• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Archiwum maj 2021

...będzie padało ?.....

Będzie padało ?  

Piesek zbyt włochaty na te cieplejsze dni i sapie z całym sobą. Jego Pani siedzi na ławeczce pod surmią ,nazywaną także katalpą. Jej strąki wiszą puste i pęknięte. Ławeczka jak ławeczka, na skwerku . Gdzieś tam siłownia, kawałek placu dla dzieci. Gdzieś stoły szachowo-warcabowe. Porosły piękne śliwy wiśniowe kapiące burgundem i tą wiśniowatością. Pani zgarbiona , mocno przyprószona. Piesek na smyczce , kundelek kochany widać, łypie co chwilę na swoją żywicielkę. Ludzie zaczynają powroty z wieczornej mszy na Niwie. Na skwerku ruch większy. I młodzi i starsi i my z młodym się tu plątamy. Starsza Pani swymi oczami co róż wyłapuje swoich znajomych …widzę jak w niej zaczyna bić serce , zaczyna czuć się w spólnocie tego osiedla. Rzuca co chwilę i spojrzenie i słowo do prawie każdego. A tej prawie każdy też już suszy wiek ma, przyprószony jak Ona. I zawsze na sekundę choć przy niej się zatrzymuje i daje znak swojej z nią solidarności, empatii, przywiązania normalności ….będzie padało ? Krysiu nie wiem, chmury już poszły , zobacz! Eee nie poszły  ! idą na nas Tersko! A jak zdrowie? 

Tu się urywa rozmowa bo jakieś dzieciaki latają jak opętane koło nich. Widać ogień w oczach Pani ,widać, że jest potrzebna , widać że czekała na tą rozmowę.

A ja z młodym obok ,gdzieś przy lawendzie i turzycach. Patrzę ,słucham …dumam… Taka ta nasza samotność dusząca nas tak mocno… Młody leci na mały plac między dwoma dębami okazałymi ja z nim ,zostawiam Panią  z niedokończonym epilogiem. Kurde co za determinacja by tak z pieskiem wyjść do ludzi, na skwerek , co za altruizm i empatia , czy może złapanie oddechu człowieczeństwa ? Bycia częścią tego świata? Tej społeczności ? tej Niwy?  Tego bycia w nim od tylu lat? Zgarbiona postać kątem oka widziałem wstała , prostowała się , bluzkę poprawiła…poszła. My już z Antkiem na placu , po deszczu , ślizgawka mokra  to nic , zjechałem pierwszy zabierając krople deszczu na siebie, niech młody smiga…śmigał i tłumaczył mi co i jak , mówił tyle ..a  ja mam w głowię Panią…. Co ją spotkało w tym życiu, co ją trapi, męczy? Jak jej zdrowie? Jak ona sama? Myślę dużo , mocno ….Czy mnie to czeka ? by wyjść do człowieka? By za nim zatęsknić ? by choć zaczepić słowem? Czy taka trudna jest samotność na wiek już słuszny? Czy tak w tym świecie człowiek od człowieka odszedł ? Czy tylko do kościoła na mszę a w niedzielę kilka razy by pobyć z ludźmi? Czy na skwerku zaczepić? ……………………………………………………..będzie padać ?.....................

31 maja 2021   Komentarze (1)
filozofia   puławy   Życie   życie samotność Puławy  

Kanapka

Kanapka.

Słowo wybitnie oczywiste ,że aż przaśne. No kanapkę każdy zna. Kto jej w ręku nie  miał. Nie pamiętamy nawet jak ta kanapka weszła w nasze życie. Jak stała się naturalnym uzdrawiaczem ciała i duszy. To ona niechciana i nielubiana posmarowana tanim pasztetem z keczupem niskiej wartości . To ta owinięta w papier śniadaniowy puszczająca okręgi i placki tłuszczu choćby. To ta z wąchana i oglądana z każdej strony w szkole. To w końcu ta kanapka zrobiona  z serca przez mamę, tatę dziewczynę czy chłopaka , mimo swego wsadu zawsze smakowała wyśmienicie. 

A były różne. Oj pamiętam …znów drążę swoje wspomnienia z młodości szczypiora. Lata 80 czy początek 90. Rodzice zapewnili na kanapkę wszystko, no…może prócz sera żółtego i masła. Wędlina była swojska ,wędzona ,czy pieczone mięso, swój ogórek czy pomidor spod folii , garść koperku. Do tego dochodził głównie chleb z piekarni w Rymaniu ( lepiej wypieczony, popękany niż z Siemlyśla) kawałek masła czy margaryny ( choć ich było mało) . BA! Petarda to był swój smalec. Nie pytajcie co i jak. Bulgotał na wolnym ogniu długi czas , skwarka się robiła i cyk cebula ,liść bobkowy czy ziele. Pamiętam garczek smalczyku swojskiego. To było coś. To nie była kanapka , to była półkanapka ! Pajda chleba grubo swoim smalczykiem , kiszony i cebula. To było jadło. Cóż było potrzeba? Nic. W łapę i na dwór. Ganiało się za piłką z pajdą chleba ze smalcem. To było genialne w smaku. Pamiętam jak na ryby się szykowałem sam lub z tatą. Czy robić kanapki wieczorem ? czy może na świeżo z rana? To był dylemat! Przeważnie robiło się wieczorem pamiętam. By rano wstać koło 4 , zjeść śniadanie ( głównie jajecznia) herbata i ogień na ryby. W termosie za gówniarza herbata, już później kawa. I ta kanapka przy wschodzie słońca, na jeziorem zaciągniętym mgłą swego ranka. Przy pachnącym lesie jeziora, świergotu ptaków i dręczących zmysły zapachów przyrody. Tak….ta kanapka z niczym, ot zwykły ser  czy pasztet, czy nawet jarsko z pomidorem smakowała w gąszczu pary jeziora i smaku zaranka wspaniale. To były najlepsze dania na świecie. Zrobione własną ręką czy przez rodziców smakowały wybornie. Ta kanapka wciśnięta przez mamę ,gdy spieszyłem się na boisko. Czy ta zrobiona do szkoły. Niby przaśna , taka o…ale z serca i miłości. A taka pamiętam na pole kanapki się robiło. Z rankiem w truskawki się szło zbierać , w koszu te kanapki były pamiętam. No nic tak , ot kanapki ale przecież ileż to trzeba było przy nich porobić. Dziś doceniam. Dziś te matczyne kanapki na drogę, czy do szkoły czy studia ,czy na drogę pociągiem, czy ot tak jak głód ściśnie smakują w duszy najbardziej. To łza i radość rodzicielki w nich jest. Wielka zamknięta miłość w tej prostocie kanapki zamknięta. By głody nie był, by miał co zjeść…

Robię kanapki od dawna swoim dzieciom….od dawna w nich zaszywam jak moi rodzicie miłość , troskę i radość. To w młodym łapiącym kanapkę widzę swoje spełnienie, jak dumnie odjada i zajada  ją. Jak mu smakuje , czy na wierzchowinach parchackich, czy głębocznicach Pożoga. To te jedzone nad Wisłą, czy tych na placu zabaw. Tych spakowanych do szkoły, tych na drogę….

Dziś gdzie tym kanapkom kiedyś. Dziś mamy subway czy inne knajpy kanapkowe. Sam się nam zmienił, dojrzeliśmy do lepszego, z tuńczykiem nie pasztetem. Z rukolą a nie sałatą. Z oliwkami i kaparami a nie z przaśnym ogórkiem kiszonym. Dziś w ciapacie czy picie a nie w pajdzie. Dziś posmarowane jakimś smarowidłem na oliwie a nie smalcem, zapakowane z kunsztowny lakmus niż papier śniadaniowy….

Kanapkę dziś zrobiłem dla siebie …tą nowoczesną …smaczna ,choć czegoś jej brak…nie wiem…

Ja mimo tego zabieram na dwór te staroświeckie kanapki….z miłości…

02 maja 2021   Dodaj komentarz
rodzinne strony   Życie   kanapka życie wspomnienia  
Izkpaw | Blogi