• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (67)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (130)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (6)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (44)
  • puławy (48)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (6)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (54)

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • Blog o własnej wędlinach....
  • Bieganie inie tylko
    • Maratończyk i jego przemyślenia
  • Historia
    • Fortyfikacje
    • I WŚ Puławy
    • Interaktywne stare mapy
    • O cmentarzach , dworkach
  • Historia lokalna
    • Dawne Puławy
    • I Wojna Światowa
    • Kompendium wiedzy o Gołębiu
    • Poznaj Lublin
    • Skoki i Borowa
    • Świetny blog o historii regionu
    • Wszystko o Sieciechowie
    • Wyjdź z pociągu
    • Zabytki, zaułki, zakątki ...
  • proces technologiczny
    • Procesy technologiczne
  • Przyroda
    • Blog leśniczego

Najnowsze wpisy, strona 31

< 1 2 ... 30 31 32 33 34 ... 40 41 >

Historia lokalna - mosty i przeprawy w Bobrownikach...

Ach co to za miejscowość te Bobrowniki. Lokowane już w 1485 roku - jako miasto prywatne Stanisława Tarły syna Zakliki. O mieście napiszę niedługo, bo historia ciekawa i burzliwa ,ale i smutna zarazem. 

Dziś o mostach i przeprawach promowych w Bobrownikach. Postarałem się przedstawić w sposób graficzny. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. 

 

Zdjęcia i na podstawie książki - "Bobrowniki 1485- 1988" oraz strony Internetowej http://schwung.cba.pl/.

20 stycznia 2019   Komentarze (1)
historia   bobrowniki   mosty i przeprawy   mosty   Bobrowniki  

Warto

19 stycznia 2019   Komentarze (1)
filozofia  

Chóralne epitafium ( dotychczas)....

Zdjęcie wszystkich chórów i dyrygentów z I Ogólnopolskiego Spotkania Chórów Szczygiełki i Przyjaciele - zdjęcie Internet.

 

Największym dotychczas przeżyciem związanym z występem wokalnym było Ogólnopolskie Spotkanie Chórów Szczygiełki i Przyjaciele w Poniatowej. Rok 2017, styczeń, ładna zimowa zima. Prowadził nas znaczy chór przy parafii p/w Brata Alberta w Puławach ksiądz Marcin. Z przedstawianego przez niego ze swoistym spokojem tego wydarzenia można było odnieść wrażenie, że to było by spotkanie kolegów i koleżanki po fachu, wymiana doświadczeń, zaśpiewanie kilku kolęd czy pieśni. Na spokojnie i w miłej rodzinnej atmosferze. Było prawie jak mówił…….

 

Na warsztaty w godzinach rannych przyjechaliśmy do pięknego pałacu w Kraczewicach. Nie byłbym sobą bym nie wtrącił choć ciut jego historii- tu pochodzi ze strony kraina.org.pl:

Pałac w Kraczewicach - zdjecie Internet.

„Jedyną w okolicy secesyjną budowlę wzniosła w latach tuż przed pierwszą wojną światową rodzina Gerliczów. W miejscu Pałacu Kraczewickiego dwory istnieją już od więcej niż sześciuset lat. Rodzina Gerliczów przybyła w Lubelskie w końcu XVIII wieku z Niemiec. Kacper Gerlicz wybudował z Lublinie browar, a jego synowie wybrał dwie różne drogi kariery, z których każda była imponująca. Teofil pozostał w Lublinie i działał zarówno w biznesie, jak i w organizacjach charytatywnych. Jakub brał udział w Powstaniu Listopadowym i polski Rząd Narodowy mianował go wiceprezydentem policji Warszawy. Jego kompetencje docenił także rząd carski mianując go wiceprezydentem Warszawy. Potomkowie Teofila osiedli w Kraczewicach. Gerlicze zapisali się wdzięczną pamięcią w życiu wsi. Zaraz po pierwszej wojnie światowej ofiarowali teren, na którym wybudowano pobliski kościół i utworzono cmentarz. Rodzinę Gerliczów wyrzucili z domu Niemcy, a potem komuniści. W 1983 r. powstaje zamysł urządzenia w zrujnowanym już dworze siedziby dziecięcych zespołów artystycznych "Scholares Minores pro Musica Antiqua" i "Szczygiełków". Początkowe prace porządkowe przy restauracji obiektu zostały wykonane siłami dzieci - członków zespołów i ich rodziców. Następnie z inicjatywy ówczesnego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i Naczelnika Miasta i Gminy Poniatowa przystąpiono do remontu kapitalnego dworu i restauracji parku. W roku 1988 następuje wprowadzenie do dworu dziecięcych zespołów artystycznych i powołanie do życia "DOMU MUZYKI" w Kraczewicach. Dziś dwór znowu tętni życiem organizując muzyczne spotkania, śluby, konferencje i imprezy kulturalne. Można także wynająć we dworze pokoje.”

 

Piękny pałac z skromnym, ale bardzo dobrze zaaranżowanym wnętrzem i niespotykaną dostojnością. Zjechały już reprezentanci chórów na warsztaty – reszta dojeżdża na koncert. Poznajemy się i opowiadamy kilka zdań o nas, naszym chórze. Przechodźmy do warsztatów. Prowadzi je na zmianę emisariuszka – heh – świetny sopran od emisji głosu i sama dyrygenta Joanna Garbacz. To znana na cały świat pani dyrygent a jej chóry to ścisła czołówka światowa. Dociera to do mnie i jakoś człowiek staje się mały a zarazem szczęśliwy, że ma okazję zaśpiewać na warsztatach jak i koncercie pod taką batutą. Sześć Chórów, sześć różnych osobowości, sześciu różnych dyrygentów, dających ponad 100 wokalistów. Sala w pałacu wypełnia się po brzegi, zaczynamy urywać po kawałku tort związany z zaśpiewaniem dwóch pieśni na finał. Pani Małgorzata Sobieszek – dyrygentka chóru Cantate Dei Gloriam z Warszawy prowadzi warsztaty i rozczytuje już przez nasz chór rozczytane Misericordias Domini. Na tyle gardeł i taki podziale na „głosy” brzmi to co najmniej dziwnie. Dodatkowy efekt daje dość mała sala. Po jakimś czasie wszystko się układa i zaczyna wybrzmiewać i brzmieć.

Opanowane. Dochodzimy do utworu przez nas w ogólne nie rozczytanego. A utwór nie łatwy o niesamowitym ładunku emocji – kompozytor Michael Bojesen – Eternity. Uczymy się na próbie, chłoniemy, ja podpinam się pod kolegów basów, którzy już opanowali ten utwór. Od razu łatwiej jak jest prowadzący. Doznałem olśnienia z oświeceniem i zarazem pytaniem – co ja tu robię? Tu sami profesjonaliści. Ksiądz Marcin uspakaja i daje otuchy. Nasz chór się odnajduje i wybrzmiewamy już całkiem całkiem. W między czasie kawa, ciastko, podziwianie pałacu i niekończące się rozmowy o śpiewaniu nie tylko chóralnym. Ksiądz Marcin akompaniament na fortepianie prowadzi łagodnie i z czułością o każdy wybrzmiały ton. Dyrygenci, osobistości światka chóralnego i kulturalnego nadają powagi i sznytu temu wydarzeniu.  Kogo im udało się zaprosić do wspólnego śpiewania? Proszę poniżej lista chórów:

 „Cantate Dei Gloriam” – Warszawa; „Św. Brata Alberta” – Puławy; „Corda Cantando” – Karczmiska; „Cantata” – Opole Lubelskie „Szczygiełki Fenix” Poniatowa, „Szczygiełki Grandi” – Poniatowa i Połączone Chóry Spotkania.

Chór św. Brata Alberta prowadzony przez ks. Marcina z Puław (mój chór, nie wszyscy członkowie) 

 

Warsztaty dobiegają końca i czas szykować się na śpiew w gimnazjum im Jana Pawła II. Tam się ma odbyć finał całego dnia i występy chórów z własnym

repertuarem (przeważnie kolędowym, choć nie tylko) i wspólny śpiew pieśni o których wspomniałem wcześniej. Szybko lokalizujemy się w jednej z sal szkoły. Przebieramy się i szlifujemy nasze utwory na występ. Szlifujemy kolejny raz, bo w pałacu już na piętrze i na korytarzu ćwiczone było…. Na korytarzach szkoły gwar i harmider. Panie w pięknych kreacjach chóralnych dystyngowane i pełne kobiecego piękna. Panowie głównie w garniturach, dostojni i szarmancko się zachowujący. Czuć adrenalinę, czuć podniecenie narastające, czuć trochę strach i tremę, czuć, że niedługo wydarzy się coś wielkiego.

Dyrygent - ks. Marcin

 

Zaczynamy po słowach wstępu od organizatorów a zarazem wyśmienitych muzyków, pasjonatów muzyki i krytyków muzycznych. Zaczęło się piękne przedstawienie, gdzie kilka kolęd wyśpiewana w niepełnym składzie wybrzmiewa cudownie i pięknie zarazem. Nie czujemy się ani lepsi, ani gorsi. Równi. Słuchamy i przed i po naszym mini występnie innych chórów i ich repertuaru. Łabędzi śpiew słychać i czuć wielkość i kunszt tej muzycznej uczty. Kolejne chóry wchodzą i z pierwszym otwarciem ust intonują nam słuchaczom spektakl barw nut nasyconych głosami chórzystów. Czujemy się jako chór częścią tego spektaklu, tego wydarzenia co nas przerosło na początku by później stało się jednością z nami.

Rozchodzimy się, głosy „chóry” w podkowę na auli. Słuchacze siedzą w środku. Czegoś się spodziewają i wiedzą, że za chwilę nastąpi finał, epitafium. Pani Joasia Garbacz spogląda na nas wszystkich. Mimo, że jest nas ponad 100 to dla każdego znajduje choć ułamek sekundy by się z nim spotkać wzrokiem i drobnym gestem zachęcić i uspokoić. Zapada cisza. Sala milknie. Dłonie dyrygentki uniesione zaczynają falować w swój taniec dyrygenta, który słucha sercem i duszą ten utwór. Panie zaczynają i pierwsza zwrotka niczym lekko uniesione piórko kołyszące się na wietrze przeleciało przez salę, druga zwrotka panowie i niskie głosy damskie. Trzecia wspólnie…zaczyna łapać mnie w gardle i ściskać. Nie do opowiedzenia emocje a wszystko przed nami…… Zaczyna się rzeka emocji, przeplatanych z euforią i staniem najwyższego uniesienia trwającego kilka minut. Głosy, chóry przeplatają się, uzupełniają, podpowiadają i odpowiadają sobie…… Nastała cisza, większość słuchaczy i ja miała zaszklone oczy z emocji. Z tej empatii i tej wrażliwości. Niektórzy płakali i się tego nie wstydzili. Brawa nie mogły zakłócić tego co się wydarzyło przed chwilą. Mnie trzyma do tej chwili a to już prawie dwa lata. Schodzimy się i śpiewamy pod dyrygent Pani Małgorzata Sobieszek – dyrygentki chóru Cantate Dei Gloriam – Misericordias Domini. Wychodzi genialnie! Czuję spełnienie i zadowolenie. Targają mną emocje, bardzo duże emocje i stan uniesienia ba! wręcz spełnienia. 

To są emocje, to są wydarzenia, które zapadają bardzo głęboko w pamięć i całe szczęście są cały czas świeże i aktualne. To z nich czerpię swoją siłę do życia, do śpiewania. Mam nadzieję, że uda się wystąpić w takim wydarzeniu, gdzie będzie 5-7 chórów i wyśpiewamy utwory dedykowane dla takiej konfiguracji. 

Poniżej zamieszczam linki do tego finału – spotkania w Poniatowej w 2017 roku. Oceńcie sami.

Co do chóru, gdzie uczęszczam i śpiewam to tu przedstawiony Chór św Brata Alberta przekształcił się na powrót w Albertinum pod tym samym wezwaniem. Ksiądz i muzykolog zarazem Marcin otrzymał dar niesienia Słowa Bożego poza granicami kraju. Aktualnie Albertinum jest prowadzony przez Panią Renatę, która prowadziła chór od początku. Przejeła po księdzu misję daszej pracy wokalistów- chórzystów i uświetniania liturgi czy organizację wydarzeń muzycznych jak koncert kolęd. Chór trwa i śpiewa - ba ! śpiewa wyśmienicie! 

 

https://youtu.be/PdoO67sXBIU Eternity

https://youtu.be/ZPvhKvcDc2c - Misericordias Domini

 

Zdjęcia Internet.

 

 

15 stycznia 2019   Dodaj komentarz
spiew   Brat Albert   Poniatowa   Ogólnopolskie spotkanie Chórów   Szczygiełki  

Historia - Walezy - szybko o nim zapomnieć...

Pierwszym elekcyjnym Królem Polski był - Henryk Walezy.

 

Młody lubiący przebieranki i imprezy,pachnący perfumami i ubrany w fatałaszki ,które w ówczesnej Polsce były szokiem "w modzie" nie bardzo przypadł do gustu rodakom.To nic ,miał rozmach - jadąc do Polski na koronację i ślub z już sędziwą i nieurodziwą Anną Jagiellonką - jechał w zaprzęgach z 1200 koni w ,masa ludzi,urzędników i panie wolnych obyczajów mu towarzyszyły.

Wawel na owe czasy był trzy razy większy od Luwru co bardzo uszczęśliwiło przyszłego króla.W tamtych czasach Polska była o lata świetlne bardziej ucywilizowana od Francji - przykład ?:

Po raz pierwszy zobaczył wychodek ,wannę i widelce !! - co było dla niego szokiem !!. Zresztą po "ucieczce" z Polski wprowadził na pałace owe "nowości" z Polski.

Po koronacji i dzień po wymuszonych oświadczynach ( pamiętamy o brzydocie Anny Jagiellonki  ) dostał informacje,że jego brat Karol IX zmarł i teraz jemu korona Francji się należy. Czym prędzej zabrał się z Polski i bez wytchnienia dla koni i siebie ,świty gnali do Francji niszcząc za sobą mosty ......

Taki to król ,co miał być wżeniony za córkę króla Hiszpanii ,co pogardził naszą Anną Jagielonką by umrzeć od ciosu nożem w brzuch w toalecie czytając list ....

 

15 stycznia 2019   Komentarze (1)
historia   ciekawostki   Walezy  

Poezja ma

 

Jakaż przejmująca cisza nad grobem się ściele,

krzyż pochylony zwrócony na ziemie ?!

Czemuż takiś samotny krzyżu człowieczy?

Czemuż pamięci ludzi w nicość odwleczy

To pamiątka po człeku,co życie swe przeżył

jak mógł najlepiej - pamięci nas nie mierzył....

Pamięć nasza wątła ,nie mający wiary

Dla tych co samotnie,skromnie umierali.

A Krzyż dalej od lat pochylony będzie 

Póki go nasze sumienie i pamięć nie zdobędzie

Miejmy w sercu Boga Miłościwego 

Dajmy tym samotnym krzyżom najlepsze z siebie samego...

15 stycznia 2019   Dodaj komentarz
filozofia   wiersz  

Jak czują zwierzęta....

 

„…Zwierzęta mają specjalne słowa wyrażające radość życia ,zapał,zachwyt i rozkosz. Nawet istoty ,które uznaje się za nieme, jak na przykład motyle ,świetliki,ryby czy ślimaki,mają pewne słowa ,jednak nie wypowiadają ich,tylko przekazują przez najróżniejsze drobne drgnienia,które docierają do odbiorcy jedynie poprzez skórę, futro albo pierze ,nie zaś ucho. Owe drgnienia przypominają niewielkie fale,jakie wywołuje liść opadający na powierzchnię stawu,kiedy jego wody są zupełnie spokojne i nieruchome. Niektóre ze zwierząt mają nawet słowa brzmiące niemal jak modlitwa : jednymi składają podziękowania słońcu,innymi wiatrowi,jeszcze innymi deszczowi ,ziemi,roślinom,światłu,ciepłu,pożywieniu,zapachom czy wodzie . Znają też słowa tęsknoty. Ale nie ma w językach zwierząt żadnych wyrazów ,które by miały poniżać albo wyszydzać. Co to to nie….”

 

Pisarz i eseista odszedł z tego świata 28.12.2018 roku. Mam jego 4 książki. Wszystkie cenię ponad przeciętnie. Nowotwór odebrał go nam, mnie....

15 stycznia 2019   Dodaj komentarz
Amos Oz  

Historia - Tytani rządzenia krajem

Jan Matejko, Koronacja pierwszego króla, 1889

 

 

Nie wszyscy władcy jednym ciurkim władali naszym krajem czy choćby dzielnicami. Często byli przeganiani przez braci, magnatów, konkurentów do innych krajów - ot choćby Mieszko II, czy Kazimierz Odnowiciel, czy Stanisław Leszczyński. Czy wiecie jak długo sumarycznie nasi władcy rządzili naszym krajem?

Poniżej wrzucma ściągę, może komuś się spodoba i przyda. Pamiętajmy, że czasy średniowiecza to czasy , gdzie jak ktoś żył 40-50 lat to był nie lada wyczyn. Biskup Thietmar (zmarł w sławetnym i znanym roku 1018 roku), żył raptem 43 lata by to biskup merseburski, kronikarz. To dzięki niemu mamy aż 6 dat dziennych związanych z późniejszym królem Bolesławem Chrobrym którego żywo nienawidział. Na mojej audycji o mało znanych królowych też będzie o nim ciut.

Idąc od tych co rządzili dłużej aż tych co byli tytanicznymi władcami.

 

10. Stanisław August Poniatowski (1764-1795) – 31 lat rządów - król Polski (ostatni)

9. Bolesław Chrobry  ( 992-1025) – 33 lata rządów -król Polski (pierwszy)

8. August II Mocny (1697-1733) – 33 lata rządów - król Polski  

7. Bolesław Wstydliwy (1243-1279) – 36 lat rządów - książę krakowski ( czasy tzw. Rozbicia Dzielnicowego)

6. Bolesław Krzywousty ( 1102-1138) – 36 lat rządów  - władca Polski

5. Kazimierz Wielki (1333 – 1370) – 37 lat rządów -król Polski 

4. Zygmunt I Stary (1506-1548) – 42 lata rządów - król Polski ( urodzony w niedalekich Kozienicach)

3. Kazimierz IV Jagielończyk (1447-1492) – 45 lat rządów - król Polski 

2. Zygmunt III Waza (1587-1632) – 45 lat rządów - król Polski 

1. Władysław Jagiełło (1386-1434) – 48 lat rządów - król Polski 

14 stycznia 2019   Dodaj komentarz
historia   ciekawostki  

Historia lokalna - Jak Góra się stała...

Kościół w Górze Puławskiej 

Towarzystwo Przyjaciół Góry Puławskiej całe szczęście działa prężnie i nie pozwala na zapomnienie ważnych i tych średniowiecznych i tych współcześniejszych wydarzeń w tym regionie. A jest o czym pisać, bo tereny z bardzo bogatą historią , którą często także tworzyła a pisząc językiem teraźniejszym kreowała Wisła. Królowa i kobieta wybitnie zmienna, często nie szczędziła domostw i istnień ludzkich z dobytkiem okrywając ich swoim płaszczem śmierci. Często jednak dająca utrzymanie, dająca zarobkować społeczeństwu tam zamieszkującemu. To w końcu kiedyś był najważniejszy trakt wodny łączący Kraków z Bałtykiem. Kiedyś żeglugowa - teraz na wysokości Puław to łódki ,motorówki czy kajaki – szeroko i płytko , bardzo płytko. Nierozerwalnie z Wisłą związane są miejscowości przyrzeczne jak Janowiec, Bochotnica, Jaroszyn, Góra Puławska, Puławy,  Dęblin czy Kazimierz Dolny. To o dwóch powiązanych z sobą ściśle nie tylko legendą czy zwyczajami w kilku słowach opowiem – w sprawie krzyża…..

 

 Mowa o Górze (aktualnie Górze Puławskiej) i Góra Jaroszyńska-XVII w (aktualnie m.w. Jaroszyn). Historia i tradycje tych miejscowości były takie silne ,że w różnych okresach historycznych i Jaroszyn stał się Górą Jaroszyńską, tereny Górami plebańskimi, a Góra stać się w końcu miała Puławską.

Bo cytując przywołane poniżej opracowanie „Dekanatu Kozienickiego” dla ukazania zależności miedzy tymi miejscowościami przytaczam fragment :

„ Wieś w której obecnie stoi kościół naprzeciw miasta Puław nazywa się Góra Puławska. Jednak dla tradycji, że pierwotna świątynia znajdowała się w Jaroszynie, pod nad samą Wisłą, obecnie miejsce, na którym wznosi się kościół, zowią Górą Jaroszyńską.”

 

- To tu w 1246 roku stoczona została wygrana przez Bolesława Wstydliwego bitwa z Konradem Mazowieckim. Tak tym samym Konradem co w 1233 roku tegoż Bolesława i swoją bratową Grzymisławą umieścił w sieciechowskim więzieniu. A więcej o tym jest we wpisie o Zamkach w Sieciechowie.

- Druga ważna data to w 1809 roku ( wojna polsko- austriacka)   stacjonował  tu książę Józef Zajączek ( przez chwilę nawet Naczelny Wódz) po bitwie pod Jedlińskiem ( 11 czerwiec 1809). Pamiętajmy, że w tych czasach z Napoleonem był jedyny Polak, który dostał tytuł wojskowy Marszałka Francji – oddany cesarzowi a przede wszystkim sprawie polskiej Józef Poniatowski.Niestety była to znacząca porażka wojsk gen. Zajączka i mimo hartu ducha naszych żołnierzy nie byliśmy w stanie przełamać oporu wroga liczniejszego. Historycy i biografowie jak choćby Jadwiga Nadzieja przychyla się do tego ,że nie tylko nie posłuchał rozkazu Józefa Poniatowskiego ale i słabo zorganizował wojsko do bitwy. 

- Trzecia to w 1812 roku ,gdy stacjonowały wojska napoleońskie w kampanii moskiewskiej z kościoła zabrano nieco bielizny kościelnej na bandaże i pasy materiałów. 

- Czwarta a w chronologii powinna być pierwsza to ta związana ze św. Wojciechem , źródłem i krzyżem nad szczątkami chowanych w kościołach. 

Bo należy pamiętać ,że pomijając grzebanie zmarłych w jednym miejscu w średniowieczu na początku tej epoki to później chowano zmarłych w kościołach. Szybko natomiast się te kościoły zapełniały tymi grobami, więc w kościele byli chowani tylko uprzywilejowani jak proboszczowie, księża czy fundatorzy a reszta już wkoło kościoła. Dopiero słynny Edykt Nantejski, wydany we Francji w 1777 r., położył kres grzebaniu zmarłych na cmentarzach przykościelnych. Wkrótce za przykładem Francji jako pierwsza poszła Polska, a później i inne kraje europejskie, zakładając nowe cmentarze z dala od skupisk miejskich. Był to wówczas istotny i zasadniczy krok w dziele kształtowania miejsc grzebalnych - cmentarzy w obecnym rozumieniu tego słowa.

Kolejny krzyż w miejsce starego ,oraz kamień na którym ś. Wojciech odprawiał mszę. - Zdjęcie z "Piękno kapliczek i przydrożnych krzyży"

 

Wiąże się ciekawa legenda związana z krzyżem i źródełkiem, która łączy te miejscowości bo nie tylko Wisła zmieniła lokalizacje miejscowości (głównie zabierała i odrywała Jaroszyn)  ,ale i administracyjnie w tych czasach są inaczej umiejscowione granice tych miejscowości. 

Zanim legenda poniżej przedstawiona zostanie przeczytana warto także wspomnieć, że z innych przekazów ( „Dekanat Kozienicki” 1913 r) o tym ,że jak wygasł ród Jarockich ( bardzo wychwalanych i dobrych dla swoich poddanych założycieli Jaroszyna)to przekaz mówi o tym ,że kościół opustoszał i lada dzień sam się miał obalić. Poza tym w tym czasie kolejna powódź wiślana podmyła rzeczowy kościół zabrała  z wodami  browar, karczmę dworską, łąki ,pola, ogrody kościelne i poddanych plebańskich.  Zebrała się komisja przewodnictwem bp Krakowskiego zlecona ks. Radomskiemu by przenieść kościół na nowe miejsce. W sprawę zostali zaangażowany ród Firlejów, który znacząco jako fundator i mecenas pomógł. Uzupełnię tylko ,że właścicielem i dziedzicem wsi Klikawa w owym czasie był Jan Firej, podstoli ( w dawnej Polsce- urzędnik dworski usługujący przy stole królewskim lub książęcym; zastępca stolnika) Czerniechowski. Pamiętajmy, że później właścicielami dóbr m.in. Klikawy był ród - Lipscy.

W końcu dotarliście do miejsca, gdzie zaczyna się opis legendy czy przekazu ludowego wraz z dalszymi losami. [ Cytat wraz z moimi wtrąceniami są nawiasach kwadratowych ]  w cudzysłowiu tekst pochodzi z opracowania Towarzystwo Przyjaciół Góry Puławskiej :

 

" Historia krzyża przy ul. Kozienickiej Według miejscowej legendy krzyż usytuowany w lesie przy ul. Kozienickiej upamiętnia miejsce obozowania biskupa Wojciecha, który płynął Wisłą z Krakowa do Gdańska, aby między Prusakami szerzyć wiarę chrześcijańską, zatrzymał się tu na noc, a na leżącym przy brzegu, płaskim granitowym głazie odprawił mszę. W XI wieku wzniesiono tu kościół pod wezwaniem świętego Wojciecha. Nie znamy fundatora, być może była to rodzina Jarockich właścicieli Jaroszyna. Wisła podczas wylewów stale niszczyła kolejno budowane na wyższych miejscach kościoły i kaplice [ Miało to miejsce 24.VI.1687 roku , gdzie biskup Jan Małachowski pozwolił przenieść resztki świątyni i kości do oddalonego miejsca – kaplicy typu granario confectam, gdzie przeszło 50 lat odprawiano nabożeństwa]. Jak mówią zachowane dokumenty: W 1738r. po kolejnym wylewie, kardynał Górski [ źródła podają kardynała Lipskiego]  polecił wybudować kaplicę  [do wsi Góry (Puławskiej) - około 250 metrów od Wisły ], a kości pochowanych przenieść na miejsce zwane Górki Plebańskie, tam je do ziemi złożono, a nad nimi stanął krzyż drewniany.

[Co do kościoła to powstał nowy idąc za opisem z „Dekanatu Kozienickiego” z 1913 r – w XVIII wieku a dokładnie w 1741 roku był poświęcony, był to mały, drewniany budynek . Kolatorką ( fundatorką)  była Rozalia z Żydowskich Pruszyńska. Po 30 latach zaczął gnić i stał się niebezpieczny dla parafian. 2 maja 1767 roku bp Sołtyk wysyła pisma do ks. Tomasza Okuńskiego kanclerza Lubleskiego i do ks. Józefa Zgórskiego dziekana Kaźmierskiego z nakazem budowy nowego kościoła. Tak też się stało za patronatem ( fundacji) księcia Augusta Czartoryskiego wojewody i generała ziem Ruskich, Marią Zofią  z Sieniawskich Czartoryską oraz z synem Adamem i córką Izabelą -przekazali kamień węgielny za czasów panowania proboszcza Tomasza Józefa Prus Michalczewskiego. W 1781 roku już był (koniec budowy 1779r ) powstał i przetrwał do tych czasów murowany kościół w stylu renesansu włoskiego w kształcie krzyża łacińskiego. Był benedyktowany (poświęcony)  8.VII.1781 roku na mocy upoważnienia konsystorza Lubelskiego z dnia 18.2.1781 r przez ks. Kwaśniewskiego. Nabożeństwa od tego czasu odbywały się tylko w nowym kościele].

 Nazwa Górki Plebańskie dziś nie istnieje, lecz wskazuje, że musiały to być jakieś wzniesienia. Opis ten pasuje do wzniesień na trasie Góra Puławska - Bronowice. Tym bardziej, że u ich podnóża biegnie stary gościniec - droga pamiętająca czasy piastowskie. Na tych wzniesieniach, w połowie drogi z Góry do Bronowic istniał stary cmentarz, na którym był drewniany krzyż. U jego podnóża leżał głaz, spod którego kiedyś wypływało źródełko związane z legendą i kultem świętego Wojciecha, który rozwinął się wieku XVIII i XIX. Według legendy na tym kamieniu św. Wojciech miał odprawiać Mszę św. Wypływająca spod niego woda posiadała ponoć właściwości lecznicze leczyła dolegliwości oczu i kołtuna. Kołtun powstawał ze zmierzwionych i zlepionych z brudu i potu włosów. Według istniejącego zabobonu, wierzono, że obcięcie go nożycami może sparaliżować człowieka lub oślepić. Wierzono, że jeżeli chory na oczy lub posiadacz kołtuna w dniu św. Wojciecha przed wschodem słońca obmyje w owym źródełku oczy i kołtun, to nie zachoruje i może bezpiecznie go usunąć. Następnie należało go łożyć u stóp tego krzyża przy głazie i źródełku. Po każdym święcie św. Wojciecha pod krzyżem leżały stosy kołtunów. W okresie międzywojennym odnotowano jeszcze pojedyncze przypadki owego kultu. Z czasem pierwotny krzyż uległ on zniszczeniu i w roku 1987 mieszkańcy parafii Góra Puławska postawili nowy, dbają o niego, sprzątają, przynoszą kwiaty, modlą się. Od kilku lat co roku w pierwszą niedzielę po 15 września w święto Podwyższenia Krzyża odprawiana jest tu Msza św."

[ idąc zgodnie z opisem za Janem Wiśniewskim  :

„ Zwyczaj. W Klikowskim  lesie należącym do p. Lipskiego stoi drewniany krzyż, do którego na św. Wojciech schodzą się z dalekich nawet okolic chorzy na kołtun i tu całe worki kołtunów wraz ze skromną ofiarą zostawiają, wierząc w skuteczność uzdrowienia w tym dniu i miejscu ."

 

Widać zatem ,że legendy mieszają się z przekazami z pokolenia na pokolenia. Fakty mieszają się z dodanymi od ludzi wierzeniami – z tego powstaje piękna, tajemnicza często na wzór i chwałę Najwyższego historia. Nie taka książkowa i taka do sprawdzenia do końca. Ot taka nasza, lokalna….

 Aby trafić w opisane miejsce wyżej należy Góry Puławskiej kierować się na Kozienice ( ul. Kozienicka). Wejście pod górkę jest usytuowane gdzie jest tablica pamiątkowa i znak na drodze PUŁAWY 4.

 

Miejsce w którym prowadzi droga do krzyża. Zdjęcie z google maps

 

 

Zdjęcie i treść z broszury "Piękno kapliczek i przydrożnych krzyży"

Zdjęcie lokalizacji - google maps. Zdjęcia kościoła własne. Dane uzupełniające na podstawie „ Dekanat Kozienicki” Jana Wiśniewskiego z 1919. 

 

10 stycznia 2019   Komentarze (1)
historia   jaroszyn   puławy   plbańska   Jaroszyn   Góra Puławska  

Chóry i zespoły bliskie memu sercu...

Zespoły z bardzo długą historią – historią pokoleniową mają dla mnie zawsze najwięcej do pokazania i wyśpiewania. Tych emocji pokoleniowych , tych tradycji narodowych, tych niepodległościowych pieśni ku pokrzepieniu, tych lat wspólnoty razem. To jest nierozerwalne, jak nierozerwalana jest więź między członkami zespołu. To pewnie są tak zażyłe relacje – może nawet bardziej niż w rodzinie. 

Choć sam śpiewam w chórze sakralnym i zespole wokalnym jako bas to są to kameralne grupy i trudno mi jest wyobrazić bycie i śpiewanie w takich dużych i często rodzinnych, pokoleniowych  zespołach. 

Chór Aleksandrowa - zdjęcie interent

 

Kilka chórów i zespołów jakie mam w pamięci to Chór Aleksandrowa powstały na początku lat 20 XX wieku w Rosji. Znany na cały świat chór męski akademicki chór armii rosyjskiej ,duma narodu rosyjskiego. Zaczynali jako zespół 12 osobowy  - 8 śpiewało, 2 tańczyło, 1 akordeonista oraz 1  bałałajkarz. To najbardziej znany chór na świecie ( wg mnie). Po drugiej wojnie światowej wystąpił na ponad 2000 koncertów, w repertuarze posiadają ponad 2 tysiące utworów w tym często śpiewane w oryginalnym języku w danym państwie , gdzie występowali także w Polsce i po polsku śpiewano wybrane utwory. Po tragedii lotniczej w 2016 roku, gdzie zginęło około 30 % chórzystów i duża cześć grupy baletowej na chwilę  zawiesił swoją działalność. Uzupełnił skład i reaktywował się 2017 roku, gdzie pierwszy w nowym składzie zaśpiewał w lutym tegoż roku na scenie Głownego Teatru Akademickiego Rosyjskiej Armii w Moskwie. Koncertują dalej po całym świecie – mają jednak na uwagę swoją tragiczną przeszłość.

Zespół Pieśni i Tańca „Mazowsze" - zdjecie internet.

 

Zespół Pieśni i Tańca „Mazowsze , którego gościliśmy wczoraj ( 6.1.2019 r) w kościele p/w Miłosierdzia Bożego w Puławach. To ogromna historia krzewienia kultury na najwyższym poziomie zespołu o wspaniałych wokalistach i cudownych tancerzach nie wspominając o genialnej orkiestrze. To kawał historii Polski i Polskości. Założony w 1948 roku trwa do dziś występuje na deskach całego świata. Występy w ponad 160 miejscach w Polsce, ponad 6500 koncertów, ponad 213 wyjazdów zagranicznych stawia „Mazowsze” w randze wybitnych osobistości krzewienia kultury i polskości.

 

 

Zespół Pieśni i Tańca "Powiśle" im. Kazimiery Walczak "Mamci - zdjęcie internet

 

 

Nie był bym sobą by nie wspomnieć o rodzimym Zespół Pieśni i Tańca "Powiśle" im. Kazimiery Walczak "Mamci. Opis zaczerpnięty ze strony domchemika.pl „Zespół Pieśni i Tańca "Powiśle" założyła blisko 65 lat temu pani Kazimiera Walczak popularnie nazywana "Mamcią". Pierwsza próba zespołu odbyła się 11 kwietnia 1953 roku w miejscowości Końskowola. Tam też zespół pracował do 1984 r. Od marca 1985 r. siedzibą zespołu jest Puławski Ośrodek Kultury "Dom Chemika" w Puławach. Do stycznia 2018 roku zespół prowadziła Aleksandra Rolska, a instruktorem par turniejowych była Anna Rolska. Obecnie zespół prowadzą Małgorzata Knap, Łukasz Czerwiński i Konrad Grabowski przy współudziale: Andrzeja Rotmańskiego (kierującego kapelą i akompaniującego) oraz akompaniatora Piotra Osiaka. Parami turniejowymi zajmuje się Konrad Grabowski. Kostiumami opiekuje się Joanna Woźniak.

W swym repertuarze ZPiT "Powiśle" posiada: tańce narodowe,tańce regionalne: powiślańskie, lubelskie, opoczyńskie, łowickie, kurpiowskie, kaszubskie, rzeszowskie, wielkopolskie, śląskie, góralskie (Beskid Żywiecki),zabawy dziecięce, widowisko plenerowe "Sobótki",koncerty edukacyjne,kolędy.ZPiT "Powiśle" został odznaczony:złotą odznaką "Za Zasługi dla Lubelszczyzny",złotą odznaką "Związku Młodzieży Wiejskiej",medalem Wojewody Lubelskiego.

 

Od kilku lat pary zespołowe uczestniczą w turniejach i konkursach tańców polskich. Rocznie biorą udział w blisko 20 turniejach. Pary mają na swoim koncie tytuły mistrzów i wicemistrzów Polski w różnych kategoriach wiekowych. W 2015 roku ówczesny instruktor Anna Rolska, przygotowująca pary do turniejów, w rankingu rocznym Komisji ds. Tańców Polskich otrzymała tytuł Najlepszego Instruktora Tańców Polskich Polskiej Sekcji CIOFF w kat. II, a Zespół Pieśni i Tańca Powiśle otrzymał tytuł Najlepszego Zespołu w Tańcach Polskich Polskiej Sekcji CIOFF roku 2015 w kat. II.

Zespół jest współorganizatorem Ogólnopolskiego Konkursu Tańców Polskich "O Pierścień Księżnej Izabeli". ZPiT "Powiśle" był wielokrotnie laureatem przeglądów i festiwali krajowych i zagranicznych (Austria, Białoruś, Bułgaria, Czechosłowacja, Czechy, Cypr, Dania, Francja, Grecja, Kanada, Łotwa, Meksyk, Mołdawia, RFN, Niemcy, Sardynia, Turcja, Ukraina, Węgry, Włochy, ZSRR). Od 1993 r. zespół jest członkiem Polskiej Sekcji Międzynarodowej Rady Stowarzyszeń Folklorystycznych, Festiwali i Sztuki Ludowej (PS CIOFF). 

Osiągnięcia za 2016 rok w rankingu rocznym Komisji ds. Tańców Polskich:

Kategoria I - Najlepsza para roku 2016 -Jan Wójtowicz i Milena Cholewa, trzecia para roku

Szymon Piskorek i Karolina Kowalczyk

Kategoria III - Najlepsza para roku 2016- Kacper Cholewa i Zuzanna Grabek

Kategoria II - III para roku 2016 Michał Kułaga i Aniela Kapłon

Zespół Pieśni i Tańca POWIŚLE w kategorii I i III został uznany za najlepszy Zespół roku 2016, a Anna Rolska w tych kategoriach otrzymała tytuł Najlepszego instruktora.

W dniach 28-30 września 2018 r. odbywały się obchody 65-lecia Zespołu Pieśni i Tańca "Powiśle". Najważniejszym wydarzeniem podczas cyklu występów towarzyszących obchodom, było nadanie imienia. Od soboty, pełna nazwa grupy to Zespół Pieśni i Tańca "Powiśle" im. Kazimiery Walczak "Mamci”."

 

 

 

Ogromna radość i duma żyć i działać w mieście Puławy, gdzie taki prestiżowy, dbający o rozwój kultury nie tylko tej regionalnej zespół jest i działa. A działa od 1953 roku przypominam. 

 

Zespół Pieśni i Tańca LADO - zdjęcia ze strony lado.hr

 

Na kanwie tych tylko skromnych laudacji chórów a w szczególności naszych rodzimych chciałbym zaprezentować chór z Zagrzebia – LADO. Poniżej opis ze strony etnosytem.pl :

"Zespół Pieśni i Tańca LADO powstał w roku 1949 w Zagrzebiu, jako państwowy profesjonalny zespół ludowy. W jego skład wchodzi dziś 36 wspaniałych tancerzy, którzy jednocześnie  cudownie śpiewają i łatwo zmieniają formę z folklorystycznego zespołu tańca w reprezentacyjny chór folklorystyczny, a jego 15 profesjonalnych muzyków gra na ponad czterdziestu różnych instrumentach. W swoim imponującym choreografią i muzyką repertuarze LADO hołduje przede wszystkim oryginalnej sztuce ludowej, z czego znany jest na całym świecie. Oprócz wyjątkowej kolekcji autentycznych strojów ludowych (przez które zespół nazywany jest czasami także "Tańczącym Muzeum"), każdy koncert zespołu to swego rodzaju rewia.Sama nazwa zespołu, archaiczne słowiańskie słowo "lado", jest synonimem dobra, uprzejmości. Słowo to nierzadko pojawia się także, jako refren starych rytualnych pieśni północno-zachodniej Chorwacji."

W Polsce także koncertowali – choćby w 2009 roku we Wrocławiu czy Krakowie. Z ich bogatego i bardzo różnorodnego repertuaru postanowiłem wybrać pieść choć nie na ten czas liturgiczny bo ( Triduum Paschalne), ale ukazujące cudowną głębię dla wyśpiewywania i wyrażania także pieśni sakralnych.

 

Tu mamy pieśń śpiewaną w Wielki Piątek. Gospin plac – „Matka Boża płacze.*”

 

https://www.youtube.com/watch?v=9_WwI52ymq0&list=RD9_WwI52ymq0&index=1 

 

Album "O, Isuse daj mi suze" - "Och, Jezu, daj mi łzy*" z 2012 roku. Autorem słów jest Toma Babić (1680 r – 1750 r).W Dalmacji - Zagora, a zwłaszcza w Runovići, w procesji Wielkiego Piątku śpiewa się tą pieśń, „Matka Boża płacze”. Jest to utwór posiadający  188 zwrotek po  4 wiersze*. 

Poniżej kilka zwrotek w oryginalnej pisowni :

„

Poslušajte, braćo mila,

Gorku muku Gospodina

Isukrsta, Božjeg Sina,

Koju sada za nas prima.

 

 Rad našega vazda mira

On na Križu sad umira.

Vi pošteni redovnici,

Isusovi naslidnici,

 

Sada crkve porušite,

Za Isusom vi tužite,

I puk na plač probudite,

Za Isusom svi cvilite …”

 

*- dosłownie tłumaczenie translate.google.pl.

 

 

07 stycznia 2019   Komentarze (1)
spiew   Aleksandrowa LADO   ZPIT Powiśle   ZPIT Mazowsze  

Korona Półmaratonów - W-wa 2018

Cholera zagotował się .... trzeba stanąć !......……… od tego momentu zaczyna się cudowna przygoda z półmaratonem Warszawskim i wyprawą z przyjaciółmi z Belzyc i grupy mojej Multimedia Runners z Puław . Po PM Zielone Sznurowadła dostałem jak w mordę z każdej strony . Za grubo się ubrałem to raz , buty już nie amortyzowały a na dodatek na 12 km wypiłem zieloną butelkę zamiast niebieskiej i mnie na 15 km ścięło ... Głupi byłem i tyle - ale amatorowi trzeba wybaczyć - wybaczcie. Jeden trening z Królem Korony Polmaratonów edyszyn 2017 uświadomiła mi podstawowe błędy jakie zrobiłem i usłyszałem sporo ważnych porad . Z tym w głowie poczyniłem zakupy - nowe buty, nowe spodenki, nowe skarpety biegowe przecież w Stolycy trzeba jakoś wyglądać . Cóż mordy nie zmienię ale przy tylu biegusiow to będę inkognito.1 4000 ludzi - obłęd , szaleństwo a za razem ogromna odpowiedzialność organizatorów .

Punkt 6 rano podjeżdża Ford pod Lidla , to Asia i Piotr z Bełżyc . Pakujemy się do auta . Paweł Bo , Ewunia, Jakub i ja . Drzwi się zamykają i zaczyna się podróż ku niewiadomemu. Piotrek dobrze prowadzi , humory dopisują , rozmowa jak wśród najlepszych przyjaciół . Ranek chłody , rześki, ale wiemy ż o 10 będzie gorąco z emocji i podniecenia . Kilometry lecą zaprzyjaźniamy się coraz bardziej . Asia i Piotr to cudowni ludzie o ogromnym sercu ! Zrobiło się ciepło i samochodowi tez robimy przerwę pod Góra Kalwaria . Mamy czas - delektujemy się porankiem po zmienię czasu słonecznym . Już wiemy , ze będzie to dobry bieg , dobry dzień! Parkujemy około 1 km od depozytów . Mamy czas wiec rozglądamy się i poznajemy historie Fortu i bramę straceń . Wisła leniwo patrzy na nas - zionie na nas chłodem . Sporo policji sporo ruchu coś się dzieje ! Idziemy ba start pomału . Ja jak amator bo w takich biegach nie brałem udziału nie tylu biegusiow . Eszelon ciężarówek depozytowych masa namiotów do przebrania , morze biegaczy . Zatkało mnie , zamurowało - ale zachowuje się jakby to była norma i nic nadzwyczajnego ... sam siebie okłamuje ...Zimno , a mam bluzę i długie cieplutkie spodnie dresowe . Kur.... trzeba się przebrać na krótko na bardzo krótko . Zęby zaciskam i już na krótko przebrany. Razem z Pawłem Bo szukamy swojego miejsca ... jest Kuba trenuje - idziemy do niego i robimy rozgrzewkę . Biegamy kołeczka czuje coraz większe podniecenie, stan imprezy mi się udziela , dopamina daje na maxa. Spotykam Danuśke z córką ! Co za spotkanie !! Daje powera . Drze w mikrofonie by ustawiać się na swoje strefy . Podążam na 2:10 i tam się ustawiam . Spotykam Ludwin i Grzesia i tak startujemy . Bum , pach , bach poszło . Cała rzeka biegusiow ruszyła - jedni tylko po kasę , drudzy po wynik , inni po sprawdzenie siebie , inni z przypadku. Ja miałem cel - ważny cel osobisty . Liczę ze złamie 2:10 - muszę . Słuchawki na maxa i śmigam w tym nurcie biegusiow . Nogi bolą , Polmaraton z Puław się odzywa - 2 tygodnie to mało ? Nie ma użalania się nad sobą !!!!!! Lece , mięśnie się rozgrzewają i ból mija i nogi już grają tą samą melodie co głowa . 4 km co jest głód mnie dopada ?! Nigdy tak nie miałem . Ewa przewidziała to i dała mi krówkę - święta krówka . Łapczywie zjadłem . Głód ustał i to nagle . Biegnę ale czuje ze czas na „jedynaczkę”. Pierwszy wodopój i zaliczam wszystko . Pije ,chłepce wodę i śmigam dalej . Trasa niewymagająca ale bardzo barwa i ciekawa . Co chwile ludzie kibicują , co chwile kapele rokowe grają cudowną muzę . Martwi mnie tylko coraz większa ilość osób , którzy nie biegną tylko idą . Co jest pytam się siebie ?! Przecież to dopiero początek ! Stabilizuje tempo na poniżej 6 min/km i lecę . Mijam Andrzeja i dawno dawno nie widzianą koleżankę ze szkoły średniej z Kołobrzegu. Prawie się popłakałem jak dobiegłem do nich . Wiem ze biegły Gdynię i tu nie odpuszczają i cisną dalej ! Tytanki biegów . Kilka ciepłych słów , buziak i z ciężkim sercem wyprzedzam je . Warszawa jakaś inna, miła przychylna , ciepła. 8 km doganiam koleżankę Gosie z grupy FB . Gosia Rebeliantka daje mi mega kopa !! Do 16 km nic nie boli nic nie potrzeba . Na 13 km mijam super maskotki i most . Jak w Hameryce . Widoki na ludzi na Warszawę zatykają . Czuje ze to co robię , to właściwe , te tysiące wybieganych km wartościowe i w słusznym celu !! Wpadam do parku na 16 km , czuje lekkie zmęczenie , chwytam łapczywie banany , cukier w kostkach ! Popijam i znów cukier !! Jak ja go potrzebowałem . Leje wodę na chustę ,na głowie na klatę na plecy . Jestem mokry ,jestem zgrzany , jestem szczęśliwy , jestem sobą . Wiem ze reszta z mojej grupy MR to już przy mecie są mocarze . Nawet im nie zazdroszczę , choć wiem ze to Ich kosztowało tysiące km potu i łez . Skupiam się na ostatnich 5 km . Para przede mną ma spokojne tempo coś koło 5:58 - trzymam się ich . He he he na te ze ryja pcham między nich . Przyjęli mnie jak brata i lece do tunelu. Ja pierdele 19 km to już jest to , już go mam , już zwyciężyłem !!!!!!! Matko Biska znów to robię ! - tunel jednak jest cwany i mnie stopuje muszę podejść choć 60 metrów . Idę , idę !! Nie !!! Jakie chodzenie !! Tu się biega !! Słoneczko mnie wita na końcu tunelu . Wiem , ze wygrałem , wiem ze Zyciowka . Wiem Tooo. Oczy się pocą !

Widzę metę , widzę że potrafię . Na spokojnie biegnę , 300 , 100, 10 metrów . Ręce do góry !!!! Jest !!! Matko Boska jest !! I czas POPRAWIONY o ponad 7 minut . Wygrałem sam. Sobą . Mam pretensje - może trzeba było szybciej - tak na 2:03 ?? Ale to mija ! Nie do opisania stan . Idę po medal , taki dumny taki wymęczony, taki szczęśliwy ...jest wisi na szyi !! Jest mój !!! duma , mówię do sie ty Skrzacie dałeś rade !! Paweł krzyczy i przywołuje mnie do grupy .Wszyscy prócz mnie złamali i to mocno 2 godziny . Padały życiowki i wielkie gratulacje . Nie czuje się gorszy . Czuje się tak samo ważny i szczęśliwy . Spławik , Mateusz ,Ewcia, Asia,Piotr,Wojciech Kuba, Paweł to czasy w okolicy 1:40 -1:55! Wielki szacun dla nich  Znajduje czas na spotkacie z piękną Rebeliantką , Lidią i koleżanką . Zbyt krótkie ...

 

Organizacja /atmosfera / klimat / odżywianie na 10/10 !! Brawo PZU Warszawa Półmraton !

Wielkie i szczególne podziękowanie dla mojej grupy MR i przyjaciół z Belzyc- Asi i Piotra za przygarnięcie nas z Puław . Jesteście wspaniali 

04 stycznia 2019   Komentarze (1)
aktywność sportowa   Półmartatony  
< 1 2 ... 30 31 32 33 34 ... 40 41 >
Blogi