• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Archiwum kwiecień 2019

< 1 2 3 >

Historia Lokalna - Nadwiślanka wieś tuż...

Wieś Nadwiślanka...i jej urok nie tylko kolejowy.

Ładny dzień się zaczyna. Mgła nad polami rzepaku przy Borowej i byłego folwarku Borowina wprawiła mnie w bardzo nastrojowy i pozytywny nastrój. Dziś miałem nic nie odwiedzać – ot może przycupnąć przy Wiśle w Borowej…. Lecz postanowiłem, mając chwileczkę czasu by odwiedzić miejsce, gdzie nie byłem – Nadwiślanka. 

 

 

Malowniczo położona wieś dawniej w gminie Pawłowice, dziś w gminie Stężyca. Ot – widać ją ( Stężycę gołym okiem) . I takie uczucie wiedząc o historii tych miejsc ( okiem amatora) nie bardzo wiem jak stanąć. Czy plecami do miejsca zagłady dziesiątków tysięcy więźniów a frontem do byłem potęgi handlu wiślanego – królewskiej Stężycy? Czy na odwrót … tak źle i tak nie dobrze. Cudowność pół i łąk patrząc na byłe królewskie miasto mnie ujęła. Wiem ,że to miejsce jest w zgodzie z tą naturą. Zostawiłem za sobą relikty fortu nr 1 Młynki. Dziś mówią ,że to "Nadwiślanka" odwiedzałem niezadbany forteczny carski cmentarz i jak zwiedzałem Michalinów. Tym razem za reliktami fortu w prawo. Tabliczka krzyczy na mnie ,że w tym bajorku fortowym nie wolno łowić ryb ani tam wchodzić.  Kto tam by w tym bagnie , gdzie widziałem pojemniki od smarów , wiadra i rury spustowe ryby łowił? No ale może i łowią….na forcie II też łowią…

 

Konkretna droga ,kostka duża, równo położona. Pewnie jakiś czas temu. Jak i już 9 lat od zaczęto pracę związaną z budową wodociągu ( Budowa sieci wodociągowej w miejscowości Nadwiślanka - Koszt inwestycji – 19.962,56 zł – informacja ze strony powiat.ryki.pl).

 

Po forcie generała Prądzyńskiego zostało tylko kilka nierówności terenu i gruz. A warto choć wspomnieć o nim. Idąc za opisem A.Bystrzyckiego „Twierdza Dęblin 1837-1915” :

Fort nr 1 (Młynki) położony w odległości 400 m od Wisły, 3 km na płn.-zachód od centrum cytadeli, tuż koło drogi prowadzącej do Stężycy. Wylotem skierowany w stronę cytadeli, ogniem swych 24 dział przykrywał wyżynę pod Budami Plebańskimi, teren między torem kolejowym a Kukawką, dworzec kolejowy. Rycice i tor kolei dąbrowsko-dęblińskiej (ramiona płn.-wschodnie) oraz mokradła między torem kolejowym a drogą do Stężycy i prawego brzegu Wisły w promieniu 2,5 km (ramiona płn.-zachodnie). Budowany w latach 1881—1882 z cegły na kamiennych fundamentach, miał narożniki i obramowania wykonane z granitu. Załogę stanowiło 1000 osób.

 

 

Fort został wysadzony przez saperów dnia 4 sierpnia 1915 roku. Akcja wysadzania tego i innych fortów trwała do godziny 15. Wraz z fortami wysadzono także Cytadelę i opuszczono Twierdzę Dęblin zgodnie z otrzymanym rozkazem z dnia 23 lipca 1915 roku. Egzekutorem rozkazu był jej komendant gen. A von Schwarz.

 

Ta miejscowość jest ściśle związana z budową Kolei Nadwiślańskiej , którą zatwierdzono w 1874 roku a oddano do użytku w 1877 roku. Całe około 530 km z mostami itd. 

A ile się ciągnie remont teraz? Ech…. 

Pojawia się w zapiskach z 1880 roku jako miejscowość posiadająca 4 domu, 32 mieszkańców i 261 morgów ziemi. Skromnie. Przy bliskich miejscowościach jak Rycice , Michalinów to bardzo skromnie nawet. I ta skromność pozostała w niej. Wjeżdżając do tej pięknej wsi ,mając po lewej stronie pola ,łąki przed stężyckie a po prawej zabudowania i w oddali majaczący Dęblin poczułem sielski spokój i taką domową aurę wręcz. Psy gdzieś szczekały a na mgle ciągnął się ich cieniutki jazgot. Zabudowania z przewagą nowych domostw , ładnych willi zadbanych choć przeplatają się z piękną architekturą drewnianą. Co przykuło moją uwagę to mała ilość studni czerpakowych  na rzecz  ręcznych pomp  tzw STUDNI ABISYŃSKICH. Na jednej z fotografii pięknego bardzo zadbanego domku jest ona widoczna. Typowa ulicówka mimo tego nie nudzi się, podziwiam . Z daleka widzę stojące wagony na torach a same tory przebiegają przez tą miejscowość. Ciekawy i mało spotykany widok. Widać ,że to tu normalność i ta synergia już od dawna jest obecna , znormalniała. Druga stawiam samochód i rozkoszuję się widokiem łąk Nadwiślanki.  Kapliczka jedna z dwóch uwieczniona ,zadbana wotum podziękowania mieszkańców z 198r roku . A przed nią na początku miejscowości krzyż drewniany, wymowny, stary z 1926 roku. Robi w tej poświacie poranka wrażenie mistyczne i uduchowione. Jadę do przejazdu kolejowego po prawo droga na Michalinów , na stację PKP. Widać w oddali zabytkową wieżę wodną z 1920 roku. Przejeżdżam tory , druga część wsi.

 

 

W sumie jej koniec lekki zakręt w prawo i kostka się kończy i zaczyna droga polna. Psy mocno tu ujadają , jest ich dużo. Patrzą się wymownie na mnie , tak rano i ktoś się tu zapuszcza ..myślą pewnie…. Dojeżdżam do modernizowanego przez PKP miejsca. Nade mną góruje most kratowy – wiadukt linii Łuków-Radom nad linią Warszawa-Dorohusk. W porannym brzasku wygląda majestatycznie. Świergot ptaków , ciepło porannych promieni ogrzewa jeszcze ciut zaspaną twarz. Rozglądam się na boki. Widzę bezkres pól, łąk , gdzieś w oddali zagajniki być może na historyczne Budy Plebanka i Budy Kruko(ó)wek widoczne na mapach z 1808 roku. Tego nie wiem. Za dużo tu historii. A jak to wyglądało przed koleją ? jak tu się żyło? Jak kolej zmieniła to miejsce? 

 

 

Z tymi pytaniami wracam szutrową drogą na Michalinów i dalej do pracy… wiedząc, że gdzieś tam jest wspomniany przez kogoś kolejny słup wskaźnik dozoru artyleryjskiego. 

 

Zdjęcia własne. Opis o wsi z Sł. Geograficzny Królestwa Polskiego i innych Krajów Słowiańskich z 1880 roku oraz podane przywołane w tekście. plus własne przemyślenia.

30 kwietnia 2019   Komentarze (2)
historia   dęblin   wisła   Nadwiślanka Fort I Dęblin  

Świt wiosenny nad lotniskiem

 

 

Dzisiejsza ciągnąca się mgła unoszona przez najwyższe kwiaty rzepaku tworzyła drogę mleczną nad lotniskiem w Borowinie.

 

Nie mogłem się nie zatrzymać by nie po delektować się chwilą. W zagajniku już rozstawione ule , rzepakowy miód zatem nie długo. Zostawiam Państwa z tym porankiem - cudownym porankiem a dzisiejszy mistyczny wręcz.

 

30 kwietnia 2019   Komentarze (2)
przyroda  

Historia Lokalna - Mogiła powstańców

Jakie potyczki upamiętnia ? idąc za forum ekploatorzy.com.pl 

„ Być może chodzi tu o wydarzenia nocy 1/2 marca 1831 r.? Gdy Celni Strzelcy Świętokrzyscy pod dowództwem hr. Juliusza Małachowskiego na rozkaz gen. Dwernickiego stacjonującego po drugiej stronie zamarzniętej Wisły w miejscowości Granica uderzył na koszary rosyjskie w Puławach i zdobył je bez strat własnych? W walkach uczestniczył też oddział piechoty pod dowództwem kpt. Apolinarego Nyki i por. Plewaki (wszyscy trzej dowódcy biorący udział w ataku otrzymali za ten wyczyn złote krzyże Virtuti-Militari o numerach 26; 24; 25)

Kopiec zwykle jest usypywany na mogile (chyba że jest jedynie kopcem symbolicznym). A skoro nie było strat własnych to nie było poległych powstańców, których by tu można było pochować.

 

Kolejne wydarzenie to walki o Kazimierz Dolny. Dokładniej odwrót resztek wojsk z Sierawskim na czele 18 kwietnia 1831 roku. Uchodząc wciąż walczyli z wojskami Kreuza. Zmierzali do Puław gdzie czekać miała mała załoga pod dowództwem Madalińskiego pozostawiona dla ochrony przeprawy przez Wisłę. Ci jednak na widok wycofujących się oddziałów sami wycofali się za Wisłę pozostawiając walczących bez pomocy

Z opowiadań mojego dziadka i historii, którą przekazali mu inni ludzie zamieszkujący wtedy Parchatke, wynika, że krzyż dotyczy właśnie tego zdarzenia z 1863 roku podczas powstania styczniowego, co zgadza się z opisem historii parafii zamieszczonej na stronie, do której zamieściłem wyżej link, sam krzyż jak i pomnik postawiono dopiero po 2 wojnie światowej z tego co słyszałem od mojego dziadka, wcześniej prawdopodobnie na miejscu tego pomnika stał drewniany krzyż, podobnie jak kiedyś na drodze do Kazimierza tuż za Parchatką podobno stał też jeszcze jeden krzyż upamiętniający śmierć jednego z żołnierzy, którego nie ma już teraz, ale wg przekazów mojego dziadka stał tam krzyż na mogile jednego żołnierza, nie pamiętam niestety stopnia ani imienia czy nazwiska tego żołnierza.”

 

Idąc za informacją Pana Michała Deputata z:

„Kopiec usypano w roku 1916 na którym ustawiono betonowy pomnik z krzyżem. Całość odnowiona została w 2013 roku, położono min nową tablicę z inskrypcją.

Na krzyżu wyryty napis: "Poległym za Polskę, wieczny im pokój. 1863."

 

 

29 kwietnia 2019   Komentarze (1)
cmentarze   historia   parchatka  

Rzeka złota a na niej Borowina i Matygi

 

 

     Mijam byłe lotnisko polowe w Borowinie. Wiem ,że za tymi krzakami i drzewkami uderzy we mnie tak majowy i cudowny widok – widok złota na polach. Rzeka złota poprzecinana duktami drogowymi płynie wartkim strumieniem okalając Borowinę i płynie do Matyg. Ktoś by powiedział ,że Polska jest wierzba , brzoza , bociek który przycupnął na gnieździe – tak ! Ale i powie ,że taki nasz jest rzepak. Ten rzepak co rozpala kwietniowe i majowe pola swoją żółcią. Nie on jeden żółci pola i ozłaca, ale dziś o nim. Uprawiono go już najpewniej ok 4 000 lat , a co niektórzy nawet podają datę 6 000 lat temu w Azji. Polska by się mogło wydawać stoi rzepakiem – tak – teraz tak. A kiedy do naszego kraju zawędrował ?

 

 

 

 

Pojawił się w XVI wieku. Dane statystyczne natomiast jego upraw są dopiero od 1811 roku. Do czasów wojennych ( II wojną światową) jego uprawa i produkcja oleju była mniejsza niż oleju lnianego. Pamiętajmy, że oleum było w czasach średniowiecza i nowożytnych znane z takich roślin głównie jak konopie, len , słonecznik. Przykład pięknej rozprawki o oleum został poczyniony w „Potopie” H. Sienkiewicza. Mistrz Zagłoba jasno wytłumaczył IMĆ Panom pewne zasady ( hahah).

 

 

 

 

„…..

— Radziłem mu — mówił — iżby siemię konopne w kieszeni nosił i po trochu spożywał. To tak ci się do tego przyzwyczaił, że teraz coraz to ziarno wyjmie, wrzuci do gęby, rozgryzie, miazgę zje, a łuskwinę wyplunie. W nocy, jak się obudzi, także to czyni. Od tej pory tak mu się dowcip zaostrzył, że i najbliżsi go nie poznają.

— Jakże to? — pytał starosta kałuski.

— Bo w konopiach oleum się znajduje, przez co i w głowie jedzącemu go przybywa.

— Bodajże waszą mość! — rzekł jeden z pułkowników. — Toż w brzuchu oleju przybywa, nie w głowie.

— Est modus in rebus! — rzecze na to Zagłoba — trzeba co najwięcej wina pić: oleum, jako lżejsze, zawsze będzie na wierzchu, wino zaś, które i bez tego idzie do głowy, poniesie ze sobą każdą cnotliwą substancję. Ten sekret mam od Lupuła, hospodara….

— Musiałeś waść siła konopnego siemienia i sam zażywać? — rzekł na to pan Sobiepan.

— Ja nie potrzebowałem, ale waszej dostojności z całego serca radzę! — odparł Zagłoba.

 

Słysząc te śmiałe słowa, zlękli się niektórzy, żeby ich pan starosta kałuski do serca nie wziął, lecz on, czy nie zmiarkował, czy nie chciał zmiarkować, dość, że uśmiechnął się tylko i spytał:

— A słonecznikowe ziarna nie mogą konopnych zastąpić?

— Mogą — odrzekł Zagłoba — jeno ponieważ olej ze słoneczników jest cięższy, przeto trzeba wino mocniejsze pić od tego, które teraz oto pijemy….” – cytat „Potop” H. Sienkiewicza.

 

Słup drogowy do starego folwarku Borowina

 

Przykład dobry bo nie ma w nim nic o oleju rzepakowym co świadczy o jego dość marginalnego znaczenia w wieku wydarzeń Potopu Szwedzkiego. Choć Sienkiewicz pisał ku pokrzepieniu i więcej w nim narracji historycznej niż faktów historycznych. Jestem jednak przychylny do stwierdzenia, że przed i w XVII wieku był uprawiany na mniejszą skalę. Rośliny jak len czy konopie miały szersze zastosowania praktyczne i dlatego pewnie były bardziej popularne. Olej rzepakowy używano jako paliwo do lamp. Później zdobył i zastosowanie w produkcji technicznej – choćby do produkcji mydła. Po wojnie nastąpił jego renesans i niczym Feniks odrodziła się jego uprawa i na dobre zagościł na naszych polach i stołach w postaci oleju głównie.

 

Ciekawostka odnoście rzepaku można przeczytać w // Zeszycie Naukowym Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie -Problemy Rolnictwa Światowego tom 15 (XXX), zeszyt 2, 2015: 85–95 Franciszek Kapusta - Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu// :

 

„W Europie o rzepaku wspominał już Pitagoras w 584 r. p.n.e. i Hipokrates w 334 r. p.n.e. W tamtych czasach rzepak miał bardzo dobrą opinię, co potwierdza następująca historia. Otóż w 334 r. p.n.e. Damian z Persji bezpośrednio przed rozpoczęciem wojny podarował Aleksandrowi Wielkiemu mieszek z nasionami sezamu jako „symbol ogromnej liczebności jego armii”. Aleksander Wielki odpowiedział przekazując mieszek z nasionami rzepaku jako symbol „nie tylko liczebności, ale i siły armii”

 

 

Na zdjęciu pierwszym - droga w polach rzepaku - Matygi - Borowina.

Zdjęcia własne. Opis na podstawie cytowanych instytucji oraz z informacji z Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.

29 kwietnia 2019   Dodaj komentarz
przyroda   rzepak borowa matygi  

Wola Kleszczowska - Wola umysłu...

Co nas pcha do tego żeby codziennie ruszyć ten krok do przodu, codziennie być o krok dalej ? Co nas napędza, że nasza przemożna chęć rośnie ? chęć  bycia ? czy może  współżycie na tym świecie ? czy może to, że chcemy w jakiś sposób go dogonić ?  a może chcemy płynąć wpław ? rozum z nim?  tego do końca nie wiem. Uświadamiam sobie tą szybkości przemian tego świata wtedy, kiedy właśnie dziś patrzę na taflę wody sadzawki ! Patrzę jak z drugiej strony na hałdach piasku wydobytych jak urobek z tego miejsca, przechodzi się sarenka chyba - jelonek raczej- nie widzę tego dobrze. Kiedy słyszę ten przemożny świergot ptactwa, który jest wokół mnie, który unosi się w nad łąką i taflą wody.

 

Kiedy widzę oczka na Stawku mówiące o tym, że ryby nie śpią, ryby cały czas spływają. Widzące ruszające się szuwary i pałki wodne, które dopiero z zimowego letargu zaczynają wstawać i piąć się ku górze co świadczy jednoznacznie o tym, że wiosna w pełni. Kiedy widzę tą ścianę lasu i drogę, na której się kończy gdzieś tam daleko i Sosny te Sosny, które tutaj są duże olbrzymie. Sosny, które były posadzone naturalnie. Sosny, które pewnie pamiętają czasy wojen i chciały by  przekazać co  widziały. A widziały nie jedną historię zapewne.

 

 

I ta ogromna Sosna- tutaj przy palenisku koło krzyża- ona chyba powie najwięcej, choć cały czas będzie milczała. Szum wiatru w jej ramionach i odgłosy ptactwa w niej zamieszkałe, w tej poświacie poranka daje do myślenia i imponuje i epatuje swoją cudownością , naturalnością . Ściana lasu i wijąca się pola droga dodatkowo podnosi wrażenie porannego mistycyzmu. Ta droga nie jedno na swoim grzbiecie niosła oj nie jedno.  Stoliczek i krzesełka w lesie zaskakują mnie , lecz powodują uczucie takiej mało w tych czasach pozytywnej synergii czy kooperacji między człowiekiem a przyrodą. Ładnie go widać , siadam i zamykam oczy , chłonę. Historią, próbując na swój sposób ją opowiedzieć stalowy pomalowany, odnowiony, żółty widoczny z daleka krzyż.

 

I ten szpak, który właśnie wyleciał tutaj nad taflę wody z budki zawieszonej na jednej z sosen. Nie mówiąc o bezkresie konwalii jak i nawłoci, która się pręży. Dmuchawców, które już gotowe są do swojego lotu,  był zapylić ziemię, która gdzieś jest oddalona i tam gdzie wiatr zaniesie. To może w końcu to jagodziany,  które dostały pięknych zielonych soczystych liści, których kwiatostan już jest związany. Czy może w końcu my w tym wszystkim, my w tym całym świecie chcemy iść z nim, czy chcemy iść pod prąd ?

 

 

W takim miejscu jak dziś daje bardzo dużo do myślenia!  Ławeczka, wróć - ławki - bo jest ich bardzo dużo zapraszają na porannym spacerze by usiąść i przemyśleć pewne swoje sprawy. Przemyśleć to czy ten pęd do życia jest tak ważny ?

 

 

Przygoda też będzie w swoim stylu pędzić – ba pędzi – ale w swoim cyklu zawsze zgodne z naturą,  zawsze jest Alfa i zawsze jest Omega, nigdy nie ma ani więcej na przodzie ani więcej na tyle. Jest zawsze proces skończony. My jesteśmy tymi, którzy wyłamują się poza ten proces, poza tą ewolucję przyrody. My ją kształtujemy, ją budujemy, ale i potrafimy ją zniszczyć.  Ale czy mamy powody ? czy mamy jakieś ciężkie powody, dla których mielibyśmy cały czas odrywać tej naturze Kawał Ziemi  ? odbierać jej to ?  co ona przez wiele tysiące lat – ba miliony ! stworzyła ?

 

Czy my ludzie dla swojej potrzeby, dla swojego widzimisię ?  Ja takich powodów nie znajduje!, myślę że niewielu może znaleźć takie powody!  Trzeba cały czas mieć się na baczności, trzeba cały czas być czujnym, po to żeby nie przesadzić,  po to żeby nie pójść w złą stronę,  po to żeby ta świadomość tego że ta energia nasza życiowa bierze się z przyrody! z natury! Nie z porannej wypitej kawy, nie z zjedzonej drożdżówki z serem - to daje tylko na chwilę i to niewiele tego paliwa.

 

 

  Tu można się naładować, jeżeli chodzi o paliwo do cna, od początku do końca  - tutaj na łonie natury! Tu poznajemy samych siebie, poznajemy swoje słabości. Mało tego, poznajemy swoje potrzeby. To my w końcu na łonie natury mamy czas dla siebie, chociaż te 10 - 15 min poświęćmy go dla siebie.

 

Tutaj gdzie jestem teraz  z jednej strony tego wyrobiska jest bagno, gdzie olszyny zmieniają swój punkt na mapie przyrody, gdzie zupełnie inne gatunki zarówno roślin pewnie i zwierząt funkcjonują na pewno znajdziesz wewnętrzną równowagę i stabilność umysłu i ciała. Tu przy tym stawie, tu w Woli Kleszczowskiej – Kleszczówce starej  sięgającej piętnastego wieku w źródłach pisanych możemy odpocząć – tak bez nerwów , tak naturalnie, tak po ludzku , tak w zgodzie z przyrodą. 

 

 

A życie Tu w tej miejscowości między piachami, a bagnami nie było łatwe. Tym bardziej ludzie doceniali każdą chwilę, każdą sposobność by dać naturze, ale także i o tej natury otrzymać. Nie bądźmy tylko nastawieni na odbiór….

 

26 kwietnia 2019   Dodaj komentarz
filozofia  

Autor....

Autor zdjęcia Robert Sołtyn

25 kwietnia 2019   Dodaj komentarz
filozofia  

Historia - Mapa Królestwa Polskiego 1885

Bardzo ciekawa mapa z 1885 roku. Warto zajrzeć !

 

 

Link do całej mapy :

https://polona.pl/item/mapa-pogladowa-krolestwa-polskiego,Mzc0MTU2OA/0/#item

25 kwietnia 2019   Dodaj komentarz
historia   mapa królestwa  

Wiosna po cichu...

Tak po cichu oddaję Wam album wiosny moim okiem - tej kryształowej , cudownej, bezgranicznie pięknej...jedynej...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

moja przyroda, moja natura...

25 kwietnia 2019   Dodaj komentarz
przyroda   wiosna  

Historia lokalna - tajemnicze miejsce - cmentarz...

 

 

Tajemnicze miejsce, emanujące jakąś energią. Idę z dzieckiem na spacer. Mijamy już Murarską w Puławach. Już blisko. Słońce pięknie przygrzewa już o 9 rano. Synek spokojny zajada chrupka. Siedzi w wózeczku. Ja już prawie 1,5 km pcham ten wózek by zaspokoić głód wiedzy i historii. Jesteśmy. Przed świętami. Dużo osób kręci się przy posesjach. Kapliczka maryjna w tle , oddalona od drogi. Prowadzi chodniczek do niej a w sumie do posesji. Barwinki po prawo ubarwiają drogę do niej a iglaki pięknie zielenią się przy płocie. Furta na posesję znajduje się tuż przy kapliczce. 

 

A ona sama jest wpisana do Gminnego Rejestru Zabytków w Puławach – zapis w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego nr XX/178/2004 – ulica Norblina działka nr 835/2. Figuruje jako Kapliczka Matki Boskiej z karty wynika ,że powstała w XIX/XX wieku. Odnowiona , obielona. odmalowana. W niszy duża figura Matki Boskiej z rozłożonymi jak na powitanie dłońmi. Jeszcze oglądając zdjęcia z 2012 roku a teraz to kapliczka przeszła gruntowną zmianę – odnowienia. 

 

 

 

Wiadome, że historia Włostowic to od pierwszych źródeł pisanych czyli 1368 roku posiada olbrzymią przy Puławach historię wstecz. Stając się w latach 30 -tych ubiegłego wieku dzielnicą rozrastających się Puław. Zmieniała swoje oblicza przez ciągłą rozbudowę, ale i klęski jak pożary, najazdy okupantów.

O tych czasach niemo świadczą postawione kapliczki i to nie tylko w Puławach i okolicach lecz i całej Polsce. Położenie wśród domostw aktualnie, w dość bliskim sąsiedztwie już Parchatki jest trochę „na uboczu”. I gwarantuje, że wiele osób zapuszczających się w te tereny  ( a teraz coraz więcej bo kawałek „małej obwodnicy „ Puław puszczony jest przez bliską temu miejscu ulicę  Zabłockiego nie ma pojęcia o niej.

 

 

 

A czy miejscowi mają? Podpytałem się kilku „starszych” napotkanych blisko to stwierdzili ,że nie bardzo wiedzą co tu było albo ,że chyba coś kiedyś było tu.

Nie jestem w posiadaniu danych z badań archeologicznych prowadzonych w tym miejscu lub bliskim  - Stanowisko Archeologiczne AZP 74-76/78-13 ,gdzie badano pradzieje ,wczesne średniowiecze, oraz okres XVII- XVIII w. Wielka szkoda. Być może potwierdziły by umiejscowienie w tym terenie cmentarza epidemicznego. Idąc  jednak za informacją  zawartą w trobal.pulawy.pl , gdzie możemy wyczytać , że podczas prac ziemnych odkryto w okolicy kapliczki mogiłę zbiorową. Śp wybitny historyk, regionalista  Mikołaj Spóz wiąże tą mogiłę z epidemią cholery  z roku 1708 r, która zabiła niemal połowę mieszkańców Włostowic. Tu się zatrzymajmy.

 

 

Studiując mapę Europy z XVIII wieku interaktywną ( mapire.eu) , dokładną widnieje w okolicach młodszej kapliczki tuż przy teraźniejszym skrzyżowaniu ulic Norblina i Zabłockiego cmentarz. 

Miejsce zanaczono na czerwono to kapliczka, widzimy po lewo cmentarz zamknięty. Na południowy zachód na czerwono kościół na Włostowicach.

 

 

Wykluczone byłby to cmentarz żydowski bo zgodnie z podaniem informacji ze strony Wirtualny Sztetl w Puławach były dwa cmentarze żydowskie , oba już nieistniejące ( jeden z nich był dość blisko przy ulicy Kilińskiego ( miedzy Racławicką i Murarską) powstał w I połowie XVIII wieku, drugi w I połowie XIX po likwidacji wcześniej wymienionego powstał na ulicy Piaskowej . Cmentarz na Włostowicach za donacji Czartoryskich został poświęcony  przez ks. Ostrowskiego  i oddany do użytku w 1801 roku. Choć najstarszy nagrobek mówi od 1797 roku jako dacie śmierci  (Ferdynandowi Goguelowi, najlepszemu Mężowi, Walecznemu Żołnierzowi, Wiernemu Przyjacielowi – Adam Książę Czartoryski opłakujący w roku 1797) . Sugeruje to , że zanim założono cmentarz parafialny, było tu wyznaczone miejsce na grzebanie innowierców.

 

Na mapie owy tajemniczy cmentarz jest ogrodzony co może sugerować ,że był to cmentarz epidemiczny lub co raczej nie miało miejsca cmentarz parafialny. Na mapach z XIX i pocvz XX wieku nie było już po nim śladu, jedynie cmentarz żydowski przy Kilińskiego jest zaznaczony.  Epidemie pustoszyły całą Europę. Ta z 1708 roku – cholera - wywarła ogromny wpływ na te tereny. Choćby w Kazimierzu Dolnym na wzniesieniu nad miasteczkiem ustawiono trzy krzyże w celu upamiętnienia tej tragicznej chwili dziejów. Dziś mówi się o Górze Trzech Krzyży. A takich  gór o tej nazwie jest kilka blisko Puław – choćby w Parchatce, Janowcu czy Witoszynie.  W Puławach na ulicy 6 Sierpnia jest kapliczka epidemiczna upamiętniająca kolejną falę cholery w latach 1852 i  1892 r. W niszy jest figurka Maryjna natomiast na płycie jest karawaka. Takich miejsc jest więcej, choćby Końskowola przy kościele św. Anny , czy przy farze Kazimierskiej.  A tu mamy kapliczkę Maryjną bez żadnej informacji o morowym powietrzu. Fakt ,że powstała później na przełomie XIX/XX wieku może świadczyć o tym ,że nie tyle ,że była świadkiem epidemii cholery lecz raczej stała na straży by uchować i ochronić mieszkańców przez następnymi falami epidemii. Pamiętajmy, idąc za Tygodnikiem Lekarskim z 1856 roku na stronie 35 można wyczytać, że gorączka tyfloidalna występowała w 1856 roku w Instytucie Panien w Puławach, a nękanie tyfusem szczególnie w okresie wojny i powojennych, było częste i zbierało żniwo okrutne.  

 

Zatem zostaje mapa i zaznaczony ogrodzony teren przy kapliczce na mapie z XVIII wieku, zostają także przywołane wyżej przypuszczenia śp. Mikołaja Spóza. To dużo żeby być pewnym i stwierdzić jednoznacznie ,że tak było ? Nie wiem. Minimum dwa źródła różne mówiące o tym samym i tak samo sugerowały by ,że tak zaiste było. Ja mam tylko ,albo aż takie źródła. 

 

 

Być może to miejsce pochówków żołnierzy walczących w czasie wojny polsko – szwedzkiej ? tzw „potopu szwedzkiego” ?  Może i to też właściwy trop. W pobliskiej Parchatce postawiono kapliczkę upamiętniającą  trzechsetną rocznicę czasu potopu.

 

Kolega, pasjonat historii i regionu Michał Deputat opisuje dość bliskim położeniu kapliczkę w Parchatce na grupie FB mówiącej o wsiach Lubelszczyzny  :

„Murowana kapliczka z zadaszeniem z krzyżem w Parchatce, powiat Puławski. W gablocie figura Matki Boskiej. Ciekawostką jest data na tablicy: "1656-1956". 

Data wskazuje na wydarzenia związane z pobliskim terenami, a głównie z obozowiskiem szwedzkim wojsk Karola X Gustawa i z potyczką z polską jazdą przed bitwą pod Gołębiem. Potyczką miała miejsce niedaleko Włostowic. Podejrzewany że w tym miejscu pochowano Polaków którzy ranni przewiezieni zostali do obozu a następnie dobici z rozkazu szwedzkiego króla. Wg moich danych archeolodzy nie stwierdzili w tym miejscu żadnego pochówku, choć nie wykluczone że mogła powstać w miejscu krzyża lub innej kapliczki ufundowanej przez rodziny poległych żołnierzy lub też nawiązuje do wydarzenia które zatarło się w pamięci potomnych .” 

 

Ciekawym uzupełnieniem jego opisu jest komentarz kolegi także pasjonata historii i regionu Mariusza Głosa :

 

„Pan Lewtak w swej publikacji ,,Szlakiem Walki i Męczeństwa na terenie Kazimierskiego Parku Krajobrazowego'' napisał : ,,(...)kapliczka wystawiona została w trzechsetną rocznicę potopu szwedzkiego. Poprzednio w tym miejscu stał drewniany krzyż, Parchatka podobnie jak wiele sąsiednich miejscowości (Janowiec, Kazimierz Dln.,Włostowice) została doszczętnie spalona podczas przemarszu wojsk szwedzkich Karola Gustawa w roku 1656. Swe wyczyny Szwedzi powtórzyli w czasie wojny północnej (11 sierpnia 1705 r.) pod dowództwem Karola XII (...)''.

 

I teraz trudno rozstrzygnąć jednoznacznie czy te wydarzenia z okolic Włostowic miały swój tragiczny finał w masowym grobie przy kapliczce? Chyba tylko badania lub wynik badań wcześniej wpisanych przeze mnie dało by odpowiedź jednoznaczną. Być może ktoś z Państwa ma na to miejsce jednoznaczną odpowiedź lub choćby podpowiedź. Bo to miejsce emanuje tajemniczością  i smutkiem mimo tego porannego słońca….

 

Zdjęcia własne. Opis powstał na podstawie  podanych przy tekstach osób lub stron www.

 

23 kwietnia 2019   Komentarze (3)
cmentarze   historia   włostowice   epidemie   epidemia holery   cmentarz Włostowice  

Historia lokalna - Rynek w Końskowoli

 

Czy w Końskowoli zatracił się klimat tego byłego niestety XVI WIECZNEGO miasta ?

 

Nie !

 

Dziś krótki rekonesans po centrum tej miejscowości. Choć znam ją co nie co to dzisiejsza wycieczka dała mi wiele przyjemności. Ale i sprowokowała do zadumy nad tragiczną historią tego miejsca , by w końcu zobaczyć jak się ta miejscowość zmienia stając się zadbana i odnowiona a przede wszystkim szanowana przez mieszkańców i przybyszów. Zadbane byłe miasto nie tylko posiada olbrzymią historię i wyróżniało się na tle innych miast Lubelszczyzny , zaprasza na aktywności sportowe wyznaczając szlaki dla chodziarzy, budując siłownie na świeżym powietrzu.

 

Ratusz z 1775 roku w przebudownie.

Same miasto zaplanowano i zbudowano zgodnie z wymogami urbanistyki polskiej czasu renesansu. Trzeba pamiętać, że nie była to miejscowość jak miasto lokowane na „ surowym korzeniu” tylko lokowane zostało na istniejącej już miejscowości Wola Witowska. W księgach miejskich z XVII wieku oraz plany z XIX wieku są potwierdzenia jej renesansowego układu urbanistycznego. Pierwotne założenia miasta Końskowola lokowanego w 1532 roku były wraz z rozwojem miasta i przynależnych Tęczyńskim terenom zmieniane i ulegały ciągłym zmianom w następnych stuleciach. Samo miasto pierwotne było otwarte - jako ośrodek miejski a nie obronnym co sugeruje jego pół rolniczy charakter. Kolejna faza budowy miasta to rozmieszczenie tereny pod miasto.

 

Wytyczono Rynek na kształt prostokąta oraz ulice , których nazwy zachowały się dopiero z XVII wieku. Choćby ulica ku młynowi, Szpitalna,od Lubelskiej do Stawu, czy ku browarowi. Obszar wokół Rynku i ulicach podzielono na działki siedliska w ilości około 80. Układ przestrzenny Końskowoli nawiązywał do układu wsi przed lokacją miasta . Zakończenie wszystkich faz budowy miasta nastąpiło około 1545 roku. Wówczas to 6 lutego Bp krakowski Piotr Gamrat na wniosek Tęczyńskich potwierdził organizacje i uposażenie parafii przy kościele św Krzyża. W 1552 roku pojawiła się po raz pierwszy wśród miast województwa Lubelskiego. W 1553 roku miasto posiadało około 700 mieszkańców co stawiło ją w równym rzędzie z takimi miastami jak Opole, Kurów,Kraśnik czy Bychawa.

 

Historia ta to tylko początek tego co ta miejscowość ma przekazania nam potomnym. Ja zaczytuje się o niej od jej właściciela Męciny z Konina już w 1399 roku w pisanym dokumencie króla Jagiełły z 4 października gdzie był on wymieniony jako bardzo ważna postać. A jest miejscowość pod Limanową - Męcina ot 300 km od Puław;). Układ się zmieniał a ten przywołany przeze mnie to ten z początków założenia miasta. Pożary, najazdy, wojna domowa, potop szwedzki , wojna północna , kampania napoleońska na Moskwę ,zabory zmieniły układ miasta lecz duch pozostał .

 

Dziś właśnie postanowiłem zaciągnąć powietrza z dawnego miasta o wybitnie bogatej historii. Przechadzając się po ulicach otulających drugi już ratusz w Końskowoli wybudowany w 1775 a teraz przebudowywany miałem uczucie i odczucie , że cofnąłem się w tamte czasy. Ciasna zabudowa i wąskie uliczki . Często drewniana zabudowa przeplatana przez nowe budynki nie odstraszyła mnie a wręcz potęgowała uczucie obcowania z historią. Kościół centralnie , monument , przy nim skromny ratusz z donacji Czartoryskich ,potem ulica Rynek, stare zabudowy tak mocno kontrastują z pięknym odnowionym zespołem kościelnym. Ulica Rybna, tu studnia i kury i ten klimat , wąsko ,idę dalej Spokojna ulica. To tu był i już nie ma po nim śladu stary ( 1 z dwóch) XVI wieczny cmentarz żydowski i nie mały bo 0,5 hektara.Pobudowane nowe domy wplatające się w stare zabudowania i ciek wodny przy ujściu do Kurówki. Myślę, że na łąkach tych do stawów był umiejscowiony. Czapkę zdejmuję i odprawiam krótką modlitwę. Wędkarz przy stawie dziwnie patrzy się na mnie. Pewnie nie wie ,że po drugiej stronie Kurówki też był drugi cmentarz z XIX( 1827 rok) wieku żydowski i ten ewangelicki opisywany przeze mnie. Przechodzę ulicą Wąską do Ogrodowej. I zachodziłem w głowę skąd ta nazwa . Zabudowania , niektóre już w ruinie , niektóre nowe ale klimat jest. Dopiero jak zbliżałem się do kościoła farny ukazał się ten teren ogrodów z dorodnym dębem chyba. Zrobił na mnie ogromne wrażenie. Ludzie patrzyli na mnie a ja na drzewo. Dla nich normalka dla mnie egzaltacja.Wracam na Rynek. zeszło góra 20 minut. A jakbym spędził lata. To cud że taka urbanistyczna forma i piękno zostało. Wąska, Ciasna, Rybna, Północna... jakże wymowne uliczki i nazwy.....

 

 

 

Ratusz tak został opisany w Inwentarzu Dóbr Konińskowolskich ... z 1779 r.:

"Ratusz Konińskowolski nowo wymurowany in Ao 1775. Do tego wchodząc od Ulicy Lubelskiej drzwi podwójne dubeltowe na zawiasach 6 [sześciu] z zamkiem francuskim z dwoma ryglami do sieni gdzie posadzka z cegły, pułap z tarcic, na przeciw drzwi pierwszych są drzwi pojedyncze do Izby Sądowej na zawiasach z zamkiem francuskim. W tej posadzka z cegły z sklepieniem, kominek kapiasty, okno o dwóch kwaterach w ołów oprawne z kratą żelazną y okiennica we dwoje otwierająca się. Wychodząc z tej izby po prawej ręce jest Turma na sadzenie ludzi na karę zasługujących, do której drzwi na zawiasach z wrzeciądzem i skoblami, ex opposito tej Turmy są drzwi na zawiasach z wrzeciądzem do kuchenki, w której komin murowany nad dach wywiedziony z ogniskiem, w tej posadzka z cegły, pułap z tarcic. Z tej wyszedłszy po lewej ręce są odrzwi, do przedsionka przed Izbą Szynkowną, będącego w tym posadzka z cegły, pułap z tarcic, okno o dwóch kwaterach w ołów oprawne z okiennicą we dwoje składającą się. Stół 1 [jeden], ławek 2 [dwie] y drzwi pojedyncze fasowane, do Szynkowney Izby na zawiaskach, z klamką, Antabą, y haczykiem, w tey podłoga, pułap z tarcic, okien o dwóch kwaterach w ołów oprawnych z okiennicami na zawiasach we dwoje składającymi się 3 [trzy]. W tej Izbie jest stołów 4 [cztery], w około ławek pomniejszych 4 [cztery] y kominek kopiasty. Garcow, Pułgarcow, kwart, kwaterek y pułkwaterek miedzianych ... [brak liczby] y drzwi pierwszym podobne na zawiasach z zamkiem francuskim, do Alkierza, w którym okien o dwóch kwaterach w ołów oprawnych z okiennicami składającymi się 3 [trzy]. Podłoga i pułap z tarcic, przy ścianie ław 2 [dwie], pomniejszych 3 [trzy], przy piecu ławka 1 [jedna]. Piec z kafli zielonych, komin kopiasty z piecem chlebowym y drzwi do sionki fasowane na zawiasach z zamkiem francuskim. W której posadzka z cegły, pułap z tarcic, odrzwi do Piwnicy szyją murowaną o dwóch komorach będącej, do której drzwi na zawiasach z wrzeciądzami dwoje. W jednej komorze jest framugów 6 [sześć], w nich półek 5 [pięć], okienek z szynami rozcinanymi 2 [dwa]. Z wspomnianej sionki są drzwi pojedyncze dubeltowe na zawiasach z zamkiem francuskim, na drugą stronę Ratusza. Nad tymi okienko w ołów oprawne 1 [jedno].

Pod tym Ratuszem jest Sklepów 7 [siedem]. Z tych do jednego wrogu do kościoła obróconego w środku będącego są drzwi na zawiasach 6 [sześciu] dubeltowe z zamkiem francuskim i haczykami dużymi 2 [dwoma] y skoblami. W tym sklepienie, posadzka z cegły, w sklepieniu hak duży 1 [jeden] na wagę Skarbową.

Waga żelazna z Szalami drewnianymi, kutkami, haczykami y powrozami, do której jest Funtów ołowianych szt. 9 i małe puzdro drewniane okowane z zamkiem polskim."

 

 

Dodając za swietnym źródłem wiedzy o tej miejscowości - konskowola.eu możemy wyczytać jeszcze, że  :

 

"Układ Rynku uległ zmianie na przełomie XVIII i XIX w., gdy wytyczony został gościniec, wiodący od Puław w kierunku Lublina. Na planie z 1827 r. widoczne są jeszcze dwie ulice, wychodzące z Rynku które w kolejnych latach zanikły. Jedna prowadziła od kościoła parafialnego do kościoła św. Anny (prawdopodobnie należy identyfikować ją ze znaną ze źródeł ulicą Szpitalną). Druga wiodła od kościoła parafialnego do dworu (obecny budynek plebanii). Prawdopodobnie o tej ulicy mówi dokument, cytowany przez księdza Lisowicza w Inwentarzu Apparatów z 1629 r., dotyczący nadania przez Gabriela hrabiego Tęczyńskiego Jerzemu Skarzyńskiemu domu między kościołem „murowanym” a „ulicą ciągnącą się ku zamkowi”.

 

 

Zostawiłem ale tylko na chwilkę Końskowolę! Wrócę ponownie!! Obiecuję.

Zdjęcia własne. Opis miasta na postawie :Dzieje Końskowoli pod redakcją Ryszarda Szczygła. Zdjecie - paln - ze strony  konskowola.eu.

23 kwietnia 2019   Komentarze (2)
końskowola   historia  
< 1 2 3 >
Izkpaw | Blogi