• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Archiwum listopad 2018

< 1 2 3 4 >

Przepraszać się z Masowem i Wieprzem ?

Dawno Tu nie byłem.

Ostatni  raz w 2011 roku. Hmm ,dziwne ale prawdziwe. Choć drugą stronę Wieprza oglądałem od strony Skoków wiele wiele wiele razy. Nie pomyślałem by odwiedzić starego druha – druha z Masowa. Sama miejscowość jest bardzoooo stara. Nie słyszano o Twierdzy Dęblin a masów już dawno stał. Massów, Mazów, Mazuf, Masow – jak zwał tak zwał. Wieś, gdzie głównie poławiano ryby z rzeki jak i zajmowano się rolnictwem. A Wieprz tam cudowny. Oj te meandry, te wijące się niczym wąż koryto rzeki nadaje cudownego ba! arcycudownego klimatu. Bezkres łąk i las w oddali, a na zakręcie Wieprza w stronę ujścia – plaża – dzika ! a jaka ma być jak rzeka też dzika i nieujarzmiona. Tak naturalna jak tylko może być. Już nie widać tu wypasu bydła czy koni, Masów się ucywilizował bo to już dzielnica Dęblina w końcu. Może nie wypada jak w Łysobykach wypasać na rozlewiskach krów czy w Skokach dziko wypasać koni… Tu na Masowie tego nie ma. Jest za to cisza, szum wody i Matuszka natura. Pomijam ,że gdzieś w stronę Bobrownik to świecą te światełka systemu naprowadzania, pomijam wysoki płot przy lesie, pomijam to. Hmm – widząc to przechodzi mnie myśl ,że czuję się bezpiecznie, że jest tu lotnisko, że tu kształcą się cudowni piloci, pracują świetni technicy – to wszystko na podwalinach francuskiej szkoły lotników, już wiek mija….Wracam dziś do tego Wieprza i tego Masowa. A tu odbijając jak zawsze przy barze Agnieszka w prawo, mijając po prawo OSP, czuję już ten klimat co czułem w 2007 roku jak te ścieżki nad Wieprza z Kowalskiego uskuteczniałem po raz pierwszy. Mijam po lewo siłownię i plac na dworze. Odbijam w prawo, bo w lewo to szlak wiedzie do Bobrownik i dalej. W prawo do Wieprza, nad wodę. I tu aż stanąłem …. Czy aby na pewno była kilkanaście lat temu tu kostka? Coś jej nie kojarzę! Patrzę na drogi dochodzące – też kostka. Równiutka, lśni się w tym 8 stopniowym mrozie. No nic – jadę dalej szlakiem – gaszę samochód na najdalej a zarazem najbliżej Wieprza na Niecałej.

Pamiętam. To tu jest ten „syfon” rzeki. Pola a w sumie łąki czy tam ugór. W oddali las. Słyszę ptactwo – tak z rana? Tak ma ochotę ? A może to na mój przyjazd ? Na powrót syna marnotrawnego? Nie wiem. Wysiadam z auta ,czapa na głowie zaciągam czapkę. Być może pokłonię się rzece na przywitanie. Bo ze wsią Masów już się przywitałem. Po drodze w to miejsce zrobiłem kilka zdjęć kapliczek – wrzucę na FB. Na prawo wiem, że są Skoki. Od chyba lat 60 poprzedniego wieku piękny wierzbowy zagajnik został zlikwidowany i pobudowali wał przeciwpowodziowy. I tak przez to nie widać Skoków aż tak dobrze. Napawam się tym zmrożonym powietrzem i już wstającym leniwie słońcem. Tą porę dnia kocham najbardziej. Zawsze we mnie przywołuje emocje i dziś te sentymentalne. Ile to razy bywałem tu z wędką i łapałem rybki. Ile to razy z żoną i córką łaziliśmy wzdłuż Wieprza mając masę spraw do omówienia ,a i w milczeniu by napawać się przyrodą. Wiem, że za Wieprzem był Fort IV jeden z wielu kompleksu Twierdzy Dęblin. Tuż nad Wieprzem ławeczki, palenisko? O z duchem czasu Masów poszedł. Pewnie to i za sprawą kajakarzy bo pokochali tą rzekę – od jej źródeł do ujścia. To nic – patrzę na zegarek – o cholera muszę wracać. Zdejmuję czapkę i witam się z Wieprzem. Rzucam spojrzeniem na jego ciemną toń , na jego bardzo niski stan ale i na jego spokój i naturalność. Wracam, szczęśliwy i zadowolony… choć już Masów się zmienia….nowe domy, pięknie ulice wybrukowane kostką jest już ten sznyt. Całe szczęście uderzam na boczną dróżkę i spotykam to co chciałem zobaczyć…te piękno wsi Masowa a nie nowoczesność Dęblina. Czy wrócę ? Pewnie że tak, ale już w stronę Bobrownik. Do tego założonego przez Tarłę bardzo starego miasta ( chyba tak ja Kurów coś tysiąc czterysta… coś…….). 

30 listopada 2018   Dodaj komentarz
historia   filozofia   dęblin   Wiperz   Masów  

Historia lokalna - Zamek (ki) Sieciechowskie...

Zdjęcie poglądowe - ale bardzo ładne - autorstwa Kiczkajło Piotra.

 

Mowa tu będzie o dwóch zamkach. Jeden za czasów paltyna Sieciecha - jego prywatnym zamku i drugi pobudowany przez Kazimierza Wielkiego.

Zamek w Sieciechowie – Po zmianie koryta Wisły w latach 1342-1352 gród Sieciecha nie spełniał już roli grodu kontrolującego Wisłę. Kronikarz Jan z Czarnkowa wzmiankował, że Kazimierz Wielki zbudował tu murowany zamek, który prawdopodobnie zlokalizowano w rejonie Jeziora Czaple. Jak długo pełnił swą rolę obronną, nie wiadomo – brak jest źródeł pisanych. Unia Polski z Litwą odsunęła zagrożenie ze wschodu, dlatego zamek w Sieciechowie utracił swoje znaczenie strategiczne. Ostatnia wzmianka pochodzi z 1575 r., kiedy to jedna z partii w czasie Sejmu Stężyckiego udaje się na naradę już do ruin zamku. Odtąd partia ta będzie zwana była sieciechowską. W końcu XVIII wieku widać było tylko resztkę ruin zamku. Na jego pozostałości natrafili też Niemcy w 1944 roku. Dziś można tam znaleźć jedynie odłamki skalne, ze względu na rozebranie przez okolicznych mieszkańców całego materiału budowlanego. Zamek był siedzibą Kasztelanii Sieciechowskiej. Jak długo pełnił swą rolę broniąc ziemię sieciechowską i ziemie sąsiednie od wschodu – brak jest źródeł pisanych. Małżeństwo Królowej Jadwigi z Jagiełłą odsunęło zagrożenie od sąsiadów wschodnich, dlatego zamek stracił swe znaczenie strategiczne. Z 1575 r. pochodzi pisana relacja o zamku. Wówczas w Stężycy, a dokładnie na błoniach folwarku zbyczyńskiego, zbudowano dużą szopę otoczoną rowem, w której obradował Sejm Rzeczpospolitej. Wtenczas jedna z partii zwana Francuską, udała się na naradę do ruin zamku sieciechowskiego. Odtąd była zwana Partią Sieciechowską. W końcu XVIII wieku, ksiądz  Siarczyński proboszcz kozienicki historyk, widział już resztkę ruin zamku sieciechowskiego. Do dzisiejszych czasów zachowało się na tym terenie sporo odłupków kamienno – ceglanych i ceramika.

fot. za www.zajezierze.fora.pl – przyjmowana lokalizacja zamku kazimierskiego

Ktoś zapyta, dlaczego tak mało pozostało z grodu Sieciecha i zamku sieciechowskiego. W naszej przepięknej dolinie powiślańskiej zawsze brakowało materiałów budowlanych typu: kamień, cegła. Dlatego nasi pradziadowie ten cenny materiał przenosząc się z jednego miejsca zabierali w drugie lub opuszczone budowle rozbierali z fundamentami włącznie.Pierwotnie kasztelania Stężyca należała do zespołu sieciechowsko-stężyckiego z centrum w grodzie Sieciechów. Przypuszcza się, że istniał tu wcześniej nieznany z nazwy ośrodek osadniczy. Z części posiadłości potomków Sieciecha na obszarze obejmującym Sieciechów i Stężycę utworzono kasztelanię podległą stolicy książęcej w Sandomierzu.

 

 

Sama zaś miejscowość - byłe miasto opisuje wikipedia w telegraficznym skrócie :

 

Herb Sieciechowa 

 

Sieciechów – dawne miasto, obecnie wieś w powiecie kozienickim w województwie mazowieckim, gminie Sieciechów, po lewej stronie Wisły przy drodze krajowej nr 48.Sieciechów uzyskał lokację miejską przed 1370 rokiem, zdegradowany w 1869 roku[3]. Był miastem klasztoru benedyktynów sieciechowskich w województwie sandomierskim w ostatniej ćwierci XVI wieku[4]. W latach 1975–1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa radomskiego. Od 1998 r. siedziba gminy Sieciechów.

Historia

W okresie neolitu istniały tu kopalnie krzemienia. Nazwę swą bierze od znanego palatyna z czasów księcia Władysława I Hermana – Sieciecha, z rodu Starżów-Toporczyków, który obejmował funkcję w latach 1080-1100[5]. Sieciechów był siedzibą rodu.Pierwszą znaną wzmiankę o Sieciechowie umieścił w XI wieku Gall Anonim, który napisał że nie było znaczniejszego grodu między Sandomierzem i Płockiem. W tutejszym grodzie zlokalizowanym na terenie dzisiejszej wsi Zajezierze więziony był Zbigniew – najstarszy syn księcia Władysława Hermana. W 1191 roku istniała tu kaplica de Szeczechow cum suis redditibus, należąca do uposażenia kościoła św. Marii w Sandomierzu. Prowadziła też tędy droga z Radomia przez Zawichost na Ruś oraz przez Sandomierz do Krakowa. W 1132 roku Bolesława III Krzywoustego odebrał gród rodowi Starżów-Toporczyków i umieścił tu siedzibę kasztelanii. W 1232 roku Sieciechów został lokowany na prawie magdeburskim. W mieście powstała parafia pw. św. Wawrzyńca (parafia św. Wawrzyńca w Sieciechowie), która objęła ona swym zasięgiem okolice dzisiejszego Kazimierza Dolnego, Zwolenia, Kozienic, Stężycy i Dęblina. Miasto stało się portem nadwiślańskim i grodem obronnym. W 1233 roku po śmierci księcia Leszka Białego, książę Konrad Mazowiecki więził tu przez rok wdowę po Leszku, Grzymisławę z synkiem Bolesławem Wstydliwym. W 1239 roku wzmiankowany jest po raz pierwszy kasztelan sieciechowski Florian. W 1432 roku król Władysław Jagiełło ustanowił tu, a może potwierdził, targ w środę i jarmark na święto Dziesięciu Tysięcy Rycerzy oraz w dzień św. Wawrzyńca, które to dni do dzisiaj są w Sieciechowie odpustami. Po powstaniu styczniowym w związku ze zmianą koryta Wisły Sieciechów utracił prawa miejskie.

 

 

Pani Teresa Wąsowiczówna w dziele „ Topografia wczesnośredniowiecznego Sieciechowa” z 1959 roku opisuje na podstawie Kronik i przekazów możliwe scenariusze występowania zamku, grodu oraz ich genezę. Zamek w Sieciechowie jest bardzo skąpo opisany przez kronikarzy , to stwarza pole do popisu wyobraźni jak i łatwych przekłamań historycznych .

"………………………..

Dogodne położenie majątków klasztornych umożliwiało ich należyte wykorzystanie (mimo to późniejsze zmiany prowadzą oczywiście do komasacji), a położenie Sieciechowa ułatwiało administrację. Ważnym wydarzeniem w XIII-wiecznych dziejach Sieciechowa, które zajmuje dużo miejsca na kartach kronikarzy, a nam dostarcza informacji o klasztorze i grodzie kasztelańskim — jest uwięzienie i ucieczka Bolesława Wstydliwego z matką Grzymisławy Ingwarówną. Najstarszym dokumentem tego Opactwa jest poświadczenie posiadłości klasztornych, uczynione przez tego księcia w kilkanaście lat po uwolnieniu. Trzynastowieczne źródło wspomina o darowiźnie księcia na rzecz Klemensa z Ruszczy , jest to akt wdzięczności za pomoc w zorganizowaniu ucieczki z więzienia sieciechowskiego. 

Zastanawia fakt, że Długosz nic wyraźnego na ten temat nie wspomniał, przedstawiając nam szczegółowy opis klasztoru i jego okolic. Wspomina co prawda w innym miejscu  o budowie i wzmocnieniu zamku sieciechowskiego, ale odnosi się to z pewnością, tak jak i przekaz Janka z Czarnkowa , do zamku kazimierzowskiego. Oba te przekazy wyłączam z obecnych rozważań, gdyż intensywne wylewy Wisły na przestrzeni wieków zniszczyły ruiny zamku kazimierzowskiego, o których wspomina jeszcze w XVI w. kronika R. Heidensteina  i trzeba by wszcząć osobne poszukiwania w celu ich lokalizacji. Zwłaszcza należałoby wyjaśnić, czy gotyckie fundamenty ceglane, na które napotyka ludność miejscowa na dnie jeziora Czaple przylegającego do miasteczka Sieciechów, nie są pozostałością po XIV-wiecznych ruinach zamku kazimierzowskiego. Fakt, że nie zlokalizowano dotąd zamku kasztelańskiego ( Sieciecha), o którym wspomina Długosz i Kronika Wielkopolska, łączy się ściśle z samym zagadnieniem kasztelanii sieciechowskiej. Mimo że kasztelanów sieciechowskich znamy dopiero z XIII w ., zdaniem St. A r n o l d a  już w końcu XI w. można się domyślać kasztelanii na terenie Sieciechowa. .Pogląd ten nie wydaje się zbyt przekonujący. Sformułowanie Galla wskazuje raczej, iż gród ten w X I w. był własnością Sieciecha i ośrodkiem jego dóbr, a nie grodem kasztelańskim.

Gród Sieciecha znajdował się na kępie otoczonej wodami Wisły, zapewne w pobliżu nurtu rzeki. Łączyć go można z dużym prawdopodobieństwem z pozostałościami umocnień na Wójtowej Górze, poświadczonymi ceramiką datowaną w przybliżeniu na wiek XI/XII. Najbliższa kępa, przytykająca do grodu Ostrowa Wielka (Ostrów Maius), była zapewne również zamieszkana w tym czasie i stanowiła osadę przy grodową. Na nieco bardziej oddalonej na płn. wsch. kępie znajdowało się targowisko. W okresie późniejszym na jego miejscu wyrosło miasteczko….”

Tak się zamyka sprawa lokalizacji i wzmiankowaniu o zamkach. Pada stwierdzenie, że klasztor był w zamku bądź odwrotnie. Pamiętajmy ,że zamek Sieciecha  był prywatnym zamkiem- jednym z wielu. A zamek pobudowany w dobie panowania Kazimierza Wielkiego był zamkiem obronnym.

 

Ciekawostki o zamku Sieciecha

 

 W niewoli u Konrada Mazowieckiego 

 

Rys historyczny 

„W 1229 roku w związku z uwięzieniem Henryka "Brodatego" przez Konrada Mazowieckiego, nastąpiła zmiana sił w ówczesnej Polsce. Niedługo potem ten drugi wystąpiwszy z pozycji siły podczas spotkania w Wierzbicy przy przeprawie przez Pilicę wymusił na Grzymisławie Ingwarównie oddanie Ziemi Sandomierskiej, Sieradzkiej i Łęczyckiej. Księżna musiała także wyprowadzić się z Krakowa, dokąd oddelegowany został syn mazowieckiego księcia Bolesław. Księżna osiadła wówczas w Radomiu lub w Skaryszewie. W listopadzie 1230 roku Grzymisława Ingwarówna wzięła udział w spotkaniu w Skaryszewie, na którym udało się załagodzić niezgodę pomiędzy oponentami. Księżna prawdopodobnie odzyskała wówczas Wiślicę. W listopadzie 1231 roku, po śmierci Władysława "Laskonogiego" i za aprobatą Grzymisławy Ingwarówny miejsce na krakowskim tronie zajął Henryk "Brodaty". W 1232 roku na mocy postanowień traktatu zawartego na zjeździe w Sandomierzu, w którym wzięli również udział Henryk "Brodaty" i Konrad Mazowiecki, Grzymisława Ingwarówna odzyskała Ziemię Sandomierską, natomiast Łęczyca i Sieradz pozostały w rękach Konrada Mazowieckiego. W 1233 roku Grzymisława Ingwarówna została podstępnie zwabiona, pojmana, następnie publicznie spoliczkowana przez Konrada Mazowieckiego. Na koniec wtrącono ją do więźnia początkowo w Czersku, a później przewiedziona do Sieciechowa zajęła miejsce w tamtejszym areszcie…”

 

Grzymisława z synem Bolesławem Wstydliwym w więzieniu u Konrada Mazowieckiego, drzeworyt Józefa Holewińskiego wg rysunku Jana Matejki

 

Bliżej nieznane źródło, z którego Długosz czerpie wiadomości o tym fakcie, informuje nas o uwięzieniu przez Konrada Mazowieckiego w r. 1233 Grzymisławy  Bolesława in Czirsko castro suo fo rti, następnie o przeniesieniu illos in Syecyechoviense castrum supra fluvium Wisla. W następnym zdaniu przekaz Długosza staje się niejasny. Po pierwsze powtarza (zdawałoby sięniepotrzebnie) informację o zamknięciu Bolesława w zamku czerskim; po drugie pisze, że Władysław Odonic interweniuje w tej sprawie, namówiony przez wojewodę krakowskiego Marka  (w tym czasie wojewodą krakowskim jest już nie Marek, ale Teodor Gryfita); po trzecie pisze, że w związku z tą interwencją Konrad Mazowiecki przenosi swoich więźniów in coenobium Syecyechoviense. Pod r. 1234 Długosz opisuje  szczegółowo ucieczkę księcia z matką po przeszło rocznym pobycie in Syecyechoviensi castro. Ucieczka ta została zorganizowana przy pomocy opata sieciechowskiego, Mikołaja, z pochodzenia Francuza, który przekupił straże castri Syecyechovinsis i Bolesław z matką na podstawionych tajemnie wózkach z więzienia umknęli. Kronika Wielkopolska  ze swej strony potwierdza, że Konrad swoich więźniów trzymał in castro Szczechow. W tekście tym, jak i na ogół u Długosza, wyraźnie mowa o grodzie sieciechowskim, tym bardziej dziwna wydaje się wzmianka o uwięzieniu w klasztorze. Wobec niejasnych sformułowań źródeł zrozumiały jest wniosek jaki wyciąga nasza literaturaes przyjmując, że klasztor sieciechowski nie przestał być w tym okresie czasu zamkiem. 

 

O uwięzieniu syna Władysława Hermana ( Zbigniewa)  w Sieciechowie.

 

 

Zdzisław jeden z synów Władysława Hermana

 

Gród Sieciecha z końca X I w., będący zapewne ośrodkiem włości tego możnowładcy, znany nam jest przede wszystkim z przekazów Galla.Dowiadujemy się z kroniki:

O przewiezieniu Zbigniewa na Mazowsze (po bitwie pod Kruszwicą w r. 1096) i uwięzieniu w grodzie Sieciecha. Była to bitwa księcia Władysława Hermana wraz z palatynem Sieciechem z własnym synem Zbigniewem . Herman wówczas zniszczył zamek w Kruszwicy a Sieciech zamknął go w swoim zamku w Sieciechowie.

 

O przegranej bitwie pod Żarnowcem i ucieczce Sieciecha do swojego zamku

 

Władysław Herman 

 

„W 1099 pod Żarnowcem nad Pilicą doszło do starcia zbuntowanej opozycji z wojskami Hermana i Sieciecha. Buntownicy wygrali bitwę, a książę Władysław wyraził zgodę na trwałe usunięcie Sieciecha z zajmowanego stanowiska. W kilka miesięcy później siły opozycji przeciwko palatynowi zostały skierowane w stronę Sieciechowa, gdzie ukrył się palatyn. Nieoczekiwanie Herman z niewielkimi oddziałami przyszedł z pomocą obleganemu. W tej sytuacji jego synowie postanowili pozbawić Hermana władzy. Do konfliktu doszło w okolicach Płocka. Herman po przegranej bitwie zobowiązał się do wygnania Sieciecha z kraju. Na przełomie 1100/1101 palatyn opuścił Polskę, udając się na ziemie niemieckie. Do kraju wrócił po kilku latach, jednak w Księstwie Polskim nie odegrał już żadnej roli. Prawdopodobnie został oślepiony”.

 

 Zarówno zamek Sieciecha jak i ten Kazimierski nie pozostawił trwałych śladów po sobie. A jak widać źródła pisane także są skąpe i tylko prace archeologiczne mogą rzucić nowe światło. Pamiętajmy, że Wisła zmieniała koryto, wylewała i zatapiała krajobraz. By zobaczyć jak ten teren był uzależniony od Wisły i jej odnóg na wycinku poniżej można zobaczyć miejscowość  wśród bezkresu wód.

Wystarczy spojrzeć na te dwie mapy by samemu odpowiedzieć sobie jak okalacjące wody zmieniły swój bieg i jak wpłynęły na lokowanie czy migracje miejscowości.

Tu dla przykładu wiek XVIII i XIX gdzie już trwały prace nad umocnieniami wałów choćby wiślanych.

 

 

 

 

Materiał zebrany i recytowany z:

Izbasieciechów.pl; Wikipedia; kroniki Galla; Teresa Wąsowiczówna –„Topografia wczesnośredniowiecznego Sieciechowa”; zdjęcia – Wikipedia,Internet

 

29 listopada 2018   Komentarze (1)
sieciechów   historia   Władysław   Zbigniew   Sieciechów   zamek  

Wiersze me myślami zasnute....

Anioł przy nim

 

Strzał pada ! Huk gdzieś z oddali 

Błysk , iskra - to Niemiec pali

Guzik co pagon trzyma w mundurze 

Wyrywa się z niego i wznosi się ku gorze 

Oczy to widzą głowa nie pojmuje 

Życie w sobie dalej tryumfuje

 

Stoisz niezmierzony w bramie zaklęty 

Widzisz jak Niemiec ma mundur wypięty 

Błyszczy hełm jego z oddali 

Znów Niemiec wali !!

 

Patrzysz na swoich oni już są w niebie 

Oczy martwe ale zadowolone z siebie 

Zaciskasz wargi , ich brzemię na Siebie 

W głowie krzyk kaprala dochodzi 

„Zarepetuj broń - młodzik”

 

Lekko mi już serce już to czuje

Strzelam celnie , przeładowywuje

Oko wytężam i dłoń sztywnieje 

Bah , świst, kuli co nie rdzewieje

Trafia , celu dosięga - Niemiec upada - nie jęka

 

Na chwile spokój nastał lecz słyszę zdumiony 

Jak morze nasze kochane prosi i proszą miliony 

Skryj się w szańcu młodzieńcze drogi 

Tam kula , tak rykoszet już cię nie obchodzi 

Widzisz jak plaża dymi, oddycha 

To wolność przez poległych przenika 

Staje przed tobą ten anioł wcielony 

Prosi on i proszą miliony

 

Ocierasz wspomnienie te krótkie tak szybko 

Z czoła co pot i strach pociekł do okola

Schylasz się celujesz bo Niemców zgraja 

Strzał , huk i kolejny pada

 

Widzisz i czujesz jak odsiecz nadchodzi 

Wyszli z morza , z lasku zza wydm , zza lodzi

 

Ta myśl , to uczycie z morzem pożenieni

Walczyć do końca do omdleni 

Wróg już nie może wróg się poddaje 

Nasz bohater salwę w górę oddaje

 

Miał już rękę podnieść do Boga 

pokazać mu siebie i zabitego wroga 

Lecz zwątpił , ręka mu zadrżała 

Bo przecież ten co martwy leży to tez człowiek 

Matki błysk mu w głowie rozświetlił 

Mówiła by kochać i być dla innych lepszy 

Bez wyjątku szanować bez uprzedzeń traktować 

Ale jak w wojnę ? Matko moja droga ?

 

Gdzie grube miliony kładły się na szali 

Marnego zwycięstwa człowieka co spalił 

Uczucia , empatię i miłość 

A dał w zamian smierć rasizm i szał i zapalczywość

 

Nie podniesie bohater tej ręki do Boga

Bo krew na niej i Polaka i wroga

Tak przygnieciony tym został poczciwiec 

Że kolana się ugięły i chciał krzyczeć , że 

Ta wojna co 50 milionów strawila przez szaleńczego karła się zrodziła

 

Niestety powiedzieć nic nie mógł , gardło się ścisnęło 

Łzy spłynęły po licu bladym 

Stał anioł obok - zobaczył - wybaczył

 

Patrzył na morze długo......

 

Paweł Ciechanowicz /-/

29 listopada 2018   Dodaj komentarz
filozofia  

Historia lokalna - Dęblin - Dwie wieże...

Mroźny listopadowy poranek przy dworcu PKP.

Spotykany prawie przy każdym dworcu wysoki smukły budynek w postaci wieży jest nieodzownym obiektem krajobrazu zespołu kolejowego. To wieże ciśnień. Oczywiście głównie budowane były w czasach świetności parowozów w celu magazynowania wody i jej szybkiej dystrybucji choćby dla uzupełnienia jej braku w "ciuchciajkach , gdzie para buch" ale i w obiekty , które jej potrzebowały. Lecz wieże ciśnień można spotkać także choćby w Puławach w samym zespole pałacowo - parkowym Czartoryskich. O tym co to jest i jakie pełni funkcje w telegraficznym skrócie opiszę na końcu wpisu. Dziś skupiam się na mieście Dęblinie i jego trzema wieżami. 

Teraz Dęblin, a wówczas jak je stawiano - to jedna ( kolejowa) była na Modrzycach /Rycicach a druga  w osdzie Irena, trzecia ( dla lotniska) w Iwanowskie Sieło ( także jako Folwark Dęblin, później Kolonia Dęblin ) blisko Masowa – aktualnie Osiedle Lotnisko ( dawniej Pekin).  Ze wszględu na historię ,kształt i zabytkowość skupię się głównie na dwóch.  Trzecia typowo techniczna.... 

 

Kilka słów o wieżach ....

W Dęblinie znajdują się trzy wieże ciśnień: 

•Jedna to : kolejowa wieża ciśnień, wybudowana w 1920 r. znajdująca się w zespole kolejowym Zespół budynków kolejowych, obejmujący m. in. wieżę ciśnień i żurawia wodnego, wpisany jest do rejestru zabytków.

 

• Druga to także wieża ciśniej lecz o bryle współczesnej - protopadłościanu. Tu najmniej jest o jej informacji.

 

 

•Trzecia to : Wieża ciśnień na terenie Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie.

Jak pierwsza, druga  z nich- kolejowa- ma,  a w sumie miała jasno określoną funkcję - napełniane były parowozy w czasach kolei parowej (ale także zapewniała  wodę dla obiektów technicznych i socjalnych stacji kolejowych) to trzecia jest dość tajemnicza.

Lotniskowa wieża ciśnień w Dęblinie to jeden z zabytków techniki, który jest ściśle związany z historią Szkoły Orląt. Usytuowana na terenie 41. Bazy Lotnictwa Szkolnego, wieża jest od lat wyłączona z użytkowania. Jeśli szybko nie znajdzie swoich nowych funkcji będzie się nadawała jedynie do wyburzenia. Wieża została zaprojektowana i zbudowana specjalnie na potrzeby powstającej tu od początku lat 20 tych XX wieku szkoły lotniczej. Najprawdopodobniej powstała w 1922 r. umożliwiając zaopatrzenie całego terenu w wodę. Muzeum Sił Powietrznych zakupiło unikatowe zdjęcie wykonane przez francuskiego kapitana Fleury Sevre, pokazuje obiekt w pełnej krasie a w jego otoczeniu skromne chaty chłopskie. Zdjęcie doskonale pokazuje poszczególne detale architektoniczne. Obiekt ten pojawia się często we wspomnieniach pilotów jako punkt orientacyjny. Na jej szczycie była zamontowana dużej mocy lampa szlakowa, pomocna podczas nawigacji nocą.

Nadmienię tylko ,że trwają analizy i rozmowy w sprawie rewitalizacji wspomnianej wieży ciśnień wraz z wieżą spadachronową. Być może będzie to ciekawa atrakcja turystyczna rejonu.

 

 

Co to jest wieża ciśnień i jak działa.

Wieża ciśnień to obiekt budowlany o charakterze technicznym. W jej górnej części umieszczony jest zbiornik wody. Woda gromadzona w zbiorniku rozprowadzana jest rurami do miejsc docelowych. Zbiornik w wieży umieszczony jest wysoko aby uzyskać odpowiednie ciśnienie rozprowadzanej wody. Do zbiornika woda doprowadzana jest za pomocą pomp. Ze zbiornika w wieży woda może być rozprowadzana do ostatecznych odbiorców poprzez sieć wodociągów bez dodatkowego zasilania, na zasadzie naczyń połączonych (dlatego zbiornik wody musi być umieszczony na wyższym poziomie niż odbiorcy wody).

Wieża ciśnień może być wykorzystywana jako:

•podstawowe urządzenie do rozprowadzania wody pod odpowiednim ciśnieniem, lub

•urządzenie dodatkowe, zapewniające dostarczenie wymaganej ilości wody w momentach nasilonego zapotrzebowania, gdy same pompy nie wystarczają. Dzięki istnieniu wieży ciśnień w takim systemie pompy mogą być słabsze (a tym samym tańsze) niż w analogicznym systemie nie wspomaganym przez wieżę ciśnień (wydajność zainstalowanych pomp może być obliczana według średniego, a nie maksymalnego zapotrzebowania na wodę, gdyż w sytuacjach zwiększonego poboru ta „nadwyżka” pochodzi ze zbiornika w wieży ciśnień, który może być uzupełniony po spadku zapotrzebowania, np. w nocy), lub

•urządzenie rezerwowe, wykorzystywane w sytuacjach awarii pomp lub braku energii, gdyż woda ze zbiornika w wieży płynie pod wymaganym ciśnieniem na zasadzie grawitacji,

•zbiornik wyrównawczy, zapewniający wyrównanie ciśnienia w sieci wodociągowej (zapobiegający uderzeniom hydraulicznym w sieci wodociągowej).

 

Klasyfikując wieże według kategorii odbiorców dostarczanej wody można generalnie wyróżnić następujące wieże ciśnień:

 

•komunalne wodociągowa – należące do miejskich sieci wodociągowych doprowadzających wodę przede wszystkim do mieszkań (do tej kategorii zaliczyłam też wieże wiejskie i dawne pałacowe),

•kolejowe kolejowa – z których napełniane były parowozy w czasach kolei parowej (ale także zapewniały wodę dla obiektów technicznych i socjalnych stacji kolejowych),

•zakładowe zakładowa – zapewniające rozprowadzenie wody w zakładzie przemysłowym, fabryce, gospodarstwie rolnym (ale też np. w kompleksie szpitalnym).

 

Zdjęcia wieży ciśnień kolejowej - własne, w 41. bazie - internet

Narracja zwiazana z wieżą w 41 Bazie wraz z recytacją z biuletynu POD DOBRYMI SKRZYDŁAMI - 4/2018.

28 listopada 2018   Komentarze (5)
historia   dęblin   wieże wodne- ciśnień   Dęblin wieża ciśnień  

Historia lokalna- Kasa, Władza czyli jak...

 

 

Historia Dęblina jest nieodzowna z rodem Mniszech.

Gdzieś pewnie każdy coś słyszał o Dymitrze Samozwańcu w powiązaniu z tym rodem i Dęblinem.

Tak było, ale czy to była miłość?  Czy to jednak chłodne wyrachowanie i wyliczenia?

 

 

Jerzy Mniszech 

 

Jerzy Mniszech, kasztelan radomski, starosta wielu ziem e cetera e cetera  e cetera  e cetera  przy tym bardzo dobrze rachował. Niestety nie był lubiany wśród współczesnych i zmarł 18.5.1613r pozostawiając 5 synów i 4 córki.Tylko wzmiankuję, że jego syn Franciszek Bernard Mniszcha był człowiekiem wykształconym (studiował w Padwie) a zarazem ulubionym dworzaninem króla Zygmunta III – i tu ciekawostka! Sam król podarował mu własnoręcznie wykuty swój wizerunek ze złotym łańcuchem! 

 

Maryna Mniszech.

 

Wracamy do tego Samozwańca i Maryny Mniszech (córki w/w Jerzego). Pamiętajmy, że to okres - pierwsza ćwiartka XVII wieku.

Czas poznać prawdę!!! Twarde reguły gry są wtedy, gdzie jest na horyzoncie władza i możliwość dobrego zarobkowania wręcz obrzydliwego wzbogacenia się Gdzie uczucia się wcale nie liczą a górę bierze wyrachowanie i materializm.Pięknie opisana historia powiązań Samozwańca i Mniszcha na tablicach informacyjnych jest wersją „lajtowatą” jak to by młodzi powiedzieli. Pudrowaną i złagodzoną. Prawda była bardziej brutalna, gdzie wchodziła gruba kasa i władza nie ma miłości. 

Jerzy Mniszech wspierał pretendenta do tronu carskiego – Dymitra, który zobowiązał się do małżeństwa z córką jego Maryną. Za wsparcie odwdzięczył się zapisem 1 000 000 złotych oraz wystawił przywilej dający Mniszchowi połowę księstwa smoleńskiego z samym Smoleńskiem i całe księstwo siewierskie. Sam Jerzy zorganizował mały oddział bardzo walecznych zbrojnych, która pod jego dowództwem rozbiła wojska Fiodora Mścisławskiego pod Nowogrodem (1604r.) Wojewoda wrócił do kraju by organizować pomoc Dymitrowi. Jak ten zasiadł już na tronie Rosji odbył się „zakontraktowany” ślub per procura (w zastępstwie) w Krakowie (22.02.1605 r.) Przed ślubem wojewoda otrzymał od Dymitra 500 000 rubli i kosztowności – mało? to już piszę, że w styczniu rok później w 1606 roku kolejne pieniądze – tym razem 300 000 zł. Jerzy wraz z córką udał się do Moskwy. Maryna wzięła już „właściwy” ślub w cerkwi dnia 18.05.1606 roku, po nim została koronowana na carową.

 

 

Dymitr Samozwaniec

 

 

I tu moglibyśmy zakończyć tą opowieść…. Niestety nie jest ona różowa a wręcz kończy bardzo tragicznie – śmiertelnie tragicznie dla młodego cara a Maryna musiała jeszcze raz wyjść za mąż za cudownie ocalonego Samozwańca. 

A co mi tam -  opowiem i o tym.

Już kilka dni po koronacji Dymitr został otruty przez oligarchów rosyjskich spiskujących z Wasylem Szujskim (który nota bene okrzyknął się carem po śmierci Dymitra) już 26/27 maja 1606 r. Niektóre źródła podają, że został zamordowany. Dlaczego? Bo miał zamiar połączyć unią Polskę i Rosję. Tak czy siak – nie żył. Jerzy Mniszech wraz z córką został zesłany do Jarosławia.

Wraz ze śmiercią Dymitra zostało zgładzonych ponad 2000 ludzi – głównie z jego świty – większości Polaków. Pochowano go, lecz złość oligarchów do niego była ogromna. Wykopano zwłoki, zaczepiono liny za przyrodzenie i konie ciągnęły truchło po całym mieście. Następnie poćwiartowano i spalono. Prochy wsadzono w armatę i wystrzelono w stronę Polski. Tak zakończył się żywot Dymitra. Było to jasne przesłanie oligarchów rosyjskich, że każdy kto z Polski chciałby znów powalczyć o koronę skończy jak Dymitr.

 

 

 

Nagle i nie wiadomo skąd pojawił się w Polsce drugi Dymitr Samozwaniec, który twierdził, że jest cudownie ocalony (patrz wyżej jak do uśmiercono). Na tronie Rosji już zasiadał Szujski. To wojewodę nie zdziwiło – że nagle cudownie ocalony Dymitr żyje (hahah) i podtrzymał i ogłaszał wersję o ocieleniu Samozwańca na prawo i lewo. Nawiązał z nim kontakt po wypuszczeniu jego i córki z aresztu- więzienia. 2 sierpnia 1608 roku w wyniku podpisania rozejmu polsko-moskiewskiego wrócił do kraju i tu UWAGA – uznał drugiego Samozwańca za zięcia!!! (sic!!!) Oczywiście ten go hojnie wynagrodził – dostał zapis na 300 000 rubli i aż 14 zamków w ziemi siewierskiej.  Co na to Maryna? była carowa? Cóż niewiele miała do gadania. Pod naciskami ojca uznała drugiego Samozwańca za męża i wzięła potajemnie we wrześniu ślub w 1608 r. Miała z nim syna – o imieniu – a jakże Dymitr……

 

Tak to już koniec (w końcu ktoś powie) tej historii. W tych czasach milion złotych to ogromna suma, a 14 zamków? Nawet nie wiem, ile były warte. Tak o to przedstawia się odarta z uczuć biznesowa historia boju o władzę, pieniądze i straszną śmierć a zarazem ogromną nienawiść do Polaków….Czy jeszcze zaglądaliśmy do Rosji? Czy wjechaliśmy im „na chatę”? O tak…, ale to już zupełnie inna historia. 

 

Zdjęcie z Naszej Klasy - pani Teresy Nowickiej - 1972 rok. Pałac.

 

Zdjęcia interent, informacje zaczerpnięte i cytowane z książki p. Kurzyp "Dęblin - szkice z dziejów miejscowości i okolicy"

27 listopada 2018   Komentarze (1)
historia   dęblin   Mniszech Szujski car Samozwaniec  

Ciekawostka historyczna - Maria Pawlikowska...

Czy wiesz, że na terenie dęblińskiej szkoły lotniczej mieszkała przez pewien czas znana poetka Maria Pawlikowska- Jasnorzewska, pochodząca z rodziny Kossaków. Właściciel pobliskiego Kośmina Tadeusz Kossak, syn Juliusza był bliźniaczym bratem Wojciecha Kossaka, a ojcem Zofii Kossak- Szczuckiej.

W Dęblinie powstała znaczna część utworów tej poetki o tematyce lotniczej chociażby zebrane w zbiorze wierszy „Śpiąca załoga” wydanego w 1933 r. Poniżej dwa wiersze napisane w Dęblinie.

 

„Epitafium lotnicze”

Arystokraci śmierci, Żwirko i Wigura,

W pięknej chwale rozbłyśli nad nami jak gwiazdy,

Innych mgła przesłoniła – zaginęli w chmurach,

Zostały po nich tylko popioły i drzazgi.

Ciosiński, Klimsza, Stańco – skromni, lecz niemali!

I jedna im z Tamtymi dola lotna, krwawa –

Ale nie dla nich pieśni, nazwy ulic, sława –

A czyż mogli dać więcej jak to, co oddali?

Popczyk… Krupski… Nadwodzki… Gołda… Krzak… Piasecki…

Kluczem ciągną w niepamięć bohaterów setki.

 

„MGŁA”

Samolot na dębie wisi

W okaleczeniach licznych.

Otoczyły go liście jak gapiowie cisi.

Jak dobra publiczność. – – –

Mgła rozdziera szaty na sosnach,

Winowajczyni żałosna…

 

27 listopada 2018   Komentarze (2)
historia   dęblin   Pawlikowska Jasnorzewska  

O czym myśli autor bloga..

Autor Bloga basowypan.blogi.pl chciałby podziekować już buszującym jak i nowym czytelnikom za obecność. Już ponad 300 odsłon przerosło moje najśmielnsze marzenia. 

Dziekuję WAm bardzo, w miarę możliwości będę dorzucał kolejne cegiełki do bloga. Mam nadzieję,że informacje są ciekawe i nawet przydatne.

Miłego

26 listopada 2018   Komentarze (3)
filozofia  

Historia lokalna - jak bagna stały się...

Wieprz i jego dolina, Wielki Pioter i Rabik to tam zaczyna się opowieść o powstaniu sztucznego jeziora - Jeziora Piskory....

Śródleśne jezioro Piskory wchodziło w skład dóbr żyrzyńskich. A same dobra rozciągały się na powierzchni 1200 hektarów na zachód od wsi Borysów i Jaworów. Lasy porastające falisty i garbowaty teren nazwano Zagórkami a bagna w dolinie rzeki Duży Pioter – właśnie Piskorami. W dniu 29 kwietnia w 1833 roku dobra żyrzyńskie nabył dziedzic z Łysobyk ( Jeziorzany obecnie – byłe miasto znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie Wieprza) Adam Wessel. Był to człowiek bardzo rozgarnięty i przedsiębiorczy. Nawiązał kontakty z kupcami, przemysłowcami i handlował z nimi drewnem którego nie brakowało wokół. Zyski przeznaczał na rewitalizacje i odbudowanie podniszczanego majątku i rozbudowę jego w postaci kupna i dzierżawę głównie terenów leśnych. W owym czasie był mecenasem budowy kościoła w Żyrzynie. I tu się zaczyna opowieść o Piskorach właśnie od Pana Adama. Na bagnach , które znajdowały się w zachodniej części zagórkowskiego lasu na powierzchni 167 hektarów podjął decyzję utworzenie sztucznego zawodnika wodnego – Piskory. Najpierw dokonano wyrębu lasu olchowego, usypano potężną groblę, która przegrodziła dolinę rzeczki Duży Pioter. Prace nad tą ogromną inwestycją musieli wykonać chłopi tzw. szarwarku (przymusowe świadczenie nakładane na ludność wiejską w postaci robót publicznych, głównie na rzecz budowy i utrzymania dróg, mostów, wałów przeciwpowodziowych i urządzeń wodnych). W wyniku spiętrzenia wody powstał staw o powierzchni 120 hektarów. Dalsze prace to : wykonanie kanału z zastawką biegnącego od rzeczki Rabik ( zwanej też Rosochacz), który umożliwił awaryjne zasilanie zbiornika w czasie długotrwałej suszy. Nadwyżka wód z jeziora spływała do Rabika przez urządzenie piętrzące w grobli czołowej. Po śmierci Adama w 1852 roku prace nad tym przedsięwzięciem były kontynuowane przez jego syna Ignacego ,gdzie wykopano 500 metrowy kanał- rów zasilający nowobudowane stawy w miejscowości Gózd. Nadzorującymi pracami byli eksperci z zakresu leśnictwa i gospodarki wodnej. Dla nich pobudowano wokół jeziora 3 gajówki. Jedna za groblą czołową, druga niedaleko zastawki na Rabiku a trzecia przy kanale zasilającym stawy w Góździe blisko drogi z Jaworowa do ówczesnego miasta Bobrownik. Poprzez różne koleje losu i śmierci kolejnych właścicieli dóbr żyrzyńskich-  jezioro Piskory wraz z przyległym lasem przypadł Marii Honoracie Bisping. I tak jezioro i lasy przyległe  weszły w posiadanie własności rodu Bisping. Z racji, że Kazimierz był wykształconym w rolnictwie inżynierem ( absolwent Uniwersytetu w Halle) był szanowanym ekspertem i prezesem niejednego koła rolniczego.  Prowadziła także działalność narodowościowo – patriotyczną choćby brał współudział w polskich oddziałów z oficerów i żołnierzy służących  w armii rosyjskich. W 1938 roku został aresztowany przez NKWD i wywieziony do łagru Koźwa gdzie został zamęczony katorżniczą pracą i głodem. Z racji tych wydarzeń zaproponowano rodzinie Bisping młodego nadzorcę majątku Franciszka Kiragę, który był bardzo rozgarnięty, przedsiębiorczy i był chwalonym fachowcem. Po prawie 100 latach ogromnie kosztowna inwestycja w ten sztuczny zbiornik jezioro Piskory została określona za nierentowną i nie mającą dalszego sensu w utrzymywaniu. Zbiornik w czasie lata wysychał i jego eksploatacja przestała być opłacalna. By zmniejszyć opodatkowanie i utrzymać standard życia właścicieli – podjęto decyzję do odsprzedaży w formie nieużytków. Nadążyła się okazja bo w tym czasie wojsko poszukiwało w pobliżu Dęblina nowych terenów. 10 sierpnia 1938 roku na wniosek DOK ( Dowództwa Okręgu Korpusu) nr 1 w Warszawie  Wojewoda Lubelski podjął decyzję o wywłaszczeniu na rzecz Państwa z przeznaczeniem na cele wojskowo-lotnicze nieruchomości o łącznej powierzchni prawie 440 hektarów od Andrzeja Siemiątkowskiego, Anny Tuszowskiej i Marii Bispingowej. Co do samego jeziora to było to areał powierzchni wówczas jeziora 107 hektarów i lasów wokół- około 272 hektarów. Za nie otrzymali odszkodowanie w wysokości 235 578 złotych i 95 groszy. Miejscowa ludność zakładała, że to na jeziorze będzie lądowisko hydroplanów. Terenami wywłaszczonymi była także miejscowość m.in. Bonów – ale o niej pisałem już w poście poświęconym lotnisku w Gołębiu – Borowinie. O tartaku po którym już ślad zanikł także nie będę się rozpisywał – chyba że chcecie? Nadmienię ,że w czasie okupacji był strzeżony przez 12 żołnierzy Wemachtu. Na czas wojny jezioro zarastało, wysychało i było nie pilnowane.

W 1944 roku na podstawie dekretu PKWN o reformie rolnej dobra żyrzyńskie zostały przejęte przez Państwo.  Na tym kończy się historia utworzenia sztucznego jeziora Piskory. Aktualną historię większość zna. Od 1998 roku został powołany Rezerwat Piskory ze względu na unikalność występującej w tym miejscu fauny i flory. Nadmienię tylko, że w latach 1978-79 była prowadzona melioracja całej doliny rzeczki Rabik, wcześniej zmeliorowano dolinę rzeczki Wielki Pioter. Ich wynikiem w dolinie Rabika powstało około 30 km rowów odwadniających melioracyjnych ,które na trwale zmieniły tereny zalewowe i słabej jakościowo trawy w wysoko wydajne łąki trawiaste dające wyśmienite plony , miejscowi rolnicy budowali wręcz coraz większe stodoły by pomieścić jej ilość.  

Na ratunek zbiornikowi

Na koniec dodam ,że w 1979 roku Wojewódzki Zarząd Inwestycji Rolniczych w Lublinie prowadził prace melioracyjne na Łąkach Bonowskich wykonując nową budowlę piętrzącą w grobli czołowej odbudował kanał ( nazwany Rabik II). Pomimo tych prac jezioro zaczęło szybko ulegać degradacji i wysychaniu z winy kłusowników , którzy notorycznie niszczyli zastawki urządzenia piętrzącego dla kilku rybek. Lustro wody pojawiało się tylko na wiosnę by latem obniżyć się do poziomu góra pół metra od dna. Zaczęła umierać flora a fauna migrowała na inne tereny. Dlatego w 1993 roku z inicjatywy Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody w Lublinie podjęto prace zmierzające do przywrócenia retencji w jeziorze. Wykonano działania jak : wzmocnienie i podwyższenie grobli czołowej, przebudowę budowli piętrzącej, pod piętrzenie wody na Rabiku , obudowę kanałów w dnie jeziora, zmaksymalizowano zatrzymanie wody z Rabika i Duży Pioter, zmieniono koryto rzeczki Duży Pioter na jego 300m odcinku przez samym jeziorem ( stare jego koryto).. Po tym uzyskano stabilny poziom lustra wody  i jezioro ma około 128 hektarów wody o mniej więcej stałym poziomie. Przyroda wróciła , zwierzęta, ptaki, gady, płazy wróciły. My możemy także tak być zachowując i przestrzegając nakazów i zakazów. Jest to miejsce jedyne w swoim rodzaju, a tak blisko takich Zakładów Azotowych w Puławach. Zachęcam bardzo w to miejsce. Być może opiszę od strony przyrodniczej ten teren, zobaczę. Dziś przekładam wam historię jego powstania.

Acha ciekawostka : przed wydmą od strony Jaworowa nad małą zatoczką stał domek rybaka – strażnika jeziora , zamieniony później na gajówkę.

 

O walorach niesłychanie wyjątkowych, przyrodniczych można poczytać pod tym adresem. https://www.wybierampulawy.pl/rezerwat-piskory/

 

 

Zaczerpnięto i recytowano wiadomości z książki:   Aleksander Lewtak „Na Piskorach i w Zagórkach”. Zdjęcie wybierampulawy.pl.

 

24 listopada 2018   Komentarze (1)
historia   przyroda   piskory   Piskory  

Historia Lokalna - Kosynierów walka o wolność...

Zamykam oczy w wyobraźni mijając Pawłowice. Wisła po lewej stronie szumi i płynie. Napawa mnie strach czy zobaczę tam eterycznie tą bitwę tego Naczelnego Wodza, tą determinację, ten upór, to Polskie JA. Witają mnie w Maciejowicach jakieś już nieistniejące zakłady, jatki z niewyrafinowanymi neonami. Cholera to już tu. A nie bardzo czuć to i owo. Daję sobie szansę. Zatrzymuję się przy jatce z wędlinami własnego wyrobu. Kupuję pęto kiełbasy i bułkę. Kefir w sklepie obok – ale myślę studencka wyżerka – choć od  końca studiów minęło 18 lat…cholera stary jestem… Jest rynek jest ratusz, jest muzeum – jest nieczynne!!! Remont czy coś ! Jaka szkoda. Kopalnia wiedzy a zamknięta. No nic pozostaje udać się samotnie na wycieczkę……tak jak to kocham …..

Ratusz

Stalowy pomnik

 Miejscowość jest bardzo ładnie położona między Wisłą a pięknymi lasami i jeziorami . Od razu rzuca się styl miejski – główny rynek gdzie po środku znajduje się jedyne w Polsce muzeum Tadeusza Kościuszki. Choć w 1507 r Maciejowice uzyskały prawa miejskie nadane przez Zygmunta Starego ( urodzonego niedaleko w Kozienicach- tak gdzie jest najstarszy pomnik w Polsce) i nadanie praw magdeburskich przez Zygmunta Augusta miasto w 1870 straciło prawa i stało się wsią. Taki smutny los spotkał wiele miast w Polsce po upadku Powstania Styczniowego. Maciejowice jak każdy wie kojarzą się większości z Bitwą pod Maciejowicami choć to trochę niesprawiedliwe. Miejscowość ma swoje uroki i ciekawe miejsca które pragnę wam przybliżyć. Wynik bitwy każdy zna. W miejscu stoczenia bitwy stoi pomnik kos upamiętniający starcie. Całkiem zadbany, w 2017 roku odnowiony ciut. No tak, ale gdzie on jest? Na pewno nie ma go w samej miejscowości – BA ! nawet dobrze znaku nie ma gdzie się znajduje. Trzeba w centrum miejscowości jechać na wieś Podzamcze. Cała miejscowość Maciejowice żyje w otoczce Tadeusza Kościuszki. Szkoły pod jego imieniem, kopce czy potężne obeliski i pomniki. Wszędzie można je znaleźć i zakupić - pamiątki w lepszym bądź gorszym wykonaniu. Przy rynku jest restauracja serwująca pyszności z dziczyzny – naprawdę warto się wybrać i podegustować. Na wyjeździe z byłego miasta w stronę Warszawy znajduje się cmentarz, kościół, ale o nich później. Pamiętajmy o tym, że Maciejowice, a głównie Podzamcze jest ściśle powiązane z rodem Potockich i  Zamoyskich.

W miejscowości istniało fortalicjium ( źródła mówią o zamku)  zniszczone przez Potop Szwedzki.

W drugiej połowie XVI w właścicielem dóbr Maciejowickich był Stanisław Maciejewski. Wbudował on wtedy zamek na skarpie rzeki Okrzejki otoczony z pozostałych stron stawami. Mimo obronnego usytuowania pełnił on raczej rolę siedziby rodowej niż warowni, co podkreślili jeszcze następni właściciele Zbąscy, którzy rozbudowali go do postaci okazałego barokowego pałacu. W XVIII wieku właścicielem był Teodor Potocki, a w 1792 roku kupiła je Konstancja z Czartoryskich Zamoyska która podarowała dla mieszkańców Maciejowic szpital i przytułek w jednym. Pałac ( zamek) ten został zniszczony w 1794r. w czasie słynnej bitwy pod Maciejowicami. Kwaterował tam sam Tadeusz Kościuszko. I tam też przebywał jako jeniec po przegranej bitwie. Zdarzenie to upamiętnia leżący przed pałacem głaz. Już w czasie bitwy pałac znacznie ucierpiał od ognia artyleryjskiego. Ostatecznie Rosjanie budynek doszczętnie spalili.. Po bitwie kościuszkowskiej na początku XIX wieku  Stanisław Zamoyski odbudował zamek  założył park i pomógł podźwignąć się miejscowości . Na resztach starych fundamentów, wg projektu architekta Fryderyka Albera Lessala stanął neoklasycystyczny pałac. Ku pamięci wielkiej bitwy, w ściany budynku zostały wbudowane kule zebrane na placu boju. W drugiej połowie XIX wieku pałac przebudowano w oparciu o projekt Ksawerego Dionizego Makowskiego, z zachowaniem jednak cech klasycystycznych. Równocześnie z odbudową pałacu, Stanisław Kostka Zamoyski, ówczesny właściciel dóbr Maciejowskich, pod kierunkiem swojej teściowej Izabeli z Flemingów Czartoryskiej, przystąpił do utworzenia założenia parkowego w romantycznym stylu angielskim. Okazałe starodrzewy do dzisiaj uświetniają to miejsca nadając mu majestatyczny charakter. Miejscowość była bardzo znana jako ośrodek przemysłowy, rolniczy, szkółkarski. Ta bardzo duża aktywacja Maciejowic i Podzamcza nie została bez echa. Miasto bardzo dobrze się rozwijało, a inwestycje przynosiły korzyści nie tylko  na arenie kraju, także i w Europie. W 1803 roku, co dziwiło bardzo dużą grupę magnaterii, zwolnił chłopów z odrabiania pańszczyzny ( zniesienie pańszczyzny przez zaborców następowało od 1811 roku  ( Zabór Pruski) do całkowitej jej zniesienia 1864 roku). Mieszkańcy brali czynny udział w powstaniach głównie styczniowego, gdzie wyrazili swój gniew i ogromne niezadowolenie z ciemiężenia przez Rosję. 

W Zachodniej części parku znajduje się XIX wieczna, neogotycka baszta. Zbudowana z czerwonej cegły na planie koła z dobudowanymi kilkoma parterowymi pomieszczeniami.

Obok znajdują się ruiny stajni, prawdziwe już ruiny. Park już prawie nie do poznania.

 Pałac popada w straszną ruinę a najsmutniejsze jest to, że jak ktoś nie wie to tam nie trafi. Bo jest tam siedziba nadleśnictwa.  Pięknie opisane jest przyroda …ale o zespole pałacowo-parkowym nic…. Siedziba nadleśnictwa odnowiona , bryluje na tle zachwaszczonej rezydencji Zamoyskich i Potockich. Należy wspomnieć o byłym już PGR, który w tle parku pobudował swoje białe budynki …..Wiem coś o PGR. Chowałem się na wsi , gdzie było 400 jałówek…..i masę hektarów zboża i ziemniaków….

Zostaje zatem smak tego, co jest i polecam każdemu wycieczkę w te miejsca bo niedługo czuję, że już nie będzie możliwe nawet wejście do zdewastowanego parku z ruinami. Pragnę nadmienić, że w Maciejowicach przy kościele z 1772 roku znajduje się ogromy grobowiec Zamoyskich, a na cmentarzu koło kościoła nierzadko można natknąć się na groby z 1800 roku.

Mimo, że Maciejowice stały się prowincjonalną i senną miejscowością, to mają coś w sobie, a blisko rynku restauracja podaje przepyszne dania, na które warto wydać kilka groszy…

 

W swoich "Dziennikach" Stefan Żeromski pisał:

"Nareszcie majaczeją jakieś wielkie, przepyszne grupy drzew - to park w Podzamczu Zamoyskich. (...) Co za park! Jak żyję nie widziałem nic podobnego. Coś jak sen. Jakie tam są świerki, cyprysy, sosny Duglasa, zatoki drzew i polany, gdzie kryją się posągi z kararyjskiego marmuru - tu Tankred i Rozamunda, tam Sarkofag Czartoryskich - gotyckie domki, zabudowania w kształcie baszt, pałacyk, oficyny i oranżerie. Tam jest coś tęsknego, jakaś melancholia posępna i cicha." (z tomiku XXI)

 

Opis i recytacja także na podstawie Blogu Jagusi https://jagusi.blogspot.com/ - dziękuję.

Zdjęcia własne.

 

23 listopada 2018   Dodaj komentarz
historia   podzamcze   maciejowice   Podzamcze   Maciejowice   Kościuszko  

Historia lokalna -Parchatka - Smutna Góra...

Nad Parchatką ,na jednej z gór widnieją Trzy Krzyże. Ich historia jest bolesna i bardzo dotyka uczucia wielkiej straty po bliskich ..

"...Znakomity pejzażysta i pedagog ‐ Wojciech Gerson w 1885 r. w Tygodniku Po‐wszechnym (nr 37, 38, 43) opublikował „Powiśle. Szkice piórem i ołówkiem kreślone”, a tam opis Parchatki dokonany podczas jednej z kilku odbytych przed laty wypraw do Kazimierza: „Wzgórze na lewej stronie ponad wioską Parchatką, niegdyś całe pięknym owocowym było pokryte ogrodem, dziś je dzikie zalegają krzewy 

i gdzieniegdzie grusza świegocącym wróblom za schronienie służy i ponad głębokim parowem, jak na Golgocie trzy krzyże nad pustką panują”. Podobnie, kontrast dawnej świetności Parchatki i pustki, jaka ogarnęła to, tętniące za czasów Czartoryskich życiem, miejsce sugestywnie przedstawił na łamach Tygodnika Ilustrowanego z 1877

(nr 90, str. 163) r. redaktor A. Kuczyński: „Za Włostowicami prowadzi urocza droga do Kaźmierza, Opola, Piotrawina i t.d. Po jednej stronie szeroka Wisła toczy swe fale, po drugiej wznoszą się wyniosłości, okryte lasem liściastym, a jesienią zdobne nieprzeliczonemi krzewami jagód berberysowych, które nadają im barwę jakby rubinowego morza. Przejeżdżasz najprzód przez wieś Parchatkę (Para‐chatek) miejsce

urządzone pierwiastkowo do wiejskich zabaw. Niewiele czasu zeszło, a już zatarły się ślady dawnej świetności. Gdzie niegdyś odbywały się pląsy wesołych wieśniaków, wobec grona znakomitych i ochoczych gości, zgromadzonych na podwieczorek, dziś głęboka i ponura zaległa cisza”. Redaktor Tygodnika Ilustrowanego wspomniał także o genezie i opisał interesujące zdarzenie, dotyczące parchackich krzyży:

„Zaraz za wsią, na szczycie najwyższej z pasma gór, będących ostatniemi odnogami Karpat” (sic! – przyp. autora), „wznoszą się trzy krzyże, obok siebie postawione. Jest to pamiątka przyjaźni księżny Izabelli Czartoryskiej dla jednej ze swoich rezydentek, która jednocześnie z dwiema jej umarła córkami. Krzyże te widać z okien zamku. Pułkownik artyleryi b. wojsk polskich Piętka pewnego wieczoru wyprowadził księżnę do ogrodu. Na dany znak, a mianowicie po wypuszczeniu w powietrze białego gołębia, w oddaleniu zapaliły się owe trzy krzyże, jaśniejące w wieńcach ogni sztucznych”.

 

Kim była wspomniana przez redaktora Kuczyńskiego rezydentka dworu Czartoryskich? Otóż chodzi tu o postać hrabiny Zofii z Matuszewiczów Kickiej (1796–1822),córki Tadeusza Matuszewicza, ministra skarbu Księstwa Warszawskiego i posła na Sejm Czteroletni (Mącznik, 1994). Po śmierci matki Felicji z Przebendowskich, od 1799 r. Zofia wychowywała się pod troskliwą opieką księżnej Izabeli, dzięki czemu uzyskała staranne wykształcenie. Matuszewiczówna była ukochaną wychowanką księżnej, która planowała nawet jej małżeństwo z synem Adamem Jerzym. Książę Adam darzył jednak Zofię raczej bratnim uczuciem, o czym napisał w liście do matki: „Nie wahałbym się przed każdym chwalić Zosię. Uczynię tak z przekonania i nawet z uczucia. Ale co najmniej mógłbym ją kochać jak siostrę” (Dziewanowski,1998). Ostatecznie Zofię Matuszewiczówną wydano za pułkownika Ludwika Kickie‐

go (byłego adiutanta księcia Józefa Poniatowskiego), syna Onufrego Kickiego (właściciela Ryk i starosty ryckiego) i Józefy z Szydłowskich. Niestety choroba płuc i problemy finansowe młodego małżeństwa powodowały, że Zofia niemal gasła w oczach. W 1821 r. urodziła córkę, która zmarła po kilkunastu miesiącach. Sama Zofia zmarła wyczerpana drugą ciążą i porodem w następnym roku – 5 listopada 1822 r., licząc zaledwie 26 lat. Wkrótce po niej zmarła także druga córka (Mącznik,1994). Po śmierci doczesne szczątki hrabiny Zofii spoczęły w kryptach Kościoła św.Krzyża w Warszawie, gdzie księżna Izabela ufundowała epitafium. Z kolei w Puławach, dla upamiętnienia ukochanej wychowanki, z inicjatywy księżnej postawiono około 1827 r. kamienny (z szarego piaskowca) krzyż na Kępie, w miejscu szczególnie ulubionym przez Zofię. Krzyż ten na początku XX‐tego stulecia przeniesiono na teren włostowickiego cmentarza rzymskokatolickiego; do dzisiaj nazywany jest „Krzyżem Kickiej”. Najbardziej jednak czytelną w krajobrazie pamiątką ku czci przedwcześnie zmarłej Zofii z Matuszewiczów Kickiej i jej dwu córek były krzyże nad Parchatką. W piękny i nadzwyczaj wzruszający sposób pisał o nich we wspomnieniach „Czasy i ludzie” Franciszek Ksawery Prek (1959), który bywał tu za czasów Czartoryskich: „Parchatka jest także śliczna wieś oparta o górę, na której znajduje się to, co serce i oko zająć może. Pomijam mostki, strumyki, przepaście, skały, ale są różne pamiątki, z których każda warta być tu opisaną; żałuję, że czas krótki nie dozwolił mi ich zebrać. Na najwyższym punkcie księżna kazała wystawić trzy krzyże na pamięć Zofii Kickiej i jej dwóch córeczek. Nie mogłem bez wzruszenia i szczerego żalu patrzeć na te świadki tej zgasłej, ledwo żyć zaczynającej rodziny. Powiadano mi, że 15 maja oświecają ich, skoro dzień zapada” ..."

 

Materiał zaczerpnięty :

"TRZY KRZYŻE NAD PARCHATKĄ –SYMBOL W KRAJOBRAZIE KULTUROWYM MAŁOPOLSKIEGO PRZEŁOMU WISŁY "

Andrzej PAWŁOWSKI 

 

 

23 listopada 2018   Komentarze (2)
przyroda   historia   parchatka   Parchatka  
< 1 2 3 4 >
Izkpaw | Blogi