Moje osiedle....
Nie chcą się bawić....wolą w klatce ze sobą rozmawiać...Uderzyło mnie to , słowa młodego człowieka , dzieciaczka Julka z naszego osiedla, z mojego bloku. Wiecznie zadowolenie i szczęśliwego, mającego wyrysowane szczęście w sobie. A ja dalej macham nogami na huśtawce, choć już 3 godzina spaceru. Kulminacja zawsze na huśtawce na naszym osiedlu. Takim na te czasy innym. Zamykam oczy, wspomnienia mojego osiedla. Jak to mówią pegerowskiego. Trzy bloki, między nimi płyty betonowe, miejsce na żużel z kotłowni, miejsce na nieliczne samochody. Królowały maluchy, ale był i duży fiat co miał prędkościomierz poziomy a nie wychylną wskazówkę . Zatopioną w gałce zmiany biegów ala żywicy mały samochodzik z XIX wieku. Był też i golf jedynka , ciemnozielony....i była syrena i trabant. Było to nasze , gnoi boisko do grania w palanta. Najpierw piłeczki do tenisa ,fluo i wyraźnymi liniami białymi. Później kauczukowe weszły. To było coś, jak się trafiło to niosło i niosło..prawie do stawku co się uczyłem nie tylko ja pływać wpadały. Cofnąć się w lata 80 późne, wczesne 90. Gdzie przyjeżdżali szmaciarze po szmaty, butelki makulaturę, garnki. Płacili podle ,ale na lody starczyło. Na osiedle wjeżdżała syrena czy inne auto i klakson zwiastował lody...leciało się po nie ..te wiśniowe ,malinowe ohydne dla mnie w smaku ( do tej pory nie nawidzę owocowych lodów i pierogów). Jadło się te frykasy,były i statki sterowane radiowo, były i zabawy z finką, z kapslami,w gumę, w klasy się grało ..piekło się ziemniaki w ognisku, domki na drzewie, łuki z pastucha zrobionego z włókna szklanego ..lotki z prawdziwych piór kurzych . Te z gwoździem...niekiedy zatrzymywał się na czyjeś głowie...czasy beztroski...
Otwieram oczy i słyszę duszą buszujące dzieciaki na moim osiedlu, takich beztroskich, zapatrzonych we wspólne zabawy. Nie skalane dziadostwem tego świata, gdzie my rodzice siedząc na ławce , czy stojąc przy bujawkach ,mamy tyle dla siebie co w tamtych czasach. Tak rzadka wieź ww tych czasach a u nas tak naturalna...Gdzieś mignie Krzyś, Julek, Olga, Lenka...gdzieś i mój Antek na moich nogach na huśtawce, gdzieś i rozmowy o życiu, gdzieś z okien krzyk gdzieś śmiech , gdzieś radość, gdzieś tak zwyczajne CZEŚĆ... kocham moje osiedle.....