Rozmyślania przy piątku - Radomyśl
Jak to jest, że tak na zewnątrz nie okazujemy swoich potrzeb starając się być co najmniej poprawny politycznie? Jak mnie to wkurza. Sam niekiedy łapię się na tym, że bywam jak pani zza okienka w urzędzie. Sucho, urzędowo, niemiło, bez emocji…. Bo przecież tylu ludzi, każdy ma swój świat, swoje nastawienie do siebie i innych. Jeden się uśmiecha i rękę podaje, drugi po takim uścisku leci do łazienki by szybko wyszorować ją i usunąć zarazki. To niesamowicie się pogłębiło. Takie zderzenie szarmancki i zaciągniętego krawatu u panów, uchylanie rąbka kapelusza do każdego przechodnia z uśmiechem i życzeniem dobrego dnia na dzisiejsze co najwyżej „bry”, które i tak ciężko przechodzi dorastającej młodzieży przez gardło…tej naszej młodzieży – kwiecie narodu i jego przyszłości. Gdzie 19 letnia matka 3 letniego chłopczyka jedzie z koleżanką nad Okuninkę i na zmianę wchodzą do lokalu by się pobawić, potańczyć, napić, zabawić. A druga w tym czasie pilnuje w samochodzie dziecka…i tak na zmianę…Trudno to ubrać nawet w jakieś ramy obyczajowe. Mówiąc słowami ś Barei narodziła się nowa tradycja – świecka tradycja. Nie odszukuję w tej bylejakości, beznadziejności, braku podstawowych wartości moralnych, gdzie kręgosłup wartości dawno zatracił pion i gnie się – BA! pochylony jest przy samej ziemi. Ale może przyjdzie opamiętanie?
Czy my rodzice, opiekunowie, dziadkowie, babcie, bracia, siostry, szwagrzy, ciotki …. nie bierzemy w tym jakiegoś udziału? Tej degradacji moralnej…kurde nie wiem….
Tak patrzyłem się na zachód słońca w Radomyślu nad Sanem wczoraj stojąc przed drewnianym kościołem. Farba odpada ot w końcu to kościół stary, bo 1852 roku. Pięknie zachowany mimo tego, dzwonnica robi niesamowity klimat. Sam kościół w żółto-karmazynowych promieniach zachodu wygląda majestatycznie i mistycznie. Stałem i tak się zastanawiałem nad tym co jest i co było. Miałem chwilę dla siebie. Wracając z delegacji szukam takich miejsc, gdzie mogę przycupnąć i odpocząć głowie od spraw technicznych na rzecz duchowo-egzystencjalnych. Urokliwy kościół i wcale nie mały. Jak na drewniane kościoły to bryła konkretna. Zadbana architektura drewniani budzi we mnie same pozytywne emocje. Wszedłem za już dość stary i skorodowany płot – furtkę. Przy kościele pomniki-nagrobki. Już nie czytelne, ale wymownie patrzą się na mnie. Co za historia ich spotkała? Co za los ich tu zawiódł? Czym się zasłużyli…Znów rzut okiem na kościół a w sumie na krzyż obok niego. Stoi majestatycznie, nie chwali się przepychem nowego „ja” kościoła, jest taki ascetyczny i dojrzały. Patrzy swymi już porytymi belkami na miejscowość i parafian, na przydrożnych i podróżnych. Zachęca, ale nie naciska, zaprasza, ale nie nakazuje. I w tym wszystkim zatopiony byłem, że wychyliłem się na prawo i o cholera …czar prysł. Za nim stoi on – znaczy nowiutki murowany kościół z jakimiś ech pożal się Boże wieżyczkami -iglicami. Cały na biało…. a na froncie największa figura św. Józefa w Polsce. Podobne są w Tarłowie na trasie Zwoleń –Sandomierz. Nie miałem odwagi tam podejść i wejść aaaaa nie nie wejdę, bo przeca nie ma statusu bazyliki czy katedry… I taka myśl niczym błysk pioruna – jak to jest – stary kościół drewniany zabity dechami umiera, nikt nie dba o niego, umiera w nim wiara, umiera ten duch drewnianych kościołów. Pytam, dlaczego? Za mały? nie o nie! Może grozi zawalaniem? Chyba też nie. Po prostu się zestarzał? też nie. Masa kościołów i to starszych funkcjonuje przecież.
Zamknięty na cztery spusty. Nikt zajrzeć nie może…. Za to nowy kościół co pewnie spełnia przepisy PPOŻ i kościoła 21 wieku zaprasza. W nim obraz Maryjny (bardzo unikalny) a nawet dwa. A tu znalezione na portalu echodnia.eu artykuł, kawałek prezentuje:
„…O niezwykłym obrazie pisaliśmy przed sześcioma laty. Od tamtej pory wiele się zmieniło. Powstała monumentalna murowana świątynia pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela, do której przeniesiono dwa święte obrazy - jeden z kościoła Na Zjawieniu, drugi z drewnianej świątyni. Pierwszy to niewielki wizerunek Matki Bożej Bolesnej z koronami, widoczny teraz w prawym ołtarzu. Sporych rozmiarów obraz Matki Bożej Pocieszenia zawisł w lewym ołtarzu. Sanktuarium z dwoma obrazami nosi nazwę Matki Bożej Bolesnej i Pocieszenia.
Która Matka Boża jest ważniejsza?
Ksiądz kanonik Józef Turoń nie ma wątpliwości: - Ważniejszy jest obraz Matki Bożej Bolesnej, bo jest koronowany. Kiedy władza kościelna uzna obraz za cudowny, łaskami słynący, jest mu nadawana szczególna ranga. A taki fakt dokonał się 15 września 1991 roku. Natomiast obraz Matki Bożej Pocieszenia cieszy się kultem od wieków i ściągał ludzi, o czym zawsze świadczy odpust w ostatnią niedzielę sierpnia, kiedy przyjeżdża wielu pielgrzymów. Kult Matki Bożej Pocieszenia jest teraz większy niż Matki Bożej Bolesnej…”
Pobudowano świątynię zwaną teraz Sanktuarium – ograbiono dwa kościoły z obrazów Maryjnych, które przez lata i wieki były i wysłuchiwały próśb i wołań i błagań wiernych by umiejscowić je w jednym miejscu. Dlaczego tak? Dlaczego? Wyrwano kościołom ich serca , ich matuszkę, która rozpościerała nad nimi i parafianami swoje opiekuńcze skrzydła. Teraz im każą ze sobą konkurować ?!!
Nic nie rozumiem………