• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • Blog o własnej wędlinach....
  • Bieganie inie tylko
    • Maratończyk i jego przemyślenia
  • Historia
    • Fortyfikacje
    • I WŚ Puławy
    • Interaktywne stare mapy
    • O cmentarzach , dworkach
  • Historia lokalna
    • Dawne Puławy
    • I Wojna Światowa
    • Kompendium wiedzy o Gołębiu
    • Poznaj Lublin
    • Skoki i Borowa
    • Świetny blog o historii regionu
    • Wszystko o Sieciechowie
    • Wyjdź z pociągu
    • Zabytki, zaułki, zakątki ...
  • proces technologiczny
    • Procesy technologiczne
  • Przyroda
    • Blog leśniczego

Kategoria

Dęblin, strona 2

< 1 2 3 >

Historia lokalna - Nad Wisłą przy moście......

Wieje trochę ,ale w sumie ciepło jak na grudniowy ranek. Dżdży lekko, ale nie natarczywie. Jak człowiek starszy się robi to i ciekawszy świata, a co z tym idzie poszukujący historii danego regionu czy obiektu. Dziś przed pracą ruszyłem na Bramę Warszawską Twierdzy Dęblin. Jak dojechałem to mi się odechciało w sumie bo po pierwsze primo ciemno, po drugie primo kręcący się żołnierze i pracownicy cywilni, po trzecie primo ochrona patrzyła na mnie z nieufnością a tablica mówiąca o nierobieniu zdjęć bo to teren wojskowy skutecznie mnie odstraszyła. Odstraszyła jak tych co tą twierdzę towrzyli i stacjonowali – mowa o wojskach rosyjskich. Oni mieli prikaz jak i teraz w wojsku – żadnych zdjęć bo …… Dlatego tak mało zdjęć innych niż te austriackie. Oni obftocili Twierdzę , Irenę, Rycice, Masów itd. dobrze i skutecznie. Dlatego to ich autorstwa zdjęcia są dostępne w cyfrowych archiwach jak i Internecie. To kij tam, tyle jest tych opracowań o tej Twierdzy, że lecę na skraj województwa – tam gdzie jest umowna linia graniczna między województwami ( Lubeskie i Mazowieckie) – czyli Wisła. Parkuję przy odnowionym kasynie wojskowym koło knajpy „Nad Wisłą” mającą swoje lata świetności już za sobą.Odpadająca elewacja i mało zachęcające wnętrze plus średnie obiady  ( tak widocznie trafiłem na słaby obiad wręcz) dają wynik małego ruchu. Może i lokalizacja niby dobra, ale słaba zarazem. Bo blisko przystań rzeczna ( po drugiej stronie mostu) droga do Twierdzy - to jednak brak reklamy powoduje, że tylko miejscowi wiedzą o niej. Dość tej dygresji, parkuję samochód przy kasynie i udaję się na most drogowy. Ciemno jeszcze, światło lamp i jarzenie miasta daje jedynie oświetlenie.

Iluminacja mostu drogowego

 

Mokro i ślisko choć lodu brak, ruch na moście się wzmaga. Stanąłem by zaczerpnąć powietrza i podchodząc kilkanaście metrów stanąłem. Zamyśliłem się.

Most 15 Pułku Piechoty "Wilków" - to nowy most - zbudowany tuż przy miejscu starego mostu, o którym się będę ciut rowodził. Ze starego rozebranego mostu niewiele zostało,ale sprawne oko swoje dostrzeże i zarejestruje.

Budzące się miasto - widok z mostu drogowego

Zamknąłem oczy i zacząłem sobie wyobrażać jak Fryderyk Habsburg  otwierał uroczyście ówczesny most jak i ten w Puławach. W 1915 roku jak wojska rosyjskie wycofywały się z Dęblina - most zniszczyli. W gruncie rzeczy sama Twierdza na czas I wojny światowej była już konstrukcją odbiegającą od ówczesnego pola walki. Budowla nie miała większego znaczenia militarnego w toku działań wojennych na tych terenach. Została w sumie oddana przez Rosjan, którzy wcześniej wysadzili co mogli włącznie z fortami. Tak lekko zabarwione historią wstęp daje pewien obraz sytuacji ówczesnej.

Austriacy jak weszli do opuszczonego Dęblina ( umownie tak nazwijmy cały obszar miasta) odbudowali oni most, który poza pierwotną funkcją był również śluzą celną pomiędzy zaborem austriackim i niemieckim. I tu od strony miasta wybudowano Bramę Celną. Była podobna do tej w Puławach( z 1916 r).

Most drogowy odbudowany przez Austriaków - tu Brama Celna.

Jak sama nazwa mówi miała służyć poborom celnym granicznych zaborców ( niemieckim i austriackim).Ciekawostką w konstrukcji mostu było zwodzone przęsło pozwalające na przepłynięcie większych jednostek. I właśnie teraz stoję na moście nowym, który został pobudowany prawie w tym samym miejscu, gdzie stał wyżej opisany most. Możemy jeszcze zobaczyć w Wiśle przy brzegach jak teraz niskim stanie wody pale i resztki infrastruktury starego mostu. Z drugiej strony ( od Zajezierza) był także posterunek celny znajdujący się w dwóch budyneczkach.

Ale czy to miejsce pobudowania pierwszego drogowego mostu w Dęblinie? Oczywiście ,że nie! W historii działalności Twierdzy pierwszy most był zbudowany między Twierdzą Dęblin a Fortem Gorczakowa leżącym po drugiej stronie Wisły.Z twierdzy Dęblin wychodził przez bramę Włodzimierza (Wiślaną).

Plan pierwotny Twierdzy Iwanogrod - most drogowy bardzo dobrze widoczny.

Dalej nie podejmuje się wypowiedzi ile tych mostów było w Dęblinie – stałych, tymczasowych ,pontonowych, kolejowych ( choć oddali most żelazny kolejowy w styczniu 1885 roku na Wiśle). Koleje losu, zawieruchy wojenne, okupacja czy sama nieujarzmiona Wisła potrafiła niszczyć przęsła a to przyborkiem, czy krami zimą gdzie lodołamacze nie dawały radę i same były znoszone ( choćby w Puławach –opisane w książce  Z.Kiełbia).

Stojąc na teraźniejszym moście słysząc już warkot narastający budzącego się dnia i zwiększenia ruchu na moście 15 Pułku Piechoty „Wilków” rzucam spojrzenie w stronę kolejowego jak i dość słabo oświetlonej kaponiery Twierdzy. „Podobno najstarsi mieszkańcy Dęblina zapewne pamiętają prężnie działający port rzeczny, którego ślady znajdziemy przy moście kolejowym, na przeciwległym brzegu Cytadeli Twierdzy Dęblin. To tam zawijała Eleonora – boczno-kołowy parostatek pasażerski, który niczym w Nowym Orleanie poruszał się po „Małopolskim Przełomie Wisły” oraz rozszerzającym się w Dęblinie jej środkowym biegu. Eleonora została przejęta przez okupacyjne oddziały niemieckie i w czasie II wojny światowej nadal była wykorzystywana”.

Parostatek Eleonora.

 

Odwracam się i widzę z oddali łunę światła – niczym wschodzące słońce -to oświetlona elektrownia węglowa w Kozienicach tak iluminuje. Przechodzę na drugą stronę mostu. Schodzę w dół do MOK , mijam pomnik ku czci poległych 1939-1945 którzy walczyli z hitlerowskim najeźdźcą  w 1944 r w lipcu o Przyczółek Dębiński.

Pomnik upamiętający bochaterką walkę o przyczółek.

Chwila zadumy, czapkę zdjąłem, krótka modlitwa. Patrząc w stronę Głuszca zacząłem sobie wyobrażać jak okrutne i ciężkie były walki o złapanie przyczółka. Schodzę do samej Wisły. Brzeg lekko skuty lodem.

Wisła od strony przystani łuna to iluminacja elektorwni Kozienice.

 

Umocnienia kamienno-drewniane wiślane.

 

Umocnienia z kamieni i drewna pojawiają się wzdłuż koryta rzeki. Ale klimat. Robię zdjęcie i łapię ten wiślany oddech. Niesamowite ile może człowiek zwiedzić i poczuć w tych 10 minutach. Ile może opowiedzieć, ile może doczytać w literaturze, ile zobaczyć rzeczy, ile historii się tu przewija. Wieje od Wisły – tak płytkiej teraz, tak płytko pewnie i było we wrześniu 1939 roku kiedy walec nazistowski zabijał Polskę. Mosty na Wiśle aż tak nie miały znaczenia, bo można było w bród ją przebyć ( z książki o mostach puławskich  Z.Kiełb). Bramę celną na moście w Dęblinie rozebrano w 1918 na budulec. W Puławach brama mostowa dotrwała do 1944 roku, gdzie konstrukcja drewniana uległa zmieszczeniu. Resztę rozebrano na budulec.

Acha i wodowskaz - już nic nie widać na nim ....

 

Pamiętajmy o tym, że każdy współczesny most najprawdopodobniej miał swojego dziadka drewnianego, który służył ludziom, armii i rozebrano go lub został zniszczony przez rzekę. Na pewno toczono tu zacięte walki, walczono o każdy skrawek przyczółku. Pomyśl o tym niekiedy – czytelniku drogi.

 

 

O mostach puławskich polecam świetną publikację pana Zbigniewa Kiełbia :

Między dwoma brzegami... O historii mostów puławskich w latach 1792–2008 (2009)

Wpis powstał także na  na podstawie  i był recytowany http://muzeumsp.pl , przekazów ustnych,Internet

Zdjęcia kolorowe własne.

04 grudnia 2018   Komentarze (2)
historia   filozofia   mosty i przeprawy   dęblin  

Przepraszać się z Masowem i Wieprzem ?

Dawno Tu nie byłem.

Ostatni  raz w 2011 roku. Hmm ,dziwne ale prawdziwe. Choć drugą stronę Wieprza oglądałem od strony Skoków wiele wiele wiele razy. Nie pomyślałem by odwiedzić starego druha – druha z Masowa. Sama miejscowość jest bardzoooo stara. Nie słyszano o Twierdzy Dęblin a masów już dawno stał. Massów, Mazów, Mazuf, Masow – jak zwał tak zwał. Wieś, gdzie głównie poławiano ryby z rzeki jak i zajmowano się rolnictwem. A Wieprz tam cudowny. Oj te meandry, te wijące się niczym wąż koryto rzeki nadaje cudownego ba! arcycudownego klimatu. Bezkres łąk i las w oddali, a na zakręcie Wieprza w stronę ujścia – plaża – dzika ! a jaka ma być jak rzeka też dzika i nieujarzmiona. Tak naturalna jak tylko może być. Już nie widać tu wypasu bydła czy koni, Masów się ucywilizował bo to już dzielnica Dęblina w końcu. Może nie wypada jak w Łysobykach wypasać na rozlewiskach krów czy w Skokach dziko wypasać koni… Tu na Masowie tego nie ma. Jest za to cisza, szum wody i Matuszka natura. Pomijam ,że gdzieś w stronę Bobrownik to świecą te światełka systemu naprowadzania, pomijam wysoki płot przy lesie, pomijam to. Hmm – widząc to przechodzi mnie myśl ,że czuję się bezpiecznie, że jest tu lotnisko, że tu kształcą się cudowni piloci, pracują świetni technicy – to wszystko na podwalinach francuskiej szkoły lotników, już wiek mija….Wracam dziś do tego Wieprza i tego Masowa. A tu odbijając jak zawsze przy barze Agnieszka w prawo, mijając po prawo OSP, czuję już ten klimat co czułem w 2007 roku jak te ścieżki nad Wieprza z Kowalskiego uskuteczniałem po raz pierwszy. Mijam po lewo siłownię i plac na dworze. Odbijam w prawo, bo w lewo to szlak wiedzie do Bobrownik i dalej. W prawo do Wieprza, nad wodę. I tu aż stanąłem …. Czy aby na pewno była kilkanaście lat temu tu kostka? Coś jej nie kojarzę! Patrzę na drogi dochodzące – też kostka. Równiutka, lśni się w tym 8 stopniowym mrozie. No nic – jadę dalej szlakiem – gaszę samochód na najdalej a zarazem najbliżej Wieprza na Niecałej.

Pamiętam. To tu jest ten „syfon” rzeki. Pola a w sumie łąki czy tam ugór. W oddali las. Słyszę ptactwo – tak z rana? Tak ma ochotę ? A może to na mój przyjazd ? Na powrót syna marnotrawnego? Nie wiem. Wysiadam z auta ,czapa na głowie zaciągam czapkę. Być może pokłonię się rzece na przywitanie. Bo ze wsią Masów już się przywitałem. Po drodze w to miejsce zrobiłem kilka zdjęć kapliczek – wrzucę na FB. Na prawo wiem, że są Skoki. Od chyba lat 60 poprzedniego wieku piękny wierzbowy zagajnik został zlikwidowany i pobudowali wał przeciwpowodziowy. I tak przez to nie widać Skoków aż tak dobrze. Napawam się tym zmrożonym powietrzem i już wstającym leniwie słońcem. Tą porę dnia kocham najbardziej. Zawsze we mnie przywołuje emocje i dziś te sentymentalne. Ile to razy bywałem tu z wędką i łapałem rybki. Ile to razy z żoną i córką łaziliśmy wzdłuż Wieprza mając masę spraw do omówienia ,a i w milczeniu by napawać się przyrodą. Wiem, że za Wieprzem był Fort IV jeden z wielu kompleksu Twierdzy Dęblin. Tuż nad Wieprzem ławeczki, palenisko? O z duchem czasu Masów poszedł. Pewnie to i za sprawą kajakarzy bo pokochali tą rzekę – od jej źródeł do ujścia. To nic – patrzę na zegarek – o cholera muszę wracać. Zdejmuję czapkę i witam się z Wieprzem. Rzucam spojrzeniem na jego ciemną toń , na jego bardzo niski stan ale i na jego spokój i naturalność. Wracam, szczęśliwy i zadowolony… choć już Masów się zmienia….nowe domy, pięknie ulice wybrukowane kostką jest już ten sznyt. Całe szczęście uderzam na boczną dróżkę i spotykam to co chciałem zobaczyć…te piękno wsi Masowa a nie nowoczesność Dęblina. Czy wrócę ? Pewnie że tak, ale już w stronę Bobrownik. Do tego założonego przez Tarłę bardzo starego miasta ( chyba tak ja Kurów coś tysiąc czterysta… coś…….). 

30 listopada 2018   Dodaj komentarz
historia   filozofia   dęblin   Wiperz   Masów  

Historia lokalna - Dęblin - Dwie wieże...

Mroźny listopadowy poranek przy dworcu PKP.

Spotykany prawie przy każdym dworcu wysoki smukły budynek w postaci wieży jest nieodzownym obiektem krajobrazu zespołu kolejowego. To wieże ciśnień. Oczywiście głównie budowane były w czasach świetności parowozów w celu magazynowania wody i jej szybkiej dystrybucji choćby dla uzupełnienia jej braku w "ciuchciajkach , gdzie para buch" ale i w obiekty , które jej potrzebowały. Lecz wieże ciśnień można spotkać także choćby w Puławach w samym zespole pałacowo - parkowym Czartoryskich. O tym co to jest i jakie pełni funkcje w telegraficznym skrócie opiszę na końcu wpisu. Dziś skupiam się na mieście Dęblinie i jego trzema wieżami. 

Teraz Dęblin, a wówczas jak je stawiano - to jedna ( kolejowa) była na Modrzycach /Rycicach a druga  w osdzie Irena, trzecia ( dla lotniska) w Iwanowskie Sieło ( także jako Folwark Dęblin, później Kolonia Dęblin ) blisko Masowa – aktualnie Osiedle Lotnisko ( dawniej Pekin).  Ze wszględu na historię ,kształt i zabytkowość skupię się głównie na dwóch.  Trzecia typowo techniczna.... 

 

Kilka słów o wieżach ....

W Dęblinie znajdują się trzy wieże ciśnień: 

•Jedna to : kolejowa wieża ciśnień, wybudowana w 1920 r. znajdująca się w zespole kolejowym Zespół budynków kolejowych, obejmujący m. in. wieżę ciśnień i żurawia wodnego, wpisany jest do rejestru zabytków.

 

• Druga to także wieża ciśniej lecz o bryle współczesnej - protopadłościanu. Tu najmniej jest o jej informacji.

 

 

•Trzecia to : Wieża ciśnień na terenie Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie.

Jak pierwsza, druga  z nich- kolejowa- ma,  a w sumie miała jasno określoną funkcję - napełniane były parowozy w czasach kolei parowej (ale także zapewniała  wodę dla obiektów technicznych i socjalnych stacji kolejowych) to trzecia jest dość tajemnicza.

Lotniskowa wieża ciśnień w Dęblinie to jeden z zabytków techniki, który jest ściśle związany z historią Szkoły Orląt. Usytuowana na terenie 41. Bazy Lotnictwa Szkolnego, wieża jest od lat wyłączona z użytkowania. Jeśli szybko nie znajdzie swoich nowych funkcji będzie się nadawała jedynie do wyburzenia. Wieża została zaprojektowana i zbudowana specjalnie na potrzeby powstającej tu od początku lat 20 tych XX wieku szkoły lotniczej. Najprawdopodobniej powstała w 1922 r. umożliwiając zaopatrzenie całego terenu w wodę. Muzeum Sił Powietrznych zakupiło unikatowe zdjęcie wykonane przez francuskiego kapitana Fleury Sevre, pokazuje obiekt w pełnej krasie a w jego otoczeniu skromne chaty chłopskie. Zdjęcie doskonale pokazuje poszczególne detale architektoniczne. Obiekt ten pojawia się często we wspomnieniach pilotów jako punkt orientacyjny. Na jej szczycie była zamontowana dużej mocy lampa szlakowa, pomocna podczas nawigacji nocą.

Nadmienię tylko ,że trwają analizy i rozmowy w sprawie rewitalizacji wspomnianej wieży ciśnień wraz z wieżą spadachronową. Być może będzie to ciekawa atrakcja turystyczna rejonu.

 

 

Co to jest wieża ciśnień i jak działa.

Wieża ciśnień to obiekt budowlany o charakterze technicznym. W jej górnej części umieszczony jest zbiornik wody. Woda gromadzona w zbiorniku rozprowadzana jest rurami do miejsc docelowych. Zbiornik w wieży umieszczony jest wysoko aby uzyskać odpowiednie ciśnienie rozprowadzanej wody. Do zbiornika woda doprowadzana jest za pomocą pomp. Ze zbiornika w wieży woda może być rozprowadzana do ostatecznych odbiorców poprzez sieć wodociągów bez dodatkowego zasilania, na zasadzie naczyń połączonych (dlatego zbiornik wody musi być umieszczony na wyższym poziomie niż odbiorcy wody).

Wieża ciśnień może być wykorzystywana jako:

•podstawowe urządzenie do rozprowadzania wody pod odpowiednim ciśnieniem, lub

•urządzenie dodatkowe, zapewniające dostarczenie wymaganej ilości wody w momentach nasilonego zapotrzebowania, gdy same pompy nie wystarczają. Dzięki istnieniu wieży ciśnień w takim systemie pompy mogą być słabsze (a tym samym tańsze) niż w analogicznym systemie nie wspomaganym przez wieżę ciśnień (wydajność zainstalowanych pomp może być obliczana według średniego, a nie maksymalnego zapotrzebowania na wodę, gdyż w sytuacjach zwiększonego poboru ta „nadwyżka” pochodzi ze zbiornika w wieży ciśnień, który może być uzupełniony po spadku zapotrzebowania, np. w nocy), lub

•urządzenie rezerwowe, wykorzystywane w sytuacjach awarii pomp lub braku energii, gdyż woda ze zbiornika w wieży płynie pod wymaganym ciśnieniem na zasadzie grawitacji,

•zbiornik wyrównawczy, zapewniający wyrównanie ciśnienia w sieci wodociągowej (zapobiegający uderzeniom hydraulicznym w sieci wodociągowej).

 

Klasyfikując wieże według kategorii odbiorców dostarczanej wody można generalnie wyróżnić następujące wieże ciśnień:

 

•komunalne wodociągowa – należące do miejskich sieci wodociągowych doprowadzających wodę przede wszystkim do mieszkań (do tej kategorii zaliczyłam też wieże wiejskie i dawne pałacowe),

•kolejowe kolejowa – z których napełniane były parowozy w czasach kolei parowej (ale także zapewniały wodę dla obiektów technicznych i socjalnych stacji kolejowych),

•zakładowe zakładowa – zapewniające rozprowadzenie wody w zakładzie przemysłowym, fabryce, gospodarstwie rolnym (ale też np. w kompleksie szpitalnym).

 

Zdjęcia wieży ciśnień kolejowej - własne, w 41. bazie - internet

Narracja zwiazana z wieżą w 41 Bazie wraz z recytacją z biuletynu POD DOBRYMI SKRZYDŁAMI - 4/2018.

28 listopada 2018   Komentarze (5)
historia   dęblin   wieże wodne- ciśnień   Dęblin wieża ciśnień  

Historia lokalna- Kasa, Władza czyli jak...

 

 

Historia Dęblina jest nieodzowna z rodem Mniszech.

Gdzieś pewnie każdy coś słyszał o Dymitrze Samozwańcu w powiązaniu z tym rodem i Dęblinem.

Tak było, ale czy to była miłość?  Czy to jednak chłodne wyrachowanie i wyliczenia?

 

 

Jerzy Mniszech 

 

Jerzy Mniszech, kasztelan radomski, starosta wielu ziem e cetera e cetera  e cetera  e cetera  przy tym bardzo dobrze rachował. Niestety nie był lubiany wśród współczesnych i zmarł 18.5.1613r pozostawiając 5 synów i 4 córki.Tylko wzmiankuję, że jego syn Franciszek Bernard Mniszcha był człowiekiem wykształconym (studiował w Padwie) a zarazem ulubionym dworzaninem króla Zygmunta III – i tu ciekawostka! Sam król podarował mu własnoręcznie wykuty swój wizerunek ze złotym łańcuchem! 

 

Maryna Mniszech.

 

Wracamy do tego Samozwańca i Maryny Mniszech (córki w/w Jerzego). Pamiętajmy, że to okres - pierwsza ćwiartka XVII wieku.

Czas poznać prawdę!!! Twarde reguły gry są wtedy, gdzie jest na horyzoncie władza i możliwość dobrego zarobkowania wręcz obrzydliwego wzbogacenia się Gdzie uczucia się wcale nie liczą a górę bierze wyrachowanie i materializm.Pięknie opisana historia powiązań Samozwańca i Mniszcha na tablicach informacyjnych jest wersją „lajtowatą” jak to by młodzi powiedzieli. Pudrowaną i złagodzoną. Prawda była bardziej brutalna, gdzie wchodziła gruba kasa i władza nie ma miłości. 

Jerzy Mniszech wspierał pretendenta do tronu carskiego – Dymitra, który zobowiązał się do małżeństwa z córką jego Maryną. Za wsparcie odwdzięczył się zapisem 1 000 000 złotych oraz wystawił przywilej dający Mniszchowi połowę księstwa smoleńskiego z samym Smoleńskiem i całe księstwo siewierskie. Sam Jerzy zorganizował mały oddział bardzo walecznych zbrojnych, która pod jego dowództwem rozbiła wojska Fiodora Mścisławskiego pod Nowogrodem (1604r.) Wojewoda wrócił do kraju by organizować pomoc Dymitrowi. Jak ten zasiadł już na tronie Rosji odbył się „zakontraktowany” ślub per procura (w zastępstwie) w Krakowie (22.02.1605 r.) Przed ślubem wojewoda otrzymał od Dymitra 500 000 rubli i kosztowności – mało? to już piszę, że w styczniu rok później w 1606 roku kolejne pieniądze – tym razem 300 000 zł. Jerzy wraz z córką udał się do Moskwy. Maryna wzięła już „właściwy” ślub w cerkwi dnia 18.05.1606 roku, po nim została koronowana na carową.

 

 

Dymitr Samozwaniec

 

 

I tu moglibyśmy zakończyć tą opowieść…. Niestety nie jest ona różowa a wręcz kończy bardzo tragicznie – śmiertelnie tragicznie dla młodego cara a Maryna musiała jeszcze raz wyjść za mąż za cudownie ocalonego Samozwańca. 

A co mi tam -  opowiem i o tym.

Już kilka dni po koronacji Dymitr został otruty przez oligarchów rosyjskich spiskujących z Wasylem Szujskim (który nota bene okrzyknął się carem po śmierci Dymitra) już 26/27 maja 1606 r. Niektóre źródła podają, że został zamordowany. Dlaczego? Bo miał zamiar połączyć unią Polskę i Rosję. Tak czy siak – nie żył. Jerzy Mniszech wraz z córką został zesłany do Jarosławia.

Wraz ze śmiercią Dymitra zostało zgładzonych ponad 2000 ludzi – głównie z jego świty – większości Polaków. Pochowano go, lecz złość oligarchów do niego była ogromna. Wykopano zwłoki, zaczepiono liny za przyrodzenie i konie ciągnęły truchło po całym mieście. Następnie poćwiartowano i spalono. Prochy wsadzono w armatę i wystrzelono w stronę Polski. Tak zakończył się żywot Dymitra. Było to jasne przesłanie oligarchów rosyjskich, że każdy kto z Polski chciałby znów powalczyć o koronę skończy jak Dymitr.

 

 

 

Nagle i nie wiadomo skąd pojawił się w Polsce drugi Dymitr Samozwaniec, który twierdził, że jest cudownie ocalony (patrz wyżej jak do uśmiercono). Na tronie Rosji już zasiadał Szujski. To wojewodę nie zdziwiło – że nagle cudownie ocalony Dymitr żyje (hahah) i podtrzymał i ogłaszał wersję o ocieleniu Samozwańca na prawo i lewo. Nawiązał z nim kontakt po wypuszczeniu jego i córki z aresztu- więzienia. 2 sierpnia 1608 roku w wyniku podpisania rozejmu polsko-moskiewskiego wrócił do kraju i tu UWAGA – uznał drugiego Samozwańca za zięcia!!! (sic!!!) Oczywiście ten go hojnie wynagrodził – dostał zapis na 300 000 rubli i aż 14 zamków w ziemi siewierskiej.  Co na to Maryna? była carowa? Cóż niewiele miała do gadania. Pod naciskami ojca uznała drugiego Samozwańca za męża i wzięła potajemnie we wrześniu ślub w 1608 r. Miała z nim syna – o imieniu – a jakże Dymitr……

 

Tak to już koniec (w końcu ktoś powie) tej historii. W tych czasach milion złotych to ogromna suma, a 14 zamków? Nawet nie wiem, ile były warte. Tak o to przedstawia się odarta z uczuć biznesowa historia boju o władzę, pieniądze i straszną śmierć a zarazem ogromną nienawiść do Polaków….Czy jeszcze zaglądaliśmy do Rosji? Czy wjechaliśmy im „na chatę”? O tak…, ale to już zupełnie inna historia. 

 

Zdjęcie z Naszej Klasy - pani Teresy Nowickiej - 1972 rok. Pałac.

 

Zdjęcia interent, informacje zaczerpnięte i cytowane z książki p. Kurzyp "Dęblin - szkice z dziejów miejscowości i okolicy"

27 listopada 2018   Komentarze (1)
historia   dęblin   Mniszech Szujski car Samozwaniec  

Ciekawostka historyczna - Maria Pawlikowska...

Czy wiesz, że na terenie dęblińskiej szkoły lotniczej mieszkała przez pewien czas znana poetka Maria Pawlikowska- Jasnorzewska, pochodząca z rodziny Kossaków. Właściciel pobliskiego Kośmina Tadeusz Kossak, syn Juliusza był bliźniaczym bratem Wojciecha Kossaka, a ojcem Zofii Kossak- Szczuckiej.

W Dęblinie powstała znaczna część utworów tej poetki o tematyce lotniczej chociażby zebrane w zbiorze wierszy „Śpiąca załoga” wydanego w 1933 r. Poniżej dwa wiersze napisane w Dęblinie.

 

„Epitafium lotnicze”

Arystokraci śmierci, Żwirko i Wigura,

W pięknej chwale rozbłyśli nad nami jak gwiazdy,

Innych mgła przesłoniła – zaginęli w chmurach,

Zostały po nich tylko popioły i drzazgi.

Ciosiński, Klimsza, Stańco – skromni, lecz niemali!

I jedna im z Tamtymi dola lotna, krwawa –

Ale nie dla nich pieśni, nazwy ulic, sława –

A czyż mogli dać więcej jak to, co oddali?

Popczyk… Krupski… Nadwodzki… Gołda… Krzak… Piasecki…

Kluczem ciągną w niepamięć bohaterów setki.

 

„MGŁA”

Samolot na dębie wisi

W okaleczeniach licznych.

Otoczyły go liście jak gapiowie cisi.

Jak dobra publiczność. – – –

Mgła rozdziera szaty na sosnach,

Winowajczyni żałosna…

 

27 listopada 2018   Komentarze (2)
historia   dęblin   Pawlikowska Jasnorzewska  

Ujście Wieprza ....nieco inaczej.....

Tak matuszka natura nas czyli świat stworzyła byśmy widzieli i wiedzieli po co na nim jesteśmy. Byśmy mieli jasne cele , byśmy kierowali swym owocem życia jak najlepiej i najbogaciej – byśmy mieli pełną świadomość naszego bycia. Tego małego trybiku – nas w całej machinie ziemskiego padała.

A to o dziwo nie o tym egzystencjalnym - niematerialnym będzie tylko o ujściu. Tak o ujściu! Co to te ujście ? Każdy wie, że jak się coś zaczyna to albo powstaje z popiołów, albo się rodzi , albo objawia – a jak jest koniec to się uchodzi. I  o tym uchodzeniu dziś będzie. Mówię o ujściu Wieprza do Wisły.

Pewnie trochę zaskoczenia? Nie szkodzi ….. Musiałem wstęp poczynić by móc bezpruderyjnie uderzyć w struny mi bardzo kochane – czyli naturę. Pisałem wcześniej, żem nie stąd i dla mnie te tereny pod względem kulturowym, historycznym, przyrodniczym cały czas odkrywają swoje tajemnice. Kiedyś taki nie byłem- kochałem przyrodę, łowiłem ryby, łaziłem po lasach, polach, łąkach, ugorach szukając ukojenie i synergii z matuszką naturą. Często się udawało i stan błogości przeszywał mnie na wskroś.

Tu w Lubelskim a dokładniej w powiecie Puławskim. Tu  jezior mało (mniej)- głównie ze starorzeczy -Tu króluje Pani Wisła i Pan Wieprz. O Wiśle nie raz mówiłem i pisałem a o Wieprzu tylko wyjaśniłem skąd jest nazwa Wieprz tej rzeki. 303 km jak nasz dywizjon w Anglii, 303 km rzeki, która tu mogę śmiało powiedzieć jest najpiękniejszą jaką znam, w której się kąpałem, w której łowiłem ryby, przy której siedziałem nocki przy ognisku a jej szum, bochot, koił nerwy i odpowiadał na moje potrzeby egzystencjalne. Jakże ta rzeka jest popularna wśród kajakarzy, żaglówek czy łódek, jakże unikalna jest to rzeka dla ornitologów, botaników, ichtiologów, przyrodników, rolników, globtrekerów, wędkarzy i w końcu tych co chcą odpocząć przy naturze i w naturze. Zaczyna pod Tomaszowem i przez Roztocze , omija szerokim łukiem Lublin przy Łęcznej, przy Lubartowie, zakręca przy Kocku by już prawie  linii prostej ( heeheheh*) koło Baranowa, Osmolic, Kośmina by ujść właśnie w Dęblinie. 

A tak nie było kiedyś. Kilka wieków temu Wieprz uchodził do Wisły na wysokości Stężycy czyli dobrych kilka kilometrów na północ.Panienka Wisła jak to każda kobieta zmienną jest – i zmieniła co nieco  swoje koryto. Jedni się cieszyli, że mają dostęp do spławnej rzeki i mogą uruchomić handel, czy zająć się rybołówstwem a inni płakali i mocno zastanawiali się mając tylko starorzecza jak przeżyć. I tak wielkie majątki włościan stawały się marginalne i stracili na znaczeniu by inni mogli się wybić na kanwie hierarchii społecznej. 

Jej prawy dopływ Wieprz zawsze przy niej był i jest. Co sekundę zasila ją swoją miłością i czułością. Uścisk ten jest w Dęblinie zaraz ( no może 300 m) od mostu kolejowego na Wiśle w stronę Borowej. Postanowiłem odwiedzić to miejsce – wstyd tyle lat a tam nigdy nie byłem. Spieszę się bo już 15:20 za góra godzinę już ciemno. Słońce daje cudowne możliwości artystycznych zdjęć. Już wpadające w swoją czerwień , przy liściach z grądu i traw, turzyc także żółto – szkarłatnym tworzyło atmosferę iście jak z bajki. Ale szybciej szybciej – most uwieczniony – całkiem zgrabne zdjęcie. Ścieżka wije się przy Wiśle w trawach i lekko bagnistym terenie. Nikogo, za plecami zostawiam karmazynową kaponierę Twierdzy Dęblin, most paraboliczny( także wzmiankowałem o nim). Dochodzę do tego miejsca. Siadam aż bo widok i klimat świetny….

Sami zobaczcie……

Most kolejowy na Wiśle

Ujście Wieprza do Wisły

Miłosny pocałunek, ale przy tym koniec drogi, koniec pewnego etapu życia rzeki. Jest w tym pierwiastek mistyczny, jest zaduma, jest żal i jest radość , jest magia, jest zaduma. To co 303 km wcześniej się zaczęło tu się kończy. Piękniejszego finału bym sobie nie wymarzył. Dwie naturalne i nieuregulowane rzeki od wieków się uzupełniają choćby w rybostan, zasilają pola, łąki, stają się ostoją dla niezliczonej liczby zwierząt dla niespotykanej liczby roślin i drzew…. A to nad nimi w tym rejonie jest dalej kultywowany wypas koni na przybrzeżnych łąkach. Jak rankiem przy rześkim i już gryzącą w nos z zimna mgłą słychać w Skokach parskanie wierzchowców i klaczy ze źrebakami. Gdzie bladym świtem w nieśmiałej poświacie Słońca widać ich kontury z wolna przechadzające się po zroszonych łąkach. To niezliczona ilość dawniej młynów napędzanych jego wodami, to niespotykany ekosystem fauny i flory mający swoje miejsce w parkach krajobrazowych – Nadwieprzański. To w końcu niczym droga górska wije się niczym wąż wśród przyrody lubelskiej. To także niemy świadek działań wojennych. Podczas wojny polsko-bolszewickiej w rejonie Wieprza skoncentrowane były siły 4 Armii gotujące się do Bitwy Warszawskiej. We wrześniu 1939 rozegrała się nad Wieprzem jedna z większych bitew kampanii wrześniowej – kilkudniowe walki pod Tomaszowem.

I czyj jest ten Wieprz. Tych co się na ich terenach rodził ? Czy tych co u nich uchodzi do Wisły? Czy może tych co zasila stawy rybne w okolicach Kocka? A może tych co rozwinęli biznes kajakowy i rejon Baranów – Kośmin jest ich ?  Czy może tego starszego pana co siedzi nad jego brzegami w Niecieczu i próbuje złapać rybkę na obiad? Czy jednak tych co w byłym mieście Łysobyki ( Jeziorzany) wypasają sobie i sąsiadom krowy przy rozlewiskach?  Czy może byłym ośrodku kalwinizmu w Polsce – Lubartowie , gdzie z pałacu Sanguszków wychodzą pięknie ukwiecone drogi nad Wieprza?!

Nie ma jednej odpowiedzi – jest do Wszystkich i Wszyscy powinniśmy o niego dbać. 

Niestety my ludzie i stworzone przez nas zakłady, fabryki ,pola uprawne skutecznie niszczymy tą rzekę. Kilka smutnych faktów poniżej : 

"Na przykład z Krasnegostawu odprowadzanych jest 698,1 tys. m3 /rok ścieków komunalnych oraz 366 tys. m3 /rok ścieków z mleczarni, z Lubartowa 1031,5 tys. m3 /rok ścieków komunalnych, a także ścieki z zakładów garbarskich. Do Wieprza trafiają ścieki przemysłowe z Zakładów Tłuszczowych „Bolmar” (805,8 tys. m3 /rok), Agros-Milejow (612,4 tys. m3 /rok), Cukrowni Krasnystaw (268,6 tys. m3 /rok) i Cukrowni Klemensów (235,1 tys. m3 /rok). W zlewni Wieprza położone są miasta: Lublin, Zamość, Świdnik, Kock, Radzyń Podlaski, Rejowiec i Ostrów Lubelski, z których ścieki odprowadzane są do dopływów Wieprza. I tak ścieki z Lublina trafiają do Bystrzycy (30 677,3 tys. m3 /rok), z Zamościa do Łabuńki Charakterystyka geochemiczna wód rzeki Wieprz 53 (4 438,7 m3 /rok), ze Świdnika do Mełgiewki (w tym 701,4 tys. m 3 /rok z WSK PZL-Świdnik), z Kocka i Ostrowia Lubelskiego do Tyśmienicy, a do rzeki Świnki odprowadzane są ścieki z KWK „Bogdanka” (4 892 tys. m3 /rok) oraz Łęcznej (781,7 tys. m3 /rok) (Roguska 2007)."

Pokażmy, że umiemy tylko truć i zabijać tej rzeki, ale aktywnie bronimy ją przed dalszą degradacją. Zgłaszajmy wszystko co nienaturalne ( zmiana koloru, martwe ryby, piana na powierzchni , zapach,…)

 

 

Wracając do moich przemyśleń z początku to cieszę się bardzo całym sobą, że jestem tu teraz i mogę być częścią tego ekosystemu, napawać się widokiem, uwiecznić na zdjęciu…… Dajcie szansę naturze a ona na pewno okryje Ciebie płaszczem miłości i czułości….

 

 *- nie ma chyba prostego odcinka Wieprza….

 

09 listopada 2018   Komentarze (4)
filozofia   dęblin   borowa   wieprz   Ujście   Wieprz   przyroda   wisła  

Historia Lokalna -Urok mostu żelaznego nad...

Choć mieszkałem kilka dobrych lat w Dęblinie to nigdy nie byłem pod mostem kolejowym na Wiśle. Przyszło po 11 latach naprawić tą lukę i dzisiaj z rana przed pracą udałem się w jego stronę. To bardzo stary most, budowany 1885 roku był 3 razy wysadzany i tyleż samo odbudowywany.Przeszedł zmianę konstrukcyjną w 1929 roku z układu prostego do parabolicznego znanego dzisiaj. Linia kolejowa, którą dźwiga na barkach to 26. Rankiem jak zaczęło słońce nieśmiało wychodzić i zaczynać dzień - most robi piorunujące wrażenie. Żadne zdjęcia czy filmy tego nie oddadzą.Sam dojazd do niego jest bardzo urokliwy, za torami przy pomniku skręcamy w lewo, mijamy w oddali Bramę Lubelską - jedną ocalałą oryginalną Twierdzy Dęblin i w szpalerze drzew przy samej jednostce wojskowej dojeżdzamy do podpór mostu. Jak już u Twierdzy wspomniałem to powiem tylko, że w internecie można poczytać całą historię i iej i Dęblina ,początków budowy,czasu jej świetności i jej zmierzch i zapomnienie.... Dla mnie to bardzo tragiczne miejsce, miejsce obozu 307, gdzie w latach 41-44 zgnineło w około 80 tysięcy jeńców głównie radzieckich, francuskich, włoskich.Także to miejsce jest naznaczone ludobójstwem i bestialstwem oprawców niemieckich.

Wróćmy do czasu pokoju i do mostu i Wisły. Teren zalewowy i grąd przy samej rzecze po lewo, po prawo jednostka wojskowa, która ciągnie się do mostu samochodowego. Nad brzegiem już w połowie zanurzona krypa. Kłębią się kolory wstającego dnia zmieszane z wiślanym grafitem wpadającym w ciemny fiolet. Długo stałem i wpatrywałem się w ten spektakl ,gdzie w końcu dzień zaczął wygrywać z nocą, gdzie tajemniczość poddaje się jasności. A Wisła ta królowa rzek choć płytka majestatycznie obmywa brzegi dęblińskiej twierdzy, kryjąc w swoim nurcie nie jedną ciekawostę i tajemnicę, którą zabrała wiek temu. ...

 

16 października 2018   Komentarze (1)
historia   dęblin   wisła   most   Dęblin   wisła  
< 1 2 3 >
Izkpaw | Blogi