Biegaj i pomagaj...
Marysi i Pawełkowi ….
To było już dawno ustalone i w głowie i z rodziną. Bieg mikołajkowy w Świdniku.. To moja druga odsłona biegu w Świdniku - Charytatywno-Mikołajkowego. W zeszyłam roku przywitał nas mróz i zamarzająca wilgoć - w tym piękna słoneczna pogodna lekkim plusie. Ale i rok temu i dziś SERCA WILEKIE Biegającego Świdnika było tak samo wielkie i cudowne. Wszystko było jak należy, pakiety aż kipiały od fantów a rózga to już pomysł genialny - jej autorowi flaszkę! Poza bogatymi pakietami, co w innych biegach lubelskich już są rzadkością - świetna organizacja, cudowni ludzie. Niezmiennie cudowni!!!Nie sposób wymienić wszystkich choć każdemu się należy należyte podziękowanie. Agnieszka i koleżanka jako kucharki - cudowne w roli - Gordon Ramsey może co najwyżej wodę wam nosić. Hardrokowa pani - pan Mikołaj z brzuchem konkretnym Gabi - zniewalająco cudowna a opowieści o Czantorii - dreszcz emocji był. Oj wymieniać by było wielu Kaśka - Chojna cudowna ,kochanych biegusiów z Łęcznej - Uleńka, z Bełżyc - ach pozdrawiam bez wyjątku, Orlęta - Dareczek, Stasiu....,LISY, Biegusiem – Msiek, Madzia; Potrenujemy ?; Orto, Lubelska Grupa Triatlonu.....oj by wymieniać…. Nasza ekipa MR - zwarci i gotowi - cudowni . Ja, Darek i Aga już w zeszłym roku byliśmy a tymi co dziś pobiegli pierwszy raz pewnie się podobało. Jestem przekonany, że już w większym składzie wrócimy tu za rok. Ponad pół tysiąca ludzi chcący nieść pomoc i biec u was - winduję imprezę z kameralnej do masowej!! Brawo. Za rok będę. Za rok znów złożę na ręce szefowej - Agnieszka podziękowania !!!
Bo co w takich biegach jest najważniejsze ? Cel. A droga do celu została wybrana – bieganie. Często zbiórki są mało widoczne i mało zaakcentowane. Coraz częściej widząc kogoś z puszką i identyfikatorem uciekamy, lub ignorujemy. Bo przecież to pewnie przebieraniec i zbiera kasę dla siebie. Na wódkę czy wino. Co to za problem zrobić identyfikator, co za problem ubrać się stosownie do akcji zbiórki…. Mam odczucie, że coraz więcej tak ludzi myśli i zamyka się na takie bezpośredni kontakt z potrzebą innych. Zapomnieliśmy już jak był dziad co po wsiach chodził. Był bezdomny przecież. Ale gość miał poważanie bo modlił się za żądaną intencję. Np. za rodzinę co go przygarnęła i dała wikt i opierunek lub rzuciła groszem. Był traktowany jako kontaktor z Bogiem, osoba której można zawierzyć. Teraźniejsze czasy wywaliły całą etykę, i moralność i normalność. Upodliła te cechy nadając pozytywnego i naturalnie dobrego charaktru takim cechom jak obłuda, chamstwo, zawiści , zazdrości. Gdzie krzyż moralny leży a na nim buduje się wieża nienawiści do innych, unikanie ludzi, braku empatii do ludzi. Gdzie człowiek, jego życie warte jest paczkę papierosów. Gdzie na widok okrucieństwa przestajemy mieć odczucia miłosierdzia i współczucia a na to miejsce pojawia się uśmiech w kąciku ust. To jak mocno spłyciły te pędzące czasy nasze postrzeganie świata i jego potrzeb chyba każdy z nas widzi. I co gorsza zaczynamy i u siebie widzieć przemiany na gorsze. Bo to nasz problem, że ktoś omdlał i leży na trawniku – pewnie pijak jakiś?.Bo to nasz problem jak babci braknie złotówki w sklepie i musi zwrócić zakupy? Bo to nasz problem, jak leją po mordzie kogoś z drugiej strony drogi – pomogę sam dostanę a może oni tak specjalnie? Bo co nas obchodzi senior, który czeka na przejściu by móc przejść, ale mu dwie kule przeszkadzają zamiast pomóc? Co to nas obchodzi……
Właśnie to buduje w nas uczucie, które jest chyba najgorsze wg mnie – ignorancję !!! Mając taki stosunek do innych, do życia możemy bez wysiłku i fizycznego i emocjonalnego przejść nie zauważając nic wkoło nas. A nie możemy przecież ukryć, że potrzebujących wkoło nas jest wielu. Wielu także podszywa się pod tych potrzebujących. Ci co dotknęło wielkie nieszczęście rzadko kiedy proszą bezpośrednio o pomoc. Próbują sami coś poradzić, nie mają odwagi obarczać innych brzemieniem. To tylko ci co mają wrażliwość, rozglądających się na boki, czując u innych ból ,bezsilność ,widząc tragedię – pomagają, pomagają w imieniu tych potrzebujących. Bo oni nie są w stanie normalnie egzystować, często nie mając już nawet łez – które wypłakali już dawno. To dlatego biegi charytatywne są dla mnie najważniejsze!!! Ponad wszystko, ponad rywalizację na biegu, ponad koszty dojazdu i inne, ponad złą pogodę, ponad podziały.
W Świdniku już to mój 3 bieg a charytatywny to chyba z 12. Właśnie tą drogę pomocy uważam za dobre uzupełnienie zbiórek charytatywnych. W Świdniku to już poezja – pod 600 biegaczy i kijkarzy na 40 000 miasto to bardzo dużo! A jak dodamy, że to bieg – zbiórka dla potrzebujących to już tłum. Patrzyłem na różnorodność grup biegowych – całe województwo przyjechało – i Ryki, Dęblin, Puławy, Lublin, Lubartów, Bychawa, Kraśnik, Annopol , Bełżyce…..i wymieniać jeszcze. Co tak przyciąga nas do tego biegu ? Do tego bardzo młodego miasta?
Szerzej ! Co nas biegaczy i amatorów biegania jak ja przyciąga na takie biegi ?
Odpowiedź jest prosta, ale w tych czasach niepopularna – chęć niesienia pomocy innym. Bo w grupie jest siła , jest moc, jest energia, jest radość. To ogromnie buduje, ludzie zapominają o swoich problemach a skupiają się na pomocy innym i to sprawia nam ogromną radość i szczęście. Boże mój pamiętam jak po takich biegach lub w trakcie pojawiają się CI cyz opiekunowie ich dla których się zbiera pieniążki to jest takie budujące i wzruszające. Nie ukrywamy wtedy swoich emocji, pamiętam choćby Bbieg o dobro i pokój -Lubartów, dla Nikoli w Kowala, Jasia w Świdniku, Zawieprzycach, Ni pięć ni dziesięć.. Sobieszyn…oj wymieniać by było ale w gardle ściska.
Biegacze i amatorzy biegania jak ja mają ogromne serducha i dzielą się nimi jak i groszem by pomóc, być, dać tym potrzebującym moc i naładować ich akumulatory. Szkoda, że nie mogę być na wszystkich biegach charytatywnych – obowiązki domowe, czy wyjazdy mi to uniemożliwiają. Niekiedy też spotykam się z być może żalem, że mnie nie będzie na tym czy innym biegu. Proza życia pisze swoje scenariusze.
Dla organizatorów – Biegający Świdnik ukłony i brawa. Pod każdym względem. Tam aż kipi od miłości do innych , od chęci i radości niesienia pomocy, od empatii dla innych. Te żółte koszulki są bliskie memu sercu wiedząc jaki to ciężar zorganizować bieg dla 600 osób….