W cieniu kazimierskich lodów ...Parchatka...
Autor z synem na szlaku Zółtym w stronę Puław
Parchatka ….sporo już miałem kłębionych się myśli o tej wsi. Tak wiele już próbowałem napisać i opisać. Cały czas jednak jedna myśl mnie powstrzymywała , jeden wymiar zasłaniał pozostałe. Dziś to muszę powiedzieć. Ta szlachetna nie mała miejscowość została zabita przez nadwiślankę ,przed drogę niegdyś w topolach zatopioną do Kazimierza. Zabita Kazimierzem ,mniej Nałęczowem a jeszcze mniej Bochotnicą. Muszę to powiedzieć. Siedziałem z synem na barierce stalowej przy sklepie ogrodniczym dziś i patrzyłem jak odchodzi i ulatuje trud lokalnych pasjonatów historii , regionalistów czy miłośników geniuszu przyrody. Na przeciw mnie kapliczka bardzo skromna , choć i wstążki ma – Maryjna ta upamiętniająca ból potopu szwedzkiego. A dogasał parchacki znój każdy samochód, motor ,kład, czy autokar ogarek jej piękna zostaje zduszany. Bo jeszcze Włostowice ( potęga niegdyś ,teraz wyasfaltowany i wybrukowany po kokardę ) mają zwolnienia na drodze dla pojazdów , to choć ktoś się obejrzy i zainteresuje. Może kościołem, może cmentarzem leciwym bardzo, może muzeum oświatowym, może architekturą drewnianą. A Parchatka? Niby 40 ustawiona ale kto by przestrzegał. Tyczki chmielu prowokują, zachęcają , cudowne górki pokryte grabem i wiązem przeplatane brzeziną i dębem mijają szybko. A pomnik co odnowy się doczekał ,tej rzezi Powiśla 42 roku ? Biały a na nim 18 nazwisk? Skąd , mijane dalej. Piękne tablice informacyjne przy Górze Pietrowej ? Też mijane. A może pomnik powstańców? Co i włodarze wsi doszli do wniosku,że pogodzić trzeba i tych listopadowych w mogile zakopanych i tych ze stycznia ponad 30 lat później... Nowa tablica, krzyż...też mijane... A o mordzie Żydów przy wyspie ? Przy śluzie? Skąd ..aby szybciej przez Parchatkę... A Góra Trzech Krzyży? Tak samo ważna i tak samo stawiana po 1708 roku co Kazimierska ? Ech ,nie ma co ...może rowerzysta , może kładem, może ktoś zbłąka się z Puław teraz żółtym szlakiem do nich. Może jednak Czartoryscy zatrzymają swoją herbaciarnią , kaplicę i wiszącymi wówczas nad głębocznicami mostki ? Kicka ? Eee trzeba do Kazimierza na lody pojechać... Dziś to zrozumiałem...choć broniłem się tak bardzo od tej mysli. Ale dla mnie Parchatka straciła w XIX wieku jak Wisła oddaliła się od niej. Zostawiła dla rolników, włościan miejsce na uprawy. A jest tu ich bez liku. Chmiel tak lubelski, zboże wszelakie, warzyw plejada i sadów kilka. Tam dalej wał i ścieżka rowerowa...byle dalej od niej ...byle na lody do Kazimierza. Posmyrać ze spiżu psa na rynku, zapłacić kilka złotych na Górę Trzech Krzyży... Nie mam nawet sumienia równać tych miejscowości. Bo każda pracowała na swoją historię po swojemu. Lecz tej Parchatce trzeba i pokłon dać i podumać w jej wnętrzu.
Piękno Parchatki
Zostawiam na boku te animozje i uderzam z synkiem w swój świat i jego też. Świat przeszyty niespotykaną genialnością wąwozów ubranych w niezliczone wiązy, graby , dęby czy brzeziny. Gdzie w chłodnej głębocznicy korzenie sosen set letnich, spływają do dna głębocznicy, gdzie karbowane grabów i wiązów liście przesycone zielonością przykrywają firmament słońca tworząc zieloność nieba. Gdzie zewsząd ptasi trel przeszywa zmysły nasze, a żółć ziem z norami wszelakimi jest tak mi bliska. Tylko pod górę trzeba … zostawiam za sobą byłą suszarnię chmielu , drogę trylinką ubitą , wpadam w doły,wąwozy tak wyjątkowe – na skalę Europy. Coraz mniej słychać cywilizację , coraz więcej natury i naturalności. Znam tą drogę w głębocznicy , biegam tędy niekiedy. Bieg Szlak Trafi...też tędy leci. Żółty szlak obok, ale blisko...U mnie już dawno krople potu na czole. Młody woli moje nogi niż swoje. Mamy razem 4 km dziś przebyć. Rano w Bochotnicy 7 km...Widzimy poświatę , ciemność i chłód wilgotny wąwozu ustępuje kłębionym się owadom w słonecznym blasku. Uderza ciepło i zapach traw i ziół wszelakich. Na skarpie lessowej masa już lebiodki i szałwii.Zrywam , daję powąchać młodemu. On już wie ..zaciąga się mocno i bierze do rączki lebiodkę. Smakuje. Zna te zioła ..tata mu pokazuje i daje. Już 17:50 trzeba się spieszyć. Wierzowiną ,gdzie i łąki i ziemia orna pięknie się garbią . Gdzieś lasek przebija , co chwilę dół zarośnięty drzewem wszelakim zaprasza. Dziś nie czas na jego odwiedziny. Jest ! Doszliśmy sybko do Lasku. Tu Krzyż stalowy zagrodzony płotkiem stalowym.
Żółty szlak , krzyż stalowy przy Lasku.
Droga polna poprzecinana kałużami . Skinienie głowy , Ojcze Nasz i w lewo uderzamy ..uderzamy w swoją przygodę. Ptactwo jest z nami. Błękit nieba,zapach turzyc i traw porannego deszczu uderza w nozdrza i ta droga....Polna tak cudownie się wije wśród pól i dołów. Gra na moich zmysłach. Bo przecież takie drogi zniszczyli ohydnym tłuczniem w Pożogu i Skowieszynie. Tam na ich górkach.Tu są ...ale puste. Nie minęliśmy przez 4 km nikogo....Mijamy Pod Borkiem i jesteśmy na Zagórzu. Krzyż stalowy ,przystrojony wstążkami, zadbany. Antoś lubi wstążki ,więc wdrapujemy się na górę i on się bawi,ja kontempluję. Przerywa mi ten stan widok parujących kominów z Azotów...tak nie dają o sobie zapomnieć. Zabieramy się dalej. Płytami betonowymi wyłożone wąwozy ,a na skarpach masę czarnych owadów i ich norek w lessowej ziemi. Wpadamy w dół, ciemno już w wąwozie , chłodno ale pięknie! Zaczynam , bo przecież maj śpiewać na cały głos ..i tak nie ma nikogo z chóru nauczoną pieśń „ Sancta Maria”. Idealnie tu się śpiewa ,niesie się na wąwóz , niesie się dla Maryi. Widok genialny !! To jest ta moc Parchatki !! Ta jej energia i siła płynie z wąwozów. Z tej mistycznej wręcz piękności ich i takiej bogatkowaci. Tu każdy znajdzie coś dla siebie. Wracamy do samochodu z młodym .4 km za sobą niezapomnianych. I jak wiele do zwiedzenia jeszcze ,jak wiele jeszcze dołów do przejścia.... Tylko ludzi tu brak......
Krzyż na Zagórzu.
Zachęcam do zatrzymania się w Parchatce i wsłuchanie się w jej bogatą historię . Zachęcam do przeczytania tablic pięknie wydanych w tej wsi. Tych dziesiątków wąwozów do przemierzenia. Na pewno peregrynacja po tym genialnie pięknym terenie przysporzy Wam doznań nie mniejszych niż w Kazimierzu czy Nałęczowie , Puławach . A jak chcecie się dowiedzieć coś więcej o ścisłej korelacji za czasów Czartoryskich Parchatki i Puław zapraszam do Muzeum w Puławach . Tam na piętrze jest kawałek oryginalnej zastawy stołowej i ogrom wiedzy od muzealników.
A jak posmakujesz ciut Parchatki to i Góra Trzech Krzyży będzie Wam bliska i historia powstańców i krwawego Listopada 1942 roku będzie ważniejsza i z chęcią staniesz i zwiedzisz... westchniesz i poczujesz tez świat XV wiecznej wsi....a może jeszcze młodszej......
Droga na wierzchowinie w stronę Puław.