• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Archiwum maj 2023

Niedzielne przygotowania...

 

 

W łazience wisiała pamiętam jakaś odzież mamy. Za takim prowizorycznym kontuarem na haczyku taka na wstążkach prostych niby kiecka ale nie. Kolor cielisty ,była i krótka i dłuższa. Do głowy nastolatkowi nie wchodziło co to za ciuch. To była halka. Jakież to czasy lat 80 i 90,że kobiety ubierały pod odzienie tą dodatkową bieliznę. Bo kobieta wtenczas chodziła w sukienkach ,głownie w spódnicach. A pod nią była na krótsza halka. Cielista, lekko różowo-beżowa, pamiętam mama z rana walczyła o lepsze swoje w pracy. Rajstopy po repasacji i ta halka. To tak pamiętam bardzo i nie wiem czemu. Może dlatego ,że już ta halka to często robi za podomnę ,czy koszulę nocną satynową. Robi za rzecz wyostrzającą zmysły panów niżby za bieliznę powszednią. Tak. Dziś idąc z synem na skwerku ,za fontanną działającą ku górze na 30 procent spotkałem Pana. I od razu wróciłem w pamięci do wielu rzeczy z lat mojego szczeniactwa. I obraz mojej babci w chuście .Zawsze ,niezależnie od sytuacji była w chuście. Głowa nakryta pięknie wyszywaną w folklor wzory. Kiedyś oznaka mężatki i gospodyni…dziś nie ma….nie spotkamy …chyba ,że gdzieś na wsiach zaszytych w tradycję mocno. W miastach próżno szukać ,chyba,że woalony nowoczesne ,paryskie zaciągnięte na głowę Dam tych czasów. Dziś po Puławach nieuchwytna tradycja ,matek i babć naszych. I ta koszula ojca. W sobotę prasowana z wielkim pietyzmem przez mamę. Do tego często ślubny garnitur. Tak ten mający lat wiele. Krawat gotowy. Koszula stygła na wieszaku obok garnitur czekał. W wigilię niedzieli brał się tato za pastowanie butów. Pantofle, najbardziej eleganckie co miał. Obok mamine szpilki gotowe stały. Pasta na szczotkę i pokrycie zgrubne buta…później już na wysoki połysk o miękkim włosiu szczotę. Tradycyjne splunięcie i polerka bawełnianym kawałkiem szmateczki. Pachniało w domu tą pastą.Wiadomo ,że na mszę niedzielną szykowania były. Mama kropiła ręką spódnicę i bluzkę i prasowała tym żelazkiem. Dzieciaki ,czyli ja nigdy nie szliśmy w pocerowanych ciuchach. Zawsze tych najlepszych by uświęcić niedzielę i bucka. Dziś te wszystkie obrazy mnie dotknęły i wróciły jak zobaczyłem jegomościa w znacznym wieku ,kulą się wspierał ,ale był jak na ślub wyszykowany. Nienaganny garnitur, koszula i krawat. Tak dla niedzieli.. by dzień święcić….umierająca w oczach tradycja ,sznytu,wontonu i pokłonu dla świętej niedzieli wszędzie się wyciera ….sam nie hołduję tym umizgom… choć jak spojrzałem na Pana przy Skwerze…coś we mnie pękło…

15 maja 2023   Komentarze (1)
rodzinne strony  

Mydlanej pończochy pamięć

 

 


Pamiętam doskonale siateczkę taką,żółtą. W niej końcówki mydeł. Siateczka zamknięta z tymi końcówkami pieniły się wybornie. Ba sama siateczka też robiła robotę. Pod kranem nabierały te skrawki często popękanych już leciwych końcówek mydeł animuszu. Prężyły się dostojnie dając pianę wielką i niespodziewaną. Dostały dostojeństwa drugiego życia. Życia stadnie w siateczce z innymi pobratyńcami. Taka siateczka z mydełek spokojnie starczała w niedoborach tego specyfiku na rynku. Kiedyś wszystko szło kupić z trudem i nieoczywistością. Starsi to lepiej niż ja pamiętają. Tamte lata równych i równiejszych mocno kontrastowały na wsi i miastach. W tych pierwszych wstawało się przed szkołą i szło się do obórki. A tam czekały kury w kurniku na upragnioną wolność ,króliki na koniczynę, czy kaczki na strawę z śruty i parowanych ziemniaków. Do tego zebrane jajka kurzecze i kacze do koszyczka i do domu. Pamiętam te kacze ( od Francuzek) szły zawsze na wypieki. Mama bała się je na majonez brać ,czy aryjkoniak a tym bardziej na miękko. Właśnie majonez. Znów patrzenie na samowystarczalność. Kręciło się żółtka z olejem taką specjalną końcówką w mikserze. Jak nie było to pamiętam w makutrze się ucierało. Powolutko olej się lało i modliło by się nie zważyło. Swój majonez,choć już kusił Winiary. Oszczędnie się żyło na wsi. Jak z tym mydłem pamiętam to nic się nie wyrzucało. Szło na pasztet, zapiekankę ziemniaczaną ( o taką babkę!) w pierogi, czy pyzy. Był bigos na zleżałej wędlinie ,parówkach nawet.Taki bigos nie pytał …przyjmował wszystko. Lodówkę się czyściło a nie sprzątało do kosza. Ileż to człowiek miał inwencji twórczej by tylko nie wyrzucić nić. Chleb jak spadł na ziemię, się całowało. Babcia moja jak kroiła chłeb,zawsze znak krzyża najpierw na jego spodzie robiła. A! co to były za chleby? Ech…Ciągnący się zapach pieczonego chleba jest nie do opiania. Ten kto piecze ,ten wie. Do tego pamiętam stała maselniczka a w niej swoje masło. Zupełnie w smaku inne od tego ze sklepu. Jak zamknę oczy to pamiętam z bratem na spółkę te słoiki telepaliśmy z góry na dół i dołu na górę. Tej swojskiej śmietany zebranej z niegdysiejszego udoju dziadkowej krowy. Takie masło robione w bloku PeGeRowskim przez nas się robiło godzinami. Już ręce mdlały, zapał siadał. By w końcu gdzieś w słoiku zrobiła się kulka …masła tak śmietanowego jak można było sobie wyobrazić. To masło kwaskowate jak to z ukwaszonego mleka w garczku glinianym śmietanie brało się na nóż i te gorące z piekarnika skibki ( względnie kromki) smarowało. Rozpuszczało się od razu nadając tej skibce taki zapach ,że zdawać się by mogło ,że życie człowieka tylko czeka do tej chwili. Opłacało się piec swój chleb ? tak ! bo na blasze piekły się pasztety z kurczaka z rosołu , babka ziemniaczana boczkiem i cebulką. A to ja pamiętam już WROMET i piekarnik gazowy, znaczy wybuchowy! Choć obok była kuchnia z fajerkami. I Na jej płycie po rozbiorze brojlerów smażyłem wątróbkę. Pamiętam. Oszczędzało się wszystko. Kto teraz wie co to cerowanie. Mama cerowała ile mogła. A repasacja rajstop ? były w miastach punkty, we wsiach na lakier do paznokci dawało radę. Uwaga ! lakier bezbarwny od mamy był bezcenny. Dlaczego? No a jak ! kto miał magnetofon szpulowy,czy kaseciaka Kasprzaka lub Unitra ten wie. Domowym sposobem można było połączyć rozerwane końce taśmy …pamiętam na szpulowcu miałem taśmę Lady Panku – Fabrykę Małp. A ser żółty? Prawie taki się robiło w domu. Twaróg się smażyło z kminkiem długo ,aż nabrał ciągnącej konsystencji i smaku. Ciekawe kto takie smaki zajadał… o kiszeniu kapusty i wędzeniu swojego nie mówię. Mówię o tym,że na wsi ciuchy przechodziły z brata na mnie ,książki do edukacji z siostry na mnie. Sanki, narty, narciary, sweter, kurtka przechodziła ze starszych na młodszych…. I tato z mamą przewijających kordonki włóczki. I Frania czy Aftamat zrzut wody do żeliwnej wanny a nie do kanalizy. Można było w tych mydlinach jeszcze jakieś szmaty przeprać i podłogę umyć…
Później nastały czasy Paniska i zapomniano o siateczce z mydłem. O majonezach swoich i wędlinach wędzonych całymi dniami… dziś w dobie trudnej znów w siateczkę…no ..pończochę żony końcówki mydeł są..pienią się się i pachną cudownie…czasy idą ciężkie i to co za gnoja zapamiętałem…się przyda…

08 maja 2023   Dodaj komentarz
rodzinne strony   mydło resztki szacunek dbranie  
Izkpaw | Blogi