Urzekająca Końskowola , choć smutek i...
Nic tak mojego oka nie cieszy jak widok facelii w połwie paździenika w pełnym rozkwicie. Tak jest - kwietnie kolejny raz i pszczoły ,bąki co już niemarawo latają bo im zegar biologiczny podpowiada - by już spać .... Rankiem była potrzeba udać się do lekarza w Końskowoli i znalazłem dla swojego botaniczno-historycznego oka raj a zarazem smutek. Bo cieszy ,że przyroda dalej się troszy i pięknieje choć już w końcu paździerz a smutek przeszywa jak widzę tak zaniedbaną plebanię popadającą w riunę i pałac byłych właścicieli Końskiej Woli ,gdzie reklamy mebli niszczą cały jego urok.A miał być remotowany a tak straszy z zewnatrz i gdyby nie tablica to wiekszość uznała by go jako walącą się chałupę przy drodze. Tak to zabytki świeckie są remontowane i tak się o nie dba. Przy tym kościół św. Anny ,który położony jest po drugiej stronie drogi pięknie bryluje swoimi ilouminacjami i po generalnym remoncie . Trzeba pamiętać ,że owy dwór Tęczyńskich już w XVIII w był plebanią. Jest to dwór z XVI wieku ,czyli starszy niż sam kościół św. Anny. Udeża mnie ta "niesprawiedliwość" dziejowa i różnie traktowanie zabytków. Liczę jednak na to ,że uda się mi dożyć tej chwili ,gdzie i pałac zostanie wyremontowany........
A teraz czas na maliny...
i pięknie kwitnącą facelię