• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (67)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (130)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (6)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (44)
  • puławy (48)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (6)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (54)

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • Blog o własnej wędlinach....
  • Bieganie inie tylko
    • Maratończyk i jego przemyślenia
  • Historia
    • Fortyfikacje
    • I WŚ Puławy
    • Interaktywne stare mapy
    • O cmentarzach , dworkach
  • Historia lokalna
    • Dawne Puławy
    • I Wojna Światowa
    • Kompendium wiedzy o Gołębiu
    • Poznaj Lublin
    • Skoki i Borowa
    • Świetny blog o historii regionu
    • Wszystko o Sieciechowie
    • Wyjdź z pociągu
    • Zabytki, zaułki, zakątki ...
  • proces technologiczny
    • Procesy technologiczne
  • Przyroda
    • Blog leśniczego

Najnowsze wpisy, strona 30

< 1 2 ... 29 30 31 32 33 ... 40 41 >

o mieszczanach sieciechowskich

20 lutego 2019   Dodaj komentarz
historia  

Eteryczny rześki poranek....

Zaciągam powietrze ile mogę … to będzie dobry rześki ranek i dobry dzień. Zawieszony niczym bombka na choince super księżyc nad świątynią przy moim osiedlu wydawał się mistyczny i surrealny niczym z opowieści  Franka Herberta Dune.

Jeszcze ciemno ale już szpaki dają swój koncert przybiegając nawet pod mój samochód. Coś chciał mi powiedzieć , przekazać. Ten mały czarny ptaszek z żółtym dziobkiem ledwo widoczny dzisiejszego poranka sprawił mi nie małą radość dla moich zaspanych oczach.Szron podmalował każde źdźbło trawy, każdy listek na drzewie każdą szybę samochodu stawianego na dworze. Z tym nastawieniem ruszyłem jak co dzień do pracy. Za 10 szósta.

Koleżanka serdeczna z INS już pewnie w pracy – myślę i miło wspomniałem. Krajobraz zmienia się z przemysłowego miasta z kominami, parownikami masą stali i rurociągów na las ,na pola i łąki, na w końcu wsie lubelskie przy Nadwiślance. Kocham te tereny, odpoczywam psychicznie widząc Wisłę po lewej, oczy się cieszą widząc bezkres pól i łąk po prawej. Dziś ten majestatyczny księżyc po lewej i brzask na wschodzie jego mentalnego brata dają dziś właściwe upojenie duszy i uspokojenie ciała. Niczym by sobie pomagali i jak najszybciej oświetlali i wprowadzali cudowność dnia. Ja bardzo kocham ten moment tryumfu światła nad ciemnością. Ten moment brzasku, pierwszego nieśmiałego z tej czerwonej kuli słonecznego języczka który jednym swoim muśnięciem niweczy cały mrok, wszystkie mary nocne. Rozświetla mroki dnia, powoduje naładowanie akumulatorów , generuje uśmiech, radość i ten niekończący się zachwyt nad mateczką naturą.

Gaszę auto Wiatr przywitał mnie na główce wiślanej. Zimno, szybko weryfikuję swój ubiór. Zarzucam kaptur na już łysawą głowę. Siadam na masce i zaciągam powietrze wiślane ile się daje. Głęboko do ostatniej najdalszej części płuc. Pomału wypuszczam …wiem już ,że warto było przyjechać. Czuję jak otaczająca mnie przyroda , Wisła, wierzby, plusk fal o kamienie i ja to jedność. Staję się im równy a za chwilę maluczki. Ona we mnie ja  w niej. Synergia idealna. Nie przeszkadzamy sobie… czerpiemy z siebie. Jestem jej trybikiem , trybikiem natury matuszki naszej. Zamykam oczy i czuje jej puls , jej bicie serca. W oddali słyszę mewy, gdzieś jakiś trel ptasi, rześki zefirek wdziera się pod już lekko znoszoną kurtkę. Nikogo tylko ja i matuchna przyroda.

Taka poranna , taka jeszcze lekko zaspana , ale już gotowa na codzienność dnia. Nie wiem kto jeszcze jak ja tak ładuje baterię przed dniem pracy …chyba niewielu. Może niewielu ma taką możliwość?  Ten świt zawsze we mnie wzbudza różne emocje – od egzaltacji po smutek i melancholię.

Zawsze wraca w tych chwilach tego porannego kontemplowania tragiczna historia pobliskiego Dęblina czy Zajezierza. Wjeżdżając do tego miasta ( młodego miasta bo od lat 50 ubiegłego wieku dopiero) tuż za przejazdem mijam w ogromnej powadze i smutku Bramę Lubelską ( dla mnie bramę piekła) do Twierdzy Dęblin , mijam pomnik poświęcony dzielnym „Wilkom” by w końcu minąć i uśmiechnąć się choć trochę i puścić oko do okazałego dębu Jagiełły - Grot.

A przed wjazdem do miasta Dęblin Wieprz dopływający resztką sił do Wisły. I nowy most kolejowy na nim, i stary uroczy most kolejowy na niej. Najważniejsze ,że słońce wstało dla wszystkich i dla każdego z osobna. Niesie dla nas nadzieję , wiarę, radość i pozytywne nastawienie i co ważne ładuje nasze akumulatory. Dajmy się naładować….tą pozytywnością….

  

 

19 lutego 2019   Komentarze (1)
filozofia   poranek  

Yann Tiersen - geniusz minimalizmu formy,...

Yann zdjęcie współczesne

 

Yann Tiersen urodzony w  1970 r – francuski kompozytor i muzyk–minimalista. W swoich utworach wykorzystuje instrumenty takie jak pianino, akordeon i rozmaite typy instrumentów smyczkowych oraz strunowych. Znany głównie dzięki ścieżkom dźwiękowym do filmów Wyśnione życie aniołów (1998, reż. Érick Zonca), Amelia (2001, reż. Jean-Pierre Jeunet) oraz Good bye, Lenin! (2003, reż. Wolfgang Becker). Jego utwory są łatwo rozpoznawalne dzięki dość prostej linii melodycznej i przez użycie w nich niewielu instrumentów. Tyle surowych faktów z netu. Teraz to osobiste.

To dla mnie wybitny i ponadczasowy kompozytor i muzyk. Odkryty  przeze mnie przypadkowo w 2000 roku , gdzie pierwszy raz zetknąłem się z jego twórczością. Płyta Latarnia Morska – La Phare. Parę utorów powędrowało do soundtracku Amelie z którego był chyba najbardziej rozpoznawalny. Choćby La Noyee czy La Dispute. Jakże różniące się od siebie. Lecz słychać tą skromność instrumentów , minimalizm nut, ale eksplozję muzyki i emocji. Mnie wrył utwór La Chute . To droga od głębokiego dołu emocjonalnego, od żalu, od beznadziejności przechodzącego w coś bardziej życzliwego. Mającego pierwiastek ludzki i pozytywny -by znów pogrążyć nas w przepaść beznadziejności i braku normalności. To takie emocje , które rozrywają człowieka , wydzierając jego duszę na żywca z ciała….

Nie sposób  przejść obojętnie obok jego twórczości. Jego linia melodyjna, skromności i minimalizm , przy tym geniusz kompozytorsko-instrumentalno-wokalny jest dla mnie niedościgły i potwierdzany z każdym jego utworem. Nowe płyty tylko umacniają mnie w przekonaniu, że to Muzyk Stulecia. Jego skromne formy głównie na fortepian czy skrzypce są rozpoznawalne w każdym utworze jasno wskazując  jego ponad przeciętną wartość. Wartość nie do przecenienia dla kultury i sztuki. 

Sur le fil piano – opowieść pisana na fortepian, słychać w każdym brzmieniu wybrzmienie , każdy ton niesie przekaż i bagaż ogromnych emocji. Czy piękny akordeon jako prolog w utworze La Veillee z płyty Les Retrouvailles. Czy mocny akcent na klawesynie w utworze  La Jetée.  Z tej samej płyty płynący melancholią utwór La plage. Album Amelie nie będę opisywał bo większość zna utwory i na pewno zakochał się w każdym z nich. Już dość opisywania swoich subiektywnych przygód z tym kompozytorem na miarę kompozytora stulecia. Proszę byście sami poczytali a przede wszystkim posłuchali jego świadomych i genialnym w tym minimalizmie utworów. Na pewno już będzie wam towarzyszył. I poznacie jego twórczość i jego samego w każdym utworze spod jego pióra i partytury. Nie można go zaszuflatkować ! Wymyka się z każdego nurtu....

Słyszę go wyraźnie w utworach ze starszych płyt jak przywołana La Phare czy wcześniejsza wydana jedynie w 1000 egzemplarzy ( później poddana reedycji) płycie  La Valse des Monstres czy  EUSA z 2016 roku. Aktualnie mistrz Jan wyrusza w trasę koncertową promującą jesgo najnowsze dzieło – ALL. Niestety nie będzie w Polsce. Możemy go posłuchać najbliżej to w Berlinie 6 marca.  Koncertował w Polsce - choćby we Wrocławiu w 2010 roku.

 

Dziś przygotowałem utwór ze ścieżki dźwiękowej filmu poświęconemu francuskiemu żeglarzowi -  Ericowi Tabarly -  Point Zero.

Jan napisał ścieżkę dźwiękową do tego pełnego emocji filmu o tragicznie zmarłym kapitanie, konstruktorze jachtów, ale przede wszystkim ojcu i mężu. 

 

 

Posłuchaj ---> https://www.youtube.com/watch?v=IUOYryj-o94&index=1&list=RDIUOYryj-o94

 

Materiały opracowane za pomocą Wikipedii i Interentu oraz a co najważniejsze swoich odczuć. Zdjęcia Internet.

05 lutego 2019   Komentarze (2)
spiew   Yann Tiersen  

Dziękuję że jesteście

 

Dajcie znać w komentarzu jak czujecie ten blog .. basowy log...

 

zdjecie internet

02 lutego 2019   Komentarze (3)
filozofia  

Serce w lesie- miłostki moje

Nie czuł bym się spełniony, gdyby nie był kim jestem z moimi przywarami, potwarzami, miłostakami. Tak właśnie miłostki są tu ważne - szczególnie jedna , nie ta ze śpiewem związana, też nie ta biegowa. Miłostka a w sumie miłość do matuszki natury. Do przyrody, bo botaniki .....

Kilka lat czuję mocną więź swoją z przyrodą, więc postanowiłem ją poznać i zacząłem proces nabywania wiedzy poprzez odpowiednią literaturę, kadrę naukową ( Łukasz, Andrzej,Iwona,Wojtek,Aga) , grupy na FB oraz i co najważniejsze praktycznie. I tak od tych kilku lat łażę po tych wąwozach, polach, lasach, ugorach, wydmach, przyrzekach, przystawach, górach i się uczę i dalej zgłębiam ten przepastny wór świata roślin. Niekiety coś zbiorę , coś posuszę, coś opiszę. Coś tak na swoje amatorskie potrzeby i wiedzę. Trwam w tym dalej i już nie mogę się doczekać wiosny a w sumie przedwiośnia by ruszyć na Parchatkę, Bochotnicę, Miećmierz, Stok, Pożóg....jak tylko czas i życie pozwoli. Może jak będziecie begali, jeździli na rowerze, spacerowali po wąwozach koło Puław i będziecie widzieli gościa w moro z kijem leszczynowym - to ja. Pomnijcie mnie ciepło. A poniżej kilka tych gralli - gralli natury z wypadu w maju 2018 z grupą kochających jak ja naturę ...

  

 

 

 

Zdjęcia własne oraz uczestników w większości z wycieczki - Czarny Szlak - Puławy - Gora III Krzyży - Parchatka. 2018

02 lutego 2019   Komentarze (2)
przyroda   przyroda  

O Kunta Kinte - Jakubie - śpiewają autochtoni...

Uzupełniając post o egzotycznych koloniach.

Tu utwór na chwalę naszego Kuraldzkiego księcia Jakuba i zwierzchnictwa Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

 

kliknij poniżej na link.

https://www.youtube.com/watch?v=xNWULtFmjEo

29 stycznia 2019   Dodaj komentarz
historia  

Polskie kolonie- pełna egzotyka

Księstwo Kurlandii i Semigalii 

 

Nasze kolonie ? Tak i to bardzo egzotyczne….

A idąc w egzotykę to książę Jakub Kettler lennik Rzeczypospolitej Obojga Narodów  i jako książę Kurlandii i Semigalii wysłał 3 ekspedycje na wyspę Tobago, by trzecia z nich w 1654 roku była na tyle ważna , że dzięki niej nazwano na cześć Księstwa poddanego Rzeczypospolitej Obojga Narodów - Kurlandii- Nową Kurlandią. Od 1639 do 1693 roku cześć wyspy należała do nas. Tobago zostało odkryte przez Krzysztofa Kolumba w 1498 roku.

Wyspa Tobago

 

Właścicielami prócz nas wyspy – była Holandia, Brytyjczycy, Francja. Dwie pierwsze ekspedycje  delikatnie mówiąc nam nie wypaliły. Autochtoni Tobago nas „mało przyjaźnie” przywitali i potraktowali – jak można tak to ująć.

Książę Jakub Kettler

 

 Gość obrotny był i biznesmen na owe czasy genialny, posłał w 1651 roku ekspedycję na małą wyspę Kunta Kinte w zachodniej Gambii na rzece Gambia. Tam próbował także na zasadzie współpracy a nie terroru być zwierzchnikiem i zarządcą tych ziem. Wierząc przekazom lokalnym autochtonów to dobrze wspominają te czasy kiedy kondominium było Polsko- Litewskie. Wybudowano tam fort imienia księcia Jakuba (na cześć omawianego Jakuba Kettlera). Pierwszymi, którzy dotarli do tej wyspy byli Portugalczycy, którzy nadali jej nazwę Wyspa Świętego Andrzeja. 

 Położenie na mapie wyspy Kunta Kinte i fortu Jakuba

 

Fort Jakuba (wyspa Kunta-Kinte dawniej Wyspa Jakuba ) na rzece Gambi

 

 

 Takie to nasze egzotyczne wojaże były a Madagaskar był jedną z nich choć ma swoją historię.

 

Mieczysław Lepecki - podróznik ,pisarz, szef wyprawy na Madagaskar, tu w mundurze kapitana 1 Pułku Piechoty Legionów Józefa Piłsudskiego 

 

Wyprawa majora Mieczysława Lepeckiego naszego wielkiego podróżnika i literata na tę wyspę zaowocowała jedynie raportami i książkami "Madagaskar, Ludzie Kultura i Kolonizacja" oraz zabranego na wyprawę podróżnika i pisarza Arkadego Fiedlera książka „Jutro na Madagaskar"   . Powierzono mu misję rządową mającą zbadać możliwości kolonizacyjne wyspy. A działo to się w 1937 roku i z góry była to mało realne – pozyskanie Madagaskaru. Jako ciekawostka historyczna ma wielkie znaczenie. Sam major Lepecki urodził się w Kluczkowicach był synem Leopolda i Bronisławy z domu Depner.Wielki podróznik, otrzymał wiele odznaczeń w tym Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari czy Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Celowo pomijam tu polityczny cel wyprawy i kogo miano tam przesiedlać. O tym poczytajcie sobie we własnym zakresie. Pomysł przedwojenny Francji i Polski zakończył się na wyprawie wyżej opisanej jak i dyskusjach, a wybuch II Wojny Światowej zamknął temat na dobre.

Madagaskar i jego chyba najbardziej aktualna wizytówka 

 

 

Sam Jakub był wnuczkiem Gotthard Kettler ostatniego mistrza krajowego inflanckiego zakonu krzyżackiego.

Gotthard Kettler - ostatni mistrz krajowego inflanckiego zakonu krzyżackiego.

 

Gotthard Kettler to bardzo ważna postać bo zarówno on jak i jego poprzednik takie wielki mistrz zakonu Wilhelm von Fürstenberg w XVI wieku  z naszym ostatnim z Jagiellonów Zygmuntem II Augustem ( synem Zygmunta I Starego i Bony Sforzy) podpisali pakt antymoskiewski (traktat pozwolski) . Przerodziło się to następnych latach po najazdach wojsk Iwana Groźnego Inflant tym ,że rządzone przez niego ziemie przekazał pod opiekę Wielkiego Księstwa Litewskiego a w finale  1561 roku po sekularyzacji (zeświecczenie)  zgodził się na inkorporację (wcielenie) do Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Powstało Księstwo Kurlandii i Semigalii wspomnienie na początku wpisu.

 

 

Zdjęcia : Internet

Źródla danych : Wikipedia,Historia bez cenzury ( audycja i książka o tej samej nazwie), Youtube

 

28 stycznia 2019   Komentarze (2)
historia   ciekawostki   Tobago   madagaskar   kolonie   Kinta Kunte  

Historia lokalna - Kudłów, Borowa, krzyż,...

Nie sposób przejechać obojętnie przez tą cudowność bardzo starej wsi Borowa. Zawsze jadąc do pracy choć na chwilę zwalniam by poczuć ducha przeszłości i zażyć piękna natury tej miejscowości. 

Legenda głosi, że miejscowość podzieliła Wisła na od strony Radomia - Borowiec i od strony Bobrownik Borową. Coś w tym jest , bo na starych mapach rzeczywiście widnieje miejscowość Borowiec.....

Postanowiłem udać się pod krzyż w szczerym polu przy drodze prowadzącej do wsi Matygi. A dokładnie do gospodarstwa przed Matygami. 

Początek drogi do wsi Matygi w stronę krzyża

 

Studiując mapy i zapiski w książkach poświęconych historii lokalnej można wyczytać i określić, że tam gdzie gospodarstwo istniała miejscowość Kudłów. Z map dostępnych choćby z 1786 czy 1808 jest to spora wieś. Po 1850 roku ukazuje się w tym miejscu już folwark Matygi. Znika z map i znalezionych póki co zapisków przeze mnie.

Ze analizowanych przeze mnie dostępnych materiałów w postaci książek o regionie pojawia się Kudłów w zapiskach i działaniach Adama Kotowskiego( zmarł 21 listopada 1693 r W Klementowicach) - stolnika wyszogrodzkiego, syna pańszczyźnianego chłopa, który na dworze Jana Wielopolskiego zrobił karierę i uzyskał najpierw szlachectwo szwedzkie w w 1659 r.a w 1673 roku polskie. Cytuję z książki "Bobrowniki 1485-1988" ( Ks. J. Zychora, E.Wąsik,A.Wójcicki) : " Dominikanom warszawskim darował za życia dobra : Borowę [..] i Kudłów[...] ....."

 

Sad owocowy przy drodze do Matyg, krzyża

Następna informacja pochodzi z książki " Dęblin szkice z dziejów miejscowości i okolicy" (K.Kurzypa), gdzie autor przytacza taką treść :

"Dobra dęblińskie zostały nazwane w ukazie donacyjnym z 20 czerwca 1840 r. "Sieło Iwanowskie".........Iwan Paskiewicz nabył na własność w publicznej licytacji w Trybunale Cywilnym 

Lubelskim w drodze działów w dniu 30 stycznia 1843 r. szlecheckie dobra ziemskie Borowa ze wsiami Kudłów i Matygi."

 

Droga do Matyg ( dawniej droga do Kudłowa) i krzyż

Co do samych Matyg to kilka informacji jakie na szybko udało mi się pozyskać.

Sama wieś przeżyła wiele zmian jej administracyjnego i własnościowego położenia i przynależności. Kiedyś nazywała się Rybaki, gdyż wielu mieszkańców parało się rybołówstwem. Sama miejscowość powstała w XV w. i od początku była wsią dziedziczną. Właścicielami byli m.in. Wielopolscy, Paskiewiczowie, Mierzejewscy.  W 1789 roku Matygi sąsiadowała z Gołębiem lecz już pod koniec I połowy XIX wieku wymieniano ją tylko jako folwark Matygi ( w Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego. T. VI: Malczyce – Netreba. Warszawa 1885.) w tym czasie najprawdopodobniej wieś była włączona do folwarku Borowina. w 1927 r. dawny folwark Matygi funkcjonował pod nazwą Borowina. Po II Wojnie Światowej oba te majątki rozdzielono a ziemia matycka została przekazana mieszkańcom Gołębia. Owi mieszkańcy założyli wieś i wrócili do jej historycznej nazwy - Matygi. Reasumując :

Obecna wieś Matygi znajduje się w miejscu folwarku, a na miejscu historycznej wsi Matygi jest miejscowość Borowina.Ciekawostką może być fakt, że w przyległym jeziorze Matyckim w 2006 roku złowiono piranie i sprawa była znana na całą Polskę. Samo jezioro powstało z dawnego koryta Wisły.

 

Krzyż w szczerym polu...

Dalej poszukuję informacji co się działo z miejscowością Kudłów i kiedy wytarła się z map i mam nadzieję, że nie z pamięci starszych.

 

Krzyż w polu wraz z drogą do niego uwieczniłem dzisiaj. Opis krzyża pochodzi z grupy FB Wsie Lubelszczyzny - historia i tradycje" : 

Metalowy, wysoki krzyż z figurą Jezusa Ukrzyżowanego, rzymskokatolicki, prawdopodobnie z 2009 r.- na borowskich polach tzw. ,,dzierżawy'', na gruncie Pana A.Stefaniaka. 

,,Według przekazu tutejszych mieszkańców, fundatorem krzyża jest syn więźnia obozu w twierdzy dęblińskiej, z czasów II wojny światowej. Więzień ten żarliwie modlił się i prosił Boga o przeżycie, a w podzięce obiecał ufundować 10 krzyży.Przetrwał pobyt w obozach i wojnę, nie zdążył jednak wywiązać się ze swojej obietnicy.Wolę zmarłego ojca wypełnił syn''.

,,Piękno kapliczek, figur i krzyży przydrożnych''.Gmina Puławy. Góra Puławska 2014.str.21.

 

25 stycznia 2019   Komentarze (6)
historia   borowa   dęblin   matygi   Matygi   Borowa   Kudłów  

Wartości a życie...

Czy kreowana, ach tworzona lepiej brzmi jest nasza codzienność, świadomość ?

Czy potrafimy czerpać radość z drobin codziennych chwil ?

Czy dajemy od siebie choć troszkę człowieczeństwa ?

Czy nam tak ciężko już się prawdziwie wzruszyć ?

 

Podeszwa buta codzienności jest dla nas już chyba tak wytarta, że przestaliśmy zwracać uwagę na to gdzie idziemy i co robimy. Jakie mamy cele takie te malutkie dzisiejsze, takie jutrzejsze czy może globalne na skalę zmian w życiu? To dręczy mnie coraz bardziej. Wzbudza niepokój, wzbudza złe demony. Bo przecież lubimy jak się dobrze o nas mówi, ale nie lubimy jak się nas chwali – i to publicznie choćby. Wzrasta w nas poczucie winy i zawstydzenia ba! nawet poczucie swojej małości czy  nawet poczucie, że pochwały się nam nie należą. Także wzrasta w nas poczucie często nieszczerej skromności budowanej na tym poczuciu, że tak po prawdzie jest mi bardzo miło, że chwalą ale jak będę bardziej skromny to może bardziej pochwalą? Też tak macie? To chyba syndrom budowania w nas poczucia niższości przez wszystkich dotychczas spotkanych ludzi czy instytucje. Zawsze patrzono na nas z góry , czy to rodzice nakazywali i wydawali polecenia ( wszakże i kochają ponad miarę także) , szkoła – nauczyciel nie kolega ale często dyktator i samozwańczy autorytet ( sam dla siebie). Potem praca i szef ,prezes – znów patrzą na nas z góry itd. Nie możemy łyknąć znikąd tego dobrego słowa, uśmiechu od życzliwych ludzi.  Ale co niektórzy sobie obijają tą niższość na wiele sposobów. A to w sklepie wykłócają się o bzdurę, a to w mięsnym grymaszą i każą po plasterku sobie odkrawać wędlinę, a to w aptece, gdzie kolejka na tzw „świński ogon” a oni grymaszą i sami niewiedzą co chcą. Lecz to nic przy tym co potrafią zrobić – znaczy odreagować tą nieporadność życiową w portalach społecznościowych. Tam nikt i nic ich nie zatrzyma. Stają się ekspertami w każdej dziedzinie, mają najwięcej do powiedzenia.Tylko z ukrycia, nie wstawiając żadnych postów tylko czekając jak ktoś zrobi pierwszy ruch i wstawi najlepiej osobisty post. Tacy ludzie siedzący w ciemnym pokoju o niepewnym jutrze zaczynają wieczorem żyć życiem innych. Internet dał im narzędzie jak mało kto. Bez kontroli , bez ograniczeń, bez człowieczeństwa. Każdy z nas pewnie takiego delikwenta miał przez chwilę na barkach, czuł jego ton wypowiedzi, czytał jego komentarze. Można z tym walczyć, ale czy warto? Niektórzy robią z tego otwartą wojnę w sieci i nie wiedzą, że ten co robi „**wnoburzę” nie ma w sumie nic do powiedzenia ale wyznaje zasadę ,że każdy ma prawo do krytykowania. Tak każdy ma prawo. Ma prawo do merytorycznej a nie emocjonalnej krytyki. Ta ostatnia jest dominantą niestety. Takie wachlowanie czyimś stanem emocjonalnym jest bardzo niebezpieczne. Bo przecież choćby FB pod lupę weźmy. Czy nie zmienia nam się nastrój ( czytaj czy inni na FB nie kreują naszego nastoju) kiedy do wg nas ładnego post’a ktoś ze znajomych ( trafnie nazwana grupa ludzi wg mnie) da „tylko” like ? Przecież post był porządny ze zdjęciem a ty tylko like? Co jest z tą osobą co mi to dała. Zawsze daje mi super( status serduszko) a tu tylko like? Już mamy wytworzony nastój i kierunkowe zabarwione emocjonalne nastawienie do tej osoby lub osób. Ale ludzie są też leniwi lub niechętni do podzielenia się opinią o danym wpisie więc używają tylko emotikonek. Klikają często mechanicznie na wpisy by komuś nie zrobić przykrości bo przecież wpis bez choćby like jest postem nieistniejącym wręcz. Taka głupota a jak potrafi człowieka nakierować i zabarwić emocjonalnie do innych. My nie jesteśmy dłużni, jak ktoś tylko lubi nasze posty to ja zrobię tak samo – dam tylko like ….albo nic nie dam o! i będzie dobrze. Ja już naprawdę odżegnuje się od FB i wstawiam raczej  neutralne wpisy choć i te potrafią być opacznie zrozumiane. Hehe

Zarzucony jest FB zdjęciami – często moim zdaniem podkoloryzowanymi związanymi z nierównym traktowaniem zwierząt. Szczególnie pieski są wdzięcznym materiałem dla tego typu kampanii. Ubolewam z całego serca nad bestialskim traktowaniem zwierząt, braku funduszy na schroniska czy domy zastępcze. Ja nie o tym tylko to co zapisałem na górze w pytaniu. Całe kampanie reklamowe , całe sztaby specjalistów często stoją za tym by stworzony przez nich film, animacja poprzez przekaz wizualny, muzyczny spowodowały w nas uruchomienie pokładów współczucia, łatwowierności w to co oglądamy i podejmowania łatwiejszej decyzji odnośnie wpłat, czy darowizn. Tu już nie o pieskach ale np. o tym ,że ktoś zbiera na chore dziecko, czy ostatnio głośno znów o grupie krwi dla kogoś. Czy wiele innych totalnie niesprawdzonych przez potencjalnych darczyńców informacji buszujących w sieci. Uważam, że chyba nam się nie chce weryfikować czy ta kampania, zbiórka jest prawdziwa ,czy może jak to było z gościem co niby na chore dziecko zebrał ponad 100 tys. i zwiał z kasą. Mamy coraz twardszą pupę w życiu codziennym , gdzie często odwracamy się od tej prawdziwej misji niesienia pomocy – nawet tej malutkiej i często niepieniężnej. A łykamy jak młody pelikan akcje w sieci czy na tym FB. Wpłacamy łatwo ,ot kilka klików i już czujemy żeśmy filantropi. I dobrze ,że pomagajmy ale sprawdzajmy u źródła czy aby nie zasilamy jakiegoś szarlatana. Wracając do tych emocji jakie wyciskają z nas te filmiki ze zwierzętami , głównie z pieskami to na mnie także działają. Pamiętam jednak, że smutny piesek w schronisku nie może być dla nas ważniejszy niż śmierć człowieka. Czy wy także macie taką raczkującą nieśmiałą tezę (oby nieprawdziwą ) że nam bardziej zwierzątka szkoda niż człowieka? Rozczulamy się nad smutnym wzrokiem pieska a chłodno i bez emocji oglądamy wiadomości jak pożar strawił kilku jego mieszkańców? Jak trudno nam się zaangażować w wartościowe i właściwe pomaganie? Takie nie na pokaz, takie ciche i od serca. Niekiedy wymaga to głośnego krzyczenia przez megafon w portalach społecznościowych- bo one już są częścią naszego życia ,ale pamiętajmy ,że pokora i człowieczeństwo jest w tym najważniejsze.

Dlatego kończąc moje dywagacje chciałbym byście zobaczyli zdjęcie poniżej. I odpowiedzieli sobie sami na pierwsze pytanie jakie postawiłem.

 

 

zdjecie : Internet.

23 stycznia 2019   Dodaj komentarz
filozofia  

Powstanie Styczniowe

156 rocznica Powstania nad powstaniami w Polsce. Powstanie Styczniowe. O nim już tyle napisano, że przytaczam tylko cytat z manifestu - odezwy Komitetu Centralnego Narodowego :

"....Tak, Ty wolność Twoją, niepodległość Twoją, zdobędziesz wielkością takiego męztwa, świętością takich ofiar, jakich Lud zaden nie zapisał jeszcze na dziejowych kartach swoich. Powstającej Ojczyznie Twojéj dasz bez zalu, słabości i wahania, wszystką krew, zycie i mienie, jakich od Ciebie zapotrzebuje..."

 

Manifest Tymczasowego Rządu Narodowego, 22.I.1983 roku

22 stycznia 2019   Dodaj komentarz
historia  
< 1 2 ... 29 30 31 32 33 ... 40 41 >
Blogi