Międzywojnie i po na Lubelszczyźnie ...zarys...
Bochotnica - ulica Zamłynie.
Międzywojnie. Lubelskie. Powiat Puławski.
Przeludniona i biedna wieś, często nie mogąca sama siebie wyżywić. Czasy kryzysu gospodarczego na wsi były bardzo odczuwalne. Najwięcej w międzywojniu na wsi było grup gospodarstw karłowatych od 2 do 5 ha – stanowiły 42,5 % ogółu. Przytaczając choćby cenę kilku niezbędników na wsi i nie tylko można uzmysłowić sobie eskalację kryzysu jaka w latach 30-tych dotknęła polską wieś:
Wartość wyrobów przemysłowych w kg żyta
Co 1928/1929 r 1933/34 r
Pług 130 276
Cukier 10 kg 47 111
Nafta 10 kg 18 42
„Chłop małorolny z powiatu puławskiego tak oto opisał wyżywienie w swej rodzinie: ,,Mięso i masło to tylko na święta wielkanocne bywa gościem w moim domu, jako że to tradycja taka. Kur, kogutów i jaj nie jadamy nigdy , gdyż trzeba sprzedawać na sól naftę, zapałki itp. Jeżeli czasy się nie poprawia to i spożycie produktów własnych będę musiał ograniczyć, by je można było sprzedać i uzyska gotówkę. Ach jeszcze o cukrze zapomniałem to tez gość świąteczny w naszym domu dwa razy w roku.: w Boże Narodzenie i Wielkanoc. I ten oto zbawienny cukier stał się niedostępny dla mnie, moje dzieci nędzne, blade, już podskakują do góry z radości ze święta się zbliżają ze będzie herbata i kawa z cukrem. Z bólem serca i zaciśniętymi zębami patrzę na te obłudne reklamy--- >>cukier krzepi<<.
Biedę w życiu ówczesnej wsi widać było nie tylko po wychudłych sylwetkach spracowanych mężczyzn kobiet i dzieci lecz także po ubraniach dzieci. Wspomniany już chłop małorolny z powiatu puławskiego , ojciec trojga dzieci, był o tyle w lepszej sytuacji od przeciętnego małorolnego ze uprawiał kowalstwo miał wiec możliwości do dodatkowego zarobku ,, ubranie dla całej rodziny----pisał--- „nie wliczając bielizny , wszystko musze kupić, gdyż za mało mam ziemi abym mógł siać len i konopie. Obuwie tez kupuje. Zarówno ubranie jak i obuwie wykorzystuje się do ostatnich granic, stosując jak największą oszczędność a to przez latanie wytartych dziur do ostatnich możliwości, nie raz te sama . latem jak tylko ziemie nieco ogrzeje, żona i dzieci chodzą boso do późnej jesieni”
Kobieta z chrustem. Zdjęcie Internet.
Tuż po wojnie drugiej światowej wcalne nie było łatwiej na wsi. Przykładem niech będą kobiety w Bochotnicy.
Kobiety w Bochotnicy ( u ujścia Bystrej do Wisły) w czasach powojennych czy nawet lat 60 -tych ciężko pracowały nie tylko w gospodarstwie ,domu. Naginały krzyża przy pracach żniwnych czy wykopkach często na polach oddalonych nawet kilka km od domostwa. Dodatkową, ciężką pracą kobiet, które udawały się na południowy odpoczynek, bądź wracały po południowych pracach w polu było dźwiganie zojdy [*] wypiekanych na polach chwastów dla dojnej krowy – tzw. „zakład”. Wierząc przekazom ludowym krowy nie chciały dawać mleka póki nie dostały owego smakołyku. Zanim trafił na bydlęcy talerz owy smakołyk został on płukany w Bystrej.
Cytując pana Piwowarka „ Widok kobiet dźwigających w porze wiosenno-letniej ciężkie toboły na zgarbionych siłą rzeczy plecach było pejzażem nie tyle barwnym, co okrutnym , stanowiący o miejscu, roli i zadaniach kobiety do końca lat sześćdziesiątych XX wieku.”
Pamiętajmy ,że kobiety wychowywały dzieci swoją bezgraniczną miłością zabierając je na pola , dźwigając je na ramionach nawet 3 i więcej kilometrów. Wykonywały z konopnej płachty umocowanej między drzewami czy wbitymi palikami kołyskę i szły do żęcia sierpem czy kopania ziemniaków.
Czasy się zmieniły przez te bez mała 60 lat, ale czy aż tak mocno ? i wszędzie ?
Wielki szacunek pokłon dla Pań!
* - idąc za „Kieleckie- Słowniczek Gwarowy” - Stanisława Cygana - zajda - brzemię, tobół, tłumok, zawiniątko, ciężar, noszony na plecach’
na podstawie : Jan Jachymek „ Oblicze Sołeczno-Polityczne Wsi Lubelskiej 1930-1939”; " E.Piwowarek " Rody Bochotnickie Obrzędy-obyczaje-tradycje XX wieku"
Zdjęcie poglądowe - E.Piwowarek " Bochotnica w obiektywie - przyczynek do refleksji"