• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Archiwum maj 2019, strona 1

< 1 2 >

Historia lokalna - bezimienna kapliczka w...

Często mijana kapliczka – krzyż tuż za przejazdem Końskowola – Pożóg. Dawniej w Pożogu – dziś w Końskowoli ulica Pożowska. 

Ach jak urywają sobie te grunta. Końskowola Pożogowi a Skowieszyn Starej Wsi. Tylko czy ten szum administracyjny jest dobry dla ludzi? Każdy wie gdzie się urodził i gdzie urodził się jego ojciec , matka. Pamięta ten drewniany płot już lekko pochylony w stronę bitej drogi. Pamięta te drzewa , las te pola uprawiane ciężką pracą i potem. Pamięta tego boćka co przycupnął na dachu sąsiada. Tak się mówiło mieszkam na Niwie, pole Za Lasem , pod Strumykiem lub za Stodołą. Te czasy się zmieniły i XX wiek przyniósł reformę rolną i parcelacje , potem gromady, powiaty, gminy, sołectwa. Każdy już z chirurgiczną precyzją wiedział gdzie mieszka. Sąsiad choć tylko oddalony o dosłownie 20 kroków już mieszka w innej wsi a przecież niedawno mieszkał ze mną Tu , granice wytyczyli i rozdzielili sąsiadów ratujących się w biedzie, czy pomocą orki na polu . A może brakującym mlekiem czy serem na codzienny postny trud…. Kto to wie. W tej zgodzie żyli od wieków mieszkańcy Pożoga. Słyszałem od osób z tej miejscowości o tej wzajemnej pomocy. Możemy ją wyczytać z książki o Bonowie jak gospodarze wzajemnie sobie pomagali. Byli w doli i niedoli. Trwali i pozwalali wytrwać. Czasy były trudne szczególnie pod zaborami, gdzie nie tylko przyroda i jej zmienność dyktowała jakość dnia, sytość w brzuchu czy obfitość na polu ale i zaborca, który z premedytacją eksploatował i wysysał z naszej polskiej ziemi, polskiego włościanina ostatnią skibkę chleba , ostania garść zboża, czy kubek mleka. Co trzymało ludzi razem ? Wiara w Wolną Polskę, Bóg ! Tak często wiara czyniła ludzi lepszymi, pomagała w najsroższej próbie, była ostatnią deską ratunku. To ona łączyła ludzi przy porannej czy wieczornej modlitwie, to ona zbierała ludzi przy kapliczkach Maryjnych snując po cichu Chwalnie łąki…. To w końcu przez zawieruchy zaborów i wojen fakt ,że mamy wolny kraj , mieszkamy i mówimy po POLSKU, czytamy polskie książki i możemy uczyć się na wielu szczeblach nauki jest koronnym dowodem tej niezłomnej wiary ! Wiary w wolną Polskę ! Wiarę w Stwórcę. 

To wiara w nie bezsensowną przelaną krew dziadów, walki na choćby kosy naszych powstańców i tych listopadowych i tych styczniowych jako wzoru bojowników o wolność! Wolność być może z góry nie wywalczoną w tych zrywach narodowych ale kiedyś na pewno. To dla mieszkańców widzących pożogę Pierwszej Wojny Światowej , która po sobie zostawiła wielkie zgliszcza i ogromną biedę , śmierć potrzeba było wzorców , które pokrzepiały i dawały nadzieję na jako takie przeżycie dnia i odbudowę swoich domów , swojej tradycji. Byli to dzielni powstańcy, którzy widząc do granic nieludzkie ciemiężenie mateczki Polski ( choć na mapach nie istniała….) uderzyli w gong , powstali z kolan i walczyli , przelewali krew za najważniejszą rzecz – wolną ojczyznę. 

 

Po rozmowie z wybitnym regionalistą, pasjonatem historii, obyczajów i zwyczajów - Panem Aleksandrem Lewtakiem -  ziem Skwieszyńskich, Pożowskich , Końskowolskich i wielu innych rozwiała mi się historia tego krzyża. Tej w sumie  kapliczki – krzyża – tej przy torach w stronę w Pożoga od Końskowoli przy drodze.  Stoi wśród drzew. Na zdjęciach lotniczych z 44 roku było chyba tylko jedno drzewo. Ugryziona przez czas, skromna w swojej postaci. Tablica pusta, inskrypcji brak. Tak intrygująca….. Idąc za wypowiedzią Pana Aleksandra i tego co udało mu się ustalić w przekazie ustnym dowiedział się od seniorki z Pożoga już nieżyjącej o historii tej kapliczki. 

W czasie po I wojnie światowej ludność jak pisałem wyżej potrzebowała wzorców heroicznych zrywów narodowych postanowiono upamiętnić Powstańców Styczniowych z 1863 roku. Zaczęto zbierać pieniądze na budowę  pomnika wśród mieszkańców Pożoga. Udało się zebrać pewnie jakąś kwotę bo powstała skromna w formie kapliczka- krzyż. Natomiast już nie zdążono zrealizować inskrypcji na tablicy. Przeszkodziła temu II Wojna Światowa zbierając tak krwawe żniwo na matuszcze ojczyźnie. Do dnia dzisiejszego nie udało się dokończyć tego działa. Nie udało się przymocować już tablicy pełnej z treścią ku czci powstańców. Ktoś  zapyta czy tu była potyczka znacząca by postawić ten krzyż? Historia nie odpowiada wprost na to pytanie. Być może tak , choć źródła milczą. Wspominają Parchatkę, Żyrzyn zwycięski. Być może dla uczczenia powstańców w dowód uznania miała powstać ta kapliczka – krzyż? To już bardziej pewne. Przecież potyczki cały czas w okolicach Pożoga miały miejsce.

Idealnie by było gdyby gmina Końskowola dokończyła dzieła i odnowiła kapliczkę i umieściła tablicę już z inskrypcją. Ta goła jest bardzo wymowna. 

 

Zdjęcia własne. Opracowano na podstawie rozmowy z Panem Aleksandrem Lewtakiem.

08 maja 2019   Komentarze (3)
pożó   historia   kapliczka pożóg  

Poranek przymrożony świat

 

Między Gołębiem a Niebrzegowym jest teren magiczny. Można byłoby napisać nie jedną grubą encyklopedię- to i tak będzie mało, by ująć w słowa cudowności przyrody, która tam jest .By nie przedłużać i nie przeciągać oddaje Państwu ten kawałek dzisiejszego świata o poranku.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na zdjęciach punkt widokowy przy Żwirowni , Łąki Bonowskie, rzeka Rabik...

 

08 maja 2019   Dodaj komentarz
przyroda   łąki bonowskie punkt widokowe  

Historia lokalna - Smutna historia przystanku...

Stacja Pożóg.

Aktualny wygląd.

 

Pamiętam jak w 2011 czy 2012. Dni otwarte LORD. Szedłem sadem chyba jabłoni. Nie pamiętam. Trafiłem na jakieś święto tu w Końskowoli. Mało mnie to interesowało wtedy , ot grają na harmoszce, jakieś pierogi regionalne sery, gobeliny , śpiewy… A ja idę przed siebie, bramy otwarte. Nie znam tego miejsca, nie znam Starej Wsi, nie znam Końskowoli. Szedłem po prostu z Puław przez jeszcze wtedy betonowy wiadukt kolejowy w drogi mi nie znane. Słysząc jakiś hałas i imprezę kierowałem się na nią. Brama otwarta. Idę alejką drzewek owocowych. Nie mam pojęcia kiedy to wszystko powstało i to że Czartoryska miała tu blisko swój ogródeczek około 9 ha. Dla mnie wtedy ot uprawy doświadczalne jak każde inne.  Brama druga , widzę na horyzoncie stare drzewa lekko przygarbione ale rozłożyste. Zaciekawiło mnie to miejsce. Wychodzę z sadu i wchodzę na teren dworca. Witają mnie już leciwe płyty chodnikowe, mocno wydeptane.

 

Stacja PKP zdjęcie autorstwa pana Marka Kosmali ze strony -bazakolejowa.pl.

 

Ciekawe położenie stacyjki malutkiej, skromnej ale urokliwej między peronami. Między starodrzewem chyba wiązów. Wiaty dwie , kiedyś tu był jeszcze budynek stacyjny, z kasą.Na stronie bazakolejowa.pl można wyczytać, że w 1950 roku zaistniała nazwa Pożóg w Dzienniku taryf i zarządzeń komunikacyjnych 5/21. Ruch pasażerski, przystanek i posterunek odstępowy / idąc za Wikipedią : „posterunki odstępowe dzielą szlak kolejowy na fragmenty zwane odstępami.

 

Stacja PKP zdjęcie autorstwa pana Marka Kosmali ze strony -bazakolejowa.pl.

 

Na danym odstępie może znajdować się tylko jeden pociąg – wpuszczenie kolejnego pociągu jest możliwe dopiero po zwolnieniu go przez poprzedni. Dzięki zastosowaniu posterunków odstępowych zwiększa się przepustowość szlaku”/. W 1992 roku był tu już tylko przystanek. Są jednak zdjęcia jak  z pola doświadczalnego teraz Pożóg II były pakowane w wagony wikliną.  

Zdjęcie pochodzi z albumu Pożóg - wydało Polskie Towarzystwo Dendrologiczne w 100 lat po zniszczeniu ogrodu Izabeli Czartoryskiej w Pożogu Warszawa, październik 2015.

 

Maleńka stacja ,aleja drzew ze Starej Wsi/ Końskowoli  od ulicy Głębokiej  prosto przez przejście  przez tory z pomalowanymi na niebiesko barierkami / poręczami i dalej prosto do folwarku i dalej do Pożoga. Tak mocno utkwiła mi w pamięci ta stacyjka pierwszy raz widziana w 2011 roku i niekiedy jeżdżąc do Lublina osobówką mijana, że postanowiłem śledzić jej historię. Tą od niedawna, jak od niedawna jestem w Puławach i Lubelskim. Skromny drewniany krzyż brzozowy z otoczką na stacji jako upamiętnienie tych złych czasów, czasów okrutnych. Tyle pamiętam. Pamiętam jeszcze, że bardzo mi się tam podobało. Ujęła mnie ta prostota a zarazem piękno drzew i pól skowieszyńsko- pożowskich. Dalej się wspomnienie zaciera, rozmywa.

 

 

Krzyż na ulicy Głębokiej - skierowany na Pożóg...

 

Całe szczęście, że wśród moich znajomych jest pasjonat historii i regionalista Mariusz Głos , który podzielił się swoimi wspomnieniami o tym miejscu. Codziennie przejeżdżając przez to miejsce w okresie pobierania nauk. Podając i wiele ciekawostek odnośnie tego miejsca :

„

Dojeżdżając do szkoły w Puławach pociągami, zbliżając się do tej stacji, zawsze wydawała mi się taka jakby dzika tzn. zaniedbana, na murze i wiatach graffiti, naokoło brak zabudowań i sady, zniszczone ławki. Uwagę moją przyciągały piękne drzewa chyba Wiązy, w dali kominy puławskich Azotów, wracając ze szkoły, zbliżając się do stacji Pożóg, po lewo w dali, widoczne były wieże kościoła farnego w Końskowoli, po latach dowiadując się iż kościół ów był świadkiem historii Polski. Dojeżdżając do szkoły podpytywałem kolegów z pobliskich Klementowic, czemu budynek popadł w ruinę?  Mówili, że młodzi chuligani często tu przebywali i napadali na kasjerkę, która mieszkała w tym budynku. Stacja zmieniała się.  Wyburzono budynek stacyjny, ułożono betonowe tabliczki chodnikowe, zrobiono nowe zadaszenia i ławki, uzupełniono podkłady torowe. Obok stacji jak mówił pan Lewtak ( wybitny regionalista i pasjonat historii)  jest ten grób z otoczką, możliwe, że już go nie ma, z uwagi na tę budowę i przebudowę

 Z sentymentem patrzyłem na mijające stacje kolejowe, żal patrzeć jest na obecny prowadzony remont, bo jadąc kiedyś pociągami, porównuję co jest a było przedtem .”

 

Stacja PKP Pożóg - zdjęcie pochodzi ze zbiorów  Strony Gmina Końskowola na starej fotografii

 

Pan Władyslaw Rodzik-dyżurny ruchu na stacji Pożóg - zdjęcie pochodzi ze zbiorów  Strony Gmina Końskowola na starej fotografii

 

 

Co za piękny i uczuciowy opis tego miejsca. Zdjęcie budynku stacyjnego rzeczywiście jest go umieszczam wraz z dyżurnym ruchu Panem Władysławem Rodzikiem.  Taka historia. A co dziś?

Ruszam do Starej Wsi. Piękna. Stawki z przystrzyżoną trawką, wyrafinowane latarnie. Czysto , chodniczki zadbane,  przydrożne krzyże odnowione, odświeżone. Co ciekawe to ta cześć przy Skowieszynie jest poprzez projekty unijne odmłodzona i upiększona. Naprawdę chylę czoła dla włodarzy. Dla mnie to przykład bardzo dużej pracy nad tym miejscem wraz z architektem urbanistycznym i krajobrazu. BRAWO. Zwiedzam, choć bywałem tu nie raz. Często biegałem swoją ulubioną trasą – Puławy-Rudy-Końskowola-Stara Wieś- Płósy ( Skowieszyn) – Przy kapliczce na Puławy do Puław.  Ulica Głęboka , gdzieś w polu stawiany jakiś duży obiekt. Krzyż na rozstaju dróg. Patrzy na stację Pożóg i folwark.To mój cel. Widzę już aleję drzew prowadzącą na stacje. Samochód parkuję aż przy założonym z donacji Czartoryskich cmentarzu. To nic. Wieje, zimno. Nakładam ortalion na bluzę, ciut lepiej. Kaptur na głowę. Leszczynka i jak prawdziwy włóczykij ruszam. Przy Orliku zawsze intryguje mnie ten krzyż. Stalowy, odmalowany, płyta betonowa spękana. Stoi przy polnej drodze na folwark w Końskowoli ale patrzy na Klementowice? Na LODR ? nie wiem. Widać na nim dymiące kominy Azotów. Wracam na Głęboką. Krzyż. Droga na stacyjkę. Drzewa szumią, mówią, opowiadają. Słucham, ale zrozumieć nie mogę. Te drzewa tyle widziały…. Dochodzę do byłego przejścia przez tory , tego z tymi barierkami niebieskimi , które utkwiły mi w pamięci i widok straszny i okrutny. 

 

Droga na stację od strony Starej Wsi.

 

Pomijając piękny nowy nasyp reszta jak po wybuchu bomby. Cegłówki, płyty chodnikowe, betonowe fundamenty w częściach zasypane i przemieszane ze piachem , ziemią i gruzem. Do samego ogrodzenia do ściany drzew. Tych wiązów. Wielki smutek i żal. Nie można nic poznać …gdyby nie te drzewa. I ze strony Starej Wsi jak i Skowieszyna. Widzę hałdy tego gruzu z piachem drewnem. Mało tego to i miejscowi chyba miejscowi zaczęli dokładać swoje śmieci. A to lodówka, a to części samochodów, a to swój gruz i śmieci. Przechodzę przez nasyp na stronę folwarku. Widać go ładnie i tak blisko.

 

Droga na stację PKP Pożóg.

 

 

Droga już do tego Pola Doświadczalnego Pożóg II już nie uczęszczana zieleni się coraz bardziej. Stoję w miejscu gdzie była wiata i idę w stronę przejścia i tablicy Pożóg oraz miejsca pamięci. Nic nie ma tylko wykopy i nasyp. Ogromne kawałki peronu leżą pod drzewem przysypane piachem i ziemią. Widać i cegły, i płyty chodnikowe i w rowie pogiętą i zniszczoną tablicę POŻÓG….Ogarnął mnie smutek i żal. Taki żal. Wiem , idzie nowe ale tak szybko i bez pardonu rozprawiło się ze starym ?

 

Widok na  stację PKP Pożóg w miejscu byłego przejścia dla pieszych.

 

Szlak NW ( chodziarzy) oznaczony ładnie na drzewach stacji od strony Skowieszyna. Poniżej pięknie kwitnie lunaria – miesiącznica. Oko cieszy i to jedyny pozytyw tego miejsca. Straciło bezpowrotnie na swoim klimacie. A czy będzie nowy przystanek PKP Pożóg? Czy już w zapomnieniu i historii ludzi będzie istniał? Nie wiem. Dochodzę do przejazdu na Skowieszyn. Zawracam do Samochodu Głęboką. Mam dość. Tak dawno bezsilnie zły nie byłem. Znów mała rodzynka, wisienka na torcie tej lokalnej historii okolic ginie bezpowrotnie. 

 

Miejsce przystanku PKP Pożóg.

 

Droga na Skowieszyn przy stacji .

 

Lunaria.....

 

I teraz pytanie czy Stara Wieś  czy szeroko mówić o Końskowoli? Wybaczcie jak coś źle wskazałem ale na granicy tych miejscowości nie będąc stąd o omyłkę nie trudno. Dziękuję panu Mariuszowi za wspomnienie i podzielenie się nim. Być może pominąłem waże historie związane z tym miejscem. Wybaczcie....

 

 

Pola Pożowsko-Skowieszyńskie i po prawa pierwsze zabudowania Skowieszyna.

 

 

 

Zdjęcia własne – kolorowe / Stacji PKP autorstwa pana Marka Kosmali ze strony -bazakolejowa.pl . Zdjęcia cz-b. ze Strony Gmina Końskowola na starej fotografii. Oraz treści cytowane lub opracowane na podstawie źródeł w treści wpisu. 

 

 

 

 

 

06 maja 2019   Komentarze (3)
pożó   historia   pożóg pkp Stara wieś  

Historia lokalna - Pożóg

Pożóg. W średniowieczu ( XIV w) Poszog, czy Pozog. Nie wiele młodsza miejscowość od zacnych Włostowic ale starsza od Skowieszyna. Mówię oczywiście o pierwszych źródłach pisanych....

 

 

 

Dziś celem mojego łażenia był on. I nie udało mi się przejść i podejść do starej kuźni , do miejsca gdzie były koźlaki wiatraki malowane często przez artystów. Fakt dziś tam już ich nie ma. Wiele z jego cudowności na pewno mi umknęło bo i czasu miałem mało i deszczyk nie zachęcał do dłuższych wędrówek. Miejsce dobrze znane - ot na Nałęczów to tylko przez Pożóg i Celejów. I ten zakręt i ta figurka i ostro za szkołą w prawo i pod górkę i już za sobą Pożóg zostawiony. Dziś inaczej . Parkuję przed szkołą a w sumie zespole szkół. Dalej już tylko OSP, kaplica ,sklep i rozdroże - na Nowy Pożóg i na Celejów...

 

Ciężko myśli pozbierać! Czy zacząć od drogi historycznej czy może od przyrodniczej choćby geomorfologicznej czy jednak od etnograficznej ? W głowie plan- idż prze siebie. Budynek szkoły ładny , odnowiony, zadbany. Napisy na niej duże , czytelne - Kochanowski partonem. Zostawiam na rzecz OSP i św Florianem.Łopocą dwie flagi nad tym budynkiem wzniesionym w czynie społecznym w maju 1974 roku. Flaga Polski i UE.Drzwi obok sklep. Starzy pan zadowolony wychodzi z niego i mierzy mnie wzrokiem. A ja niebieski ortalion , kij leszczyna do podpórki worek na plecach. Widać nietutejszy. To nic. Św. Florian wymowny, lekko przyprószony już latami. Na przeciw budynek z 1935 roku.Chyba tam był "skup" mleka. Idę dalej. Kaplica pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski pobudowana dość niedawno o zastanawiających kształtach. Krzyż wysoki góruje nad tym miejscem - jubileuszowy-odkupieniowy 1983 roku. Dalej już Nowy Pożóg i droga mi znana do Celejowa ...i stalowy krzyż...

 

 

Wracam się do szkoły Tu pięknie zadbane, fitness na dworze ścieżki wśród sosen . Karmniki dla ptaków. Studnia wymowna, na kołowrót , zamknięta na kłódkę. Dąb Pamięci i pomnik pomordowanych. Chwila zadumy i modlitwy. Opuszczam progi szkoły i brzozowym traktem schodzę w dół do kapliczki Najświętszej Marii Panny. Koronowanej, pięknie się komponuje błękit i biel.Dwa kamienie pewnie drogowe kiedyś i między nimi Madonna.Patrzy się na wąwóz.

 

 

Idę tam zatem. W lewo do wąwozu. Drewniana zabudowa niknie wśród tych murowanych domów i willi. Tu przecież jest miejsce róż i drzewek ozdobnych i owocowych. Tu przecież Czartoryska na 9 hektarach założyła ogród w stylu angielskim. To tu jest mekka dla architektów krajobrazu, florystów, artystów kwiaciarzy .... Mnie to nie zachwyca! ja kocham i podziwiam przyrodę dziką i botanikę pierwotną. Nie musiałem długo czekać . Ciek płynący wzdłuż całej miejscowości zasilając na posesjach stawki i sadzawki płynie w wąwozie. Skromnie przy nim , ale to nic. Wznosi się nade mną piękne pochylone łąki , kwiecie mniszka żółci je! A w dole przy strudze wody i strzałka wodna, żywokost ( już kwitnie!) kokoryczka pięknie na łodydze wiszące jej białe kwiaty. Po prawo domostwa i stawy i te rybne, w oddali słychać i widać, że na pomoście wędkarze łowią rybkę na obiad. Zerwana skarpa lessowa a przy niej dwie nory wydrążone ! Widać ślady rylca lub pazura. Wdrapuję się na szczyt. Widzę młode krzewy porzeczek. Bardziej ciekawa i tajemnicza brzezina na skraju lasku. Ciekawe co widziały. Wąwóz głęboki i cichy . Nawet szpaki nic nie gadały. Dziwnie powykrzywiane drzewka. miejsce chyba coś strasznego widziało. Schodzę na dół i idę do krzyża naprzeciw wójta, mijam gdakające kury pasące się w soczystej zielonej trawie. Mijam na posesji prywatnej zadbany krzyż. Dochodzę do niego. Modlitwa. Drewniany , zmęczony już swoimi latami z 1948 roku. Inskrypcja jak to po wojnie od ognia.......Chylę czoła, dziewczynka patrzy na mnie ja na nią. Chyba czas wracać , nie dochodzę do stawu i zabudowań ze zdobieniami pewnie z lat 20-tych XX wieku. Wracam, do szkoły Mijam stawki, nowe wille, reklamy róż, Maryję na prywatnej posesji . Nowy łady chodnik z kostki brukowej daje mi łatwość przemieszczania się po tej jakże starej miejscowości.Wsiadam do auta i na Skowieszyn.

 

 

Tam asfalt wąski ale nowy. Trafiam na krzyż na rozdrożu , płyty ażurowe betonowe, kieruję na na dół. Do dworu blisko stacji Stary Pożóg PkP , gdzie wyskakiwali z pociągów .... o tym miejscu ze strony LODR : "Pole doświadczalno-wdrożeniowe w Pożogu II ma długą ponad 150 letnia historię. Gospodarstwo Pożóg II wchodziło w skład tzw. klucza końskowolskiego, który należał do dóbr książąt Czartoryskich i przeznaczony był pod uprawy polowe. Po kasacie dóbr w 1831 r. przez władze carskie, obiekt przeszedł pod administracje rosyjską, a następnie został przekazany Instytutowi Politechnicznemu i Rolno-Leśnemu w Puławach. W 1869 r. Instytut uległ reorganizacji, a grunty gospodarstwa przekazano nowo utworzonemu Instytutowi Gospodarstwa Wiejskiego i Leśnictwa w Puławach. Po roku 1914 Instytut przeniesiono do Charkowa, zaś po zakończeniu I wojny światowej – już w niepodległej Polsce utworzono w Puławach Państwowy Instytut Naukowy Gospodarstwa Wiejskiego. W okresie międzywojennym w Pożogu II poczyniono szereg inwestycji, między innymi stworzono dobrze wyposażone zaplecze techniczne, w tym pracownię oraz stodołę, która po adaptacji do dziś pełni rolę pomieszczenia do przechowywania zbiorów z doświadczeń.

 

 

Po II wojnie światowej w 1950 roku na bazie PINGW utworzono 9 różnych instytutów.

 

W wyniku tej reorganizacji Pożóg II stał się gospodarstwem doświadczalnym Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin z siedzibą w Puławach. Prowadzono tu szereg doświadczeń głównie nad burakiem cukrowym i roślinami korzeniowymi. Z roku na rok poszerzano zakres doświadczeń o rośliny zbożowe, strączkowe, motylkowe drobnonasienne, oleiste i tytoń. W 1956 roku utworzono w Końskowoli Rolniczy Rejonowy Zakład Doświadczalny, w którego skład obok majątków w Końskowoli i Borowinie wszedł również obiekt w Pożogu I i II. W tym okresie rozpoczęto działalność w zakresie doświadczalnictwa terenowego. Na polu w Pożogu II prowadzono min doświadczenia ścisłe z zakresu uprawy i porównania odmian. W 1975 RRZD przekształcono w Wojewódzki Ośrodek Postępu Rolniczego, a następnie w 1991 w Ośrodek Doradztwa Rolniczego. W tym czasie znaczną część pól odłączono od gospodarstwa, pozostawiając 9 ha gruntów ornych, na których prowadzone są doświadczenia polowe do obecnej chwili."

 

Jestem pod wrażeniem - nie wiedziałem ,że takie miejsce jest !!! Wracam na skrzyżowanie i na Skowieszyn. Staję w polu. Na lewo tak cudowne widoki - garby lubelskie . Sączą się i wzdymają i opadają Piękny widok. Taki nowy dla mnie taki świeży. Nie znam tych terenów choć mieszkam kilka km dalej. Wstyd i smutek. Zaduma. Muszę to wszystko nadrobić......

 

04 maja 2019   Komentarze (3)
pożó   historia   Pożóg  

Jak Holender w Skowieszynie działał...

Miejsce, gdzie był opisany wiatrak w wraz z zabudowaniami.

 

Okolice Puław tego młodego miasta są bezsprzecznie niezwykle interesujące nie tylko ze względu na ich często burzliwą historię ale i cudowność i różnorodność przyrodniczą. Tu właśnie zaczynają się pierwsze małe i skromne , przechodzące w dojrzałe i przepiękne wąwozy lessowe, gdzie warstwa życiodajnego lessu potrafi  mieć nawet 30 metrów. Tu Wisła zabierała i dawała. Ziemia żyzna przy wiślana ale i dla mieszkańców niebezpieczna. Pięknie górki poprzecinane wąwozami, garby na których żółci się rzepak, lub bieli tatarka. To  pszeniczne , złociste pola poprzecinane krzakami porzeczek tych czarnych. To zagony malin pachnące jesienią. Lasy , które otulają swoją czułością to miasto, szumią i zapraszają na przechadzki po nich. To w końcu mimo Zakładów Azotowych i górujących kominów nad krajobrazem wyciszenie na Płużkach zaczynając, przy ujęciach wody dla Pałacu Czartoryskich  przy byłej cegielni i też nieistniejącym wiatraku. I dalej dalej  szlakami niegdyś czarnym dziś żółtym, Greenways lub leśnymi duktami przez bory sosnowe do Piasecznicy swoistej linii od której Kazimierski Park Krajobrazowy się zaczyna i dojrzałe wąwozy – te co zapierają dech w piersiach i wiosną ,latem a jesienią i zimą są cudowne. Ta droga to od setek lat łączyła w sobie dwie średniowieczne wsie – Włostowice i Skowieszyn. To tu znajdziemy miejsca uświęcone krwią powstańców, miejsca egzekucji wykonanych przez Niemców na ludności choćby Skowieszyna , czy walk z „potopem szwedzkim”.  

 

Zdjęcie wiatraka z książki P. Lewtaka.

 

Na tej ziemi – Ziemi Puławskiej dopełnieniem krajobrazu od XIII wieku były wiatraki. Głównie w pełni drewniane jak wiatrak kozłowy – „koźlak”. Ten typ wiatraka był tak popularny na tych ziemiach. Największe występowanie wiatraków można było zaobserwować w XIX wieku. Stanowiły konkurencję dla młynów wodnych. Ileż to na starych mapach można dostrzec w szeregu ustawionych wiatraków jak choćby w Pożogu czy w Bobrownikach na Budzyniu. Pomyśleć ,że w spisie z 1954 roku na terenach polski było ponad 3000 wiatraków z czego nadających się i dalej pełniących swoje funkcje tylko 63 !!??

W dobie maszyn spalinowych czy elektrycznych wiatraki nie potrzebowały już wiatru , były od niego uniezależnione stając się młynami chyba już bez duszy. Jeżdżąc po całej Polsce jeszcze gdzieniegdzie widzę kikuty , relikty tych wiatraków. Gdzie nowe czasy nie znalazły dla nich ani zastosowania ani miejsca przy gospodarzach. Dlatego to dobrze zachowane były zdemontowane i składane w skansenach. Były też unikaty na tych ziemiach jak jedyny wiatrak paltrak z Witowic. Dostał nowe życie i w Kazimierzu Dolnym – Góry Pierwsze dostał nowe życie. Większość nie miała tego szczęścia, została rozebrana , spalona , zniszczona nie tylko przez pożogę wojenną. „Helendrów” mamy na naszej Ziemi Puławskiej 7. Bardzo dobrze zachowany to ten przy Klementowicach. Są jeszcze relikty ich choćby  w Józefowie nad Wisłą.

 

Być może podobnie wyglądał do tego z ziemi Gdańskiej Holender w Skowieszynie. Zdjęcie interent.

 

Skowieszyn i jego „Holender” był w posiadaniu Tomasza Wocióra zakupionego od Ignacego Sykuta z Końskowoli. Zmontowali go na polnej drodze w stronę Puław – teraz to ulica Puławska. W czasie wojny prace w wiatraku się nie odbywały ponieważ Niemcy rozkazali zdemontować skrzydła. Okupanci wykorzystywali go jako punkt obserwacyjny. Fakt teren jest w stronę Puław płaski poprzecinany uprawami i ugorami. Są także źródła które wybijają blisko linii kolejowej. Wypatrywano z niego partyzantów i ludności im pomagającej. Koniec hekatomby II Wojny Światowej był początkiem budowania wszystkiego od nowa na zgliszczach i pogorzeliskach historii swoich domów i terenu. Zamontowano skrzydła i funkcjonował do 1965 roku. Ostatni etap historii tego unikatowego Holendra to rozbiórka wraz zabudowaniami. Skromny krzyż stalowy przy karłowatym drzewku to jedyny teraz znak jego bytności w tym miejscu. Tyle razy tu biegałem i przez myśl mi nie przyszło, że to miejsce ma taką historię. 

Zaznaczony wiatrak z mapy WIG 1937 roku. Aktualnie ulica skowieszyna - Puławska.

 

Zanzaczony wiatrak na Mokradkach. Blisko cegielnia i ujęcie wody dla osady Pałacowej.

 

 

Kolejna karta historii odkryta… a ile tych wiatraków wokół Puław i w nich samych … naprawdę dużo….

Zdjęcie własne , opis na podstawie A.Lewtak „ Wiatraki na Ziemi Puławskiej”. Zdjęcie czarno-białe także w tej publikacji.

 

 

03 maja 2019   Dodaj komentarz
historia   młyny i wiatraki   skowieszyn  

Historia lokalna - Bunkier w Pożogu

W całym kraju 15192 budowle ochronne wciąż drzemią pod fabrycznymi halami, urzędami i zwyczajnymi blokami. Tak zwane ukrycia, w których w razie wojennej pożogi mogłoby szukać schronienia 1,6 miliona ludzi, nie mają dziś prawdziwego gospodarza.

 

Te dane podaje rp.pl. Szokujące nieprawdaż. 

Czas pokoju to najdoskonalszy czas życia na tym świecie. Ale to właśnie za jego czasu państwa i armie przygotowywują się do ewentualnej wojny. Wiele miejsc jak te, nasze puławskie przy drodze na Żyrzyn schrony „Kaniowczyków” każdy zna. Z pieskiem na dłuższy spacer, czy ze strony Puław, czy Rudy w krótki czas znajdzie i odwiedzi. Tam wiadomo, jak nikt nie pilnuje to marnieje. A tu kawał historii. Prawdopodobnie pozostały po II Pułku Saperów Kaniowskich. Prawdopodobnie służył jako schron na amunicję. Las gdzie wybudowano bunkry nosi lokalną nazwę „Las wojskowy”. Na terenie ogrodzonym znajdował się cegaly budynek Prochownią zwany. Cały czas kompleks był pilnowany. Po wojnie budynek rozebran,o a budulec przydał się okolicznym mieszkańcom. Cały kompleks liczy ich około 20. Sporo.

Same Puławy też mają swoją tajemnice. Choćby pod szkołą na Jaworowej,czy na Piaskowej – schrony piwniczne. Tak słyszałem. Cześć ich już nie ma a cześć dalej funkcjonuje. Przekonamy się o tym jak np. znajdzie się konkretny niewybuch, to policja czy wojsko kieruje albo na punkt zboru albo do schronów w mieście.

O tych niemieckich co są w Końskowoli , Pożogu, Moszczance i Janowcu plus dalej, ale tej samej linii Annopol, Gościeradów czytałem trochę. Miałem misję odwiedzić jeden z nich – ten w Pożogu – na samym szczycie wzniesienia ponad 200 metrowego n.p.m.. Nie ma co się dziwić ,że tam Niemcy umieścili i wybudowali bunkier. Po drodze był w Końskowoli przy przejeździe na Pożóg, ale odmachałem mu. Stanąłem przy krzyżu mogilnym. To jest zagadka. Nikt nic nie wie....ale ja się nie poddaję i szukam informacji. Na mapach google oznaczony jako z powstania styczniowego ,ale coś chyba nie bardzo …..

Zatem mijam przejazd w kolejowy w Pożogu tej XIV wiecznej wsi ( w dobrach Końskowolskich)  i przy kapliczce wciągniętej do gminnej ewidencji zabytów – pięknej Królowej Maryi odbijam w prawo. Droga słaba, ale widoki przednie. Od razu wpada się w wąwóz lessowy dość dość głęboki. Tafle łąk ukwieconych mniszkami , przetacznikami, jaskrami mijam po lewej stronie a prawa nasyca się stawem a raczej stawkami. Nigdy tu nie byłem. Nigdy nie chodziłem ze Skowieszyna do Pożoga. A przecież tam jest symboliczna mogiła tych co z pociągów wyskakiwali … Samochód trzęsie jak cholera ale widoki genialne. I nagle asfalt!!!! Do góry czyli tam gdzie jadę!!! Szok. Tabliczka ,że projekt unijny i wąski ale ładny asfalt zabiera mnie wąwozem na sam szczyt. Kręci trochę i mam się na baczności. U szczytu zboże ozime ładnie wzeszło , nowy płot siatkowy - teren prywatny i bunkier. Jest ! Trafiłem. Pisali ludzie – bunkier w porzeczkach. Tak kiedyś było. Dziś ciągnik w dole coś opryskuje. Samochodu nigdzie nie zostawisz bo wąsko. Trudno. Gaszę silnik i lecę z trójkątem w stronę Pożoga i stawiam jakieś 50 metrów od auta by już było wiadomo. I oglądam z zaciekawieniem ten bunkier. Nie znam się nadto na tym temacie choć pracuję w zakładach wojskowych  jako cywil. To mnie interesuje po prostu. 

Dlatego oddaję o tych i tym bunkrze głos ludzi znających się na rzeczy. Poniżej w jednym cudzysłowowie zebrane nie moje lecz pasjonatów i ekspertów informacje jakie udało zdobyć : 

„

 

Niemieckie Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych (OKH) 20 października 1939 roku (dalsze rozporządzenia z 26.10.1939, 11.01. i 4.02.1940 oraz 24.02.1941 roku) podjęło decyzje o budowie linii umocnień na rzekach San, Wisła, Narew oraz rozbudowie umocnień na terenie Prus Wschodnich. Miała ona przebiegać zachodnimi brzegami rzek, tworząc w niektórych miejscach tzw. przedmościa: Krzeszów, Annopol, Dęblin-Puławy, Warszawa. Dodatkowo planowany był rozbudowany system rowów przeciwczołgowych. Budowa umocnień stałych rozpoczęła się w marcu 1941 roku. Rozkazem z 14 maja tego samego roku, w związku z koncentracją wojsk i planowanym atakiem na Związek Radziecki, prace zostały przerwane. W wyniku olbrzymich sukcesów na froncie wschodnim, przewidując szybkie pokonanie Armii Czerwonej, zrezygnowano z dalszej budowy umocnień. Dopiero w roku 1944 Niemcy starali się wykończyć pośpiesznie fortyfikacje. Zgodnie z rozkazami Okręgu Wojskowego Generalnego Gubernatorstwa z 11 lipca 1944 roku linia San- -Wisła obsadzona została załogami bezpieczeństwa. Narew Zgodnie z zaleceniami w rejonie Puław planowano budowę 50 a w rejonie Annopola 30 schronów. Budowę zarządzono przez Inspektora Fortyfikacji Wschód 24 lutego 1941 r po zwycięstwach Niemieckich w Jugosławii i Grecji prace zahamowano.6 października 1941 r polecono przesłać elementy pancerne linii San Wisła Narew na budowany wówczas Wał Atlantycki.

 

Schrony w Pożogu, jak i w Janowcu powstały w tym samym czasie w ramach rozbudowy fortyfikacji na linii wyznaczonej rzekami Narew- Wisła- San, w wchodziły bezpośrednio w skład 130 odcinka Annopol i Puławy- Dęblin ( a właściwie przyczółku Puławy). 19.04.1941 wspomina się iż na całym 130km odcinku Annopol i Puławy- Dęblin wybudowano łącznie 33 węzły oporu z 719 schronami/okryciami (głównie drewniano-ziemnymi), 124 stanowiska obserwacyjne, 78 stanowisk broni maszynowej i przeciw pancernej  oraz 8 stałych obiektów fortyfikacyjnych.

 

Schrony na Przyczółkach Dęblin - Puławy i Annopol powstały według wytycznych OKH z 4.02.1940 r. jako linia San - Wisła .Schron w Pożogu to regelbau 514. Był to schron bojowy, z 1 CKM, do ognia bocznego. Kategoria odporności Bneu. Wnętrze schronu podzielono na 5 pomieszczeń. Uzbrojeniem głównym był karabin maszynowy MG-34, zamontowany na lawecie fortecznej za płytą pancerną 78P9. Do obserwacji okolicy schron posiadał stanowisko z peryskopem pionowym. Obronę schronu zapewniała strzelnica obrony wejścia. Załoga liczyła 6 osób.

 

 

 

Z tego co słyszałem to był polski bunkier i został zdetonowany przez Polaków po opuszczeniu ,kiedyś tam się znalazło parę łusek od kałacha ... Co do tego tunelu to też słyszałem ale wątpię żeby jak na tamte czasy to było wykonalne ,już prędzej gdzieś jest jakiś podziemny schron czy składzik amunicji .jest tam taki kanał zaślepiony łączona ścianką . Podobno brat kolegi znalazł tam hełm jakiś .

 

Co do Pożoga to jeszcze wiele tajemnic/legend podobno w Pożogu mieszkańcy wykoleili pociąg z dostawą dla wojsk niemieckich .Jeszcze u niektórych mieszkańców można spotkać słynny niemiecki "taboret z dziurą", skrzynie drewniane i blaszane po broni i amunicji .

 

Dopiero teraz skojarzyłem pewne fakty. Dziewczyna, która mi dała namiary na ten bunkier wspomniała, że babcia jej opowiadała jak ich zapędzono do budowy bunkrów w Pożogu i Końskowoli. Przecież to powinno mi było od razu podsunąć motyw Niemiecki. Człowiek nie słucha wszystkiego uważnie i potem nie przetwarza informacji jak trzeba.

 

 

Przedstawiony na zdjęciach schron z Pożogu to regelbau 514. Był to schron bojowy, z 1 CKM, do ognia bocznego. Kategoria odporności Bneu. Wnętrze schronu podzielono na 5 pomieszczeń. Uzbrojeniem głównym był karabin maszynowy MG-34, zamontowany na lawecie fortecznej za płytą pancerną 78P9. Do obserwacji okolicy schron posiadał stanowisko z peryskopem pionowym. Obronę schronu zapewniała strzelnica obrony wejścia. Załoga liczyła 6 osób.

Wnęki przy wejściu: jedna (ze śladami mocowania) na przyłącze telefoniczne, druga - może na sam telefon, nie wiem. Ale to standard w takich schronach.

To co jest niby zrzutnią granatów w rzeczywistości jest zapewne elementem systemu wentylacji.

Dalej widzimy fragment futryny drzwi pancernych, i chyba zgniecione drzwi gazoszczelne.

Korytarz we wnętrzu obiektu to wyjście awaryjne. Elementy po obu stronach wejścia to osłona czerpni powietrza

 

„

 

Choć to jest tragiczna historia i godna najwyższego potępienia zbrodnia na Polsce przez Niemcy  to jej relikty są. Można je odwiedzić i się zastanowić czy na pewno wojny i cierpienie milionów jest konieczne....

Dokładna lokalizacja GPS :

GPSLatitudeRef - N

GPSLatitude - 51  22  39.92 (51.377756)

GPSLongitudeRef - E

GPSLongitude - 22  4  1.77 (22.067158)

GPSAltitude - 195.76 m

 

Dane cytowane pochodzą ze stron : gmina Gościeradów, forum.tradytor.pl, fortyfikacje.net, odkrywca.pl, eksploatorzy.com.pl oraz „Rudy ...nasze miejsce na ziemi” H.Kopron, I.Wiejak.

 

02 maja 2019   Komentarze (3)
pożó   historia   pożóg bunkier  

Historia lokalna - cmentarz epidemiczny (?)...

Znów przyszło zmierzyć się z czymś zapomnianym....

 

 

 

Człowiekowi się wydaję ,że już wszystko widział i wie. Patrzy na mapę Końskowoli i wie wszystko ( z grubsza). Okazuje się , że wie bardzo mało albo wręcz nic. Wsiadam w Mkę i udaję się do miejsca , gdzie nawet miejscowi nie bardzo wiedzą i kojarzą. Moja wizyta w Bibliotece w byłym mieście Końskowoli kończy się nie tylko zakupionymi cudownymi książkami w tym Pana Aleksandra Lewtaka wybitnego regionalisty i pasjonata historii tej lokalnej przede wszystkim . Od cudownych Pań z Biblioteki dowiedziałem się sporo i o tym miejscu też i też ile mogłem t dałem od siebie.....

 

 

Uzbrojony w ortalion bo i padać zaczęło jadę d tego cudownego miejsca na świecie nazwaną Witowską Wolą czy Konińską Wolą czy po prostu aktualnie Końskowolą. Ale cel wizyty tajemniczy i bardzo emocjonalny. Trafiam bez pudła. Gaszę silnik i już czuję dreszcz ,emocję. Widzę odbicie Kurówki do stawów na Pożóg . Sucho , rów suchy a dalej już zmeliorowany. Czuję już jak wzbierają we mnie emocje. Wchodzę w lasek , zagajnik na końcu Końskowoli a początku Witowic – miejscowości podstawowej – fundamencie. A tu taka przekorność losu historii , że Wola stała się ważniejsza niż jej żywiciel, fundament pierwowzór i ojciec czyli Witowice. Starsze, ale chichot historii odsunął go n bok dając przez setki lat dzierżyć prym jego Woli – Konińskiej Woli. Potem zrobił to samo z tą cudowną miejscowością – byłym miastem Końskowolą na rzecz Puław.

 

 

Ja już czuję że to miejsce jest uświęcone. Choć drzewek młodych sporo , krzaków też i starych drew kilka czuję już miejsce pochówku. Czuję te cierpiące dusze choć nie tak mocno jak w Bobownikach czy Gołębiu na tamtych epidemicznych cmentarzach Tam był niewymowny żal i smutek rozgoryczenie i brak zrozumienia tych dusz ,że zostały tak nagle zabrane. Wybaczcie , ale wyczuwam ciut tą mistykę. Tu lasek rośnie , żadnego grobu,żadnego małego krzyża – nic. Ptactwo ćwierka , szum byłego miasta słychać , samochody , kosiarki burczą , psy ujadają w oddali. Południe. Słońce na chwilę zagląda i oświetla ten teren. To na moje oko kwadrat , myślę sprawdzę na Lidar. Stąpam powoli , każdy krok to przecież stąpanie po czyimś grobie pewnie. Staję przy wysokim drzewie. Pochylam głowę i zaczynam modlitwę , za te dusze tu umęczone i pogrzebane. Za ich niedoszłe życie. Czuję obecność jakieś siły w tym miejscu. Czosnaczek na krawędzi zagajnika pięknie kwitnie. Zarywam kilka liści – lubię to ziele. Daje taki cudowny posmak czosnku. Suszę w domu i mam. Najlepiej zbierać teraz właśnie. Myśli pogrążone w tym miejscu. Nic o niem nie wiedziałem , a teraz tu jestem. Coś niebywałego jakoś bardzo dziwnego. Słyszałem ,że tu Żydów umęczyli Niemcy nie szczędząc historii cierpienia. Tu przecież w Końskowoli jak i Puławach czy Dęblinie to wyznanie Mojżeszowe doznało cierpień i śmierci w zesłaniach do obozów zagłady. Nie wiem , być może tu były, ale młode drzewka wówczas były krzakami. Przechodzę w stronę Kurowskiej. Czuję coraz większe napięcie otoczkę emocji które wzbierają – nie bez powodu.

 

Pojawia się krzyż na horyzoncie. Drewniany , zmruszały , belka poprzeczna mocowana na drut kolczasty już zardzewiały. Od razu widać , że to krzyż cmentarny sama inskrypcja na nim to potwierdza. „W Pokoju Wiecznym Zmarli Nasi” nie tylko świadczy o miejscu pochówku ale mówi wprost ,że to cmentarz były cmentarz katolicki. Potwierdzają to mapy z 1937 roku. Pokazują i innowiercze miejsca pochówku. W takiej Końskowoli tyle miejsc pochówku i tylu wyznań... Przecież dalej przy latarni – kapliczce cegłami otoczonej w Witowicach też jest mały cmentarz i to epidemiczny raczej. Witowice i Końskowola i Opoka mają kilka kapliczek latarni dla dusz i dla ochrony przed nadchodzącą epidemią. One niestety były bezlitosne.

 

 

 

Cytując Teatr NN z Lublina :

 

„Choć uznaje się, że szalejąca w XIV wieku w Europie czarna śmierć, czyli dżuma, ominęła nasz kraj, wydaje się, że informacja o wybudowaniu w mieście w tym okresie pierwszego szpitala może wskazywać na to, że jednak i tu zagrożenie było realne. Jedna z największych lubelskich zaraz miała miejsce dopiero w 1572 roku. Nie tylko zdziesiątkowała ludność, ale także zahamowała na pewien czas rozwój handlu. Zagadką pozostaje odpowiedź na pytanie, czy zaistniało w mieście jakieś wydarzenie, które ją wywołało, czy została przyniesiona z zewnątrz. Do kolejnej epidemii morowego powietrza doszło w 1592 roku. Następne miały związek z nawrotami tzw. dżumy mediolańskiej. Do Lublina dotarła ona w latach 1620, 1622, 1623–1625, 1627–1630, 1635, 1641,1645, 1650, 1652, 1657–1658 i 1677–1678. Do epidemii dżumy dochodziło także w latach 1695, 1707–1712, 1715, 1720 oraz 1736–1737. W XIX wieku ludność Lublina dziesiątkowała cholera zbierająca swe żniwo w latach 1827–1831, a także 1855 i 1892. Wojny światowe przyniosły kolejny nawrót cholery oraz tyfus, które pojawiły się w latach 1915 i 1942. Te pomory nie były już tak tragiczne w skutkach. Lepsze warunki sanitarne, rozwój nauk medycznych i upowszechnienie lekarstw sprzyjały walce z chorobami..”

 

 

A same pobliskie Puławy nawiedziły fale cholery i morowego powietrza choćby w 1708r , 1852, 1856 ( gorączka tyfusoidana) czy 1892r. Ta ostatnia dotknęła na pewno Końskowolę dając wotum w postaci budowy kapliczki przy kościele św Anny z karawaką. Pierwsza z 1708 roku postawiła trzy krzyże na wzniesieniu XIV wiecznego miasta Kazimierza Dolnego. A te powstańcze choćby z listopadowego Powstania co dotknęły Gołąb ? Czy mór co na tyfus plamisty pokotem położył mieszkańców Bobrownik. Tu też była epidemia. Ksiądz wspominał w kościele. Pochowano nie gotowych na śmierć ludzi.

 

Tu już tylko przypuszczenia moje ,skoro nie był obecny cmentarz w wielu XVIII , XIX wieku wiec miarkuję , że powstał albo na końcu XIX wieku lub o pierwszej wojnie światowej , która obróciła w pył Końskowolę. Idąc za książką Sto Osobliwości na Stulecie Niepodległości – Jacka Śnieżeka :

 

„W Końskowoli na 333 zaewidencjonowane budynki spalono aż 326! Całkowicie wypalona została północna i wschodnia zabudowa pierzei rynku oraz kwartały zabudowy na tyłach tych pierzei. Kompletnemu zniszczeniu uległa dzwonnica. Rosjanie zabrali z niej trzy XVIII-wieczne dzwony odlane przez gdańskiego ludwisarza Witwercka. Kościół parafialny nie uległ zniszczeniu. W kościółku św. Anny, na pow. 48 m 2 została zniszczona dachówka i trzy okna oprawne w ołów i cynę. Ponadto spalone zostały: wikariat, organistówka, przytułek, dwa „domy muzyki kościelnej”, ogrodzenie cmentarza oraz zabudowania gospodarcze. Dziekan dekanatu puławskiego ocenił w sierpniu 1919 r., że parafia w Końskowoli potrzebowała na likwidację szkód wojennych 50 000 koron. Spalona została również synagoga."

 

Krzyż z lat 50 -tych skromny – mówi wszystko. Odmawiam modlitwę,czuję że te dusze są tak mocno nie skrępowane. Ptaki dają koncert. Zagłusza to człowiek ten stan, rozglądam się leżą puszki po piwie kalosze , flaszki i gruz blisko. Ot śmietnik dla tych okolicznych albo nie okolicznych mieszkańców. Jak na młodszym na Górnej Niwie cmentarzu żydowskim. Odchodzę z tego miejsca ,chyląc czoła i dając westchnienie duszom tu pochowanym. Bo przecież to cmentarz epidemiczny....

 

 

Postanawiam iść do końca do ubojni w Witowicach by spotkać się z kolejną kapliczką – latarnią. Już w lesie....Odjeżdżam zmieszany.... To co napisałem to tylko moje przypuszczenia i mapy które są wiarygodne. Liczę na Was drodzy czytelnicy o rozwianie wątpliwości bądź opowiedzenie od nowa tej historii – tego miejsca. Znajduje się w lasku między ulicą Wschodnią a Polną.

 

 

mapa z 1937 roku

 

 

Zdjęcie Lidar - ukazuje zarys cmentarza

 

Zdjęcia i przemyślenia moje. Opis z – cytowane w treści i ze strony  Złe miejsce dla ślimaków.

02 maja 2019   Komentarze (1)
cmentarze   filozofia   historia   wyznania religijne   końskowola   epidemie   cmentarz epidemiczny Końskowola  
< 1 2 >
Izkpaw | Blogi