• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (67)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (130)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (6)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (44)
  • puławy (48)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (6)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (54)

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • Blog o własnej wędlinach....
  • Bieganie inie tylko
    • Maratończyk i jego przemyślenia
  • Historia
    • Fortyfikacje
    • I WŚ Puławy
    • Interaktywne stare mapy
    • O cmentarzach , dworkach
  • Historia lokalna
    • Dawne Puławy
    • I Wojna Światowa
    • Kompendium wiedzy o Gołębiu
    • Poznaj Lublin
    • Skoki i Borowa
    • Świetny blog o historii regionu
    • Wszystko o Sieciechowie
    • Wyjdź z pociągu
    • Zabytki, zaułki, zakątki ...
  • proces technologiczny
    • Procesy technologiczne
  • Przyroda
    • Blog leśniczego

Kategoria

Młyny i wiatraki, strona 1

< 1 2 3 >

Młyn wiatracznej, niedoszłej nadziei Chrząchów...

 

Domniemane miejsce posadowienia wiatraka.

 

 

 

 Zdjecie wiatraka z Chrząchowa p. Mizerackiego - zdjęcie z książki p. A.Lewtak " Wiatraki na Ziemi Puławskiej".

 

 

Koźlak no bo jaki … no w sumie może holender czy pytlak...  Nie ! Sprawdzona konstrukcja koźlaka i jego wielki rzemieślnik Piotr Wójcik. Rok wojny tej pierwszej. Austriacy na dobre już zagościli tu. Maj  pod Gorlicami złamał świat wielkiego panowania Cara – Boga. Ów Bóg uciekał z podkulonym ogonem od maja 15 roku XX wieku z tych ziem , palił, zabierał, gwałcił, kradł.... A w Zabłociu zbijano deski, ciosano drwa, bo zamówień wiele. Ten ze stoku jak teraz mówią ,czyli z półki. Standard wiatraka koźlaka – jeden skład kamieni. Nie lada konstrukcja ,ale tak dobrze znana. Stolarze, dekarze i inżynierowie wiedzą jak go stworzyć. W Chrząchówku po 1 wojnie światowej został postawiony przez Michtę wiatrak koźlak tuż przy Kurówce, tuż przy jego spalonym w działaniach wojennych młynie wodnym. Ale wcześniej tuż przy szkole , przy zagrodzie Mizerackiego montowano z Zabłocia młyn wiatrak....Pan Bronisław z sakiewki wyłożył nie lada grosz by pod jego młyńskim okiem wiatrak mełł mąkę. Pewnie poczynił w Cechu nauki i szkoły pokończył. Młyn na dobre to w Wygodzie staje w miejsce spalonego w czasie I Wojny Światowej wiatraka Ale dajmy tu luz bo w 1866 roku podczas uwłaszczenia ze wsi Chrząchów została wydzielona wieś Wygoda.

 

 

 

Bronisław Mizeracki po 12 latach służby w carskim wojsku sprowadził wiatrak koźlak na ziemię tuż przy szkole, tuż przy późniejszym kościele , tuż przy teraźniejszej logistyce Tirami upchanej. Taki początek przygody pokoleniowego mielenia w wiatraku. Pan Bronisław oddał pałeczkę z ręce Józefa.   II Wojna Światowa …..Okupacja, śmierć, ból, zgliszcza, Polska na kolanach....Wiatrak przetrwał,ale został zarekwirowany. Zapieczętowany, zaplombowany. Czekał na nowego właściciela...nie Polaka. Pan Józef znalazł pracę u właściciela nie tylko młyna - Niemca Oskara Urlicha. Bogatego Pana w Kurowie. Okupant odszedł i nie zdążył się osiedlić tu kolonizator niemiecki. Nie mełł mąki ani dla Polaków ani dla Niemców.

 

 Siedlsko z mrowiem uli. Tuż przy domniemanej lokalizacji wiatraka.

 

Po wojnie przez chwilę młyn - koźlak zaczął w końcu na nowo pracować. Być może popadł konflikt z ówczesnymi władzą za jego pracę u niemca lub z innych powodów być może nawet ideowych młyn został ponownie zamknięty. Ponownie znalazł pracę w młynie , tym razem wodnym, opisanym przeze mnie w Wólce Nowodworskiej - Stanisława Germiasińskiego. Kończy swoją podróż po tym łez padole w roku 1961. Pewnie przepełniony żalem , smutkiem i całkowitym niespełnieniem jako właściciel młyna! młynarz! mistrz młynarz!. Wiatrak przeszedł na własność Stanisława Kruka i został rozebrany.

 

 

 Zdjecie wiatraka z Chrząchowa p. Mizerackiego - zdjęcie z książki p. A,Lewtaka " Wiatraki na Ziemi Puławskiej".

 

 

  Zdjecie wiatraka z Chrząchowa p. Mizerackiego - zdjęcie z książki p. A,Lewtaka " Wiatraki na Ziemi Puławskiej".

 

Dzięki panu Tomaszowi co odezwał się od razu po przeczytaniu mojego wpisu o młynie wodnym w Chrząchówku zainteresowałem się wiatrakiem Mizerackich. Wiele ciekawostek i  unikalnych zdjęć z tego okresu można znaleźć na stronie Szkoły Podstawowej w Chrząchowie. Skrzętnie zbieranych i udokumentowanych. Uderzyła mnie liczba osób , które przeczytały jeden z wielu wpisów o młynie wodnym p. Michty ponad 500. To swoisty rekord i napawa mnie nadzieją ,że nie tylko mi leżą na sercu te relikty jakże ludzkie , jakże tutejsze , jakże wartościowe jak wiatraki i młyny wodne w okolicy. Zatem po rozmowach z p. Tomaszem i otrzymaniu wskazówek odnośnie lokalizacji owego wiatraka ruszam z Puław w sobotnie przedpołudnie. Pięknie słoneczko przypieka. Cieplutko, kurtka tylko wiosenna. GPS zafiksowany i można jechać. Znów znane mi i kochane miejscowości. W tym bliska memu sercu i duszy amatora regionalisty Końskowola. Mijam i ją zjeżdżając tuż za młynem motorowym i tuż przy byłym cmentarzu epidemijnym w stronę Witowic i dalej do Chrząchowa. Tej XV wiecznej wsi szlacheckiej.

A administrator strony "Końsowola na starej fotografi" nie tylko chętnie udostepnia moje tam pożal się Boże wpisy ,ale dzieli się ogromną wiiedzą i bardzo pomaga z zdobyciu zdjęcia czy informacji - Dziekuję w tym miejscu.

 

 

 W oddali budynek szkoły w Chrząchowie. 

 

 Długa i piękna miejscowość tak cudownie przeplatana architekturą drewnianą z tą nowoczesną murowaną. Kurówka blisko , swoista linia demarkacyjna między nimi a Chrząchówkiem. Już blisko , mijam kościół ( ach skąd tu informacje brać o nim) szkołę. Wygoda. Znów potężny plac a na nim wiele tirów , wiele… I cieniutka dróżka mocno pofałdowana wzdłuż ogrodzenia i domostwa. Psy szczekają , kilkanaście metrów i znajduję się na tyłach i buch ! Inny świat. Widać szkołę w Chrząchowie , widać iglaki skutecznie kamuflujące świątynię. A przede mną polna droga, już nie aż tak uczęszczana , już wielkie kamienie wyznaczające jej szerokość oblepione mchem i porostami. Rozwidla się do domostwa na lewo nowego i na prawo do już wg opuszczonego przez człowieka domostwa. W polu już pracą rolnika uprawianym kępa drzew. Brzeziny, topole i inne… raczej młodnik choć już nie podlotek. Gaszę motor. Wysiadam.

 

 Domniemane miejsce posadowienia wiatraka.

 

Uderza mnie jednostajne i jednolite buczenie. Tak charakterystyczne, tak polskie , tak przez niektórych lubiane ale dla większości budzące respekt. W dzikim już sadzie dawno nie przycinanymi drzewami kłębią się niezliczone roje pszczół. Ule kolorowe zatopione w byłe siedlisko dodają geniuszu temu miejscu.  Studnia z odwalonym deklem , już zapomniany przez rękę ludzką wjazd do domostwa. I ono samo...schron ceglano-ziemiany na rozliczne płody rolne jest. Czerwona cegła mieni się w tym wiosennym słońcu. Na środku rosłe drzewo- dąb zapewne. Piękne,rozłożyste. Jeszcze bez liści niczym strażnik tego miejsca. Kto tu mieszkał ? może właśnie Mizeraccy? nie wiem. Jedno buczenie od tysięcy skrzydeł pszczelich robi na mnie wrażenie. Nie mam odwagi wejść tam, bokiem podążam do kępy lasu. Patrząc na całość terenu jest duże prawdopodobieństwo ,że właśnie tu stał tej rozebrany w latach 60 wiatrak. Szczere pole, lekka wierzchowina. Czuję w tym miejscu pracę ludzkich rąk, czuję trud tamtych czasów. Coś tu jest i siedzi coś niespełnionego. Śladu po wiatraku nie ma , ale jakoś czuję jego bliskość mimo wszystko. 

 

 

 

Pomyślmy, że w tych czasach remont już leciwych koźlaków to koszt około 400 -600 tysięcy złotych ( choćby jeden z ostatnich ocalałych koźlaków z Pępowa) . Daje to pewną skalę kosztów postawienia wiatraka koźlaka. I wizja ,że ten wiatrak nie zarobił ani na siebie ani na właściciela jest przygnębiająca ,ba! tragiczna. Pomyślmy zatem co czuł właściciel wiatraka czy młyna wodnego z okolic . I p. Michcie i p. Mizerackiemu nie dane było pracy w swoich młynach tak jakby sobie życzyli.  Bardzo to przygnębiające. Niestety historia tego miejsca nie służyło tym młynom ...wiatrakom szczególnie ….

 

 

 

Na podstawie :

Rozmów wszelakich 

A.Lewtak " Wiatraki na Ziemi Puławskiej"

S.Wójcicki "Dziedzictwo kulturowe gminy Kurów" 

Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, Tom XV

SŁOWNIK HISTORYCZNO-GEOGRAFICZNY ZIEM POLSKICH W ŚREDNIOWIECZU Edycja elektroniczna Redakcja ogólna: Tomasz Jurek

 

30 marca 2020   Komentarze (3)
chrząchów   młyny i wiatraki   młyn wiatrak chrząchów  

Młyny wodne na Kurówce

Temat chyba tylko mnie interesuje . Młyny i wiatraki na ziemi Puławskiej. Drobię po trochu i staram się coś znaleźć o tych nieodzownych i wrosłych w tradycję i historię regionu obiektach. Wiatraki pięknie klasyfikował pan A.Lewtak jak i mlyny na Bystrej. Kurówka wg znawców regionu napedziała 12 młynów.. 4 z nich opisałem jakoś na blogu basowypan.blogi.pl . Pozostało jeszcze 8 a może i więcej. Ciężko znaleźć choć ślad informacji o nich ......

Opisałem i ciut wiatraków i ciut młynów wodnych na Bystrej. Dziś opublikowałem wpis o młynie mtorowym w Trzciankach. Kogo to już intresuje .....cholera mnie....

 

12 marca 2020   Komentarze (3)
młyny i wiatraki   kurówka młyny  

Młyn, co mełł od pokoleń wielu... Trzcianki...

Lata 90 - Zdjęcie pochodzi z archiwum rodu Wenerskich .

 

W Trzciankach były dwa wiatraki koźlaki. Jeden z nich był własnością Władysława Babuta i był zlokalizowany blisko szkoły. Drugi natomiast w niedalekiej odległości od młyna wodnego należał do Jana Łapczyńskiego. Spłonęły w wyniku działań wojennych w 1944 roku. Taki opis można przeczytać u Pana Lewtaka w jego wybornym dziele o wiatrakach na ziemi Puławskiej. Ale zatrzymajmy się nad młynem wodnym. Co do wiatraków to były na na mapach z początku XX wieku są wyraźne zaznaczone. Na wycinkach map pokazane są. Ale młyn wodny. Przestudiowałem temat a gównie mapy i począwszy od XVIII wieku przez XIX i XX nie ma wzmianki o młynie wodnym. Jest wytłumaczenie tego faktu. Młyn był ale motorowy i chłodzony wodą. Młyn rodu Wenerskich zbudowany po II Wojnie Światowej.

 

Budowniczym tego młyna był Aleksander Wenerski. Młyn był motorowy co nie było czymś nowym bo i w Końskowoli czy Puławach takie młyny działały. Nie mówiąc o Lublinie.

 

 

 

 

Zdjęcie młyna pochodzi z archiwum rodu Wenerskich. 

 

  

Lublin i jego młyn.Tu wyczytamy :

“Duże zmiany nastąpiły w młynie w latach 1908-1912, kiedy to wprowadzono elektryczność i transport samochodowy.

W 1927 roku powstała w ramach Centralnego Okręgu Przemysłowego obecna siedziba zakładu w Lublinie przy ul. Wrotkowskiej. Podczas wojny przedsiębiorstwo sprawnie pracowało pod rządami Edwarda Kraussego. Mimo niemieckich korzeni, Rodzina Krausse, zawsze czuła się Polakami, niejednokrotnie to udowadniając. Edward Krausse potajemnie przekazywał mąkę do pieczenia chleba dla więźniów z Majdanka oraz dla ruchu oporu. W 1948 roku młyn upaństwowiono i powstały Polskie Zakłady Zbożowe Lublin. Po słynnej powodzi w 1964 roku, uregulowano rzekę Bystrzycę, a młyn stał się młynem elektrycznym. W roku 1963 w PZZ Lublin uruchomiono nową produkcję makaronu opartą na urządzeniach znanej włoskiej firmy Pavan z Galliera Reneta pod Padwą. Zainstalowano wtedy trzy linie, które wyrabiały 20 ton makaronu na dobę. W 1972 roku asortyment firmy został poszerzony o pierwsze lubelskie paluszki. Wtedy ruszyła ich produkcja na nowych urządzeniach austriackiej firmy. Produkowano wówczas na dobę około 3,5 tony paluszków, kruchych, ze złocistym połyskiem. Wyrób ten spotkał się z uznaniem konsumentów i wielokrotnie był nagradzany.”

 

 

 

Zdjęcie młyna pochodzi z archiwum rodu Wenerskich. 

 

 

 

A bliżej w Puławach, młyn motorowy co i mełł mąkę jak i prąd dawał. Kilka słów już nieżyjącego regionalisty M. Spóza :“Jeszcze po wojnie przy ul. Zielonej funkcjonował młyn. Niektórzy wozili zboże do młyna wodnego w Rudzie nad Kurówką i mówili, że mąka z wodnego jest lepsza. Młyn przy Zielonej zbudowali Franciszek Kotliński i Franciszek Koprucki. To był młyn motorowy na gaz otrzymywany z drewna. Słychać było z daleka, jak pracuje – wspomina regionalista. – Mielił zboże na kasze i na mąkę dla puławskich piekarni. Z czasem właściciele sprzedali go niejakiemu Goldmanowi. Młyn przy Zielonej pracował jeszcze po wojnie. Później został upaństwowiony. Później już nikt się nie zastanawiał, z jakiej piekarni je chleb i bułeczki”.

 

Zdjęcie młyna i jego właściciela - pana Jerzego - pochodzi z archiwum rodu Wenerskich. Lata 90-te.

 

I kolejny opisany przeze mnie młyn motorowy w Końskowoli. Obiałkowany, piętrowy budynek - widać z daleka na trasie relacji Puławy - Kurów - były młyn – motorowy.XX wiek. Służył za główny generator prądu dla miejscowości. Należał do Mordko  Finkielszejn. By w latach 30 tych przejść na własność spółki „J.Ulfik i ska”. Dostarczał energię do 10 punktów. Głównie latarni. I były przepychanki ,że za mało punktów , że mu się nie opłaca odpalać . Ciemności często na rynku w byłym mieście Końskowola były. A elektryka po kablu już szła i Ulfik zapewniał, że da radę i do każdego kto chce prąd da.... przegrał... Dziś firanki w oknach.  A na Twierdzy dęblińskiej był także młyn motorowy czy nawet parowy....

 

Zdjęcie planu budynku pochodzi z archiwum rodu Wenerskich. 

 

Wracajmy do Trzcianek i młynu Wenerskich. W latach 80 tych nastąpiła zmiana warty przy młynie , do steru zasiadł Jerzy Wenerski. I tu rozwiązuje się zagadka wody i stawu przy młynie. Otóż był on a dokładnie woda w stawie niezbędna do chłodzenia motoru w młynie. Być może stąd przeświadczenie ,że to był młyn wodny....W latach 70-tych został młyn rozbudowany i całkowicie zmienił swoje oblicze. Co ciekawe panowie i ojciec i syn zdawali w tym samym czasie egzamin na mistrza młynarza w roku 1966. Pan Jerzy w odróżnieniu od ojca był dwuzadaniowcem - pół tygodnia był nauczycielem - wychowawcą w licealnym internacie a kolejne pół był robotnikiem - młynarzem.

 

Budowniczy młyna - pan Aleksander , otrzymanie tytułu mistrza - młynarza. Zdjęcie pochodzi z archiwum rodu Wenerskich. 

 

  

 Otrzymanie tytułu pracownika wykwalifikanego - zawód - młynarz. Zdjęcie pochodzi z archiwum rodu Wenerskich.

 

 

Otrzymanie tytułu mistrza - młynarza. Zdjęcie pochodzi z archiwum rodu Wenerskich.

 

 W czasach słusznych zachciano upaństwowić młyn należący już pokoleniowo do rodziny Wenerskich. Całe szczęście młyn został w rękach jego właścicieli. Kopcące motorowe młyny , nie bezpieczne bo i na gaz drzewny, czy później na paliwo, zastąpiono elektrycznymi. Tak i ten młyn miał, elektrykę. Źródło najbardziej stabilne i pewne. Tak w Trzciankach mełł młyn od dziesiątków lat niezmiennie i z tą samą jakością – najwyższą. 

Ponad 50 lat nieprzerwanie mąkę mełł ...Zawiązywały się więzie, przyjaźnie między młynarzami a mieszkańcami. Młyn był potrzebny, a spalone w zawierusze wojennej wiatraki koźlaki były ogromną stratą dla regionu. Przyjeżdżali Ci co mieli w workach pszenicę, czy inne zboże, płacili i zabierali zmielone ziarna – mąkę. Byli i Ci co czekając na młynarską robotę wdawali się w znajomości i przyjaźnie. Dwa pokolenia pan Aleksander i pan Jerzy wryli się w świadomość i tradycję tej królewskiej wsi.

 

  

Serce młyna. Zdjęcia pochodzą z archiwum rodu Wenerskich.

 

Serce młyna. Zdjęcie pochodzi z archiwum rodu Wenerskich.

 

 Oficjalnie ostatnie worki mąki napełnił w roku 2000. Okrągła data, później tylko jak ktoś ciągnikiem z workami zboża zajechał, lub co bywa rzadsze z okolicznych miejscowości zaprzęgiem końskim... Pan Jerzy zakończył wraz z młynem motorowym swoją długą wędrówkę po tym łez padole. Młyn sprzedano i okolo 2015 roku  zaadoptowano do sali weselnej. Trzcianki 56...Nie przystał los na salę weselną...uległa spaleniu...

 

 

Mapa z 1941roku, widoczne dwa wiatraki.

 

Jak sięgniemy wstecz to pod koniec XIX wieku na Lubelszczyźnie funkcjonowało 1069 młynów. Głównie wiatraki ,ale także młyny wodne. Już w 1870 roku powstało 7 młynów parowych a już w 1907 roku było 24. W powiecie puławskim w owym czasie funkcjonowało 105 młynów wodnym i wiatraków. 

 

 

 Na podstawie :

Dziekuję Panu Andrzejowi Wenerskiemu, Panu Michałowi Wenerskiemu za udostępnienie materiałów z archiwum rodzinnego, za okazaną pomoc i informacje o młynie.

WIATRAKI NA ZIEMI PUŁAWSKIEJ A. Lewtak

POWIAT PUŁAWSKI DAWNIEJ I DZIŚ 1867-2012. Praca zbiorowa.A.Luty, Z.Kiełb, T.Kot, A.Krzysztofik, W.Kuba

11 marca 2020   Komentarze (2)
młyny i wiatraki   historia   trzcianki   Trzcianki młyn Wenerski  

A śladu po młynie nie ma....Końskowola

 

Domniemane przeze mnie miejsce młyna wodnego

 

Konińska Wola. Najbliższe Puław byłe miasto. XVI wiek staje się Wola miastem – i to jakim! Dziś Końskowola...wieś...

 

Mam chwilę, mały poszedł spać. Lekko po 13.Niedziela. Znów jadę do niej...Szukam młyna wodnego. Tak te młyny są w głowie mej ,że muszę dopiąć swego i opisać wszystkie 12 lub więcej młynów wodnych na Kurówce. Kilka już opisałem mniej więcej. Ten w Rudach , ten w Woli Nowodworskiej, ten w Chrząchówku. Dziś ten czas by dni i godziny zamknąć w wyjazd. Pogoda idealna ,czyli nie pada. Luty choć nie zimny ale wieje. Odpalam tą moją skodę i zaczyna się krótka eskapada do byłego Miasta , Wielkiej Końsowoli! Boże jak lubię tą miejscowość. Mijamy wiadukt , mijamy drogę na pompy już w nowym wydaniu. Wpadam na zaczątek Rud i Końskowoli. Uwielbiam ten początek miejscowości. Tu stary trakt łączy się z aktualną drogą . Ten przez pola i Puławy drewniane wpadający do aktualnej drogi. Tu i krzyże i Rudy zapraszają. Już widać farny kościół , już centrum handlowe. Młyn motorowy niegdyś mijam. Widać,że to młyn był, dawał światło kiedyś. Ech ten młyn motorowy. XX wiek . Służył za główny generator prądu dla miejscowości. Należał do MORDKO FINKIELSZEJN. By w latach 30 tych przejść na własność spółki „J.Ulfik i ska”. Dostarczał energię do 10 punktów. Głównie latarni. I były przepychanki ,że za mało punktów , że mu się nie opłaca odpalać . Ciemności często na rynku były. A elektryka po kablu już szła i Ulfik zapewniał, że da radę i do każdego kto chce prąd da.... przegrał... Dziś firanki w oknach. Zjazd za młynem pierwszy po lewo na Kurów. Tu przy cmentarzu epidemicznym stawiam auto. Przy mostku na Kurówkę , nad stawy nowe , przy szkółce Kurowskich....

 

 

Ujście z pobliskich stawów wody do Kurówki

 

Tuż przy kanale ..byłym kanale. Trzciny i dwa okazałe psy mnie witają. Witają przy rzece i ścięty barszcz Sosnowskiego. Luty. Wierzby są blisko. Jakieś krzaki. Idę w nie by zaopatrzyć się w kija na wszelki wypadek ,gdyby psy pokaźne chciałyby przysposobić sobie moją nogę. Jest to miejsce , jest i Kurówka podgryziona przez bobry. Stawy wyschnięte psy uciekły. Ale w ferworze pozyskiwania kija dłoń poharatałem całą. Posoka ciekła jak głupia i wszędzie. Psy się pojawiły i ujadały. Widziały kija z daleka, nie podchodziły. Stałem dokładnie wg mnie, gdzie był młyn wodny. Nie ma śladu. Zasypane ,zaorane. Sam kanał młyński to droga ul. Wspólna .Od stawów odchodzi ujście , mała śluza. Gdzieś dalej bobry podcinają wierzbę.Sama rzeka genialna. Wysoki dość stan...Wije się ku Rudom ku Puławom. Do końca swojej wędrówki , do czasu spoczynku. Do kresu toczonych wód. Do matki , matuszki Wisły. Kiedyś uchodziła deltą do królowej rzek. Zaprzęgnięta do minimum 12 młynów ,dziś jest ostoją pstrąga i lipienia. Dziś toczy swe wody. Wody pełne historii nam mniej znanej. Gdzieś koń parska , gdzieś machnięcie ogona bobra słychać. Wiatr lekko podnosi trzciny. Kołysze na boki nimi. Na ulicy Kurowskiej samochód zwalnia , kierowca się przygląda na łysiejącego z kijem wędrowca przy rzece. Chusteczka nasiąkła krwią całkowicie. Czas wracać, zdjęć kilka i pustka w głowie. Czy coś zostało w pamięci ludzi ? Czy jezioro w opoce kiedy spuścili wodę , kiedy zasypali kanał młyński. Kiedy młyn zanikł...pewnie w okolicach 1 WŚ...

 

Podgryziona wierzba przy  Kurówce

 

 

Wróćmy w historię opisaną w książce „Dzieje Końskowoli” i nie tylko.

W spisie rzemieślników z lat 1607-1650 jest 2 młynarzy i 3 piekarzy. A uszczegóławiając w 1626 roku młynarzy nie było. Sugeruje to brak i młyna wodnego i wiatraków. Wiatrak typu holender Ignacego Sykuta stał na drodze do Witowic XIX/XX wiek. Drugi koźlak stał w stronę miejscowości Sielce z podobnego okresu. Trzeci w Starej Wsi na obecnej ulicy Różana. W latach 50 XX wieku został rozebrany.

Dlatego pojawienie się w połowie XVII wieku zapisu o młynarzach zwiastuje tych co mełi mąkę w młynie wodnym. Pierwsze zapiski o posiadaniu młyna wodnego są z 1531 roku - „pobór łącznie z Młynkami i Rudami z 15 ł. i młyna (RP).” Mamy wzmiankowany młyn zapewne wodny na Kurówce tuż przed uzyskaniem praw miejskich – Sł. Geog- Hist.

Napędzany zapewne wodami Kurówki i kołem młyńskim , zapewne podsiębiernym. Przeskoczymy do wieku XVIII, gdzie za panowania jednego z najwybitniejszych zarządców i właścicieli tych ziem czyli Augusta Czartoryskiego wybudowano w 1771 roku młyn wodny. Zapewne wtedy wkopano kanał młynówkę ze zbiornika we wsi Opoka. Kanał zasilał w wodę młyn – ten Końskowolski. Wzmiankowany owy młyn – być może po ulepszeniach np. zastosowaniu turbiny Francisa zamiast koła młyńskiego jest w spisie z XIX wieku. Należał on do „folwarku doświadczalnego”.

Przy okazji rzućmy oko na demografię Konińskiej Woli.

W 1790 roku liczyła – 948 mieszkańców ( Żydów – 491)

1803 rok - 1057

1865 rok – 2770

1914 rok – 5625 mieszkańców – swoisty rekord.

1916 rok – 1358 .

 

Właścicielem młyna wodnego w 1910 roku był Chaim Baer. Chciał na nowo w Końskowoli przywrócić ducha przemysłu jak za czasów Czartoryskich. Niestety jego plany nigdy się nie zrealizowały. Przypomnieć należy że choćby w 1890 roku Końskowola słynęła z produkcji wód gazowanych .

Na mapach z 1914 roku zaznaczony jest młyn wodny wraz z kanałem. Z map 1938 nie a już śladu po zbiorniku wodnym w Opoce i kanale. Wraz z młynem. Zapewne działania I Wojny Światowej jak i wiele tego typu młynów w okolicy zmiotło z historii.

 

Wycinek mapy z XVIII wieku - mapire.eu z zaznaczonym młynem wodnym i widocznym doskonale kanałem

 

 

 

 

Wycinek mapy z 1914 roku z zaznaczonym młynem i kanałem młyńskim

 

 

 

 

 

Wycinek mapy z 1938 roku - brak młyna i brak kanału

 

Tego nie wiem. To chciałbym się dowiedzieć.Może pomożecie ? Proszę....

 

 

 

 

Na podstawie:

"Dzieje Końskowoli" pod redakcją Ryszarda Szczygła

Aleksander Lewtak „ WIATRAKI NA ZIEMI PUŁAWSKIEJ"

24 lutego 2020   Komentarze (2)
historia   młyny i wiatraki   końskowola   młyn motorowy   Końskowola Kurówka   Młyn wodny  

Gdzie ten młyn ? Chrząchówek...co za nazwa...

 

Rzeka Kurówka 

 

 EDIT

 

DZIĘKUJĘ ZA TAK NIEBYWAŁY ODZEW Z PAŃSTWA STRONY. TERAZ DOSKONALE WIADOMO , GDZIE MŁYN BYŁ.

 

 

 

Pod koniec XIX wieku na Lubelszczyźnie funkcjonowało 1069 młynów. Głównie wiatraki ,ale także młyny wodne.Już w 1870 roku powstało 7 młynów parowych a już w 1907 roku było 24. W powiecie puławskim w owym czasie funkcjonowało 105 młynów wodnym i wiatraków. I fakty mówią o potędze Lubelszczyzny. Nie było lipy. Poczytałem o tym z książki “Minęło już 145 lat… Powiat Puławski dawniej i dziś 1867-2012” Gdzie stosowny historyczny wstęp poczynił historyk ,dla mnie ekspert najwyższej rangi - Zbigniew Kiełb.

Ale mnie naszło na te młyny...wodne…..

Nie zawsze było łatwo z tym młyńskim światem….

 

Głos Lubelski 2.5.1936 roku….

“Szajka podpalaczy żydowskich.

Zamordowała chłopa z Kaniowoli, który znał Ich sprawki.Donosiliśmy parę dni temu o nieby­wale zbrodniczej aferze dwóch żydów, Hersza Hochmana i Froima Fejna z Siedliszcz, którzy wynajęli sobie Zachara Szypiłowa do palenia wszystkich młynów okolicznych, aby zlikwidować konkurencję, jaką robiły młynowi Hoch­mana. Podczas jednego z tych pożarów spłonęło żywcem dwóch żydów, dzierżawców młyna. Obecnie śledztwo wyjaśniło, że ży­dowska szajka miała jeszcze gorsze rzeczy na sumieniu i nie cofała się przed pospolitem mordem. W dniu 12 kwietnia zamordowany został skrytobójczo niejaki Józef Drozd, we wsi Kaniowpla pow. Lubartowskiego. Okazało się obecnie, że Drozd zabity został przez Szypiłowa na polecenie Hochma­na i Fajna, którzy Szypiłowi obiecali zapłatę w artykułach spożywczych. Drozd wiedział, że młyn w Swierszcznwie podpalił Szypiłow i mógł w każdej chwili wydać całą szajkę. Wobec tego obaj żydzi postanowili go zgładzić, a dokonanie mordu polecili Szypiłowowi. Cała szajka siedzi obecnie za kratą. Oba żydy powinny pójść na stryczek.”

 

 

 

W tej XV wiecznej miejscowości ściśle należących do dóbr Konińskich w XX wieku prócz 11 młynów wodnych funkcjonował tu młyn . Młyn wodny. Założony w 1900-1905 roku przez Jana Michtę. Nie podziałał długo bo już w 1915 roku jak pisze pan A.Lewtak został spalony przez wojska Austro-Węgier w czasie działań wojennych I WŚ. Podobny los spotkał młyn blisko Woli Nowodworskiej. Ten drewniany … koło mostu łukowego na Kurówce. Idąc dalej widać majętny Jan Michta po wojnie ( IWŚ) wydzierżawiła od sąsiada Stanisława Kurka pole i na nim stawia młyn głównie własnym sumptem – wiatrak koźlak. I taki los młynarza ,że w wojnę II wiatrak nie meł zboża i po wojnie stał pusty i nieruchomy. Lata 50 XX wieku zamknęły jego żywot na wieki. I ten wiatrak jest ujęty. Problem jest z młynem wodnym.

 

 

Początek miejscowości od strony drogi Warszawa-Lublin.

 

. Bo i na mapach carskich i „naszych” choćby z 1914 roku nie ma śladu po młynie wodnym .Widać te mapy bazowały na mapach wcześniejszych- nie były aktualizowane tylko powielane. Mapy z lat 30 czy 40 wieku XX wcale nie wzmiankują o nim. Długo nie podziałał bo góra 10-15 lat. Wątpię,że i się spłacił. Pamiętajmy o mnogości wiatraków i młynów w bliskości jak w Wólce czy Końskowoli. Ten w Końskowoli już na mapach z XVIII wieku pracował zasilany ze zbiornika nie małego w Opoce przez kanał wykopany młynówka. Ale o nim piszę i piszę i napisać nie mogę.

 

Kapliczka nadrzewna , przy mejscu tragicznego wypadku. W bliskości krzyż. Droga do Kurowa.

 

A posłuchajmy co w regionie o młynach słychać . Idąc za Stanisławem Wójcickim

DZIEDZICTWO KULTUROWE GMINY KURÓW poczytamy ,że :

„Dnia 31 maja 1870 r. z gminy Nowa Aleksandria /Puławy/ do gminy Kurów przyłączono pięć wsi Sielce, Chrząchów, Chrząchówek, Wólka Nowodworska i Dęba. W skład tak powstałej gminy Kurów weszły: Płonki, Brzozowa Gać, Szumów, Łąkoć,Barłogi, Choszczów, Dęba, Wólka Nowodworska, Chrząchów, Chrząchówek, Sielce i Pulki. W 1921 r. osiedlił się w Brzozowej Gaci wraz z rodziną Oskar Ulrich. Była to rodzina pochodzenia niemieckiego. Wybudowała ona młyn w Brzozowej Gaci, gdzie obecnie znajduje się świetlica wiejska. W 1937 r. oddano do użytku rzeźnię gminną. Ponadto funkcjonowały gorzelnia w majątku Orsettich, tartak Kompoltowicza, dwa młyny: Holcmana i spółki i Ulricha oraz piekarnie, kaszarnie, olejarnie. Jednak najwięcej było zakładów garbarskich, kuśnierskich i szewskich.

 

Praca bobra przy Kurówce

 

 

Młyn będący obecnie w ruinie został zbudowany przez Józefa Giermasińskiego w okresie 1915-1920 r. Był on młynarzem w młynie dworskim położonym nad rzeką Kurówka w pobliżu mostu na pograniczu Olesina i Płonek. Po jego śmierci w 1930 r. młyn prowadził Czesław Giermasiński a następnie Stanisław Giermasiński do czasu jego zamknięcia.

Natomiast nieistniejące obecnie stawy usytuowane na przestrzeni od „Traktu Wąwolnickiego” obok rzeki Kurówki do ul. Puławskiej i drogi w kierunku Klementowic swymi wodami napędzały młyn przy ul. Puławskiej wybudowany w 1900 r. funkcjonujący w ramach tzw. „osady młyńskiej w Kurowie”.

 

Kurówka 

 

Pierwotnie podobnie jak stawy stanowił on własność kurowskiego dworu. Sprzedanyw okresie międzywojennym został własnością Szulima Rubinszteina, a następnie jego syna Arona. Napędzano go parą, a następnie energią elektryczną. Po II wojnie światowej został znacjonalizowany i pozostawał w zarządzie Centrali Rolniczych Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Warszawie – Zakład w Puławach, a następnie Okręgowego Przedsiębiorstwa Przemysłu Zbożowo–Młynarskiego – „PZZ” w Lublinie. Obecnie jest to własność prywatna. Nieczynny od połowy lat dziewięćdziesiątych XX w.

Funkcjonowały również młyny w Płonkach przy moście na rzece Kurówce, Kłodzie /Krupa – Mała Kłoda/ w pobliżu mostu na rzece Białce, Klementowicach w pobliżu stawu,Brzozowej Gaci w pobliżu obecnej świetlicy.Natomiast wiatraki działały na Wygodzie i Małej Kłodzie /Krupie/ będące własnością rodziny Mizerackich. W przypadku Małej Kłody stał jeszcze w latach sześćdziesiątych XX w. Znacznie wcześniej funkcjonował wiatrak na wzniesieniu terenu za obecną ul. Graniczną w Kurowie. Stał on tam jeszcze w 1939 r. Ponadto przemiał zboża prowadziły wiatraki w Dębie /Paluchowie/ – własność Józefa Stępniaka, odbudowany w 1946 r., Płonkach oraz w Buchałowicach stanowiący własność rodziny Litwińskich. W Klementowicach należący do rodziny Zawadzkich wykonywał przemiał zboża do początku lat dziewięćdziesiątych XX w.

 

Kapliczka - Lataria we wsi

 

Dokument lokacyjny [ Kurowa] został wystawiony przez Piotra w sobotę w święto Trzech Króli dnia 6 stycznia 1442 r. na prośbę mieszczan, rady, wójta i pisarza miejskiego.Świadczy to o tym, że miasto było w trakcie organizacji. W połowie XV w. było zabudowane. Funkcjonował kościół, szkoła, dwa młyny, łaźnia oraz domy mieszkalne......”Do tego młyn w Końskowoli i Rudach. Czy w Wólce Profeckiej ( naliczyłem w 1773 roku aż dwa).

 

Wioska Chrząchówek stara , bo już XV wieczna. Ale była lokowana na nowo. Tak zapisano w słowniku historycznym. Cytować warto :”CHRZĄCHÓWEK (1457 Parva Chrzochowek Oppoka, 1470-80 Krzoszowek, 1484 80 Crzochow), 10 km E od Puław. Pow. lub., par. Wola Konińska. Własn. szlach. 1457 dziedzic Piotr Koniński (ZL IV 238). 1470-80 w. nowo lokowana, mała. Dziedzic Piotr Koniński. Folwarku nie ma. Dziesięcinę snopową wartości 1 1/2 grzywien bpowi (DLB II 571). 1484-1533 klucz → Witowice. Od 1529 nazwa do dziś niezmieniona. (LR 33).”

 

Drewniana zabudowa we wsi

 

W 1827 roku liczył 42 domostwa i 297 mieszkańców.”

Jan Długosz zanotował wieś jako Krzoszowek. w 2011 roku zamieszkiwało ją około 460 mieszkańców. Więc wcale nie mało. I tak w rzeczywistości jest. Kawał wsi . I jadę i jadę przez nią. Dojeżdżam do końca. Tam w cegle sklep. Za nim tragiczne zdarzenie . Krzyże i na drzewie kapliczka, krzyż przy drodze.Wprowadza mnie w emocjonalny stan. Krótka modlitwa. Uderzam nad Kurówkę. Czasu mało. Niedziela… Teren mało przyjazny , dużo drenaży z pól, rowów , trzcinowisk i bagien. Boże ,gdzie tu był młyn … Musiał Być w środku wsi tam lepszy dostęp do wody, tu każdy krok to błoto. Patrzy na mnie rodzinka na niedzielnym spacerku .Zawiesili się na barierkach i oglądają idiotę z aparatem i telefonem szukającym czegoś. Słyszę w oddali od nich ..”co za facet się szarpie przy rzece i lata i coś do siebie mówi….” Aż się zawiesiłem i spojrzałem w taflę całkiem wysokiej Kurowki. A trudno . Taki jestem i będę. Poleciałem do głowy rodziny i pytam o młyn ?? Gość odstąpił kilka kroków ode mnie coś burknął i odszedł z rodziną dość szybko . Byli z Chrząchowa chyba. Tam gdzie kościół aż dziwny na te okolice….

 

Wspomiany koścół....

 

Z drugiej strony drogi lepszy teren i mówię do siebie ,że tam musiał być wiatrak. I później mapa potwierdza.Wracam do auta.Chciałem zatrzymać się we wsi .Parcele ciągną się do rzeki.Ludzie w oknach , patrzą...nie mam odwagi iść na czyjeś pole…. Oglądam i wyobrażam sobie ten młyn…..wracam przez Witowice i Chrząchów do Puław….z niedosytem..dużym....

 

Fragment mapy WIG - 1936 z zaznaczonym wiatrakiem

 

 

Szkoła Podstawowa W Chrząchowie podzieliła się nie tylko informacją, że owy młyn znajdował się za drogą to także przekazał zdjęcia wspomnianego wiatraka w ścisłej bliskości młyna pana Michty. Bardzo ale to bardzo dziekuję. To cudownie ,że w ktoś chce pomóc i pielęgnować pamięć. Poniżej owe zdjęcia w tle widoczny jest wiatrak a przy nim młyn. Młyn wodny.

 

Widoczny wiatrak za drogą. Tuż przy szkole aktywność sportowa dzieci.

 

 

Także widać w tle za drzewem łopaty wiatraka 

18 lutego 2020   Komentarze (6)
młyny i wiatraki   historia   chrząchówek  

Wodospad ... młyn kryjący nad jeziorem...

 

 

Pojezierze Drawskie - Powiat Szczecinek gmin Borne Sołectwo Krągi. ;)

Wodospad... Tak mówią miejscowi na to miejsce. Do ujście "Kanal" z łąk i pól Jelonka oraz z samego jeziora Jeleń. Powiat Szczecinek, gmina Borne . Tuż przy jeziorze Pile ( dość głębokim ,około 42 metry). Z jednej strony świetny dojazd ze strony leciwych i kilkuwiekowych Krągów ( Krangen) i z drugiej strony Dąbrownicy ( Dummerrfitz). Ta tak, ziemie odzyskane jak na nie mówią. Pełne ruskich historii o mleku słodkim w puszkach z ołowiu, o dobrym smarze i ropie. O przepustach i wartowniach przy Krągach w stronę Bornego...strefy zakazanej... Na jezioro biegła od zawsze droga polna ,p rzez pola i ugory Krągów , by wpaść w las ten bezkresny otaczający całe jezioro. Nie tylko. Bezkres tych lasów powoduje całkowity brak orientacji i gdyby nie oznaczone drogi leśne i znaki człowiek wyszedłby w Pile oddalonej ze 60 km stąd. I Tu w dół , właśnie ten "wodospad". Te historie ,które tu lokalni mieszkający przeważnie od lat 70-80 XX wieku nie wiele mówią, lub nie chcą. A tu właśnie był młyn na tym wielkim spadku , tego "kanal" co przez Krągi płynie zasilany strugami wody spod „Meksyku”.

 

Autor przy byłym młynie

 

Wpływa do jeziora kiedyś pełnego i miętusa i raków. Czystego na 20 metrów. Pełnych ogromnych leszczy, krasnopiór, płoci , szczupaków czy węgorzy. Smacznych sielaw i siei. Pozostały wspomnienia i na oczach degradujące się jezioro. To co jakieś gminna niesie mini ubooty miały swoje poligony, gdzie wysepki się zapadały i tworzą podwodny las. Gdzie piękne leszcze i liny brały na Dąbrowicę, za zwaloną brzozą. Wyjeździłem z teściem kilkanaście lat rowerami nie jedną ścieżkę nad jeziorem. Tak wówczas rybnym. Dziś dla kota trudno nałapać, więc kilka lat temu porzuciłem nadzieję …. A tam na drugiej stronie spowiłe jedną mgłą historii Borne Sulinowo ( niem. Linde) z charakterystycznym półwyspem – głową orła. O tym Bornym napisane już tyle,że nie ma co nawet zaczynać. Wracamy na nasz zjazd z Krągów – ściana lasu i mostek i kanał. Później ten teren nazwany został Dębniakiem.

 

Mapa z końca XIX wieku z zaznaczonym młynem.

 

 

I lata 20 XX wieku

 

 

Nagle opada w stronę jeziora przepustem betonowym. Do jeziora ma góra 50 metrów. Nawet teraz woda rozpędzona….mocno rozpędzona. Widać na brzegu resztę palisad drewnianych. Daje do myślenia czy młyn był drewniany. Myślę,że nie. Tu XIX i pocz XX wieku na tych ziemiach młyny wodne były murowane,wzmacniane belami drewnianymi. Jak choćby w Wólce Nowodworskiej blisko Kurowa. Tu musiało być zastosowane koło nasiębierne lub śródsiębierne gdzie wydajność była do 70%. Nie widząc stawu, lub jego umiejscowienia , gdzie można byłoby piętrzyć wodę dla turbin pomyślałem że taki spad jaki tu jest być może jest w stanie odpalić turbinę Francisa czy nawet Kaplana. Tego bym się trzymał. Młyn przynajmniej wg map mi dostępnych funkcjonował blisko 80 lat.Dziś nie ma praktycznie śladu, prócz kamieni podfundamentowych , resztek porozrzucanych cegieł już pokrytych mchem.

 

Ujście do jeziora Pile kanału

 

Kilku pali wbitych. I co wymowne studni. Studnia została ocembrowana kręgami betonowym i zakryta włazem. Tuż przy kalane – przypominam sztucznym. Myślę, że specjalnie dla tego młyna. Kto nim zarządzał , kto dzierżawił, jak uległ uszkodzeniu ? Nie wiem. Ci co tu mieszkają od 70 lat mówią,że już go nie było. Cegła się przydała „ruskim” jak i mieszkańcom wokół. Tyle lat tu jeździłem do głowy nie przyszło ,że tu młyn był….

30 grudnia 2019   Komentarze (2)
rodzinne strony   historia   młyny i wiatraki   ziemia szczecinecka   Pile młyn wodny krągi  

Młyny przy Wolnicy ... relikty dawnej świetności...

 

Ach, co to za młyn!!!

 

Właściciel nowego wiatraka typu „koźlak” pan Józef Mizeracki nie nacieszył się swoim nabytkiem. Wybuch II wojny światowej i czasy okupacji były dla jego wiatraka i dla niego nieprzychylne. Nowy koźlak został zamknięty i przeznaczony dla nowych osadników niemieckich. Mowa o wiatraku w miejscowości Chrząchów.... Taki początek historii o mojej eskapadzie do młyna wodnego… Ktoś powie: a co miał młyn wodny w Wólce Nowodworskiej  do wiatraka w pobliskiej wsi? Bardzo dużo! Młynarza. Ów pan Józef, właściciel wiatraka koźlaka w czasie okupacji niemieckiej, znalazł etat w młynie wodnym w Kurowie u ówczesnego właściciela – Niemca Oskara Urlicha, bogatego pana. Poźniej, gdy Polska stała się niepodległa, jego dziecko – wiatrak zaczął mielić mąkę w końcu, by za chwilę zostać zamkniętym przez „słuszną władzę”. Tak oto zbliżamy się do miejsca jego historii, gdzie zapaliła się we mnie przemożna chęć sprawdzenia miejsca, o którym za moment.

 

Relikty byłego kompleksu młyńskiego przy Wólce Nowodworskiej

 

 

Siadam do auta, jest 14ta! Dobrze! Choć pochmurno to jeszcze widno. Jadę na miejsce, mijam Kurów, Brzozową i jest… Zadrzewione miejsce, groble, wały, nasypy, cieki i stugi wodne w marnej jakości już rowach i kanale młyńskim. Młyn!! Ba! Dwa młyny! Jeden w formie bardzo nienamacalnej historii, gdyż jedynym jego śladem jest kilka pali wbitych przy moście łukowym z 1905 roku wraz ze śluzą. Piękny relikt inżynieryjny.

 

Most łukowy na Kurówce z 1905 roku.

 

 

Zachwyca me oczy i trawi mnie ciekawość. Obok łukowego jest prosty nowy most z 1994 roku. Niczym nie zachwyca, wręcz kaleczy widok nie tylko swoją prostotą, jak i przaśnością. Właśnie tam stał na Kurówce drewniany młyn dworu, folwarku Podbórz. Już na mapie z 1850 roku jest on wyraźnie wyartykułowany. Szkoda, że pożoga I wojny światowej zabrała go bezpowrotnie, zostawiając już niewielkie echo po sobie. Latem 1915 roku został zniszczony przez wycofujące się wojska rosyjskie. Pamiętamy, że front załamał się w maju pod Gorlicami. Wojska rosyjskie ewakuowały się paląc co tylko mogły, nie tylko mosty, ale i urządzenia czy maszyny, mogące od razu być przysposobione przez nowego „właściciela”. 

 

Zaznaczony młyn - mapa z 1850 roku.

 

 

 

Relikty młyna zniszczonego w 1915 roku.

 

W pierwszym dwudziestoleciu, a zawężając to między 1915 a 1920 rokiem, pan Józef Giermasiński postanowił wybudować murowany młyn. Turbinowy. Tylko która turbina była tu zastosowana?

 

Mapa z 1914 roku z zaznaczonym młynem wodnym

 

 

 

Mapa z zaznaczonym już nowym młynem wodnym - 1937 rok.

 

 

 

Mapa z zaznaczonym już nowym młynem wodnym - 1944 rok.

 

Wiadomo było, że napęd od koła podsiębiernego był małej sprawności, maksymalnie 30 %. Więc na pewno nie stawiano już na to rozwiązanie. W połowie XIX wieku wynaleziono tzw. turbinę Francisa, a w 1912 roku jej jeszcze wydajniejszą wersję – turbinę Kaplana. Skłaniam się, że użyto tu turbiny Francisa, już o ugruntowanej pozycji w zastosowaniach młyńskich. Tego typu zastosowania turbinowe wymagają odpowiedniego systemu spiętrzania i magazynowania wody. Poczyniono zatem odpowiednie kanały młyńskie i zbiornik wraz z całym systemem przepustów na Kurówce. 

 

Kanał doprowadzający wodę z Kurówki - młynówka.

 

Co ciekawe, młyn jest murowany, co na owe czasy nie było standardem. Pamiętamy choćby młyn w Rudach, także turbinowy – sam młyn, jak i zabudowania, były drewniane – czy młyn wodny w Bochotnicy przy Czarnym Lesie. W bliskości młyna są zabudowania pomłyńskie w formie osady młyńskiej Giermasińskich – wchodziło siedlisko mieszkalne z młynem oraz grunty rolne – pola uprawne i łąki o pow. ok. 38 ha. Po śmierci pana Józefa – budowniczego młyna, w 1930 roku przeszedł on w opiekę Czesława Giermasińskiego, by na końcu trafić do pana Stanisława Giermasińskiego, aż do jego zamknięcia.

 

Relikty młyna 

 

 

I tu znalazł pracę nasz bohater – pan Józef Mizeracki. Nie mogąc pracować na swoim wiatraku – młynie, pracował jako młynarz w młynach na Kurówce. Po II WŚ znalazł pracę w tymże młynie u kolejnego pokolenia Giermasińskich – wspomnianego pana Stanisława.

 

Co ciekawe, wodę ze stawu spuszczono na przełomie lat 20/30. XX wieku. Zatem młyn musiał być zasilany z innych źródeł. Tak też było. Pracował po II WŚ do połowy lat 50. XX wieku. Jak na młyn wodny nie napracował się zanadto. Przy układzie, że został postawiony w 1915 roku i uruchomiony oraz zamknięty w ca 1955 roku pracował 40 lat. Co się wydarzyło po tym czasie? Czyżby w sumie nowoczesny młyn stał się niepotrzebny? Podzielił los watraków – koźlaków. Domyślam się, że przyszło nowe, energia elektryczna płynęła w stalowych drutach dając nieograniczone możliwości i zupełnie nową jakość. Silniki i maszyny już nie musiałby być potężne, zasilane niebezpiecznymi silnikami parowymi czy spalinowymi.  Wspomnianemu nieszczęśliwemu młynarzowi Józefowi, co nie namełł się mąki w swoim wiatraku koźlaku pomarło się w 1961 roku. Wiatrak przejął pan Stanisław Kruk i został rozebrany.

 

Relikty byłego kompleksu młyńskiego blisko Wólki Nowodworskiej

 

Sama ruina młyna bardzo jest intrygująca i fascynująca. Pozostałe dobrze dość zachowane strugi doprowadzające, sadzawka i odpływy przy młynie są arcyciekawe. Z jednej strony pewnie ten teren z reliktami należy do kogoś. Ludzie, i ci miejscowi, i przejezdni, zrobili z niego wielki śmietnik wyrzucając co się da. To przygnębiające świadectwo nas samych. Nie mamy do takich miejsc, do natury i świata, szacunku im należnego. Jak niczyje to można zniszczyć, zdewastować, popsuć. Czerwień cegły, mnogość olszyny wokół i zapach podmokłego terenu jeszcze długo będzie się tu utrzymywał. Może dzięki mojemu wpisowi czy publikacji ktoś się zatrzyma tam i spojrzy na żywe, gasnące relikty tamtych czasów. Czasów królowania wiatraków i młynów wodnych..., czasów pełnej symbiozy i ekologicznie zdobytej i ujarzmionej energii w postaci i wiatru, i wody. Choć potrafiło mocno zadmuchać, potrafił i piorun wiatrak zapalić, a wiosenne roztopy niejeden młyn uszkodziły.

 

Przepust doprowadzacy wodę do kompleksu młyńskiego

 

Wyjeżdzam z tego miejsca z mieszanymi uczuciami. Z miejsca, gdzie słowo pisane o nim było już w 1603 roku jako folwarku Nowodwór. Pisany później przez kolejne losy jako Nowy Dwór stał się w 1971 r. częścią wsi Wólka Nowodworska. W XIX wieku stały w pobliżu dwie karczmy. Jedna należała do dziedzica z Nowodworu, druga do Żyda. W 1827 roku Wólka Nowodworska i folwark Nowodwór należały do gminy Nowa Aleksadria, parafii Końskowola, później Włostowice. W gminie Kurów Wolnica znalazła się później. Zaznaczyć można to, że na przełomie lipca i sierpnia 1915 roku przez te tereny przebiegała linia frontu. Na początku XX wieku funkcjonowała jednoklasowa szkoła (trwała 3 lata).Po wojnie już chadzano do szkoły w m.in. Kurowie. Eduakacja dla dzieci i nie tylko  była tak bardzo potrzebna po tylu dziesiątkach lat rusyfikacji...Ruszam mimo wszytko  z uśmiechem na buzi i zapałem w sercu....

 

Pozostałości infrastruktury młyna

 

 

Teren bardzo ciekawy dla amatora, pasjonata historii jak ja. Czas (choć mam go mało) zacząć poznawać nowe tereny... Niech młyny czy wiatraki będą dobrym zaczynem do tego. Czego i wam życzę.

 

 

 

Stanisław Wójcicki „DZIEDZICTWO KULTUROWE GMINY KURÓW”

Aleksander Lewtak „ WIATRAKI NA ZIEMI PUŁAWSKIEJ"

Korekta Magdalena Wzn - Dziękuję.

17 grudnia 2019   Komentarze (7)
młyny i wiatraki   kurów   historia   wolka nowodworska   Kurów  

Wiatraków dostatek.... koźlaczy los Pożoga...

Wiatrak w Pożogu,lata powojenne. Zdjęcie udostępniła Pani Krystyna Bartuz. Z portalu Gmina Końskowola na starych fotografiach

 

 

Późny wrzesień. Już po żniwach. Pola ogołocone ze zbóż wszelakich. Przy byłych pszenicznych polach przy ogrodzie Czartoryskiej tylko stoją kikuty...ściernisko. Kosą, tradycyjnie koszone , układane w snopy. Do młócenia. W tym roku dopisało wszystko  i pogoda i deszcze i słońce. Pracowano solidnie i solidarnie. Sąsiad sąsiadowi pomagał. Małe dzieci na utkanych lnianych czy konopnych „hamakach” bujane przez starsze rodzeństwo wsiąkało w tą wiejską rzeczywistość. Koniec XIX wieku w Pożogu mimo jakieś wiszącej w powietrzu niechęci Ignacy Boniecki stawia pierwszy wiatrak we wsi. Stolarze , monterzy, dekarze wszyscy się gromadzą na polu Józefa Kozaka.Nie wiedzą bo i skąd ,że   za kilka lat śladem Ignacego powstanie tu jeszcze kilka wiatraków. Będą tak nieodzowne i tak z sobą pięknie grać , kręcić śmigłami ,że staną się i obiektem nie tylko fotografii ale i nie jednej pięknej akwareli czy innego monidła. Gorący wrzesień i już nadzieja ,że zboże nie będzie wożone do pobliskich Witowic czy Konijskiej Woli. 

 

Pożóg nie młody bo już wzmiankowany w XIV wieku.1393-1412 Poszog kop., 1428 Pozayow!, Pozog, 1429 Pozok, Poschok). Zaczął sąsiadować prawnie w 1445 rku ze Skowieszynem. Na początku XV wieku była to własność szlachecka (1428-9 r) należąca do  Elżbiety Mściszkówny by później trafić do dóbr Konińskich - Jan, brat Marcina, synowiec Jakuba Konińskiego z Jakubowic. Pożóg i sumy zapisane na w. Zęborzyce, skonfiskowane Janowi Konińskiemu za niestawienie się na wyprawę nadano Jakubowi Morawcowi z Popkowic. Taka to odległa jego historia.

 

 

Mapa  1914 roku .Brak zaznaczonych wiatraków.

 

Mapa  1937 roku.Widoczne 4 wiatraki.

 

Jak i kiedyś jak i teraz był przytulony do cudownych wierzchownic i głębocznic lessowych. Wąwozów przeoranych tą ziemię Puławską. Tak z Puławami nie związanymi jeszcze, tak te Puławy wzmiankowane pod koniec XV wieku się nie liczyły,były ot przecinkiem przy Konijskiej Woli, Witowic czy Włostowic. Los jak zawsze przekorny i piszę historię po swojemu. 

 

Obraz olejny wiatraków w Pożogu - Dariusz Jasiocha

 

Pali słońce młyn wiatrak już stoi . Wrzesień ! Zawieszona wicha na szczycie. Są przemowy , są pytania gawiedzi jest ogólne podniecenie. Społeczność Pożoga się zgadza w jednym jak mleć mąkę to u siebie. Czasy buta zaborców czuć w każdym aspekcie życia. Dziś kilku w mundurach przyszło oglądać dzieło wiatracznych smagań. Pokiwali głową. Czapkę zdjęli … pali ten wrzesień.  Bezkres pola równego , dokładają na łopatach deszczułek bo kręci słabo. Żarna czekają na piersze mielenie czy to na mąkę czy na kaszę. Jak sobie życzą. Właściciel wiatraka przeszedł gruntowne szkolenie. Wie co i jak … To wykształcony człek. Bierze jak każdy młynarz zapłatę w zbożu lub mące. Pieniędzy nie chce. Obdarte spodenki wyrostków i smarkaczy powiewają na wczesnej jesiennej  jesieni. Zefirek podchodzi pod pocerowaną koszulę lnianą młodego Staszka. Widzi pierwszy raz takie cudo. Ogromne łopaty, kurza noga i się kręci do wiatru . Kilku rosłych ze wsi kręci całym wiatrakiem młynem.... ojce nie opowiadały o tym a tu na własne oczy... Podleciał dotknął... pogonili i witką po grzbiecie dali. Bolało ale warto było...Dostał młody Staszek jak należy, był to syn byłego już dozorcy założonego na początku XIX wieku ogrodu. Takiego hmm ogrodu dla przykładu jak ogrody się zakłada księżnej Czartoryskiej Izabeli z Flemingów. Pamięta jak jego dziadek opowiadał jak teraz za torami ,za Starą Wsią w kierunku Pożoga zakładany był ten jej roboczy ogród. Nie za mały po około 9 hektarów. Pamięta młody Staszek jak w domu dziadków widniała już starawa kartka papieru przepisana z książki a na niej to co Izabela chciała poczynić i zachęcić innych do zakładania ogrodów

 

 

„

Dla zachęcenia tych, co się zastanawiają nad przeciągnięciem czasu, którego mniemają, że wiele trzeba, żeby się doczekać samym go zasadzając, dodam tu ieszcze, że Ogród Pożogowski, w kilku leciech dokończony, powoli robiony, stał się miłym i użytecznym. W temże samym miejscu, założenie Szkółek rozmaitych dowodzi, że staranność ciągła skraca czas: bo Właścicielka doczekała się we dwóch latach niezliczonych drzewek, krzewów i roślin".”

Dziadek opowiadał jak to tu w Pożogu owa księżna czytając dalej jej książkę „"Myśli różne o sposobie zakładania ogrodów przez I.C."  napisała zgrabnie o 78 gatunkach drzew i krzewów , plan ogrodu piękny zawarła , nie szczędziła pióra by opiać 436 bylin. Młody Staszek nie rozumiał co to. Dla niego wiatrak w tym wrześniu był najważniejszy.

Szczere i życiodajne pola Pożoga były idealne do upraw wszelakich zbóż. Ziemia lessowa dawała dobre plony. Pszenica,żyto, owies rodził dostatnie. Co roku lepiej. I samotny wiatrak doczekał się swojego kolegi. Coś niebywałego.

Kolejny „koźlak” wybudowany tuż po rewolucji w Rosji i przegranej wojnie Rosyjsko -Japońskiej  1906 r. przez Wojciecha Sykuta ,od którego przejął syn Tadeusz.Pożóg i dwa wiatraki. Coś co nie dawno nie sniło się , teraz staje się faktem. Rzemieślnicy stawiają kolejnego koźlaka. Już są dwa. Pole płaskie, kilka gospodarczych drewnianych budynków gospodarczych. Już kręcą razem. Droga do nich staje się coraz bardziej wyrobiona. Mają coraz więcej chętnych na kaszę, ospę czy tak w tych czasach cenioną mąkę. Wybuch wojny. Tej pierwszej  , tej noszącej takie ogromne nadzieje na polskość na wolność na Polskę. Austriacy zniszczyli ogród Czartoryskiej z Flemingów. Dewastacja miała miejsce w 1916 roku. Staszkowi było tak żal , że z takim pietyzmem zakłady ogród jest niszczony i pustoszony przez Austro-węgierskie wojska ale nie tylko one. Lubił zapuszczać się blisko torów , patrzeć na lśniącym torem , cudownymi parowozami Borsig 3509. Pięknie się komponowały na tle pól i połyskujących  łanów  zbóż.

Oddech wolej Polski. Piłsudski. Narodzona z niewoli ojczyzna. Tak wyczekiwana , tak nasza, nasączana często bratobójczą krwią i ofiarą. Gdzie w zaborach co wsie dzieliły czy miasta brat z bratem walczyć musiał a ojciec do synów strzelać …. Nastał koniec tego jarzma , homonto , kagańca...prawie. Zmobilizowano ponad 1 milion mężczyzn. Nowa wojna taka zapomniana Bolszewicko Polska. Tuchaczewski ….Piłsudski.... Cud...

Stach już swoje lata ma , zna kosę , zna żniwa, zna orkę , zna życie na brukwi na przednówku. Wie jak smakuje wypadający ząb w lutowy poranek. Okupację przeżył,jutrzenkę wolności czuję co ranek jak wstaje. Ziemia daje plony, ziemia niezgorsza. Zboże pszeniczne rodzi, rodzi i fasolę i kapustę i ziemniaki...już takie nasze a przecież z Hameryki w XVI wieku dopiero przywędrowały do Europy. Poruszenie we wsi nie tylko narodowe ale i now wiatrak na dole budowany. Wiatrak „koźlak” budowany w latach 1919-1920 przez braci Barankiewiczów.Jan wraz z Zygmuntem i Sewerynem dogadali się zebrali kasę i stawiają trzeci wiatrak w Pożogu. Szok. Staszek przychodzi i podziwia. Rozrywa go ta sprawa Polska ale i to co i się dzieje w jego wsi. Wygrywa wieś. Trzy wiatraki ,trzy ! Biją już okoliczne miejscowości.Choć w Skowieszynie Honender jest.... Konstrukcja znana , klasyczna, kozieł , „ koźlak”. Kręci się , łopaty falują na wietrze. Bracia nie mogą wyjść z zachwytu nad swoim dzieckiem. Staszek też. Dziś miał czas podejrzeć trzeci wiatrak we wsi, jak nakosił bydłu na noc. 

Lata wolności. Lata wstawania z kolan. Rok 1922 wpisał się w Pożóg. Ruszono z budową dwóch wiatraków. Jeden  „koźlak” zbudowany w latach 1922-1929 przez Władysława Komstę na wzgórzu koło Pękalinego Dołu i drugi  zbudowany w latach 1922-1929 przez Aleksandra Jaśkiewicza niedaleko torów kolejowych.

Pożóg stał się wsią kumulującą aż 5 wiatraków młynów. Nie ma co szukać w wolnej Polsce takich wsi ,które mają aż tyle młynów – wiatraków?

Staszek w sumie już Stach był pewien , że musi być młynarzem i te sprzęta obsługiwać.Bo każdy młynarz był oczytany, piśmienny i miał wiedzę i wielkie serce. Brał tyle ile trzeba czy to w zbożu czy mące, ale potrafił na termin przyjąć biednego pachołka czy syna chłopa zagrodowego. Umiał dać lekcje i dać możliwość nauki. To był ważniejszy na wsi, liczono się z jego słowem i głosem.Było ich już wielu. Pożóg stał się mekką rzemiosła młynarskiego. Z zazdrości czy innych konotacji jeden z tych technicznych wiatraków po tygodniu spalić się musiał. Pan Aleksander podnieść po stracie nie mógł się. Bo nie lada grosz taki wiatrak kosztować musiał. Słyszeli o młynie wodnym na Kurówce. W pobliskich Rudach. Pan Zasada w nim operował i jego szwagier. Korciło Stacha skoczyć te parę km nad rzeczułkę. Na Rudy. Kurówka 47 km wody , która napędzała 12 młynów wodnych . Stach wziął Zbyszka i za zgodą starszych pobieżyli do Rud. Stał tam piękny młyn wodny turbinowy,spiętrzona woda. Kręcą się leniwie dzieciaki jakieś. Nasłuchał się od miejscowych ,że cała okolica robiła u nich mąkę, że młyn był bardzo dobry, miał trzy pary walców. Mąka wychodziła przednia ; razowa ,pszenna ,kasza- wszystkie rodzaje mąki największe nasilenie prac w młynie przypadało na święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy, cały pałac zastawiony był wozami pełnymi worków ze zbożem. Gospodarze nawet nocowali we młynie. Ach , oczy i duszę nasycili, mają swoje cudowności w Pożogu. Mają w myśl geometrii ustawione wiatraki. Wracają i opowiadają sobie co widzieli, wiedzieli jednak że swoje to najlepsze...

 

Lata wojny II , setki bomb które mijały wiatraki , dając im w okupacji pracę. Po wojnie , gdzie i paliwo i prąd zaczął płynąć w stalowych żyłach zawieszonych na drewnianych sosnowych palach śmigła potrzebne nie były. Zdemontowano. /żal wielki, Stach często żałość w izbie do ojca wylewał. Czytał tyle o tych wiatrowych arcydziałach,czytał ,że historia  wiatraków sięga tysiąca,a jeśli wierzyć chińskim zapisom – nawet dwóch tysięcy lat. Pierwsza „dokumentacja”

wietrznego młyna pochodzi z obszaru dzisiejszego Iranu i Syrii,a najwcześniejsze z tamtejszych konstrukcji datuje się na V–IX wiek. Czytał ,że w  naszej części Europy wiatraki pojawiły się w średniowieczu (ok.1300 roku).Znalazł też opisy po dziadku o nich ,  czytał w nich , że najstarszym i najpopularniejszym typem wiatraka występującym na ziemiach polskich jest wiatrak kozłowy, czyli "koźlak". Ich nazwa pochodzi od kozła, czyli specjalnej podstawy, na której spoczywał cały korpus budowli. Występowały one już w pierwszej ćwierci XIV wieku na Kujawach i w Wielkopolsce, natomiast rozpowszechnienie ich stosowania przypada na wiek XV. Koźlaki dotrwały bez zasadniczych zmian konstrukcyjnych do XX wieku i stanowiły najliczniejszą grupę wiatraków. Ich cechą charakterystyczną jest to, że cały budynek wiatraka wraz ze skrzydłami jest obracalny wokół pionowego, drewnianego słupa tzw. sztembra. Sztember podparty jest najczęściej czterema zastrzałami, a jego dolne zakończenie tkwi w dwóch krzyżujących się podwalinach. Tak skonstruowane podparcie budynku wiatraka nosi nazwę kozła. Ściany wiatraka posiadają konstrukcję szkieletową drewnianą i są ścianami wiszącymi zawieszonymi na koźle za pośrednictwem odpowiednich belek o bardzo dużych przekrojach poprzecznych ("mącznica" i "pojazdy"). Połączenie korpusu z kozłem było ruchome i umożliwiało obracanie wiatraka wokół jego osi.

Było to konieczne, gdyż młynarz musiał dostosować pozycję wiatraka do kierunku wiatru. W obróceniu całej konstrukcji pomagał mu wystający z tylnej (przeciwnej skrzydłom) ściany wiatraka specjalny długi dyszel współpracujący z kołowrotem, za pomocą którego następowało nastawianie budynku śmigami do kierunku wiatru. Za pomocą dyszla koń lub dwóch mężczyzn mogło obrócić wiatrak, kierując go na wiatr.

Zastanowił się nad tym co przeczytał. To lata ,gdzie w szkołach jakiekolwiek je nazwać nie uczono o nich. Poleciał pod te trzy wiatraki. Kartka wyrwana z pamiętnika dziadka. Patrzy , kiwa galową. Ciepło uderza go w ten sierpniowy żniwny wieczór. Przygląda się bliżej , coś szkicuje  trzy kondygnacje: kondygnacja dolna była wyłączona z użytkowania, jako że była zajęta przez konstrukcję kozła, zaś na kondygnacji środkowej i górnej odbywała się produkcja mąki. Mechanizm mielący zboże, a więc złożenie kamieni młyńskich, znajdował się na III kondygnacji. Wchodzi do środka cichaczem. Napęd urządzeń młyńskich odbywał się za pomocą drewnianego wału skrzydłowego i osadzonego na nim koła palecznego, którego średnica dochodziła do 4 m. 

 

Tak zapisał , zszedł po drewnianych schodach. Poszedł do domu. Nie wiedział ,że w 39 roku zacznie się hekatomba II wojny , której nikt nie chciał, nikt nie zapraszał....

Nikt. Prąd odcinał pomału i młyny wiatraczne i młyny wodne. Na ulicy Zielonej pracował młyn już nie potrzebujący ani wody ani wiatru...mel mąkę szybko i bez uczuć. Po wojnie liczono straty i ludzi. W Pożogu jego wąwozach partyzantka walcząca i z niemcem i ruskim i „polakiem”. Nastały gromady nastało światło. Stach już nie młody, ręka bez dwóch palców .Przeżył wojnę , tą drugą , Zbych nie miał tyle szczęścia. Padł pod Skowieszynem.Tam z „Holendra” Niemiec strzelał. Trafił tuż przy źródłach, blisko kolei.

Śmigła gniły , deszczułki odpadały. Kolejek już nie ma, niekiedy kibitka się przetoczy, niekiedy worek pszenicy zawiezie. Ale już droga zarasta. Kolejni młynarze już widzą kres swojej egzystencji. Po wojnie, słuszne czasy nastają. A w nich stare niedobre, drewniane przekładnie , śmigła już nie pasują do linii , do nowego. Ówcześni właściciele wydają decyzje – rozebrać. Lata 60-te..... Pożóg jak i inne miejscowości nabiera wigoru i nowoczesności. Stare złe, nie pasuje do nowego.Wiatraki rozebrano...

 

Domnieane przeze mnie miejsce uposadowienia wiatraków

 

Stach dawno nie żyje. Ja w 2019 roku stoję i dotykam tej ziemi ,gdzie wiatraki stały. Te trzy w rzędzie. Tu utkany krzyż stalowy , między jałowce wpleciony. Stoję sam , schylam się, biorę bryły ziemi.  Czuję te lata, czuję małego Staszka,czuję tą potęgę tego Pożoga. Łza się kręci, szarość grudniowego dnia gaśnie. Wraz z nim jego świetność, jego potęga. Pożogu i jego 5 wiatraków – młynów...

 

Fabularyzowane .

Halina Kopron , Izydor Wiejak – „ Ocalmy od zapomnienia Rusy… Nasze miejsce na ziemi.”

„Wiatraki na Ziemi Puławskiej” – Aleksander Lewtak.

 

Pożowski krzyż

07 grudnia 2019   Komentarze (3)
pożó   historia   młyny i wiatraki   wiatrak pożóg  

Młyn Wierzchoniów ... jego wspomnienie...

A młynów Bystra miała dużo, kręciła kołami, turbinami ile sił miała....w Wierzchoniowie też...

relikty młyna w Wierzchoniowie ( rzeka Bystra )

 

Wieś

Wierzchoniów należy do starszych miejscowości w dolinie rzeki teraz nazwanej Bystrą i jest wymieniany już w dokumentach z roku 1317. Ale czy na pewno ? Pamiętajmy ,że to czas panowania świeżo po rozbiciu dzielnicowym króla Władysława Łokietka następcy integratora ziem polskich przedwcześnie zmarłego i zamordowanego króla Przemysła II ( od 1295 do 1296 roku). Pamiętajmy, że 1317 rok to nadanie przez Władysława Łokietka Lokacyjnego Prawa Magdeburskiego miastu Lublin. Tu pan Ryszard Stańko ustalił ,że pojawienie się nazwy Lublin to 1228 rok. A Bochotnica i być może także Wierzchoniów należał do królewszczyzn ( pewnie tak było ) przed rokiem 1317. Domyślać się można a w sumie być pewnym ,że Wierzchoniów jak i pozostałych 25 wsi nadanych przez króla Łokietka braciom z Bejsc Ostasza i Dzierżka herbu Lewart ( protoplastów Firlejów i jednych z najbogatszych rodów ówczesnych) należało do króla. Wymienię kilka tylko z nich :Bochotnica Minor, Rudka, Markuszowice, Dąborwica, Motycz, Sławin, Małgiew, Ciechanki, Serniki, Leszkowice, Serock a także i Klementowice ( w 1330 roku.) Co ciekawe w miejscowości były prowadzone badania czy wywiady archeologiczne Rozwałka i Hoczyk , gdzie stwierdzono bytność ludzką z VIII-XIII w. w Wieku przywołanym XIV należała miejscowość do klucza Bochotnickiego, przez chwilę należała do klucza kurowskiego w 1460 roku, by znów wrócić do klucza bochotnickiego w 1464 roku i przez resztę jej świetności i bytności zmieniać właścicieli od szlachty do magnaterii. A składki dziesięciny odprowadzała na rzecz konwentu Świętokrzyskiego.

 

 

 

Młyn

Za czasów Józefa Klemensowskiego w Wierzchoniowie oprócz wybudowanego młyna około 1870 roku istniał także tartak i folusz. Folusze były to urządzenia do spilśniania (proces łączenia włókien w zwartą masę, w którym wykorzystuje się naturalne właściwości włókien) tkanin. Folusz w Wierzchoniowie który pracował do II wojny światowej, znajdował się obok małego stawiku za źródłem. Młyn natomiast znajdował się tuż za mostem i posadowiony był na palach wbitych częściowo w dno rzeki. W latach 20 młyn wraz z pewnym areałem ziemi nabył zaprzyjaźniony z Klemensowskim Władysław Korpet który ożenił się z córką młynarza z Charza ( teraz dzielnica i ulica Nałęczowa) . Do napędu młyna służyło koło nasiębierne. Wodę piętrzono przy wysokości około 2 metrów. Konstrukcja tego młyna była prosta , zdolności przemiałowe miałkie i nędzne. na zdjęciach widać relikwie byłego młyna. Tablica o młynie tuż za mostem ,po lewej jadąc z Bochotnicy. Zatrzymuję samochód, droga polna dalej pod ścianę lasu – wąwozu. Stoję koło pomnika ,o nim niżej ciut. Po młynie nic nie zostało, tylko pale wbite i wdarte w Bystrą zdradzają jego bytność. Kaczki krzyżówki śmiało zaadoptowały tą cześć rzeki. Rzeki tak pracowitej , tak ciężko pracującej , napęd dając ponad 20 urządzeniom – głownie młynom. Tu i potokowy się trafi pstrąg i kardynał także. A we wsi i kościół i remiza z kapliczką i sklep i pomnik i knajpy w dolinie. Lecz wszystko spala rzeczka pracowita i wąwozy i lasy i te czystość wiatru wiejącego niechciane w nas. Ta wilgoć ciągnąca się przez Bystrą a zaczynająca w wąwozach po obu stronach wsi. Ten spokój ,ale zarazem pan co kosił trawę spalinową kosą przy moście , ta ferma kóz z cudownie smacznymi serami , ta Bystra pełna rybia każdego, ten oddech wielkiej i przeszłej historii stawia tą miejscowość w rzędzie tych wielkich i wartych zwiedzenia. Wartych zamknięcia przez chwilę oczy i otworzenia zmysłów na historię i tradycję tego miejsca….

Wierzchoniowie, przy szosie, na wprost remizy strażackiej znajduje się pomnik upamiętniający mieszkańców w tej miejscowości, którzy polegli na różnych odcinkach frontu w walce z nawałą bolszewicką w 1920 roku. Na niewielkim kopcu stoi krzyż a u jego podstawy umieszczona jest płyta, na której pod płaskorzeźbą J. Piłsudskiego widnieje napis: polegli na polu chwały odpierając nawałę bolszewicką pod wodzą Marszałka Józefa Piłsudskiego……[…]..

Zniszczony w czasie II wojny światowej pomnik odbudowany został przez miejscową ludność w latach 80. Doliną rzeki Bystrej wiódł słynny szlak handlu bursztynem od Bałtyku do Morza Czarnego. Wierzchoniów należy do najstarszych miejscowości na trasie naszej wędrówki i jest wymieniany już w dokumentach z roku 1317. Przed II wojną światową a także w czasie okupacji w Wierzchoniowie miał urząd gminy Celejów i posterunek policji. 

Wierzchoniów zatapia się w jesienny dzień ,taki wrześniowy palony czerwienią berberysów, czarnych i dojrzałych owoców czeremchy. Morwy czarnej z każdym jej kęsem słodzącej moje podniebienia. Niesie smutek wojen i między ludzkiej hekatomby. Nienawiści i gdzie swój swojego w imię ideologii mordował. Gdzie wojny słały na stracenie dzielnych a dawały pamięć ich na wieki. Dziś jak byłem deszcz padał ciepły, ja przy byłym młynie, młyn były przy Bystrej , Bystra przy historii tego miejsca pewnie niekiedy płacze……

 

 

 rzeka Bystra i kaczki :)

 

Na postawie i recytowane , przywoływane : A. Lewtak : „Młyny wodne…[]..” , „Szlakiem Walki i Męczeństwa na terenie Kazimierskiego Parku Krajobrazowego”; śp. E.Piwowarek „ Opowieść o młodniejącej staruszce i rycerzach św. Floriana”.

Wikipedia

Prof.A.Sochacka „Własność ziemska w województwie lubelskim w średniowieczu”

Własne myśli.

22 września 2019   Komentarze (1)
historia   młyny i wiatraki   wierzchoniów   młyn wierzchoniów  

Puławskie wiatraki i cegielnie....

Zdjęcie zapożyczone - cegielnia Moszczenica - www.ziemiapiotrkowska.com - być może cegielnie na Ceglanej wygładały podobnie.

 

Miasto a wówczas jeszcze wieś Puławy z bliskimi Włostowicami i przysiółkiem Mokradki posiadały młyny mąki – wiatraki. Były dwa napędzane siła wiatru. Jeden z nich mieścił się na ulicy Kołłątaja  , oddalony około 1 km od teraźniejszej hali na Piaskowej. Już jego ślad był naniesiony na mapę z 1898 roku – mapę carską. Drugi po którym także nie ma śladu mieścił się przy skrzyżowaniu się ulic Zabłockiego i Ceglanej. Właśnie skąd nazwa Ceglana. Ktoś powie od razu od cegły. I słusznie ! Bliskość zbiorników wodnych – starych ujęć wody dla pałacu Czartoryskich oraz gliniasto – piaszczysty teren idealnie nadawał się na miejsce budowy cegielni.  Były wg map dwie.

 

Lokalizacja cegielni (cg) jak i wiatraka. 

 

 

 

Przybliżone miejsce wiatraka i jednej z Cegielni. Zbieg ulic Ceglanej i Zabłockiego

 

 

Przybliżone miejsce jednej z Cegielni. Zbieg ulic Ceglanej i Zabłockiego

 

Mieściły się dość blisko siebie. Na mapie są dokładnie wskazane . Były to raczej „polowe” wypalanie cegły z wysokim kominem i skromnym być może nawet drewnianym zadaszeniem. Być może także wypalały dachówki ?! – nie wiem.

 

Lokalizacja wiatraka na ulicy Ceglanej.

 

 

Tak śp.  Mikołaj  Spóz - regionalista i miłośnik regionu Puław i okolic-  na łamach portalu naszemiasto.pl Historia Puław: Fabryki i przetwórnie w Puławach w listopadzie 2014 opowiadał :

 

„

 

Czas odbudowy

Puławy doznały ogromnych zniszczeń podczas I wojny światowej. Po wojnie wszystkie wytwórnie, które produkowały na potrzeby budownictwa, przeżywały boom.

– Oczywiście wielu mieszkańców nadal wznosiło domy drewniane, ale przecież na podmurówkę, komin czy piece potrzebna była cegła – mówi Spóz. – Pamiętam nauczyciela, pana Jakubickiego, który zabrał nas na szkolną wycieczkę do jednej z puławskich cegielni. Produkcja cegieł rozpoczynała się w maju, kończyła w październiku. Rzędem stały kobiety w chustkach na głowie. Specjalnie przygotowaną glinę ręcznie nakładały do formy. W mieście funkcjonowały tartaki, gdzie kupowano drewno na budowę, były wypalarnie wapna. – Jedna wypalarnia była w okolicy ulicy Leśnej, tam jest teraz nowe osiedle. Jej pierwszym właścicielem był pan Tarasiewicz, później przejął ją ktoś inny – opowiada Spóz.Nad miasteczkiem unosiły się dymy z kominów w cegielniach i browarach, fetor ścieków spływających do Wisły mieszał się z ostrym zapachem z octowni i olejarni.– Ocet spirytusowy wytwarzano przy ulicy Dęblińskiej, dzisiejszej Kołłątaja, przy Zielonej w willi Samotnia zbudowanej w XIX wieku działała octownia – wspomina Spóz.

„

 

 

I tu na Ceglanej przy cegielniach pracował wiatrak – młyn – Koźlak należący do Tadeusza Wocióra.  Zbudowano go na działce wydzierżawionej od pana Kotra. Rok jego  uposadowienia to około 1890 rok. Funkcjonował przez okres I i II Wojny Światowej. W dobie przyspieszonego rozwoju kraju i pozbywania się „demonów zacofffania” w latach 50-tych wiatrak podzielił los sowich braci i został rozebrany. Do tego czasu nie postało nic po jego bytności jak i także blisko pobudowanych cegielni. 

 

Mapa z 1986 roku - rosyjska - w miejscu wiatraka i cegielni - plantacja porzeczki.

 

Śp M. Spóz opowiada 

„

Jeszcze po wojnie przy ul. Zielonej funkcjonował młyn. Niektórzy wozili zboże do młyna wodnego w Rudzie nad Kurówką i mówili, że mąka z wodnego jest lepsza.

– Młyn przy Zielonej zbudowali Franciszek Kotliński i Franciszek Koprucki. To był młyn motorowy na gaz otrzymywany z drewna. Słychać było z daleka, jak pracuje – wspomina regionalista. – Mielił zboże na kasze i na mąkę dla puławskich piekarni. Z czasem właściciele sprzedali go niejakiemu Goldmanowi. Młyn przy Zielonej pracował jeszcze po wojnie. Później został upaństwowiony. Później już nikt się nie zastanawiał, z jakiej piekarni je chleb i bułeczki.

„

 

 

Dziś tylko ulica nosi nazwę Ceglanej, a echo odbudowy powojennych dawno przykrył cicho las.

Ciekawostką może być to  , że wg mapy rosyjskiej z 1986 roku przy punktach ujęć wody dla miasta ( poza ich wydajnością) widnieje ciekawy dla mnie zapis. Była tam plantacja czarnej porzeczki (смородина). Dobrze jest poznawać swoje bliskie otoczenie i niekiedy pochylić się nad tym. Często nazwy ulic zdradzają nam ich historię czy historię tego miejsca. Tu Ceglana a w Dęblinie np. Wiatraczna….

I być może nie o wszystkich wiatrakach  i cegielniach opowiedziałem.Bo w Wólce Profeckiej był przecież młyn wodny a w pobliskich Rudach podobno najlepszy z młynów wodnych.... 

 

 

 

Zdjęcia kolorowe własne prócz cegielni Moszczenica.

Na podstawie A.Lewtak „ Wiatraki na Ziemi Puławskiej”, naszemiasto.pl ( wywiad z M. Spóz), wycinki map ( głownie WIG) oraz własne przymyslenia.

 

15 września 2019   Komentarze (2)
puławy   historia   młyny i wiatraki   cegielnia wiatrak  
< 1 2 3 >
Blogi