• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • Blog o własnej wędlinach....
  • Bieganie inie tylko
    • Maratończyk i jego przemyślenia
  • Historia
    • Fortyfikacje
    • I WŚ Puławy
    • Interaktywne stare mapy
    • O cmentarzach , dworkach
  • Historia lokalna
    • Dawne Puławy
    • I Wojna Światowa
    • Kompendium wiedzy o Gołębiu
    • Poznaj Lublin
    • Skoki i Borowa
    • Świetny blog o historii regionu
    • Wszystko o Sieciechowie
    • Wyjdź z pociągu
    • Zabytki, zaułki, zakątki ...
  • proces technologiczny
    • Procesy technologiczne
  • Przyroda
    • Blog leśniczego

Kategoria

Filozofia, strona 4

< 1 2 3 4 5 6 7 >

Borowa ...znów Borowa...

 

 

Borowa - znów Borowa...dziś ta nadwiślańska.

Mało która przy wiślańska miejscowość wzbudza we mnie tyle pozytywnych emocji i uczuć ukojenia i takiego być ia jak w domu jak Borowa. Od wielu lat zawsze się tu zatrzymuje by pokontemplować na moście pontonowym przy niej czy idąc choć trochę wzdłuż Wiślanego brzegu.

 

 

 

Siadam na masce samochodu, ale zaraz wstaję i idę w stronę Borowej tej wiślanej tej od sadów. zaciągam powietrze wiślane ile się daje. Głęboko do ostatniej najdalszej części płuc. Pomału wypuszczam …wiem już ,że warto było przyjechać. Czuję jak otaczająca mnie przyroda , Wisła, wierzby, plusk fal o kamienie i ja to jedność. Staję się im równy a za chwilę maluczki. Ona we mnie ja w niej. Synergia idealna. Nie przeszkadzamy sobie… czerpiemy z siebie. Jestem jej trybikiem , trybikiem natury matuszki naszej. Zamykam oczy i czuje jej puls , jej bicie serca. W oddali słyszę mewy, gdzieś jakiś trel ptasi, rześki zefirek wdziera się pod już lekko znoszoną kurtkę. Nikogo tylko ja i matuchna przyroda. Mijam malutki wodospad - szum łamiących się fal przyprawia mnie o stan melancholii. W końcu w odnodze Wisły zagościła woda.I płynie i wije się i zachęca do spaceru wzdłuż niej.

 

 

 

Taka poranna , taka jeszcze lekko zaspana , ale już gotowa na codzienność dnia. Nie wiem kto jeszcze jak ja tak ładuje baterię przed dniem pracy …chyba niewielu. Może niewielu ma taką możliwość? Ten świt zawsze we mnie wzbudza różne emocje – od egzaltacji po smutek i melancholię.

 

 

Kładka , betonowe stopnie i decha gruba rzucona na palikach przez strumyk i już jestem w sadach borowych i to już jest inny świat. Napawam się tym widokiem budzącej się wiosny,ziarnopłon już się żółci , fiołki się fiolecą, wierzby liście ochoczo wypuszczają. A płotki i ogrodzenia drewniane, nie mocne , zgodne z naturą i z nią koegzystują. Tu nikt chyba nie podkrada się i nie szabruje jabłek czy innych owoców gospodarzom. Dalej już drugi wypatrzony w borowej słupek - wskaźnik artyleryjski - carski.

 

 

Zawsze wracam w tych chwilach tego porannego kontemplowania tragiczna historia pobliskiego Dęblina czy Zajezierza. Wjeżdżając do tego miasta ( młodego miasta bo od lat 50 ubiegłego wieku dopiero) tuż za przejazdem mijam w ogromnej powadze i smutku Bramę Lubelską ( dla mnie bramę do piekła) do Twierdzy Dęblin , mijam pomnik poświęcony dzielnym „Wilkom” by w końcu minąć i uśmiechnąć się choć trochę i puścić oko do okazałego dębu Jagiełły - Grot.

 

 

 

A przed wjazdem do miasta Dęblin Wieprz dopływający resztką sił do Wisły. I nowy most kolejowy na nim, i stary uroczy most kolejowy na niej. Najważniejsze ,że słońce wstało dla wszystkich i dla każdego z osobna. Niesie dla nas nadzieję , wiarę, radość i pozytywne nastawienie i co ważne ładuje nasze akumulatory. Dajmy się naładować….tą pozytywnością….

 

05 kwietnia 2019   Dodaj komentarz
filozofia   borowa   Borowa  

O wierzbach...

Stoją razem blisko siebie

Straż przemożną tam trzymają?

Patrzą wokół co się dzieje

Dzisiejszy brzask w konarach mają

 

Stoją razem już od dawna

Stoją i się w świat wpatrują

Patrząc na Matygi , Borowinę  z rana

Za plecami Wisłę mając

 

Dziś kwietniowym chłodnym rankiem

Piszę swój pamiętnik własny

Jak tam – hen tak kiedyś , tam przed laty

Nosić trud życia gospodarzowi miały

 

Tu przy ich korzeniach strużka płynie

Niosąc wodę już przez lata

W  nich i życie i nadzieja

Dla pół przez które mierza

 

Stoją tam już od lat wielu

Patrzą się wymownie

Rzeczka wije się przy nich 

Tak swobodnie 

By świt i rok ten nastały

Przeżyć w zgodzie miały

 

Konary wznoszą ku niebu

Gałęzie jeszcze nieme - Pana chwalą

Prosząc i wypraszając dla tu zamieszkałych

O łaski i dary

 

Stoją tak wymownie, ale i w pokorze

Strzegąc co polskie, co nam tu przyroda dać może

Pomnij wędrowcze na nie , schyl głowę w dowodzie

Żeś z nią żyjesz w wielkiej  zgodzie….

 

/Paweł Ciechanowicz/

 

03 kwietnia 2019   Komentarze (3)
filozofia   borowa   wierzby  

Dziękuję, że jesteście !

Chciałbym serdecznie podziękować WAM czytelnicy, że znajdujecie czas na poczytanie tych moich postów. Dziekuję za komentarze. Posty są różne, lecz głównie z zabarwieniem historycznym. Można i znaleźć te bardziej biegowe, te o przyrodzie i botanice, te o śpiewaniu moim, te w końcu o życiu i jego postrzeganiu. 

Dziękuję szczególnie przyjacielowi Arturo za trafne spostrzeżenia napisane w komentarzach i że ma czas i energię na czytanie nie zawsze atkualnianego bloga. Nie byłbym sobą bym nie podziękował moim koleżankom, kolegom z grup wolaknych i biegowych, czy poznanych w życiu , którzy także oko zawieszają na moich wpisach.

 

Od listopada 2018 roku popełniłem 115 wpisów. Znalazło się w nich 116 komentarzy. Aż 2300 odsłon, 480 użytkowników ( wow) z Polski , USA, Wielkiej Brytani, Danii, Holandii. Aż 33 % z was czyta mnie w Stolicy, 15 % w Lublinie a w Puławach 8%. Dla ciekawości 5% osób czyta mnie w Niu Jorku ;).

 

Dziekuję jeszcze raz. Co w planach. Historia lokalna , śpiew, botanika,przyroda, filozofa....czyli to co było....oby się nie znudziło... Paweł

26 marca 2019   Komentarze (3)
filozofia   podziekowania  

Eteryczny rześki poranek....

Zaciągam powietrze ile mogę … to będzie dobry rześki ranek i dobry dzień. Zawieszony niczym bombka na choince super księżyc nad świątynią przy moim osiedlu wydawał się mistyczny i surrealny niczym z opowieści  Franka Herberta Dune.

Jeszcze ciemno ale już szpaki dają swój koncert przybiegając nawet pod mój samochód. Coś chciał mi powiedzieć , przekazać. Ten mały czarny ptaszek z żółtym dziobkiem ledwo widoczny dzisiejszego poranka sprawił mi nie małą radość dla moich zaspanych oczach.Szron podmalował każde źdźbło trawy, każdy listek na drzewie każdą szybę samochodu stawianego na dworze. Z tym nastawieniem ruszyłem jak co dzień do pracy. Za 10 szósta.

Koleżanka serdeczna z INS już pewnie w pracy – myślę i miło wspomniałem. Krajobraz zmienia się z przemysłowego miasta z kominami, parownikami masą stali i rurociągów na las ,na pola i łąki, na w końcu wsie lubelskie przy Nadwiślance. Kocham te tereny, odpoczywam psychicznie widząc Wisłę po lewej, oczy się cieszą widząc bezkres pól i łąk po prawej. Dziś ten majestatyczny księżyc po lewej i brzask na wschodzie jego mentalnego brata dają dziś właściwe upojenie duszy i uspokojenie ciała. Niczym by sobie pomagali i jak najszybciej oświetlali i wprowadzali cudowność dnia. Ja bardzo kocham ten moment tryumfu światła nad ciemnością. Ten moment brzasku, pierwszego nieśmiałego z tej czerwonej kuli słonecznego języczka który jednym swoim muśnięciem niweczy cały mrok, wszystkie mary nocne. Rozświetla mroki dnia, powoduje naładowanie akumulatorów , generuje uśmiech, radość i ten niekończący się zachwyt nad mateczką naturą.

Gaszę auto Wiatr przywitał mnie na główce wiślanej. Zimno, szybko weryfikuję swój ubiór. Zarzucam kaptur na już łysawą głowę. Siadam na masce i zaciągam powietrze wiślane ile się daje. Głęboko do ostatniej najdalszej części płuc. Pomału wypuszczam …wiem już ,że warto było przyjechać. Czuję jak otaczająca mnie przyroda , Wisła, wierzby, plusk fal o kamienie i ja to jedność. Staję się im równy a za chwilę maluczki. Ona we mnie ja  w niej. Synergia idealna. Nie przeszkadzamy sobie… czerpiemy z siebie. Jestem jej trybikiem , trybikiem natury matuszki naszej. Zamykam oczy i czuje jej puls , jej bicie serca. W oddali słyszę mewy, gdzieś jakiś trel ptasi, rześki zefirek wdziera się pod już lekko znoszoną kurtkę. Nikogo tylko ja i matuchna przyroda.

Taka poranna , taka jeszcze lekko zaspana , ale już gotowa na codzienność dnia. Nie wiem kto jeszcze jak ja tak ładuje baterię przed dniem pracy …chyba niewielu. Może niewielu ma taką możliwość?  Ten świt zawsze we mnie wzbudza różne emocje – od egzaltacji po smutek i melancholię.

Zawsze wraca w tych chwilach tego porannego kontemplowania tragiczna historia pobliskiego Dęblina czy Zajezierza. Wjeżdżając do tego miasta ( młodego miasta bo od lat 50 ubiegłego wieku dopiero) tuż za przejazdem mijam w ogromnej powadze i smutku Bramę Lubelską ( dla mnie bramę piekła) do Twierdzy Dęblin , mijam pomnik poświęcony dzielnym „Wilkom” by w końcu minąć i uśmiechnąć się choć trochę i puścić oko do okazałego dębu Jagiełły - Grot.

A przed wjazdem do miasta Dęblin Wieprz dopływający resztką sił do Wisły. I nowy most kolejowy na nim, i stary uroczy most kolejowy na niej. Najważniejsze ,że słońce wstało dla wszystkich i dla każdego z osobna. Niesie dla nas nadzieję , wiarę, radość i pozytywne nastawienie i co ważne ładuje nasze akumulatory. Dajmy się naładować….tą pozytywnością….

  

 

19 lutego 2019   Komentarze (1)
filozofia   poranek  

Dziękuję że jesteście

 

Dajcie znać w komentarzu jak czujecie ten blog .. basowy log...

 

zdjecie internet

02 lutego 2019   Komentarze (3)
filozofia  

Wartości a życie...

Czy kreowana, ach tworzona lepiej brzmi jest nasza codzienność, świadomość ?

Czy potrafimy czerpać radość z drobin codziennych chwil ?

Czy dajemy od siebie choć troszkę człowieczeństwa ?

Czy nam tak ciężko już się prawdziwie wzruszyć ?

 

Podeszwa buta codzienności jest dla nas już chyba tak wytarta, że przestaliśmy zwracać uwagę na to gdzie idziemy i co robimy. Jakie mamy cele takie te malutkie dzisiejsze, takie jutrzejsze czy może globalne na skalę zmian w życiu? To dręczy mnie coraz bardziej. Wzbudza niepokój, wzbudza złe demony. Bo przecież lubimy jak się dobrze o nas mówi, ale nie lubimy jak się nas chwali – i to publicznie choćby. Wzrasta w nas poczucie winy i zawstydzenia ba! nawet poczucie swojej małości czy  nawet poczucie, że pochwały się nam nie należą. Także wzrasta w nas poczucie często nieszczerej skromności budowanej na tym poczuciu, że tak po prawdzie jest mi bardzo miło, że chwalą ale jak będę bardziej skromny to może bardziej pochwalą? Też tak macie? To chyba syndrom budowania w nas poczucia niższości przez wszystkich dotychczas spotkanych ludzi czy instytucje. Zawsze patrzono na nas z góry , czy to rodzice nakazywali i wydawali polecenia ( wszakże i kochają ponad miarę także) , szkoła – nauczyciel nie kolega ale często dyktator i samozwańczy autorytet ( sam dla siebie). Potem praca i szef ,prezes – znów patrzą na nas z góry itd. Nie możemy łyknąć znikąd tego dobrego słowa, uśmiechu od życzliwych ludzi.  Ale co niektórzy sobie obijają tą niższość na wiele sposobów. A to w sklepie wykłócają się o bzdurę, a to w mięsnym grymaszą i każą po plasterku sobie odkrawać wędlinę, a to w aptece, gdzie kolejka na tzw „świński ogon” a oni grymaszą i sami niewiedzą co chcą. Lecz to nic przy tym co potrafią zrobić – znaczy odreagować tą nieporadność życiową w portalach społecznościowych. Tam nikt i nic ich nie zatrzyma. Stają się ekspertami w każdej dziedzinie, mają najwięcej do powiedzenia.Tylko z ukrycia, nie wstawiając żadnych postów tylko czekając jak ktoś zrobi pierwszy ruch i wstawi najlepiej osobisty post. Tacy ludzie siedzący w ciemnym pokoju o niepewnym jutrze zaczynają wieczorem żyć życiem innych. Internet dał im narzędzie jak mało kto. Bez kontroli , bez ograniczeń, bez człowieczeństwa. Każdy z nas pewnie takiego delikwenta miał przez chwilę na barkach, czuł jego ton wypowiedzi, czytał jego komentarze. Można z tym walczyć, ale czy warto? Niektórzy robią z tego otwartą wojnę w sieci i nie wiedzą, że ten co robi „**wnoburzę” nie ma w sumie nic do powiedzenia ale wyznaje zasadę ,że każdy ma prawo do krytykowania. Tak każdy ma prawo. Ma prawo do merytorycznej a nie emocjonalnej krytyki. Ta ostatnia jest dominantą niestety. Takie wachlowanie czyimś stanem emocjonalnym jest bardzo niebezpieczne. Bo przecież choćby FB pod lupę weźmy. Czy nie zmienia nam się nastrój ( czytaj czy inni na FB nie kreują naszego nastoju) kiedy do wg nas ładnego post’a ktoś ze znajomych ( trafnie nazwana grupa ludzi wg mnie) da „tylko” like ? Przecież post był porządny ze zdjęciem a ty tylko like? Co jest z tą osobą co mi to dała. Zawsze daje mi super( status serduszko) a tu tylko like? Już mamy wytworzony nastój i kierunkowe zabarwione emocjonalne nastawienie do tej osoby lub osób. Ale ludzie są też leniwi lub niechętni do podzielenia się opinią o danym wpisie więc używają tylko emotikonek. Klikają często mechanicznie na wpisy by komuś nie zrobić przykrości bo przecież wpis bez choćby like jest postem nieistniejącym wręcz. Taka głupota a jak potrafi człowieka nakierować i zabarwić emocjonalnie do innych. My nie jesteśmy dłużni, jak ktoś tylko lubi nasze posty to ja zrobię tak samo – dam tylko like ….albo nic nie dam o! i będzie dobrze. Ja już naprawdę odżegnuje się od FB i wstawiam raczej  neutralne wpisy choć i te potrafią być opacznie zrozumiane. Hehe

Zarzucony jest FB zdjęciami – często moim zdaniem podkoloryzowanymi związanymi z nierównym traktowaniem zwierząt. Szczególnie pieski są wdzięcznym materiałem dla tego typu kampanii. Ubolewam z całego serca nad bestialskim traktowaniem zwierząt, braku funduszy na schroniska czy domy zastępcze. Ja nie o tym tylko to co zapisałem na górze w pytaniu. Całe kampanie reklamowe , całe sztaby specjalistów często stoją za tym by stworzony przez nich film, animacja poprzez przekaz wizualny, muzyczny spowodowały w nas uruchomienie pokładów współczucia, łatwowierności w to co oglądamy i podejmowania łatwiejszej decyzji odnośnie wpłat, czy darowizn. Tu już nie o pieskach ale np. o tym ,że ktoś zbiera na chore dziecko, czy ostatnio głośno znów o grupie krwi dla kogoś. Czy wiele innych totalnie niesprawdzonych przez potencjalnych darczyńców informacji buszujących w sieci. Uważam, że chyba nam się nie chce weryfikować czy ta kampania, zbiórka jest prawdziwa ,czy może jak to było z gościem co niby na chore dziecko zebrał ponad 100 tys. i zwiał z kasą. Mamy coraz twardszą pupę w życiu codziennym , gdzie często odwracamy się od tej prawdziwej misji niesienia pomocy – nawet tej malutkiej i często niepieniężnej. A łykamy jak młody pelikan akcje w sieci czy na tym FB. Wpłacamy łatwo ,ot kilka klików i już czujemy żeśmy filantropi. I dobrze ,że pomagajmy ale sprawdzajmy u źródła czy aby nie zasilamy jakiegoś szarlatana. Wracając do tych emocji jakie wyciskają z nas te filmiki ze zwierzętami , głównie z pieskami to na mnie także działają. Pamiętam jednak, że smutny piesek w schronisku nie może być dla nas ważniejszy niż śmierć człowieka. Czy wy także macie taką raczkującą nieśmiałą tezę (oby nieprawdziwą ) że nam bardziej zwierzątka szkoda niż człowieka? Rozczulamy się nad smutnym wzrokiem pieska a chłodno i bez emocji oglądamy wiadomości jak pożar strawił kilku jego mieszkańców? Jak trudno nam się zaangażować w wartościowe i właściwe pomaganie? Takie nie na pokaz, takie ciche i od serca. Niekiedy wymaga to głośnego krzyczenia przez megafon w portalach społecznościowych- bo one już są częścią naszego życia ,ale pamiętajmy ,że pokora i człowieczeństwo jest w tym najważniejsze.

Dlatego kończąc moje dywagacje chciałbym byście zobaczyli zdjęcie poniżej. I odpowiedzieli sobie sami na pierwsze pytanie jakie postawiłem.

 

 

zdjecie : Internet.

23 stycznia 2019   Dodaj komentarz
filozofia  

Warto

19 stycznia 2019   Komentarze (1)
filozofia  

Poezja ma

 

Jakaż przejmująca cisza nad grobem się ściele,

krzyż pochylony zwrócony na ziemie ?!

Czemuż takiś samotny krzyżu człowieczy?

Czemuż pamięci ludzi w nicość odwleczy

To pamiątka po człeku,co życie swe przeżył

jak mógł najlepiej - pamięci nas nie mierzył....

Pamięć nasza wątła ,nie mający wiary

Dla tych co samotnie,skromnie umierali.

A Krzyż dalej od lat pochylony będzie 

Póki go nasze sumienie i pamięć nie zdobędzie

Miejmy w sercu Boga Miłościwego 

Dajmy tym samotnym krzyżom najlepsze z siebie samego...

15 stycznia 2019   Dodaj komentarz
filozofia   wiersz  

Biegowe podsumowanie 2018

Korona Półmaratonów 

Inni się tak pięknie podsumowali medalowo swoje osiągniecia.

Ja przy nich blado wyglądam ale i z tego co mam się cieszę. Dla mnie najważniejsze były starty w biegach charytatywnych - tu dla Nikoli Zygmunt , gdzie Asia Kalicka dała z siebie wszystko by zebrać pieniążki na leczenie tej małej kruszynki. Pomagali jej biegusie z Bełżyc i miejscowości pobliskich !

Biegi Charytatywne

W Sobieszynie dla dostosowana do normalnego życia dla osób z trudnościami ruchowymi pobiegłem z czystą przyjemnością , bieg bardzo rodzinnej atmosferze pod przewodnictwem Daniela wraz z grupa biegową Lisów i dobrego serca biegaczy innych grup. To bieg w Świdniku organizowany przez Biegający Świdnik dla Pawełka i Marysi w cudownej , wręcz bajecznej atmosferze! Nie mogłem być na wielu biegach charytatywnych czy normalnych bo w lipcu przyszedł na świat Antoś i on teraz rządzi. Co do reszty biegów to oczywiście UltraRoztocze i moje 26 km po Okolicach Kawenczynka , Bieg Szlak Trafi 21 km po kochanych wąwozach ,Korona Półmaratonów ( 5 biegów ) trochę startów na 10 km i kilka na pięć. W sumie 30 startów - 9 PM, 9 startów na 10 km i inne o różnych dystansach jak np. Bogdanka na 12 km. Rok udany ! Dużo dalekich dystansów.

W tym roku to biegi charytatywne i tylko długie może nawet ponad 30 km jak rodzina i okoliczności będą sprzyjały . Najważniejszy to zachować równowagę ale rodzinę stawiać zawsze na 1 miejscu !

03 stycznia 2019   Dodaj komentarz
aktywność sportowa   filozofia   biegi  

Wracamy do przeszłości...

Stało się! Nie wierzę ! Ale jednak !

Od piątku, od wyjścia z biblioteki z pomarańczarni- chodzę struty jak mało kiedy. Struty w duszy bo ciało już dawno otrute przez te byle jakie i ignoranckie czasy.

Jak zawsze z ochotą podążyłem do tej ostoi normalności, bytu świetlanego, pełnego powagi, pozytywnego patosu , górnolotnych emocji i uczuć. Miejsca jak oaza czy enklawa w której można zatopić się w miliony słów ,miliony przesłań, miliony emocji… Każda przecież książka to istna przygoda w świat romansu, historii, ważnych wydarzeń, okrutnych lat wojny, czy choćby świata fantazy. I tam byłem i zaczerpnąłem garść historii lokalnej w postaci opracowań , nad którymi zbierano informacje długo i rzetelnie. Często płacono za dostęp do nich. Tysiące godzin wertowania archiwów czy także ksiąg parafialnych, rozmów z ludźmi którzy coś pamiętają, by w najbardziej prawdziwy i precyzyjny sposób wyłożyć czytelnikowi obraz życia i historii miejscowości. Zadowolony, szczęśliwy zarazem bo Końskowola, Markuszów, Bobrowniki odkryje przede mną swoją często smutną historię. Historię ludzi, historię wojen, zmian lokacyjnych,, historię parafii. Tak zadowolony już miałem iść do bibliotekarki by zapisała na moje konto książki gdy kątem oka spojrzałem na fotografie w formacie A3 Puław i okolic.

Tu się zatrzymałem i z ochotę podchodziłem do każdego rozkroku trzymającego na swoich ramionach kolejne zdjęcie. Bardzo ładne ujęcia, świetne obiekty fotografowane. Miło i przyjemnie się zrobiło bo autor czy autorzy tych zdjęć  mieli poczucie estetyki, znali obiekty fotografowane – pewnie znali choć podstawową  historię tych miejsc. No to szukam, kto zrobił fotografie i……………nie mogę znaleźć, patrzę w stopkę , patrzę zza fotografię, patrzę obok – nic – NIKOGO znaczy żadnego nazwiska czy nawet imienia. Co do cholery?!

Czar prysł, idę do następnego zdjęcia, też nikogo, i tak dalej i dalej. Wszystkie zdjęcia anonimowe…..Ostatnia deska ratunku dla ciekawskiego czytelnika i zapytanie pani. Lekko zmieszana pytaniem , które jestem przekonany nikt nie zadał jej wcześniej ,mówi  że nie wie kto. Chyba studenci   III Wieku…  I na tym styku kuriozalnej sytuacji zrozumiała, że jest ta sytuacja co najmniej dziwna i nie na miejscu. Właśnie tu w bibliotece w tym fundamencie, gdzie idąc do niej szukamy świetnego pióra autorów, znamy ich styl i czekamy na kolejne ich książki. Pomijam książki techniczne czy encyklopedie choć i tu szukamy   znanym nam autorytetów. Ot choćby prof. Miodek w filologii polskiej , prof. Krzysztof Meissner w świecie fizyki, dr. Bajtlik w astronomii, czy bracia Kurmaz w konstrukcjach inżynierskich. Także szukamy i rozpoznajemy i wiemy, że książki są wartościowe i ich wypożyczenie będzie trafione. A tu ? 

Co to jest…. Anonimowość ?? Tam gdzie nie może jej być? Czyżby za dużo RODO się autorzy się osłuchali? Czyżby na pewno chcieli zostać no name?

Załamałem się tym faktem. Myślałem, że tam nie dotrze ta odarta z osobowości rzeczywistość, która panuje już w urzędach, w stacjach krwiodawstwa, w szpitalach.  Kurde jak będą pisali o nas kroniki i pamiętniki?  Przecież do XIV wieku dla Lubelskiego był problem z uzyskaniem danych ze źródeł pisanych. Wszystko było przekazywane ustnie. Później już mieliśmy dzięki kronikarzom , skrybom, braciom zakonnym (oni umieli pisać i czytać) wiedzę o naszej historii i ta historia KOGOŚ i o KIMŚ była. Opisywała życie i wydarzenia  choćby naszych władców, ale i także powstało z historii współcześniej dość dobrze już opisana żołnierzy wyklętych czy kaniowczyków. Wiemy ,kto gdzie walczył , co z nimi się działo….

 Historia stała zawsze za osobami i to ludzie ją kształtowali i tworzyli a i także niszczyli to co było stworzone. Jak to się ma do tych czasów analfabetyzmu osobowego? Co napisze kronikarz choćby OSP na Suwalszczyźnie odnoście akcji gaszenia stodoły?

Pan X lub Pan o numerku 123 zwrócił się do pana Y o numerku 456 by pojechać do gospodarza Z by ugasić pożar. Zgłosił pożar chłopczyk AA ,który z kolegą EE byli na polu i bawili się .

Ja osobiście jestem zasmucony tym faktem, wypowiadam się tylko za siebie i nic nie imputuje.....

Co to jest? Tak to ma być ? Fala anonimowości w sieci, anonimowość w życiu, przecież to my teraz kreujemy rzeczywistość i świat. Ja jak rebeliant stoję za barykadą normalności i świadomej mojej egzystencji z imienia i nazwiska – Paweł Ciechanowicz syn Stanisława. W moim bloku tylko ja jestem na liście mieszkańców wypisany – ba! sam się wpisałem.. reszta jest anonimowa i chyba chce być anonimowa…… A i coraz częściej na listach startowych biegów amatorskich pojawia się – anonimowy biegacz lub tylko numerek. 

 

Zdjęcia - internet.

18 grudnia 2018   Komentarze (3)
filozofia   historia  
< 1 2 3 4 5 6 7 >
Izkpaw | Blogi