Samotność na wzgórzu....
W nieładzie pozostawione na garbie pożogowskim. Samotne bele - świadkowie niedawnych żniw, orki, siewu. Świadkami zbioru pobliskich porzeczek. Świadkowie setek kroków wydeptanych przez gospodarzy, przez turystów, przez rolników, przez grzybiarzy. Pilnują na samym szczycie dróg do wąwozu, na pola , w dół do Skowieszyna. Pilnują samotnie ale razem. Być może każda pilnuję swojego, swojej sprawy? Może tak w tej samotności tego pilnowania i stania na straży osiągają swoje cele? swoje dożycie? swoje instnienie? Co nam mówią te bele słomy ? O przemijaniu pór roku? O przemijaniu naszym w nas? O zapominaniu naszym? Zapominaniu nas? O celach naszych ? o celu w nas? Przypadkowości naszej ? czy przypadkiem w nas? Tyle ile patrzeń tyle opinii, tyle uwag, tyle lotnych myśli. Fraz w głowie pożądanych, ale nie zawsze poukładanych. Tyle błysków retrospekcji z dzieciństwa..tych stogów siana, tych klepanych kos, tych warczących kombajnów, tych snopowiązałek. I ta na tej uśmierconej beli słomy z tych zbóż niedawno zebranych ma pod sobą nowe życie, zboża co zimę im kazać pod śniegiem daliśmy. I ta soczystość życia i suchością śmierci uderza. Uderza mnie mocno.I ta samotność i to że ich zapomniano. Może celowo...Może rolnik zostawił dla zwierzyny co w tęgie mrozy na przednówku pożywiania nie mają? Może...
To byłby piękny obraz człowieczeństwa w tych nieludzkich czasach....