• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii

Kategorie postów

  • aktywność sportowa (13)
  • basonia (1)
  • bobrowniki (4)
  • bochotnica (12)
  • bonow (2)
  • borowa (16)
  • borowina (5)
  • chrząchów (1)
  • chrząchówek (1)
  • ciekawostki (23)
  • cmentarze (21)
  • delegacyjny i podróżniczy splen (5)
  • dęblin (27)
  • drozdówko (1)
  • epidemie (6)
  • filozofia (68)
  • gołąb (5)
  • góra puławska (3)
  • historia (132)
  • jaroszyn (1)
  • józefów (1)
  • karczmiska (1)
  • kleszczówka (1)
  • końskowola (7)
  • kurów (1)
  • Łęka (1)
  • maciejowice (1)
  • matygi (4)
  • młyny i wiatraki (25)
  • mosty i przeprawy (3)
  • nieciecz (1)
  • obłapy (1)
  • opatkowice (1)
  • osmolice (1)
  • parchatka (8)
  • piskory (1)
  • podzamcze (1)
  • pożó (8)
  • przyroda (46)
  • puławy (50)
  • rodzinne strony (55)
  • rudy (4)
  • sieciechów (3)
  • sielce (1)
  • skoki (6)
  • skowieszyn (7)
  • smaki ryb w puławach (2)
  • spiew (12)
  • starowice (1)
  • technika (5)
  • trzcianki (1)
  • wąwolnica (1)
  • wieprz (2)
  • wierzchoniów (1)
  • wieże wodne- ciśnień (7)
  • wisła (8)
  • witoszyn (1)
  • włostowice (2)
  • wojciechów (2)
  • wolka nowodworska (1)
  • wólka gołebska (6)
  • wskaźniki artyleryjskie (1)
  • wyznania religijne (18)
  • zbędowice (2)
  • ziemia szczecinecka (1)
  • Życie (56)

Strony

  • Strona główna

Archiwum kwiecień 2020

Magia nad taflą jeziora Matygi....

 

Droga tak znana , tak oczywista a tak mało wydreptana przeze mnie. Mijam wstające słońce, zostawiając je w Wolnicy Gołębia. Jadę dalej, gotująca się Wisła , buchająca w ten lekko mroźny ranek bałwanami  za Dunajkiem też nie moja dziś, zostawiam. Mgły kłębiące się nad byłym lotniskiem w Borowinie także dziś nie moje ,zostawiam. Jeszcze niepodcięte wierzby trzymające w swych konarach , już liści zielenią pełne przy byłej miejscowości Kudłów też nie moje, zostawiam. Gigantyczne , monumentalne topole białe…jakże stare….świadkiem nie jednej historii , tej trudnej także były, też zostawiam ..tak te przed Borową…Snujące się zaspane oczy mieszkańców Borowej, kręcących się pod sklepem na głównej. Kapliczka Chrystusa na rogu zaprasza na chwilę zadumy , chylę głowę. Dalej , dalej. Wpadam na polną drogę, struga wody płynie jednak, ta co łączy się ze stawem w Borowej. Uderzenie przestrzeni , przestrzeni poranka. Syk z oddali uruchamianych kolejowych potworów gdzieś ruszających w trasę. Stoi i on , wskaźnik artyleryjski… pochylony jakby bardziej. Na nim ptaszek z długim ogonkiem , tak głośno ćwierka i potrząsa ogonkiem. Nie wiem co to za stworzonko. Dzielnie przygląda się co robię i gdzie jadę. Już szybę opuszczam z aucie i uderza mnie najpierw geniusz treli ptasich , później zmrożone lekko powietrze , i ten majestat łąk Skockich i ściana młodnika. Lasu , który tak niedawno posadzony po wojnie został. Przede mną była już stacja Zarzeka. W końcu połączyli zwaśnione w jakiś tam dla siebie sposób Skoki i Borową. Powstał tuż za przejazdem kolejowym , który był swoistą linią demarkacyjną tych wsi wspólny przystanek. Przystanek kolejowy – Skoki-Borowa. Po setkach lat bycia osobno..w końcu razem. Ja to też zostawiam. Zamykam szybę auta i dalej. Do fortu Skockiego. Do lasu, nad jezioro. Nad byłe starorzecze Wisły. To tu płynęła królowa polskich rzek w XV wieku. Przed Borową zakręcała w stronę Borku. Jej pozostałości to zapewne i jeziora Nury, Borowiec i Matygi. Właśnie cel dzisiejszego mojego poranka. Relikty fortu starannie pokrył młody drzewostan sośniny parującego żywicą. Gdzieś w promieniach jeszcze niespęczniałego słońca widać małe krzewy jałowca i ten rzeczny piach. Taki tu znany , wybierany pod Azoty, wybierany z kośćmi jeńców czy rosyjskich czy żydowskich. Trudne to tereny przy Dęblinie… a jeszcze trudniejsza ich historia…. Ale dziś ptactwo wszelakie bije trelem na każdą stronę, przemyka niepostrzeżenie sarna uciekając w jałowce. Zarywy widoczne jeszcze w lesie , choć już zieloność liści wszelakich zakrywa pomału to co od jesieni było dostępne. Zakrywa pomału, stopniowo relikwie tej historii wielkiej świetności rosyjskiej myśli budowli militarnych. Ten tu zwanym także fortem Borowa lub zwyczajnie fortem nr 4. Wybudowanym zgodnie z wszelakimi zasadami ówczesnych inżynierów wojskowych w latach 80 XIX wieku. Wysadzony w sierpniu 15 roku XX wieku  ( dość nieudolnie) przez wycofujące się wojska rosyjskie. Rozebrane po wojnie przez ludność na budulec co nie było niczym niezwykłym. Niech przykładem będzie choćby pobliski zamek w Sieciechowie. Przy Wiśle był w X-XI wieku. Na przełomie XIII -XIV odsunęła się matuszka wszystkich rzek od tego byłego miasta ( już w 1430 roku idąc za H.Stróżewską był miastem – choć jego klasztor i historia jest dużooooo starsza). Zamek został rozebrany do kamienia. Klonowicz pozostawił nam sporo informacji o Sieciechowie z przełomu XVI i XVII wieku. Pisał : "...wielce rybna Wisła obfituje w wyborne łososie i sumy. Tak ogromne, że jednego wóz pełny bywa ...Po rzece liczne krążą statki –z wodą wiosłami ,a pod wodę wiatrem i żaglami pędzone…."

Wracając do tematu to  budulec był potrzebny okolicznej ludności. Tu także, gdzieniegdzie jeszcze te wypalane być może w pobliskich Krasnoglinach , czy Sarnach cegły wystają w leśnym gąszczu. Nie wiem, dziś i nie Fort ważny, zostawiam. Niebieski szlak wije się wśród wystrzelonych tyczek sosen, przeplatanych jałowcem, leszczyną niekiedy. Droga piaszczysta ,ale na krawędzi lasu już bucha mech, porosty, darń , zielony kożuch , pierzyna leśna. Niczym tyczki, chude sośniny z ludzką matematyką prowadzane lata temu, owocują dziś porannych żywicznych oparach. Szlak niebieski, zjazd na jezioro. Jezioro Matygi, Matyckie , słyszałem nawet jezioro Nasze. Uprzątnięte , przystrzyżone wręcz przodki jeziora. Tablica informująca PZW, dalej ławeczka stolik w cieniu wierzb. Tu przed nosem rozpadająca się kładka wędkarska , swoje już na grzbiecie swym trzymała, swoje widziała. Te niezliczone ilości wędkarzy i tych co chcieli napawać się pięknem tego miejsca. Widziała zmagania , widziała wielkie sukcesy i wielkie porażki. Słuchała nie jednych siarczystych przekleństw jak i okrzyków egzaltacji i radości. Opowieści i niekończących się rozmów o życiu, o byciu o tym i o tamtym. Jakby to spisać były by opasłe tomy. Tomy wędkarskich wyznań na tym łez padole. Dziś już pochylona kończy swoją misję. Dziś jako już niedostępna wpisuje się w historię tego miejsca. Tak zadbanego przez brać wędkarską. Naprawdę jestem pełen podziwu. Żadnych puszek, pudełek, śmieci, worków po zanęcie, żadnych butelek po procentach. Oparta o wierzbę dalej MZ-tka oko cieszy…Wspomnienia wracają…jeździło się i taką też…łowiło się też. Dziś już późno, już po 6 grubo. Jezioro kończy spektakl parujących miraży wodnych. Mgła otulająca i snująca po tafli ucieka, schodzi na dalszy plan. Daje miejsce dniu, który się zagościł na dobre. Harmider ptasi w kwitnących tarninach i sosnowych ostępach jest nie do opisania, niesie się taflą wody. Wzbudza do życia na drugim brzegu rodzinę kaczek. Najpierw w stronę brzegu jeziora podąża pani kaczka , potem 3-4 pisklaki i tata kaczor. Cichutko wślizgują się do jeziora. Płyną wzdłuż brzegu teraz co chwile kwacząc. Przycupnąłem na kładce nowszej, nogi spuściłem nad taflę wody i dyndam nimi jak za gnojka. Oczy zamykam i zatapiam się w ten świat…zlewam się w niego. Odrzucam to co ludzkie zostawiam w sobie świat matuszki natury , przyrody…. Czuję synergię mocno. Mój świat, mój świt, moje chwile… 6:45 !! Znów za mało czasu dałem sobie…Trudno.  Pływające łabędzie kiwają głowami jakby się ze mną żegnały. Jakby był swój i u siebie. Tak się czuję właśnie …u siebie….zabieram ale tylko na chwilkę siebie stąd …niedługo tu powrócę……

 

23 kwietnia 2020   Dodaj komentarz
przyroda   matygi   Matygi Jezioro Ranek  

Dzień Ludzi Bezdomnych....

 

Obchodzimy w Polsce nieformalnie Dzień Ludzi Bezdomnych. Wg szacunków żyje obecnie ponad 30 000. Inicjatorem twórcą tego Dnia był człowiek o ogromnej miłości do ludzi odrzuconych i cierpiących , wyrzutków społecznych . Marek Kotański. Nie ma chyba ani jednego pomnika, popiersia czy ikony a jego wkład społeczny jak choćby Markoty czy inne działania wpisują go na annały historii jako wybitnie społecznie zasłużonego ! Pamiętajmy!

 

Wg informacji z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej ( info z 2019 roku) odnotowano spadek o prawie 10% osób bezdomnych w 2018 roku do 2017 r. Dwa lata temu szacowano ilość osób bezdomnych na 30 300 osób, zaś rok wcześniej ok 33 400. W 2015 roku podczas liczenia osób bezdomnych ( zimą ) było 36 100 osób bez dachu nad głową , czy stałego zakwaterowania. Najwięcej danych natomiast uzyskane zostało przy Narodowym Spisie Powszechnym w roku 2011. Porównując natomiast to zestawienie z tym aktualnym (na rok 2019) widzimy sporą różnicę -liczbę osób małego miasteczka - około 5000 osób. Choć tendencja spadkowa to świadomość ,że nagle z map znika Września czy Kraśnik pod względem ludności przeraża. Przeraża i fakt ,że to są tylko szacunki bo dokładnej liczby nie jesteśmy w stanie oszacować.

W województwie Lubelskim w 2017 roku bezdomnych było 991, zaś rok później w 2018 – 1190 osób.

 

W przywołanym roku 2011 ( przy NSP) przyjęto podział na :

- Bezdomni pierwszej kategorii – „bez dachu nad głową”

Kategoria ta obejmuje osoby żyjące na ulicy, w przestrzeni publicznej bez schronienia, które mogłoby zostać uznane za pomieszczenie mieszkalne. Do kategorii tej należą przede wszystkim osoby, które wieczór i noc w krytycznym momencie spisu spędzają poza jakąkolwiek instytucją funkcjonującą całodobowo. Miejsca przebywania tych osób to: dworce kolejowe i autobusowe oraz ich okolice, kanały i węzły ciepłownicze, ulice, plaże, bunkry, lasy i parki, miejsca na cmentarzach, centra handlowe, parkingi, opuszczone samochody, przyczepy kempingowe, klatki schodowe, zsypy, piwnice, strychy, śmietniki, ziemianki, wagony i bocznice kolejowe, ogrzewalnie.

– Bezdomni drugiej kategorii – „bez miejsca zamieszkania”

Kategoria ta obejmuje osoby z reguły bez stałego miejsca zamieszkania, którym świadczona jest pomoc zgodnie z ustawą o pomocy społecznej, zapewniająca schronienie, wyżywienie oraz odzież. To przede wszystkim osoby w obiektach zakwaterowania typu: schroniska dla bezdomnych, domy pomocy społecznej dla samotnych kobiet w ciąży lub z małymi.

W 2011 /25773 os/ roku sytuacja wyglądała następująco. Ponad 54% bezdomnych I i II kategorii spisanych zostało w 5 województwach: śląskim (14,2%), mazowieckim (13,2%), dolnośląskim (10,1%), pomorskim (9,5%) oraz zachodnio-pomorskim (7,4%). Najmniej osób bezdomnych spisano w województwach: podlaskim (2,0%), opolskim (2,4%) i świętokrzyskim (3,1%) – łącznie w tych województwach spisano 7,5% bezdomnych I i II kategorii.

 

W 2018 roku / 30 330 os. / najwięcej osób bezdomnych przebywało w woj. mazowieckim (4 785 osób), śląskim (4 782 osoby) i pomorskim (3 319 osób). Najmniej bezdomnych było w woj. podlaskim (693 osoby), świętokrzyskim (762 osoby) i w lubuskim (886 osób).

 

Z racji , że nie dotarłem do danych szczegółowych z 2018 roku na podział I i II kategorii bezdomności posługuję się danymi zbiorowymi na ten rok. Natomiast rok 2011 jest choć już daleki to daje światło i rzutuje światło na ten trudny dla każdego państwa temat.

Zróżnicowanie wiąże się przede wszystkim z liczbą instytucji pomagających bezdomnym: schronisk, noclegowni, domów pomocy społecznej, domów dla bezdomnych, domów samotnej matki oraz organizacji działających na rzecz osób bezdomnych. Dlatego patrząc na województwo Mazowieckie 9 lat temu , bezdomni „I kategorii” byli z w znacznej większości nad tymi co nie mają stałego kwaterowania. Sytuacja jest inna w województwie śląskim , gdzie ośrodków związanych z pomocą dla bezdomnych było najwięcej w kraju – 59 a w woj. mazowieckim tylko 31. Wszystkich ośrodków w kraju w 2011 roku było 118.

Bezdomność w Polsce jest „bezdomnością męską”. Mężczyźni stanowili ponad 77% populacji wszystkich bezdomnych. Należy jednak zauważyć, że wyższy był udział bezdomnych mężczyzn wśród populacji bezdomnych I kategorii – 84,3 %, natomiast dla II kategorii udział ten wyniósł 72,8%. Zdecydowana większość spośród bezdomnych mężczyzn II kategorii przebywała w schroniskach dla bezdomnych i noclegowniach. Kobiet bezdomnych jest ponad 3-krotnie mniej niż bezdomnych mężczyzn (22,8% w populacji osób bezdomnych I i II kategorii), przy czym należy zwrócić uwagę, że bezdomne kobiety najczęściej przebywają w domach dla samotnych kobiet w ciąży i z małymi dziećmi – prawie 62%.

Średni wiek osoby bezdomnej wyniósł 52,2 lata, kobiety są młodsze – mediana wieku wyniosła 46,5 lat, dla mężczyzn – 53,1 lat Bezdomne osoby są najczęściej samotne. Zaledwie 11,3% to osoby o stanie cywilnym żonaty/zamężna. Wśród osób bezdomnych w wieku 15 lat i więcej bez stałego miejsca zamieszkania dominują kawalerowie i panny – 32%. Spośród nich prawie 42% przebywa w domach samotnych matek z dziećmi, a nieco ponad 29% – w ośrodkach dla bezdomnych. Szczególnie wysoki odsetek rozwiedzionych, prawie 37%, przebywa w schroniskach dla bezdomnych, wśród nich dominują mężczyźni stanowiąc prawie 40%.

 

Miejsca , gdzie kwaterują najczęściej bezdomni „II kategorii” to : Klasztory i domy zakonne, Internaty, bursy, domy pomocy społecznej dla samotnych kobiet w ciąży, schroniska dla bezdomnych, noclegownie, zakłady (szpitale) psychiatryczne, ośrodki leczenia odwykowego, zakłady opiekuńczo-lecznicze dla przewlekle chorych, hospicja, domy dziecka, rodzinne domy dziecka, placówki opiekuńczo-wychowawcze, hotele pracownicze, domy pomocy społecznej dla emerytów i osób, starszych, domy studenckie, asystenckie, słuchaczy seminariów duchownych.

Główne przyczyny bezdomności, na które wskazały osoby bezdomne, to eksmisja, wymeldowanie i konflikt rodzinny . W dalszej kolejności znalazły się: uzależnienie i brak pracy . Zdecydowana większość bezdomnych miała wykształcenie zawodowe (ok 43 proc.) lub podstawowe (ok 32 proc.), najmniej było osób z wykształceniem wyższym (ok 2 proc).

Natomiast dokładnych spisów trudno szukać. Nagła sytuacja życiowa która dramatycznie zmienia człowieka, jego świat i jego byt powoduje rugowanie go ze społeczności. Wystarczy nie mieć pracy przez jakiś czas i już można odczuć marginalizację społeczną, westchnienia osób bliskich o naszym nieudactwie, czy co łagodniejszym tonie niezaradności. Często to szybkie odrzucenie społeczności najbliżej powoduje potęgowanie dalszych zachowań i utratę często stałych wpływów , pracy i co gorsza mieszkań czy domów. Częstym powodem są także niespłacanie zaciągniętych kredytów na mieszkanie czy inne cele. Niestety bezdomni wybierają dość często drogę autodestrukcji, ograniczenia swoich potrzeb do zupełnego minimum. Owa egzystencja opierana często o alkohol i żebranie o niego pod sklepem. Postaram się zasięgnąć informacji w MOPS jaka sytuacja w Puławach. Także jak w tym czasie, co teraz ( epidemii) zamrożenie własnych zakładów pracy, często jednoosobowych punktów usługowych jest powodem utraty i płynności finansowej i narastających należności pieniężnych dla pracowników, firm, państwa. Ma ogromny wpływ pomoc odpowiednich organów państwowych w tym przypadku….a w Polsce wiemy jak jest…..

Pamiętajmy o tych osobach, pomagajmy na wielu płaszczyznach…nie odwracajmy się od nich.

 

Ps dziś obchodzimy Święto Chrztu Polski. Choć to data symboliczna bo nikt nie wie póki co kiedy nastąpił naprawdę.

 

Na podstawie GUS , MRPiPS , Gazeta Prawna i Dziennik Wschodni. Zdjęcie internet.

 

14 kwietnia 2020   Komentarze (3)
Życie   ludzie bezdomni  

Steinforth i jego cmentarz...wysiedlona...

Dzwonnica przykościelna , w tle domostwa wsi Steinforth . Lata ok 30 XX wieku.

 

Steinforth i jego cmentarz...

 

Okres XIV a szczególnie XV czy dalej XVI wieku nie tylko na ziemiach Lubelszczyzny wykazał się ogromnym wybuchem powstających nowych miejscowości czy miast. Głównie należących do magnatów, bogatej szlachcie czy zacnych rycerzy. Nie inaczej było na Pomorzu Zachodnim. Mowa dokładnie w bliskich okolicach największego miasta Pojezierza Drawskiego czyli Szczecinka. Założenie Szczecinka przez księcia Warcisława IV ( książę wołogoski, słupsko-sławieński i rugijski, syn Bogusława IV i Małgorzaty) . Rok 1310 to tradycyjnie przyjęta data lokowania miasta. Badania wskazały, że miasto mogło być założone już w 1306 roku. W wieku XVI na tych ziemiach prowadzona była kolonizacja niemiecka. I tak blisko opisywanej miejscowości powstały Kniewo,Płytnica i Barkniewo. W niewielkich połaciach leśnych, na słabo żyznych ziemiach zaczęli się osadzać kolonizatorzy niemieccy. I tak do II WŚ XX wieku zostało niezmienne. Miejscowość jak jedna z wielu powstała na mało urodzajnych ziemiach, przeważnie ostatniej klasy lub poza klasowej. Piachy były z kolei idealnym nośnikiem dla wielu roślin czy drzew. Czy sośnina czy jałowiec , modrzew dobrze się czują w takich ubogich glebach. Powstała opisywana wieś na początku XVI wieku lub być może już pod koniec XV. Wniosek nie bierze się znikąd skoro już w 1528 roku pojawia się na mapach.

 

 

Kosciół i mur kamienny wsi Steinforth . Lata ok 30 XX wieku.

 

 

A jak wiemy na mapach z zasady są ukazane miejscowości już mające swoje łoże i funkcjonujące jakiś czas. Dostęp do ryb, do wody pitnej i dla bydła był zapewne kluczowym motywem osadniczym. Jezioro Przełęg kanałem połączone z jeziorem Kniewo dawało pewność nie tylko związaną z wyżywieniem mieszkańców ale i z rozwojem rzemiosła. Zarówno wyplatano więcierze i komolce jak i kosze na płody rolne czy leśne. Wyplatano zapewne i sieci co było dużo bardziej misterną sztuką i wymagało sporej wiedzy i precyzji. Zapewne gdzieś była przystań jeziorna , gdzie był zakład szkutniczy . I mogło by się kłócić z tym co teraz napisze ale w owym czasie XVI wielu czy dalej te tereny były mało zalesione. Lasy ze starodrzewiem były w okolicach Krągów czy Kniewa. Potężne leśne połacie lasów znajdowały się blisko Lotynia czy Czaplinka. Na tym terenie były lasy nieduże , później przechodziły w leśne uprawy bo zapotrzebowanie na drewno rosło wraz ze wzrostem choćby liczby osad i ludności. Samo jezioro , gdzie nieistniejąca wieś Steinforth się przytuliła do niego jest w połączeniu z 3 jeziorami. Zaczynając od jeziora Dziki ,przez j. Remierzewo i z drugiej strony j. Kniewo. Z tego ostatniego wychodziła rzeczka o nazwie Plietnitz czyli idąc tropem zmiany na polską miejscowości to struga zwie się Płytnica. Jak pisałem wcześniej w XVII wieku na jego początku teren nie wiele zmienił się pod względem zasobów leśnych.

 

 

Kosciół i dzwonnica  wsi Steinforth . Lata ok 30 XX wieku. Widok od strony cmentarza.

 

Dalej przy Crangen ( Krągach) był staro las i wcześniej wspomnianej Płytnicy. Wielkie piachy i wydmy były już obecne na niedawnym jeszcze poligonie. Bardzo ciekawa informacja z tego okresu jest taka, że w 1612 roku na zamku w Szczecinku mieszkał sam Eilhardus Lubinus. Wielki niemiecki matematyk i teolog protestancki, filozof, kartograf, filolog klasycznej greki i łaciny, jak również poeta. To właśnie z tego okresu XVI/XVII wiek mamy na owe czasy dokładne z wrodzoną sztuką naukowca ale i swoistym artyzmem okraszone. W niedalekim Kniewie około roku 1610- 1618 działał już prężnie młyn. Na kanale łączącym jezioro Przyłęg i jezioro Kniewo Młyn funkcjonował ze zmiennym szczęściem do XX wieku. Powstało zaplecze i specjalne place młyńskie przy nim. Zapewne wszyscy włościanie wozili tam zboże na przemiał. Pewnie później w XVII/ XIX wieku czy późniejszym wiatraki przejęły rolę młynów umiejscowionych w różnych lokalizacjach . Na ten przykład w Krągi ( Osiedle) na wzniesieniu zalesionym ( blisko drogi na leśniczówkę ) był wiatrak (widziałem i opisałem go ciut). W Krągach tuż przy jeziorze Pile był młyn wodny , gdzie jego już niewielkie relikty można spotkać ( tzw wodospad – też opisałem ciut). Był wiatrak w Dzikach choćby także. Społeczność włościan , rolników miała gdzie mielić swoje zboża. W latach 20 tych XVII wieku w miejscowości Steinforth był kościół. Był on jednym z niewielu kościołów w okolicy. Wymienię kilka :

 

Dziki, Płytnica, Piława,Dąbrowica, Starowice.

 

XVII wiek nastaje jak i dla ziem polskich tak i tu bardzo trudnych czasów wojen i epidemii, głodu i cierpienia.

W 1618 roku rozpoczyna się wojna trzydziestoletnia ( w największym skrócie i uproszczeniu -rywalizacja Habsburgów i państw katolickich z protestantami o przywództwo w Cesarstwie). Szwedzi zajmują tereny należące do Szczecinka już w 1627 roku , rok później wojska czeskiego z pochodzenia Albrechta von Wallensteina ( stojącego za katolickim cesarzem). W międzyczasie wybuchają zarazy i epitemie dziesiątkujące ludność. Protestancka Szwecja ponownie w 1631 zajęła miasto. Wynaszająca wojna zapewne wywarła na okoliczne miejscowości ogromny wpływ. Pokój westfalski w 1648 roku poczynił względny spokój. Zapewne wypalone wsie, ogołacane ze wszystkich jej dóbr, wielka bieda i niemoc wówczas panowały. Mieszkańcy wsi i miast cieszyli się spokojem i zaczęli układać swój cykl pracy w zgodzie z naturą i Bogiem. Po 100 latach znów huragan wojny siedmioletniej dotknął ich , wpisując się krwawo w dzieje. Rosjanie splądrowali te ziemie doszczętnie. Co ciekawe jeszcze dopowiem ,że najważniejsze miasto powiatu szczecineckiego ( utworzonego w 1724 roku) w 1711 roku ulegało częstym pożarom. Były one tak rozległe i duże , że w 1711 roku zakazano budować w Szczecinku domów z drewna.

 

 Domostwa wsi Steinforth . Lata ok 30 XX wieku.

 

 

Mijały kolejne lata, stulecia. Najwięcej informacji zdobywamy w XX wieku. Ale jeszcze pod samym końcu XIX wieku miejscowość lub blisko Rehmerow powstaje kuźnia , hamernia . Na mapie z 1893 roku jest ujęta jako Hammer ( w wolnym tłumaczeniu kuźnia). I właśnie na tej drodze łączącej Wałcz z Czaplinkiem. Jakość drogi można się domyśleć jaka jest . Ostatnie łaty z asfaltu nie tylko nie są dobrą nawierzchnią ale i stanowią nie lada przeszkodę w jeździe. I gdzie cmentarz na rozdrożu stała świątynia. Szachulcowa konstrukcja . Skromna jak wiele w okolicach. Choćby jak na zdjęciu w Jeleniu czy Krągach

 

Istniejący kościół pw. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Jeleniu

 

 

Belki czarne , może smołowane na owe czasy jakim impregnatem znanym na tych ziemiach. Tak dobrze ,że zostały jeszcze kościoły i są zdjęcia ...

1 kwietnia 1941 r. Gminy Groß Born, Kniewo, Linde, Płytnica i Steinforth zostały zniesione w ramach utworzenia okręgu wojskowego Groß Born. Wcześniej był spis ludności i kronikarze zapisali kilka informacji.Gmina Steinforth była gminą wiejską w dawnym powiecie Szczecinek w województwie Pomorskim na początku lat 30. ubiegłego wieku. Na czele społeczności Steinfortha stał wójt. Miejscowość Steinforth była jednostką terytorialną o powierzchni 17,7 km². W granicach gminy znajdowały się 2 miejscowości, z których główna siedziba to Steinforth. W gminie Steinforth były 2 miejscowości :

-przysiółek Rehmerow ( był tam dwór pana) – nieistniejąca także . Nazwane jezioro od nazwy Remierzewo.

-Steinforth

 

Otto i Margarete Noeske przed ich domem. Lata około 30 ste.

 

W 1925 r. wieś Steinforth liczyła 337 mieszkańców, w tym 189 mężczyzn (56,1%) i 148 kobiet (43,9%). I tak, średnio 6,2 mieszkańca na dom lub 19 mieszkańców mieszkało na jednym km². Populacja w gminie Steinforth mieszkała w 74 gospodarstwach domowych (4,6 mieszkańca na gospodarstwo domowe lub 1,4 gospodarstwa na dom).Z 324 protestantami (96,1%), zdecydowana większość mieszkańców parafii Steinforth w 1925 r. była wyznania protestanckiego. Ponadto, w Steinforth było 13 katolików (3,9%), ale nie było Żydów. Gmina wiejska była samorządem lokalnym na najniższym szczeblu administracyjnym. Na czele administracji miejskiej stał wybrany na 6 lat burmistrz . W latach trzydziestych XX wieku przywódcy społeczności nazywali się wtedy burmistrzami. Istniała też rada miejska. Naczelnik Wilcze Laski (Wulfflatzke) był odpowiedzialny za lokalną policję w Steinforth. Urząd stanu cywilnego odpowiedzialny za sprawy majątkowe dla gminy Steinforth był w Szczecinku. Urząd Skarbowy w Szczecinku był odpowiedzialny za administrowanie podatkami w Steinforth.Gmina Steinforth należała do okręgu lokalnego sądu w Szczecinek. Właściwy sąd pracy był w Szczecinek. Odpowiedzialna Izba Rolnicza była w Szczecinie. Właściwa izba handlowa znajdowała się w Szczecinie. Właściwy Inspektorat Handlowy był w Szczecinku.Protestanccy mieszkańcy gminy Steinforth należeli do parafii Wilcze Laski (Wulfflatzke). Katolicka parafia była w Szczecinku.Urząd stanu cywilnego był w Wilcze Laski (Wilcze Laski (Wulfflatzke)).

 

 

Szkoła i poczta we wsi Steinforth.

 

W 1935 roku w szkole w tej miejscowości uczyło się 71 uczniów. Rok 1939, początek II Wojny Światowej dla tej ziemi ważny. Zaczyna się pierwszy okres przesiedlenia mieszkańców. Już wieś wtenczas liczyła 200 mieszkańców. Rok 45 był ostatnim rokiem bytności niemieckiej ludności na tej ziemi .Front - radziecki walec z armiami polskimi w marcu 45 zaczął triumfalny marz na Berlin. Z tym frontem marszałek Żukow a na dole Europy centralnej Koniew. Swoisty wyścig kto pierwszy zdobędzie dla Stalina Berlin... Wynik wiadomy z góry. Dla mieszkających tu Niemców była to agresja , dla Polków i Rosjan wyzwolenie . Ziemie odzyskane.... Wysiedlono i wymazano z map nie tylko Steinforth, ale i Płytnicę,Kniewo i Barkniewo ( tu pod koniec lat 40tych XX wieku). Kościół został zniszczony, zostały do dnia dzisiejszego fundamenty . Groby zapadłe i otworzone ...ktoś w nich szukał czegoś. Armia Sowiecka rozgościła się na dobre na tych ziemiach , miała ogromny poligon, mieszkała kształtowała ten ogromny obszar. Rozgościli się do października 1992 roku. Żyjąc tu , umierając,zakładając rodziny , budując domy. Zajmując domy poniemieckie. Polacy byli odcięci , tu było Państwo w Państwie.

 

Autor podczas wybiegania. We wsi nieistniejącej dużo takich reliktów wojny.

 

A po tym czasie dalej od Krągów jadąc marną asfaltówką przy bagnie, przy wyrzutni , przy dużym lesie a teraz płytami ażurowymi po 5 km wpada się w tą byłą miejscowość. Widać zarysowania nieistniejących budynków, stare sady w już wysłużonymi drzewami owocowymi. Widać i linię napięcia , widać że tu tak niedawno tętniło życie.

 

 

Pobliskie jezioro Kniewo.

 

Wita mnie płyta informacyjna o wsi. Dość niedawno postawiona. Witają nie łuski amunicji, fundamenty w krzakach głogu, rubiny akacjowej, tarniny dalej. Leśniczówka nowa połyskuje na tle tej szarości historii. Nowe auta terenowe, dym z komina .. Jest życie. Nie wiem ok kiedy , może lata 80 te? Nie wiem.

 

 

Tablica informacyjna widoczna już z daleka od strony drogi Krągi - Steinforth.

 

Bywam tu od 2000 roku. Pada rzęsisty nie miły styczniowy deszcz. Śniegu brak. A ja rowerową eskapadę po byłych cmentarzach ewangelickich po okolicy uskuteczniam. Odpalam mapę szczegółową , widzę na niej relikty cemenciarza . Żegnam się z jeziorem i zawracam, mijam leśniczówkę i ruszam traktem marnym , drogą zniszczoną. Jadę kilkaset metrów. Widzę lekkie wzniesienie i rozwidlenie polnych dróg. To Tu. Zsiadam z roweru. Wdrapuję się na wzniesienie małe. Cmentarz i fundamenty byłego kościoła. Modlitwa za tych co tu leżą. Niech im ziemia lekką będzie. Kościół nie przetrwał. Pożoga wojenna go odebrała jak i pozostałym budynkom. Taka wieś , duża i dobrze zorganizowana teraz brzmi tak miałko.

 

Relikty fundametów kościoła we wsi.

 

 

Relikty byłego ewangelickiego cmentarza we wsi.

 

 

Droga , krzaczory, fragmenty fundamentów schowane w świat lasu i krzewin. Widok przygnębiający , otwarte groby przez kogo ? Nie wiem ...może Rosjanie , może Polacy? Czego szukali w śmierci innych ? Nie wiem... Deszcz się nasila .. czas na mnie. Jadę do Kniewa i jego pięknym jeziorem i stawem ,gdzie był dwór . Jadę do Płytnicy ,gdzie jak się okazało znicze się palą ….

 

Mapa z roku 1610.

 

 

Mapa z roku 1893.

 

Mapa z roku 1952.

 

 

 

Na podstawie :

Gemeindelexikon für den Freistaat Preußen. Provinz Pommern. Nach dem endgültigen Ergebnis der Volkszählung vom 16. Juni 1925 und anderen amtlichen Quellen unter Zugrundelegung des Gebietsstandes vom 1. Oktober 1932. Berlin: Preußisches Statistisches Landesamt, 1932.

Tablic informacyjnych przy byłych miejscowościach

Map dostępnych, rozmów z rodziną.

http://wolneforumgdansk.pl

Zdjęcia większości z fotopolska.pl i aukcji internetowych

04 kwietnia 2020   Komentarze (6)
rodzinne strony   cmentarze   historia  
Izkpaw | Blogi