Las Skocki - tam gdzie natura i człowiek
Las Skocki.....
Wisła nabrzmiała. Tama wojskowa na Wolce Gołębskiej zalana. Pola z drugiej strony Nadwiślanki parują i są nasiąknięte już mocno. Tam na Gołąb , uchylam okna samochodu i czuję tą wodę , wilgoć zewsząd. Wisła nie ładna, ta powodziowa, tak niechciana. Budzi trwogę i strach tak samo jak w latach poprzednich, stuleciach temu. Cofka na Wieprzu. Taki spuchnięty jeszcze nie był od dawna. Rozlały się i zatarły przywiślane łąki i nadwieprzańskie ugory. Czas wielkiego strachu i wielkich strat. Wielkich modlitw i wielkich oczekiwań. Dziś mając ten trudny czas na przyrzecznych miejscowości oddalam się świadomie w teren mi nie znany jeszcze.
Tak są i jest ich masę miejsc gdzie na mojej trasie do pracy Puławy – Dęblin nie byłem. Przejazd kolejowy, w tle stacja Zarzeka. Jadę dalej w głąb Skoków.Poranek słoneczny, ciepły. Blask słońca które już wstało ogrzewa coraz bardziej padół ziemski. Widzę kapliczkę znak że muszę skręcić w prawo. Wąski asfalt wije się i rozchodzi na dwa. Wybieram drogę na wał. Jakże tu uroczo, nie byłem tu.
Ostatnie domostwa skąpane w słońcu i błękicie nieba. Stawiam auto tuż przy wale. Słupki betonowe i ułożona droga kamienna na wale wywołują uczucie ,że gdzieś już to widziałem . Tak podobny przejazd przez wał jest przy drodze zjazdowej z niego pod Wieprz tu w Skokach. Od razu poczułem zapach sośniny tej tu młodej. Chude jak tyczki sośniny tworzą zwarty ekosystem. Las wysoki już nasadzenia z geometryczną precyzją. Gęste. Mech ciut wilgotny, paruje z dzisiejszego ranka. Świergot ptactwa wita mnie w tym lesie. Pochylam głowę na znak powitania z matuszką naturą. W końcu Dzień Mamy był wczoraj.
Słyszę kukułkę, słyszę i rzadko spotykane przeze mnie kruki. Droga leśna piaszczysta , dobrze zjeżdżona. Las wydaję się pusty. Trochę mchu , trochę przy drodze starców,wilczomelczy,traw , rumianów, pokrzyw. Po lewej widać zieleń w lesie – pewnie ciut teren bardziej podmokły tam jest. W stronę linii energetycznej idę zauroczony tym leśnym światem. W oddali koziołek przebiega i staje – długo się przyglądamy sobie. Powietrze takie przesiąknięte sośniną , tą żywicą , tą poranną rosą na mchu. Wycinka pod linię średniego napięcia która wije się dalej i dalej. W tym bezkresie lasów wygląda jak rzeka. Taka nieuregulowana. I te kruki. 4 kruki. Majestatyczne ptaki. Głęboki ich tembr głosu tak rano dopełnia chwili mistycznej. Wbiły się w powietrze. Krążyły nade mną. Rozpostarte skrzydła budziły mój zachwyt i respekt dla tych ptaków. I dalej dalej do byłej strzelnicy. Tam już coraz bardziej zasłania natura ten kompleks. Pomyśleć ,że ten kompleks służył i do terenowego ćwiczenia strzelania dla broni choćby CKM czy na krótszym dystansie niż 300 metrów.
Usypany wał , zarośnięty , betonowe relikty, przy nich oczywiście pozostawione opony bo przecież tu i tak nikt nie znajdzie. Wydeptane ścieżki, las na tyle transparenty , że widać trakcje kolejowe. Na murach ślady po strzelaniach. Robi wrażenie,nie pozwala zapomnieć ,że broń niesie śmierć. W zdjęciach lotniczych z 44 roku ten kompleks był bardzo dobrze widoczny. Tak blisko reliktów Fortu nr 4. Las coraz bardziej zakrywa całunem te miejsca. Już ich tak dobrze nie widać z zdjęć goo… maps. Ostatnie strzelania były tu podobno ze 30 lat temu. To z tego najwyższego sztucznego nasypu niczym wydmy widać było ZA Puławy. Nie sprawdzałem. Poszedłem w las , tej Skocki las. Piękny. Wracam. Widziałem , dopełniło się co chciałem zobaczyć. Na pewno tu powrócę. Wolno zbliżałem się do wału i do pierwszych domostw. Tak trudno było opuszczać to miejsce. Nie dziwię się ,że tak mocno kochacie te lasy, Wasze lasy i chyba i moje już.