• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • Blog o własnej wędlinach....
  • Bieganie inie tylko
    • Maratończyk i jego przemyślenia
  • Historia
    • Fortyfikacje
    • I WŚ Puławy
    • Interaktywne stare mapy
    • O cmentarzach , dworkach
  • Historia lokalna
    • Dawne Puławy
    • I Wojna Światowa
    • Kompendium wiedzy o Gołębiu
    • Poznaj Lublin
    • Skoki i Borowa
    • Świetny blog o historii regionu
    • Wszystko o Sieciechowie
    • Wyjdź z pociągu
    • Zabytki, zaułki, zakątki ...
  • proces technologiczny
    • Procesy technologiczne
  • Przyroda
    • Blog leśniczego

Kategoria

Przyroda, strona 4

< 1 2 3 4 5 >

Historia lokalna - Bonów....

Bonów – o nim słów kilka.

 

Las szumi, ścieżki powydeptywane, drzewa zapraszają, ptaki tak mocno zapraszają na spoczynek w wiacie. Szlak Nordic Walking z Gołębia choćby jest bardzo dobrze oznaczony, a z Puław do Gołębia też nie ma problemu. 

 

Ja atakowałem z Dęblina chyba w 2010 roku- Masów, przy płocie lotniska, stacja naprowadzania, Bobrowniki, Niebrzegów i Biały Domek i łąki Bonowskie. Kolega Radek z kolei atakuje z Bałtowa (tego pod Żyrzynem). Jak widzimy wszystkie drogi prowadzą do nieistniejącej wsi Bonów. Co w niej takiego jest? Czy tylko ciekawość ludzka nas tam ciągnie? Czy cudowne przyrodnicze tereny? Czy piękność śpiewu ptaków i szumu drzew? Czy szukamy korzeni swoich przodków? Czy może zakopywana i odkopywana w ściśle określonym miejscu okowita?

Myślę, że wszystkiego po trochu. Pamiętajmy o bardzo bliskim sąsiedztwie jeziora Piskory o którym pisałem wcześniej. Tam nie kąpali się ludzie, bo hodowano tam ryby, a całe jezioro było pilnowane. A gdzie się kąpali? O tym później.

Skąd nazwa Bonów?

Są dwie legendy. Pierwsza z nich przekazywana z pokolenie na pokolenie to ta, że przejeżdżała tędy królowa Bona (żona Zygmunta Starego) z orszakiem królewskim, widząc piękno przyrody i dorodne dęby postanowiła odpocząć pod nimi. Królowa była zachwycona przyrodą i cudownym powietrzem tego terenu oraz cudowną życzliwością ludzi pozwoliła nazwać swoim imieniem tą osadę.

Druga mówi o ks. I. Czartoryskiej, która miała dwa pieski. Nazywały się Mufty i Bonusia. Przekaz legendy głosi, że właśnie na cześć tego drugiego pieska dla tej przeuroczej i pięknej osady położonej w lasach nadała im nazwę. To mało prawdopodobne – ale legendy rządzą się swoimi prawami.

Natomiast pisane źródła mówią, że do 1775 roku była to wieś królewska – czyli wszyscy zasuwali na króla a nie feudała. Później po III rozbiorze należała pod jurysdykcję rosyjską by 24.X.1795r  znaleźć się w zaborze austriackim (Galicji). Po rozwianych nadziejach i przegranej Napoleona w wyprawie na Moskwę w 1812 roku, w 1813 r. armia rosyjska zajęła Księstwo Warszawskie (1807-1813). Po Kongresie Wiedeńskim w 1815 roku w okrojonym obszarze i totalnym panowaniu Rosjan (car Rosji był królem Polski) Powstał twór – Królestwo Polskie – mając niewiele w Polskością. Ale ją w sercach nosili rodacy i nie poddawali się zaborcom. W imieniu cara w Królestwie Polskim władzę sprawował hrabia książę Iwan Paskiewicz. Wyjątkowa menda i morderca polskości. Gość do opisania w innym wpisie. Jak krwawo i bezlitośnie stłumił powstanie listopadowe 1830/31 dostając od cara cały klucz dębliński, ekonomię Gołębską i także Bonów. Po drugim zrywie polskości - powstaniu styczniowym, w 1864 roku car Rosji by włościanie wsi Bonów nie mieli w głowach walkę o swoją ojczyznę wymazaną z map uwłaścił i nadał im ziemie by się nią zajęli…

Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku starano się już normalnie funkcjonować we wsi nie spodziewając się takiego zwrotu akcji….

Słów kilka o wsi po 1918 roku…………

Posiadała w 1936 roku 63 gospodarstwa i 330 mieszkańców – to wcale nie mało. Głównie rolników choć nie tylko. Do 1930 roku budowano tam chałupy jedno izbowe po tym roku zaczęto budować nowość- chałupy dwuizbowe. Izby były centrum ogniska domowego – tu tętniło życie, tu przychodzili na świat tu umierali. Jedyna ogrzewana w całej chałupie była izba właśnie. Była świadkiem całego życia swoich domowników…a sama chałupa miała też sień i komorę, gdzie trzymano mąkę, pieniądze, ale głównie pożywienie.

Przez Bonów przechodziły cztery drogi: Kościelna do Gołębia, na Forsztat, czyli na rynek do Ireny (teraz Dęblin), na Bałtów – Bałtowska i Czarna droga w kierunku Bałtowa (nazwa pochodzi od czarnego błota z kępiny służącego za umocnienie drogi). 

W samej wsi była bieda, bo ziemia to 5 i gorszej klasy ziemia, gdzie pszenica czy ogórki, pomidory nie mogły rosnąć. Uprawiano reczkę (grykę), żyto, proso, jęczmień, owies, len, groch, ziemniaki, kapustę, mak, cebulę, pietruszkę i marchewkę jak i kaczki, kury i inną zwierzynę hodowlaną. Resztę pozyskiwano na runku np. w Irenie. Prawie każdy gospodarz miał konia. W latach trzydziestych we wsi było dwóch sklepikarzy, dwie stolarnie, tartak, karczma prowadzona przez żyda Jojna, 4 pasieki. Ciekawostką było to, że budynki gospodarcze od mieszkalnych były oddzielone 6 studiami (jedna studnia na kilka rodzin – studni z żurawiem). Gospodarze się szanowali i wzajemnie sobie pomagali nie tylko w uprawie czy orce, ale i w codziennościach życia. Głównym żywicielem rodziny była krowa. W zależności od stanu majętności (choć była to dość bidna wieś) mieli od 1 do 5 krów. Mleko i jego przetwory były codziennością na stołach rodzin. Co ciekawe u dwóch gospodarzy były wirówki, które oddzielały śmietanę i pozostawiały odtłuszczone mleko. Ot ze śmietany robiony w maślnicy masło, które chociażby sprzedawano w Irenie. To samo z runem leśnym czy drewnem, które także sprzedawali by mieć pieniądze na naftę, mąkę z pszenicy zapałki.

 

 

Często jadano -jak sprzedano na targu w Irenie czy Puławach śmietanę, masło- maślankę z ziemniakami. Gospodynie robiły podobno wyśmienite sery białe, które z cukrem smakowały najbardziej najmłodszym. Hodowano także owce.

By umilić codzienni znój życia rozrywkę zapewniali muzykanci we wsi była kapela – grano na harmonii, bębnie i skrzypcach. Lecz głównie cała uwaga była czy to młodych, czy młodzieży czy dorosłych na pracy na roli. Bo gdzie indziej było im ciężko załapać robotę. Kilku pracowało na kolei kilku silnych w tartaku. Byli przez zabory ludzie niedouczeni i ciut zacofani w pisaniu i czytaniu. Lecz pomagali sobie i się wzajemnie uczyli. Uczyli się także a w sumie głownie w 4 klasowej szkole powszechnej mieszczącej się w izbie jednego z gospodarzy. Obowiązek uczęszczania miały dzieci od7 do 14 lat. Lecz ze względu na brak lokalu i zatrudnienie jednego nauczyciela nie mogły się uczyć pełnego profilu 7 letniego. Dlatego 1 klasę chodziły rok, drugą też rok, trzecią uczyły się dwa lata, a czwartą 3 lata – w sumie 7 lat.

W innych miejscowościach tak i tu wytworzyła się gwara – gwara bonowska , tu przytoczę kilka przykładów :

Stowik – staw, śpiewaju- śpiewają, kuń – koń, waju -wasze…

Młodzi kąpali się w przyległych rowach najczęściej w Rowie Kacapskim, także w stawiku, gdzie podobno kiedyś był młyn. Co bardziej odważni kąpali się w sztucznym zbiorniku Piskory, który opisywałem wcześniej. Z racji, że jezioro miało statut jeziora hodowlanego to pilnowano go. 

Gospodarze z rodzinami byli wielce religijni i życie im dyktował kalendarz kościelny. A to majówki i śpiewy przy kapliczce- krzyżu, a to Zielone Świątki pięknie udekorowanymi domami, gdzie na podłodze rozkładano tatarak.

Nietypową, ale kultywowaną tradycją było przekazywanie z domu do domu drewnianego krzyżyka , który informował o śmierci i pogrzebie członka społeczności bonowskie. Krzyżyk ten był umiejscawiany przy głównym krzyżu we wsi.

Tak się żyło w tej wsi – o cudownych ludziach , bardzo pracowitych i pobożnych. Aż do 1935r. MSW w porozumieniu z Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa w Dęblinie , przemianowanego 1937 roku na Centrum Wyszkolenia Lotnictwa nr 1 uznało tereny wsi Bonów za ważne dla wojska. Ziemie zostały wywłaszczone oszacowano je na kwotę 364 150 zł i 52 grosze. Ludzie dostali słuszne odszkodowania i zabrali majątek i opuścili swoją rodzinną wieś z dziada pradziada. Nie jestem nawet poczuć tego co czuli w sercu zostawiając ojcowiznę. W 1936 roku mieszkańcy 39 domostw osiedlili się w okolicach Siestrzykowa – jako Kolonia Bonów. Rok później w okolicy Bychawy pozostali się osiedlili nazywając miejscowość Bychawka C. Żyd – ten od karczmy zamieszkał w Gołębiu, a niektórzy do Warszawy i okolicznych wsi.

 

W latach 70 XX wieku tereny od wojska przejęło nadleśnictwo i zaczęło prowadzić pracę w swoim planie. Teraz to miejsce jest naznaczone wielkimi emocjami i bólem przesiedleńczym. Jest piękna wiata, miejsce na grilla, jest kapliczka pomnik z wypisanymi mieszkańcami Bonowa, jest mapa zabudowań, są miejsca, gdzie stały domy…. 

 

Pewnie takich miejsc jest pełno i pełno jest emocji w tych miejscach. Pamiętaj wędrowcze, turystko, że będąc w tych miejscach chodzisz po czyjeś historii….

Zdjecie Monika ŻR

Recytowano, przywoływano (zdjęciam) na podstawie książki A tam szumi tylko las… Dzieje przesiedlonej wsi Bonów – Haliny Osiak. Zdjęcie z drogowskazem na Stary Bonów – własne, i lasu.

 

 

15 grudnia 2018   Dodaj komentarz
historia   przyroda   bonow   Bonów  

Natura pomaga - Krwawnica

Krwawnica pospolita 

Rośnie na mokrych łąkach, w rowach, nadbrzeżnych zaroślach, na moczarach i brzegach wód. Kwitnie od czerwca do sierpnia. Jest piękną,barwną rośliną cenioną przez ogrodników i chętnie sadzoną w przydomowych ogródkach czy przychatach. 

 

Zastosowanie lecznicze

 

"Krwawnicę pospolitą charakteryzuje wysoka zawartość śluzu, dlatego roślina ta stanowi doskonały środek wykrztuśny i nawilżający śluzówkę gardła w stanach zapalnych, obrzękach oraz przy uczuciu suchości i pieczenia. Pozwala leczyć infekcje oczu, w tym zapalenie spojówek.

Krwawnica ze względu na zawarty śluz wykorzystywana jest także w chorobach jelit. Cenna jest zwłaszcza przy eliminowaniu dolegliwości towarzyszących spożyciu produktów z salmonellą. Pomaga również zwalczać bakterie duru brzusznego – zakaźnej choroby wywołanej obecnością bakterii gram-ujemnych Salmonella typhi. Choroba występuje najczęściej w Afryce i przenoszona jest za pośrednictwem owadów, nieświeżego, zepsutego mięsa lub zanieczyszczonej wody. Bakterie infekują jelito kręte i wnikają do układu limfatycznego, w którym rozmnażają się i atakują układ krwionośny, nerwowy i serce. Choroba może mieć ciężkie powikłania, takie jak perforacja jelita.

 

Najczęściej ziele krwawnicy pospolitej stosowane jest w celu zwalczania biegunki – głównie u dzieci. Roślina stabilizuje także poziom cholesterolu we krwi. Ma ona ponadto właściwości regulujące poziom glukozy. Dzięki tym właściwościom krwawnica pozwala zapobiegać wielu chorobom, takim jak nadciśnienie tętnicze, zakrzepica czy zawał serca.

 

W celu przygotowania wywaru z krwawnicy pospolitej, który pomoże w leczeniu biegunki, kwiaty i owoce zioła należy zmieszać w równych ilościach, a następnie dodać do wody (łyżka suszu na 200 ml płynu). Tak przygotowaną mieszankę gotować przez 5 minut i wypić, kiedy przestygnie.

Przy problemach z jelitem grubym litr wody należy gotować przez 10 minut z 50 g kwiatów krwawnicy. Picie kilku szklanek dziennie takiego naparu przez około tydzień pozwoli pozbyć się problemów z jelitami".

 

Info ze strony zdrowie.tvn.pl oraz atlas.roslin.pl. Zdjęcia moje. Nad Wieprzem - sierpień 2018.

12 grudnia 2018   Komentarze (2)
przyroda   Krwawnica  

Natura pomaga - Mydlnica

Matuchna natura wie jak dzielić się z nami swoimi zasobami. Rośliny,ziela ,które nie tylko mają zadanie być ,rosnąć i upiększać łąki,pola czy nasze ogrody,ale mają także zadania czy bardziej właściwości bardzo nam potrzebne czy przydatne. Ziele ,które może możemy nazwać wielofunkcyjnym bo działa na wielu frontach : leczniczym i użytecznym jest : Mydlnica lekarska. Roślina właśnie teraz ma swój okres kwitnienia i cudownie upiększa przydroża dróg,nasypy,obrzeża lasów czy upodobała sobie bliskość torów kolejowych. nie można jej pominąć wzrokiem ,ponieważ bukiet kwiecia jest wręcz cudowny. 

Do brzegu bo się zapędzę w chwaleniu wyglądu i piękna.

 

----UWAGA--- roślina trująca-------

 

Gospodarczo :

Dawniej, gdy nie było mydła,to używano odwarów z korzeni mydlnicy.Obficie się pieni, są skutecznie w pozbywaniu plam i zmywania brudu. Mało tego swoimi własnościami przewyższają mydła choćby z powodu nie wysuszania skóry i braku alergii. Mydlnicy używano do prania tkanin drogich i delikatnych. Przetestowałem - wszystko się zgadza.

Doczytałem także ,że używano nasion jako jako przynęty do łowienia ryb – powodują ich zatrucie. A ciekawostką może być to ,że wyciąg z mydlnicy używany jest do przyprawiania chałwy.

Jest rozpowszechniona w kosmetyce do wytwarzania niektórych past do zębów, szamponów, maseczek.

Leczniczo ( surowcem jest kłącze z korzeniami) :

Od wieków jest używana jako odtrutka po ukąszeniu węża - odwar.

Działa wykrztuśne, pobudzające czynności żołądka i trzustki, żółciopędne. Obniża poziom cholesterolu, ułatwia wchłanianie związków trudno przyswajalnych przez organizm.

Używana jest też w zapaleniach oskrzeli i tchawicy, przy kaszlu.

 

UWAGA - należy używać leczniczo tylko pod nadzorem lekarza lub bardzo doświadczonego zielarza (po szkole medycznej!!

 

Zbiór i suszenie : wykopuje się kłącza z korzeniami jesienią, myje, tnie na mniejsze kawałki i suszy w temperaturze ok. 50 stopni.

12 grudnia 2018   Dodaj komentarz
przyroda   Mydelnica  

Historia lokalna - jak bagna stały się...

Wieprz i jego dolina, Wielki Pioter i Rabik to tam zaczyna się opowieść o powstaniu sztucznego jeziora - Jeziora Piskory....

Śródleśne jezioro Piskory wchodziło w skład dóbr żyrzyńskich. A same dobra rozciągały się na powierzchni 1200 hektarów na zachód od wsi Borysów i Jaworów. Lasy porastające falisty i garbowaty teren nazwano Zagórkami a bagna w dolinie rzeki Duży Pioter – właśnie Piskorami. W dniu 29 kwietnia w 1833 roku dobra żyrzyńskie nabył dziedzic z Łysobyk ( Jeziorzany obecnie – byłe miasto znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie Wieprza) Adam Wessel. Był to człowiek bardzo rozgarnięty i przedsiębiorczy. Nawiązał kontakty z kupcami, przemysłowcami i handlował z nimi drewnem którego nie brakowało wokół. Zyski przeznaczał na rewitalizacje i odbudowanie podniszczanego majątku i rozbudowę jego w postaci kupna i dzierżawę głównie terenów leśnych. W owym czasie był mecenasem budowy kościoła w Żyrzynie. I tu się zaczyna opowieść o Piskorach właśnie od Pana Adama. Na bagnach , które znajdowały się w zachodniej części zagórkowskiego lasu na powierzchni 167 hektarów podjął decyzję utworzenie sztucznego zawodnika wodnego – Piskory. Najpierw dokonano wyrębu lasu olchowego, usypano potężną groblę, która przegrodziła dolinę rzeczki Duży Pioter. Prace nad tą ogromną inwestycją musieli wykonać chłopi tzw. szarwarku (przymusowe świadczenie nakładane na ludność wiejską w postaci robót publicznych, głównie na rzecz budowy i utrzymania dróg, mostów, wałów przeciwpowodziowych i urządzeń wodnych). W wyniku spiętrzenia wody powstał staw o powierzchni 120 hektarów. Dalsze prace to : wykonanie kanału z zastawką biegnącego od rzeczki Rabik ( zwanej też Rosochacz), który umożliwił awaryjne zasilanie zbiornika w czasie długotrwałej suszy. Nadwyżka wód z jeziora spływała do Rabika przez urządzenie piętrzące w grobli czołowej. Po śmierci Adama w 1852 roku prace nad tym przedsięwzięciem były kontynuowane przez jego syna Ignacego ,gdzie wykopano 500 metrowy kanał- rów zasilający nowobudowane stawy w miejscowości Gózd. Nadzorującymi pracami byli eksperci z zakresu leśnictwa i gospodarki wodnej. Dla nich pobudowano wokół jeziora 3 gajówki. Jedna za groblą czołową, druga niedaleko zastawki na Rabiku a trzecia przy kanale zasilającym stawy w Góździe blisko drogi z Jaworowa do ówczesnego miasta Bobrownik. Poprzez różne koleje losu i śmierci kolejnych właścicieli dóbr żyrzyńskich-  jezioro Piskory wraz z przyległym lasem przypadł Marii Honoracie Bisping. I tak jezioro i lasy przyległe  weszły w posiadanie własności rodu Bisping. Z racji, że Kazimierz był wykształconym w rolnictwie inżynierem ( absolwent Uniwersytetu w Halle) był szanowanym ekspertem i prezesem niejednego koła rolniczego.  Prowadziła także działalność narodowościowo – patriotyczną choćby brał współudział w polskich oddziałów z oficerów i żołnierzy służących  w armii rosyjskich. W 1938 roku został aresztowany przez NKWD i wywieziony do łagru Koźwa gdzie został zamęczony katorżniczą pracą i głodem. Z racji tych wydarzeń zaproponowano rodzinie Bisping młodego nadzorcę majątku Franciszka Kiragę, który był bardzo rozgarnięty, przedsiębiorczy i był chwalonym fachowcem. Po prawie 100 latach ogromnie kosztowna inwestycja w ten sztuczny zbiornik jezioro Piskory została określona za nierentowną i nie mającą dalszego sensu w utrzymywaniu. Zbiornik w czasie lata wysychał i jego eksploatacja przestała być opłacalna. By zmniejszyć opodatkowanie i utrzymać standard życia właścicieli – podjęto decyzję do odsprzedaży w formie nieużytków. Nadążyła się okazja bo w tym czasie wojsko poszukiwało w pobliżu Dęblina nowych terenów. 10 sierpnia 1938 roku na wniosek DOK ( Dowództwa Okręgu Korpusu) nr 1 w Warszawie  Wojewoda Lubelski podjął decyzję o wywłaszczeniu na rzecz Państwa z przeznaczeniem na cele wojskowo-lotnicze nieruchomości o łącznej powierzchni prawie 440 hektarów od Andrzeja Siemiątkowskiego, Anny Tuszowskiej i Marii Bispingowej. Co do samego jeziora to było to areał powierzchni wówczas jeziora 107 hektarów i lasów wokół- około 272 hektarów. Za nie otrzymali odszkodowanie w wysokości 235 578 złotych i 95 groszy. Miejscowa ludność zakładała, że to na jeziorze będzie lądowisko hydroplanów. Terenami wywłaszczonymi była także miejscowość m.in. Bonów – ale o niej pisałem już w poście poświęconym lotnisku w Gołębiu – Borowinie. O tartaku po którym już ślad zanikł także nie będę się rozpisywał – chyba że chcecie? Nadmienię ,że w czasie okupacji był strzeżony przez 12 żołnierzy Wemachtu. Na czas wojny jezioro zarastało, wysychało i było nie pilnowane.

W 1944 roku na podstawie dekretu PKWN o reformie rolnej dobra żyrzyńskie zostały przejęte przez Państwo.  Na tym kończy się historia utworzenia sztucznego jeziora Piskory. Aktualną historię większość zna. Od 1998 roku został powołany Rezerwat Piskory ze względu na unikalność występującej w tym miejscu fauny i flory. Nadmienię tylko, że w latach 1978-79 była prowadzona melioracja całej doliny rzeczki Rabik, wcześniej zmeliorowano dolinę rzeczki Wielki Pioter. Ich wynikiem w dolinie Rabika powstało około 30 km rowów odwadniających melioracyjnych ,które na trwale zmieniły tereny zalewowe i słabej jakościowo trawy w wysoko wydajne łąki trawiaste dające wyśmienite plony , miejscowi rolnicy budowali wręcz coraz większe stodoły by pomieścić jej ilość.  

Na ratunek zbiornikowi

Na koniec dodam ,że w 1979 roku Wojewódzki Zarząd Inwestycji Rolniczych w Lublinie prowadził prace melioracyjne na Łąkach Bonowskich wykonując nową budowlę piętrzącą w grobli czołowej odbudował kanał ( nazwany Rabik II). Pomimo tych prac jezioro zaczęło szybko ulegać degradacji i wysychaniu z winy kłusowników , którzy notorycznie niszczyli zastawki urządzenia piętrzącego dla kilku rybek. Lustro wody pojawiało się tylko na wiosnę by latem obniżyć się do poziomu góra pół metra od dna. Zaczęła umierać flora a fauna migrowała na inne tereny. Dlatego w 1993 roku z inicjatywy Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody w Lublinie podjęto prace zmierzające do przywrócenia retencji w jeziorze. Wykonano działania jak : wzmocnienie i podwyższenie grobli czołowej, przebudowę budowli piętrzącej, pod piętrzenie wody na Rabiku , obudowę kanałów w dnie jeziora, zmaksymalizowano zatrzymanie wody z Rabika i Duży Pioter, zmieniono koryto rzeczki Duży Pioter na jego 300m odcinku przez samym jeziorem ( stare jego koryto).. Po tym uzyskano stabilny poziom lustra wody  i jezioro ma około 128 hektarów wody o mniej więcej stałym poziomie. Przyroda wróciła , zwierzęta, ptaki, gady, płazy wróciły. My możemy także tak być zachowując i przestrzegając nakazów i zakazów. Jest to miejsce jedyne w swoim rodzaju, a tak blisko takich Zakładów Azotowych w Puławach. Zachęcam bardzo w to miejsce. Być może opiszę od strony przyrodniczej ten teren, zobaczę. Dziś przekładam wam historię jego powstania.

Acha ciekawostka : przed wydmą od strony Jaworowa nad małą zatoczką stał domek rybaka – strażnika jeziora , zamieniony później na gajówkę.

 

O walorach niesłychanie wyjątkowych, przyrodniczych można poczytać pod tym adresem. https://www.wybierampulawy.pl/rezerwat-piskory/

 

 

Zaczerpnięto i recytowano wiadomości z książki:   Aleksander Lewtak „Na Piskorach i w Zagórkach”. Zdjęcie wybierampulawy.pl.

 

24 listopada 2018   Komentarze (1)
historia   przyroda   piskory   Piskory  

Historia lokalna -Parchatka - Smutna Góra...

Nad Parchatką ,na jednej z gór widnieją Trzy Krzyże. Ich historia jest bolesna i bardzo dotyka uczucia wielkiej straty po bliskich ..

"...Znakomity pejzażysta i pedagog ‐ Wojciech Gerson w 1885 r. w Tygodniku Po‐wszechnym (nr 37, 38, 43) opublikował „Powiśle. Szkice piórem i ołówkiem kreślone”, a tam opis Parchatki dokonany podczas jednej z kilku odbytych przed laty wypraw do Kazimierza: „Wzgórze na lewej stronie ponad wioską Parchatką, niegdyś całe pięknym owocowym było pokryte ogrodem, dziś je dzikie zalegają krzewy 

i gdzieniegdzie grusza świegocącym wróblom za schronienie służy i ponad głębokim parowem, jak na Golgocie trzy krzyże nad pustką panują”. Podobnie, kontrast dawnej świetności Parchatki i pustki, jaka ogarnęła to, tętniące za czasów Czartoryskich życiem, miejsce sugestywnie przedstawił na łamach Tygodnika Ilustrowanego z 1877

(nr 90, str. 163) r. redaktor A. Kuczyński: „Za Włostowicami prowadzi urocza droga do Kaźmierza, Opola, Piotrawina i t.d. Po jednej stronie szeroka Wisła toczy swe fale, po drugiej wznoszą się wyniosłości, okryte lasem liściastym, a jesienią zdobne nieprzeliczonemi krzewami jagód berberysowych, które nadają im barwę jakby rubinowego morza. Przejeżdżasz najprzód przez wieś Parchatkę (Para‐chatek) miejsce

urządzone pierwiastkowo do wiejskich zabaw. Niewiele czasu zeszło, a już zatarły się ślady dawnej świetności. Gdzie niegdyś odbywały się pląsy wesołych wieśniaków, wobec grona znakomitych i ochoczych gości, zgromadzonych na podwieczorek, dziś głęboka i ponura zaległa cisza”. Redaktor Tygodnika Ilustrowanego wspomniał także o genezie i opisał interesujące zdarzenie, dotyczące parchackich krzyży:

„Zaraz za wsią, na szczycie najwyższej z pasma gór, będących ostatniemi odnogami Karpat” (sic! – przyp. autora), „wznoszą się trzy krzyże, obok siebie postawione. Jest to pamiątka przyjaźni księżny Izabelli Czartoryskiej dla jednej ze swoich rezydentek, która jednocześnie z dwiema jej umarła córkami. Krzyże te widać z okien zamku. Pułkownik artyleryi b. wojsk polskich Piętka pewnego wieczoru wyprowadził księżnę do ogrodu. Na dany znak, a mianowicie po wypuszczeniu w powietrze białego gołębia, w oddaleniu zapaliły się owe trzy krzyże, jaśniejące w wieńcach ogni sztucznych”.

 

Kim była wspomniana przez redaktora Kuczyńskiego rezydentka dworu Czartoryskich? Otóż chodzi tu o postać hrabiny Zofii z Matuszewiczów Kickiej (1796–1822),córki Tadeusza Matuszewicza, ministra skarbu Księstwa Warszawskiego i posła na Sejm Czteroletni (Mącznik, 1994). Po śmierci matki Felicji z Przebendowskich, od 1799 r. Zofia wychowywała się pod troskliwą opieką księżnej Izabeli, dzięki czemu uzyskała staranne wykształcenie. Matuszewiczówna była ukochaną wychowanką księżnej, która planowała nawet jej małżeństwo z synem Adamem Jerzym. Książę Adam darzył jednak Zofię raczej bratnim uczuciem, o czym napisał w liście do matki: „Nie wahałbym się przed każdym chwalić Zosię. Uczynię tak z przekonania i nawet z uczucia. Ale co najmniej mógłbym ją kochać jak siostrę” (Dziewanowski,1998). Ostatecznie Zofię Matuszewiczówną wydano za pułkownika Ludwika Kickie‐

go (byłego adiutanta księcia Józefa Poniatowskiego), syna Onufrego Kickiego (właściciela Ryk i starosty ryckiego) i Józefy z Szydłowskich. Niestety choroba płuc i problemy finansowe młodego małżeństwa powodowały, że Zofia niemal gasła w oczach. W 1821 r. urodziła córkę, która zmarła po kilkunastu miesiącach. Sama Zofia zmarła wyczerpana drugą ciążą i porodem w następnym roku – 5 listopada 1822 r., licząc zaledwie 26 lat. Wkrótce po niej zmarła także druga córka (Mącznik,1994). Po śmierci doczesne szczątki hrabiny Zofii spoczęły w kryptach Kościoła św.Krzyża w Warszawie, gdzie księżna Izabela ufundowała epitafium. Z kolei w Puławach, dla upamiętnienia ukochanej wychowanki, z inicjatywy księżnej postawiono około 1827 r. kamienny (z szarego piaskowca) krzyż na Kępie, w miejscu szczególnie ulubionym przez Zofię. Krzyż ten na początku XX‐tego stulecia przeniesiono na teren włostowickiego cmentarza rzymskokatolickiego; do dzisiaj nazywany jest „Krzyżem Kickiej”. Najbardziej jednak czytelną w krajobrazie pamiątką ku czci przedwcześnie zmarłej Zofii z Matuszewiczów Kickiej i jej dwu córek były krzyże nad Parchatką. W piękny i nadzwyczaj wzruszający sposób pisał o nich we wspomnieniach „Czasy i ludzie” Franciszek Ksawery Prek (1959), który bywał tu za czasów Czartoryskich: „Parchatka jest także śliczna wieś oparta o górę, na której znajduje się to, co serce i oko zająć może. Pomijam mostki, strumyki, przepaście, skały, ale są różne pamiątki, z których każda warta być tu opisaną; żałuję, że czas krótki nie dozwolił mi ich zebrać. Na najwyższym punkcie księżna kazała wystawić trzy krzyże na pamięć Zofii Kickiej i jej dwóch córeczek. Nie mogłem bez wzruszenia i szczerego żalu patrzeć na te świadki tej zgasłej, ledwo żyć zaczynającej rodziny. Powiadano mi, że 15 maja oświecają ich, skoro dzień zapada” ..."

 

Materiał zaczerpnięty :

"TRZY KRZYŻE NAD PARCHATKĄ –SYMBOL W KRAJOBRAZIE KULTUROWYM MAŁOPOLSKIEGO PRZEŁOMU WISŁY "

Andrzej PAWŁOWSKI 

 

 

23 listopada 2018   Komentarze (2)
przyroda   historia   parchatka   Parchatka  

Zioła - ich moc ...ale ostrożnie

Zioła leczą nad od dawna Ba! od tysięcy lat. Mają swoją moc, ale tylko umiejętnie przyrządzone mikstury przez doświadczonych zielichów a jeszcz elepiej lekarzy medycyny naturalnej mogą być skuteczne i lecznicze. Nie mówię oczywiście wypicie mięty kupinej w zielarskim czy nawet w spożywczaku na problemu gastrystyczne. Mówię o chorobach, niedoczynnościach czy wręcz tematami około i onkologicznymi. Będąc w 2016 roku w Kudowie w pięknych górach Stołowych - państwo właściciele agroturystyki mieli książkę mówiącą o zdrowym trybie życia,o ważnym aspekcie sportu i właśnie o ziołach. W linku przesyłam zdjęcia tego co się tyczy leczenia chorób. Tu prośba - z racji ,że nie jestem ekspertem tylko amatorem botaniki - jak jakieś leczenie choroby by was interesował i był w tych skanach - PROSZĘ skonsultujcie to z lekarzem ( chodzi o zastowane zioła w danej chorobie) .Nie bierzcie na własną odpowiedzielaność tylko ZAWSZE się skonsultujecie z lekarzem czy doświadczonym zielichem ( ostatecznie szeptunem). Pamiętajmy ,że zioła także zabijają. W Polsce jest takich sporo!!! A ja kocham łazić po lasach,polach ,łąkach ustępach. Ci co mnie znają to wiedzą.....

Kilka piękności z łąk i lasów...

 

                                                                                                

 

Ostrożeń warzywny

 

Driakiew

 

 

  

krwiściąg

Dazwonek porzywolistny

 

W parku etnograficznym  w Pstrążej ....pięknie ususzone i opisane...

 

 

Link do skanów :

https://drive.google.com/file/d/1izOG_-Sg8-1XqqEFrQnje_myC9Q9aWgA/view?usp=sharing

opis jak zgrać : klikamy na w/w link i postępujemy zgodnie z tym co na obrazku poniżej!

uwaga : Używasz mieszanki i zioła na własną odpowiedzialność. Zawsze skonsultuj się z lekarzem czy zielichem doświadczonym zanim użyjesz.

18 listopada 2018   Komentarze (2)
przyroda   zioła  
< 1 2 3 4 5 >
Izkpaw | Blogi