Świt ten wczesnojesienny na Wolnicy
Wolnica Gołębska
zatopiona o obłokach bursztynowego świtu, w ogromnych ,nadętych, panoszących się po niej oparach młodego świtu z doświadczeniem nocy. Nocy deszczowej, mokrej, melancholijnej. Nocy płaczącej a w Puławach i uderzającej co rusz swoimi stalowymi podkowami czyniąc zewsząd widoczne błyski i dudnienia. Dudnienia niewygasłych błędów, rozterek, zbyt szybkiego i płytkiego życia, przaśnej codzienności. Przeszyte gromem nadziei na lepsze jutro, uderzeniem dobrego JA, czuwającego gdzieś DOBREGO. Ta oczyszczająca noc, tak deszczowa, tak potrzebna , tak zmywająca nasze słabe dni, naszą niedoskonałość . Podlewająca wewnętrzny świat wartości, orzeźwiająca zmęczony dniem, codziennością umysł, kojącym miarowym pukaniem w parapet wyznacza nam nadejście nowego. Czy lepszego ?
Tak , patrząc dziś na ten świt, na ten spektakl słońca, buchającej i oddychającej ziemi, unoszonym się cudownym zapachem poranka – mogę powiedzieć ,że tak. Dla takich poranków- ranki, dni całe, wieczory wymowne i noce wybredne. Warto zatrzymać się , warto wstać, warto z poranną kawą oprzeć się o werandę, o murek, o stodołę i być , trwać, czerpać z tej ulotnej, jedynej chwili. Zatopić się cały, zaciągnąć się w pełni. Być w świecie tym aby świat był w nas. Ciągnące się tory kolejowe linii 82 nadają tajemniczości ton , uderzając w zmysły wspomnień podróży które były, ale i dające kroplę nadziei , że te co będą – będą jeszcze wartościowsze, piękniejsze, pełniejsze……takie swoje….