Godumy po Wojciechowsko
Chałupa była drewniano,łogocuno słómu i kryto szczechu. W chałupie były diw izby z mełemi pojedyncemi łoknami.W jedny mieszkała matka z łojcem i z nami, a drugi dziadki. W kuchni, cyli izbie dziadków był kumin, na któram się gotowało jedzenie, piec duży do łogrzania i piec chlebowy.W drugi chałupie był kumin i duży piec, za któram mozno była spać. W obu chałupach była ziemia. Przed picam stoła tako naa łulubiono zabawka-- kunik na biegunach. Kiedyś przysed do nas Stach Podolski i siod se na tam kuniku i łobłumoł mu łeb. Późni jus nigdy nie było jak wyremuntować tego kunika.Łopróc tego stoły dwa łóżka i na środku stoł duzy stół. Ściany były bielune wapnam. W kuchni nad dźwiami wisioł łyżyk, cośmy go w późni podziabali sikiru i posed na spolenie...[...] Na podwórzu rosła dużo lipa zaro koło studni, a trocha dali siedzioł taki duzy jesiun, co go posadziła Gienka,siostra mojego łojca.Dookoła płota łojciec posadziuł różnych dzikich trześni. Późni to szpoki i wróble miały radocha. Przed stodołu stoł kierat, co się niem młóciło i żneło siecka dlo kunia....
Gwaro Wojciechosku ,wspomnienia R.Stachyry.”Godumy po wojciechosko”.Z.Kowalska.