Czas...
Tydzień za tygodniem. A wcześniej i dzień za dniem. Godzina a godziną. Minuta przegania minutę.Ktoś kiedyś ustalił ten czas i on podle i nieuchronnie dla nas zasuwa do przodu. Ciśnie między naszymi sprawami, miłościami ,tragediami , czy radością. Jesteśmy mu zupełnie obojętni. My i cały świat ,ba! Wszechświat. Niby wielki Wybuch rozpoczął to ciągłe cykanie tych posuwających się miarodajnie ściennych zegarów. Kiedyś szpan był taki mieć z kukułką na naciągane szyszki .Później era kwarcowych czasomierzy. Na komunię w latach 80 szczytem był Casio, Saturn, czy Montana. Gdzieś odpalono cezowe . Ale to przeca nowości. Kiedyś słoneczny, wodny, piaskowy. W długim średniowieczu dołożyliśmy sekundową wskazówkę. Tak, by już liczyć każdą sekundę. Nie minutę, nie godzinę, nie dzień,czy tydzień. Ma nas w sidłach. Nie pozwala na wolność. Czas jest niewrażliwy na cierpienie,na pieniądze. Ma swój tor i swoje bicie. Mówi się ,że leczy rany. On nie , tylko nasze jednokrotne życie daje nam tą szansę, by zaistniało coś nowego,pięknego,innego.Żyjemy w wygodnym świecie,pełnym usprawnień , pokłonu dla człowieka. Mimo to mamy coraz mniej czasu. Co się dzieje? Dlaczego? Przecież większość spraw załatwimy mobilnie! Umówimy się do lekarza, zrobimy przelew,czy zapiszemy się do lekarza. Tylko obsługując aplikację w telefonie. To czemu mamy go mało? Czemu narzekamy na jego brak, czemu gonimy na drogach ? gdzie się spieszymy? Czemu znów ten czas jest od nas lepszy, wyższy i ma nas w garści? Jakbyśmy mogli choć trochę go dostosować pod siebie, by nam był przydatny i służył. By miał jakieś limity,był uzależniony od naszego kliknięcia, czy woli. Lecz on jest poza naszym całym byciem, nieprzekupny, jednorodny, swoisty i płynący do przodu.
Każdy ma swój czas – mówi się . To nieprawda. Czas nie jest niczyją własnością. My tylko możemy przeżywać, cierpieć, radować się w jego jakimś ułamku nieskończoności. Ale on na nas nigdy nie spojrzy, nie przytuli,nie zrobi nic dla nas dobrego,czy złego. Będzie zimny,sztywny, nieubłagany. I po dzieciach swoich czas ja poznaję. Po zdjęciach, po bolących kościach i chorobach chwytających gdzieś mnie. Po ciężkim wstawaniu z rana z łóżka, po senności o 20. Zrozumiałem ,że nie gramy do jednej bramki. On to świat ,a świat to on. Wszystko go potrzebuje i wymaga. Bez niego nie ma nic i nic się nie stanie.
Dlatego krocząc obok niego cieszmy się każdą chwilą. Bo ona za sekundę stanie się historią….