiałych dojrzałością zerwanych na Schodach. Gdzieś pod Lasek olbrzym cudów zaklętych w zdrowiu. Czarne porzeczki na tych garbach co rusz mienią się czarnym owocem ,no gdzieś brunatnym niekiedy i liściem zielenią zaklętym. Zapach snuje się niebywały...idziemy w nich i w nim. Podrywam...Niech mi Bóg Wybaczy... do kubeczka dla małego mojego. Tak je kocha. Na mojej dojrzałej 41 letniej dłoni kiść i grono ich podaję mu ,on delikatnie w swe tak drobne i coraz bardziej zgrabne dłonie przejmuje. Zabiera do siebie ,w dłonie przekazuje swe i wkłada mi do ust...Słodycz kochania dziecka i moc porzeczki tej czarnej jednakowo i w tym samym czasie wybucha mi w ustach i wszystkich wymiarach .

 

 

 

Tak sobie wkładamy do ust te nie nasze ale parchackie porzeczki. Tak je lubimy ,tak kochamy w dłoniach trzymać przełożyć i podać. Tak tu to normalne. Na drodze wieków historii pełen. Staje nad kałużą, już kolejną. Wiem ,że się zatrzymamy na dłużej. Zrzucam plecak z siebie. Siadam na przyjaznej mi skarpie. Zapach kwitnącej lebiodki drażni me nozdrza , szczypior dziki już pęka, przytulia i ta właściwa i biała smaga swoim kwieciem. Na przemian żółtym i białym. Zapada się mak bisko, już jego koniec kwiecia , chaber przy nim się pręży, fioletem otula gasnącą czerwień maku polnego. Wyżej dzwonki ! Jaka ich bogatość. Fiolet tych rozpierzchłych i tych brzoskwiniolistnych przykuwa moją uwagę! A tu jeszcze pod krzyżem blisko Odnóżki pokrzywolistny. A przecież przy samej Parchatce jest i jednorzędowy taki rzadki. Bierze grudę gliny i ciska w wodę. Cyklicznie , co rusz z większym zadowoleniem i radością. Coś sobie pohukuje i pokrzykuje ze szczęścia. Tylko ta radość nieskalana tego mojego dwulatka tak mnie intryguje. Człowiek taki pełen tego świata,wyrzeczeń , powierzchowności , przaśności nie umie się cieszyć z byle rzuconego błota do kałuży. Cholera ! Czemu!!I on zna te kałuże , zna tą drogę. Dreptaną dziesiątki razy. Zna te zboże co z naszymi eskapadami dojrzewało przy drodze, zna te bażanty co piękne w urodzie , głos ja pawie marny mają, zna czarne pszczoły pod krzyżem w skarpie lessowej gniazda swe mają. Zna i ule rozsiane przy lipach i porzeczkach na Zalesiu. Zna , wie . Wiem i ja . Popycham do przodu. Czas goni, już grubo po 19. A on w tej kałuży świat swój widzi, wymiarów swoich pełen ich jednoczy i nie opuszcza. I on w nich one w nim i tak na przemian . Każdy kamyk, gruda gliny w te kałuże a one się mu w podzięce odwdzięczają . Śmieje się cały i dalej w ten świat wchodzi ...Sandały i spodenki i bluza do prania a on dalej szczęśliwy i taki poważny przy tych kałużach. Karmi ich swoim a ja patrzę i zdaje się rozumieć syna mego...choć ciut. Kiedyś beztroskim byłem... Czułem się taki wiedząc że ktoś blisko mnie kocha ponad siebie i swój świat. Dziś znów mógł w te kałuże być całym swoim młodym światem pełen wiedząc ,że jestem obok ...rzucał nie tylko spojrzenie niekiedy ale i uśmiech czy słowo...Trafiło to do mnie w końcu i poczułem się ...aż siadłem....podwójny ojciec ...łysiejący 41 latek...a można. I ten świat Antka i mój taki w synergii mocnej jedynej przyżywałem z nim. Każde taplanie się jego to i moje ...takie dziecinne …..takie wykochane ….

 

04 lipca 2020   Komentarze (2)
parchatka   filozofia   parchatka kałuza syn  

Niezwykły most...Jagiełły

3 lipca 1410: Techniczny majstersztyk. Wojska Jagiełły przeprawiają się przez niezwykły most

 

„W poniedziałek, nazajutrz po święcie Ś.Ś. Piotra i Pawła, wyruszywszy król Władysław obozem we wsi Kozłowa, zdążył nad Wisłę powyżej klasztoru Czerwińska, do wybrzeża, gdzie już most sporządzony pod Kozienicami na łyżwach ustawiono, i w tym dniu przeprawił się król przez rzeką po tym moście, prowadząc za sobą wojsko w ścieśnionych szykach, wraz z taborami, żywnością i innymi pociągi” - zdawkowo opisywał Jan Długosz przeprawę Jagiełły i wojsk polskich przez Wisłę. Kronikarz dodał jeszcze, że był to most „nigdzie nie widziany”. Inny pisał, że był „zadziwiającej konstrukcji”. I rzeczywiście można mówić o niezwykłym dziele architektonicznym. Most miał 500 metrów długości, przeprawę stworzono w zaledwie pół dnia! Składał się ze specjalnie skonstruowany łodzi, które połączono ze sobą. Decyzja o budowie zapadła w grudniu poprzedniego roku podczas narady Jagiełły, wielkiego księcia Witolda i najbliższych doradców. Wtedy ustalono, że to Czerwińsk będzie miejscem koncentracji sił polsko-litewskich. Wszystkie części mostu zostały zbudowane pod Kozienicami, blisko Puszczy Radomskiej, czyli prawie 150 km od Czerwińska! A było to wg współczesnych obliczeń 500 belek o dł. 9 m, 2500 desek oraz być może nawet 200 łodzi-łyżew. 30 czerwca przeprawiło się przez nie wg różnych szacunków od 18 do 25 tys. jazdy, 2 do 4 tys. piechoty, 8 000 wozów oraz nieokreślona liczba czeladzi. Mimo długiej pracy i trudnej logistyki udało się zachować tajemnicę, Krzyżacy niemal do końca uważali, że Jagiełło uderzy na Ziemię Dobrzyńską, gdy tymczasem wojska polsko-litewskie skierowały się na Malbork. Mostu użyto jeszcze raz we wrześniu, gdy polskie siły przeprawiły się w drodze powrotnej z Prus".

 

Zdjęcie repliki mostu Jagiełły - Internet.

03 lipca 2020   Komentarze (1)
historia   ciekawostki   most jagiełły kozienice  

Puławski i młyn i jutrzenka światła elektryki....młyn...

 

 

Zdjęcie z 2012 rku - Źródlo : Internet 

 

Puławy jak wiele miast o korzeniach średniowiecznych miejscowości przeszła wiele zmian i częstych zwrotów historyczno -dziejowych. Od malutkiej wsi trudniącą się rybołówstwem i przeprawą przez Wisłę , gdzie jak poniżej, wskażę mieszkało choćby w XVII wieku niespełna 100 osób, do bijącego centrum polskości za czasów Czartoryskich. Puławy w mrokach historii w rycie pisanym ujawniają się w XV wieku ( 1489r.) w spisie dóbr w testamencie Anny z Konińskich. Lokalizacja przy Wiśle dała Puławom przewagę i zaczęto postrzegać tą miejscowość jako potencjalnie idealną na handel rzeczny. Postawiono tu choćby  żupę solną , rozbudowano handel przewoźny. To jednak dalej była mało licząca się w XV czy XVI wieku miejscowość. Statki tu cumowały ,ale nie było tak rozbudowanej infrastruktury jak dość bliska Stężyca , która była niekwestionowanym liderem handlu,transportu łaszt zboża czy śledzi z Gdańska. Kapryśna Wisła odsuwając się od Stężycy wyłoniła nowego lidera w tej dziedzinie gospodarki. Stał się nim Kazimierz Dolny. 

Port w Puławach przy portach w Kazimierzu czy Stężycy a nawet Janowca był dość skromny by nie powiedzieć marginalny. Więcej w XVI wieku przyjmował port we Włostowicach niżby w Puławach. Do tej pory zachowały się nadbrzeżne budynki a także spichlerz puławski. Te miary nie mają żadnej z Kazimierzem , gdzie ich ilość większa i świetność przykrywa całunem milczenia. Także i  wytyczeniu w XIV wieku przez króla Kazimierza III Wielkiego szlaku kupieckiego, który przechodził także przez Kazimierz i miasto Wąwolnicę i zauważalnej przewagi na Wiślanym transporcie choćby nad Stężycą w 1573 czy 1574 roku. Nie mówiąc o jego bezsprzecznej dominacji w XVII wieku przy sięgającym 44% całego eksportu zboża i importu śledzi . Port Puławy w XVII wieku może się poszczycić się około 0,1 % całego eksportu zboża , czyli 204 łaszty . Łaszt około 3 Tony, ca 3200 litrów materiałów sypkich. Koniec XVIII wieku ( lata 1776/1777 ) ośrodek kazimierski stał się niekwestionowanym liderem nad wiślanej wodzie nie tylko w eksporcie zboża ,czy imporcie beczek śledzi ,ale przede wszystkim w spływie tratw oraz towarów na nich. Przegonił coraz prężniejszy ośrodek portowy w Puławach i Józefowie.

Puławy swój złoty wiek dynamicznego rozwoju zyskują dzięki wielkiemu rodowi Lubomirskich i wielkiej fortuny Sieniawskich. To za ich panowania tuż przez Czartoryskimi Puławy uzyskują status letniej rezydencji , przeniesiony zostaje „dwór” z Końskowoli , gdzie pozostaje majorat nad ekonomią dóbr. Przy dworze- pałacu zaczyna pojawiać się rzemiosło, uprawa, handel. Zaczynają wchodzić Puławy w swoje nowe oblicze. Zawieruchy wojen targają niedawno powstałą nową szansą dla tej miejscowości. Trwają!  ,zostają odbudowane, by w 1731 roku przejść pod zarządzania i własność Augusta Czartoryskiego. Wielkiego donatora i budowniczego, geniusza ekonomii. Złote lata tej miejscowości zaczęły się na dobre. Ród Czartoryskich zmienił oblicze tej miejscowości dodając jej powagi, splendoru , bardzo silnej pozycji politycznej, ale i artystycznej, literackiej, naukowej w kraju. Od klęski powstań narodowych i buta zaborców przychodzi jutrzenka swobody. Koniec I Wojny Światowej i Wolna Polska. Choć jeszcze trwa wojna polska.- bolszewicka ...ponad milion zmobilizowanych żołnierzy....Tak zapomniana przez Europę a to dzięki zwycięstwie Polski mamy taką Europę jaka jest . Puławy lata 20 XX wieku to czas gdzie wszystkiego brakowało. Brakowało domów, piekarń,młynów,cegielni, brakowało ludzi, chleba, zboża,mięsa. Szerzyły się epidemie lokalne , wojna odcisnęła swoje piętno na wszystkim. Ale już są wolne , wolne Puławy gniecione przez setki lat butami zaborców.

 

Jeszcze tylko szybka retrospekcja po demografii Puław.

W 1626 roku Puławy były zamieszkane jednym łanem ( od 16 ha) , miały 1 karczmę, w 1676 roku mieszkańców było 91 , Żydów -2.  1787 roku  było mieszkańców w Puławach 91 w tym 3 Żydów. 

W 1827 wieś Puławy posiadała 118 domów i 1424 mieszkańców w tym 401 Żydów. 70 lat później osób zamieszkałych w Puławach było 5306 w tym 3883 wyznania mojżeszowego. Początek XX wieku to spadek ludności puławskiej do 4835 w tym 4058 starozakonnych. Rok 1931 to blisko 9000 mieszkańców w tym 3600 Żydów. Podobna ilość starozakonnych była w pamiętnym 1939 roku lecz ludności sumarycznie było znacznie więcej. Dynamiczny wzrost był podyktowanymi zaczynającymi się wielkimi inwestycjami COP tak brutalnie zahamowanymi przez II Wojnę Światową.

 

 

Echa historii Młyn na Mokradkach

 

Nie bez powodu przytoczone są dane statystyczne ludności i naciskiem na największą a niekiedy dominująca mniejszość żydowską , gdyż to oni kreowali rynek usług i produkcji – nie tylko w Puławach. 

 

Tak dużo poświęciłem o zbożu bo właśnie z nim związany będzie budynek ,który zmienił swoje przeznaczanie. I  wcale nie będzie to budynek magazynowy przy porcie lecz młyn na ulicy Zielonej. Zwany „młyn na Mokradłach”.

 

W czasach kiedy grunty pod tą inwestycję były kupowane i zaczęto prace budowlane mieszkańcy mieli gdzie mielić mąkę. Był młyn wodny w Rudach, czy Wólce Profeckiej , był młyn wiatrowy w Puławach na Ceglanej  , w Pożogu kilka wiatraków stało. Były wiatraki w Witowicach, Sielcach, Wronowie, Górze Puławskiej czy Skowieszynie. Mimo to były to konstrukcje już przestarzałe i mało wydajne. 

  Dwóch Franciszków, dyrektor banku Koprucki i przemysłowiec Kotliński, w 1918 r. zgłosili się do notariusza Szmigielskiego z zamiarem kupna parceli od Władysława Treutlera: Niebawem rozpoczęto zwózkę materiałów. Nadzorującą osobą budowlę był Karol Chmielewski. A kiedy już doszło do ostatniego aktu - zakupu silnika - najzwyczajniej zabrakło gotówki. Pożyczkę zaoferował Żyd  Izrael Goldman, wchodząc jednocześnie na cichego wspólnika, by później, w dość dramatycznych okolicznościach, całość wraz z innymi wykupić.To był młyn motorowy na gaz otrzymywany z drewna. Słychać było z daleka, jak pracuje – wspomina regionalista Spóz. – Mielił zboże na kasze i na mąkę dla puławskich piekarni. Jeszcze po wojnie przy ul. Zielonej funkcjonował młyn. Nie tylko przysłużył się jako młyn do mielenia. 

W 1922 r. po raz pierwszy próbowano podjąć  1 próbę wybudowania elektrowni dla miasta Puławy

powstała prywatna spółka, ale okazało się że budowa elektrowni przerosła ich możliwości

wobec braku realizacji zobowiązań spółka została rozwiązana. Trzy lata później bracia Gorodeccy otrzymali na 25 lat koncesję, która uprawniała ich do sprzedaży energii w Puławach i jej produkcji

3 lata później więc ok 1925 r. aby jak najszybciej zapewnić prąd postanowili przez 2 pierwsze lata a więc ok lat 1925-1927 wykorzystać moc silnika firmy DEUTZ młyna Mokradki przy ul.Zielonej 8

i należał do braci Goldmanów ( koncesja od 10.IV.1925). Zainstalowany silnik z generatorem na ga drzewny  posłużył jednocześnie do poruszania dynamo-maszyny prądu 220V firmy Brovn-Boweri za pomoc dwóch transmisji i trzech pasów.Na swój koszt mieli też wybudować sieci elektrycznej ze wszystkimi potrzebnymi urządzeniami do przesyłu elektryczności co więcej w ramach działania oddali do użytku 40 lamp ( 60 Wat)  na rzecz miasta. Jedna lampa na 200 mieszkańców. 

 

Podobną rolę także posiadał młyn motorowy w Końskowoli .

Ten w Końskowoli - obiałkowany, piętrowy budynek - widać z daleka na trasie relacji Puławy - Kurów - były młyn – motorowy. XX wiek. Służył za główny generator prądu dla miejscowości. Należał do Mordko Finkielszejn. By w latach 30 tych przejść na własność spółki „J.Ulfik i ska”. Dostarczał energię do 10 punktów. Głównie latarni. I były przepychanki ,że za mało punktów , że mu się nie opłaca odpalać . Ciemności często na rynku w byłym mieście Końskowola były. A elektryka po kablu już szła i Ulfik zapewniał, że da radę i do każdego kto chce prąd da.... przegrał... Dziś firanki w oknach.

 

Zatem młyn na Mokradkach pełnił dwie zasadnicze funkcje. Jako młyn przemysłowy i jako producent energii elektrycznej. Młyn przetrwał wojnę i po wojnie także świadczył usługi przemiału zboża.W czasach słusznych młyn upaństwowiono. 

Przeobrażał się ,modernizował , przechodził z rąk do rąk. W 1994 roku Urząd Miasta starał się od Skarbu Państwa przejąć młyn( wartość oszacowano na 1 272 000 złotych). Nie udało się to w związku z dużą ilością współwłaścicieli oraz z problemami prawnymi samego obiektu. Wiadomym jest ,że  w 1994 r. młyn użytkowany był przez Okręgowe Przedsiębiorstwo Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego PZZ Lublin ( późniejsza Lubella) . Działka przy ul. Zielonej 21 miała pow. 2684 m2. Młyn pszenny, oznaczony numerem 6 posiadał zdolność przerobu 60 t zboża na dobę i był w trakcie rozruchu technologicznego. Zatrudnienie wynosiło 16 osób, a nieruchomość posiadała księgę wieczystą.

 

Mimo ,że młyn należał do Przedsiębiorstwo Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego PZZ Lublin (późniejsza Lubella) przez dziesiątki lat straszył i był nieużywany. Pozbawiono go maszyn i infrastruktury.  Niszczejący i popadający w ruinę tak wielki obiekt zaczynał szpecić wygląd coraz to piękniejszych Puław . Stawał się także problemem dla miasta i jego włodarzy. 

 

Nowa Era

 

Już w 2012 roku powstała koncepcja przebudowy byłego młyna ,lecz nie została ona urealniona. Udało się kilka lat później i dzięki dofinansowaniu UE otrzymanego przez Centrum Innowacji  zarządzanego przez prezesa Puławskiego Centrum Innowacji,którym jest Marek Stadejek. Suma dotacji jaką Centrum otrzymało wyniosła blisko 5 milionów złotych,wiązało się to  z powstaniem przy ulicy Zielonej inkubatora przedsiębiorczości dla małych i średni przedsiębiorstw. 

Z pierwotnego budynku pozostały  tylko ściany zewnętrze, a cały środek został  zaaranżowany od nowa. Puławski młyn zamienił się w biurowiec, dzięki projektowi Janusza Moniaka, który w Puławach ma na koncie projekt Galerii Nova.

 

Co ciekawe mapa Puław stworzona  przez Włodzimierza Zinkiewicza wybitnego pedagoga, społecznika, twórcy Tajnej Organizacji Nauczycielskiej na ziemi puławskiej, naukowca,fotografa , kartografa , autora  przewodnika ,,Puławy i okolice”, który wydano w 1939 r. tuż przed wybuchem II wojny światowej – nie ukazuje rzeczonego młyna.

 

 

Były młyn figuruje w gminnej ewidencji zabytków Puław. Zapis w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego nr XV/142/07 Czas powstania XIX / XX WIEK ,UL. ZIELONA 19 

 

 

Na podstawie :

 

Sto Osobliwości na Stulecie Niepodległości – J. Śnieżek

Wirtualny Sztatl -Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN 

"Puławskie reminiscencje" -  Danuta Mitosek-Sabbo 

Puławy, w: Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, Tom IX, Warszawa 1888

A.Lewtak „ Wiatraki na Ziemi Puławskiej”, naszemiasto.pl ( wywiad z M. Spóz)

"Tabella miast, wsi, osad, Królestwa Polskiego, : z wyrażeniem ich położenia i ludności alfabetycznie ułożona" -Królestwo Polskie. Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych i Policji. Warszawa , 1827 r. 

Z Historiii Puław i Oklic - zeszyt 1 - Robert Och - "Oświetlenie i początki elektryfikacji w Puławach "

internetowe :

Konsultacje z regionalistami , historykiem Zbigniewem Kiełbem.

Mój blog 

trobal.pulawy.pl 

naszemiasto.pl 

18 czerwca 2020   Dodaj komentarz
puławy   młyny i wiatraki   młyn motorowy Puławy agregat  

Zamknięty rzepak zadymiony misterium poranka...

Rozwydrzony ptaszek w lesie wyrzuca z siebie niepokojące i głośne żale, tak dręczy mnie ,że jak nigdy postanawiam szybko zamknąć się w aucie i podążyć jak od kilku lat drogą ku pracy. Drogą tak różną , tak codziennie inną , drogą tą samą a inną. Topniejąca w głowie noc i przykrótki sen ustępuje rannemu oświeceniu. Smak kawy tak jeszcze wyraźny wyraźnie zalewa mnie trzeźwością myślenia i jasnością umysłu. Kawa wyborna, ranek rozwrzeszczanego ptaka co swemu cierpieniu czy żałości czy może zdenerwowaniu dał upust taki ,że sierpówka odfrunęła ze swojej gałęzi na której siedzi co ranek. W sumie dwie sierpówki ,dziś jedna zapewnie w trasie, na popasie albo gdzieś tam na puławskim niebie świt i poranek przeżywa i podziwia.

Jak ja , mechanicznie, ale z rozwagą nawijam kolejne kilometry na koła mojego żelaznego rumaka. Lubię podziwiać to co za miastem. Tuż za osadnikiem, gdzie kiedyś Kurówka wpływała drugim ujściem do Wisły. Bocian siedzący i witający mnie przy odnowionej kapliczce w Wólce Gołębskiej działa na mnie kojąco. Uśmierza pierwsze myśli krążące w głowie związane z pracą. Przywraca równowagę i stan kontemplacji. To tak sielski widok. Bociek ! Tak Polski. Jak ta brzoza co szeleści swoimi drobnymi liśćmi na wierze, ta wierzba pochylona nad strugą wody. czy stawkiem. Tak sielski jak pochyły płot drewniany zatopiony w wysokich nieskoszonych trawach i turzycach przepleciony chabrem i jaskrem. Tak polska wiejska cudowna rzeczywistość , zapach porannego lasu, wilgoć parujących łąk przywiślanych i odgłosy ptactwa domowego i koncertu ptactwa zatopionego w pobliskich drzewach , zawieszonych na nieboskłonie. Tego tak naszego skowronka, tej sójki, zięby, kopciuszka , czy tych wiślanych mew przekrzykujących się nawzajem. Obłok geniuszu Wólki zamkniętej w pierwsze promienie ciepłego i wystałego słońca wprawia mnie w stan głębokiego przeżycia . Jadę mimo to dalej. Pochylając się i temu boćkowi i temu kogutowi co tak dumnie zwiastuje ranek kolejny i kolejny. Tej kukułce co obkukała mnie wielokrotnie. Kapusta rzepak już zamknięty w strąkach. Tak niedawno niczym rzeka ,ba! Ocean złota rozlewał się za Gołębiem do Matyg. Topiąc wszystko na drodze. Dziś już spoważniał , dziś się nie żółci. Dziś już pracuje na jak najlepszy olej. Ale dziś to on ma mistyczną oprawę. Od Wisły bałwany parującej nocy przewalają się przez nasyp drogowy nadwiślanki. Ciepło – 10 Stopni. Bezkres żółci niedawno a dziś zieleni na polach rzepakowych pokryty całunem pary. Tak gęstej ,że zakrywa silnie już akcentujące swoją obecność słońce. Przebija się przez mgłę niezdarnie, ale w tej niezdarności jest piękno. Niczym pękata biała bańka rozświetla ten poranny spektakl. Nie kąsa gorącem czerwcowego pieca. Ten rok wyjątkowo łaskawy i w upały i susze. Przyroda odpoczywa po zeszłorocznych suszach i niekończących się upałach. Jestem na miejscu.Gaszę samochód. Moje 5 minut się zaczęło już dawno ale teraz przeżywam. 5 minut mojego bycia w byciu zaranka, czuciu w czuciu świtu. Skowronek wydaję z siebie niestrudzenie melodię tak dobrze znaną ,lecz tak bardzo potrzebną i właściwą.Pod nogami woje się oddech parującej ziemi, parującej trawy, buchający z pobliskich kałuż na tej polnej , lotniskowej niegdyś drodze. Brama z młodych drzew i krzewów zwiastuje rychłe zatopienie się w moim małym obrazie. Majestacie drzew tak nielicznych na polach rzepacznych. Polach przylegających w rybne jeziorka Borowiec czy Nury. Pola zaciągające swoim suknem bezkresu majaczące w dali wieże kościoła w Gołębiu.Pola chroniące w swoim byciu saren stada, dzików watahy, bażantów bez liku. W oddali kolejny tak polski bociek , tuż przy zjeździe do Borowiny. Uśmiecham się w sercu bo często gniazdo było puste i ta pustką zalewało moje zmysły i gasiło emocje i nadzieję na nowe życie w tym gnieździe. Zaciągam się tą parującą wilgocią.Wymieszany zapach przekwitłego rzepaku, świeżości poranka, zieloności traw i ziemistości ziemi raczy moje zmysy. Karmi gdzieś w głębi potrzeby. Buduje codzienną równowagę. Napełnia pozytywem, szczęściem i uczuciem wolności. Tej tu rannej , tej tu przy byłym lotnisku tak okrutnej jego historii. Pokłon dla historii mam tu zawsze. Przede mną droga wijąca się między oceany rzepacznych pól, niosąca kałuże odbijające coraz przejrzysty błękit nieba. Ginąca gdzieś w bieli mgieł wszelakich.Czuję majetat tego miejsca, czuję mocną więź emocjonalną, czuję się tu mały i maluczki. W oddali niczym strażnicy , drzewa tak nieliczne ,tak wymowne. Tak samotne, tak pogodzone z ich drzewnym losem. I po co tak człowiek goni, za czym? Spala się w swej codzienności ? Pytania w głowie się roją…Ale każde spojrzenie , każdy oddech , każdy ptasi trel zagłusza złe, wygania niedobre, odrzuca nerwowe. Zatopiony w rzepaku, mokry po pępek trzymając w garści naręcza rzepaku stoję…chłonę….rozpływam się ….

04 czerwca 2020   Dodaj komentarz
borowina   Lotniska świt ranek Gołąb rzepak  

Dewizy herbowe i heraldyczne

Zdjęcie - Wikipedia. "Pałac w Kozłówce, dewiza Zamoyskich "To mniey boli" 

 

 

Dewizy herbowe i heraldyczne nie stanowiły zasadniczej części herbu. Pojawiły się w XV wieku, a początek brały nieraz z bojowych haseł rycerskich. Powszechne stały się w heraldyce nowożytnej. W polskiej heraldyce stosunkowo rzadkie, liczniej zaczęły występować dopiero w XVIII i XIX wieku i to częściej u polskich rodów utytułowanych oraz przy herbach pochodzących z indygenatu. Dewizy umieszczano na wstęgach pod tarczami herbowymi. Treść wielu dewiz była pompatyczna i zawierała wzniosłe sentencje.

 

• Czartoryskich – „Bądź co bądź” oraz "Le jour viendra" /Przyjdzie dzień/

• Lubomirskich "Nil conscire sibi"/ Niczego nie poznawać dla siebie/ oraz "Patriam versus" /W stronę ojczyzny/

• Sapiechów – „ Crux mihi certa salus” / Krzyż moim pewnym ocaleniem/

• Krasińskich – „ Vaillance ad honorem” / Wszystko z honorem/

• Ostrowskich – „ Dei servus sim” / Sługą Boga jestem /

• Zamoyskich – „To mniey boli”

• Wielopolskich – „ Nunguam retrorsum” / Nigdy nie cofnę się wstecz?

• Radziwiłłów – „ Bóg nami rządzi”

• Tarnowskich „ Tendit ad ardua viritus” / Cnota zmierza ku pokonaniu trudności/

• Potockich - „ Scutum opponebat acuto” / Tarczy przeciwstawię tarczę/ oraz „Ad pietatem proni” / Gotowi do pobożności/

• Sanguszków – „Z przekonania”

 

Zacytowane z artykułu : Jerzy Hall – „ Herb znamię czasu cz.3”

 

 

01 czerwca 2020   Komentarze (1)
historia   ciekawostki  
< 1 2 ... 13 14 15 16 17 ... 40 41 >
Izkpaw | Blogi