Archiwum 03 października 2023


Smaku leszczyny szkoły mojej byt


03 października 2023, 20:09

 

Jesień a przecież ciepło w te ostatnie dni września niczym czerwcowym dniem. Tak. Wrzesień zagościł brawurowo. Ciepło jakie nam dał było niespotykane.Toczył na swoich barkach wiele. Deszczu mało w nim było jak na wczesnojesienne miraże. Uderzająca nawłoć swym słodkim złotem i cudownym słodkawym zapachem, przeplatająca się w pięknie i kolorze ze słonecznikiem bulwiastym, lebiodką ,czy szczecią. Wtórował mikołajek i kwitnąca mięta. W mieście dogasała naparstnica i dziewanna. Z balkonów na Niwie spływała nasturcja w duecie z wybrzmiałym winogronem. Na generała Grota jedyne drzewko brzoskwiń oblepione owocami poddane zostało zbiorom. Z jarzębi przez spiekotę nie zostało nic. Ani kapki owoca i liścia. Tak ten wrzesień namieszał ,że nasza w lesie przy Sosnowej Biebrza wyschła. Niecierpki nie nasze pousychały, liście z brzezin ,jaworów i dębów opadły. Robiąc w lesie moim na ziemi kwiecie esencji jesieni. Pochylone sosny, zgrabiałe dęby, powalone czeremchy ze słodko-kwaśnymi owocami. Gdzieś klon i jesion w skupieniu oczekuje zimna, gdzieś grzybiarzy hałas. Jesień ,ta cicha , pochmurna, wilgotna do żywego. Na polach ciągnący się dym z palonych łęcin ziemniaków ,łodyg wyschłych pomidorów, papryki polnej. Pola się równają ,gdzieś poplon ,gdzieś już ozime. Przy kluczach żurawi i gęsi gryzący dym po chmielnikach. Zapadające się w świadomość wspomnienia niedawnych spotkań boćków przycupłych na dachach domostw. Klekotu i wysiadywanych długo młodych. Ich pierwsze loty i upadki. By krok przy talerzówce chodzić po polu i dżdżownice smakować. Dziś już puste gniazda. Ponuro i smutno wyglądające na dogasającym polu. Pomidory zebrane, fasola i bób już dawno. Jabłonie i grusze wtórują śliwom. Wypieczone na wrześniowym słońcu są tak soczyste i smaczne. Pamiętam te gruszki u dziadka. Jeszcze „poniemieckie”. Uwielbiałem je jak i dziadkowa kobyła. Słodkie ,w smaku niebanalne.W Puławach jest dużo ulęgałek, na prawdę ! Ale mało kosztowałem ich smaku. Ostatnim aktem zamykającym czas owocowania to ukiszona kapusta, pora wkopana w ziemię i kopcowane ziemniaki. Kabaczki, cukinie, patisony i dynie w wielu wariantach konserwowane. Buraki czerwone w kopcach wraz z marchwią ,pasternakiem, selerem. Czy w słoikach w wielu smakach urządzone. Pieczone jabłka w kuchence gazowej i smak dżemów, powideł śliwkowych w domu. Dźwięku uderzenia kołka osikowego w beczkę kapusty do kiszenia. Do niej marchew ,kminek na gazy. Sól kamienna i siła ludzkiego bicia miarowego w kiszenie kapusty. Jej zapach łączył się w moim domu często w beczką z solanką na wędzonkę. Szynki, boczki i schaby moczyły się w solance „na jajko”. Ale w tym wszystkim było jeszcze coś.
W latach 80 chodziłem do STAREJ SZKOŁY. Tam na jej podwórzu ,koło piaskownicy była leszczyna. Ta czerwona pamiętam. I właśnie we wrześniu biegaliśmy tam po orzechy laskowe. Były olbrzymie, pełne i smaczne. Wspinaliśmy się na wiotkie drzewo by zebrać ich jak najwięcej. Innych nie było orzechów. Pamiętam. Ta leszczyna dziś się mi przypomniała ,jak na Niwie koło świątyni przechodziłem. Tu masa leszczyn jakiś ozdobnych wysadzonych. Mają w swoich koszyczkach wiele skromnych orzechów. Pod butem słabo miażdżących. Lecz dziś ich smak mnie cofnął do czasów gnoja. Tej piaskownicy i tej leszczyny co przecież cudowne wędki się robiło….
Dałem Antkowi zasmakować orzecha złupanego….będzie pamiętał od dziś jego smak…..smak leszczyny na Niwie…

"Katyński werk" w Moszczance


03 października 2023, 20:02

Zamiar budowy bunkrów w tym rejonie (na odcinku Dęblin - Puławy powstały 4 bunkry) zrodził się już w początkach drugiej wojny światowej i stanowił element znacznie większego przedsięwzięcia. W wyniku wygranej wojny z Polską we wrześniu 1939 roku granice III Rzeszy uległy przesunięciu, co spowodowało, że większość niemieckich fortyfikacji pozostało na głębokich tyłach w wyniku czego utraciły one swoje znaczenie. W efekcie tego już w październiku 1939 roku powstała koncepcja utworzenia linii obronnej w oparciu o Prusy Wschodnie oraz linię rzek Narew- Wisła- San. Linia ta miała stanowić zabezpieczenie nowych zdobyczy terytorialnych III Rzeszy przed niepewnym sojusznikiem jakim był wówczas Związek Radziecki, w czasie gdy Niemcy szykowali się do uderzenia na Francję i Wielką Brytanię. Dokładny przebieg linii ustalono na początku 1940 roku. Miała ona prowadzić zachodnimi brzegami rzek, a miejscu ważniejszych przepraw tworzyć tzw. przedmościa lub przyczółki. Przedmościa miały przede wszystkim za zadanie bronić przepraw ze stałymi mostami drogowymi i kolejowymi oraz stanowić bazę do ewentualnego kontrataku na przeciwnika próbującego forsować bariery wodne. Na linii Narwi, Wisły i Sanu przewidziano przedmościa pod Różanem, Pułtuskiem, Warszawą, między Dęblinem a Puławami, Annopolem oraz Krzeszowem.
Ten bunkier wchodził w skład przedmościa Dęblin-Puławy. Strategiczne znaczenie przedmościa dęblińsko-puławskiego wynikało z faktu, że oprócz mostów na Wiśle i Wieprzu w jego rejonie mieściły się lotnisko, szpital, węzeł kolejowy, a także składnice amunicji w Stawach i Stężycy. Schrony na przyczółku Dęblin-Puławy powstały według wytycznych Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych (Oberkommando des Heeres) z początku lutego 1940 roku. Zgodnie z tymi zaleceniami na przyczółku Dęblin-Puławy planowano budowę 50 schronów. Pod koniec lutego 1941 roku Inspektor Fortyfikacji Wschód zarządził rozpoczęcie budowy schronów, która ruszyła wczesną wiosną tegoż roku. Prace fortyfikacyjne nie trwały jednak długo, ponieważ sukcesy pierwszych miesięcy walk na froncie wschodnim oraz wiara w szybkie zwycięstwo spowodowały decyzję o rezygnacji z dalszej budowy umocnień. Dokończone zostały jedynie najbardziej zaawansowane prace. W ramach przedmościa Dęblin-Puławy wzniesiono cztery schrony Regelbau 514 w miejscowościach Moszczanka, Skrudki, Końskowola oraz Pożóg Stary. Do końca 1942 roku wszystkie materiały zgromadzone do budowy umocnień zostały wysłane na budowę Wału Atlantyckiego.
Prace przy bunkrze w Moszczance ruszyły w drugiej połowie 1941 roku. Niemcy do wykonania robót zwieźli Żydów z getta w Rykach i Dęblinie oraz polskich jeńców z obozu stalag 307. Przy budowie schronu pracowali też miejscowi cywile. Schron przy samej trasie lubelskiej był doskonale zamaskowany. Nie było go widać z góry. Jego strop oraz ściany miały po 1,5 metra grubości. Strop przykrywała dodatkowo dwumetrowa warstwa ziemi, na której posadzono drzewa. Za schronem powstała linia okopów ze ścianami wyłożonymi drewnianymi stemplami, które miały zapobiegać obsuwaniu się ziemi. Okopy ciągnęły się od bunkra aż do dawnej stacji PKP Ryki, potem skręcały w kierunku Staw i dalej do Dęblina. Linia posiadała stanowiska dla CKM-ów oraz moździerzy. Sam schron posiadał stanowisko dla jednego CKM-u oraz broni osobistej. Wejście blokowała stalowa krata oraz grube, pancerne drzwi. W bunkrze były pomieszczenia dla załogi oraz skład amunicji. Był to bunkier poziomowy. Dolny poziom zajmował skład amunicji oraz żywności i mieszkania załogi. Górny poziom był przedziałem bojowym. Bunkier posiadał także wyjście ewakuacyjne - drzwi pancerne z tyłu. Prowadziły do linii okopów. Schron miał służyć obronie skrzyżowania dróg prowadzących do Dęblina. W skład załogi linii oraz bunkra wchodziły oddziały z Dęblina złożone w większości z żołnierzy formacji kolaboranckich i niemieckich. Umocnienia te nie odegrały większej roli militarnej. Były jedynie kilkukrotnie atakowane przez partyzantów.
Do roku 1944 załoga bunkra i obsada okopów prowadziły monotonną służbę wartowniczą. Do czasu, aż padł rozkaz natychmiastowej ewakuacji. Nadchodziła Armia Czerwona. Rosjanie szybko zajęli obiekt. Nie zabawili tu jednak długo. Główne oddziały ruszyły na zachód. Pewnego dnia pod bunkier podjechała ciężarówka z radzieckimi żołnierzami. Do środka schronu wnieśli skrzynie. Były w nich materiały wybuchowe. Wkrótce nastąpiła potężna eksplozja. Strop zawalił się skutecznie uniemożliwiając dostęp do dolnej części schronu.
A dlaczego BUNKIER KATYŃSKI???
W czasach słusznie minionych bunkier znajdował się tuż przy głównej drodze Warszawa - Lublin. Nie był zarośnięty, z daleka dobrze widoczny miał być pewnie "dowodem" na klęskę Niemców. Mijało go codziennie setki i samochodów, których pasażerowie z daleka widzieli wielkie napisy na ścianach zniszczonego bunkra "NIGDY WIĘCEJ WOJNY". I nagle w nocy w czasie trwania w Polsce stanu wojennego ktoś poniżej dopisał do hasła słowa "I KATYNIA"
Pewnie wywołało to niezły alarm w lokalnej milicji i wojsku, nie zdziwiłbym się, jakby się okazało, że ktoś "poleciał" ze stanowiska. Dopisek natychmiast zamalowano. Dzisiaj taka akcja może się wydawać niewiele znaczącą sprawą, ale w czasach stanu wojennego sprawcy mogło grozić pewnie co najmniej kilka lat odsiadki, a może nawet coś gorszego...

https://opencaching.pl

Wieża wodna w Kołobrzegu.


03 października 2023, 19:54

 

 

Wieża wodna z 1906 roku.Kolobrzeg.
W XIX w. mieszkańcy Kołobrzegu czerpali wodę ze studni kopanych, prywatnych i kilku publicznych. W 1884 r. Zbudowano wodociąg zasilany wodami rzeki Parsęty. Z początkiem XX w. przystąpiono do rozbudowy i modernizacji wodociągu. W Rościęcinie wykonano nowe ujęcie wody studnie głębinowe, czerpiące wodę infiltracyjną z rz. Parsęty. Powstał tam także zakład uzdatniania wody, złożony ze stacji pomp oraz filtrów powolnych usytuowanych w dwu budynkach, istniejących do dzisiaj.
W 1906 r. w centrum miasta zbudowano wieżę ciśnień, która pełniła rolę zbiornika dystrybucyjnego wody, podawanej do sieci miejskiej grawitacyjnie. Instalacje stacji pomp i sieć wodociągową kilkakrotnie rozbudowywano i modernizowano, po raz pierwszy w latach 1915-1916 a ostatnio w latach 60. i 70. XX w. Wtedy to rozbudowano ujęcie wody w Rościęcinie i zmodernizowano filtry otwarte. W pierwszym etapie stare studnie lewarowe zastąpiono głębinowymi. W II etapie prac zbudowano kolejne ujęcie wody w Bogucinie, również ujmujące wody infiltracyjne Parsęty. Dzięki tym pracom miasto zyskało 3 magistrale wodociągowe, dwie o średnicach 500 i 350 mm z Rościęcina, trzecią 800 mm z Bogucina. Po zakończeniu tych prac na ok. 10 lat wyłączono wieżę ciśnień z eksploatacji. Była już za niska (krawędź przelewu na wys. 25 m) by sprostać zadaniom dystrybucyjnym. Wieżowy zbiornik wody ponownie włączono do eksploatacji w roku 1980, już w nowej roli - zbiornika wyrównawczego ciśnienia w sieci miejskiej..
W latach 90. XX w. przyziemie adaptowano dla potrzeb restauracji, a po jej likwidacji, od roku 2005 była wykorzystywane przez kwiaciarnię.
Wieża usytuowana jest na terenie zwartej zabudowy, w centrum miasta, przy ulicy Budowlanej. Otacza ją niewielki teren zielony. Od strony ulicy ogrodzony jest kratą na podmurówce z kamienia.
Materiał i konstrukcja: Masywna budowla murowana z cegły ceramicznej na zaprawie cementowo wapiennej. Stropy z krzyżujących się dźwigarów stalowych, na których oparto belki drewniane. Dolną kondygnację wtórnie przedzielono w połowie wysokości stropem żelbetowym (w latach 90. XX w.). Zbiornik oparto na pierścieniu granitowym wysokości 40 cm, na którym umieszczono pierścień stalowy podtrzymujący krawędź zbiornika. Zbiornik stalowy, nitowany. Pomosty dookoła zbiornika stalowe ażurowe. Schody na pierwszy pomost poprowadzono w grubości muru. Dach w konstrukcji stalowej. Krokwie z dwuteowników połączono trzema poziomymi pierścieniami i dodatkowo usztywniono krzyżującymi się płaskownikami. Nad zbiornikiem pomost stalowy z drabiną prowadzącą do wyjścia na dach. Dach pokryty blachą stalową, ocynkowaną, profilowaną
Wewnątrz wieży poprowadzono ślimakową klatkę schodową aż do kondygnacji podzbiornikowej. Stopnie z blachy stalowej opierają się na centralnej, stalowej kolumnie a także na czterech rurociągach prowadzonych od kanału w przyziemiu do zbiornika wieżowego wody. Dodatkowe usztywnienie stanowi stalowa balustrada. Na wtórną kondygnację (dzisiaj kwiaciarni) poprowadzono schody żelbetowe, z metalową balustradą. Okna stalowe, pojedynczo szklone. Drzwi wejściowe dwuskrzydłowe, drewniane z przeszklonymi polami. Wewnątrz wszystkie drzwi drewniane.
Wieża posadowiona na planie koła, z wejściem od płd-wsch. Pierwotnie wszystkie kondygnacje (przyziemia, trzonu, podzbiornikowa) jednoprzestrzenne, pozbawione ścian działowych. W centrum poprowadzono schody ślimakowe do kondygnacji podzbiornikowej. Dawną kondygnację przyziemia podzielono wtórnie na dwie, przy czym górna utrzymała charakter jednoprzestrzennego wnętrza, dolną podzielono zaś na wiele pomieszczeń.Trzon wieży ( o wysokości ok. 26,0 m.) stanowi walec o średnicy zewnętrznej 15,5 m. oparty na potężnym cokole z kamienia polnego zwieńczonym ceglanym schodkowym gzymsem. Nad trzonem głowica o niewielkim nadwieszeniu redukowanym ceglanym gzymsem. Kondygnacja zbiornikowa spoczywa na wysuniętych na ok. 40 cm przed lice trzonu arkadkach, nawiązujących kształtem do formy średniowiecznych krenelaży. Głowicę dzielą na pionowe pola lizeny wyprowadzone u góry ponad gzyms wieńczący. Okna w głowicy są ostrołukowymi biforiami osadzonymi we wnękach zamkniętych od góry ostrołukiem. W kondygnacji podzbiornikowej sześć okrągłych okienek (okulusów) o promienistym podziale. Okna trzonu wąskie, ostrołukowe. Na obwodzie wieży wprowadzono sześć kolumn podwójnych okien, w trzech rzędach, w których wysokości okien zróżnicowano. Wejście do budowli prowadzi przez eklektyczny portyk, nawiązujący formą do okresu gotyku. Wieńczy go trójkątny szczyt z okrągła blendą pośrodku. Otwór drzwiowy przesklepiony płaskim łukiem. Po obu stronach drzwi ukośne, schodkowe skarpy, pomiędzy którymi dwa granitowe stopnie. Całość budowli nawiązuje formą i wystrojem do ikonografii średniowiecznych budowli obronnych.
Zrodlo : zabytek.pl