Tam , gdzie i wiatraczny znój i palonej...
"Góra Puławska, 1937 r. Wiatrak wybudowany w 1900 r. przez Władysława Kolaka." Udostępnione dzięki - Pracownia Dokumentacji Dziejów Miasta dział Muzeum Czartoryskich w Puławach
„Ale chłopcu wiatrak spokojności nie dawał. Antek widywał go przecie co dzień. Widywał go i w nocy przez sen. Więc taka straszna urosła w chłopcu ciekawość, że jednego dnia zakradł się do promu, co ludzi na drugą stronę rzeki przewoził, i popłynął za Wisłę.Popłynął, wdrapał się na wapienną górę, akurat w tym miejscu, gdzie stało ogłoszenie, aby tędy nie chodzić, i zobaczył wiatrak. Wydał mu się budynek ten jakby dzwonnica, tylko w sobie był grubszy, a tam gdzie na dzwonnicy jest okno, miał cztery tęgie skrzydła ustawione na krzyż. Z początku nie rozumiał nic — co to i na co to? Ale wnet objaśnili mu rzecz pastuchowie, więc dowiedział się o wszystkim. Naprzód o tym, że na skrzydła dmucha wiater i kręci nimi jak liśćmi. Dalej o tym, że w wiatraku miele się zboże na mąkę, i nareszcie o tym, że przy wiatraku siedzi młynarz, co żonę bije, a taki jest mądry, że wie, jakim sposobem ze śpichrzów wyprowadza się szczury.
Marzenie Po takiej poglądowej lekcji Antek wrócił do domu tą samą drogą co pierwej. Dali mu tam przewoźnicy parę razy w łeb za swoją krwawą pracę, dała mu i matka coś na sukienną kamizelkę, ale to nic: Antek był kontent, bo zaspokoił ciekawość. Więc choć położył się spać o głodzie, marzył całą noc to o wiatraku, co mieli zboże, to o młynarzu, co bije żonę i szczury wyprowadza ze śpichrzów. Drobny ten wypadek stanowczo wpłynął na całe życie chłopca. Od tej pory — od wschodu do zachodu słońca — strugał on patyki i układał je na krzyż. Potem wystrugał sobie kolumnę; próbował, obciosywał, ustawiał, aż nareszcie wybudował mały wiatraczek, który na wietrze obracał mu się jak tamten za Wisłą.
Cóż to była za radość! Teraz brakowało Antkowi tylko żony, żeby mógł ją bić, i już byłby z niego prawdziwy młynarz!”
Prus w całej swej cudowności nowel nie mógł nie kochać młynów wiatracznych. Zapewne kochał je jak ja. Nie zamykał w sercu przeżyć i doznań z nimi związanymi tylko malował na całunie polskości biednej wsi geniusz tych maszyn i ich genialności. Jak Głowacki tak i ja pokochałem młyny i te wiatraczne ,co na Podkarpaciu się sporo w sile ostały, gdzie w Sobiennich Kiełczewskich pod Otwockiem bez łopat dzierży w niebie swój majestat. I w Czołnie czy Walentynowie pod Zwoleniem dogorywają ,czy już zgasły do końca..nie wiem. I ta reprodukcja ku uciesze gawiedzi na skarpie Mięćmierskiej ulepiony z kilku dumnie pręży się do słońca blasku.
Miejsce u zbiegu ulic w stronę Tomaszowa gdzie stał wiatrak.
Od koniec XIX wieku na Lubelszczyźnie funkcjonowało 1069 młynów. Głównie wiatraki ,ale także młyny wodne.Już w 1870 roku powstało 7 młynów parowych a już w 1907 roku było 24. W powiecie puławskim w owym czasie funkcjonowało 105 młynów wodnym i wiatraków. I fakty mówią o potędze Lubelszczyzny. Nie było lipy. Poczytałem o tym z książki “Minęło już 145 lat… Powiat Puławski dawniej i dziś 1867-2012” Gdzie stosowny historyczny wstęp poczynił historyk ,dla mnie ekspert najwyższej rangi -historyk Zbigniew Kiełb.
Głos Lubelski 2.5.1936 roku….
“Szajka podpalaczy żydowskich.Zamordowała chłopa z Kaniowoli, który znał Ich sprawki.Donosiliśmy parę dni temu o niebywale zbrodniczej aferze dwóch żydów, Hersza Hochmana i Froima Fejna z Siedliszcz, którzy wynajęli sobie Zachara Szypiłowa do palenia wszystkich młynów okolicznych, aby zlikwidować konkurencję, jaką robiły młynowi Hochmana. Podczas jednego z tych pożarów spłonęło żywcem dwóch żydów, dzierżawców młyna. Obecnie śledztwo wyjaśniło, że żydowska szajka miała jeszcze gorsze rzeczy na sumieniu i nie cofała się przed pospolitem mordem. W dniu 12 kwietnia zamordowany został skrytobójczo niejaki Józef Drozd, we wsi Kaniowpla pow. Lubartowskiego. Okazało się obecnie, że Drozd zabity został przez Szypiłowa na polecenie Hochmana i Fajna, którzy Szypiłowi obiecali zapłatę w artykułach spożywczych. Drozd wiedział, że młyn w Swierszcznwie podpalił Szypiłow i mógł w każdej chwili wydać całą szajkę. Wobec tego obaj żydzi postanowili go zgładzić, a dokonanie mordu polecili Szypiłowowi. Cała szajka siedzi obecnie za kratą. Oba żydy powinny pójść na stryczek.”
Kapliczka z 1864 roku. Przy miejscu , gdzie stał wiatrak.
Ach jaką miałem przerwę w moich poszukiwaniach wiatraków ,och młynów wiatracznych czy wodnych . Tak mi bardzo bliskich, tych zaczętych rodzić się na naszych ziemiach, gdzie Cystersi dali mądrość koła młyńskiego, wiatracznej myśli inżynierskiej czy trójpolówki podwaliny. Z Tej strony Wisły jak ja to mówię „Radomskiej” na Górze stały wiatraki. Pierwej jeden, później na drodze do dziedzica Tomaszowa drugi. Cegielnię pobudowano. A co to była za cegielnia ? Na mapach istniała. Czy podobna do tej z Witowic ? Czy może tej z Końskowoli na Brzezinach ? Może to tej z Saren czy z Krasnoglin? Na pewno była, na pewno dawała w dobie XIX i XX wieku cegły na potrzeby spóźnionej na tych ziemiach Rewolucji Przemysłowej.
Dziś w niedzielę, mam chwilę , między snem syna w popołudnie a zatopionej w drugim świecie mojej pasji świata wiatraków. Wymieniam kilka zdań ze znajomymi co pomóc mogą z wiatrakami, Wiem ,że śladu nie ma nich ...no może tlące się wspomnienie po zagrodach Góry. Wieś już niepodobna do tej kiedyś. Droga krajowa i most prezydencki budują jej nową jakość. Choć dróżki w niej wąskie ,kapliczki wymowne, umie kryć w swoich wąwozach i wierzchowinach historię trudną. A to cmentarz z I wojny zadbany przez okupanta z 39 roku bardzo, kryje i kościół podziurawiony trudem czasów wojen wielu Czartoryskiego nadania, szkołę barak drewniany ..pełen tajnych nauczań wielu. Kryje i pod ziemią dawną świetność Orłowskich co podobno z okien w okna magnackich Czartoryskich spojrzeć mogli. Po wojnie śladu nie było po nim. I ta plaża Góry z lat 60-70 przyciągająca letników ze stolicy i nie tylko. Ileż to zdjęć mostu prezydenckiego z jej strony Wisły robione było. Sławetne krowy na popasie przy Wiśle...i ten nitowany gigant. Dziś tego giganta pokonałem i pnę się pod Górę ,gdzie niedawno fotoradar kazał jechać wolno i rozważnie. Dziś nie straszy , odbijam na prawo na Krzaczka. Stawiam auto przy cmentarzu. Wiem z map ,że kiedyś przy początku ulicy św Wojciecha był parów ,a w nim cmentarz mały , może epidejmijny ? Parów zasypano ..drogę ustanowiono....Kościół za wielkimi rozkrokami prądu niosącymi widać. Śmieci i tony plastikowych zużytych zniczy i kwiecia wyblakniętego w kontenerach się nie mieści...smutny widok .Gaszę motor , dziś idę w miejsca ,gdzie mełł wiatrak wiatrem wiślanym napędzany. Wysoko był posadowiony. Obok kapliczka co podobno carat kazał stawiać na chwałę zniesienia pańszczyzny. Takich wiele ...ot kamieniem rzucić w Bronowicach choćby. Stoję przed mniej zaniedbaną kapliczką zwieńczoną krzyżem, mocno niewyraźne cyfry rysują rok 1864... Droga na Tomaszów...Blacha Góra Puławska i Klikawa. Takie miejsce u zbiegu dróg.... Czytam....w głowie ,że 70 lat temu uszkodzony koźlak zakręcił ostatnie tchnienia i zgasł na zawsze. Pole czyste, puste, zaorane , ozime chyba nie siane było. Słyszę tylko warkot aut i tirów ….walczę z tym, chcę choć na chwilę jak Antek ...stanąć i poczuć ten dźwięk łopat, ten szum tych wiatracznych wymiarów... Zdobywam się na to! Ludzie patrzą na mnie jak na wariata...stoję w polu i lapię garść ziemi ...tej z Gór i czuję....
Domniemane miejsce po drugim ( starszym) wiatraku i cegielni w Górze Puławskiej
Czuję jej historię ... Góry (aktualnie Górze Puławskiej) i Góra Jaroszyńska-XVII w (aktualnie m.w. Jaroszyn). Historia i tradycje tych miejscowości były takie silne ,że w różnych okresach historycznych i Jaroszyn stał się Górą Jaroszyńską, tereny Górami plebańskimi, a Góra stać się w końcu miała Puławską.Bo cytując przywołane poniżej opracowanie „Dekanatu Kozienickiego” dla ukazania zależności miedzy tymi miejscowościami przytaczam fragment :„ Wieś w której obecnie stoi kościół naprzeciw miasta Puław nazywa się Góra Puławska. Jednak dla tradycji, że pierwotna świątynia znajdowała się w Jaroszynie, pod nad samą Wisłą, obecnie miejsce, na którym wznosi się kościół, zowią Górą Jaroszyńską.” To tu w 1246 roku stoczona została wygrana przez Bolesława Wstydliwego bitwa z Konradem Mazowieckim. Tak tym samym Konradem co w 1233 roku tegoż Bolesława i swoją bratową Grzymisławą umieścił w sieciechowskim więzieniu. A więcej o tym jest we wpisie o Zamkach w Sieciechowie.- Druga ważna data to w 1809 roku ( wojna polsko- austriacka) stacjonował tu książę Józef Zajączek ( przez chwilę nawet Naczelny Wódz) po bitwie pod Jedlińskiem ( 11 czerwiec 1809). Pamiętajmy, że w tych czasach z Napoleonem był jedyny Polak, który dostał tytuł wojskowy Marszałka Francji – oddany cesarzowi a przede wszystkim sprawie polskiej Józef Poniatowski. Niestety była to znacząca porażka wojsk gen. Zajączka i mimo hartu ducha naszych żołnierzy nie byliśmy w stanie przełamać oporu wroga liczniejszego.
Mapa z 1795 roku dla króla Augusta Poniatowskiego z zaznaczoną Górą i Klikawą
Historycy i biografowie jak choćby Jadwiga Nadzieja przychyla się do tego ,że nie tylko nie posłuchał rozkazu Józefa Poniatowskiego ale i słabo zorganizował wojsko do bitwy. Trzecia to w 1812 roku ,gdy stacjonowały wojska napoleońskie w kampanii moskiewskiej z kościoła zabrano nieco bielizny kościelnej na bandaże i pasy materiałów. Czwarta a w chronologii powinna być pierwsza to ta związana ze św. Wojciechem , źródłem i krzyżem nad szczątkami chowanych w kościołach. Zanim legenda poniżej przedstawiona zostanie przeczytana warto także wspomnieć, że z innych przekazów ( „Dekanat Kozienicki” 1913 r) o tym ,że jak wygasł ród Jarockich ( bardzo wychwalanych i dobrych dla swoich poddanych założycieli Jaroszyna) to przekaz mówi o tym ,że kościół opustoszał i lada dzień sam się miał obalić. Poza tym w tym czasie kolejna powódź wiślana podmyła rzeczowy kościół zabrała z wodami browar, karczmę dworską, łąki ,pola, ogrody kościelne i poddanych plebańskich. Zebrała się komisja przewodnictwem bp Krakowskiego zlecona ks. Radomskiemu by przenieść kościół na nowe miejsce. W sprawę zostali zaangażowany ród Firlejów, który znacząco jako fundator i mecenas pomógł. Uzupełnię tylko ,że właścicielem i dziedzicem wsi Klikawa w owym czasie był Jan Firej, podstoli ( w dawnej Polsce- urzędnik dworski usługujący przy stole królewskim lub książęcym; zastępca stolnika) Czerniechowski. Pamiętajmy, że później właścicielami dóbr m.in. Klikawy był ród – Lipscy.
Mapa z 1850 roku z zaznaczoną Górą i jej wiatrakiem i cegielnią i Klikawą z jej cegielnią wraz z krzyżem sw. Wojciecha na szczycie
Ów dziedzic blisko roku 1932 sprowadził do Klikawy z Lwowa zakonnice Zgromadzenia Sióstr Józefitek dając im dom murowany , gdzie w kaplicy odbywały się nabożeństwa. Zatem prócz kościoła z donacji Augusta w pobliskiej Klikawie istniało także miejsce do modlitw. Druga wojna światowa zmieniła ten stan i już nigdy do teraz zakonnice nie powróciły do tej miejscowości. Dziś sama Klikawa kojarzy się z producentem kotłów, chłodnią, czy piekarnią, stolarnią. Po dawnej świetności Lipskich śladu nie ma. A cegielnia „Bożydar” Konstantego Lipskiego jest dalej obecna w budynkach choćby Starej Wsi , gdzie mogłem na własne i dłonie dotknąć tych genialnych cegieł z Klikawy. Czas drugiej wojny światowej i tą cegielnię zabrał w meandry historii w jej pierwotnej Lipskiej wersji. Mapy z lat powojennych ukazują cegielnię na nich, choć już właściwie jej nie było.
Mapa z 1914 roku z zaznaczoną Górą i jej wiatrakiem i Klikawą z jej cegielnią
Wracając do legend Góry nie można pominąć jej wykładnię i etymologię jej istnienia. Zamocowanej w całunie mgły średniowiecza X i XI wieku. Wiemy z badań ,że Wisła snuła się innym niż teraz korytem,ale legenda to taka prawda przekazu ludowego . Zatem warto i słowo o nim...Dorzucę garść legend [ Cytat wraz z moimi wtrąceniami są nawiasach kwadratowych ] w cudzysłowu tekst pochodzi z opracowania Towarzystwo Przyjaciół Góry Puławskiej :
" Historia krzyża przy ul. Kozienickiej Według miejscowej legendy krzyż usytuowany w lesie przy ul. Kozienickiej upamiętnia miejsce obozowania biskupa Wojciecha, który płynął Wisłą z Krakowa do Gdańska, aby między Prusakami szerzyć wiarę chrześcijańską, zatrzymał się tu na noc, a na leżącym przy brzegu, płaskim granitowym głazie odprawił mszę. W XI wieku wzniesiono tu kościół pod wezwaniem świętego Wojciecha. Nazwa Górki Plebańskie dziś nie istnieje, lecz wskazuje, że musiały to być jakieś wzniesienia. Opis ten pasuje do wzniesień na trasie Góra Puławska - Bronowice. Tym bardziej, że u ich podnóża biegnie stary gościniec - droga pamiętająca czasy piastowskie. Na tych wzniesieniach, w połowie drogi z Góry do Bronowic istniał stary cmentarz, na którym był drewniany krzyż. U jego podnóża leżał głaz, spod którego kiedyś wypływało źródełko związane z legendą i kultem świętego Wojciecha, który rozwinął się wieku XVIII i XIX. Według legendy na tym kamieniu św. Wojciech miał odprawiać Mszę św. Wypływająca spod niego woda posiadała ponoć właściwości lecznicze leczyła dolegliwości oczu i kołtuna. Kołtun powstawał ze zmierzwionych i zlepionych z brudu i potu włosów. Według istniejącego zabobonu, wierzono, że obcięcie go nożycami może sparaliżować człowieka lub oślepić. Wierzono, że jeżeli chory na oczy lub posiadacz kołtuna w dniu św. Wojciecha przed wschodem słońca obmyje w owym źródełku oczy i kołtun, to nie zachoruje i może bezpiecznie go usunąć. Następnie należało go łożyć u stóp tego krzyża przy głazie i źródełku. Po każdym święcie św. Wojciecha pod krzyżem leżały stosy kołtunów. W okresie międzywojennym odnotowano jeszcze pojedyncze przypadki owego kultu. Z czasem pierwotny krzyż uległ on zniszczeniu i w roku 1987 mieszkańcy parafii Góra Puławska postawili nowy, dbają o niego, sprzątają, przynoszą kwiaty, modlą się. Od kilku lat co roku w pierwszą niedzielę po 15 września w święto Podwyższenia Krzyża odprawiana jest tu Msza św."[ idąc zgodnie z opisem za Janem Wiśniewskim :„ W Klikowskim lesie należącym do p. Lipskiego stoi drewniany krzyż, do którego na św. Wojciech …...”
Mapa z 1938 roku z zaznaczoną Górą i jej wiatrakami i Klikawą z jej cegielnią
Stop ! Jak mocno te miejscowości się przenikały.....To ta Wisła i ten wiślany świat budował te wymiary. Te trudy życia w ciężkich czasach , te trudy walki nieowocnej z żywiołem Wisły...
A jak rzucimy to na obszar bliski (koniec XVIII, XIX i XX wiek ) Puław to mamy istne zatrzęsienie wiatraków i młynów wodnych. Świadczy to o żyzności ziemi i wielkoobszarowych uprawach zbóż. Bo w samym Pożogu było 5 wiatraków Chrząchów -2 ,Końskowola -2, Stara Wieś -1 , Skowieszyn -1 ...by dalej wymieniać . Same Puławy ( XIX i XX wiek) -2 wiatraki....a młyny wodne ? Na Kurówce – Wola Nowodworska -1 bardzo nowoczesny, Chrząchówek, Końskowola,podobno Opoka, Rudy, Wólka Profecka -2 …...w promieniu ..góra 40 km.
Dziś przy kapliczce stoję i czuję wymiar tych czasów XIX wieku i XX , gdzie młyny wiatraczne były tak potrzebne. Góra Puławska obok cegielni w połowie XIX w. stał wiatrak w pobliżu tego miejsca w 1900 roku Władysław Kołak wybudował wiatrak "Koźlak" W czasie działań wojennych w lipcu i sierpniu 1944 r. Wiatrak został uszkodzony przez artylerię radziecką która z Puław ostrzeliwała pozycje niemieckie po drugiej stronie Wisły. Na wiatraku znajdował się niemiecki Punkt konserwacyjny. Po wojnie wiatrak został rozebrany przez Piotra Potapskiego. Już nie ma ani jednego. Już się stały zbędne , tak zależne od wiatru , tak mało wydajne. Niegdyś górujące nad Wisłą jak ten Antkowy w Nasiłowie wygasły do cna. Stojąc na polu ,gdzie był czuję jego pracę, czuję jego znój. Jadę autem ciut dalej , do byłej cegielni i wiatraka...pole dziś pod pierzyną śniegu nie zdradza XIX wiecznej hegemonii....Zdaje się cudem nawet , że zdjęcie z 1937 roku zostało poczynione i to wyraźne, piękne. Ukazujące cały majestat tej maszynerii.
Mapa z 1944 roku z zaznaczoną Górą i jej wiatrakami
bo przecież....
“Wiatraka się nie buduje, nie wznosi się. Wiatrak zostaje powołany, bierze początek, albo przychodzi. Budować można dom, stodołę, oborę, to co stoi nieruchomo. Wiatrak porusza się, chodzi, pracuje, wydaje dźwięki, mówi, gra muzykuje, zawodzi, niedomaga, choruje, gniewa się, odpoczywa, śpi. Wiatrak żyje, czuje. Jest jak człowiek i tak jak nie ma takiego samego człowieka, tak nie ma takiego samego wiatraka. Każdy wiatrak ma swój charakter jedyny i niepowtarzalny. Ojcem wiatraka jest cieśla i on zawsze potwierdza to znakiem. Wiatrak odchodzi lub ginie, a tam gdzie pracował, pozostaje jego mogiła”.
Mapa z 1941 roku z zaznaczoną Górą i jej wiatrakami i Klikawą z jej cegielnią
Uruchamiam motor i jadę do domu....czując ,że to miejsce żyje, to miejsce daje znać o sobie , to miejsce domaga się atencji....kiedyś i ja skłonię się nisko i Górę przeproszę....dziś wracam …..zostawiając dla Was esencję jej historii , którą możemy wyczytać na stronie szkoły podstawowej w Górze :
Góra Puławska jest miejscowością położoną nad Wisłą, naprzeciw Puław. Należy do najstarszych wsi w gminie Puławy. Początkowo nazwa osady brzmiała "Góra". Prawdopodobnie pochodziła od nazwiska właścicieli Górskich albo od wzniesienia - góry wokół której powstała wieś. Pierwsze ślady obecności człowieka na tych terenach pochodzą sprzed 50.000 lat - są to kości upolowanych zwierząt ( mamuta, nosorożca włochatego), narzędzia krzemienne i ślady palenisk. Osada istniała tu już prawdopodobnie w okresie wytwarzania się państwowości polskiej w X i XI wiekach. Jej właścicielami od XIII w. była rodzina Górskich, w XIV - XV w. - Odrowążów, następnie Góra weszła w skład dóbr dziedziców Jaroszyna - Jarockich. W XVII wieku dziedzic Jan Witowski - kasztelan sandomierski i starosta wileński, uczestnik wojen szwedzkich przekazał wspólne dobra Jaroszyna i Góry Michałowi Polanowskiemu, dziedzicowi Bronowic. Kolejnymi właścicielami Góry byli: Stefan Chomętowski, Rozalia Pruszyńska książę Hieronim Lubomirski, rodzina Sieniawskich, Czartoryskich i Reinthalów. Od 1731 roku właścicielem Góry był książę August Aleksander Czartoryski i rodzina Czartoryskich. W tym czasie Góra przeżywa swój okres "świetności" - w 1781 roku zostaje wybudowany murowany kościół, który istnieje po dziś dzień i obecnie stanowi zabytek kultury sakralnej w Polsce. Na uwagę zasługuje fakt, że w latach 1797 - 1800 proboszczem parafii Góra (Puławska) był ksiądz Franciszek Zabłocki znany komediopisarz z czasów "stanisławowskich".Kościół po zniszczeniach II wojny światowej w 1811 roku dzierżawca Orłowski na życzenie książąt Czartoryskich wybudował piękny pałac w parku w Górze. Pałac ten przetrwał do 1939 roku. Do końca XIX wieku w Górze istniały: zajazd i karczma, browar i destylarnia.Za udział księcia Jerzego Czartoryskiego w Powstaniu Listopadowym rząd carskiej Rosji skonfiskował majątki Czartoryskich, tworząc majątek rządowy tzw. majorat (1863). W związku z tym, nowym właścicielem wsi Góra (Puławska) została rodzina Reinthalów. W ich posiadaniu Góra (Puławska) znajdowała się do I wojny światowej. Po wojnie dobra uległy parcelacji. Dwór Góra Puławska jako resztówka przetrwał do 1960 roku, a następnie został rozsprzedany na działki budowlane (powstało osiedle Krzywe Koło)
Mapa z 1986 roku z zaznaczoną Górą Klikawą z jej cegielnią
.Druga wojna światowa - od pierwszych dni września 1939 roku tereny Góry Puławskiej były objęte niszczycielską działalnością wroga. Już w październiku tegoż roku na terenie gminy powstały pierwsze grupy ruchu oporu, Związku Walki Zbrojnej - Armii Krajowej. W październiku 1942 roku za likwidację konfidentki Michalskiej - Gestapowcy powiesili 20 osób, członków Armii Krajowej. Dla upamiętnienia ich męczeńskiej śmierci społeczeństwo wybudowało pomnik stojący w centrum Góry Puławskiej. Żadna z wojen nie zniszczyła tak tej miejscowości, jak ostatnia. Nie było żadnego budynku całego. Część ludzi na stałe wyjechała na Ziemie Zachodnie, pozostali rozpoczynali odbudowę zniszczonych domostw. Była to długa i żmudna praca zważywszy na to, że leżące dookoła tereny Niemcy dokładnie zaminowali. Odbudowa gospodarstw ze zniszczeń wojennych trwała do około 1956 roku. Od stycznia 1955 roku Góra Puławska zostaje włączona do powiatu puławskiego, w województwie lubelskim. Historia szkoły w Górze Puławskiej rozpoczyna się w roku 1915. Do tego czasu dzieci uczęszczały do szkoły w Bronowicach. Za czasów carskich na terenie gminy istniały szkoły w Bronowicach i w Zarzeczu. Dopiero po wkroczeniu wojsk austriackich na tereny Królestwa Kongresowego, została otwarta szkoła również w Górze Puławskiej. Początkowo mieściła się ona w czworakach dworskich, a potem przeniesiono ją do drewnianego domu, który był własnością Wydziału Powiatowego w Kozienicach. W roku 1930 szkołę przeniesiono do pałacu myśliwskiego po dawnych książętach, który stał na górze w parku. Nauka trwała tam do rozpoczęcia II wojny światowej. W trakcie działań wojennych pałac został zbombardowany. Dalsza nauka odbywała się w domu parafialnym, którego wojna również nie oszczędziła. …..amen ….
Zdjęcia własne , zdjęcie wiatraka za zgodą Pracownia Dokumentacji Dziejów Miasta dział Muzeum Czartoryskich w Puławach . Treść cytowana z publikacji pana A.Lewtaka, SP w Górze Puławskiej, Towarzystwa Przyjaciół Góry Puławskiej, rozmów wielu choćby z historykiem panem Z. Kiełbem , z Panią Ewą Samiec, zaczerpnięte z przekazów ludowych oraz blogów o Górze i własnym i Prusa Nowelą poszyte..