• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • Blog o własnej wędlinach....
  • Bieganie inie tylko
    • Maratończyk i jego przemyślenia
  • Historia
    • Fortyfikacje
    • I WŚ Puławy
    • Interaktywne stare mapy
    • O cmentarzach , dworkach
  • Historia lokalna
    • Dawne Puławy
    • I Wojna Światowa
    • Kompendium wiedzy o Gołębiu
    • Poznaj Lublin
    • Skoki i Borowa
    • Świetny blog o historii regionu
    • Wszystko o Sieciechowie
    • Wyjdź z pociągu
    • Zabytki, zaułki, zakątki ...
  • proces technologiczny
    • Procesy technologiczne
  • Przyroda
    • Blog leśniczego

Kategoria

Przyroda, strona 3

< 1 2 3 4 5 >

Sódmaczek leśny - Niebrzegowska opowieść...

Autor przy młodej dębinie

 

5:50. Gaszę silnik mojego już ciut leciwego samochodu. Już ktoś jest. Stoi przy skarpie. Rozgląda się. Też niedawno przyjechał bo jeszcze czuć ciepło spod maski jego samochodu. Taki jak ja ? Czy może wędkarz ? A może ornitolog? A może przyjechał jak ja odpocząć przed nadchodzącym dniem. W tej mgle i sośninie. W tych chmurach unoszonych przez wody Wieprza. W tych piachach dróg. W tych jałowcach raz to prężących a raz to płożących się. Tego nie wiem. Jest i to chyba wystarczy. Mnie też wystarczy ,że to jestem. Sosny otaczają mnie zewsząd , wiele szlaków leśnych wytyczonych i on – Wieprz tuż poniżej skarpy. Podniesiony, lekko nabrał wagi ale mieści się w swoim korycie. Dziś szybciej bije mu serce, niesie na sobie gałęzie , jakieś butelki, wiruje mocno, cofa się na ostrym zakręcie. Podrywa lekko skarpę i dalej na Niebrzegów , Bobrowniki…. Patrzę się na drogi , która mnie dziś poprowadzi. Czy na te łąki zalewowe na Obłapy ? Czy może na łąki niebrzegowskie ? Podpowiadają mi ptaki prowadząc tak zacięte rozmowy już tak z rana. Gdzieś słyszę i kukułkę. Coraz częściej zaczyna być słyszalna w moich porannych wycieczkach. Nie oponuję, idę w stronę starorzecza. Poranny zapach lasu jest nie do opisania. Ciepły unosi zapach żywicy przepleciony soczystością mchu i traw. Dziś dodatkowo zapachniało już pomału nabierającym fioletu jałowcem. Mgła już nie gęsta ale widoczna tak pięknie otula te lasy – lasy Niebrzegowskie. Pełne na jesień podgrzybków. Tu często przyjeżdżam i pod „radarówkę”, a bardziej radiolatarnię chodzę. Lubię te lasy, są mi bliskie i myślę ,że i one mnie lubią. Gdzieś w oddali szczekający pies – pewnie z Niebrzegowa. Po mgle ciągnie się jego cieniutki jazgot. Droga Gołąb – Bobrowniki blisko , mimo tego już zapadłem w ten las, w tą rzekę w tą przyrodę. Schodzę do lustra starorzecza – bezkres pałek wodnych , tataraków , sitowia , grążeli mnie ujmuje. Popadam w zachwyt i tak stoję i stoję nie czując jak do butów wlewa się ukradkiem woda. Kaczki , mnogość ptactwa przygląda się mojej osobie. Żurawie aż wrzasnęły swoim trelem. Na prawo słyszę koncert żabi. Coś wspaniałego !! Dawno nie słyszana muzyka dla uszu. Słońce walczy z porannymi chmurami , momentami udaje mu się ta sztuka i przebija i olśniewa. Łamie w lesie poranną szarość. Stawiając słupy blasku swego.

Sódmaczek leśny

 

 

Tafla wody starorzecza nagle nabiera innej formy. Ucieka od szarości i przaśności nocnego- ranka. Wybrzmiewa na niej nagle koncert ptasi i żabi. Buty już mokre. To nic. Mnie to nie wadzi. Mam czas jeszcze. Choć tu on jest umowny i nieokreślony. Zaciągam się ponownie tym leśnym powietrzem tą ambrozją. Wchodzę na górę skarpy i udaję się w drogę ciągnącą się przy wyglądającym jak rogal starorzeczem. Taki wiecie z makiem. Ja takie uwielbiałem. Zawsze za młodu kupowałem takiego rogala w piekarni i do tego jogurt czy kefir z już bardzo dawno nie istniejącej mleczarni z Kołobrzegu. W jakimś stopniu kefir z Krasnegostawu mi przypomina tamten z lat wczesnych 90… Rozmarzyłem się trochę wpadając w swoją młodość choć już nie dzieciństwo. Cuci mnie dźwięk dzwonka w rowerze!~Taka godzina a ktoś już jedzie ? i jedzie prosto na mnie? Schodzę na lewo z drogi utwardzonej już nie aż tak leśnej. Starszy Pan pozdrawia mnie kiwając lekko głową w moją stronę. Spod jego czapki już dobrze znoszonej kłębią się pukle siwych mocnych włosów. Twarz spracowana, ale łagodna , miła. Chylę czoła i ja mówiąc „dzień dobry”. Takie przaśne a takie miłe i normalne ! ba naturalnie powiedziane i bez musu brzmi zupełnie inaczej. Ciepło i mile. Pan odpowiedział tym samym, lekko unosząc kąciki ust pod krzaczastymi wąsem. Na ramie kierownicy przewieszona torba. Wystaje chleb. Ten nasz! Ten codzienny. Chleba powszedniego daj nam dzisiaj…..

 

Starorzecze Wieprza....las pałek wodnych

 

 

Widzę go oddalającego się przede mną. Zastanawia mnie jego historia, jego codzienny znój i kierat. Jaki krzyż nosi na tych spracowanych plecach…. Idę dalej. Oko cieszą już pięknie swoją białością kwiecia poziomki. Są jest ich tu dużo. Będę wiedział gdzie przyjechać za jakiś czas. Jałowiec już się fioleci swoim owocem. Też jak Matuszka natura pozwoli zbiorę dla siebie tej genialnej rośliny owoce. A są niezastąpione jak i ta żywica cieknąca z ran sośniny obok. Jak mam problemy z katarem, gardłem, czy córka z alergią okadzam dom tymi cudownościami. Wierzcie bądź nie – pomaga i to jak. Poza tym jałowiec nie tylko nadaje genialnego smaku potrawom i wędzonkom ale jest genialnym eliminatorem bakterii. Choćby ogórki kiszone zamiast włożyć w słoik czosnek dać jałowiec to mogą stać i stać. Pod nogami ostatnia biel rzeżusznika. Obok jagodziany a na nich zielone jeszcze owoce. Jeszcze zielone.

 

Jagody jeszcze zielone....

 

 

Same krzewinki jak mocno zielone i soczysto zielone. No i przepadłem w botanikę tego lasu , tej drogi i tego przydroża. Jeżyna już kwitnie! Obok wystrzelił i właśnie czy szczwół plamisty ( szaleń czy psia pietruszka) czy szalej jadowity – śmiertelnie trujące czy może trybula leśna ( nietrująca, miododajna) . Nie ogarniam tych selerowatych. Zwyczajnie nie dotykam – oglądam i podziwiam. Dalej dziewanna już się liśćmi rozkłada ale daleko jej jeszcze do swojej okazałości. Krok dalej jaskry się żółcią. Tak na tle tej zieloności pięknie się prezentują.

 

Poziomkowy zagonik 

 

 

Dalej krok za krokiem, siewki dębiny już spore . Buczyny też. Staję przy dębinie. Już rosła. Przyglądam się jej słucham co ma do powiedzenia. Cicho mówi, młoda – może się wstydzi. Fiolet koniczyn ubogaca to przydroże. W oddali dalej mgła, ale już coraz skromniejsza. Odchodzi wraz z poranną nocą. Jaskółcze ziele już kończy się żółcić ,zamyka się w swych strąkach. Podobnie czosnaczek. Znak, że wiosna w roślinkach pakuje manatki i przyjedzie tu za kilkanaście miesięcy dopiero. Gdzieś w oddali powyginana brzoza . Dziwnie się tu komponuje wśród tych sztywnych i prostych sióstr i braci. Zegarek prawdę mówi. Czas wracać. Minęło 20 minut a jakby minęły godziny. Staję na chwilę by zapamiętać i zarejestrować to co dziś ujrzałem i poczułem.

 

Moja droga.....

 

Pod nogami urósł przede mną dawno nie widziany mój przyjaciel leśny. Siódmaczek leśny. Taka skromna roślinka a tak piękna. Siedem płatów śnieżne -białych złotem lekko oprószone. Dawno go nie widziałem. Uradowałem się bardzo . Tak ! Czas wracać. Widzę nów las jałowców. Na chwilę zamykam oczy widząc jak lasu nie ma. Są piachy i wydmy i te jałowce… Mijam lepnicę białą – to już lato botaniczne. Błysnęło skromnym fioletem skromnym. Firletka ta w poszarpanej sukni skromnie rośnie i się kwieci. Koło niej koniczyna drobnogłówkowa. Taka drobna z tymi przepięknie żółtymi kwiateczkami nastraja mnie wybitnie pozytywnie. Znów widzę las pałek wodnych i tataraku, znów widzę szklaki leśne. Widzę samochód. Swój. Nie widzę mojego porannego towarzysza. Zakręt - Niebrzegowski Wieprz i jego Starorzecze. Tak rano, tak do zakochania…..

29 maja 2019   Komentarze (2)
przyroda  

Stęsknieni razem - Wieprz i ja.

 

 

Ciepły powiew porannego zefirku przywitał mnie otwierając drzwi samochodu. Ja wiedziałem ,że dziś jest dzień a w sumie poranek tak intymny dla i tak prywatny, ale nie spodziewałem się tego brzasku Wieprzańskiego.

 

 

Tak dawno nie widziany Wieprz , wiec po delegacjach z tęsknotą i wielkim przejęciem przed pracą ruszyłem na spotkanie z nim. Zjeżdżam z wału w Skokach, mgła unosi się nad łąkami nadwieprzańskimi a sam on tak cudownie wije się wśród tych łąk. Ruszam dalej …tam pod Masów tam hen hen . Droga wiedzie mnie i wije się zmoczona w ostatnio padających deszczach. Mijam miejsce gdzie byłem kiedyś, jadę dalej. Widzę tą mistycznie piękną przyrodę tego miejsca, widzę rosę na trawach , turzycach , na tych jeszcze niepowstałych żółtych jaskrach. Gaszę silnik nie mogąc doczekać się tego fizycznego i realnego spotkania z tą naturą ! Tą nie do skopiowania ! tą jedyną , majestatyczną, piękną. Otwieram drzwi i zalewa mnie ten świat nadwieprzański , otacza i pochłania.

 

 

 

Duże krople rosy niczym diamenty wiszą na porannych trawach i dmuchawce nimi zmoczone czekają na słońce. Kwiecia jaskrów żółtych tak intensywnie pięknie nadają ton tej diamentowej zieleni łąk. Szczaw kobyli kępami obsiadł te tereny zalewowe Wieprza. Gdzieś przebija  się piękny błękit niezapominajek błotnych tak skromnych ale jakże pięknych w błękicie. Nad nimi górują „boże chlebki” czyli taszniki. Pamiętam jak te serduszka zjadało się na polach i łąkach. Teraz już dorosły i dojrzały się zrobił. Rzeżucha łąkowa i rzeżusznik już prawie przekwitłe tu w tym miejscu. Choć na łąkach przy ujściu Wieprza koło Borowej jeszcze tak się bieli ten rzeżusznik… Krwawnica już się pręży ale na razie tylko liście. I wybiła już mięta ,gdzie pięciornik ją zagłusza póki co. Koncert ptaków dziś był nie do opisania. Tak głośno i tak wyraźnie. Tak na powitanie , tak na zaczynający się dzień. Skowronki, żurawie, mewy i niezliczona ilość ptactwa mi nie znana  tu przy mnie, tu koło mnie dawały taki koncert , że uniesienie duchowe wisiało w powietrzu. Ta istna rzeka i potok ptasich melodii koił duszę, uspokajał i radował zarazem.

 

 

Nie mogę opisać tego co tam czułem. Do tego ten zapach mokrego ciepłego poranka nadwieprzańskiego. Zaciągałem się głęboko , delektując się każdym wdechem. Nie sposób pomylić tego zapachu z czymś innym. Taka mieszanka soczystych traw tak bujnych i tak zielonych dodaną nutą rzeki, ziemi tej nadwieprzańskiej a wszystko okraszone ledwo wyczuwalnym zapachem mięty. W blasku słońca łamały się w kroplach rosy historie tych ziem, tego miejsca. Tu wręcz słychać  tętent wypasanych koni od wieków będących nieodłącznym punktem w krajobrazie wieprzańskim. Tu tą soczystą trawę podgryzają nasze polskie łaciate a mają co. Ta pewnie stąd trawa najsmaczniejsza i jedyna w sowim rodzaju. Dziś nie widziałem oni koni ale krasul lecz na moje przybycie komitet powitalny był. Tak dawno tu nie byłem. Wieprz snuje się wartko. Gdzieś powstała wysepka a na niej krzykliwe mewy. Wzbiły się ku górze- trzy- jedna w dziobie miała uklejkę a dwie krzycząc na przemian jej towarzyszyły. Troszkę pozabierał brzegu przez ostatni wyższy stan wody, kępy traw i ziemi usuwają się delikatnie i wolno w stronę lustra wody. Niby nic się nie zmienił , płynie dalej tak majestatycznie , tan naturalnie i tak cicho i spokojnie. Ale dziś inny jakiś, piękniejszy!!!

 

 

Tak dawno nie byłem u Ciebie przyjacielu!! Wybacz!. Pewnie wybaczył ….  Jakieś 100 metrów po drugiej stronie przystanek rzeczny Masów. Łagodne zejście pewnie dla kajaków i łódek. Po mojej prawej w oddali na zakręcie naroże lasu. Tam wyszła klępa. W końcu w tym roku pierwszy raz widzę naturalnie łosia. Popatrzyła się w moją stronę. Czy była sama czy z łoszakiem nie wiem. Może się nie ocieliła jeszcze. Co za widok. Pasła się na tej skąpanej we mgle poranku łące. Nade mną koncert skowronka ! ba widzę go ! jest tuż nade mną – głośno się wita. W oddali widzę watahę dzików. Nigdy tu ich nie widziałem. One też przyszły mnie powitać? Chyba tak ! Zatrzymały się około o100 metrów ode mnie. Było ich 5 -6. Stanęły i patrzyliśmy na siebie. Miały inne plany do załatwienia na Masowie.

 

Przeprawa wpław watahy dzików

 

Weszły do rzeki i wpław ją przepłynęły. Złapałem telefon i marne zdjęcie poczyniłem. Na dowód ,że nie kłamię. Co za widok ! taki naturalny a taki dziwny w tych czasach. Rozglądam się na boki i wokoło wiedząc o zbliżającej się godzinie rozpoczęcia pracy. Wiem ,że na mnie już czas. Zaciągam się po raz kolejny tym nadwieprzańskim powietrzem. Słońce coraz milej grzeje. Już wsiadałem do auta , gdy jeszcze spóźniony z komitetu powitalnego zając przykicał w moją stronę. Tak to miejsce na mnie czekało ? Tak ja czekałem na to miejsce, że mam takie myśli? Nie wiem. Ruszam do pracy, naładowany po brzegi miłością do mateczki przyrody – tej nadwieprzańskiej, JEDYNEJ!

 

 

17 maja 2019   Komentarze (2)
filozofia   przyroda   Wieprz JA łąki  

Poranek przymrożony świat

 

Między Gołębiem a Niebrzegowym jest teren magiczny. Można byłoby napisać nie jedną grubą encyklopedię- to i tak będzie mało, by ująć w słowa cudowności przyrody, która tam jest .By nie przedłużać i nie przeciągać oddaje Państwu ten kawałek dzisiejszego świata o poranku.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na zdjęciach punkt widokowy przy Żwirowni , Łąki Bonowskie, rzeka Rabik...

 

08 maja 2019   Dodaj komentarz
przyroda   łąki bonowskie punkt widokowe  

Świt wiosenny nad lotniskiem

 

 

Dzisiejsza ciągnąca się mgła unoszona przez najwyższe kwiaty rzepaku tworzyła drogę mleczną nad lotniskiem w Borowinie.

 

Nie mogłem się nie zatrzymać by nie po delektować się chwilą. W zagajniku już rozstawione ule , rzepakowy miód zatem nie długo. Zostawiam Państwa z tym porankiem - cudownym porankiem a dzisiejszy mistyczny wręcz.

 

30 kwietnia 2019   Komentarze (2)
przyroda  

Rzeka złota a na niej Borowina i Matygi

 

 

     Mijam byłe lotnisko polowe w Borowinie. Wiem ,że za tymi krzakami i drzewkami uderzy we mnie tak majowy i cudowny widok – widok złota na polach. Rzeka złota poprzecinana duktami drogowymi płynie wartkim strumieniem okalając Borowinę i płynie do Matyg. Ktoś by powiedział ,że Polska jest wierzba , brzoza , bociek który przycupnął na gnieździe – tak ! Ale i powie ,że taki nasz jest rzepak. Ten rzepak co rozpala kwietniowe i majowe pola swoją żółcią. Nie on jeden żółci pola i ozłaca, ale dziś o nim. Uprawiono go już najpewniej ok 4 000 lat , a co niektórzy nawet podają datę 6 000 lat temu w Azji. Polska by się mogło wydawać stoi rzepakiem – tak – teraz tak. A kiedy do naszego kraju zawędrował ?

 

 

 

 

Pojawił się w XVI wieku. Dane statystyczne natomiast jego upraw są dopiero od 1811 roku. Do czasów wojennych ( II wojną światową) jego uprawa i produkcja oleju była mniejsza niż oleju lnianego. Pamiętajmy, że oleum było w czasach średniowiecza i nowożytnych znane z takich roślin głównie jak konopie, len , słonecznik. Przykład pięknej rozprawki o oleum został poczyniony w „Potopie” H. Sienkiewicza. Mistrz Zagłoba jasno wytłumaczył IMĆ Panom pewne zasady ( hahah).

 

 

 

 

„…..

— Radziłem mu — mówił — iżby siemię konopne w kieszeni nosił i po trochu spożywał. To tak ci się do tego przyzwyczaił, że teraz coraz to ziarno wyjmie, wrzuci do gęby, rozgryzie, miazgę zje, a łuskwinę wyplunie. W nocy, jak się obudzi, także to czyni. Od tej pory tak mu się dowcip zaostrzył, że i najbliżsi go nie poznają.

— Jakże to? — pytał starosta kałuski.

— Bo w konopiach oleum się znajduje, przez co i w głowie jedzącemu go przybywa.

— Bodajże waszą mość! — rzekł jeden z pułkowników. — Toż w brzuchu oleju przybywa, nie w głowie.

— Est modus in rebus! — rzecze na to Zagłoba — trzeba co najwięcej wina pić: oleum, jako lżejsze, zawsze będzie na wierzchu, wino zaś, które i bez tego idzie do głowy, poniesie ze sobą każdą cnotliwą substancję. Ten sekret mam od Lupuła, hospodara….

— Musiałeś waść siła konopnego siemienia i sam zażywać? — rzekł na to pan Sobiepan.

— Ja nie potrzebowałem, ale waszej dostojności z całego serca radzę! — odparł Zagłoba.

 

Słysząc te śmiałe słowa, zlękli się niektórzy, żeby ich pan starosta kałuski do serca nie wziął, lecz on, czy nie zmiarkował, czy nie chciał zmiarkować, dość, że uśmiechnął się tylko i spytał:

— A słonecznikowe ziarna nie mogą konopnych zastąpić?

— Mogą — odrzekł Zagłoba — jeno ponieważ olej ze słoneczników jest cięższy, przeto trzeba wino mocniejsze pić od tego, które teraz oto pijemy….” – cytat „Potop” H. Sienkiewicza.

 

Słup drogowy do starego folwarku Borowina

 

Przykład dobry bo nie ma w nim nic o oleju rzepakowym co świadczy o jego dość marginalnego znaczenia w wieku wydarzeń Potopu Szwedzkiego. Choć Sienkiewicz pisał ku pokrzepieniu i więcej w nim narracji historycznej niż faktów historycznych. Jestem jednak przychylny do stwierdzenia, że przed i w XVII wieku był uprawiany na mniejszą skalę. Rośliny jak len czy konopie miały szersze zastosowania praktyczne i dlatego pewnie były bardziej popularne. Olej rzepakowy używano jako paliwo do lamp. Później zdobył i zastosowanie w produkcji technicznej – choćby do produkcji mydła. Po wojnie nastąpił jego renesans i niczym Feniks odrodziła się jego uprawa i na dobre zagościł na naszych polach i stołach w postaci oleju głównie.

 

Ciekawostka odnoście rzepaku można przeczytać w // Zeszycie Naukowym Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie -Problemy Rolnictwa Światowego tom 15 (XXX), zeszyt 2, 2015: 85–95 Franciszek Kapusta - Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu// :

 

„W Europie o rzepaku wspominał już Pitagoras w 584 r. p.n.e. i Hipokrates w 334 r. p.n.e. W tamtych czasach rzepak miał bardzo dobrą opinię, co potwierdza następująca historia. Otóż w 334 r. p.n.e. Damian z Persji bezpośrednio przed rozpoczęciem wojny podarował Aleksandrowi Wielkiemu mieszek z nasionami sezamu jako „symbol ogromnej liczebności jego armii”. Aleksander Wielki odpowiedział przekazując mieszek z nasionami rzepaku jako symbol „nie tylko liczebności, ale i siły armii”

 

 

Na zdjęciu pierwszym - droga w polach rzepaku - Matygi - Borowina.

Zdjęcia własne. Opis na podstawie cytowanych instytucji oraz z informacji z Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.

29 kwietnia 2019   Dodaj komentarz
przyroda   rzepak borowa matygi  

Wiosna po cichu...

Tak po cichu oddaję Wam album wiosny moim okiem - tej kryształowej , cudownej, bezgranicznie pięknej...jedynej...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

moja przyroda, moja natura...

25 kwietnia 2019   Dodaj komentarz
przyroda   wiosna  

Wieprz raz kolejny...

Wieprz ten Skocki - najpiękniejszy!.

 

Dla mnie cudowne miejsce. Dziś sam przy poranku, lekko pochmurnym i chłodnym - znaczy rześkim. To tu ładuję akumulatory przed pracą dziś. A ładują się szybko. Potęgują to ptaki, które wiedząc i chyba wiedząc mnie zaczynają ze zdwojoną mocą ćwierkać i podnosić larum. Słyszę sygnałówkę - Pobudka na Twierdzy. Ach jak ja lubię tą trąbkę. Na wprost czubek wieży wodnej na "Lotnisku".

 

 

Lotniskowa wieża ciśnień w Dęblinie to jeden z zabytków techniki, który jest ściśle związany z historią Szkoły Orląt. Usytuowana na terenie 41. Bazy Lotnictwa Szkolnego, wieża jest od lat wyłączona z użytkowania.Wieża została zaprojektowana i zbudowana specjalnie na potrzeby powstającej tu od początku lat 20 tych XX wieku szkoły lotniczej. Najprawdopodobniej powstała w 1922 r. umożliwiając zaopatrzenie całego terenu w wodę. Obiekt ten pojawia się często we wspomnieniach pilotów jako punkt orientacyjny. Na jej szczycie była zamontowana dużej mocy lampa szlakowa, pomocna podczas nawigacji nocą.

 

 

Po prawo droga na łąkach wieprzańskich na Masów i starorzecze Wiperza. Zobaczcie na mapę z 1944 roku jak przy samej miejscowości Skoki było wybrzuszenie Wieprza w stronę miejscowości. Teraz to już tereny susze i zagospodarowane choćby rolniczo. Ślad jest widoczny jak odpalimy google maps i przejdziemy na tryb satelitarny. Tak ten Wieprz mocno kręcił i często z Wisłą zmieniał koryto w przeszłości. Czyniąc miejscowości przy nich albo byłymi i zatopionymi albo tymi co miały szanse na swój rozwój poprzez dostęp do rzeki. Stężyca pierwotna , Kudłów i wiele innych zostało pochłoniętych przez te rzeki albo nagminnie podmywane i zalewane jak choćby Jaroszyn, Puławy, Bochotnica czy właśnie Skoki. Teraz są wały i to niekiedy podwójne jak choćby na Wiśle , gdzie sama droga stanowi drugi wał -801- Dęblin- Puławy.

 

 

Na Wieprzu także pobudowano wały by nie zalewały miejscowości. W sposób trwały zmieniły krajobraz przywieprzański. Kępa wierzbowa Stocka stała się przeszłością, a było to miejsce spotkań , wypoczynku, zabaw mieszkańców. Kępa także została wycięta w Niebrzegowie na rzecz boiska przy remizie.

 

A Wieprz przecież służył nie tylko rybakom, mieszkańcom do ich codziennej bytności lecz służył i zwierzętom - koniom i bydłu. Tu przy Skokach jest zrobione łagodne zejście do lustra wody - wodopój dla wypasanych na łąkach przywieprzańskich . Wypatrywałem czy po drogiej stronie nie ma śladów przejścia - bród. Czy te betonowo - kamienne resztki były kiedyś główką na Wieprzu ? coś umacniały?

 

 

Tli się w dole jeszcze przy Wieprzu. Dym swobodnie i leniwie cięgnie się smugą po łąkach. Coś wypalano chyba a może to wędkarze po nocy pozostawili po sobie tą pamiątkę? I tak dopełnił się świt nad nim - nad Wiperzem. Dla mnie najpiękniejszej rzeki na świecie. A ten przy Skokach to już wręcz mistyczny. Pozostawiam Państwa z nim i mapami jak kiedyś wił się po okolicy i jak często zmieniał swoje oblicze.

 

 

 

 

 

 

 

 

Zdjęcia wieży ciśnień w 41. Bazie - internet , pozostałe - własne.

Narracja związana z wieżą w 41 Bazie wraz z recytacją z biuletynu POD DOBRYMI SKRZYDŁAMI - 4/2018.

12 kwietnia 2019   Komentarze (2)
przyroda   skoki   wieprz skoki  

Historia lokalna - Wólka Gołębska ...świt...

Wólka Gołębska. Świt.

Dziś odwiedziłem tą uroczą miejscowość od strony pobliskiego Gołębia i lasu który ją otacza. Pomyśleć , że jeszcze w XIX wieku była tu winnica. Ba ! podobno wina były chwalone jak te z Nasiłowa. Sama wieś jako wolna , wolnizna od podatków czy powinności na rzecz Pana. Co ciekawe na Śląsku nosi nazwę Ligota, czy w Świętokrzyskim Huta.

Pierwsze zapiski o niej są w początku XVI wieku. Mapa województwa lubelskiego opracowanej przez Stefana Wojciechowskiego w 1966 roku - Województwo Lubelskie w drugiej połowie XVI wieku ukazuje już tą miejscowość. Jak i co ciekawe Wolę Puławską o której nie miałem do tej pory pojęcia.

 

Miejscowość pięknie położona między lasami a Wisłą. Pięknych kapliczek i zadbanych krzyży nie brakuje a Jezus Frasobliwy w drzewie przy oddziale Gminnego Przedszkola z Gołębia zwieńcza bogatość religijną wsi. Przy miejscowości biegnie tajemnicza linia kolejowa nr 82. Z miejscowości drogami szutrowymi dojedziemy do drogi relacji Mostostal ( Puławy) a PKP Gołąb ( tu leciwy asfalt), czy do Gołębia przez Rudki. Tam wiódł trakt drogowy pokazany ma mapie 1808 r.

To w końcu tu Czechosłowacka firma BATA ówczesny potentat obuwniczy w Europie rozpoczął ekspansję na rynek polski. W 1931 roku wybudował fabrykę i osiedle w Chełmku. To samo chciał w ramach COP uczynić w Wólce. Projektowana powierzchnia terenu fabryki to ponad 95 000 m[2]! Głównym architektem był architekt Adolf Kurcis. Niestety wybuch II Wojny Światowej plany zniweczył i nigdy nie wrócono do pomysłu budowy tego ogromnego kompleksu.

Dziś świt nad tą piękną miejscowością!

 

Zdjęcia własne. Informacje nt wsi i BATA - tablica informacyjna i "Centralny Okręg Przemysłowy (COP) 1936-1939. Architektura i urbanistyka" M.Furtak.

01 kwietnia 2019   Komentarze (1)
historia   przyroda   wólka gołebska   Wólka Gołębska  

Serce w lesie- miłostki moje

Nie czuł bym się spełniony, gdyby nie był kim jestem z moimi przywarami, potwarzami, miłostakami. Tak właśnie miłostki są tu ważne - szczególnie jedna , nie ta ze śpiewem związana, też nie ta biegowa. Miłostka a w sumie miłość do matuszki natury. Do przyrody, bo botaniki .....

Kilka lat czuję mocną więź swoją z przyrodą, więc postanowiłem ją poznać i zacząłem proces nabywania wiedzy poprzez odpowiednią literaturę, kadrę naukową ( Łukasz, Andrzej,Iwona,Wojtek,Aga) , grupy na FB oraz i co najważniejsze praktycznie. I tak od tych kilku lat łażę po tych wąwozach, polach, lasach, ugorach, wydmach, przyrzekach, przystawach, górach i się uczę i dalej zgłębiam ten przepastny wór świata roślin. Niekiety coś zbiorę , coś posuszę, coś opiszę. Coś tak na swoje amatorskie potrzeby i wiedzę. Trwam w tym dalej i już nie mogę się doczekać wiosny a w sumie przedwiośnia by ruszyć na Parchatkę, Bochotnicę, Miećmierz, Stok, Pożóg....jak tylko czas i życie pozwoli. Może jak będziecie begali, jeździli na rowerze, spacerowali po wąwozach koło Puław i będziecie widzieli gościa w moro z kijem leszczynowym - to ja. Pomnijcie mnie ciepło. A poniżej kilka tych gralli - gralli natury z wypadu w maju 2018 z grupą kochających jak ja naturę ...

  

 

 

 

Zdjęcia własne oraz uczestników w większości z wycieczki - Czarny Szlak - Puławy - Gora III Krzyży - Parchatka. 2018

02 lutego 2019   Komentarze (2)
przyroda   przyroda  

Ciekawostki roślin cz.1

Kilka ciekawostek  z życia roślin 

 

Pomidor zwyczajny  - pyszczmy i bajecznie czerwony.  

 

pomidor zwyczajny - zdjęcie Internet

Jak wiemy przypłynął do nas z Ameryki ,zza wielkiej wody na początku XVI wieku. Sprowadzony i uprawiany był  jako roślina ozdobna. Przez dziesiątki lat nie były jego owoce jadane. Ba uważano go jako roślinę trującą. Ku temu popychała także sama nazwa łacińska co w wolnym tłumaczeniu oznaczała -wilcza brzoskwinia. Od razu kojarzy nam się  wespół z rośliną wilczą jagodą . I z takim przesądem przypłynęła do nas z Ameryki.  W naturze dalej można spotkać pomidory choćby w Ameryce Południowej czy Meksyku. Jego mnogość zastosowań stawia go na pozycji niezastąpionego w kuchni Czy wyobrażamy sobie teraz kuchnię bez pomidorów? Ja – nie !

 

Skąd nazwa Brazylia? I co ma wspólnego ze światem roślin ?

 

Brezylka ciernista - zdjęcie Internet

 

Bardzo dużo. Ponieważ świeżo zagarnięte ziemie przez kolonistów Portugalskich na terenie Ameryki Południowej w lesie deszczowym swą nazwę zawdzięczają pierwszej rośliny eksportowej jaką jest Brezylka ciernista. To unikatowe drzewo ( teraz już bardzo rzadkie) było eksportowane na Stary Kontynent z powodu jego drewna. A idąc w szczególny dla barwnika otrzymanego z jego drewna. To bardzo trwały kolor czerwony używany do farbowania tkanin używane choćby przy szatach biskupich i kardynalskich.  Mało tego – świat muzyki nie byłby takim jakim jest. Tylko z tego drzewa wyrabia się najlepsze smyczki do wszystkich instrumentów muzycznych smyczkowych. Na tą chwilę także muzycy z całego świata przyłączyli się do działań na rzecz ochrony tego drzewa i odtworzenia zasobów.

 

Ziemniak – na surowo nie bardzo…

 

 

ziemniak-  zdjęcie Internet

 

Podobnie jak pomidor należy do  rodziny psiankowatych ( jak choćby na to pomidor, papryka, bakłażan, do popularnych używek należy tytoń szlachetny, stany odurzenia powoduje lulecznica i bieluń, wiele gatunków wykorzystywanych jest leczniczo). Sprowadzony z Ameryki  w XVI wieku. Bulwy w stanie surowym mogą powodować poważne problemy zdrowotne. Po obróbce cieplnej jak np. gotowanie czy pieczeniu staje się smacznym. Owy ziemniak chyba ma największe  zastosowanie w gastronomii. Natomiast w Europie był hodowany głównie jako roślina ozdobna. W niektórych krajach nazwany został – bulwa belzebuba. Piękne kwiaty ziemniaka były niejednokrotnie dekoracją salonów czy ogrody.  Popularność w Europie a szczególnie w  Prusach ( Niemczech) wręcz z nakazu uprawiania była za panowania Fryderyka Wielkiego. Tam na masową skalę uprawiano te ziemniaki już nie dla pięknego kwiatu lecz jego bulw. We Francji natomiast jego rozpowszechnieniu najpierw na stołach królewskich, książęcych magnackich i całej reszty społeczeństwa przysłużył się kucharz nadworny Marii Antoniny i Ludwika XVI Alex Parmentier, który eksperymentował , tworzył dania z niego które przekazywał i każdy mógł z tej bulwy zrobić pożywny posiłek.  Przywołując jeszcze Marię Antoninę w kontekście ziemniaka to należy podkreślić, że królowa uważała kwiaty  tej rośliny za piękne i ukwiecały jej suknie.

Ciekawostką przemawiającą za tym ,że ziemniak nie był popularny w Anglii było to ,ze królowej Elżbiecie nie podano ziemniaka w postaci ugotowanej tylko sałatki z liści surowych. Nie ma się co dziwić, że łęciny nie smakowały zbyt dobrze. Natomiast był on głównym żywicielem w epoce rewolucji przemysłowej, gdzie głównym posiłkiem społeczeństwa był właśnie ziemniak. Nazywany rośliną głodową – dzięki spożywaniu ziemniaka ludzie mogli przeżyć czas głodu.

Doczekał się dwóch pomników w Polsce – stalowy w Biesiekierzu pod Koszalinem i kamienny  w Poznaniu.

Pomnik ziemniaka w Biesiekierzu - zdjęcie Internet

 

Pomnik ziemniaka w Poznaniu -zdjęcie Internet

 

Mnogość jego wariantów w kuchni jest nieograniczona przez zwykłe ugotowanie czy upieczenie ,frytki, chipsy, zapiekanki, sałatki, czy mocny alkohol. Kto z nas za młodego nie jadał ziemniaków pieczonych w ognisku? Mniam. 

 

02 stycznia 2019   Komentarze (2)
przyroda   Ziemniiak   pomidor   brezylka  
< 1 2 3 4 5 >
Izkpaw | Blogi