Spacerowej śladów historii kroków..
Pamiętam mój pierwszy raz w Puławach..lata 2007... Bardzo utkwiła mi ulica Skowieszyńska. Była bardzo szeroka ,dwa pasy w tą ,dwa w tamtą. I nagle na skraju lasu instytuckiego, tego od pszczół bach!. Koniec . Przede mną rysowała się droga betonowych płyt usiana. W górę dość stromą. Ceglana. Nie wiedziałem co się i jak je z tą nazwą. Takiś śliwek, czy gruszek nie jadłem dawno jak przy tych płytach i tej ulicy. W górę do ściany lasu ,szlakiem GreenWays na Skowieszyn. Piaszczysta droga w górę, płyty betonowe jej wtórują. Po lewej nowe bloki w oddali. Nowe, chyba ze 2 czy 4. Na piętce ulepione. Blisko fundamenty starych domów. Zaszyte w lasku co kiedyś nie był przecięty nowopowstałą Sosnową.Jest tych reliktów włostowickich ceglanych trochę. Wystarczyło zanurkować w brzezinę z sośniną. Wyżej i wyżej. A tam piękne z cegły domy pamiętające zapewne dobre czasy Puław i Włostowic. Tych cegielni dwóch i młyna wiatracznego. Tych kilku ujęć wody dla miasta. Tych Tylmanowskich rowów wodnych ,czy carskich cembrzonych cegłą studni co zasilały wieżę wodną przy Pałacu. Wieża stoi do dziś ,a pod Ceglaną szły nitki drewnianych rur zasilające w wodę najważniejsze miejsce młodego miasta Puławy. Przy wodociągach można kawałek takiej drewnianej rury zobaczyć. Tam teren pełny w piaski i glinę. Przy zbiornikach rosną okazałe modrzewie. Tam zawsze stoi woda. Tam można i na mapach z XVIII wieku zobaczyć zbiorniki. Ci starsi pamiętają jak się tam kąpali. Dziś i po cegielniach dwóch nie ma śladu, po wiatraku ,gdzieś żarno podobno w lasku leży. Las nasadzony po wojnie zakrył wszystko. Te Tylmanowskie XVII wieczne nowości jak i były poligon austriacki. Pełno tam jeszcze okopów ,transzei ,lejów po bombach. I krzyży w ciszy czekających na rozgrzeszenie.
Pamiętam jak na asfalt kończył się na skrzyżowaniu Saperów Kaniowskich z Armią Ludową. Dalej była droga najpierw polna, później w płyty betonowe uzbrojona. I na tej nowopowstałej Spacerowej były spacery. Jak się wprowadzałem w blok przy lesie pierwszy z numerem 9 to uwierzyłem w jej spacerowość. Przetaczające się całe kondukty ludzi z ludźmi ,ludzi z pieskami. Szli tymi płytami na boki się rozglądali a tam pod koniec lata smaczne ,choć już niedoglądane jabłonie się setkami metrów słały. Smakowałem te jabłonie. Biegałem między nimi. Ulica Kopernika była w proszku. A tej las za bramami i parkanem stalowym mnie męczył w głowie. Dlaczego ogrodzony? Co tam w nim było takiego co za bramą i płotem wysokim chronione? Tylko te kilka domów i uli masę? Czy coś więcej? Te kilka buczyn? Te soroki i sośniny rubaszne? Nie wiem. Patrzyłem na zdjęcia lotnicze niemieckie z 44 roku to w stronę Górnej było wyrobisko ,piaskarnia. Las był na mapach z 1916 roku już widoczny na Mokradkach. Nasadzenia pewnie wcześniejsze , folwarku Górna Niwa. A co z tym się wiąże to ulice jakie do mnie przemawiały. Kopernika była budowana , to wpadało się ulicą ,chyba Pszczelą na Górną Niwę. Skąd ta nazwa ? Zastanawiałem się mocno… I Karolina smażalnia ryb na Niwie… Tam mało kto bywał ,ale ta smażalnia mnie utkwiła w głowie. Mamy na Niwie taką gastronomię….
Las jabłoni wycięli, wyrwali.Powstały nowe bloki na Spacerowej i te koło mnie i te przy Kopernika. Przegonili tych co melinowali w tych jabłoniach. Powstał asfalt jak na Ceglanej. Wszystko się wyprasowało i nienaganną dbałością dali nową nazwę dla ulicy krótkiej ale kłującej nazwą. Pilecki jest dobry. Choć kto wymieni więcej niż jednego zasłużonego rotmistrza? Niwa się zmieniła. Bardzo. Kościół nad nią się stawił. Kaplica się sekularyzowała na komorę dającą power. Drzewa powycinali, wróble uciekły z Niwy. Żule zostały. Pan niosący dziadówy niewysoki pozostał. Drepcze co ranek i pod wieczór. Marcin, czy Maciek też drepcze. Dotknięty chorobą umysłu, co dzień melduje się na placu ,w swoim świecie przeżywa dzień. Starszy Pan blisko Gościńczyka z brodą ma dobre słowo. Przy Grubym zawsze jest ktoś kto spyta czy mam 2 złote.. Po 6 rano dalej pani już nie młoda przebieża drogę na Kopernika. Dalej na Spacerowej snują się całe setki biegaczy, chodziarzy, psiarzy… Lubię rano z okna przy kawie o 5:40 rano spojrzeć za okno….na moją Niwę… czuję jej bicie serca,czuję oddech matuszki natury z lasu strony..jakoś mi dobrze…