Świt....Wieprzański znów
Kłebi się para nad lustrem Wieprza. Kłebi się i rozpościera nad jego obliczem. Wdziera się w leśne ustępy , nasyca krzewiny nadwieprzańskie. W blasku wstałego niedawno słońca mlecznieje , lekko rozdziera swoją postać lecz nie niknie. Dodaje temu zaranku swoistych drobin tajemniczości. Ostatnie metry rzeki nieuregulowanej, krnąbrnej, wijącej się nieustannie w swym pięknie. Już za moment połączy się jak i wieki temu z Wisłą na zawsze. Ostatnie jego samotne pluski i wiry. Tu tak wymowne między mostami. Stoję w miejscu tymczasowej przeprawy , mostu drewnianego zbudowanego na początku 40 roku przez okupanta. Most drogowy wysadzony został przez naszych chłopaków po przerzuceniu ostatnich oddziałów m.in. z Armii „Prusy”. Obok zwalone olbrzymie topole. Mimo ogromu tragedii w tym miejscu, eksterminacji nie tylko Żydów ,ale i jeńców przez Niemców to miejsce aż kipi życiem. Niespotykany gwar wszelakiego ptactwa. Szpaki przekrzykują się ponad miarę, u góry zawieszone skowronki, dzięcioł uderza energicznie w zalotach pełen w topolę tak wielką ,że z jej monumentu aż zaniemówiłem. Zaczyna się od pnia jednorodnego , by nagle w pion uderzyć opasłymi odnogami. Biała jej kora zaczyna się ujawniać od 3 metrów od podnóża. A pień jej na 10 metrów określam obwodu. W jej koronie jeszcze spełnionej tylko konarami i gałęzi pełnej ptactwo rozgrywa spektakl w swym mistycyzmie przenikniony. Oczy zamykam i zatapiam się w tym cały. Czuję jak oblewa mnie ten wymiar, ta bliskość , ta natura. Ładuję akumulatory, w tym trudnym historycznie miejscu, ale jakże żywym i pulsującym. Ziarnopłon rozwija swoje żółte płatki do tego coraz mocniej grzejącego słońca.I ja nadstawiam twarz , stojąc na nasypie między mostami , przy Wieprzu. Co za chwila ,co za czas….Taki wymowny , jednokrotny, uderzający w każde myśli. Warkot samochodów na moście drogowym nie zakłóca tego stanu. Stanowczo za dużo tu piękna i mistycyzmu poranka niżby brutalnej mechaniki XXI wieku. Choć most kolejowy w nowej odsłonie jest płaski, prosty i bez wyrazu…tak niepasujący TU to jednak zostanie na całe lata. W końcu się wtopi w ten miraż wieprzańskiego świtu. Kilka wdechów głębszych , kilka zaciągnięć się tym światem i do pracy…mimo wszystko…..do pracy…..