• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Archiwum luty 2019

Lokalnie - Nieciecz - urokliwa wieś wśród...

Poranne nawiedzenie wsi Nieciecz- już wiedziałem, że będzie to bardzo udana wycieczka

 

 

Sacrum i profanum uroczej wsi Nieciecz otulonej nadwieprzańskimi łąkami i samą rzeką z jednej strony by z drugiej mieć ukojenie lasów. Spokojna i cicha, w pełni zgrała się z mateczką naturą. Ściana lasu który otacza z jeden strony miejscowość wraz z bezkresem dróg i dróżek wchodzących do niego wyzwala w nas spokój , wyciszenie. Zapach porannego lasu przy akompaniamencie ptactwa sprawił mi dzisiaj wielką radość i naładował akumulatory. Architektura drewniana przeważa we wsi, choć budują się nowe domy. To cieszy , że wieś nie wymiera a taki urokliwy zakątek blisko Niebrzegowa , Bobrownik, Gołębia czy Dęblina jest unikatem. Tu świat się może nie zatrzymał, ale po malutku się toczy - nie przyspiesza i nie popędza.

Urok wsi nie do opisania

 

Niezliczona ilość dród w las.....

 

Miejscowość jest wzmiankowana w drugiej połowie XVI wielu - w 1569 roku w spisie podatkowym jako Nieciecza. Była to stara wieś królewska - należała do starostwa stężyckiego. Ulokowana przy miejscowym szlaku handlowym z Gołębia do Ryk. W owym czasie liczyła jedynie 3 zagrodników . Idąc za - Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. T. 7, Warszawa : nakł. Filipa Sulimierskiego i Władysława Walewskiego, 1880-1914 - : dowiadujemy się ,że w 1827 roku wieś liczyła 8 domów i 51 mieszkańców. Należała do powiatu nowoaleksandryjskiego ( puławskiego) , gminy i parafii Gołąb. Po 1831 roku należała do donacji ks Iwana Paskiewicza. Aktualnie wieś należy do powiatu puławskiego, gminie Puławy i parafia Gołąb.

Droga do serca miejscowości Nieciecz. Po lewej otulina lasu.

 

We wsi spostrzegłem podczas szybkiej retrospekcji kapliczkę Maryjną z dzieciątkiem Jezus - murowaną zwieńczoną krzyżem i krucyfiksem. Instrypcja na tabliczce : " Królowo Pokoju Módl Się Za Nami 1959 OFI ... Niecieczy". Napis poprawiany ręcznie , nie miałem wystarczająco dużo czasu by przyjrzeć się pierwotnej inskrypcji. Znajduje się owa kapliczka zaraz przy wjeździe do wsi od strony Niebrzegowa.

Kapliczka Maryjna tuż przy wjeździe od strony Niebrzegowa.

 

Oraz między wspomnianymi miejscowościami znajduje się w polu zadbany krzyż drewniany, którego majestat ale i zarazem skromność potęgowany był przez brzask budzącego się dnia.

Samotny zadbany krzyż ....

 

Zdjęcia własne , opis na podstawie i  pochodzi z tablicy informacyjnej w miejscowości.

27 lutego 2019   Komentarze (1)
historia   nieciecz   las   Nieciecz  

Historia lokalna- Dzwony Bobrownickie i...

Wieża murowana - dzwonnica w kościele w Bobrownikach. Zdjęcie własne.

 

 

Zastanawiało Cię niekiedy to dlaczego przy świątyni nie tylko tej z długą historią ale i tymi nowymi niekiedy przy kościele znajduje się dzwonnica z 3 dzwonami ? Przecież jeden dzwon by wystarczył …. . Tak i jest zaiste ,że sporo nowych świątyń ma tylko jeden dzwon a i tego nawet nie mają – posiadają elektroniczne nagranie dzwonu i puszczają w eter zgodnie z harmonogramem. To już wg mnie lekka profanacja, ale jak parafii nie stać z drugiej strony to i może jest to do zaakceptowania. Mam okazję przemierzać delegacyjnie często województwo lubelskie i podkarpackie i to na co kiedyś nie zwracałem uwagi teraz mi ją przyciąga to te małe wieżyczki dzwonne z właśnie trzema dzwonami. 

Jaki miały historyczną rolę głównie na wsiach ,ale oczywiście nie tylko. Wkomponowały się w codzienną egzystencję włościan, gospodarzy, rolników i kupców. To one wyznaczały cykl dnia, one zwiastowały nadchodzące nieszczęście czy czyiś pogrzeb , czy wielkie wydarzenia dla Państwa i narodu Polskiego. To one przekazywały informację dla parafian w sposób jasny i klarowny. Dziś to raczej tylko ozdoba muzyczna jak i zaproszenie na mszę czy nabożeństwo oraz uroczyste procesje czy pogrzeby.

3 dzwony - zdjęcie Internet.

 

 

Zatem dzwony miały różną wielkość a co z tym idzie i wydawały różne tony. Najmniejszy z nich to sygnarz lub sygnaturka. Jego zadaniem ( dzwonieniem) było zawezwanie wiernych na poranne modlitwy, nabożeństwa w dni powszednie. Zawsze dzwonił o tej samej godzinie co dawał informację i określenie jaka jest pora dnia dla tych pracujących choćby w polu. W dni powszednie  7:30 a w niedzielę i święta 8:30.Niósł się jego dźwięk na około 3 km.

 Średni dzwon miał często nazwę „południówka” . Wydzwaniał w dni powszednie godzinę 12 i wzywał parafian na modlitwę południową „Anioł Pański”. Było go słychać na około 3 km.

 Największy z trzech dzwonów o najniższym brzmieniu i największej donośności – bo słychać go było przy bezwietrznej pogodzenie nawet na 10 km. Owy dzwon najczęściej wybrzmiewał na wieczorne modlitwy. W czasie zachodów słońca wydzwaniał „pacierze”. Uderzenia sercem dzwonu w jedną stronę w odstępach czasu jaki był potrzebny na odmówienie modlitwy  Zdrowaś Mario i Ojcze Nasz. Ogłaszał on też śmierć parafianina i jego bicie towarzyszyło ostatniej drodze. Miał także cele”świeckie”. Bił największy dzwon w razie pożaru, powodzi czy nagłego i niespodziewanego napadu np. nieprzyjaciela, okupanta. Było to bicie „NA TRWOGĘ”. Nie wolno było bić dzwonami w nocy chyba, że na trwogę. Szybkie uderzenia sercem dzwonu miało oznaczać zbiórkę mieszkańców w danym punkcie zboru.

Koncert wszystkich dzwonów był tylko słyszany przy okazji procesji, podniosłych uroczystości. Także na mszę niedzielną „Sumę” dzwoniły wszystkie dzwony.

 

Front orientowanego kościoła pw Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Zdjęcie własne.

 

Takie znaczenie miały dzwony bobrownickie. W 1598 roku kościół w Bobrownikach  posiadał 3 dzwony. Sygnaturkę w wieżyczce na zachodzie fasadzie kościoła  i dwa  duże dzwony w drewnianej dzwonnicy. Pożar miasta i kościoła w 1635 roku spowodował zniszczenie wnętrza świątyni, dachu i drewnianej dzwonnicy. Odbudowano szybko bo już 2 lata po pożarze. Przy tej odbudowie postawiono murowaną dzwonnicę – basztę, a cmentarz przykościelny opasano murem obronnym ze strzelnicami i aż 4 basztami na rogach. Pod koniec III ćwierci XVII wieku świątynia posiadała dzwon – sygnarz , duży dzwon i dwa dzwonki spiżowe.  Już w zapiskach powizytacyjnych z 1712 roku figurują trzy wielkie dzwony na dzwonnicy , sygnaturkę na kościele  i 3 małe dzwonki. Po tym roku był kolejny pożar kościoła. 9 lat później notka powizytacyjna mówiła o „ Dzwon duży jeden, dwa dzwony duże zgorzały a ich materia leży w zakrystii, sygnaturka w kościele”. W 1794 roku jedyny ocalały duży dzwon został zarekwirowany przez targowiczan na rzecz skarbu. W 1794 roku odlano nowy duży dzwon półtonowy, fundatorem był ks. Dominik Łukaszewski ( administrator parafii w Bobrownikach). 

Stan dzwonów na rok 1804 – 1 duży dzwon i 1 sygnaturka. Z powodu przemarszu ( odwrotu wojsk rosyjskich w 1915 roku dzwony zdjęto i zakopano. W 1920 roku uroczyście zawieszono odkopane wcześniej dzwony na swoich miejscach. 

W 1939 roku były 3 dzowny. Największy „Jan” odlany w 1796 roku, „Czesław” – średni dzwon ufundowany przez wiernych w 1934 roku i sygnarz „ Katarzynę” być może aż z 1589 roku.

Niemieckie władze okupacyjne 26 sierpnia 41 roku wydały zarządzenie o zdjęciu z wszystkich kościołów wszystkich dzwonów i przekazanie ich do skupu złomu celem późniejszego przetopienia na cele wojskowe. Zdjęto dzwony i powieziono je w stronę Puław. Kilku parafian podjęło trud o zachowanie choćby tego największego dzwonu. Poprzez fortel z przekupieniem i zastąpieniem „sztuka za sztukę” ( właściciel majątku – Jan Bogusławski -Podwierzbie przekazał swój dzwon folwarczny) udało się zachować dzwon i zakopać go w okolicach Niebrzegowa w lesie. W 1947 roku został wydobyty dzwon „Jan”  i uroczyście przywieziony do świątyni i zawieszony w swoim miejscu. W 1988 r przywieziono z odlewni dzwonów w Węgrowie dwa nowe dzwony, ufundowane przez rodzinę Gajewskich i Wójcickich. Sygnaturka zbliżona do tej bobrownickiej odszukano na składnicy dzwonu i także ją przywieziono do Bobrownik.

 

Prawda, że piękna, burzliwa i smutna także historia dzwonów – tych Bobrownickich…

 

Wpis powstał na podstawie książki „ Bobrowniki 1485-1988”  - Ks. J. Zychora, E.Wąsik,A.Wójcicki.

 

23 lutego 2019   Komentarze (3)
wyznania religijne   bobrowniki   dzwony Bobrowniki  

o mieszczanach sieciechowskich

20 lutego 2019   Dodaj komentarz
historia  

Eteryczny rześki poranek....

Zaciągam powietrze ile mogę … to będzie dobry rześki ranek i dobry dzień. Zawieszony niczym bombka na choince super księżyc nad świątynią przy moim osiedlu wydawał się mistyczny i surrealny niczym z opowieści  Franka Herberta Dune.

Jeszcze ciemno ale już szpaki dają swój koncert przybiegając nawet pod mój samochód. Coś chciał mi powiedzieć , przekazać. Ten mały czarny ptaszek z żółtym dziobkiem ledwo widoczny dzisiejszego poranka sprawił mi nie małą radość dla moich zaspanych oczach.Szron podmalował każde źdźbło trawy, każdy listek na drzewie każdą szybę samochodu stawianego na dworze. Z tym nastawieniem ruszyłem jak co dzień do pracy. Za 10 szósta.

Koleżanka serdeczna z INS już pewnie w pracy – myślę i miło wspomniałem. Krajobraz zmienia się z przemysłowego miasta z kominami, parownikami masą stali i rurociągów na las ,na pola i łąki, na w końcu wsie lubelskie przy Nadwiślance. Kocham te tereny, odpoczywam psychicznie widząc Wisłę po lewej, oczy się cieszą widząc bezkres pól i łąk po prawej. Dziś ten majestatyczny księżyc po lewej i brzask na wschodzie jego mentalnego brata dają dziś właściwe upojenie duszy i uspokojenie ciała. Niczym by sobie pomagali i jak najszybciej oświetlali i wprowadzali cudowność dnia. Ja bardzo kocham ten moment tryumfu światła nad ciemnością. Ten moment brzasku, pierwszego nieśmiałego z tej czerwonej kuli słonecznego języczka który jednym swoim muśnięciem niweczy cały mrok, wszystkie mary nocne. Rozświetla mroki dnia, powoduje naładowanie akumulatorów , generuje uśmiech, radość i ten niekończący się zachwyt nad mateczką naturą.

Gaszę auto Wiatr przywitał mnie na główce wiślanej. Zimno, szybko weryfikuję swój ubiór. Zarzucam kaptur na już łysawą głowę. Siadam na masce i zaciągam powietrze wiślane ile się daje. Głęboko do ostatniej najdalszej części płuc. Pomału wypuszczam …wiem już ,że warto było przyjechać. Czuję jak otaczająca mnie przyroda , Wisła, wierzby, plusk fal o kamienie i ja to jedność. Staję się im równy a za chwilę maluczki. Ona we mnie ja  w niej. Synergia idealna. Nie przeszkadzamy sobie… czerpiemy z siebie. Jestem jej trybikiem , trybikiem natury matuszki naszej. Zamykam oczy i czuje jej puls , jej bicie serca. W oddali słyszę mewy, gdzieś jakiś trel ptasi, rześki zefirek wdziera się pod już lekko znoszoną kurtkę. Nikogo tylko ja i matuchna przyroda.

Taka poranna , taka jeszcze lekko zaspana , ale już gotowa na codzienność dnia. Nie wiem kto jeszcze jak ja tak ładuje baterię przed dniem pracy …chyba niewielu. Może niewielu ma taką możliwość?  Ten świt zawsze we mnie wzbudza różne emocje – od egzaltacji po smutek i melancholię.

Zawsze wraca w tych chwilach tego porannego kontemplowania tragiczna historia pobliskiego Dęblina czy Zajezierza. Wjeżdżając do tego miasta ( młodego miasta bo od lat 50 ubiegłego wieku dopiero) tuż za przejazdem mijam w ogromnej powadze i smutku Bramę Lubelską ( dla mnie bramę piekła) do Twierdzy Dęblin , mijam pomnik poświęcony dzielnym „Wilkom” by w końcu minąć i uśmiechnąć się choć trochę i puścić oko do okazałego dębu Jagiełły - Grot.

A przed wjazdem do miasta Dęblin Wieprz dopływający resztką sił do Wisły. I nowy most kolejowy na nim, i stary uroczy most kolejowy na niej. Najważniejsze ,że słońce wstało dla wszystkich i dla każdego z osobna. Niesie dla nas nadzieję , wiarę, radość i pozytywne nastawienie i co ważne ładuje nasze akumulatory. Dajmy się naładować….tą pozytywnością….

  

 

19 lutego 2019   Komentarze (1)
filozofia   poranek  

Yann Tiersen - geniusz minimalizmu formy,...

Yann zdjęcie współczesne

 

Yann Tiersen urodzony w  1970 r – francuski kompozytor i muzyk–minimalista. W swoich utworach wykorzystuje instrumenty takie jak pianino, akordeon i rozmaite typy instrumentów smyczkowych oraz strunowych. Znany głównie dzięki ścieżkom dźwiękowym do filmów Wyśnione życie aniołów (1998, reż. Érick Zonca), Amelia (2001, reż. Jean-Pierre Jeunet) oraz Good bye, Lenin! (2003, reż. Wolfgang Becker). Jego utwory są łatwo rozpoznawalne dzięki dość prostej linii melodycznej i przez użycie w nich niewielu instrumentów. Tyle surowych faktów z netu. Teraz to osobiste.

To dla mnie wybitny i ponadczasowy kompozytor i muzyk. Odkryty  przeze mnie przypadkowo w 2000 roku , gdzie pierwszy raz zetknąłem się z jego twórczością. Płyta Latarnia Morska – La Phare. Parę utorów powędrowało do soundtracku Amelie z którego był chyba najbardziej rozpoznawalny. Choćby La Noyee czy La Dispute. Jakże różniące się od siebie. Lecz słychać tą skromność instrumentów , minimalizm nut, ale eksplozję muzyki i emocji. Mnie wrył utwór La Chute . To droga od głębokiego dołu emocjonalnego, od żalu, od beznadziejności przechodzącego w coś bardziej życzliwego. Mającego pierwiastek ludzki i pozytywny -by znów pogrążyć nas w przepaść beznadziejności i braku normalności. To takie emocje , które rozrywają człowieka , wydzierając jego duszę na żywca z ciała….

Nie sposób  przejść obojętnie obok jego twórczości. Jego linia melodyjna, skromności i minimalizm , przy tym geniusz kompozytorsko-instrumentalno-wokalny jest dla mnie niedościgły i potwierdzany z każdym jego utworem. Nowe płyty tylko umacniają mnie w przekonaniu, że to Muzyk Stulecia. Jego skromne formy głównie na fortepian czy skrzypce są rozpoznawalne w każdym utworze jasno wskazując  jego ponad przeciętną wartość. Wartość nie do przecenienia dla kultury i sztuki. 

Sur le fil piano – opowieść pisana na fortepian, słychać w każdym brzmieniu wybrzmienie , każdy ton niesie przekaż i bagaż ogromnych emocji. Czy piękny akordeon jako prolog w utworze La Veillee z płyty Les Retrouvailles. Czy mocny akcent na klawesynie w utworze  La Jetée.  Z tej samej płyty płynący melancholią utwór La plage. Album Amelie nie będę opisywał bo większość zna utwory i na pewno zakochał się w każdym z nich. Już dość opisywania swoich subiektywnych przygód z tym kompozytorem na miarę kompozytora stulecia. Proszę byście sami poczytali a przede wszystkim posłuchali jego świadomych i genialnym w tym minimalizmie utworów. Na pewno już będzie wam towarzyszył. I poznacie jego twórczość i jego samego w każdym utworze spod jego pióra i partytury. Nie można go zaszuflatkować ! Wymyka się z każdego nurtu....

Słyszę go wyraźnie w utworach ze starszych płyt jak przywołana La Phare czy wcześniejsza wydana jedynie w 1000 egzemplarzy ( później poddana reedycji) płycie  La Valse des Monstres czy  EUSA z 2016 roku. Aktualnie mistrz Jan wyrusza w trasę koncertową promującą jesgo najnowsze dzieło – ALL. Niestety nie będzie w Polsce. Możemy go posłuchać najbliżej to w Berlinie 6 marca.  Koncertował w Polsce - choćby we Wrocławiu w 2010 roku.

 

Dziś przygotowałem utwór ze ścieżki dźwiękowej filmu poświęconemu francuskiemu żeglarzowi -  Ericowi Tabarly -  Point Zero.

Jan napisał ścieżkę dźwiękową do tego pełnego emocji filmu o tragicznie zmarłym kapitanie, konstruktorze jachtów, ale przede wszystkim ojcu i mężu. 

 

 

Posłuchaj ---> https://www.youtube.com/watch?v=IUOYryj-o94&index=1&list=RDIUOYryj-o94

 

Materiały opracowane za pomocą Wikipedii i Interentu oraz a co najważniejsze swoich odczuć. Zdjęcia Internet.

05 lutego 2019   Komentarze (2)
spiew   Yann Tiersen  

Dziękuję że jesteście

 

Dajcie znać w komentarzu jak czujecie ten blog .. basowy log...

 

zdjecie internet

02 lutego 2019   Komentarze (3)
filozofia  

Serce w lesie- miłostki moje

Nie czuł bym się spełniony, gdyby nie był kim jestem z moimi przywarami, potwarzami, miłostakami. Tak właśnie miłostki są tu ważne - szczególnie jedna , nie ta ze śpiewem związana, też nie ta biegowa. Miłostka a w sumie miłość do matuszki natury. Do przyrody, bo botaniki .....

Kilka lat czuję mocną więź swoją z przyrodą, więc postanowiłem ją poznać i zacząłem proces nabywania wiedzy poprzez odpowiednią literaturę, kadrę naukową ( Łukasz, Andrzej,Iwona,Wojtek,Aga) , grupy na FB oraz i co najważniejsze praktycznie. I tak od tych kilku lat łażę po tych wąwozach, polach, lasach, ugorach, wydmach, przyrzekach, przystawach, górach i się uczę i dalej zgłębiam ten przepastny wór świata roślin. Niekiety coś zbiorę , coś posuszę, coś opiszę. Coś tak na swoje amatorskie potrzeby i wiedzę. Trwam w tym dalej i już nie mogę się doczekać wiosny a w sumie przedwiośnia by ruszyć na Parchatkę, Bochotnicę, Miećmierz, Stok, Pożóg....jak tylko czas i życie pozwoli. Może jak będziecie begali, jeździli na rowerze, spacerowali po wąwozach koło Puław i będziecie widzieli gościa w moro z kijem leszczynowym - to ja. Pomnijcie mnie ciepło. A poniżej kilka tych gralli - gralli natury z wypadu w maju 2018 z grupą kochających jak ja naturę ...

  

 

 

 

Zdjęcia własne oraz uczestników w większości z wycieczki - Czarny Szlak - Puławy - Gora III Krzyży - Parchatka. 2018

02 lutego 2019   Komentarze (2)
przyroda   przyroda  
Izkpaw | Blogi