Kołobrzeg ....litografia - 1901 rok , ujście...
Źródło alamy.com
Źródło alamy.com
Bochotnica - ulica Zamłynie.
Międzywojnie. Lubelskie. Powiat Puławski.
Przeludniona i biedna wieś, często nie mogąca sama siebie wyżywić. Czasy kryzysu gospodarczego na wsi były bardzo odczuwalne. Najwięcej w międzywojniu na wsi było grup gospodarstw karłowatych od 2 do 5 ha – stanowiły 42,5 % ogółu. Przytaczając choćby cenę kilku niezbędników na wsi i nie tylko można uzmysłowić sobie eskalację kryzysu jaka w latach 30-tych dotknęła polską wieś:
Wartość wyrobów przemysłowych w kg żyta
Co 1928/1929 r 1933/34 r
Pług 130 276
Cukier 10 kg 47 111
Nafta 10 kg 18 42
„Chłop małorolny z powiatu puławskiego tak oto opisał wyżywienie w swej rodzinie: ,,Mięso i masło to tylko na święta wielkanocne bywa gościem w moim domu, jako że to tradycja taka. Kur, kogutów i jaj nie jadamy nigdy , gdyż trzeba sprzedawać na sól naftę, zapałki itp. Jeżeli czasy się nie poprawia to i spożycie produktów własnych będę musiał ograniczyć, by je można było sprzedać i uzyska gotówkę. Ach jeszcze o cukrze zapomniałem to tez gość świąteczny w naszym domu dwa razy w roku.: w Boże Narodzenie i Wielkanoc. I ten oto zbawienny cukier stał się niedostępny dla mnie, moje dzieci nędzne, blade, już podskakują do góry z radości ze święta się zbliżają ze będzie herbata i kawa z cukrem. Z bólem serca i zaciśniętymi zębami patrzę na te obłudne reklamy--- >>cukier krzepi<<.
Biedę w życiu ówczesnej wsi widać było nie tylko po wychudłych sylwetkach spracowanych mężczyzn kobiet i dzieci lecz także po ubraniach dzieci. Wspomniany już chłop małorolny z powiatu puławskiego , ojciec trojga dzieci, był o tyle w lepszej sytuacji od przeciętnego małorolnego ze uprawiał kowalstwo miał wiec możliwości do dodatkowego zarobku ,, ubranie dla całej rodziny----pisał--- „nie wliczając bielizny , wszystko musze kupić, gdyż za mało mam ziemi abym mógł siać len i konopie. Obuwie tez kupuje. Zarówno ubranie jak i obuwie wykorzystuje się do ostatnich granic, stosując jak największą oszczędność a to przez latanie wytartych dziur do ostatnich możliwości, nie raz te sama . latem jak tylko ziemie nieco ogrzeje, żona i dzieci chodzą boso do późnej jesieni”
Kobieta z chrustem. Zdjęcie Internet.
Tuż po wojnie drugiej światowej wcalne nie było łatwiej na wsi. Przykładem niech będą kobiety w Bochotnicy.
Kobiety w Bochotnicy ( u ujścia Bystrej do Wisły) w czasach powojennych czy nawet lat 60 -tych ciężko pracowały nie tylko w gospodarstwie ,domu. Naginały krzyża przy pracach żniwnych czy wykopkach często na polach oddalonych nawet kilka km od domostwa. Dodatkową, ciężką pracą kobiet, które udawały się na południowy odpoczynek, bądź wracały po południowych pracach w polu było dźwiganie zojdy [*] wypiekanych na polach chwastów dla dojnej krowy – tzw. „zakład”. Wierząc przekazom ludowym krowy nie chciały dawać mleka póki nie dostały owego smakołyku. Zanim trafił na bydlęcy talerz owy smakołyk został on płukany w Bystrej.
Cytując pana Piwowarka „ Widok kobiet dźwigających w porze wiosenno-letniej ciężkie toboły na zgarbionych siłą rzeczy plecach było pejzażem nie tyle barwnym, co okrutnym , stanowiący o miejscu, roli i zadaniach kobiety do końca lat sześćdziesiątych XX wieku.”
Pamiętajmy ,że kobiety wychowywały dzieci swoją bezgraniczną miłością zabierając je na pola , dźwigając je na ramionach nawet 3 i więcej kilometrów. Wykonywały z konopnej płachty umocowanej między drzewami czy wbitymi palikami kołyskę i szły do żęcia sierpem czy kopania ziemniaków.
Czasy się zmieniły przez te bez mała 60 lat, ale czy aż tak mocno ? i wszędzie ?
Wielki szacunek pokłon dla Pań!
* - idąc za „Kieleckie- Słowniczek Gwarowy” - Stanisława Cygana - zajda - brzemię, tobół, tłumok, zawiniątko, ciężar, noszony na plecach’
na podstawie : Jan Jachymek „ Oblicze Sołeczno-Polityczne Wsi Lubelskiej 1930-1939”; " E.Piwowarek " Rody Bochotnickie Obrzędy-obyczaje-tradycje XX wieku"
Zdjęcie poglądowe - E.Piwowarek " Bochotnica w obiektywie - przyczynek do refleksji"
Kolejnym trudny temat. Po zamiatanej pod dywan bezdomności, bardzo trudny temat targania się na własne życie. O nim też niewiele się mówi...
800 000 ludzi na świecie co roku popełnia samobójstwo, 50 000 osób w EU a 5 000 ludzi w Polsce. Dane szokują, lecz trwogę budzi tendencja rosnąca....
Według zgłoszonych, czyli oficjalnych danych w 2016 roku osób chcących pozbawić się życia było prawie 10 000. Ile było tych , gdzie nie udało się zarejestrować ? Pewnie spory odsetek. Ta liczba to małe miasteczko jak chociażby Ryki. To olbrzymia ilość ludzi nie widząca już dalszego sensu istnienia. Nie widząca już światełka w tunelu. Gdzie być może zawiodły wszystkie możliwe formy terapii i wiary. Czy aby na pewno? Czy Ci ludzie szukali pomocy? Dzwonili pod numer zaufania, zwierzyli się koledze koleżance, ojcu, matce, rodzinie? Swojej dziewczynie czy chłopakowi? Domyślam się, że nie. Wybitnie delikatny trudny temat, którego w żadne statystyki objąć się nie da. Warto jednak pochylić się choć ciut nad tym światem co nas otacza, nad morzem ludzi w których ledwo co pływają jeszcze ci desperacji. W tymże roku 2016 więcej ludzi zginęło śmiercią samobójczą niż w wypadkach samochodowych. Przerażająca to informacja budząca u mnie emocje, wielkie emocje. Z tej liczby bez mała 10 tysięcy osób targających się na życie zginęło 5405 osób. Kolejne liczby ,które nie pozwalają przejść obok nich obojętnie….Z tej liczby to mężczyźni żegnali się z tym łez padołem w ilości 4638 ( 86% !!!!) co jest przygniatającą większością…. Setki wniosków można byłoby już wysnuć. Ponad 56 % samobójstw popełniono w mieście…..i znów daje do myślenia, zmusza do pochylenia się nad tym delikatnym tematem …..
Jak ten trudny temat przedstawia się w EU? dane z 2017.
Najwyższy wskaźnik samobójstw na Litwie.Jednak porównując dane kraje pod względem liczby samobójstw, ale uwzględniając wielkość i strukturę populacji, najwyższy wskaźnik samobójstw był na Litwie, najniższy na Cyprze i w Turcji. Z 26 samobójstwami na 100 tys. mieszkańców Litwa odnotowała zdecydowanie najwyższy wskaźnik samobójstw wśród państw członkowskich UE. Kolejne miejsca zajęły: Słowenia (20), Łotwa i Węgry (po 18 i 17). Polska z 12 samobójstwami rocznie na 100 tys. mieszkańców w połowie tego przykrego rankingu.Najniższe wskaźniki samobójstw odnotowano na w Turcji i Cyprze (4 samobójstwa na 100 tys. mieszkańców), Grecji, Malcie (5), Włoszech (6).
A powody ?
Pomijając te wynikające wprost z chorób psychicznych, fizycznych ,kalectwa co stanowi około 56 % wszystkich „powodów” to następne wynikają wprost z braku silnej wiary w siebie, ze swojej niemocy czy nie w porę zgłoszenie się czy co gorsza nie udzielenie tym osobom pomocy na czas. Dlatego tak często o tym mówię , o uśmiechu, o dobrym słowie, o nie ocenianiu, o altruizmie i empatii do ludzi. To tak ważne , bo aż 12,5% przyczyn leży w nieporozumieniach np. rodzinnych czy aż 12% w niepowodzeniach miłosnych.
Kto ?
Okazuje się, że najwięcej prób samobójczych około 39% to żonaci i mężatki. Panny i kawalerowie to 10 procent mniejszy odsetek. Przeraża to ,że w zakładanych rodzinach , gdzie bardzo często pojawiają się dzieci dochodzi do największej eskalacji problemów z którymi już nie jesteśmy w stanie sobie poradzić. Nie zaznając pomocy znikąd, gdzie w porę nie zostaniemy przez rodzinę przyjaciół zaobserwowani targamy się na życie zastawiając ten świat.
Przedział wiekowy ?
Najwięcej prób samobójczych zakończonych zgonem to przedział wiekowy 30 -49 lat prawie 38% ogółu. I ten przedział i ta informacja o żonatych i mężatkach daje zatrważający obraz, że ludzie stabilni i stateczni by się mogło wydawać, mający zapewne dzieci jak i domy i jakiś majątek porywają się na siebie. Wcale nie lepiej jest u młodych ludzi w przedziale wiekowym 25-29 lat to ponad 33 % !!!!!!
Przerażające dane, za którymi stoi bezsilny człowiek odarty do cna z wiary w siebie, wiary o lepsze jutro , z wiary do ludzi. Podejmujący najtrudniejszą decyzję o swoim jednokrotnym życiu na tym świecie. Pozostawiając po sobie nie tylko żal i pustkę ale i być może zapłakane rodziny czy nieopłacony kredyt….
Dlatego miejmy ile możemy dać dobrej energii , dobrego słowa czy uśmiechu dla innych .To może dzięki nam , ktoś odłoży te najgorsze myśli do najciemniejszego zakątka swojego umysłu….
Na postawie GUS . Raport z dnia 8.9.2017 rok. Zdjęcie internet.
Tak wyglądał trakt łączący Bochotnicę ze Skowieszynkiem. Chwilę wcześniej , przed pracami drogowymi w 1976 roku był tu najpiękniejszy lub przynajmniej cudowny wąwóz o nazwie „Dół”. Po jego zniszczeniu ,zrównaniu w drugiej połowie lat 70 -tych XX wieku zostały jedynie genialnie w pięknie odnogi. Wąwóz „ Maćkowy”, „Pułankowy” i „Ćwirtniowy”. Obwodnicy Kazimierza podjęło się Lubartowskie Predsiębiorstwo Robót Drogowo-Mostowych zmieniając na zawsze unikalny krajobraz lecz zarazem odciążając drogowo Kazimierz w kierunku Opola Lubelskiego. W czasie tych prac zginęły 4 osoby. Jedna spłonęła w „chatce puchatce”. 3 kolejne wg miejscowego stróża tej inwestycji ( osobiście się dowiedziałem od niego) została zasypana tonami ziemi lessowej z wąwozu Wg stróża chcieli dorobić , bądź wykonać 150% normy i na nienadzorowanej ( zapewne w niedzielę lub w nocy) zostali pochłonięci przez wąwozową ziemię. Droga okazała się niezbędna i w XXI wieku jawi się jako bardzo trafna decyzja . Patrząc na zatłoczony Kazimierz wiosną, latem, jesienią....
Droga obkupiona śmiercią robotników już wymaga remontu. Nie dość ,że jest już „połatana” to mam wrażenie ,że te wiraże i zakręty jak i spad od strony Opola nie są do końca właściwe.
Chętnych do eskapadę zachęcam do przemierzenia w bliskości drogi odwodnień .Potężne żelbetonowe przepusty o średnicy 2 m , betonowe rowy robią niesamowite wrażenie i to w sercu wąwozów.......
Co ciekawe , z FB przytaczam wypowiedzi osób ,które chętnie podzieliły się informacjami
Hanna M. pisze "Na początku obwodnicy w Bochotnicy moi dziadkowie mieli pole . Sasiadowalo z zabudowaniami rodzin Skoczów i Araucz. To miejsce nosi nazwę Czarne Staja. Może dlatego, że zbiegalo się tam kilka dróg, w tym ta, z której powstała obwodnica"
Grzegorz S. pisze "W swoim czasie trafiłem na wersję, że miały tam być budowane jakieś wiadukty czy estakady i właśnie przy ich budowie zginęli robotnicy.Droga miała pełnić funkcję głównej drogi Warszawa-Kraków (która prowadziła 801-ką). Ale po wypadku prace przerwano a gdy do nich wrócono już nie miały takiego znaczenia, bo rolę głównej trasy do Krakowa pełniła już droga przez Radom.Z tamtego czasu pochodziła też makieta Puław z węzłem drogowym przy starym moście.Niestety, wiele lat szukałem ponownie źródła tej informacji. Bezskutecznie. Został tylko strzęp w mojej pamięci."
Na podstawie : „Bochotnica w obiektywie” Edward Piwowarek.
Dziś podnosimy świadomość --Światowego Dnia FAS - o kolejnej trudnej społecznie kwestii. Wpływu alkoholu na płód podczas ciąży.
„Światowy Dzień FAS (ang. World FAS Day), Dzień Świadomości FASD (ang. FASD Awareness Day) – święto obchodzone na świecie corocznie 9 września, mające na celu uświadomienie przyszłym matkom skutków picia alkoholu w czasie ciąży, jego wpływ na rozwój płodu, a w przyszłości – na możliwy, nieprawidłowy rozwój dziecka. Dzień ten ma również na celu zwrócenie uwagi społeczeństwa na występowanie problemu w skali światowej.
Alkoholowy zespół płodowy (ang. fetal alcohol syndrome – FAS)
Szacuje się, że na świecie około 10% kobiet będących w ciąży spożywa napoje alkoholowe, tym samym rocznie rodzi się około 119 000 dzieci z FAS . W Europie FASD dotyczy około 1% wszystkich żywych urodzeń. Tylko w kilku krajach europejskich przeprowadzono badania populacyjne w zakresie rozpowszechnienia FASD. W Chorwacji oszacowano, że FAS występuje wśród dzieci w wieku szkolnym w miastach w liczbie 40 przypadków na 1000, a w populacji wiejskiej w liczbie 67 przypadków na 1000. We Włoszech powszechność występowania FAS oszacowano na 4–12 przypadków na 1000, a pFAS — na 18–46 przypadków na 1000 . Zgodnie z wynikami badania populacyjnego przeprowadzonego w Polsce FASD występuje nie rzadziej niż u 20 na 1000 dzieci w wieku 7–9 lat,w tym pełnoobjawowy FAS u 4 na 1000, natomiast występowanie pFAS, podobnie jak ARND, szacuje się na 8 przypadków na 1000 . W Stanach Zjednoczonych FAS jest diagnozowany z częstością 0,5–2,0 na 1000 żywych urodzeń [15–17]. Biorąc pod uwagę wszystkie schorzenia FASD, częstość diagnozy wzrasta do 10 na 1000 żywych urodzeń, to jest 1% . W badaniu przesiewowym przeprowadzonym w USA wśród uczniów klas pierwszych częstość występowania FAS oceniono na 6–9 na 1000, pFAS — 11–17 na 1000, a FASD —24–48 na 1000 . Podobne wyniki przedstawiono w metaanalizie opublikowanej w 2016 roku , z której wynika, że częstość rozpoznawania FAS wzrasta wraz z rozpowszechnieniem konsumpcji alkoholu podczas ciąży. Dane z USA wskazują, że w populacji ogólnej przy rozpowszechnieniu spożywania alkoholu nieco ponad 10% FAS diagnozuje się w około 0,2% przypadków [16 -20], w wyselekcjonowanych populacjach o większym spożyciu alkoholu częstość rozpoznawania wzrasta od 1 do 4,7% . W Polsce ok. 900 ofiar dotkniętych FAS rocznie.
W Polsce alkohol regularnie spożywa (tzn. przynajmniej raz w miesiącu) 54% kobiet, przy czym częściej piją kobiety w wieku rozrodczym niż starsze . Prawdopodobieństwo, że kobiety regularnie spożywające alkohol będą to robić nadal, aż do momentu, w którym się zorientują, że są w ciąży jest bardzo duże . Według badań Wojtyły i wsp. 15% kobiet przyznaje, że piły alkohol w czasie ciąży. Wśród pacjentek leczących się z powodu bezpłodności 21% spożywa alkohol w trakcie terapii. Aktywne seksualnie kobiety w wieku 15–44 lata, niezależnie od tego, jakie mają plany co do zajścia w ciążę (planują ją „jak najszybciej” lub nie mają takich planów), piją alkohol tak samo często. Powyższe dane wskazują, że jest to szczególnie istotny i dotychczas nierozwiązany problem społeczny, którego wpływ na stan zdrowia polskiej populacji może być wyjątkowo niekorzystny.
W zależności od faz rozwoju płodu , działanie alkoholu wywiera niekorzystny/ destrukcyjny wpływ :
I trymestr ciąży, alkohol uszkadza mózg, prawidłowy rozwój i migrację komórek, może dojść do deformacji twarzy, uszkodzenia organów jak serce, wątroba, a nawet poronienia. Przez pierwsze dwa tygodnie od zapłodnienia, efektem działania czynnika teratogennego może być jedynie obumarcie zarodka. Okres od drugiego do dziesiątego tygodnia uważany jest za najbardziej niebezpieczny. Okres największej wrażliwości na uszkodzenia rozwoju serca ok. 3,5 – 6,5 tygodnia, ramion ok. 4-6 tyg., oczu ok. 4-8 tyg., nosa ok. 4-7 tyg., zębów ok. 7-8 tyg., podniebienia twarde i zew. narządy płciowe ok. 7-12 tyg., uszu ok. 5-12 tyg., OUN ok. 3-16 tyg.
II trymestr ciąży, alkohol zagraża poronieniem, osłabia rozwój mózgu, uszkodzone mogą zostać komórki mięśni, skóry, gruczołów, kości.
III trymestr ciąży, alkohol może prowadzić do opóźnienia przyrostu wagi, przedwczesnego porodu, negatywnie wpływa na rozwój zdolności poznawczych, koncentracji uwagi, myślenia przyczynowo-skutkowego.
Wpływ alkoholu na rozwój mózgu :
Potrzeba większej ilości alkoholu aby spowodować fizyczne deformacje, natomiast aby uszkodzić mózg wystarczy niewielka ilość alkoholu. Rozwija się on przez całą ciążę i jest bardzo wrażliwy na uszkodzenia.
Zaburzenia odruchów pierwotnych :
U dzieci z syndromem alkoholowym można wykazać odruchy pierwotne, które powinny samoczynnie wygasnąć. Szczególnie narażone są na trudności z raczkowaniem, siadaniem, chodzeniem, percepcją, mówieniem, rozpoznawaniem mowy, nabywaniem umiejętności społecznych.
Alkohol działa bardziej toksycznie na organizm kobiety niż mężczyzny. Kobieta o masie ciała tej samej co mężczyzna, po wypiciu tej samej porcji alkoholu otrzyma go o 40% więcej.”
Na podstawie :
Ginekologia i Perinatologia Praktyczna 2017, tom 2, nr 4 – praca zbiorowa, podstawowe dane – Wikipedia.
Dramat czy może nowe życie?
Skomplikowane i trudne społecznie tematy oddalamy od siebie, a jak jeszcze jest to problematyczne bo dochodzi odpowiedzialność za osoby często nieukształtowane czy niesprawne tym bardziej wolimy się nie angażować. Musimy mówić o każdym aspekcie społecznym naszej egzystencji , życia w społeczności, życia w pracy, domu ,szkole , bloku , domu.
Rodzina zastępcza. Rodzinny Dom Dziecka
Kojarzy nam się głównie z serialem emitowanym w telewizji przez 10 lat. Od 1999 do 2009. Każdy mógł wtedy przez 329 odcinków obejrzeć perypetie rodziny , rodziny serialowej – zastępczej. Czy coś więcej kojarzy się nam to mające szalenie ogromny ciężar i wagę?
Przywołując definicję ze strony GUS
Rodzina zastępcza -„Forma rodzinnej pieczy zastępczej, która zapewnia dziecku całodobową opiekę i wychowanie, w której może przebywać w tym samym czasie nie więcej niż 3 dzieci lub osób, które osiągnęły pełnoletność przebywając w pieczy zastępczej. Rodzina zastępcza zaspokaja niezbędne potrzeby dziecka, w szczególności: emocjonalne, rozwojowe, zdrowotne, bytowe, społeczne i religijne; zapewnia kształcenie, wyrównanie braków rozwojowych i szkolnych; zapewnia dostęp do przysługujących świadczeń zdrowotnych; zapewnia rozwój uzdolnień i zainteresowań; umożliwia kontakt z rodzicami i innymi bliskimi, chyba że sąd postanowi inaczej”
Rodzinny dom dziecka
„Forma rodzinnej pieczy zastępczej, która zapewnia dziecku całodobową opiekę i wychowanie, w której w tym samym czasie, może przebywać łącznie nie więcej niż 8 dzieci oraz osób, które osiągnęły pełnoletność przebywając w pieczy zastępczej”.
Trudny temat , bo chodzi o dzieci, o ich życie, rozwój. Chodzi o ich kształtowanie, o wychowanie czy w końcu o szczęśliwą młodość…radość z dzieciństwa. W mediach o tym cisza. Zamiecione pod dywan dzieciństwo tych małych i starszych zuchów niewinnych przecież ,że matka ich nie pokochała matczyną miłością, że musieli rodzice biologiczni oddać z różnych powodów, że ojciec bywał w domu a jak bywał to zamiast bawić …pił i bił…Niekiedy tragedia , nagłe załamanie się świata śmiercią rodziców, niekiedy brak możliwości zapewnienia minimum biologicznej egzystencji jest przyczyną ,że dziecko ląduje w rodzinie zastępczej, czy rodzinnym domu dziecka. Często bo ponad 30 procent rodzina biologiczna uporawszy się z problemami na powrót zabiera swoje dzieci z zastępczej rodziny. Często poprawiając byt i warunki bytowe ,ale także zmieniając się całkowicie- to cieszy. Jak w Polsce wygląda piecza zastępcza , jak wygląda w województwie Lubelskim postaram się przybliżyć. Przytoczę dwa roczniki i to bliskie czasowo . Rok 2017 i rok 2019. Tu uwaga to tylko suche statystyczne dane. Z nich można już zbudować sobie pewien obraz. Pamiętajmy ,że za każdym dzieckiem cień tragedii… Niesamowite jest to ,że są rodziny zastępcze ( spełniające wymagania) które niosą z serca pomoc… cytując dane z GUS poniżej:”
Rok 2017 – 55 761 - dzieci pozbawione całkowicie lub częściowo opieki ze strony rodziny naturalnej.
Globalnie w całym kraju
Na koniec 2017 r. w ramach rodzinnej pieczy zastępczej funkcjonowało 37201 rodzin zastępczych oraz 571 rodzinnych domów dziecka, które zapewniały opiekę 55761 dzieciom pozbawionym całkowicie lub częściowo opieki rodziny naturalnej. Wśród rodzin zastępczych rodziny spokrewnione stanowiły 64,3% ogólnej ich liczby, rodziny niezawodowe – 30,1% i rodziny zawodowe – 5,6%.Funkcję rodziny zastępczej pełniło 20598 małżeństw i 16603 osoby samotne. Najwięcej wychowanków rodzin zastępczych było w woj. Dolnośląskim.
Województwo Lubelskie
Rodziny Zastępcze - 1681 wychowanków - 2365. Rodzinne domy dziecka -15 - wychowanków 109.
Rodzinna piecza zastępcza W dniu 31 grudnia 2017 r. na terenie województwa lubelskiego funkcjonowało 1681 rodzin zastępczych i 15 rodzinnych domów dziecka. Placówki tego typu stanowiły 4,5% wszystkich tego typu placówek w Polsce. Według stanu w dniu 31 grudnia 2017 r. na terenie województwa lubelskiego działały 83 placówki instytucjonalnej pieczy zastępczej, które dysponowały 1,3 tys. miejsc.
Rok 2019 – 72 100 - dzieci pozbawione całkowicie lub częściowo opieki ze strony rodziny naturalnej.
Globalnie w całym kraju
Na koniec 2019 r. w pieczy zastępczej przebywało 72,1 tys. dzieci pozbawionych całkowicie lub częściowo opieki rodziny naturalnej, w tym 55,4 tys. w pieczy rodzinnej oraz 16,7 tys. w pieczy instytucjonalnej. W ramach rodzinnej pieczy zastępczej funkcjonowało 36 006 rodzin zastępczych oraz 666 rodzinnych domów dziecka. Funkcję rodziny zastępczej pełniło 19 605 małżeństw i 16 401 samotnych osób. Najwięcej wychowanków rodzin zastępczych było w woj. Dolnośląskim.
Województwo Lubelskie
W 2019 r. w województwie lubelskim w ramach rodzinnej pieczy zastępczej funkcjonowało 1695 rodzin zastępczych oraz 21 rodzinnych domów dziecka. Według stanu w dniu 31 grudnia 2019 r. na terenie województwa lubelskiego działało 79 placówek instytucjonalnej pieczy zastępczej, a ich liczba w porównaniu z 2018 r. zmniejszyła sie o 2,5%. Placówki tego typu dysponowały 1,1 tys. miejsc i w porównaniu z 2018 r. było ich mniej o 6,2%.
Widać gołym okiem, że przez 2 lata w nowej sytuacji życia znalazło się już prawie 20 tys dzieci więcej. Zostawiam to do przemyśleń, nie mówiąc o systematycznym spadku dzietności zawieszonym w 2019 roku na ponad 370 tysięcy urodzeń. Historycznie bliski największy wyż demograficzny zaczął się w latach 70-tych XX wieku, a swoją kulminację osiągnął w 1983 roku - 723 600 urodzeń ( dane WIKIPEDIA). Mimo zastraszających danych o starzejącym się społeczeństwie coraz więcej dzieci trafia do rodzin zastępczych czy rodzinnych domów dziecka, placówek opiekuńczych. Świadczenia zasiłków choćby 500 plus nie poprawiły ani dzietności, ani statusu dzieci. Pisałem kiedyś o tym ,że wzrosła ilość dzieci w ubóstwie czy nawet skrajnym ubóstwie ( 2017-2018).
Jak już jesteśmy przy pieniądzach to warto dwa słowa o nich. Świadczenia wynikające z ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej.
Rodzinie zastępczej oraz prowadzącemu rodzinny dom dziecka, na każde umieszczone dziecko, przysługują następujące świadczenia:
a) świadczenie na pokrycie kosztów utrzymania dziecka umieszczonego w rodzinie zastępczej lub rodzinnym domu dziecka – nie niższe niż kwota:
- 694 zł miesięcznie – w rodzinie zastępczej spokrewnionej,
- 1052 zł miesięcznie – w rodzinie zastępczej niezawodowej, zawodowej lub rodzinnym domu dziecka.
b) dodatek na dziecko legitymujące się orzeczeniem o niepełnosprawności lub orzeczeniem o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności – nie niższy niż kwota 211 zł miesięcznie na pokrycie zwiększonych kosztów utrzymania tego dziecka.
c) dodatek wychowawczy, przyznany do świadczenia o którym mowa w pkt 1 lit. a, przysługuje na każde umieszczone dziecko w wieku do ukończenia 18. roku życia – w wysokości 500 zł miesięcznie,
d) Wynagrodzenie dla zawodowych rodzin zastępczych oraz osób prowadzących rodzinne domy dziecka.
Tyle wnika z ustawy. Często także miasta przyłączają się do wsparcia pieczy zastępczej. Tu możemy wymienić choćby Kielce .
Być może ktoś zada pytanie czy świadczenie 500 plus należy się także takiej rodzinie zastępczej. Wg artykułu opublikowanego w Gazecie Prawnej w sierpniu tego roku czytamy :
„Tymczasowa rodzina zastępcza też z dodatkiem 500+ - Powierzenie przez sąd bieżącej opieki nad dzieckiem pozwala uznać, że taka osoba tymczasowo pełni funkcję rodziny zastępczej i w związku z tym ma prawo do świadczeń na jego utrzymanie, w tym do dodatku wychowawczego.Tak wynika z wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA) w Gliwicach, który rozpatrywał skargę w sprawie dodatku wychowawczego, będącego odpowiednikiem 500+ dla dzieci umieszczonych w pieczy zastępczej. Wniosek o jego przyznanie złożyła kobieta, której sąd rejonowy we wrześniu 2019 r. powierzył w trybie zarządzenia tymczasowego bieżącą pieczę nad dzieckiem – do czasu prawomocnego zakończenia sprawy o ustanowieniu jej rodziną zastępczą"
Także gminy i samorządu dofinansowywaną działalność i domów i rodzin zastępczych. W przywołanej Gazecie Prawnej możemy przeczytać: „W ubiegłym roku gminy dopłaciły powiatom 275 mln zł do utrzymania dzieci w rodzinach zastępczych oraz w placówkach opiekuńczo-wychowawczych. Ich udział w całkowitych wydatkach na opiekę zastępczą wzrósł z 14 proc. do 16 proc.Oraz W 2018 r. realizacja ustawy z 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1111 ze zm.) kosztowała 3,05 mld zł, co oznacza wzrost o 7,1 proc. w porównaniu z 2017 r. Z tej kwoty 1,43 mld zł zostało przeznaczone na rodzinne formy pieczy zastępczej, 1,33 mld zł na instytucjonalną opiekę, a pozostałe 0,27 mln zł na inne ustawowe zadania, w tym m.in. na świetlice środowiskowe oraz zatrudnienie asystentów rodziny”
W walce z kryzysem Covid także i rząd wspiera działalność rodzinnych domów dziecka i rodzin zastępczych. Na łamach Gazety Prawnej znajdziemy informację o tym :
„130 mln zł w ramach projektu "Wsparcie dzieci umieszczonych w pieczy zastępczej w okresie epidemii COVID-19" trafi w najbliższym czasie do samorządów - przypomina w poniedziałek MRPiPS. Pieniądze te przeznaczone będą m.in. na zakup komputerów i niezbędnego oprogramowania”.
Cieszyć się trzeba ,że płynie pomoc i z samorządów i z państwa.Na koniec piękna wiadomość jaką zdołałem dziś przeczytać !!
„W Łodzi zlikwidowano dom dziecka ( Dom Dziecka nr 8), którego 25 podopiecznych trafiło do rodzin biologicznych bądź zastępczych spokrewnionych i zawodowych. To pierwszy znaczący krok w realizacji planu władz miasta, aby do 2021 roku zlikwidować większość miejsc w domach dziecka i zastąpić je rodzinami.”
Jeżeli chcielibyście się czegoś więcej dowiedzieć , BA! Macie może zamiar być taką rodziną zastępczą to proszę udać się ( czy zadzwonić najpierw) do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Puławach przy al. Królewskiej 3 w Puławach ( http://www.pcpr.pulawy.pl).
Na metę wpadamy razem....21 km za nami..i jest radość...
Prawie co dzień trzymam w dłoni i nic o nim nie wiem. Smakuje wybornie, niebiesko-zielone logo kefiru toczy się w mojej codzienności codziennej. Do chałki, do bułki , do pracy. W Gołębiu na połowicy drogi, sklep a w nim Onego specjały – lokalne ! Nasze ! Krasnowskawskie. Kefir czy maślanka z chałką czy dwoma dzielnymi bułkami dzielą mój żywot w pracy co dzień ..nno prawie co dzień. Taki nadmiar probiotyku ,czy żywych kultur bakterii wypełnia mój cały dzień dnia. Trzymam co dzień prawie...i nic o nim nie wiem. Dziś przy rannej kawie zatopionej w jajecznicy na kiełbasie 5:30 rano ,sobota ...budzą się moje myśli ,że żadnej lekcji nie odrobiłem, że nic nie wiem. A jadę!. Wpycham się swoją mordą w to miasto 20 tysięczne! Stare ! Jeszcze Jagiełły ! Boże jaki ze mnie ignorant. Próbuję złapać między łykiem kawy , widelcem jajecznicy , szczyptę historii tego miejsca ,gdzie Wieprz , nie za srogi, nie za szeroki, nie rozpasły jak w Skokach ,ale mój KOCHANY ! Zamek , XIV wiek, Boże, tyle w plecy, biję się z kawą, z jajecznicą..zostawiam je. Zatapiam się w minuty płynące historię tego miasta.... Gdzie i Żydów wypędzano królewskim nakazem, gdzie król Kazimierz Wielki w 1366 r. włącza księstwo chełmsko-bełzkie ze Szczekarzewem do Polski. W pobliżu starego grodziska wznosi murowany zamek. By otoczyć go fosą, kopie ogromny, głęboki staw, zwany przez ludność krasnym stawem. Gdzie karpie w herbie. Wstyd , nic nie wiem, znaczy coś na miarę niczego.
Nasi.....
Pakuję się wychodzę z domu do przygody chmielakowych zawodach biegowych na dystansie półkoronnym. Jak na królewskie miasto przystało. Rzucam okiem na kefir w lodówce ...jego historia spółdzielni mleczarskiej ..już wiem od 1913 roku. Ruszamy busem spod Sp11 ,gdzie moja córka szlify brała w podstawie. Uśmiechy, radość ,dawno nie widziane twarze, wszędzie jednak oczy niepewne. Prócz Grześka, Darka i Grześka. Oni wiedzą! wróć ! Oni wszędzie dadzą radę! Czy upał czy mróz! Reszta wyciszona, choć żart i radość to jednak bezchmurne niebo buduje w nas niepewność nas samych .Naszych tysięcy km przebiegniętych, setek komarów w wąwozach ugryzień, godzin na morderczych ćwiczeniach...a tu dalej niewierność. Niepewność siebie.. Ja w głowie założyłem sobie 5:40 ,dziś jadąc , mijając Ikea Lublin na 6:10 czy nawet 6:20. Gaszę swoje emocje, gaszę swoje aspirację, gaszę swoje ja. Gorąc wygra ze mną na 17 km ,polegnę i nikt nie nie pozbiera z tym moim 5:40. Agnieszka nagle zaburzyła mój wymiar mówiąc ,że razem od start do mety... dobrze ...może się uda ją ujarzmić ? Chora, antybiotyk..niewyspanie i ten stan matki będącej do dyspozycji dzieci 24/24 h... Jest ,stajemy , żółty bus nas gasi w nas nadzieje na rekordy Temperatura, wojsko, pakiety ,koszulki ...mamy czas. Są Bełżyce , Jaco, Żancia i Zbyszek! Lata moje nie widziane.
Radość i swawola na 2 km ;)
Pali serce i dusza, pali słońce. Wszystko naszykowane, balony są, Gepard nagrywa czasy. Jest czas dla siebie, dla poznania, dla rozejrzenia się wszędzie.Trawa mokra na stadionie,gdzieś szachownica...mocnym składem przyjechaliśmy..są i Iskry! I Wojtek Strażak genialny! Pot się leje po czole ,zaciągam skrzatowego bufa.Bufa MR Puławy. Strefa zielona, ludzi masa, Grzesiu i Darek życzy powodzenia ...nasi czempioni. Tacy bardzo nasi , ludzcy, normalni. Strzał ! Garnitur burmistrza Krasnegostawu piękny! Koniec wolnego,czas na nieznane ,nieznane z Agą ! Ona poniżej 1:50 półmaraton i ja, z nią? Moje 2:10 h max co mogłem kiedyś... Może dotrzymam kroku. Pracowałem długo, zrzuciłem sporo kg , walczyłem w wąwozach moocnooo., na płaskim, w lesie , na polach. Boże ile ja dawałem z siebie....A tu trasa na pohybel, w górę na asfalcie i lesie, gorąc 32 stopnie....Bach!. Mijamy z Agą stadion i Rynek. Zapadam w zadumę ! Tu góruje kościół św Ksawerego, Ratusz , Synagoga,Rynek...ależ historia...Oczami chłepcę ją. Ktoś z biegaczy mówi ..nic ciekawego nie było.. Gotuje się we mnie …......bardzo.......odpowiadam grzecznie ..on gaśnie. Wieprzem dalej, ależ on wąski tu . Kochany, piękny, mój. Tempo 5:37..nie wolno..Pali słońce ..potem korytem Żółkiewki. Łąki pokoszone, snopy a w sumie bele siana w rzeczce. My dalej swoje poniżej 5:40. Aga cicho biegnie, Gosia też. Prawie 5 km. Łyk wody nie łatwy bo pod górę. Miasto się kończy. Zaczynają garby. Piękne Lubelskie. Pokoszone zboża, zaorane Niwy i My .
17 km....ciepło....
Cicho między ciągnikami trzymamy tempo 5:40 ,w ciszy ,kilka słów. Gorąco. Aga skupiona. Ja szepcę ,że górka w lesie będzie.Namule. 7 km lasem. Są kryzysy,są wzięte żele , są i rekordy nasze .Już biegnę tylko z Agą momentami nawet 4:45. Las, wąwozy- to My.Czujemy się przez 7 km jak Bogowie! Gonimy bez zmęczenia do 15 km! Aga coś na 11-12 km sygnalizuje ,że gorzej jej. Mija . Trzymam ducha ,ona go łapie za pięty i dalej. Pijemy. Żel na 8 km później na 14 km promuje nas dalej i dalej. A dalej młyn ...zostawiamy piękne bukowo-świerkowe lasy , wiązem i grabem plecione. Asfalt i upał i kilka km do mety i My. Po górę, za młynem .Gusia słucha się mnie gorzej..krzyczę wolniej 5:13 ona ciśnie ...stabilizujemy tempo na 5:34 i dalej...pod górę...pod swoje możliwości. Mokry od wody, od potu ,ale nie czuję zmęczenia ...tylko ten upał. Mostek i piękny w koronie obelisk. Wojtek pstryka foto na 17 km. Uśmiechamy się. Czujemy razem ,że to już wygrane, że damy radę. Karetka zabiera młodego biegacza przed nami ...uczy to pokory... Dalej ..Krasystaw blacha..ostatnie 2 km. Są ludzie bijący brawa są wodopoje ,kurtyny...już wiem, że z zapasam mam swój rekord na Półmaratonie . Wiem, że Aga ma słaby czas ze mną ...smucę się tym ….Stadion …. krzyczy Grzesiek i Darek i Grzesiu dawajcie dawajcie ..chwytam dłoń Agi....2:04 h..........................
Pajęczy wydźwięk pokrył całą łąkę. Jego dzieła falują lekko na porannym wiaterku. Babie lato wcisnęło się w zamknięte coraz bardziej koszyczki marchwi, oplotły coraz bardziej dojrzałe łodygi szczawi wszelakich, rozpostarły się między żółtymi łebkami kocanek. Parujące zioła na tej łące wprawiają mnie w egzaltację wręcz. Parujące nocą i zroszonym rankiem zagonek łąki przy jeziorze Matygi kłębi się w moich zmysłach,smakach i zapachach wymiarów. Uderza mocno wrotyczowa nuta. Już wybrzmiały, już gotowy do zbiorów, już pręży się do tego iskającego ziemię słońca. Pachnie swoim mocnym i silnym ja! Ambrozyja żółtymi kuleczkami kwiecia swego faluje…i…faluje…widać dobrze mu tu… . Wtóruje mu skromniejszy tysiąclist – krwawnik pospolity. Mniejszy , biały w kwiecie równie pachnące , równie silnie przyciąga zmysły. Choć liść już ma zmęczony słońcem gorejącym to koszyczek tysięcy listków białych dumnie zadziera ku niebu. Rozcieram Go trochę w dłoniach …zaciągam…buch…bach…ach…Uzależniony jestem od jego swoistej swoistości. Achillea po łacinie – tak tak legendy mówią ,że właśnie Achilles leczył rany nim. Jeszcze niżej na łące kocanki piaskowa tak poszukiwane przez osoby z niewydolnością wątroby. Łodyżka skromna a na niej żółty bukiet kwiecia. Tu jej mnóstwo, tu jej wszystko pasuje. I te relikty Fortu IV i ta baza pojazdów szynowych i te pola już orane dzisiaj i ta obecność Wsi , starej wsi Borowej. W tym kłębiącym się oparami łąki kwietnej, zielnej zatapiam się w stan nirwany. Doznań zapachowych , doznań wzrokowych w każdym wymiarze pełen dzban. Uderza mnie , choć może delikatnie dotyka jakby zwracał na siebie uwagę wiesiołek.
Już zamknięty w swoich łupinkach mających w sobie mnóstwo dojrzewających czarnych nasionek. To z nich sławetny olej z wiesiołka się tłoczy. Sam on – przyjaciel kobiety pod każdym względem. Łodygi już ma suche, sztywne. Kończy swój żywot na ten rok. Cykl jego celebrowania życia dobiega końca. Tak, zamknął się w sobie , by pęknąć i rozsypać nasiona niedługo. Zostawić siebie dla siebie za rok. Punktualnie latem uderzyć swym pięknym rozłożystym kielichem żółtego kwiecia. Rdzewią się i szczawie niesamowicie, falują w tymi pajęczynami jak małe łódeczki z żaglem na bezkresie oceanów. Oceanu świtu Borowińskiego , tego niesamowitego, tak wyczekiwanego od dawna przeze mnie. Wstaję, przelatują mi przez palce nasiona wiesiołka. Przy mnie strażnik tych łąk. Generał , najwyższy, pręży się nad kwieciem wszelakim. W promieniach słońca góruje nad buchającymi kłębami geniuszu natury. Dziewanna. Już tylko nieliczne kwiatki w sumie już przekwitłe piszą jej niedawną majestatyczną piękność jej kwitnienia. Dziś już się zamyka na ten świat. Dziś już stoi na warcie, Przemijanie tu tak mocno już akcentowane. Burgundy, brązy, złoto niesie się na tym ziemskim padole. Tu oddając ostatni pokłon dojrzałemu latu , pochylając głowę nad nadchodzącą jesienią. Tą wczesną , ciepłą, tą buchającą kłębami parującej ziemi z rana, tej coraz to później wstałej i coraz szybciej się kładzącej. Mrowią mnie nogi od traw i turzyc tulących się do mnie….a może to ja się tulę do nich? Nie wiem….W oddali sejmiki bocianie i nie tylko bocianie….po rzepaku i zbożach nie ma śladu….tylko ściernisko i to już zaorane w większości …
Mój świat, moje królestwo , moja oaza….ładowanie akumulatorów o 6:30….moje 15 minut……
Jeden z magazynów - Kaniowskich Saperów w Puławach
Magazyny a nie schrony...te Kaniowskich Saperów...Puławskie
W całym kraju 15192 budowle ochronne wciąż drzemią pod fabrycznymi halami, urzędami i zwyczajnymi blokami. Tak zwane ukrycia, w których w razie wojennej pożogi mogłoby szukać schronienia 1,6 miliona ludzi, nie mają dziś prawdziwego gospodarza. Te dane podaje rp.pl. Szokujące nieprawdaż. Czas pokoju to najdoskonalszy czas życia na tym świecie. Ale to właśnie za jego czasu państwa i armie przygotowują się do ewentualnej wojny. Wiele miejsc jak te, nasze puławskie przy drodze na Żyrzyn magazyny„Kaniowczyków” każdy zna. Z pieskiem na dłuższy spacer, czy ze strony Puław, czy Rudy w krótki czas znajdzie i odwiedzi. Tam wiadomo, jak nikt nie pilnuje to marnieje. A tu kawał historii. Prawdopodobnie pozostały po 2 Pułku Saperów Kaniowskich. Same Puławy też mają swoją tajemnice. Choćby pod szkołą na Jaworowej, czy na Piaskowej – schrony piwniczne. Tak słyszałem. Cześć ich już nie ma a cześć dalej funkcjonuje. Przekonamy się o tym jak np. znajdzie się konkretny niewybuch, to policja czy wojsko kieruje albo na punkt zboru albo do schronów w mieście. O tych niemieckich co są w Końskowoli , Pożogu, Moszczance i Janowcu plus dalej, ale tej samej linii Annopol, Gościeradów pisałem we wpisie o bunkrze w Pożogu. Dziś zatrzymujemy się przy tych magazynach puławskich. Kompleks powstał na terenie teraźniejszego Nadleśnictwa Puławy pod koniec lat 30-tych XX wieku. Stanowił on magazyn amunicji Kaniowczyków. Tak bardzo ważnej dla Puław formacji wojskowej. O niej możemy przeczytać w kilku świetnych książkach historyka z Puław – pana Zbigniewa Kiełba. Tylko wzmiankuję, że został on sformowany 21 lipca 1921 roku w Dęblinie i na stałe przybył do Puław we wrześniu 1921 r. Las, gdzie wybudowano magazyny nosi lokalną nazwę „Las wojskowy”. Na terenie ogrodzonym znajdował się ceglany budynek Prochownią zwany. W latach 1921-1922 z powodu braku magazynu na amunicję przechowywano ją w fortach dęblińskich Cały czas kompleks był pilnowany przez warty wojskowe. Pan Kiełb wspomina, mając za sobą dobre kilkanaście lat dogłębnego studiowania „Kaniowczyków”, że do końca sierpnia 1939 r. wykonali (saperzy kaniowscy) we własnym zakresie, przez wyrąb wspomnianego lasu i wybudowanie - 14 magazynów żelbetowych – magazynów na materiały wybuchowe i środki zapalające oraz wykonanie solidnego ogrodzenia.
Jeden z magazynów - Kaniowskich Saperów w Puławach
Po II wojnie światowej budynek (prochownię) rozebrano a budulec przydał się okolicznym mieszkańcom. Przydały się także żelazne drzwi, które zapewne trafiły na złom lub zostały przysposobione do potrzeb mieszkańców. Zastanawiająca jest ilość tych magazynów , miejscowi mówią ,że jest ich około 20, Pan Mariusz Karolak przywołuje liczbę 15 , W internecie można spotkać liczbę 13.Duża rozbieżność. Są identyczne lub bardzo podobne do siebie. Na tą chwile puste, zawilgocone i zdewastowane przez ludzi w jakimś stopniu. Wejścia i wyjścia zarazem nie są dla wszystkich magazynów jedną stronę. Są różnie skierowane. Występują już coraz to bardziej zarastające i przejmowane przez las zagłębienia. Być może stanowiły miejsce pod nowe budowle tego typu. Wchodzi się wejściem wykonanym z żelbetonu lub betonu. Wąska klatka schodowa kręta, ciągnie się w dół. Ściany ich są ceglane. Na dnie różnie. Byłem w dwóch. Sporo gałęzi błota, puszek, jakieś szmaty. Obszar był ogrodzony ,możemy jeszcze spotkać relikty tych ogrodzeń w różnych częściach kumpelsku. Centralnym lub najbardziej okazałym miejscem była prochownia, co widać na skanie z Lidar. Stojąc teraz przy niej to nic innego jak pokryty ziemią i runem leśnym wały – relikty obrysowane w kwadrat. Cały teren jest zatopiony w las o bardzo ubogiej ściółce leśnej. Okopy, czy stanowiska ogniowe już coraz bardziej zatarte .Chyba przewaga grabów i wiązów jest tam. Natomiast coraz więcej samosiejek i młodych drzew skutecznie zaciera ogrom tego miejsca. Nie ma szans objąć jednym spojrzeniem. Ja biegałem od bunkra do bunkra , czy właściwiej od magazynu do magazynu. Większość schowana po części w nasypie ziemnym. Teren po wojnie został rozgrodzony i to co się mogło przydać okolicznym mieszkańcom – to się przydało.
Lidar i wycinek terenu - niebieski punkt to Ja ;)
Miejscowi nie znali przeznaczenia tych budowli, mówili i mówią na nie bunkry. Mocno zarośnięte dwie strzelnice już praktycznie zostały wchłonięte przez przyrodę, przez las. Czy coś wiem więcej? Chyba nie. Praktycznie od mieszkańców Puław wiem niewiele. Chyba militarnie też nie były jakimś ważnym miejscem bo mapa dla NDA z 1944 r ich nie nanosi. Były to składy dla potrzeb jednej jednostki w sile batalionu/ względnie pułku. Ktoś mógłby zwrócić uwagę na Główną Składnicę Uzbrojenia nr 2 w Stawach ,oddalonych o około 30 km od Puław. Przywołana składnica miała zaopatrywać więcej jednostek niż batalion czy pułk. Co ciekawe była dużo większa niż Główna Składnica Uzbrojenia nr 1, która była zlokalizowana w Warszawie.Te magazyny puławskie ze składnicą w Stawach nie porównuję - nie te proporcje. Ze względów na fakt magazynowania jest przywołana przeze mnie tylko.Ileż tu było polowych składów amunicji, gdzie i ślady i historii już o nich nie ma.
Ta w Stawach i o niech słów kilka :
Tu wiemy co w sobie posiadała . Przytaczam poniżej z grubsza : 100 000 karabinów polskich , 17 000 karabinów niemieckich , 80 000 karabinów francuskich, 500 pistoletów „Vis”, 1 500 CKM polskich, 3 000 RKM polskich, 2 000 LKM niemieckich, 150 armat kaliber 75 mm, 80 haubic 100 mm, 45 haubic 155 mm, 6 moździerzy 220 mm i dodatkowo 2 000 000 litrów benzyny lotniczej.” Prawda, że robi wrażenie?Co do wysadzenia składu w Stawach to zrobiła to 39 dywizja i ekipy saperskie kwatermistrzostwa OK II 14 września 1939 roku. Dokonały niszczenia głównego arsenału.
Zdjęcie zniszczonego arsenału w Stawach : tygodnikprzeglad.pl
Zaznaczony omawiany kompleks z ciekawymi miejscami do ekploracji. LIDAR
Zaznaczona strzelnica oraz magazyny. Widoczna wyśmienicie droga na Żyrzyn.
A jakie mogły te "schrony", te puławskie - magazyny i prochownia pomieścić amunicję? Magazyny raczej niewielką ( ich kubatura) – prochownia pewnie już więcej. Niestety brak danych, przynajmniej ja ich nie mam.
Co do ciekawostek tego terenu i magazynów to stały się się od 2014 roku miejscem chowania znajdziek - Geocaching i trwa do dziś. Idąc za Wikipedią to „ gra terenowa użytkowników odbiorników GPS, polegająca na poszukiwaniu tzw. skrytek uprzednio ukrytych przez innych uczestników zabawy. Ukrywane przeważnie w interesujących miejscach skrytki zawierają dziennik odwiedzin, do którego wpisują się kolejni znalazcy, a także drobne upominki na wymianę.”
Lasy Państwowe widząc jakieś zainteresowanie tym miejscem co chwile wtyka tablice Zakaz wchodzenia do lasu – nie podając przyczyny. Przeważnie blisko i w tym terenie magazynów z międzywojnia. Dlatego szanujmy spokój i las . Ja strasznie zabłądziłem ,szukając na GPS i biegając już nieistniejącymi ścieżkami. Niby blisko , kilka km od Niwy. Dużo łatwiej dostać się od drogi relacji Puławy – Żyrzyn.
„Opis dojazdu Jadąc z Puław w kierunku Żyrzyna należy minąć skrzyżowanie z reklamą Biowet (po lewej stronie) a następnie skręcić w pierwszą drogę leśną po prawej stronie. Następnie jedziemy drogą w las około 1km (może trochę więcej). Zespół schronów znajduje się po prawej stronie drogi (około 200m)” - taki czytelny opis jak trafić i właściwy odszukałem na stronie forum.odkrywca.pl.
Słyszałem także , że w tym lesie były gestapowskie bunkry. Blisko aktualnej strzelnicy, na przedłużeniu Kochanowskiego za torami wyprowadzano psy na łączkę ...i tam je trenowano. Miejsce także egzekucji młodych Żydów i nie tylko ( we wspomnieniach nieżyjących a zapisanych w teatrnn.pl). Trudny ten las...trudną ma historię i tą niedawną i odleglejszą. W którymś z magazynów znaleziono zwłoki ludzkie....
Altana obserwacyjna w Lesie Rudzkim.
Dane GPS magazynów (magazynów) : 51°25'58.2"N 22°00'35.9"E
Ja - totalna dezorientacja....
Źródło :
Opinie, uwagi merytoryczne - pan Zbigniew Kiełb (historyk).
"Ocalmy od zapomnienia Rudy... nasze miejsce na ziemi" -Halina Kopron, Izydor Wiejak
„ Ziemia Puławska we wrześniu 1939” - Miejskie Towarzystwo Krzewienia Kultury Fizycznej w Puławach. 1989r.Źródła Internetowe : gmina Gościeradów, forum.tradytor.pl, fortyfikacje.net, odkrywca.pl, eksploatorzy.com.pl Zdjęcie zniszczonego arsenału w Stawach : tygodnikprzeglad.pl, pozostałe autora.
łąki bonowskie
Zapach skoszonych bez liku ziół na łąkach zatopionych w porannej rosie snuje się po bezkresie byłych bonowskich rubieżach. Uderza w nozdrza szczaw leżący jak i pozostałe pokosy , krwawnik, mydlnica, driakiew, goździk kartuzek. Już podsuszone, ale jakże wonne, jakże budzące zmysły. Zardzewiało na łąkach, rdzą sianokosów niedawnych. Przeszywa te burgundy, beże zielona linia , rów , rzeczka. Żyjąca dzięki Bogu na nowo. Rabik. W tym bezkresie łąk Bonowa po części wykoszonych, po części czekających na koszenie jest i On. Pełen wody życia. Życia i w nim i wokół jego. Buchające zielonością trawy , turzyce , przeplatane białym kwieciem mydlnicy, żółcią budzącej się nawłoci. Słodyczą zapachu wiązówki błotnej i wyrazistym sadźca konopiastego.
Rzodkiew świrzepa już częściowo w strąkach zamknięta a częściowo się kwieci na blado żółty smak, wtóruje jej pięciornik mocniejszą nutą żółci wychwala swe istnienie. Nawłoć kanadyjska gdzieś w kępie siedzi , a tuż przy korycie niezabudka błotna i jej drobniutkie, malutkie błękitne kwiatuszki. Pochylam się nad przepustem, bochot wody mnie uspokaja i wdziera we mnie spokój , kojąco przelewająca się woda ocierająca liście żywokostu już przekwitłego, czy mięty wodnej tak pachnącej teraz , teraz …świtem buduje harmonię wymiarów moich.
autor
Dobry Boże ! jak mnie tu dawno nie było. Dziś rano ja i Ona, Matuszka Natura! Tylko nic na niebie nie śpiewa, cisza jakaś ,ale dziś nie wymowna. Sarny pod ścianą lasu i z lasu dochodzą śpiewy ptasie. Snują się po tych rdzawych łąkach bonowskich. Ciągną się i przenikają mnie całego. Chłonę, tak bardzo potrzeba nam takiego miejsca. Słońce coraz bardziej ogrzewa twarz , serce i duszę. Czas na mnie. Jeszcze arcydzięgiel spogląda na mnie wymownie. Dostojna to roślina. Odchodzę od Rabika po skoszonej łące.Pod nogi zaglądam szukam go…i jest ! Młody goździk – kartuzek….Zamykam oczy na chwilę, zaciągam się tym światem. Wchodzę w niego i jestem w nim. On jest mną a ja nim. Trwaj chwilo….
Zawciąg nadmorski