• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • Blog o własnej wędlinach....
  • Bieganie inie tylko
    • Maratończyk i jego przemyślenia
  • Historia
    • Fortyfikacje
    • I WŚ Puławy
    • Interaktywne stare mapy
    • O cmentarzach , dworkach
  • Historia lokalna
    • Dawne Puławy
    • I Wojna Światowa
    • Kompendium wiedzy o Gołębiu
    • Poznaj Lublin
    • Skoki i Borowa
    • Świetny blog o historii regionu
    • Wszystko o Sieciechowie
    • Wyjdź z pociągu
    • Zabytki, zaułki, zakątki ...
  • proces technologiczny
    • Procesy technologiczne
  • Przyroda
    • Blog leśniczego

Kategoria

Puławy, strona 4

< 1 2 3 4 5 >

Bolesny powrót kapitana w choleryczne Puławy...cześć...

Karawaka Klementowice

Karawaka Klementowice

 

40 lat później…….

 

Szklanka  dawno nie myta wypadła z dłoni kapitana statku. Cumują już od wielu dni gdzieś między Maciejowicami a Górą Kalwarią. Niespokojna woda Wisły uniemożliwia dalszy spływ w dół do Galicji. Na pokładzie coraz mniej beczek śledzi...Kapitan już prawie 79 letni zarośnięty , zapuszczony na tym swoim już leciwym statku, o świecie zakończył ostatnią szklankę rumu. Butelki kołyszą się jak cała łajba - od burty do burty. To już 2 tydzień przymusowego postoju. Siwy zarost kapitana nie tylko pisze doświadczenie, ale i sygnalizuje jego człowieczeństwo uchodzące po miału. Coraz częściej zamyka się w swoim okrętowym pokoju, zamawia jedzenie w kantynie, ale nie jada. Ostatnio i chorował, kaszel i suchoty go brały. Dał radę. W Gdańsku spotkał się z córką na chwilę. Jak to marynarz ,tylko na chwilę. Choć kocha i kocha mocno. Dał jej kilka groszy na czarną godzinę. Jadwiga zawsze ma najświeższe informacje co się dzieje w kraju ,który na mapie nie istnieje przecież. Opowiada ojcu zmęczonego ciągłymi kursami przez niespokojną Wisłę, że w Łodzi wybuchł strajk robotniczy, nastał tam stan wojenny i 200 osób zabito a ponad 1000 aresztowano i osadzono w więzieniach. Co gorsza aresztowano Dmowskiego. Długo drapał się po już wypłowiałej brodzie siwiutkiej bardzo , kto to Dmowski ten… Tym bardziej nie wiedział ,że narodził się tego roku roku 1892 Bierut…..kto to ten Bierut…. 

Chrapie , buzia otwarta, koleja butelczyna rumu wyparowała. Śpi głęboko, odpoczywa… już tyle...Drzwi trzaskają do kajuty. Staje nawigator , też wczorajszy ,ale bardziej świeży. Melduje :

Panie Kapitanie mam informację od nadzorcy przystani , że możemy płynąć w dół !!!

Kapitan otworzył leniwie oko , drugim drzemiąc i zapadając się w oparach alkoholu i taniego tytoniu. Zapadał w myśl zejścia z trapu na Puławską ziemię. Odnaleźć nawigatora zostawionego 40 lat temu, tam w tej cholernej epidemii. Znaleźć żywego lub jego grób. Gryzie go od wypłynięcia z portu z Puław w 1852 roku… Ale rum uśmierza ból, rozgania myśli….

Wstał ,podszedł do zniszczonego i zaniedbanego lustra. Widzi sędziwą pociągłą twarz starca. Przewiózł Wisłą tysiące ton zboża ,śledzi i innych towarów. Przewiózł setki ludzi szukających lepszego jutra. Znają go w każdym porcie, każdej zatoczce, każdej przystani. Znają tą zmarnowaną twarz. Znają jego już niepewny krok, mniej sprawną lewą nogę. Zabór rosyjski tak blisko. Nie lubi tego zaboru, tego języka. Tej kultury, tych ich obyczajów. Patrzy jak wycierana jest polskość…. 

Gasi kolejnego papierosa. Czyta raporty … epidemia znów szaleje…. Boże, każesz mi wracać znów w to piekło. Pamięta jak kolej Iwanogrodzko-Dąbrowską budowano. Przywleczono cholerę, z drugiej strony Wisły, znaczy Sieciechowskiej. A wcześniej w 1867 roku w Guberni Lubelskiej cholera zaatakowała 4823 ludzi – zmarła połowa. Czy w 1872 roku na cholerę zachorowało 1286 osób zmarło 506…. Pamięta jak w 1873 roku po radomskiej stronie Wisły szalał mór cholery, a w Warszawie dżuma…. Dopija paskudną kawę i czyta ostatnie akapity raportu. W królestwie Danii wykonano ostatnią karę śmierci. Uśmiechnął się pod wąsem… życzliwie. Czyta dalej . Jego tam carskie coś tam coś tam, wargami przewraca , nie lubi tych carskich …. Car Rosji Wszech Rosji był z wizytacją wojsk w Twierdzy Iwanogrod wraz z młodym synem -  przyszłym Carem ostatnim z Romanowów Mikołajem II, który odwiedził mury Dęblińskiej Twierdzy w 1914 roku.

 

Karawaka Klementowice

 

Po paskudnej kawie przyszedł czas na paskudne późne śniadanie. Zjada z niechęcią, wie , że młody nie jest i musi się pilnować z jedzeniem. Połowę zębów stracił na ciężkich czasach. Nieurodzaj był straszny,susza… warzywa, zboża nie obrodziły. Brukiew do znudzenia a i jej zabrakło…. Wzruszył do siebie ramionami. Przynieśli mu znów to samo – kawałek rzepy pieczonej, ziemniaki ze wczoraj i jakąś breję. Chleb czarny i czerstwy nie dał się urwać dłonią. Nóż raz za razem wcina się w bochen. Odkrawa pajdę chleba. Choć chleb dobry- mruczy pod nosem. Zamyka się nad talerzem w sobie, w swoim świecie i celu. Do Puław nie daleko może 20 mil może 23 mile. Zarządza odprawę. Na pokładzie w końcu pojawiają się ostatni wioślarze, mocno zbudowani, żylaści, ale pełni wigoru mężczyźni. Mają wiosłować pod prąd, na Wiśle, w ten bardzo wysoki jej stan …

Płyniemy panowie do Galicji po sól. Śledzie zrzucamy w Puławach i Kazimierzu. W Puławach w porcie mam osobistą sprawę. Zacumujemy na jedną lub dwie noce. Tawerna jest ! Strawa ujdzie. Gorzałka jest. Tam mówią okowita…. Pamiętajcie w Modrzycach nie tylko żupa solna jest, ale i  mosty. Kolejowy nowiutki i ten do fortu na drugim brzegu Wisły. Forty budują, jest i port na Wiśle. Ale nic tam po nas. Bacznie oko wytężać macie i o wszystkim meldować. 

Tak jest panie Kapitanie! - okrzyk z pokładu go dobiegł jak lata temu...

Cumy i  odbijamy. 

 

 

Karawaka w Kurowie

 

 

Znów czuje cudowny kołys łajby, bochot Wisły. Słyszy najróżniejsze ptactwo w ten dzień skrzeczące nad pokładem. Słyszy jak wiosła wbijają się w mętnie czarną wodę Wisły, słyszy miarowe okrzyki wioślarzy. Widzi zewsząd pasące się na łąkach przywiślanych krowy, konie, gdzieś i kozy są. Wierzby nieprzycinane  chylą swe konary na wietrze wrześniowym. Widzi znajomy spichlerz ...widzi kościół w Górze Jaroszyńskiej ,widzi rotundę- kaplicę Czartoryskich. Przeszywa go niepokój…

Trap opada na piach wiślany. Od razu przy nich staje nadzorca portu. Coś po rosyjsku mówi ... zna ten język. Musi znać , tyle lat tu pływa. To już jego jeden z ostatnich rejsów. Kolej żelazna zabiera mu jak i innym zlecenia. Szybciej , pewniej , więcej zabierze i nie ma wpływu pogoda, stan rzeki czy kaprysy marynarzy. Sprawy zostawił swojemu bosmanowi ...niech rozmawia z dozorcą.

Od razu ruszył do szpitala św Boromeusza, gdzie jego nawigator leżał.  Ten bez mała 50 letni szpital jest bardzo nowoczesny. Musi zasięgnąć informacji co się stało z jego kolegą.Schodzi na puławski ląd, czuje się tu niepewnie. W 1852 roku uciekał stąd przecież… Robi kilka kroków do przodu. Jego prawa ręka bosman opłaca miejsce na redzie i załatwia sprawę rozładunku beczek śledzi. Gwar w porcie, ktoś krzyczy, rybacy narzekają na słabe łowy, dużo żołnierzy rosyjskich… Port tak port strategiczny w końcu. Z armady Czartoryskich zostało tylko wspomnienie. Statki zostały zarekwirowane i namiestnik rosyjski nimi zarządza. Herb Pogoni Litewskiej już nie powiewa,zamieniony na dwa czarne orły z głowami na wschód i zachód, trzymające insygnia królewskie, Romanowów….

 

Karawaka w Końskowoli

 

Widzi dawno nie widzianą wierzbę ...Boże jak ona rozrosła się … Przy niej murowana kapliczka. Murarze się kręcą koło niej. Coś tam robią. Dorabiają, dokuwają? Kamieniarz przy nich i ksiądz. Idzie znów jak ponad 40 lat temu zaciekawiony. Gapiów dużo. Słońce przypieka. Dochodzi do kapliczki. Widzi nowe napisy OD.R.1892. Dedukuje, że odnowiona tegoż roku, Anno Domini 1892. Gawiedź klęczy, modli się. Karawaka nabrała nowego światła i świeżości. Krzyż choleryczny widoczny. Modły znów snują się po Puławach i nie tylko. W niedalekiej Końskowoli siedziby wielkich tych ziem Konińskich , Tęczyńskich, Sieniawskich czy Czartoryskich przy kościółku św. Anny konsekrowanym bodajże w 1613 roku postawiono murowaną kolumnową karawakę z płytą, z modlitwą…. Gdzieś dalej w bardzo starym mieście Kurów , przy starym bo sięgającym na pewno połowy XVIII wieku cmentarzu postawiano parę dni wcześniej - krzyż Karawakę. W niedalekich Klementowicach , bardzo starej, bo sięgającej ponad 600 lat parafii za wzgórzem kościelnym stała już w XVIII wieku Karawaka – Krzyż – przebłagalny…. Nie mówiąc o Kazimierzu , Włostowicach….

 

Odnowiona karawaka - bohaterka opowiadania - Puławy

 

 

Znów – cholera ! Zaklnął pod nosem kapitan… Ktoś w ludu, mówi już zachorowało ponad 6000 ludzi na Lubelszczyźnie,a Panie w Puławach znaczy w  powiecie naszym już ponad 900 zachorowało.  Przeraził się kapitan i odszedł na trzy koki od zgromadzenia. Znów – cholera ! Wymamrotał. To za dużo dla niego. Poszedł do tawerny nie tylko złagodzić nerwy ale i „odkazić” się. Zapadł w sen po lekkiej kolacji a mocnym trunku. Obudził go skowyt psów ujadających od świtu. Otworzył już nie młode oko. Naciągnął spodnie niemrawie. Głowa boli , wzrok lata po izbie. Miał wrócić na pokład ,dać dyspozycje. Miał udać się do szpitala…. Ech .. informacja o kolejnej fali epidemii go załamała. Ciekawość wzięła górę i wyskoczył przed tawernę. Słońce już dobrze grzało i jego blask oślepił kapitana na krótką chwilę. Widzi zaprzęg koni – pewnie kobyły pociągowe i wóz drabiniasty a na nim zwłoki cholerycznych ofiar. Za nim kondukt morowy….Zły omen…. 

Dziś musi się dowiedzieć co z jego nawigatorem pozostawionym 40 lat temu… 

Wierzba pochyla się nad kapliczką. Ludzi od rana wielu, wielu się modli, wielu ma przy sobie małe medaliki- karawaki. By dom, by domowników chronić mimo wszystko. Dziś wyrusza po sól do Bochni. Żupy czekają. Portowy zaduch, mieszanka zapachu ryb, palonego drewna w wędzarniach,i czegoś nieokreślonego. Ta nieokreśloność to całe życie marynarzy, cały świat ich życia, wybranej drogi, daleko od rodziny, tam dziewczyna, gdzie port. Ile to dziewczyn w Puławach stała na redzie i wyczekiwała swoich ukochanych, widziała ,że nie są ich na całe życie, ale na ten port, na tą chwilę tak. Być choć przez chwilę kochanym, być zatopionym w jego bezpiecznych i męskich ramionach. Poczuć jego zapach, poczuć jego świat, być kawałkiem świata jego i swego razem ,choć na kilka dni…

 

Karawaka - bohaterka opowiadania - Puławy

 

 

Dziś śniadanie mu nie smakowało , kapitan zły ,kapitan głodny. Czas płynie, czas zabiera masę ludzi. Tyle tu już było epidemii, ta z 1708 roku, ta w Instytucie Panien, czy ta zła, smutna ,osobista z 1852 roku.  Otwiera furtę bramy, kilku pacjentów przechadza się dziedzińcem szpitala św Karola. Przemykają kitle lekarskie , pielęgniarki , wycie pacjentów. Kapitan szuka szefa tego szpitala. On ma księgi….Nie przedstawił się dyrektor szpitala, tylko stwierdził , że kontynuuje misję wspaniałego Karola Khittla,doktora nauk medycznych na dworze Czartoryskich. Podrzucił tylko imię – Alfons.

Nawigator – Ignacy Kotecki ,syn Bolesława i Marii ….leczony na cholerę , czas leczenia 10 dni. Anno Domini 1852 -zgon. Zwłoki poświęcono i zakopano na Piaskach. Blisko Wólki Profeckiej. W odległości 2 worst od młyna na Kurówce. Tam chowano, na końcu Puław chorych na cholerę. Wpisano do akt. Grób masowy. W grobie 13 osób. Nazwisk 3 nie ustalono.  Za cmentarzem wyznania Mojrzeszowego. Tam w tych piachach i jałowcach zaczęto chować tych epidemijnych, cholerycznych. Już jedna mogiła na Norblina na Włostowicach jest….

Kapitan zapala papierosa, miał jednego na okazję, jedynego, jednokrotnego . Wychodzi na dwór. Idzie w stronę Wisły… tam czuję się dobrze, pewnie, tam jest u siebie… Drapie się bez ładu po siwej brodzie… jakaś łza rosi policzek...Gaśnie, idzie bez celu… nie przeżył…...cholera!!!

Wraca pospiesznie do portu. Zarządza natychmiastowe odcumowanie i płynięcie do Galicji . Już tu nie wróci, już nie chce….. zamyka się w kajucie. Zapada w sobie. Zostawia Puławy z jej epidemią, z jej żarliwie modlącymi się ludźmi, z jej co rusz powstającymi kapliczkami – latarniami…..

 

 

 

W 2000 roku kapliczkę poddano gruntownej renowacji za wstawiennictwem Pana Zdzisława Kraszewskiego. Odsłonięto zatynkowaną karawakę, dostawiono tabliczkę informującą...nowy krzyż ...Oko miał na to historyk sztuki Kazimierz Parfianowicz.

 

A przecież 6 Sierpnia nie tylko skrywa tą historię….także tą o nawiedzonym miejscu….pustym placu...

 

 

Fabularyzowane moją narracją.

 

Źródło : 

 

Naruszewicz-Lesiuk D. „Cholera , Choroby zakaźne i ich zwalczanie na ziemiach polskich XX wieku”

„Cholera , jej dawniejsze epidemije u  nas, przyczyny , objawy, zapobieganie, leczenie”- dr B.Dzieżawski, O.Hewelke, W.Janowski  1892

W.N. Skadiczewskij, 1893 r. "Cholernaja epidemija 1892 goda w Ljubinskoj Gubernii"

K.Kurzyp - "Stężyca nad Wisłą"

Kazimierz Parfianowicz "KAPLICZKA Z KRZYŻEM KARAWAKĄ.PUŁAWSKA PAMIĄTKA WOTYWNA CZASU EPIDEMII CHOLERY (1852, 1892)"

Henryk Czech - "Miejsca upamiętnione"

o. Paweł Sczaniecki w książce Święty Benedykt (Kraków 2000, wyd. 3, s. 179–182)

 

eksperci :G. Bartnik , H. Mielniczenko, H. Czech, Z. Kiełb, M. Głos śp. M. Spróz 

Wikipedia

 Kwartalnik Gminy Kurów, nr 10 , lipiec 2018.

Zdjęcia własne,Trap – Internet.

31 października 2019   Dodaj komentarz
puławy   cmentarze   epidemie   epidemia puławy mór kapitan  

Zamglony morowy sierpniowy świt w porcie...

 

 

Żniwa w pełni. Palący słońcem sierpień smaga plecy  włościan i parobków. Gdzieś w oddali jest ukojenie , bryza Wisły będącej o kilka set łokci od pól zalanych pszenicą i żytem. Jeszcze nie ucichły echa welkości Panów Czartoryskich , którzy jako spadkobiercy rodów i Lubomirskich i wielkich fortun Sieniawskich wryli się w  świadomość i codzienność tego miejsca. W zaborze Pruskim zniesiono już pańszczyznę, tu trwa dalej choć już wiadome, że i w tym - rosyskim jej nie będzie. Echo powstania listopadowego cały czas wyryty w te ziemie, w ludzi . Gdzie rodzina z rodziną walczyła po dwóch stronach....

 

Karawaka parafia Klementowice

 

Jest sierpień 1852 roku....z Galicji przypłynęli marynarze do portu Pulawy. Gorąc sierpnia daje im we znaki. W Kazimierzu nie było mejsca na redzie. Cały czas aktualizują mapy. Przecież prawie 100 lat temu Wisła ich żywicielka wyryła nowe koryto , stracając Stężycę.Prawie 30 lat wcześniej odsunęła się od swojego koryta w Parchatce i Włostowicach na kilka set metrów. Muszą nanosić co chwlę zmiany żeglugowe. Są zmęczeni. Dziś ich statek wiezie przez Wislę zboże z Galicji  i sól z Bochni.  Pamiętają opowiadania swoich dziadów jak to król Batory stracił do reszty nerwy na sprzedawczyków co sól jak złoto traktowali ceną. Kazał Wieliczce i Bochni zasuwać takby starczyło dla całej Korony. I te żupy solne jak grzyby po deszczu powstawały....

Trap udeżyl w piaszczysty brzeg portu. Rwetes portowego życia w już jakże znanych Puławach mieszał się z goryczą zaboczego jarzma. Rosyjski królował i marynarze z Galicji pewni nie byli czy w komorze celnej w Puławach się dogadają. Czuć było jednak w ten sierpniowy dzień mieszankę portowego rybackiego zapachu z wyczuwalną wonią czegoś złego, chorego , niemożliwego do zidentyfikowania. Po odnalezieniu zawiadowcy portu i uiszczeniu kilku monet za miejsce w porcie udali się do tawerny by tam zatopić swe zmeczenie i długie dni w palącym słońcu na statkubez świeżej wody i jedzienia. Tylko ten kaszel im przeszkadzał i wątłość jak na tą porę roku dziwną....

 

Przyportowa kapliczka - 6 Sierpnia Puławy

 

We Lwowie nastała już noc. Pomocnik Ignacego poszedł się zdrzemnąć na kozetce. Jeszcze niedopity kieliszek wina za obronę magstra farmacji stoi na komodzie. Już zapomina jak 30 lipca na Uniwerystecie w Wiedniu odbierał swój pierwszy tytuł magistra. Nad dymiącą lampą oliwną nocą w aptece młody Łukasiewicz pochyla się nad menzurką wypelnioną czarną gęstą substancją. Już jest gotowy , już ma opracowany cały plan ekstracji z tej - ropy naftowej- nafty. Magicznej substancji odartej z tej czarności  . Nie mającej na daną chwilę żadnych zastosowań i celów.Uparty Ignacy czuje ,że jest bliski wielkiego wyalazku....czuł dobrze. Rok poźnej skontruował lampę naftową.....

 

Ale dziś nawet nie spodziewał się ,że Królestwo zaleje fala epidemii ...epidemii cholery. 

 

Na niedawno pobudowanej Cytadeli Twierdzy Dęblin nikt nie spodziewa się wybuchu epidemii. Pamiętają z pzekazów ustnych jak w niedalekich Bobrownikach 1780 roku panowała epidemia ospy, wyniszczając prawie cały odsetek mieszkańców miasta ....Czasy carskie - tarde i okrutne . Mikołaj I Romanow pewny , dynastia Romanowów święci tryumfy. Wojsko, ludzie , wszyscy wpatrzeni w niego CARA. Prócz Polaków sprzedanych przez podstolego Antoniego ,Targowicę i rozszarpaną ojczyznę przez rozbiory. Wypatrywana jutrzenka nadziei w księciu Poniatowskim jedynym marszałku Francji - Polaku na początku XIX wieku została wygaszona wpierw przez wyprawę Napoleona na Moskwę by  później pod Lipskiem  zostać pogrzebana na kolejne lata...długie lata... A i te lata niosły żniwa cholery , dżumy i moru...

 

 

spichlerz Puławy 

 

Port w Puławach przy portach w Kazimierzu czy Stężycy a nawet Janowca był dość skromny by nie powiedzieć marginalny. Więcej w XVI wieku przyjmował port we Włostowicach niżby w Puławach. Do tej pory zachowały się nadbrzeżne budynki a także spichlerz puławski. Te miary nie mają żadnej z Kazimierzem , gdzie ich ilość wieksza i świetność przykrywa całunem milczenia. Nie zawsze też Kazimierz był aż tak handlowo kluczowy. Po wytyczeniu w XIV wieku przez króla Kazimierza Wielkiego szlaku kupieckiego, który przechodził także przez Kazimierz i miasto Wąwolnicę i zauważalnej przewagi na Wiślanym transporcie choćby nad Stężycą w 1573 czy 1574 roku. Nie mówiąc o jego bezsprzecznej dominacji w XVII wieku przy sięgającym 44% całego eksportu zboża i importu śledzi .

Port Puławy w XVII wieku może się poszczycić się około 0,1 % całego eksportu zboża , czyli 204 łaszty . Łaszt około 3 Tony, ca 3200 litrów materiałów sypkich. Koniec XVIII wieku ( lata 1776/1777 ) ośrodek kazimierski stał się niekwestionowanym liderem nad wiślanej wodzie nie tylko w eksporcie zboża ,czy imporcie beczek śledzi ,ale przede wszystkim w spływie tratw oraz towarów na nich. Przegonił coraz prężniejszy ośrodek portowy w Puławach i Józefowie.

 Lecz dziś ten port jakoś złowrogo patrzy, jakoś obco w nim. Tu zaczyna się znów wędrowka śmierci , znó zeszła na ląd. ...... Cholera.....

 

Karawaka Puławy - 6 Sieprnia,.

 

Mrynarze wstali o świcie. Nie czuli się wcale lepiej niżby dzień wcześniej. Ot zwyczajnie, poprosili o śniadanie bo dziś dalej w drogę dalszą. Łaszty zboża z tegorocznego żniwa zasypane w statku już sprzedane. Czas na nich, Rzucili kilka wymiennych niedawno pieniędzy.Jeden z nich – nawigator -dziś wyjątkowo źle się czuł. Coś mowił – zaszkodziło na tych puławskich karczmach. Zaciekawili się grupą mieszkańców Puław. Stara wierzba niepodcinana od lat falowała na sierpniowym wietrze już wczesnego popołudnia. Podeszli bliżej bo ciekawość była wieksza niż bariery czy obyczajowe czy jęzkowe. Po rozmowie w miarę miłej dowiedzieli się , że  stawiana jest kapliczka z karawaką. Bo w mieście wybuchła epidemia cholery. Talizan dobrych i ochronnych sił, Boskiej opaczności  Ludzie znów zaczęli umierać... Przecież tak niedługo bo w 1856 roku gorączka tyfloidalna występowała   w Instytucie Panien w Puławach zbierając żniwo. Ale o tym cicho było , bo nie wypada , nie można było o tym głośno mówić…. Bo jak. Przybita na spichlerzu była lista atakujących miasto epidemii nie budziła zainteresowania lecz trwogę….

 

Gubernia

Data epidemii/czas

Zachorowało

Zmarło

Lubelska

3.8-11.12.1848

15039

6547

Radomska

3.8-11.12.1848

4275

2280

Lubelska

1852

11034

4143

Radomska

1852

9094

4241

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kapitan statku podchodzi pod kapilczkę . Słońce chyli się już za południe . Dziwi się co to za znaki są na tym dziwnym krzyżu. Dwie belki. Pochodzi bliżej , literuje. Brat z klasztoru przybyły z grupką ludzi  tłumaczy kapitanowi …

 

+ Z + D I A + B I Z S A B + Z + H G F + B F R S

+ – Crux-Krzyżu Chrystusów, zbaw mię.

Z – Zelus- Żarliwość domu Twego niech mię uwolni.

+ – Crux-Krzyż zwycięża, krzyż panuje, krzyż rozkazuje. Przez znak krzyża świętego, niech mię uwolni Pan od powietrza tego.

D – Deus - Dajże to, Boże – Boże mój, żebym ja i to miejsce było uwolnione od powietrza tego.

I – In manus-Jezu, najsłodszy Panie, w ręce Twoje polecam ducha mego, serce i ciało moje.

A – Ante-[Wcześniej] aniżeli stworzył Bóg niebo i ziemię, był Bogiem. On mocny Jest wybawić mię od powietrza tego.

+ – Crux-Krzyż Chrystusów mocny jest odpędzić zarazy, powietrza z miejsca tego i od ciała mego.

B – Bonum-Barzo jest rzecz dobra, oczekiwać w milczeniu ratunku Boskiego, aby odpędził zarazę ode mnie nędznego.

I – Inclinabo-Ja nakłonię serce moje do usprawiedliwienia Twojego, abym się nie zawstydził, żem Cię wzywał.

Z – Zelavi-Z wielką żarliwością zapaliłem się na niezbożne, widząc pokój głoszących i w Tobie samym ufność miałem. Krzyż Chrystusów odpędza czartów i powietrze zepsowane niech wyżenie.

S – Salus-Słusznie, zbawieniem Twoim sam jestem, mówi Pan. Wołaj do mnie, wzywaj mię, ja wysłucham cię i wybawię od powietrza tego.

A – Abyssus-Azaś przepaść przepaści nie wzywa i w szumie głosu Twego odpędziłeś czarty i od zarazy powietrza uwolniłeś mię.

B – Beatus-Błogosławiony mąż, który ufa w Panu i nie obrócił oczu swoich na próżność i rozpustę zdradliwą.

 + – Crux-Krzyż Chrystusów, który był przed tym na hańbę i zelżywość, teraz jest na sławę i uwielbienie. Niech mi będzie na zdrowie i niech odpędzi z miejsca tego czarta i zepsowane powietrze i zarazę od ciała mego.

Z – Zelus- Żarliwość czci Boskiej strawiła mię pierwej, niż umrę i przez imię Twoje, wybaw mię od tej zarazy powietrza złego.

+ – Crucis-Krzyża świętego znak uwolni lub Boży i od powietrza tych, którzy Mu ufają.

H – Haeccine- Hej! Także to Panu oddajecie ludzie głupi i bezrozumni? – Oddajcie Najwyższemu śluby wasze i ofiarujcie Bogu ofiarę chwały, i miejście w nim nadzieję, albowiem, którzy w Nim ufają, nie będą zawstydzeni.

G – Gutturi-Gardłu memu i do ust moich przyschnie język, jeżeli Cię wielbić nie będę i sławić Imienia Twojego świętego, które święte jest i wybawia w Tobie ufających. W Tobie nadzieję pokładam. Zbaw mię, Boże mój, z zarazy tej powietrza i miejsce to, na którym wzywają Imienia Twojego.

 

 

......

 

Nie daje ojcu dokończyć tłumaczyć modlitwy. Widział już jednak ją , nie raz krzyż z dwiema belkami. Słyszał , że w porcie gdzie go nie przyjęli w Kazimierzu takowe karawaki były, słyszał jak i na Włostowicach taka była. Nie pojmuje kapitan czy to ma pomóc czy wystraszyć morowe powietrze .Niepokoi się swoim druhem z załogi. Coraz gorzej z nim. A terminy gonią… dylemat … zostawić i nająć nowego członka załogi czy zostać jeszcze dzień dwa….

Podjął decyzję, cholera i tu już zagościła od wielu lat, on ma zlecenie i musi je zrealizować. Na szybko w porcie najmuje nawigatora i ruszają dalej. Do Gdańska. Oby dalej od tego miejsca. Miejsca jak się okaże  za 40 lat odwiedzi znów Puławy i pozna całą historię tego przeklętego portu i epidemii co od 1848 roku pustoszyła i nawiedzała te tereny zbierając ogromne żniwo. O tym wszystkim kapitan się dowie..opowie. Odszuka kapliczkę i siądzie koło niej słuchając jej historii….

 

 

 

Koniec części I.

 

 

 

Fabularyzowane moją narracją. 

Źródło : 

Naruszewicz-Lesiuk D. „Cholera , Choroby zakaźne i ich zwalczanie na ziemiach polskich XX wieku”

 „Cholera , jej dawniejsze epidemije u  nas, przyczyny , objawy, zapobieganie, leczenie”- dr B.Dzieżawski, O.Hewelke, W.Janowski  1892

K.Kurzyp - Stężyca 

o. Paweł Sczaniecki w książce Święty Benedykt (Kraków 2000, wyd. 3, s. 179–182)

eksperci : , G. Bartnik , H. Mielniczenko, H. Czech, Z. Kiełb, śp. M. Spróz 

Zdjęcia własne, prócz spichlerza – autorem zdjęć Robert Sołtan. Trap – Internet. Krzyż - http://parafiaklementowice.pl/

08 października 2019   Dodaj komentarz
puławy   cmentarze   epidemie  

Puławskie wiatraki i cegielnie....

Zdjęcie zapożyczone - cegielnia Moszczenica - www.ziemiapiotrkowska.com - być może cegielnie na Ceglanej wygładały podobnie.

 

Miasto a wówczas jeszcze wieś Puławy z bliskimi Włostowicami i przysiółkiem Mokradki posiadały młyny mąki – wiatraki. Były dwa napędzane siła wiatru. Jeden z nich mieścił się na ulicy Kołłątaja  , oddalony około 1 km od teraźniejszej hali na Piaskowej. Już jego ślad był naniesiony na mapę z 1898 roku – mapę carską. Drugi po którym także nie ma śladu mieścił się przy skrzyżowaniu się ulic Zabłockiego i Ceglanej. Właśnie skąd nazwa Ceglana. Ktoś powie od razu od cegły. I słusznie ! Bliskość zbiorników wodnych – starych ujęć wody dla pałacu Czartoryskich oraz gliniasto – piaszczysty teren idealnie nadawał się na miejsce budowy cegielni.  Były wg map dwie.

 

Lokalizacja cegielni (cg) jak i wiatraka. 

 

 

 

Przybliżone miejsce wiatraka i jednej z Cegielni. Zbieg ulic Ceglanej i Zabłockiego

 

 

Przybliżone miejsce jednej z Cegielni. Zbieg ulic Ceglanej i Zabłockiego

 

Mieściły się dość blisko siebie. Na mapie są dokładnie wskazane . Były to raczej „polowe” wypalanie cegły z wysokim kominem i skromnym być może nawet drewnianym zadaszeniem. Być może także wypalały dachówki ?! – nie wiem.

 

Lokalizacja wiatraka na ulicy Ceglanej.

 

 

Tak śp.  Mikołaj  Spóz - regionalista i miłośnik regionu Puław i okolic-  na łamach portalu naszemiasto.pl Historia Puław: Fabryki i przetwórnie w Puławach w listopadzie 2014 opowiadał :

 

„

 

Czas odbudowy

Puławy doznały ogromnych zniszczeń podczas I wojny światowej. Po wojnie wszystkie wytwórnie, które produkowały na potrzeby budownictwa, przeżywały boom.

– Oczywiście wielu mieszkańców nadal wznosiło domy drewniane, ale przecież na podmurówkę, komin czy piece potrzebna była cegła – mówi Spóz. – Pamiętam nauczyciela, pana Jakubickiego, który zabrał nas na szkolną wycieczkę do jednej z puławskich cegielni. Produkcja cegieł rozpoczynała się w maju, kończyła w październiku. Rzędem stały kobiety w chustkach na głowie. Specjalnie przygotowaną glinę ręcznie nakładały do formy. W mieście funkcjonowały tartaki, gdzie kupowano drewno na budowę, były wypalarnie wapna. – Jedna wypalarnia była w okolicy ulicy Leśnej, tam jest teraz nowe osiedle. Jej pierwszym właścicielem był pan Tarasiewicz, później przejął ją ktoś inny – opowiada Spóz.Nad miasteczkiem unosiły się dymy z kominów w cegielniach i browarach, fetor ścieków spływających do Wisły mieszał się z ostrym zapachem z octowni i olejarni.– Ocet spirytusowy wytwarzano przy ulicy Dęblińskiej, dzisiejszej Kołłątaja, przy Zielonej w willi Samotnia zbudowanej w XIX wieku działała octownia – wspomina Spóz.

„

 

 

I tu na Ceglanej przy cegielniach pracował wiatrak – młyn – Koźlak należący do Tadeusza Wocióra.  Zbudowano go na działce wydzierżawionej od pana Kotra. Rok jego  uposadowienia to około 1890 rok. Funkcjonował przez okres I i II Wojny Światowej. W dobie przyspieszonego rozwoju kraju i pozbywania się „demonów zacofffania” w latach 50-tych wiatrak podzielił los sowich braci i został rozebrany. Do tego czasu nie postało nic po jego bytności jak i także blisko pobudowanych cegielni. 

 

Mapa z 1986 roku - rosyjska - w miejscu wiatraka i cegielni - plantacja porzeczki.

 

Śp M. Spóz opowiada 

„

Jeszcze po wojnie przy ul. Zielonej funkcjonował młyn. Niektórzy wozili zboże do młyna wodnego w Rudzie nad Kurówką i mówili, że mąka z wodnego jest lepsza.

– Młyn przy Zielonej zbudowali Franciszek Kotliński i Franciszek Koprucki. To był młyn motorowy na gaz otrzymywany z drewna. Słychać było z daleka, jak pracuje – wspomina regionalista. – Mielił zboże na kasze i na mąkę dla puławskich piekarni. Z czasem właściciele sprzedali go niejakiemu Goldmanowi. Młyn przy Zielonej pracował jeszcze po wojnie. Później został upaństwowiony. Później już nikt się nie zastanawiał, z jakiej piekarni je chleb i bułeczki.

„

 

 

Dziś tylko ulica nosi nazwę Ceglanej, a echo odbudowy powojennych dawno przykrył cicho las.

Ciekawostką może być to  , że wg mapy rosyjskiej z 1986 roku przy punktach ujęć wody dla miasta ( poza ich wydajnością) widnieje ciekawy dla mnie zapis. Była tam plantacja czarnej porzeczki (смородина). Dobrze jest poznawać swoje bliskie otoczenie i niekiedy pochylić się nad tym. Często nazwy ulic zdradzają nam ich historię czy historię tego miejsca. Tu Ceglana a w Dęblinie np. Wiatraczna….

I być może nie o wszystkich wiatrakach  i cegielniach opowiedziałem.Bo w Wólce Profeckiej był przecież młyn wodny a w pobliskich Rudach podobno najlepszy z młynów wodnych.... 

 

 

 

Zdjęcia kolorowe własne prócz cegielni Moszczenica.

Na podstawie A.Lewtak „ Wiatraki na Ziemi Puławskiej”, naszemiasto.pl ( wywiad z M. Spóz), wycinki map ( głownie WIG) oraz własne przymyslenia.

 

15 września 2019   Komentarze (2)
puławy   historia   młyny i wiatraki   cegielnia wiatrak  

Historia lokalna - Jak Góra się stała...

Kościół w Górze Puławskiej 

Towarzystwo Przyjaciół Góry Puławskiej całe szczęście działa prężnie i nie pozwala na zapomnienie ważnych i tych średniowiecznych i tych współcześniejszych wydarzeń w tym regionie. A jest o czym pisać, bo tereny z bardzo bogatą historią , którą często także tworzyła a pisząc językiem teraźniejszym kreowała Wisła. Królowa i kobieta wybitnie zmienna, często nie szczędziła domostw i istnień ludzkich z dobytkiem okrywając ich swoim płaszczem śmierci. Często jednak dająca utrzymanie, dająca zarobkować społeczeństwu tam zamieszkującemu. To w końcu kiedyś był najważniejszy trakt wodny łączący Kraków z Bałtykiem. Kiedyś żeglugowa - teraz na wysokości Puław to łódki ,motorówki czy kajaki – szeroko i płytko , bardzo płytko. Nierozerwalnie z Wisłą związane są miejscowości przyrzeczne jak Janowiec, Bochotnica, Jaroszyn, Góra Puławska, Puławy,  Dęblin czy Kazimierz Dolny. To o dwóch powiązanych z sobą ściśle nie tylko legendą czy zwyczajami w kilku słowach opowiem – w sprawie krzyża…..

 

 Mowa o Górze (aktualnie Górze Puławskiej) i Góra Jaroszyńska-XVII w (aktualnie m.w. Jaroszyn). Historia i tradycje tych miejscowości były takie silne ,że w różnych okresach historycznych i Jaroszyn stał się Górą Jaroszyńską, tereny Górami plebańskimi, a Góra stać się w końcu miała Puławską.

Bo cytując przywołane poniżej opracowanie „Dekanatu Kozienickiego” dla ukazania zależności miedzy tymi miejscowościami przytaczam fragment :

„ Wieś w której obecnie stoi kościół naprzeciw miasta Puław nazywa się Góra Puławska. Jednak dla tradycji, że pierwotna świątynia znajdowała się w Jaroszynie, pod nad samą Wisłą, obecnie miejsce, na którym wznosi się kościół, zowią Górą Jaroszyńską.”

 

- To tu w 1246 roku stoczona została wygrana przez Bolesława Wstydliwego bitwa z Konradem Mazowieckim. Tak tym samym Konradem co w 1233 roku tegoż Bolesława i swoją bratową Grzymisławą umieścił w sieciechowskim więzieniu. A więcej o tym jest we wpisie o Zamkach w Sieciechowie.

- Druga ważna data to w 1809 roku ( wojna polsko- austriacka)   stacjonował  tu książę Józef Zajączek ( przez chwilę nawet Naczelny Wódz) po bitwie pod Jedlińskiem ( 11 czerwiec 1809). Pamiętajmy, że w tych czasach z Napoleonem był jedyny Polak, który dostał tytuł wojskowy Marszałka Francji – oddany cesarzowi a przede wszystkim sprawie polskiej Józef Poniatowski.Niestety była to znacząca porażka wojsk gen. Zajączka i mimo hartu ducha naszych żołnierzy nie byliśmy w stanie przełamać oporu wroga liczniejszego. Historycy i biografowie jak choćby Jadwiga Nadzieja przychyla się do tego ,że nie tylko nie posłuchał rozkazu Józefa Poniatowskiego ale i słabo zorganizował wojsko do bitwy. 

- Trzecia to w 1812 roku ,gdy stacjonowały wojska napoleońskie w kampanii moskiewskiej z kościoła zabrano nieco bielizny kościelnej na bandaże i pasy materiałów. 

- Czwarta a w chronologii powinna być pierwsza to ta związana ze św. Wojciechem , źródłem i krzyżem nad szczątkami chowanych w kościołach. 

Bo należy pamiętać ,że pomijając grzebanie zmarłych w jednym miejscu w średniowieczu na początku tej epoki to później chowano zmarłych w kościołach. Szybko natomiast się te kościoły zapełniały tymi grobami, więc w kościele byli chowani tylko uprzywilejowani jak proboszczowie, księża czy fundatorzy a reszta już wkoło kościoła. Dopiero słynny Edykt Nantejski, wydany we Francji w 1777 r., położył kres grzebaniu zmarłych na cmentarzach przykościelnych. Wkrótce za przykładem Francji jako pierwsza poszła Polska, a później i inne kraje europejskie, zakładając nowe cmentarze z dala od skupisk miejskich. Był to wówczas istotny i zasadniczy krok w dziele kształtowania miejsc grzebalnych - cmentarzy w obecnym rozumieniu tego słowa.

Kolejny krzyż w miejsce starego ,oraz kamień na którym ś. Wojciech odprawiał mszę. - Zdjęcie z "Piękno kapliczek i przydrożnych krzyży"

 

Wiąże się ciekawa legenda związana z krzyżem i źródełkiem, która łączy te miejscowości bo nie tylko Wisła zmieniła lokalizacje miejscowości (głównie zabierała i odrywała Jaroszyn)  ,ale i administracyjnie w tych czasach są inaczej umiejscowione granice tych miejscowości. 

Zanim legenda poniżej przedstawiona zostanie przeczytana warto także wspomnieć, że z innych przekazów ( „Dekanat Kozienicki” 1913 r) o tym ,że jak wygasł ród Jarockich ( bardzo wychwalanych i dobrych dla swoich poddanych założycieli Jaroszyna)to przekaz mówi o tym ,że kościół opustoszał i lada dzień sam się miał obalić. Poza tym w tym czasie kolejna powódź wiślana podmyła rzeczowy kościół zabrała  z wodami  browar, karczmę dworską, łąki ,pola, ogrody kościelne i poddanych plebańskich.  Zebrała się komisja przewodnictwem bp Krakowskiego zlecona ks. Radomskiemu by przenieść kościół na nowe miejsce. W sprawę zostali zaangażowany ród Firlejów, który znacząco jako fundator i mecenas pomógł. Uzupełnię tylko ,że właścicielem i dziedzicem wsi Klikawa w owym czasie był Jan Firej, podstoli ( w dawnej Polsce- urzędnik dworski usługujący przy stole królewskim lub książęcym; zastępca stolnika) Czerniechowski. Pamiętajmy, że później właścicielami dóbr m.in. Klikawy był ród - Lipscy.

W końcu dotarliście do miejsca, gdzie zaczyna się opis legendy czy przekazu ludowego wraz z dalszymi losami. [ Cytat wraz z moimi wtrąceniami są nawiasach kwadratowych ]  w cudzysłowiu tekst pochodzi z opracowania Towarzystwo Przyjaciół Góry Puławskiej :

 

" Historia krzyża przy ul. Kozienickiej Według miejscowej legendy krzyż usytuowany w lesie przy ul. Kozienickiej upamiętnia miejsce obozowania biskupa Wojciecha, który płynął Wisłą z Krakowa do Gdańska, aby między Prusakami szerzyć wiarę chrześcijańską, zatrzymał się tu na noc, a na leżącym przy brzegu, płaskim granitowym głazie odprawił mszę. W XI wieku wzniesiono tu kościół pod wezwaniem świętego Wojciecha. Nie znamy fundatora, być może była to rodzina Jarockich właścicieli Jaroszyna. Wisła podczas wylewów stale niszczyła kolejno budowane na wyższych miejscach kościoły i kaplice [ Miało to miejsce 24.VI.1687 roku , gdzie biskup Jan Małachowski pozwolił przenieść resztki świątyni i kości do oddalonego miejsca – kaplicy typu granario confectam, gdzie przeszło 50 lat odprawiano nabożeństwa]. Jak mówią zachowane dokumenty: W 1738r. po kolejnym wylewie, kardynał Górski [ źródła podają kardynała Lipskiego]  polecił wybudować kaplicę  [do wsi Góry (Puławskiej) - około 250 metrów od Wisły ], a kości pochowanych przenieść na miejsce zwane Górki Plebańskie, tam je do ziemi złożono, a nad nimi stanął krzyż drewniany.

[Co do kościoła to powstał nowy idąc za opisem z „Dekanatu Kozienickiego” z 1913 r – w XVIII wieku a dokładnie w 1741 roku był poświęcony, był to mały, drewniany budynek . Kolatorką ( fundatorką)  była Rozalia z Żydowskich Pruszyńska. Po 30 latach zaczął gnić i stał się niebezpieczny dla parafian. 2 maja 1767 roku bp Sołtyk wysyła pisma do ks. Tomasza Okuńskiego kanclerza Lubleskiego i do ks. Józefa Zgórskiego dziekana Kaźmierskiego z nakazem budowy nowego kościoła. Tak też się stało za patronatem ( fundacji) księcia Augusta Czartoryskiego wojewody i generała ziem Ruskich, Marią Zofią  z Sieniawskich Czartoryską oraz z synem Adamem i córką Izabelą -przekazali kamień węgielny za czasów panowania proboszcza Tomasza Józefa Prus Michalczewskiego. W 1781 roku już był (koniec budowy 1779r ) powstał i przetrwał do tych czasów murowany kościół w stylu renesansu włoskiego w kształcie krzyża łacińskiego. Był benedyktowany (poświęcony)  8.VII.1781 roku na mocy upoważnienia konsystorza Lubelskiego z dnia 18.2.1781 r przez ks. Kwaśniewskiego. Nabożeństwa od tego czasu odbywały się tylko w nowym kościele].

 Nazwa Górki Plebańskie dziś nie istnieje, lecz wskazuje, że musiały to być jakieś wzniesienia. Opis ten pasuje do wzniesień na trasie Góra Puławska - Bronowice. Tym bardziej, że u ich podnóża biegnie stary gościniec - droga pamiętająca czasy piastowskie. Na tych wzniesieniach, w połowie drogi z Góry do Bronowic istniał stary cmentarz, na którym był drewniany krzyż. U jego podnóża leżał głaz, spod którego kiedyś wypływało źródełko związane z legendą i kultem świętego Wojciecha, który rozwinął się wieku XVIII i XIX. Według legendy na tym kamieniu św. Wojciech miał odprawiać Mszę św. Wypływająca spod niego woda posiadała ponoć właściwości lecznicze leczyła dolegliwości oczu i kołtuna. Kołtun powstawał ze zmierzwionych i zlepionych z brudu i potu włosów. Według istniejącego zabobonu, wierzono, że obcięcie go nożycami może sparaliżować człowieka lub oślepić. Wierzono, że jeżeli chory na oczy lub posiadacz kołtuna w dniu św. Wojciecha przed wschodem słońca obmyje w owym źródełku oczy i kołtun, to nie zachoruje i może bezpiecznie go usunąć. Następnie należało go łożyć u stóp tego krzyża przy głazie i źródełku. Po każdym święcie św. Wojciecha pod krzyżem leżały stosy kołtunów. W okresie międzywojennym odnotowano jeszcze pojedyncze przypadki owego kultu. Z czasem pierwotny krzyż uległ on zniszczeniu i w roku 1987 mieszkańcy parafii Góra Puławska postawili nowy, dbają o niego, sprzątają, przynoszą kwiaty, modlą się. Od kilku lat co roku w pierwszą niedzielę po 15 września w święto Podwyższenia Krzyża odprawiana jest tu Msza św."

[ idąc zgodnie z opisem za Janem Wiśniewskim  :

„ Zwyczaj. W Klikowskim  lesie należącym do p. Lipskiego stoi drewniany krzyż, do którego na św. Wojciech schodzą się z dalekich nawet okolic chorzy na kołtun i tu całe worki kołtunów wraz ze skromną ofiarą zostawiają, wierząc w skuteczność uzdrowienia w tym dniu i miejscu ."

 

Widać zatem ,że legendy mieszają się z przekazami z pokolenia na pokolenia. Fakty mieszają się z dodanymi od ludzi wierzeniami – z tego powstaje piękna, tajemnicza często na wzór i chwałę Najwyższego historia. Nie taka książkowa i taka do sprawdzenia do końca. Ot taka nasza, lokalna….

 Aby trafić w opisane miejsce wyżej należy Góry Puławskiej kierować się na Kozienice ( ul. Kozienicka). Wejście pod górkę jest usytuowane gdzie jest tablica pamiątkowa i znak na drodze PUŁAWY 4.

 

Miejsce w którym prowadzi droga do krzyża. Zdjęcie z google maps

 

 

Zdjęcie i treść z broszury "Piękno kapliczek i przydrożnych krzyży"

Zdjęcie lokalizacji - google maps. Zdjęcia kościoła własne. Dane uzupełniające na podstawie „ Dekanat Kozienicki” Jana Wiśniewskiego z 1919. 

 

10 stycznia 2019   Komentarze (1)
historia   jaroszyn   puławy   plbańska   Jaroszyn   Góra Puławska  

Nie daj się zaskoczyć.....

Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak ucieszył mnie widok pani wiewiórki dziś…..

Taki dzień , coś delikatnie pada chyba śnieg , lekko na plusie szaro , buro, ludzie zgięci i niczym się dookoła nie interesujący. Ja po skończonych pracach domowych śmigam do biblioteki na łowy. Jak zawsze schodzę w dół koło wodociągów, idę dalej obok octowni dawnej i zaczyna się po lewej stronie kompleks parkowo-pałacowy , idę ulicą Głęboką. Bardzo stara brukowana dawniej ulica z pięknym na swoje czasy mostkiem zakochanych. Lecz odbijam w ulicę Żulinki a tam kiedyś był dwór , piękna studnia i smutna historia. Pisałem o tym we wpisie o Trzech Krzyżach Parchatkach. Piękny murowany budynek niczym dworek  w 2013 dostał nową elewację – cytrynową. Dziś pięknie pachniało tam zupką chyba fasolową.

 

Miejsce bardzo ciekawe. Historyczne pod skarpą na której góruje była oranżeria. A co to ta oranżeria – no tam uprawiało się drzewa egzotyczne jak pomarańcze ( oranże) cytrusy. Była to fanaberia bogatych. Zawsze gdzieś można było spotkać oranżerie czy pomarańczarnię. Ot choćby w Dęblinie, Radzyniu Podlaskim…. W Nałęczowie mamy palmiarnię – to klimat musiał być podobny w tych oranżeriach. Wracając do Żulinki – wdrapuję się na skarpę. Piękne mury otaczające rezydencje dają wyobrażenie przepychu...

 

Drzewo powalone, oddało życie, leży lekko przysypany śnieżkiem. Niemy świadek pewnie tych świetlanych czasów Czartoryskich. Już nikogo nie interesuje jego byt, ot zgnije i ślad po nim zaginie.

Jak i cała historia lokalna wśród ludzi. Mam bardzo smutne spostrzeżenia, że historia a w szczególności ta lokalna nie jest nikomu potrzebna. Nie ma żadnego wpływu na życie teraźniejsze jej mieszkańców – mam na myśli ,że w tych czasach naród podchodzi do niej jak do jeża. Na co im znać tą historię. Grunt że wiedzą, że to Czartoryscy tu mieszkali i tyle. A co w szczegółach to już nie bardzo. „Niebieskie soboty” czy błękitne ? – o co panu chodzi? Jakie soboty – to najczęściej słyszane pytania. Niemcewicz, Kniazin ? – nooo coś tam słyszałem ale nie wiem kto to i gdzie ich przypiąć – kolejny znajomy „Puławianin” z dziada pradziada. Nie mam żadnego interesu tak „męczyć” znajomych ,ale niekiedy zapytam. Bo ja nie stąd, ale to już pisałem….W Dęblinie to jeszcze gorzej…………….tam się boję zapytać nawet. Nie lepiej wygląda wiedza historyczna ogólna. Podstawowe daty to no może znam, ale kiedy wyzwolili Puławy czy była bitwa o Dęblin ? No to już nie. To, że zginęło ponad 80 tysięcy więźniów na Twierdzy Dęblin nie wiedzieli Dęblinianie z dziada ,pradziada. Na Twierdzy ? Przecież tam saperzy są. Nie mam żalu do nich tylko szlocham w duszy na ich brak czy oderwanie do miejsca skąd pochodzą i żyją! To co ich , nas zatem determinuje do tego by powiedzieć żeśmy lokersi. To ja mógłbym tak powiedzieć – dopiero od kilku lat na tych ziemiach. Nie znamy historii często tej krwawej i bolesnej, ale znamy układ sklepów w galerii handlowej, promocji w biedrze czy nowo otwartą knajpę w centrum. Krew mnie zalewa. Całe szczęście są ludzie jak i ja ale już z wykształceniem historycznym, którzy próbują rozreklamować historię lokalną czy w radio czy gazetach, czy prelekcjach. W Puławach to bez wątpienia śp. Mikołaj Spóz , czy ekspert od Kaniowczyków m.in. oczywiście całej historii lokalnej regionu Zbigniew Kiełb. W Dęblinie niekwestionowany ekspert od Twierdzy i całego regionu Jerzy Trzaskowski. Tych znam na pewno są i inni. Pamiętajmy, że nie wszystkie zawarte w necie informacje są sprawdzone a co najważniejsze PRAWDZIWE. Warto  zatem uderzyć w grupy lokalne choćby na FB. Ale co z tą wiewiórką? 

No właśnie w tej szarości grudniowego dnia taka ruda kita, szybka, wesoła pewnie (coś zajadała) była brylantem. Dała mi impuls na ten dobry dzień. W bibliotece pożyczone 5 książek o lokalnej historii : zatem czytanie będzie o Bronowicach, Końskowoli, Żyżynie, Magnuszowie i Bonowie.

Nie czekaj i nie daj się zaskoczyć….jak ktoś podejdzie i się spyta o tą twoją małą ojczyznę lokalną….

Niekiedy mam uczucie by jak ten pan schować się w norę jak przygniata zewsząd ignorancja swoich korzeni....

14 grudnia 2018   Komentarze (2)
historia   filozofia   puławy  

Historia lokalna- Wodociąg drewniany - jeden...

I kolejna ciekawostka i perełka inżynierii z Puław . Dokładnie chodzi o drewniany rurociąg , który zaopatrywał osadę pałacową w wodę. Wycinek jest dostępny na placu w Wodociągach Puławskich.

XVII wieczny wodociąg drewniany w Puławach. W 2014 roku.

 

Ze strony Naszemiasto.pl :

„Podczas prac ziemnych prowadzonych w okolicy ulicy Ceglanej w Puławach, pracownicy odkopali drewniane kłody, które okazały się wodociągiem zaprojektowanym przez Tylmana z Gameren, architekta który stworzył pierwotny kształt puławskiego pałacu Czartoryskich.Znalezisko jak podkreślają archeolodzy jest bardzo cenne, ponieważ tak dobrze zachowanego drewnianego wodociągu w Polsce nie udało się jeszcze odkryć.

- Dwa elementy wodociągu, zostały wydobyte na powierzchnię i zabezpieczone, pozostałe po decyzji konserwatora zabytków ponownie zakopaliśmy. Oczywiście zrobiona została pełna dokumentacja, a zainteresowanie znaleziskiem wykazały m.in. puławskie wodociągi - wyjaśnia archeolog, Sebastian Wardak.

XVII-wieczny wodociąg, który odkryto mógł mieć blisko 3 kilometry długości i prowadził z umiejscowionych we Włostowicach tzw. sadzawek w których zbierała się woda opadowa, aż do puławskiego pałacu.

- Konstrukcja wodociągu jak na tamte czasy była bardzo solidna. Kłody drewna pochodzące z drzew iglastych drążono świdrami i dodatkowo wypalano w środku, aby pozbyć się ewentualnych pozostałości drewna. Gotowe elementy łączono specjalnym metalowymi obejmami. Warto dodać, że odnaleźliśmy również podkłady na których były układane rury, było to najprawdopodobniej związane z ukształtowaniem terenu, ponieważ ten wodociąg miał charakter grawitacyjny - dodaje Wardak.”

 

Ze strony wodociągów Puławskich:

„W XIX wieku wodociąg dostarczał do Osady Pałacowej, przewodami drewnianymi, ok. 4 tys. wiader wody na dobę (28-40 m3) ujmowanej ze Wzgórz Włostowickich. Nadmiar wody oraz woda zużyta kierowane były do starorzecza Wisły.”

 

I z Dziennika Wschodniego  :

„Pierwszy puławski wodociąg zbudował pod koniec XVII wieku niderlandzki architekt Tylman z Gameren, którego do Puław przywiózł Stanisław Herakliusz Lubomirski. Lubomirscy w 1671 roku rozpoczęli budowę pałacu. Wtedy też powstał wodociąg. Woda zbierała się w sadzawkach na wyżej położonym wzgórzu i spływała rurami do osady. - Wodociąg mógł być wykorzystywany mniej więcej aż do powstania listopadowego - mówi Sebastian Wardak, puławski archeolog, który zajął się znaleziskiem na budowie drogi. Są wykonane z drzewa sosnowego. Mają ok. 35-40 cm średnicy, były drążone najprawdopodobniej żelaznymi świdrami. Dodatkowo były od środka opalane. Aby nie osiadały, były też posadowione na drewnianych podkładach . To jedne z najlepiej zachowanych tego typu obiektów w Polsce. Zapewne w tak dobrym ich zachowaniu pomogło położenie na piaszczystym terenie - przypuszcza archeolog Wardak.”

 

i informacja z tablicy przy wycinku tegoż rurociągu :

 

13 listopada 2018   Dodaj komentarz
historia   wieże wodne- ciśnień   puławy   rurociąg drewniany Puławy  

Historia Lokalna - Linia kolejowa specjalnego...

Bardzo interesująca i technicznie ciekawa linia kolejowa )( przeprawa kolejowa przez Wiśle )do Azoty Puławy z Bąkowca . Opisana także poniżej jest linia z Wysokiego Kola do Azotów Puławy . Pozostałości torowiska już od lubelskiej - puławskiej strony Wisły na wysokości Wólka Gołębska. Linię budowało wojsko.

Z forum 750 mm można wyczytać 

Wracając do przeprawy wojskowej. Linia była utrzymywana technicznie do początku lat 90-tych.

Z dostępnych mi informacji ostatnie ćwiczenia (budowa przeprawy i przejazd pociągu odbył się w '89 roku i był nadzorowany przez samego Wojtka z Kurowa (Wojciech Jaruzelski urodził się w Kurowie, będący gminnym miastem w powiecie Puławskim). Na odstawczych torach stacji Puławy Azoty w miejscu gdzie linia łączyła się z torami lini Warszawa-Lublin do końca lat 80-tych stały wagony gospodarcze socjalne, zapewne pracowników do obsługi tej linii.Elementy mostu były składowane w kilku lokalizacjach. Najdawniej pamiętam ułożone przy przejeździe przez drogę Puławy - Dęblin w okolicy Wólki Gołębskiej. W latach 90-tych przejazd rozebrano, a dziurę w szosie zaasfaltowano. Powoli zaczęły znikać także same tory oraz kolejowa infrastruktura.Drugim miejscem składowania elementów mostu była stacja Gołąb. W czasach świetności na ogrodzonym terenie znajdującym się za budynkiem stacyjnym (pomiędzy stacją a przejazdem na drodze Gołąb-Niebrzegów) ułożone były konstrukcje mostu. Mała część ustawiona była także po przeciwnej stronie torów w bliskiej odległości przejazdu. W II połowie lat 90-tych kiedy stacja Gołąb przestała być stacją, zburzono posterunki kolejowe, zniknęły także elementy mostu.Przyczółki mostowe po stronie Puławskiej zniknęły już jakiś czas temu, zapewne w wyniku powodzi oraz działalności lokalnych biznesmanów. Linia generalnie była jednotorowa, posiadała tylko mijanki. Między innymi jedna w pobliżu przejazdu na trasie Puławy-Dęblin.Linia po stronie Kozienickiej jest mi raczej słabo znana, aczkolwiek mijam ją dosyć regularnie bo jeździmy z żoną samochodem z Warszawy do Puław właśnie przez Kozienice.Jak już jesteśmy przy tym odcinku to pomiędzy Janikowem a Kozienicami, przed wjazdem do Kozienic linia rozwidla się. Dalej od drogi biegnie zelektryfikowana linia wyglądająca na użytkowaną (podejrzewam, że to tor który za Kozienicami biegnąc pod wiaduktem przecina drogę i biegnie do elektrociepłowni). Bliżej drogi (w pobliżu boiska) biegnie niezelektryfikowany odcinek torowiska, mocno zarośnięty) który prowadzi do czegoś na kształt dawnego zakładu.Podobnie w samym Janikowie za stacją znajduje się długa rampa z magazynem."

 

Także pod tym linkiem wiele ciekawostek o trasie 82 :

http://wyjdzzpociagu.most.org.pl/turkol/p-pul.htm

13 listopada 2018   Dodaj komentarz
historia   puławy   wólka gołebska   Linia kolejowa 82 Puławy  

Historia Lokalna - Jak z córką poszliśmy...

Jestem napływowy…. W 2007 roku dopiero na Lubelszczyźnie. Tak to z Zachodniopomorskiego. Pomijając jak i dlaczego Lubelskie (co jest nieistotne) uważam, że bardzo dobrze trafiłem. Do Polskiej Polskości do miejsca naznaczonego wiekami heroicznych walk z najeźdźcami, walki o polskość, gdzie Daszyński w listopadzie 1918 roku tworzył Rząd, gdzie w końcu była „kongresówka”. Teraz Lublin to już prawie 400 000 miasto – 9 w rankingu miast w Polsce pod względem wielkości. Jest lotnisko, przemysł się odnawia, rozwijają się zakłady flagowe województwa jak Azoty czy Bogdanka. To ważne, lecz nie aż tak dla mnie…, bo tu zapaliłem się do matuszki natury i lokalnej historii. Niesamowicie bogaty jest powiat puławski w cuda przyrody a o historii mówić by długo. Staram się z każdej możliwości pozyskać wiedzę tego regionu, w którym mieszkam i okolic. Podpytuję, sam łażę – pytam, sam proszę o pomoc w poznaniu historii regionu. W Puławach i okolicach panowie Spóz i Kiełb to najwybitniejsze autorytety. Pierwszy niestety w 2015r odszedł do wieczności a pan Kiełb jest i zagłębił przez wiele lat wiedzę z II Pułku Saperów Kaniowskich choć uważam, że to ekspert z historii lokalnej i okolic unikalny i jedyny. Pomocną dłoń okazują znajomi z pracy podrzucając informację i książki niedostępne już lub wydane tak małym egzemplarzem, że stają się z automatu białymi krukami. Pomagają mi moi znajomi i koledzy z Bełżyc i Wojciechowa z Sieciechowa, z Bochotnicy….

I tak ubrany w wiedzę ruszyliśmy z córką (prawie 14 lat) w trasę po Puławach. Po tych miejscach historią naznaczoną, lecz nie oczywistą też. Nawet nie wiecie, jak to było dla mnie podniecające i radosne przekazać wiedzę co mam nastolatce, która ma inne wartości w życiu i życie w innym swoim świecie. Całe 6 km byliśmy dla siebie – ojciec – córka. Nogi nie bolały, język też. Mam tylko cichą nadzieję, że choć z 40 % tego zapamięta i będzie mogła mieć tą wiedzę dla siebie i innych. Tak rzadko mamy czas tylko dla siebie. Kurde trzeba mieć czas dla wszystkich… i dla siebie.

A na trasie odcinek rurociągu drewnianego z XVII wieku – unikat na skalę Europy…, ale cicho…, bo polskie….

Architektura drewniana, dom drewniany na Kazimierskiej – konstrukcja węgłowa, lecz już dachówką stalową kryta, fundament – ceglany…

Chmiel – wizytówka województwa…ten Marynka choćby …. Ja zbieram szyszki do uspokajającej herbatki, a żona stosuje jako płukankę na włosy.

Waga samochodowa przy pałacu Marii Wittenberskiej (córki ks. Izabeli) oraz spalony pawilon

i sam jej pałacyk - gdzie nie gościła zbyt często...

Droga na Rolniczy Zakład Doświadczalny Kępa-Puławy, gdzie często zaopatruję się w płody rolne. Nawiasem mówiąc wieki temu miała tu miejsce osada Olędry (Holenderskich rolników -emigrantów – kolonizatorów)

Widok na Pierwsze Muzeum Polski – św. Sybillę z 1801 roku….

Z drugiej strony łachy wiślanej widać groty pustelnika… To był gość – aktor (teraz tak można powiedzieć), za kasę od księżnej prowadził żywot pustelniczy, modlił się, umartwiał, by na wieczór wrócić do swojej chaty. Stała nieopodal – była wodowskazem- pisałem wcześniej o tym. 

Sam pałac 1676 roku Lubomirskich, później Czartoryskich na wiele wiele lat…

PKS ………………już dawno wymarły...

 

Nie można nigdy założyć, że dziecko nie chce i nie zrozumie. Chce i pojmuje, ale na swój sposób. Zabierajcie i opowiadajcie….Oczywiście pokazałem wam tylko ułamek tego o czym rozmawialiśmy i widzieliśmy…..

04 listopada 2018   Komentarze (1)
historia   puławy   PKS   Sybilla   pałac   puławy  

Historia Lokalna -Wodowskaz w Puławach -...

Blisko Groty Pustelnika w zespole parkowo-pałacowym przy łasze znajdował się jego domek. Już nieistniejący, ale pełnił bardzo ważną funkcję. Wodowskazu – na którym wyryte były poziomy powodzi jakie nawiedzały Puławy ( ówcześnie Nowa Aleksandria). Postanowiłem wrzucić tą informację na bloga bo warto wiedzieć gdzie i jak był mierzony poziom Wisły. Poniżej oryginalna informacja i rycina pochodząca z 

WISŁA, JEJ BIEG, WŁASNOŚCII SPŁAWNOŚĆ. Rozpoznawane przez WILHELMA KOLBERGA,

Inspektora i Członka Zarządu Kommunikacyi, Członka Rady Ogólnej Budowniczej. Z 1861 roku.

Wodowskaz  w Nowej Aleksandryi (Puławy)

„……

Wersta 2 53.

Wodowskaz urządzony był na przód na łasze, czyli odnodze Wisły, w ogrodzie pod pałacem. Od r. 1850 urządzonym jest przy murowanym dom u Sommera. Stałe punkta są. na dom ku w ogrodzie instytutowym , ja k się poniżej objaśnia.

 

Działo się w Puławach dnia 1 (13) lipca 18 37 r.

Podpisany Inżyner wspólnie z Wójtem Gminy, udali się do wodoskazu wystawionego przy łasze z Wisłą połączonej, w odległości 200 sążni od koryta rzeki, i przekonali się, że takowy znajduje się w dobrym stanie. P o zrobieniu niwellacyi, i zebraniu wiadomości od ludzi miejscowych, okazało się, że punkt  zera na wodoskazie oznaczony zupełnie odpowiada najniższem u stanowi wody. Następnie Inżenier wykonał niwellacyą od wodoskazu do dom ku pustelnika w ogrodzie, na którym najwyższy stan wody z r. 1813 jest oznaczony, i znaleziono, że takowy odnośnie do wodoskazu ustawionego, był na 22 stóp, 0 cali, 6 linij. Woda najwyższa w roku bieżącym była stóp 16, cali 8, linij 6; w dniu zaś dzisiejszym, to jest 1 (13) lipca 1837, o godzinie 12 w południe, było stóp 2, cali 10.

Za Inżeniera Gubernialnego, J . Krzyczkowslci.Wójt Gminy Puławy, Jaroszewski.

 

Wodoskaz w Puławach sprawdzony w dniu 2 9 listopada (11 grudnia) 1841 r.Od znaku wody 1813 roku na domku pustelnika do palika przy domku było stóp 7, cali 10, linij 6.od palika do wody w łasze — „ 9, „ 1, „ 2. odwody w łasze do wody na Wiśle — „ 4, „ 0, „ 0. a w oda na wodoskazie przy upuście „ 2, „ 1, „ 0. 7 23, „ Ó T „ 8.20. Zatem od wody r. 1813 do zeru jest stop 23, opuszczając linije.Podług więc tego wypada wodoskaz podnieść o stóp 2, nie zmieniając zera, ponieważ od zera do najwyższej wody było źle oznaczone, stóp 21 zamiast 23. (*)

Wody niższe od wody 1813 roku.

Woda 1839, jest niżej wody 1813 roku o stóp 4. — 1837, — — — » 5, cali 4, linij 6. T. Urbański.

Według sprawdzenia zrobionego w r. 1847 przez Inżeniera Neumann, wodoskaz tęż sam ą pokazywał różnicę, jak dopiero podano.W r. 1848, Pułkownik Urbański podaje wysokość wodoskazu na 22 stóp, 6 cali, względem znaku z r. 1813 wody na domku pustelnika, jak się okazuje poniżej, gdy mowa o wodokazie w Iwangrodzie. (w. 273.)

Naczelnik Objazdu Krzyczkoicski

dnia 8 (2 0 ) marca 18ÓD r. donosi:

1. Domek pustelnika w ogrodzie Nowej Aleksandryi w dobrym stanie utrzymuje się, a dawszy nad nim przykrycie, na długie lata mógłby być zachowany.

2. N a innych dom ach w Nowej Aleksandryi niema pewnych znaków stanu wody z r. 1813.

3. Łata wodoskazu do obserwacyi najwyższego stanu wody,przybita na domu murowanym Sommera w r. 1850…….

W Nowej Aleksandryi w ogrodzie dolnym instytutu znajduje się wspominany wyżej domeczek murow any zwany domkieim pustelnika, na którym od lat 60 oznaczano wysokość powodzi, przez wycięcie linii poziomej w kamieniu ciosowym i wyryciu roku. Ponieważ domek ten dobrze jest do tego czasu utrzymywanym,przeto widzieć się dają oznaczone w sposób powyżej opisany powodzie z roku: 1800, 1813, 1837, 1839, 1844.Odnoszono te powodzie do zera na Wiśle, czyli najmniejszego stanu wody, jak i kiedykolwiek mógł się praktykować, a który przyjęto za podstawę wodoskazów urządzonych na tójże rzece pod Zawichostem, Nową Aleksandryą, Warszawą i Płockiem . Po dokładnie odbytych niw ellacyach przekonanosię, że w Nowej Aleksandryi, wody wielkie oznaczone na domku pustelniczym , wznosiły się nad zero, rachując na miarę nowopolską jak następuje:

1. Wody z roku 1800 stóp 19 cali 1

 — 1813 „ 22 „ 6

— 1837 „ 17 „ 0

— 1839 „ 18 „ G

— 1844 „ 18 „ 8

2 Z czego pokazuje się, że w Nowej Aleksandryi, wody powodziowe od CO lat najwyżej wznosiły się w r. 1813, i dochodziły nad 0 stóp 22 cali 6. In n e powodzie były daleko mniejsze, a wody z roku 1844 pod Nową Aleksandry były niższe od wody z roku 1813, o stóp 3 cali 10. Tym czasem zaś w Warszawie, ja k okażemy niżój, wody.1813 roku wznosiły się tylko do wysokości stóp 21 nad zero, a wody powodziowe z roku 1844 wznosiły się do wysokości stóp 22 cali 9, czyli wyższe były od wód roku 1813, o stopę 1, cali 9, co pochodziło z mniejszego napływ u wód z gór Karpackich, a większego napływ u tychże wód z nizin od Nowej Aleksandryi do Warszaw y, i tym podobnych przyczyn…..”

 

26 października 2018   Dodaj komentarz
puławy   historia   wodowskaz   poowodzie   wisła  

Historia Lokalna -Nieistniejący pałac w...

Pałacyk w Górze Puławskiej.

Mało kto o nim słyszał a znalezienie danych na jego istnienie jest trudne. Udało mi się pozyskać troszkę informacji i zdjęcie z Kuriera Gminy Puławy nr 12 z grudnia 2012r. Autorem obszerniejszego artykułu nie tylko o wzmiankowanym pałacyku jest pani dr Grażyna Hołubowicz-Kliza. Aktualnie w miejscu byłej rezydencji jest szkoła w Górze Puławskiej. Jeszcze przed II wojną światową głosił dobre imię swojej fundatorki ks.Izabeli.Był on niejako przedłużeniem kompleksu pałacowo - parkowego siedziby Czartoryskich. Legenda głosi, że z okien pałacyku było widać okna komnat księżnej Izabeli w linii prostej.  

"....Na początku XIX w. dziedzicem tych dóbr [m.in. Góry Puławskiej przyp. mój] został Adam Czartoryski, który wskutek uczestnictwa w powstaniu listopadowym musiał uciekać za granicę. W 1811 r. dzierżawca Sebastian Orłowski (major artylerii absolwent Szkoły Korpusu Kadetów) na życzenie księżnej Izabeli Czartoryskiej wybudował w Górze Puławskiej piękny pałac zaprojektowany przez P.Ch. Aignera. Wokół niego został założony park widokowy będący przedłużeniem parku puławskiego. Pałacyk został zbudowany na planie wydłużonego prostokąta. W narożu południowo-wschodnim miał wysoką rotundę z kolumnami korynckimi, która nawiązywała do rzymskiej świątyni Westy. Pałacyk stanowił piękny element krajobrazu. Orłowski mieszkał tam do upadku powstania listopadowego. Pałac ten przetrwał do 1939 r. Został on zniszczony podczas działań wojennych, a Niemcy ostatecznie rozebrali go w 1940 r. ...."

 

Tekst z Kuriera Gminy Puławy nr 12 z grudnia 2012

 

Oraz z forum Góry Puławskiej ( http://www.gponline.fora.pl/nasza-historia,42/historia-palacyku-w-gorze-pulawskiej,167.html )  część wspisu internauty o nicku "Madej"  ciekawa historia : 

"

Z Góra Puławską związana legenda o dwórce księżnej Izabeli Czartoryskiej. Z historią wielkiej miłości związane są dwa nazwiska: Izabeli White i Izabeli Neville. To Izabela Neville była dwórka księżnej Czartoryskiej. Jej córka Izabela, zakochała się bez pamięci w przystojnym oficerze o nazwisku White. 

 

A wszystko zaczęło się tak: 

W dobrych relacjach z dworem puławskim pozostawała Lucie(Łucja Neville)i jej córka Elżbieta nazywana zdrobniale Lilą. Pani Neville pochodziła z Irlandii a nazwisko rodowe Mooren, które nosiła, należało do bardzo znanych w tym kraju. Do Polski przybyła w 1792 roku towarzysząc angielskiemu ambasadorowi Williamowi Nevilleowi Gardinerowi z którym łączyła ją bliska zażyłość. Owocem tego związku buła Lila oraz przyjęte nazwisko, pod którym będzie oficjalnie występowała. Po upadku państwa polskiego Gardiner powrócił do Anglii, gdzie miał legalną żonę i dzieci. Pani Neville zdecydowała się pozostać w Warszawie, korzystając z gościnności polskich domów magnackich. Około 1803 roku przyjęli ja na swój dwór Czartoryscy. Jej znajomość angielskiego przydawała się czasami, aby dotrzymać towarzystwa angielskim gościom bawiącym się w Puławach.28 kwietnia 1823 roku córka Izabeli Neville,26-letnia Lila poślubiła w Sieniawie swojego o 4 lata starszego rodaka Arthura White’a. Uroczystość ze względu na żałobę po zmarłym tego roku księciu Adamie Kazimierzu maiła charakter skromny i cichy. Lila poznała swojego męża 2 lata wcześniej, gdy pojawił się na dworze sieniawskim w drodze z Wiednia do Moskwy, podbijając całe towarzystwo wesołością i uprzejmością. Jego pobyt był szczególnie miły dla starego księcia, którego on potrafił zainteresować i ożywić.

Wkrótce po ślubie nowożeńcy wraz z matką powrócili do Puław. Wite, myśląc o życiowej stabilizacji zaczął rozglądać się za kupieniem lub wydzierżawieniem małej posiadłości w okolicy Puław. Gdy poszukiwania spełzły na niczym, White zaczął snuć plany wyjazdu do Galicji. Wówczas księżna Izabela nie chcąc rozstawać się z ulubiona wychowanicą, wysunęła projekt wydzierżawienia White’om folwarku w pobliskiej Górze. Spełniając życzenie matki, Adam Jerzy Czartoryski podpisał z Arthurem White’m w Puławach 29 sierpnia 1825 roku 20-letni kontrakt dzierżawy dla korzystnych dla anglika warunkach. „Naprzeciw Puław, jest dwór wiejski -któremu nadano wygląd świątyni Vesty – ocieniają ja dęby i topole” – pisała księżna Izabela o nieistniejącym jeszcze pałacyku w Górze Puławskiej. Pałacyk wybudowano według projektu Aignera i założył on także ogród mający być widokowym uzupełnieniem parku puławskiego. Pałacyk został zniszczony w czasie II wojny Światowej i znany jest jedynie z akwarel i starych fotografii. Zbudowany był na planie wydłużonego prostokąta, w narożu południowo środkowo-wschodnim miał przewyższającą rotundę rozczłonkowaną parami półkolumn korynckich, nakryta spłaszczonym daszkiem. Rotunda ta, nawiązująca do świątyni Westy w Rzymie, była dominatą widokową dla przeciwległego parku Puławskiego."

 

Zdjęcie z Kuriera Gminy Puławy nr 12 z grudnia 2012.

23 października 2018   Dodaj komentarz
historia   góra puławska   puławy   Góra Puławska pałac Orłowski  
< 1 2 3 4 5 >
Izkpaw | Blogi