Historia lokalna- Wielki smutek i tragedia...
Biegnę jak zawsze podziwiam przyrodę wąwozów. Tyle razy tu byłem, tyle razy przebiegałem , tyle razy zbiegałem. Jakoś zawsze czułem niepokój i jakieś nie oczywiste emocje biegacza amatora. W końcu jak raz odbiłem od wąwozu zobaczyłem i uwierzyłem …
Historia nowa ta okupacyjna na tych terenach była wyjątkowo krwawa i trudna. Wszędzie, gdzie bym nie ruszył czy do Pożoga czy do Bochotnicy , czy Skowieszyna , czy Dęblina nie wspominając o Puławach , Bobrownikach czy Włostowicach wszędzie natrafiam na miejsca pamięci i heroizmu naszych żołnierzy, naszych partyzantów. Nie silę się nawet na przybliżenie tematyki ponieważ nie jestem historykiem i nie jestem stąd . Tym bardziej nie mogę mówić i pisać jak w życie okupacyjne wasi ojcowie , matki, bracia czy siostry czy dziadkowie wpisywali się. Wielu zginęło bezsensowną barbarzyńską śmiercią z rąk niemieckiego okupanta. Wielu było zdradzonych przez innych, wielu żyło z dnia na dzień w prowizorycznych ziemiankach w tym lessowych wąwozach. Lecz większość miała w sercu wolną ojczyznę. Takie ukształtowanie terenu jak te zaczynające się od Piasecznicy do Parchatki i dalej Bochotnicy , Lasu Stockiego, Wierzchoniowa, Witoszyna, Skowieszynka nie ma w Polsce i w Europie. Ten istny labirynt przedzielonych głębocznicami i wierzchowinami teren ciągle poddany procesom erozyjnym był miejscem wielu potyczek z okupantem czy niemieckim czy radzieckim. To niemy świadek historii , który w swych wąwozach dawał schronienie nie tylko partyzantom ale i zwykłym uciekinierom czy rabusiom. Ci ostatni nie mieli większych skrupułów i łupili gospodarstwa przy wąwozach, lasach i tak już przecież styranych wojną gospodarzy i ich rodziny. Tu w Puławach prawie każdy wie , że w lesie Nadleśnictwa Puławy ,za rondem w stronę Żyrzyna znajdują się schrony i prochownia. Spuścizna Kaniowczyków tych puławskich z 2 pułku. Tam były strzelnice i składy amunicji. Ale czy wiadomo każdemu, że tu na terenie dworca Puławy Drewniane a dokładnie za wieżą ciśnień był obóz a w sumie baraki jeńców radzieckich , którzy poszli na współpracę z Niemcami. To Ostlegion. A tych co tam byli nazywano „Kałmukami” , gdyż większość z nich pochodziła z głębokiej wschodniej Rosji. 27 czerwca 44 roku przeprowadzona akcja przez oddział AK „Turnusa” obóz został zlikwidowany. Mało też pewnie kto wie , że dalej przy kiedyś wiadukcie betonowym na Starą wieś a teraz przepuście betonowym istniał obóz pracy?
Nazwany zwyczajowo obozem „Junaków” . Był to obóz pracy służby budowlanej – Baudienstu. Pracowali tam głównie młodzi mężczyźni przy drugiej nitce toru kolejowego trasy Lublin – Warszawa.
A przecież ten las od Piasecznicy do Puław został nasadzony w czynie społecznym w latach 1964 -65 przez m.in. młodzież szkolną. Tu przed I Wojną Światową stacjonujące w koszarach puławskich wojska rosyjskie czy austriackie wykorzystały ten teren jako poligon. Bo lasu nie było, były piachy , wydmy z nielicznym jałowcem. Tak to dziwne , bo teraz las zakrył i wydmy i poligon tworząc zupełnie nową przestrzeń. Lasy , właśnie las. Bór bardziej ale i po części mieszany las.
Lasy , które otulają swoją czułością to miasto- Puławy, szumią i zapraszają na przechadzki po nich. To w końcu mimo Zakładów Azotowych i górujących kominów nad krajobrazem wyciszenie na Płużkach zaczynając, przy ujęciach wody dla Pałacu Czartoryskich przy byłej cegielni i też nieistniejącym wiatraku. I dalej dalej szlakami niegdyś czarnym dziś żółtym, Greenways lub leśnymi duktami przez bory sosnowe do Piasecznicy swoistej linii od której Kazimierski Park Krajobrazowy się zaczyna i dojrzałe wąwozy – te co zapierają dech w piersiach i wiosną ,latem a jesienią i zimą są cudowne. Ta droga to od setek lat łączyła w sobie dwie średniowieczne wsie – Włostowice i Skowieszyn.
Nad polami Skowieszyńskimi górował „Holeder” jeden z nielicznych wiatraków tego typu na Ziemi Puławskiej. Znajdował się na teraźniejszej ulicy Puławskiej w bliskiej odległości od Szkoły i OSP Skowieszyn. Z tej małej wysoczyzny można było obserwować cały obszar do samych Puław Drewnianych. Tu tylko pola i łąki gdzieniegdzie drzewami owocowymi. W czasie wojny prace w wiatraku się nie odbywały ponieważ Niemcy rozkazali zdemontować skrzydła. Okupanci wykorzystywali go jako punkt obserwacyjny. Fakt teren jest w stronę Puław płaski poprzecinany uprawami i ugorami. Są także źródła które wybijają blisko linii kolejowej. Wypatrywano z niego partyzantów i ludności im pomagającej. To tu w 1944 roku na tych polach i ugorach robił się radziecki Jak , który wykonywał misje bojową. Był ścigany przez dwa samoloty niemieckie. Dwóch lotników wyskoczyło i się katapultowało – jeden zginął lądując na tyczce od grochu ( co za śmierć) drugi przeżył.
Ile osób wie o tych wydarzeniach ? o tej lokalnej historii Puławsko – Skowieszyńskiej.
Piasecznica.... tu na Skowieszyn
To tu znajdziemy miejsca uświęcone krwią powstańców, miejsca egzekucji wykonanych przez Niemców na ludności choćby Skowieszyna , czy walk z „potopem szwedzkim”. Tu przy zbieganiu z „małego wąwozu” z Puław na Piasecznicę zaczyna się dramat. Dramat o którym nic nie wiedziałem do czasu …. Aleksander Lewtak poprowadził mnie do samego serca tematu. Długo mierzyłem się z tym czy wstawić post o tym wymownym krzyżu , kamieniach i tej tragedii ,tak niepotrzebnej i tych młodych ludzi przypadkiem …. Dziś dorosłem by Wam to przez słowa z książki pana A. Lewtaka „Szlakiem Waki i Męczeństwa na terenie Kazimierskiego Parku Krajobrazowego:……. „
Historia rodziny Kowalików na podstawie opowiadań Marianny Kowalik (zmarła w 1967r.) i Józefa Jeżyny zam. Włostowice (spisana przez autora we wrześniu 2006 r).
Przy drodze wiodącej do wąwozu Liszcze w odległości około 20 m od skrzyżowania znajdowała się obszerna ziemianka w której zamieszkał z żoną i dziećmi Tomasz Kowalik. Znacznie okazalsze zabudowania jego brata tj. lepianka, stodółka i obórka znajdowały się w odległości około 150 metrów w kierunku wsi Włostowice. Dnia 25 listopada 1943 r. o godzinie piątej rano w Piasecznicę zajechały dwa samochody. Przysłana przez Niemców specjalna ekipa pacyfikacyjna błyskawicznie otoczyła obydwa obejścia. Tomasz Kowalik tego dnia bardzo wcześnie wstał z łóżka i szedł w kierunku wsi gdzie mieszkał jego znajomy, z którym umówił się na wyjazd do młyna, Niemcy zawrócili go z drogi gdzie z łóżek zrywali się wystraszeni domownicy tj. żona Marianna jej trzy córki Zofia 14 lat Władysława 7 lat Genowefa Janiszewska 22 lat oraz siostra żony Stefania Król z Pożoga z synem córką i wnuczką. Zagrożeni aresztowaniem członkowie rodziny Królów przybyli w to ustronne miejsce po spaleniu przez Niemców ich zabudowań w Pożogu . Oprawcy rozkazali wszystkim położyć się na podłodze. Zaterkotał karabin maszynowy i kule podziurawiły leżące ciała. Żona Tomasza -Marianna przed otwarciem ognia zdążyła wsunąć się pod łóżko i została kilkakrotnie trafiona w nogi. Gdy Niemcy opuścili ziemiankę natychmiast wyczołgała się przez okno i dzięki temu przeżyła w chwilę później wrzucona do wnętrza wiązka granatu rozerwała na strzępy chatkę.
W podobny sposób druga grupa oprawców rozprawiła się z Zofią Kowalik 48 lat i jej dwojgiem dzieci tj. córką Marianną 13 lat i synem Antonim 18 lat , w tym przypadku zwęglone ciała matki i córki znaleziono nie w gorzelnickim domu lecz stodoły. Natomiast syn Antoni leżał martwy w pewnej odległości od budynków, co wskazywało że próbował ratować się ucieczką. Kilka miesięcy przed pacyfikacją gestapo chciało aresztować Antoniego, który nosił takie samo imię jak poszukiwany partyzant o pseudonimie ‘’ papuga’’. Jego matka okazała wówczas metrykę urodzenia, świadectwa szkolne i przekonała Niemców że to nie ten którego szukają.
W czasie pacyfikacji maż zamordowanej Zofii - Stanisław Kowalik przebywał na zamku lubelskim. Aresztowano go w dniu 17 maja 1942r. ponieważ pozwolił swojemu znajomemu na nielegalny ubój krowy w swojej zagrodzie. Po długim śledztwie trafił d o obozu koncentracyjnego w Landsburgu, gdzie doczekał końca wojny. Wojnę przeżyła najstarsza córka Stanisława która została wywieziona na roboty do Niemiec.
Ponad rok wcześniej (7 lipca 1942r) wąwóz ,gdzie zginęła rodzina Stanisława Kowalika był miejscem egzekucji 16 letniego Aleksandra Piasecznego i jego kolegi 17 letniego Michała Przygodzkiego. Dwaj pełni życia chłopcy feralnego dnia wracali do domu znam Wisły drogą ‘’na skróty’’. Pech chciało że przechodzili obok jakiegoś szałasu który w tym czasie był obserwowany przez kilka żandarmów niemieckich wzięto ich za bandytów i przyprowadzono do wsi gdzie na ochach mieszkańców i najbliższej rodziny odbyło się przesłuchanie. Żądano by chłopcy przyznali się do czegoś o czym nie mieli zielonego pojęcia . Matki błagały Niemców o litość i przekonywały o niewinności synów . Na nic się to zdało, zbitych do nieprzytomności wywieziono Piasecznicą do wąwozu obok stodoły Stanisława Kowalika i tam rozstrzelano.
Okrutna zbrodnia dokonana na niewinnych chłopcach ogromnie wstrząsnęła społeczeństwem. Miesiąc później rodzice Aleksandra Piasecznego przeżywali kolejny dramat, kiedy zginął ich drugi syn Piotr.”
Krzyż i głaz a dalej wśród traw krzyż z płytą tylko zwieńczają tą tragedię. Tam gdzie głaz tam stał dom a były dwa…………………………….
Tablica na głazie i krzyż dalej ciut tuż przy zbiegu z "małego wąwozu" z Puław....
Zdjecia własne, na podstawie książki Aleksandra Lewtaka "Szlakiem Walki i Męczeństwa Kazimierskiego Parku Krajobrazowego". własne odczucia,emocje.