Oddając cząstkę siebie...
Antoś…daj pospać….
Tatuś dzisiaj idzie krew oddać i musi być choć trochę wyspany…. Słowa rzucone do 4 miesięcznego syna mojego o 4 rano. Cóż nie chciał współpracować i tak z niewyspaniem dwie godzinki zabawialiśmy młodego z żoną na zmianę. Ale to cudownie uczucie…oj już zapomniałem, jak to było zajmować się malutkim człowieczkiem. Ostatni raz 14 lat temu… Wstaję, idę kawę parzyć, bo bez kawy nie ma rozpoczęcia dnia. Biało za oknem, pierwszy śnieg nastał aż miło. Od razu w głowie lecą zimowe piosenki. Jeszcze niedawno śpiewałem „Babie” Lato poetki Elżbiety Zechenter-Spławińskiej- Na pajęczych nitkach odlatuje lato…. Dziś już do Antosiowego uszka śpiewam „Sanna” Barbary Kossuth …Zima zima zima pada, pada śnieg…. Kawa świeżo zmielona wierci moje zmysły, wsypuję do zaparzacza, zalewam wrzątkiem…eksplozja zapachów budzi mnie do życia. Do śniadania – bo MUSI być zjedzone i to nie byle kanapka w locie czy batonik. Normalne pełnowymiarowe śniadanie z minimum dwoma kubkami napoju. Młody dostaje buziaka na dowiedzenia, żonka też i jadę. Długo czekałem na tą chwilę od lipca. Antoś się urodził to trochę zapomniałem o tym oddawaniu, ale to nic jadę. Jestem jak zawsze ogromnie szczęśliwy i radosny. Wiem, że chcę oddawać krew do kiedy będę mógł, do kiedy starczy sił. Wiem, że to lek jedyny w swoim rodzaju, nie do podrobienia, nie do stworzenia w próbówce. Czuję, że spełniam dobry uczynek – od siebie dla innych. Czytam apele o krew, o pomoc – rozpaczliwe wzywanie bezradnych rodziców, dziadków, ludzi dobrej woli. Jak ona jest potrzebna, jak ona jest nie do przecenienia…nie sposób przejść obok i nie pomóc. W Polsce w 2015 roku było ponad 600 tysięcy dawców…to przy prawie 40 milionowej populacji to dość słaba proporcja. Mimo tego wiem, że spotkam kogoś znajomego a przede wszystkim cudowne panie w krwiodawstwie w Puławach. Och można by było o ich zaangażowaniu, profesjonalizmie, chęci do pracy napisać niejedną książkę. Powiem tylko tyle, że są cudowne dla nas i dla pracy jaką wykonują. 7:25 melduje z uśmiechem jak zawsze na twarzy. Pani w rejestracji poznaje mnie, już doświadczona pielęgniarka. Pamięta jak to się w tych Puławach tworzyło – znaczy oddział Lubelski zamiejscowy w Puławach. Niekiedy wspomni coś opowie, ja uszu nadstawiam – zawsze z chęcią o historii słucham. Teraz nie mają za ciekawie, ale cóż taka praca. Nie zwalniają tempa i dalej z uśmiechem na twarzy i lekkim żalem, że ich praca nie jest doceniania pobierają, opisują, wykonują wszystkie związane z donacją czynności. Widać w oczach żar i pasję, choć te krwiodawstwo jest traktowane po macoszemu w Polsce. Wiedzą o tym te panie wiedzą i o tym dawcy jak ja – lecz to nam nie przeszkadza. Idziemy mimo upału, mimo śniegów, mimo ulew i wiatrów do kochanego punktu w Puławach by oddać część siebie dla innych. Co trzy miesiące chodzę, bo tak to mniej więcej wypada – ta karencja między donacjami. Organizm musi dojść do siebie. A jak wielu spotykam biegusiów – BA! jak wielu znam biegusiów co krew oddają!! Mało tego oni często jak ja są w bazie potencjalnych dawców szpiku!
Ankieta wypełniona, przede mną dziewczyna koło 30 tki myślę, pierwszy raz. Pani z rejestracji opiekuje się przyszłym dawcą krwi. Pomaga z ankietą i zaprowadza do pokoju poczekań przy punkcie morfologii (czy poziomu hemoglobiny dla dawców systematycznych). Dziewucha całe szczęście ma powyżej 50 kg a to jest ważne i nie wygląda na bladą czy chorą raczej. I ja dochodzę do pokoju poczekać i wywołań.
Już dwóch dawców oddaje na wygodnych leżankach krew 0 widać ich trochę przez światło drzwi do sali donacji. Dziewczyna wchodzi do lekarza. Ja natomiast do Pani Agatki na badanie hemoglobiny. Cyk- lekkie ukłucie w palec- na listek i do urządzenia. W między czasie rozmawiamy o tym i owym. Cudownie uśmiechnięta opowiada o pierwszym śniegu, ale i o mojej morfologii ostatniej (bo raz do roku obligatoryjnie każdy musi ją zrobić). Sala po kapitalnym remoncie. Wisi na ścianie ogromny telewizor od darczyńcy. Jest hemoglobina idealna. Co mnie cieszy – teraz to badanie u lekarza i jak on dopuści to już na leżankę i 15 minut góra oddawania krwi. A ile się oddaje teraz? 450 ml. Jeszcze na początku stulecia oddawałem szklankę – heh – czyli 250 ml. Określili, że oddanie większej ilości nie będzie miało wpływu na zdrowie dawcy. I tak jest. Oczywiście cały czas mówię o krwi pełnej. Są warianty, że oddaje się osocze czy krwinki, ale nigdy tego nie praktykowałem. Poza tym w Puławach można oddać „tylko” pełną krew. Nie bez powodu napisałem tylko w cudzysłowie, bo z pełnej krwi można mieć i osocze, i krwinki itd. Także jak się oddaje tylko jakąś składową krwi np. osocze to jest zupełnie inny cykl pobierania i samo pobieranie wygląda i przebiega inaczej. Także i czasookresy między oddawaniem są inne. Na końcu postu podam link do strony, która mówi wszystko o krwiodawstwie.
Wracamy do donacji. Czekam w poczekalni, wychodzi wspomniana dziewczyna od lekarza – niestety nie została dopuszczona. Tak bywa i często zniechęca kandydatów do kolejnego podejścia by krew oddać. Widać smutek i rozgoryczenie i pewien zawód…życie niestety weryfikuje. Trzeba być zdrowym, bo jak „chorą” krew chcielibyśmy dać komuś? Tu nawet jak jest przeziębienie to dyskwalifikacja dawcy następuje nie mówiąc o WZW czy HIV. Mówi smutnym głosem do widzenia, dostaje zwolnienie 2 godzinne z pracy - bo tylko tyle mogą wystawić RCKK. I wchodzę ja do doktora – oo nowy, spokojny, cichy, skrupulatny, fachowiec. Podstawowe badania przeprowadził, ucięliśmy sobie krótką pogawędkę jak starzy znajomi. Ma wielką empatię i szacunek dla dawców – honorowych dawców krwi.
Od razu lecę na salę, bo doczekać się nie mogę już. Panie …kochane panie …znam je …one mnie znają… No czekaliśmy na pana a pan co dopiero się pojawia? Tak mnie skwitowała jedna z nich. Uśmiecham się i tłumaczę, że miesiąc obsuwki tylko był. Śmiejemy się i rozmawiamy. Myję rękę i kładę się na leżankę. Z boku już kolega po donacji, odpoczywa i relaksuje się jeszcze chwilę…a może mu tu dobrze i to towarzystwo jak mi? Pani nachyla się i szuka żyły……oj to już znam dobrze. Nie chcą wychodzić mi ter żyły nawet jak mam ucisk. Teraz to i tak bajka, ale jeszcze 2 lata temu jak miałem 118 kg to dopiero była jazda by się wbić i trafić. W Puławach to jak pisałem pełen profesjonalizm, cyk i już zaczyna zlatywać dar życia do woreczka. Znaczy czas na pogaduchy!! 10 minut poleciało tak szybko w tak doborowym towarzyskie, że urządzenie – waga mało co i bym nie usłyszał, jak trajkocze trrr trrr trrr. Znaczy żądana ilość już jest. Szkoda, że już, szkoda, że tak szybko. Pani wyciąga igłę przykłada gazik i każe uciskać. Czuję się wspaniale i taki spełniony. Wiem, że ta moja krew może nie trafić do kogoś tylko do np. firm farmakologicznych, ale w konsekwencji także pomaga życiu i zdrowiu innych. Dostaję swoje rzeczy jak dowód, książeczkę Honorowego Dawcy Krwi i zaświadczenie, że dziś nie mogę pracować – takie zaświadczenie przysługuje po każdej donacji – dzień wolny 100 % płatny.
Dumny jestem, bo zacząłem drugą dychę. Znaczy ponad 10 litrów już oddałem pełnej krwi. Żegnam się z paniami, składam życzenia na święta, bo dopiero pod koniec stycznia będę mógł oddać ponownie pełną krew. Idę do pokoju rejestracji, zabieram czekolady (ekwiwalent energetyczny) składam także życzenia pani Teresce i szczęśliwy, ale zarazem smutny, że dopiero za 3 miesiące znów się spotkamy wychodzę ze szpitala.
Co dostaję w zamian? Pisałem o tej satysfakcji, o tej świadomości, że ratuję komuś życie lub zdrowie! To jest ponad wszystkie inne przywileje. A jakie są? hmm niewielkie. Honorowe heh.
W aptece poza kolejnością możemy być obsługiwani, do specjalisty niezależnie jak długa jest kolejka to od 7 do 14 dni tylko oczekiwania. Niektóre leki zrefundowane oraz nie wszędzie (zależy od życzliwości miasta) bezpłatne przejazdy jak w Puławach komunikacją miejską.
Także to skromnie i nie wiele, podkreślę jednak dobitnie, że ja oddaję krew z serca dla serca.
Jak może kogoś przekonałem to 22-26 listopada obchodzone są Dni Honorowego Krwiodawstwa. Warto podejść do punktu krwiodawstwa i zaczerpnąć wiedzy i przede wszystkim jak możesz to oddać krew. A potem już systematycznie to robić……dla siebie, dla innych…….
Aktualne stany krwi w miastach Polski .
Link do strony o krwiodastwie :