• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (67)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (130)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (6)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (44)
  • puławy (48)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (6)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (54)

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • Blog o własnej wędlinach....
  • Bieganie inie tylko
    • Maratończyk i jego przemyślenia
  • Historia
    • Fortyfikacje
    • I WŚ Puławy
    • Interaktywne stare mapy
    • O cmentarzach , dworkach
  • Historia lokalna
    • Dawne Puławy
    • I Wojna Światowa
    • Kompendium wiedzy o Gołębiu
    • Poznaj Lublin
    • Skoki i Borowa
    • Świetny blog o historii regionu
    • Wszystko o Sieciechowie
    • Wyjdź z pociągu
    • Zabytki, zaułki, zakątki ...
  • proces technologiczny
    • Procesy technologiczne
  • Przyroda
    • Blog leśniczego

Kategoria

Borowa, strona 1

< 1 2 >

O wierzbach...

Stoją razem blisko siebie

Straż przemożną tam trzymają?

Patrzą wokół co się dzieje

Dzisiejszy brzask w konarach mają

 

Stoją razem już od dawna

Stoją i się w świat wpatrują

Patrząc na Matygi , Borowinę  z rana

Za plecami Wisłę mając

 

Dziś kwietniowym chłodnym rankiem

Piszę swój pamiętnik własny

Jak tam – hen tak kiedyś , tam przed laty

Nosić trud życia gospodarzowi miały

 

Tu przy ich korzeniach strużka płynie

Niosąc wodę już przez lata

W  nich i życie i nadzieja

Dla pół przez które mierza

 

Stoją tam już od lat wielu

Patrzą się wymownie

Rzeczka wije się przy nich 

Tak swobodnie 

By świt i rok ten nastały

Przeżyć w zgodzie miały

 

Konary wznoszą ku niebu

Gałęzie jeszcze nieme - Pana chwalą

Prosząc i wypraszając dla tu zamieszkałych

O łaski i dary

 

Stoją tak wymownie, ale i w pokorze

Strzegąc co polskie, co nam tu przyroda dać może

Pomnij wędrowcze na nie , schyl głowę w dowodzie

Żeś z nią żyjesz w wielkiej  zgodzie….

 

/Paweł Ciechanowicz/

 

03 kwietnia 2019   Komentarze (3)
filozofia   borowa   wierzby  

Historia lokalna - Sacrum Borowa ( odkryte....)...

Borowa - własność szlachecka 1420 r Jana ze Słaboszowic. Pierwsze pisane wzmianki są z 1420 roku kiedy to wcześniej wymieniony szlachcic sprzedaje wieś Dziersławowi z Witowic. A już Dziersław szlachcic , ród Konińskich - to historia Witowic , Witowskiej Woli , później - Końskowoli . Sama Borowa ma zwartą zabudowę piękną drewnianą w synergii z nową murowaną. Sąsiaduje z wsią królewską Skoki. Posiada kościół, szkołę sięgającą tradycji już od 1927 roku. Dziś przemierzyłem tereny dla mnie nieznane tej cudownej miejscowości i na pewno opiszę we wpisie niedługo na grupie.

 

Lecz teraz o sacrum 

Borowa otworzyła dla mnie tajemnice związaną z kapliczkami i kaplicą jakiś czas temu. Wymienić tu choćby kaplicę i kapliczkę maryjną przy wjeździe do wsi od strony Gołębia. Następnie na skrzyżowaniu dróg Skoki – kościół, szkoła. Nie była to niestety pełna wiedza. Dziś ujawniły się mi dwie kapliczki murowane Maryjne powstałe w tym samym czasie czyli w 1957 roku.

Pierwsza w stronę Zarzeki. Kapliczka murowana znajduje się na posesji. Maryjna , zwieńczona krzyżem z krucyfiksem. Odnowiona i bardzo zadbana. W niszy figurka Maryjna. Przyozdobiona kwiatami. Inskrypcja na tablicy : „ Od Powietrza Głodu i Wojny Zachowaj Nas Panie 1957 r”.

Druga znajdująca się w miejscowości w dość bliskim sąsiedztwie stawu. Murowana , zwieńczona żelaznym krzyżem z krucyfiksem. Zadbana, odnowiona , przyozdobiona kwiatami i wstążkami . W niszy figurka Maryjna. Wyryta na samej kapliczce inskrypcja : „ Królowo. Korony Polskiej Módl Się Za Nami r 1957”.

25 marca 2019   Komentarze (2)
historia   borowa   Borowa  

Historia lokalna - Kudłów, Borowa, krzyż,...

Nie sposób przejechać obojętnie przez tą cudowność bardzo starej wsi Borowa. Zawsze jadąc do pracy choć na chwilę zwalniam by poczuć ducha przeszłości i zażyć piękna natury tej miejscowości. 

Legenda głosi, że miejscowość podzieliła Wisła na od strony Radomia - Borowiec i od strony Bobrownik Borową. Coś w tym jest , bo na starych mapach rzeczywiście widnieje miejscowość Borowiec.....

Postanowiłem udać się pod krzyż w szczerym polu przy drodze prowadzącej do wsi Matygi. A dokładnie do gospodarstwa przed Matygami. 

Początek drogi do wsi Matygi w stronę krzyża

 

Studiując mapy i zapiski w książkach poświęconych historii lokalnej można wyczytać i określić, że tam gdzie gospodarstwo istniała miejscowość Kudłów. Z map dostępnych choćby z 1786 czy 1808 jest to spora wieś. Po 1850 roku ukazuje się w tym miejscu już folwark Matygi. Znika z map i znalezionych póki co zapisków przeze mnie.

Ze analizowanych przeze mnie dostępnych materiałów w postaci książek o regionie pojawia się Kudłów w zapiskach i działaniach Adama Kotowskiego( zmarł 21 listopada 1693 r W Klementowicach) - stolnika wyszogrodzkiego, syna pańszczyźnianego chłopa, który na dworze Jana Wielopolskiego zrobił karierę i uzyskał najpierw szlachectwo szwedzkie w w 1659 r.a w 1673 roku polskie. Cytuję z książki "Bobrowniki 1485-1988" ( Ks. J. Zychora, E.Wąsik,A.Wójcicki) : " Dominikanom warszawskim darował za życia dobra : Borowę [..] i Kudłów[...] ....."

 

Sad owocowy przy drodze do Matyg, krzyża

Następna informacja pochodzi z książki " Dęblin szkice z dziejów miejscowości i okolicy" (K.Kurzypa), gdzie autor przytacza taką treść :

"Dobra dęblińskie zostały nazwane w ukazie donacyjnym z 20 czerwca 1840 r. "Sieło Iwanowskie".........Iwan Paskiewicz nabył na własność w publicznej licytacji w Trybunale Cywilnym 

Lubelskim w drodze działów w dniu 30 stycznia 1843 r. szlecheckie dobra ziemskie Borowa ze wsiami Kudłów i Matygi."

 

Droga do Matyg ( dawniej droga do Kudłowa) i krzyż

Co do samych Matyg to kilka informacji jakie na szybko udało mi się pozyskać.

Sama wieś przeżyła wiele zmian jej administracyjnego i własnościowego położenia i przynależności. Kiedyś nazywała się Rybaki, gdyż wielu mieszkańców parało się rybołówstwem. Sama miejscowość powstała w XV w. i od początku była wsią dziedziczną. Właścicielami byli m.in. Wielopolscy, Paskiewiczowie, Mierzejewscy.  W 1789 roku Matygi sąsiadowała z Gołębiem lecz już pod koniec I połowy XIX wieku wymieniano ją tylko jako folwark Matygi ( w Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego. T. VI: Malczyce – Netreba. Warszawa 1885.) w tym czasie najprawdopodobniej wieś była włączona do folwarku Borowina. w 1927 r. dawny folwark Matygi funkcjonował pod nazwą Borowina. Po II Wojnie Światowej oba te majątki rozdzielono a ziemia matycka została przekazana mieszkańcom Gołębia. Owi mieszkańcy założyli wieś i wrócili do jej historycznej nazwy - Matygi. Reasumując :

Obecna wieś Matygi znajduje się w miejscu folwarku, a na miejscu historycznej wsi Matygi jest miejscowość Borowina.Ciekawostką może być fakt, że w przyległym jeziorze Matyckim w 2006 roku złowiono piranie i sprawa była znana na całą Polskę. Samo jezioro powstało z dawnego koryta Wisły.

 

Krzyż w szczerym polu...

Dalej poszukuję informacji co się działo z miejscowością Kudłów i kiedy wytarła się z map i mam nadzieję, że nie z pamięci starszych.

 

Krzyż w polu wraz z drogą do niego uwieczniłem dzisiaj. Opis krzyża pochodzi z grupy FB Wsie Lubelszczyzny - historia i tradycje" : 

Metalowy, wysoki krzyż z figurą Jezusa Ukrzyżowanego, rzymskokatolicki, prawdopodobnie z 2009 r.- na borowskich polach tzw. ,,dzierżawy'', na gruncie Pana A.Stefaniaka. 

,,Według przekazu tutejszych mieszkańców, fundatorem krzyża jest syn więźnia obozu w twierdzy dęblińskiej, z czasów II wojny światowej. Więzień ten żarliwie modlił się i prosił Boga o przeżycie, a w podzięce obiecał ufundować 10 krzyży.Przetrwał pobyt w obozach i wojnę, nie zdążył jednak wywiązać się ze swojej obietnicy.Wolę zmarłego ojca wypełnił syn''.

,,Piękno kapliczek, figur i krzyży przydrożnych''.Gmina Puławy. Góra Puławska 2014.str.21.

 

25 stycznia 2019   Komentarze (6)
historia   borowa   dęblin   matygi   Matygi   Borowa   Kudłów  

Historia lokalna - Szkoła Podstawowa w miejscowości...

Szkoła Podstawowa w miejscowości Borowa. Budynek niczym się nie wyróżnia ot bryła typowa dla tych placówek. W szkole znajduje się także punkt przedszkolny co już nie jest dla takich małych miejscowości standardem. W mojej miejscowości rodzinnej pod Kołobrzegiem liczącej 500 mieszkańców dopiero od 10 lat jest przedszkole. Widać, czytając historię szkoły z jak wielką determinacją okoliczni mieszkańcy wykazywali by powstała to i teraz pewnie się to nie zmieniło.

Okolica piękna , Wisła z jednej strony , Wieprz z drugiej.

 

Historia Szkoły z broszury z 2013 r 

"W roku 1927 w Borowej powstała Publiczna Szkoła Powszechna. Składała się z czterech oddziałów, w których nauczał jeden nauczyciel. Zajęcia odbywały się w wynajętym prywatnym budynku.Po wyzwoleniu, w listopadzie 1945 roku, pomimo bardzo ciężkich warunków, uruchomiona zostaje szkoła. Początkowo była to szkoła jednoklasowa, następnie szkoła siedmioklasowa, w której pracowało 4 nauczycieli. Placówka prowadziła kursy dla analfabetów oraz kursy dokształcające z zakresu siedmiu klas szkoły podstawowej. Nauka odbywała się w poniemieckim baraku, w bardzo trudnych warunkach. W trzech izbach uczyło się siedem klas. Lekcje odbywały się na trzy zmiany, w ciasnych i zimnych pomieszczeniach.

W październiku 1958 roku na apel I Sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki „1000 szkół na 1000-lecie Państwa Polskiego” odpowiedziało także społeczeństwo Borowej i Skoków. Powołany został Komitet Budowy Szkoły, w skład którego weszli: Leon Kuna, Antoni Żmuda, Kazimiera Mokijewska,Jan Kopeć, Salomea Reda, Maria Gawryjołek, Henryk Stefanek, Piotr Kędziora, Stanisław Chadaj, Jan Zamojski. Jednocześnie została podjęta uchwała, iż każda rodzina ukuje na pobliskim forcie 2 m 3 gruzu i przewiezie go na plac budowy oraz wpłaci na budowę szkoły 200 zł. Miejscowa ludność brała czynny udział w budowie szkoły, wykonując w czynie społecznym wykopy, lasując wapno czy przygotowując gruz na fundamenty nowej szkoły. Pomagały także dzieci szkolne, przekazując na budowę pieniądze za zebrane butelki w kwocie 2144 zł.Budowę przejęło Przedsiębiorstwo Budownictwa Terenowego w Puławach. Dnia 18 czerwca 1961 roku nastąpiła uroczystość wmurowania aktu erekcyjnego z udziałem przedstawicieli władz powiatowych, oświatowych i miejscowej ludności. Uroczystość otworzył Inspektor Szkolny Stanisław Darewicz. Akt erekcyjny odczytała kierowniczka szkoły pani Salomea Reda, a wmurowania aktu dokonał przedstawiciel Kuratorium Okręgu Szkolnego w Lublinie pan Hobot. Na zakończenie uroczystości dzieci szkolne zaprezentowały program artystyczny. Budowa przebiegała bardzo szybko i sprawnie, także zimą. Robotników nie odstraszał nawet 30-stopniowy mróz. Budynek szkoły „Pomnik Tysiąclecia Państwa Polskiego” został oddany do użytku 10 lutego 1963 roku. Na uroczystość przybyli przedstawiciele partii, władz powiatowych i oświatowych, dziennikarze oraz bardzo licznie mieszkańcy Borowej, Skoków i Matyg. Symbolicznego przecięcia wstęgi dokonał poseł na sejm PRL Stanisław Krauss, a otwarcia dokonała Kierowniczka Szkoły pani Salomea Reda."

13 listopada 2018   Komentarze (3)
historia   borowa   Borowa   szkoła  

Ujście Wieprza ....nieco inaczej.....

Tak matuszka natura nas czyli świat stworzyła byśmy widzieli i wiedzieli po co na nim jesteśmy. Byśmy mieli jasne cele , byśmy kierowali swym owocem życia jak najlepiej i najbogaciej – byśmy mieli pełną świadomość naszego bycia. Tego małego trybiku – nas w całej machinie ziemskiego padała.

A to o dziwo nie o tym egzystencjalnym - niematerialnym będzie tylko o ujściu. Tak o ujściu! Co to te ujście ? Każdy wie, że jak się coś zaczyna to albo powstaje z popiołów, albo się rodzi , albo objawia – a jak jest koniec to się uchodzi. I  o tym uchodzeniu dziś będzie. Mówię o ujściu Wieprza do Wisły.

Pewnie trochę zaskoczenia? Nie szkodzi ….. Musiałem wstęp poczynić by móc bezpruderyjnie uderzyć w struny mi bardzo kochane – czyli naturę. Pisałem wcześniej, żem nie stąd i dla mnie te tereny pod względem kulturowym, historycznym, przyrodniczym cały czas odkrywają swoje tajemnice. Kiedyś taki nie byłem- kochałem przyrodę, łowiłem ryby, łaziłem po lasach, polach, łąkach, ugorach szukając ukojenie i synergii z matuszką naturą. Często się udawało i stan błogości przeszywał mnie na wskroś.

Tu w Lubelskim a dokładniej w powiecie Puławskim. Tu  jezior mało (mniej)- głównie ze starorzeczy -Tu króluje Pani Wisła i Pan Wieprz. O Wiśle nie raz mówiłem i pisałem a o Wieprzu tylko wyjaśniłem skąd jest nazwa Wieprz tej rzeki. 303 km jak nasz dywizjon w Anglii, 303 km rzeki, która tu mogę śmiało powiedzieć jest najpiękniejszą jaką znam, w której się kąpałem, w której łowiłem ryby, przy której siedziałem nocki przy ognisku a jej szum, bochot, koił nerwy i odpowiadał na moje potrzeby egzystencjalne. Jakże ta rzeka jest popularna wśród kajakarzy, żaglówek czy łódek, jakże unikalna jest to rzeka dla ornitologów, botaników, ichtiologów, przyrodników, rolników, globtrekerów, wędkarzy i w końcu tych co chcą odpocząć przy naturze i w naturze. Zaczyna pod Tomaszowem i przez Roztocze , omija szerokim łukiem Lublin przy Łęcznej, przy Lubartowie, zakręca przy Kocku by już prawie  linii prostej ( heeheheh*) koło Baranowa, Osmolic, Kośmina by ujść właśnie w Dęblinie. 

A tak nie było kiedyś. Kilka wieków temu Wieprz uchodził do Wisły na wysokości Stężycy czyli dobrych kilka kilometrów na północ.Panienka Wisła jak to każda kobieta zmienną jest – i zmieniła co nieco  swoje koryto. Jedni się cieszyli, że mają dostęp do spławnej rzeki i mogą uruchomić handel, czy zająć się rybołówstwem a inni płakali i mocno zastanawiali się mając tylko starorzecza jak przeżyć. I tak wielkie majątki włościan stawały się marginalne i stracili na znaczeniu by inni mogli się wybić na kanwie hierarchii społecznej. 

Jej prawy dopływ Wieprz zawsze przy niej był i jest. Co sekundę zasila ją swoją miłością i czułością. Uścisk ten jest w Dęblinie zaraz ( no może 300 m) od mostu kolejowego na Wiśle w stronę Borowej. Postanowiłem odwiedzić to miejsce – wstyd tyle lat a tam nigdy nie byłem. Spieszę się bo już 15:20 za góra godzinę już ciemno. Słońce daje cudowne możliwości artystycznych zdjęć. Już wpadające w swoją czerwień , przy liściach z grądu i traw, turzyc także żółto – szkarłatnym tworzyło atmosferę iście jak z bajki. Ale szybciej szybciej – most uwieczniony – całkiem zgrabne zdjęcie. Ścieżka wije się przy Wiśle w trawach i lekko bagnistym terenie. Nikogo, za plecami zostawiam karmazynową kaponierę Twierdzy Dęblin, most paraboliczny( także wzmiankowałem o nim). Dochodzę do tego miejsca. Siadam aż bo widok i klimat świetny….

Sami zobaczcie……

Most kolejowy na Wiśle

Ujście Wieprza do Wisły

Miłosny pocałunek, ale przy tym koniec drogi, koniec pewnego etapu życia rzeki. Jest w tym pierwiastek mistyczny, jest zaduma, jest żal i jest radość , jest magia, jest zaduma. To co 303 km wcześniej się zaczęło tu się kończy. Piękniejszego finału bym sobie nie wymarzył. Dwie naturalne i nieuregulowane rzeki od wieków się uzupełniają choćby w rybostan, zasilają pola, łąki, stają się ostoją dla niezliczonej liczby zwierząt dla niespotykanej liczby roślin i drzew…. A to nad nimi w tym rejonie jest dalej kultywowany wypas koni na przybrzeżnych łąkach. Jak rankiem przy rześkim i już gryzącą w nos z zimna mgłą słychać w Skokach parskanie wierzchowców i klaczy ze źrebakami. Gdzie bladym świtem w nieśmiałej poświacie Słońca widać ich kontury z wolna przechadzające się po zroszonych łąkach. To niezliczona ilość dawniej młynów napędzanych jego wodami, to niespotykany ekosystem fauny i flory mający swoje miejsce w parkach krajobrazowych – Nadwieprzański. To w końcu niczym droga górska wije się niczym wąż wśród przyrody lubelskiej. To także niemy świadek działań wojennych. Podczas wojny polsko-bolszewickiej w rejonie Wieprza skoncentrowane były siły 4 Armii gotujące się do Bitwy Warszawskiej. We wrześniu 1939 rozegrała się nad Wieprzem jedna z większych bitew kampanii wrześniowej – kilkudniowe walki pod Tomaszowem.

I czyj jest ten Wieprz. Tych co się na ich terenach rodził ? Czy tych co u nich uchodzi do Wisły? Czy może tych co zasila stawy rybne w okolicach Kocka? A może tych co rozwinęli biznes kajakowy i rejon Baranów – Kośmin jest ich ?  Czy może tego starszego pana co siedzi nad jego brzegami w Niecieczu i próbuje złapać rybkę na obiad? Czy jednak tych co w byłym mieście Łysobyki ( Jeziorzany) wypasają sobie i sąsiadom krowy przy rozlewiskach?  Czy może byłym ośrodku kalwinizmu w Polsce – Lubartowie , gdzie z pałacu Sanguszków wychodzą pięknie ukwiecone drogi nad Wieprza?!

Nie ma jednej odpowiedzi – jest do Wszystkich i Wszyscy powinniśmy o niego dbać. 

Niestety my ludzie i stworzone przez nas zakłady, fabryki ,pola uprawne skutecznie niszczymy tą rzekę. Kilka smutnych faktów poniżej : 

"Na przykład z Krasnegostawu odprowadzanych jest 698,1 tys. m3 /rok ścieków komunalnych oraz 366 tys. m3 /rok ścieków z mleczarni, z Lubartowa 1031,5 tys. m3 /rok ścieków komunalnych, a także ścieki z zakładów garbarskich. Do Wieprza trafiają ścieki przemysłowe z Zakładów Tłuszczowych „Bolmar” (805,8 tys. m3 /rok), Agros-Milejow (612,4 tys. m3 /rok), Cukrowni Krasnystaw (268,6 tys. m3 /rok) i Cukrowni Klemensów (235,1 tys. m3 /rok). W zlewni Wieprza położone są miasta: Lublin, Zamość, Świdnik, Kock, Radzyń Podlaski, Rejowiec i Ostrów Lubelski, z których ścieki odprowadzane są do dopływów Wieprza. I tak ścieki z Lublina trafiają do Bystrzycy (30 677,3 tys. m3 /rok), z Zamościa do Łabuńki Charakterystyka geochemiczna wód rzeki Wieprz 53 (4 438,7 m3 /rok), ze Świdnika do Mełgiewki (w tym 701,4 tys. m 3 /rok z WSK PZL-Świdnik), z Kocka i Ostrowia Lubelskiego do Tyśmienicy, a do rzeki Świnki odprowadzane są ścieki z KWK „Bogdanka” (4 892 tys. m3 /rok) oraz Łęcznej (781,7 tys. m3 /rok) (Roguska 2007)."

Pokażmy, że umiemy tylko truć i zabijać tej rzeki, ale aktywnie bronimy ją przed dalszą degradacją. Zgłaszajmy wszystko co nienaturalne ( zmiana koloru, martwe ryby, piana na powierzchni , zapach,…)

 

 

Wracając do moich przemyśleń z początku to cieszę się bardzo całym sobą, że jestem tu teraz i mogę być częścią tego ekosystemu, napawać się widokiem, uwiecznić na zdjęciu…… Dajcie szansę naturze a ona na pewno okryje Ciebie płaszczem miłości i czułości….

 

 *- nie ma chyba prostego odcinka Wieprza….

 

09 listopada 2018   Komentarze (4)
filozofia   dęblin   borowa   wieprz   Ujście   Wieprz   przyroda   wisła  

Jesienne świty i zaduma nad żywotem

Różnobarwny liść na drzewie, opadający.... lub tych liści całe sterty. Ach jak to cudownie wygląda- taka plejada barw- tak świetnie i wręcz już popadająca w egzaltację i ogromne podniecenie zachwyt - nad czym? trudno to ludziom zrozumieć - nad śmiercią tego liścia, małym samobójstwem drzewa, który szykując się do zimy odrzuca liście, które go żywiły a teraz od niego zabierają bezcenne życie. To jest prawdziwa jesień, czas wielkiego umierania choć ma mikroskalę. Za miesiąc nie będzie śladu po tej plejadzie barw…przestaniemy się podniecać, hmm wróć zachwycać i zaczniemy narzekać na tą szarość, burość, zimno, deszcze i śniegi.... We wtorek przeczytałem na FB (choć już tam rzadko bywam) o gasnącym światełku Kasi, światełku życia i wielkiej rozpaczy jej męża Marcina. Do tej pory nie potrafię uporać się z emocjami, przecież już do śmierci innych, bliskich jestem "przyzwyczajony" i nie raz podczas pogrzebu dawałem się ponieść słusznym i właściwym emocjom. Mało tego, zdarza się, że pomnę kogoś i zrobi się mi smutno i sentymentalnie. Tu jest inaczej - w ogóle ich nie znam, widziałem może na zdjęciu z raz, ale tak cholernie czuje się z nimi związany (platonicznie). Ten czas jest najgorszy, gdzie zapada wyrok i gdzie prócz wiary, nadziei nie zostaje nic. Przecież rodzina tej dziewczyny, młodej, mającej wszystko przez sobą już nie ma łez, mąż jej wypłakał cały świat, świat i boga, który dał mu tak po mordzie i pokazał palcem kto tu rządzi...I ta jesień !! teraz nie ułatwia, dobija, choć na pozór kolorowa i wybucha plejadą barw to w gruncie rzeczy po cichu zabiera resztki życia…Ja cały czas wierzę, że Kasia jednak będzie zdrowa, przecież ma jeszcze tyle spraw do załatwienia, przecież to nie jej czas do **olery. Bić się o każdą sekundę a my napełniajmy tą sekundą naszą nadzieją, naszą wiarą, naszym byciem.

  

 

By nie uciec w utopię bezsilności i żalu, jesień z jej świtami jest unikalna i nie do podrobienia. Nie ma takiej pory roku, która dawała by o 6:20 z rana takich doznań, takich widoków, takiego chłodu mgły.......

 

 

Autor o świcie wał na Wieprzu - Borowa

 

poranek jesienny....

 

18 października 2018   Komentarze (2)
filozofia   borowa   jesien zaduma choroba  
< 1 2 >
Blogi