Wiersze me myślami zasnute....


29 listopada 2018, 06:49

Anioł przy nim

 

Strzał pada ! Huk gdzieś z oddali 

Błysk , iskra - to Niemiec pali

Guzik co pagon trzyma w mundurze 

Wyrywa się z niego i wznosi się ku gorze 

Oczy to widzą głowa nie pojmuje 

Życie w sobie dalej tryumfuje

 

Stoisz niezmierzony w bramie zaklęty 

Widzisz jak Niemiec ma mundur wypięty 

Błyszczy hełm jego z oddali 

Znów Niemiec wali !!

 

Patrzysz na swoich oni już są w niebie 

Oczy martwe ale zadowolone z siebie 

Zaciskasz wargi , ich brzemię na Siebie 

W głowie krzyk kaprala dochodzi 

„Zarepetuj broń - młodzik”

 

Lekko mi już serce już to czuje

Strzelam celnie , przeładowywuje

Oko wytężam i dłoń sztywnieje 

Bah , świst, kuli co nie rdzewieje

Trafia , celu dosięga - Niemiec upada - nie jęka

 

Na chwile spokój nastał lecz słyszę zdumiony 

Jak morze nasze kochane prosi i proszą miliony 

Skryj się w szańcu młodzieńcze drogi 

Tam kula , tak rykoszet już cię nie obchodzi 

Widzisz jak plaża dymi, oddycha 

To wolność przez poległych przenika 

Staje przed tobą ten anioł wcielony 

Prosi on i proszą miliony

 

Ocierasz wspomnienie te krótkie tak szybko 

Z czoła co pot i strach pociekł do okola

Schylasz się celujesz bo Niemców zgraja 

Strzał , huk i kolejny pada

 

Widzisz i czujesz jak odsiecz nadchodzi 

Wyszli z morza , z lasku zza wydm , zza lodzi

 

Ta myśl , to uczycie z morzem pożenieni

Walczyć do końca do omdleni 

Wróg już nie może wróg się poddaje 

Nasz bohater salwę w górę oddaje

 

Miał już rękę podnieść do Boga 

pokazać mu siebie i zabitego wroga 

Lecz zwątpił , ręka mu zadrżała 

Bo przecież ten co martwy leży to tez człowiek 

Matki błysk mu w głowie rozświetlił 

Mówiła by kochać i być dla innych lepszy 

Bez wyjątku szanować bez uprzedzeń traktować 

Ale jak w wojnę ? Matko moja droga ?

 

Gdzie grube miliony kładły się na szali 

Marnego zwycięstwa człowieka co spalił 

Uczucia , empatię i miłość 

A dał w zamian smierć rasizm i szał i zapalczywość

 

Nie podniesie bohater tej ręki do Boga

Bo krew na niej i Polaka i wroga

Tak przygnieciony tym został poczciwiec 

Że kolana się ugięły i chciał krzyczeć , że 

Ta wojna co 50 milionów strawila przez szaleńczego karła się zrodziła

 

Niestety powiedzieć nic nie mógł , gardło się ścisnęło 

Łzy spłynęły po licu bladym 

Stał anioł obok - zobaczył - wybaczył

 

Patrzył na morze długo......

 

Paweł Ciechanowicz /-/